Skocz do zawartości


Konserwanty


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
8 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_Dolg

Gość_Dolg.
  • Tematów: 0

Napisano

Konserwanty są substancjami mającymi na celu zahamowanie lub zapobieżenie niekorzystnym zmianom biologicznym i biochemicznym. Efektem ich stosowania jest przedłużenie trwałości niektórych surowców, półproduktów i wyrobów gotowych oraz zapobieganie ich niekorzystnym zmianom jakościowym w czasie przechowywania, a także w niektórych przypadkach zapewnienie bezpieczeństwa zdrowotnego żywności (poprzez zahamowanie rozwoju Clostridium botulinum- bardzo groźnej laseczki jadu kiełbasianego).[1]

Konserwanty przeznaczone do utrwalania żywności powinny charakteryzować się niezawodnością działania, szerokim spektrum oddziaływania na drobnoustroje, brakiem niekorzystnego działania na naturalne cechy sensoryczne produktu, a przede wszystkim brakiem toksyczności na organizm człowieka. Stąd spośród wielu znanych substancji chemicznych, które hamują rozwój drobnoustrojów albo niszczą je (a w jaki sposób to robią o tym czytaj dalej), tylko nieliczne zostały dopuszczone przez władze do stosowania na terytorium kraju.

Jak zauważyłem spora część społeczeństwa reaguje tak samo na słowo KONSERWANT, a mianowicie „sama chemia”. Ależ oczywiście, że chemia! A co ma być innego? Antymateria? Człowiek to żywa chemia, środowisko to chemia. Wokół nas i w nas samych zachodzą nieustanie procesy chemiczne i biochemiczne. Tak ten świat już funkcjonuje. Jedyne co człowiekowi pozostaje to zachować zdrowe proporcje, zwłaszcza w tym co dostaje się do naszego organizmu z zewnątrz. Pamiętać należy, że wszystko zależy od dawki. Nawet nadmiar tlenu jest toksyczny.[2] Ważne jest abyśmy widzieli jak spożywane przez nas substancje oddziałują na organizm i na produkt, w którym są zawarte. Konserwanty są prawie wszędzie.

W tym miejscu chcę podkreślić, że w swoim artykule nie zmierzam udowadniać słuszności albo niesłuszności stosowania konserwantów. Każdy czytelnik jeżeli jeszcze nie ma na ten temat zdania, z pewnością kiedyś je sobie wyrobi.

Niedawno podczas robienia zakupów byłem świadkiem ciekawej rozmowy między pewnym mężczyzną a sprzedawczynią. Rozmowa ta zainspirowała mnie do napisania tego artykułu. Przedstawia ona przeciętna wiedzę człowieka o konserwantach (przepraszam za takie generalizowanie sprawy, niech nikt nie czuje się urażony, to moje własne obserwacje). Rozmowa przebiegała mniej więcej tak, nie pamiętam dokładnie wszystkich słów, ale to istota jest ważna:

•W tych żelkach to same dodatki, z czego to robią? Niewiadomo. Same E.
•Teraz wszędzie tego pełno.
•Trują nas tym, same konserwanty. Kiedyś tego nie było i ludzie tak nie umierali, a teraz grypy nie grypy… Wszystko od tej chemii skażone
Na postawie tej rozmowy można wiele powiedzieć o nastawieniu ludzi do „tych wszystkich E”. Przede wszystkim symbol E i liczba (np. E 641) to nie tylko konserwanty! Symbole literowe E wraz z liczbą oznaczają dodatki funkcjonalne do żywności. Mogą to być konserwanty, ale oprócz tego przeciwutleniacze (np. E 300, czyli kwas L-askorbinowy- wit. C), regulatory kwasowości (np. E 290 kwas mlekowy, E 296 kwas jabłkowy), substancje żelujące (np. E 440 pektyna), emulgatory (np. E 322 lecytyna), substancje słodzące (np. E 420 sorbitol), substancje wzmacniające smak (np. E 620 kwas glutaminowy), barwniki (np. E 150 karmele, E 160 β-karoten), rozpuszczalniki (np. E 422 gliceryna) i inne.

Konserwanty mogą być dodawane do produktu w ilości nie większej niż 0,2% (oznacza to,że w 100 g danego produktu może się znajdować maksymalnie 0,2 g konserwantu) i w takiej dawce muszą wykazywać swe funkcjonalne działanie.

A jak działają konserwanty? To też jest spora niewiadoma dla konsumenta, a skoro niewiadoma to powstają takie teorie, jaką sam słyszałem od swojego przyjaciela, że konserwanty napromieniowują produkt jakimś szkodliwym dla wszystkiego i wszystkich promieniowaniem, przez co staje się on trwalszy. Jest to oczywiście fantazja. Rolą konserwantów w żywności jest hamowanie rozwoju drobnoustrojów, które są w głównej mierze odpowiedzialne za psucie się żywności. Produkty ich działalności życiowej (enzymy) powodują nieodwracalne zmiany w żywności, np. proteolizę czyli rozpad białek, lipolizę czyli rozpad tłuszczów. Ponadto drobnoustroje produkują bardzo groźne dla człowieka toksyny (np. mykotoksyny produkowane przez pleśnie z rodzaju Aspregillus czy Penicillum). Należy zapobiegać tym wszystkim zmianom, a to rola konserwantów. Ich działanie na drobnoustroje jest następujące:

• Konserwanty niszczą strukturę ściany komórkowej i błony cytoplazmatycznej bakterii bądź grzybów, co prowadzi do porażenia jej funkcji półprzepuszczalności oraz do lizy komórki;
• Ingerują w mechanizm genetyczny komórek mikroorganizmów przez co stają się one niezdolne do podtrzymywania funkcji życiowych i rozmnażania;
•Uszkadzają system enzymatyczny komórek mikroorganizmów co uniemożliwia im prawidłowy metabolizm;
• Prowadzą do zmian struktury i denaturacji białek komórkowych- zmiany struktury I, II, III i IV-rzędowej.
Należy jeszcze powiedzieć, że efektywność działania konserwantów jest różna i zależy od kilku czynników. Są to: rodzaj konserwantu (czynnik 1), rodzaj drobnoustrojów na jakie konserwant działa (czynnik 2) oraz warunki środowiska- pH, temperatura, skład produktu (czynnik 3). Pierwsze dwa czynniki są ze sobą ściśle powiązane np. kwas sorbowy jest bardzo skuteczny w zapobieganiu rozwojowi komórek drożdży i pleśni, a mniej skuteczny w stosunku do bakterii. Zastosowanie siarczynów natomiast daje efekt odwrotny, świadczy to o większej odporności grzybów na ten środek.[3] Wyjaśnia to konieczność stosowania kilku konserwantów na raz w jednym produkcie. Na skuteczność działania konserwantów największe znaczenie ma czynnik 3, a głównie kwasowość środowiska. Im niższe pH produktu, tym działanie konserwantu skuteczniejsze. Przyczyną tego zjawiska jest fakt, że wraz z obniżeniem kwasowości maleje stopień dysocjacji kwasu, konserwant działa najefektywniej w stanie niezdysocjowanym.[4]

Oto kilka najpopularniejszych konserwantów i ich wpływ na zdrowie człowieka:

•Kwas sorbowy E 200 (i jego sole)- jest uznany za nietoksyczny dla organizmu człowieka, gdyż ulega przemianom beta-oksydacji, takiej jakiej ulegają kwasy tłuszczowe podczas ich przemian metabolicznych w organizmie. Kwas sorbowy nie kumuluje się w ustroju. Działanie alergiczne możliwe jest po przekroczeniu dawki 25mg/kg masy ciała.
•Kwas benzoesowy E 210 (i jego sole)- nie kumuluje się w organizmie, jest łatwo wydalany z moczem. Spożywany w nadmiernych ilościach (powyżej 5 mg/kg masy ciała) może wywołać objawy alergiczne, a u osób uczulonych na aspirynę- zaburzenia przewodu pokarmowego.
• Dwutlenek siarki E 220- używany był już w starożytnej Grecji i Egipcie do dezynfekcji pojemników do wina. Spożywany w ilościach większych niż 0,7 mg/kg masy ciała może powodować podrażnienia przewodu pokarmowego, a u osób uczulonych reakcje alergiczne. SO2 przeciwdziała tworzeniu się nitrozoamin (substancje toksyczne znajdujące się między innymi w dymie papierosowym). Działa destrukcyjnie na wit. B1.
•Nizyna E 234- jest to jeden z niewielu antybiotyków dopuszczonych do stosowania w żywności. Wytwarzana przez szczepy bakteri kwasu mlekowego. Kontrowersje powszechnego stosowania antybiotyków opisane są pod tym linkiem: http://www.eioba.pl/...ntroli_w_ciemno
Stosowanie chemicznych konserwantów powinno mieć charakter pomocniczy, w najniższych możliwych stężeniach. W utrwalaniu żywności należy dążyć do zwiększonego udziału fizycznych metod utrwalania żywności (pasteryzacja, sterylizacja, mrożenie, suszenie, ukwaszanie)- te nie wywołują tyle kontrowersji, ale i nie zawsze dostatecznie zabezpieczają produkt przed zepsuciem.

W żywności znajdziemy dużo różnych dodatków stosowanych głownie po to, aby nadać odpowiednie cechy produktom. Nadanie tych cech wiąże się z odpowiednio dużymi nakładami finansowymi, a to kłóci się z celem przedsiębiorstwa jakim jest zysk. Ekonomicznie dla zakładu jest więc stosowanie stosunkowo tanich dodatków typu substancje słodzące (np. aspartam E 951, który jest 500 razy słodszy od cukru) tak aby wyprodukować produkt o pożądanych cechach i osiągnąć zarazem jak największy zysk. Nawiasem mówiąc wszystkie te słodziki, barwniki i aromaty syntetyczne znacznie bardziej negatywnie oddziaływają na organizm. Podobnie rzecz się ma z pestycydami, toksynami i dioksynami, które trafiają do żywności i wody, a potem do organizmu i nie są z niego wydalane. Ale to już temat na kolejny artykuł.

Ps. Jeśli lubicie piwo smakowe typu Freeq itp. to współczuję waszej wątrobie. Radzę kupić jakieś lekkie zwykłe piwko i dodać do niego zwykłego soku malinowego i wtedy delektować się smakiem nie obciążając przy tym zbytnio drugiego po mózgu najinteligentniejszego narządu naszego organizmu jakim jest wątroba…



Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam.

Mirek Guzowski



Wiecej: http://www.eioba.pl/...i#ixzz0wstQvHo6
  • 1

#2

Pisaq.
  • Postów: 283
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Mimo wszystko ciekawa kwestia. Konserwanty nie są dodawane dlatego by produkt nie zepsuł się przed konsumpcją, a po to by wytrzymał jak najdłużej na sklepowej półce, co zwiększy jego szanse na zbyt.

Heroina firmy Bayer - ktoś w ogóle kojarzy jak została okrzyknięta cudownym czymś, vademecum na wiele chorób i wspomagaczem zabawy? Miała nie uzależniać. Jakiś czas później złoty środek okazał się śmiertelną pułapką dla sporej rzeszy ludzi. Mało razy było tak, że nagle wchodzi na rynek coś tak korzystnego, że sam bóg by się nie powstydził stworzenia tego, a X lat później okazuje się, że ma jakieś skrajnie niekorzystne działanie? Z czystej ostrożności powinniśmy ograniczać wszelkie syntetyczne dodatki.

Pamiętacie zapewne Codex Alimentarius. W jakimś materiale jego dotyczącym stwierdzono coś trafnego. Szkodliwość nadmiaru witamin została potwierdzona w badaniach, gdzie użyto witamin zsyntezowanych w laboratorium. Każde dziecko wie, że co naturalne to zdrowsze. Jest jakaś osoba która słyszała by ktoś zatruł się witaminą C z cytryn? To podobno dlatego, że w laboratorium nie sposób odtworzyć spinów elektronowych ( lub coś w ten deseń), które naturalnie, od milionów lat skutecznie stwarzane są np. w owocach.

Przeciętny zjadacz chleba, przez słowo "chemia" rozumie polietyleny i wszelakiego rodzaju tworzywa SZTUCZNE. Nie jego wina, wszak do tej pory głównie o tym człek uczy się na chemii. Chemię, którą widać stanowią toksyczne środki czystości oraz alkohol wysokoprocentowy, który rzekomo również szkodzi. Są jeszcze leki i pełno ostrzeżeń, że trzeba iść do lekarza, że nie należy brać dawki więcej niż zalecana. Sama sekcja z działaniami niepożądanymi na ulotce przyspiesza bicie serca. Uciera się zatem, że wszystko co chemia, to zło wcielone, 666, tvn i polsat.

Ciekawostka. Żyje taki człowiek w idealnie sterylnym środowisku, nagle wychodzi na dwór i choruje. Jego odporność nie jest przyzwyczajona do takiego stężenia bakterii, wirusów i żyjątek. Nadmiar konserwantów zabijających bakterie, sprawiając, że żywność jest idealnie nieskazitelna, przedłużając jej trwałość do tysiącleci może spowodować, że taki zjadacz konserwantów zerwie marchewkę w ogródku, umyje ją pod zimną wodą i ... się rozchoruje. A wszystko dlatego, że nie była równie idealnie czysta jak te "produkty z biedronki".

Na koniec dodam, że pierwotna idea wielu dziedzin nauki została utracona i masa ludzi błądzi utartym szlakiem, tylko dlatego, iż nie wpadli na to by skręcić w las.

Użytkownik Pisaq edytował ten post 18.08.2010 - 00:28

  • 3

#3

Ban.
  • Postów: 352
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Konserwanty konserwantami, kecz nie tylko one są problemem, ludzie nabierają się na produkty "bez konserwantów" podczas gdy znajdziemy w nich takie wynalazki jak glutaminian sodu czy rybonukleotydy disodowe. O ich szkodliwości można sporo poczytać, a nawet sprawdzić samemu. Wystarczy wyznaczyć sobie miejsce z którego widzimy dany tekst "na styk" i zjeść paczkę chipsów, najlepiej Lay's Strong Chili i spróbować odczytać ponownie tamten tekst z tego samego miejsca. Dokładnie ten sam efekt otrzymałem po spożyciu Ziarenek smaku i nie otrzymałem przy spożyciu chipsów solonych.

Ciekawą kwestią jest też syrop glukozowo-fruktozowy. W polskim internecie ciężko o tym cokolwiek przeczytać, tymczasem to samo pod nazwą HFCS (High-fructose corn syrup, brzmi straszniej prawda?) zostało dziesiątki tysięcy amerykanów. Wystarczy spojrzeć tutaj. Zamierzam w najbliższym czasie napisać o tym cudownym słodziku artykuł. Najlepsze jest to, że ten syropik jest w większości tymbarków, które uważane są raczej za naturalne soki dobrej jakości. Możesz nawet powiedzieć, że ta substancja nie jest szkodliwa, tylko czy gdyby Tymbarki zawierały aspartam zyskałyby dobrą sławę? A szkodliwość HFCS jest bardziej pewna od szkodliwości aspartamu.

Użytkownik Ban edytował ten post 18.08.2010 - 01:45

  • 1

#4

Pisaq.
  • Postów: 283
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Aspartam chyba raczej szkodliwy jest. Z tego co mi wiadomo, rozpada się w organizmie m.in. na metanol, a nikt chyba nie powie, że metanol do zdrowych i nietoksycznych należy. O HFCS nie słyszałem, więc z niecierpliwością czekam na artykuł.

Polecam zasadzić sobie parę doniczek rośliny Stevia rebaudiana. Nie nacinajcie się na nasiona, tak jak ja. Z 50 sztuk wyrosła mi zaledwie jedna roślinka, a to i tak moim zdaniem fartem. Lepiej wydać to 10zł więcej na sadzonkę i mieć. Świetnie słodzi :D.

Ludzie nie rozumieją różnicy pomiędzy konserwantem, a np. glutaminianem sodu. Dla nich to jest to samo. Przykład mojej mamy, która nie chce przyjąć do wiadomości, że sól jest konserwantem. "Bo sól w rozsądnych dawkach nie szkodzi przecież!". To właśnie w soli trzymało się od hen hen czasu ryby, wołowinę... cokolwiek by się nie psuło. Konserwowała je - stąd tytuł konserwant. Problem jest jak zwykle w powszechnych przekonaniach :P. Konserwant to zawsze zło, ale nie wiem co to glutaminian sodu, pewnie jakiś nowy wynalazek, a jakiemu sprzedawcy by zależało na truciu konsumenta.
  • 0

#5

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Aspartam jest szkodliwy . Sorbitol również. Kiedyś w czasach studenckich pracowałem w fabryce która zużywała spore ilości Sorbitolu . Pamietam ze w pomieszczeniu gdzie przywozono beczki z sorbitolem była ciągle problem z osami (i szerszeniami) lecacymi za "słodkim" syropkiem. Te które sie juz napiły zdychały w 3-4 minuty i zalegała szybko ich taka warsteweka..
Co do syropu: syrop glukozowo-fruktozowy który powstałby ze zmieszania naturalnych tych cukrów byłby taki sam jak zwykły cukier spozywczy po przejściu przez nasze usta . Cukier spożywczy to sacharoza czyli dwucukier. Składa się z dwóch połączonych cukrów fruktozy i glukozy. Jeden z enzymów w naszym przewodzie pokarmowym zamienia ten dwucukier w miesznkę tych dwóch cukrów prostych. Geometrycznie rzecz ujmując rozcina sacharozę na pół.
Teoretycznie wiec nie powinno być różnicy pomiędzy tymi zwykłym syropem cukrowym a tym glukozowo - fruktozowym.
A praktycznie różnica jest spora. W naturze i fruktoza i glukoza wystepują we wszystkich owocach. Sacharoza w np burakach cukrowych i trzcinie. Najbardziej znana miesznka f-g to miód (po ok 38% jednego i drugiego)
Niestety to co jest używane jako HFCS niema nic wspólnego z ani miodem ani z miąszem owoców.
W przyrodzie oprócz curków prostych sa tzw cukry złożone . Substancje te jak celuloza , skrobia czy chityna są dla nas całkowicie nie przyswajalne mimo iz teoretycznie to tylko poklejone ze soba w łańcuchy cząstki fruktoz lub glukoz.
I tu zaczyna sie problem :w stanach skrobia z kukurydzy jest ekstremalnie tania .Dodaje sie do niej specjalne enzymy rozcinajace łńcuchy na pojedyńcze ogniwa i mamy paskudną miesznakę enzymów i glukozy . Dodajemy kolejne enzymy do mieszanki i część glukozy zamienia sie w fruktozę (izomeryzacja- glukoza i fruktoza maja identyczny skład atomowy tylko się różnią ukształtowaniem przestrzennym). Otrzymany produkt jest niestety mocno zanieczyszczony innymi "przy okazji" wytworzonymi substancjami.
Różnica miedzy np miodem czy miąszem owocowym a tym HFCS-em jest taka jak miedzy np wódka wyborową a powiedzmy rozcieńczonym syntetycznym spirytusem używanym do produkcji denaturatu. Taki syntetyczny spiryt powstaje w czasie identycznego procesu depolimeryzacji z celulozy (z trocin lub słomy) .
Dziwie się że HFCS został dopuszczony do spożycia

Glutaminian sodu to taki wzmacniacz smaku. Substancja produkowana przez bakterie powoduje że potrawy wydają się smaczniejsze niz są w rzeczywistości. Taki lekki narkotyk wpływający na wrażenia smakowe . Tu muszę zacytować wikipedię:
Spożywany w dużych ilościach jest niebezpieczny dla człowieka, mimo to jest zalegalizowany w Unii Europejskiej pod nazwą kodową E621. Udowodniono (Zakład Fizjologii na AWF w Warszawie) że przyjmowany nawet w małych ilościach powoduje niekorzystny wpływ na przewodnictwo nerwowo-mięśniowe.[potrzebne źródło] Glutaminian sodu bywa uznawany za przyczynę tzw. syndromu chińskiej restauracji – choroby związanej z nadmiernym spożyciem glutaminianu sodu lub nadwrażliwością na niego. Objawy to zawroty głowy, palpitacje serca, nadmierna potliwość i uczucie niepokoju, notowane po spożyciu posiłku w azjatyckich restauracjach. Jednak dokładna weryfikacja danych [2] nie potwierdziła, aby przyczyną tych dolegliwości był glutaminian sodu, zaś pewne typy reakcji alergicznych na potrawy kuchni chińskiej mogą być powodowane innymi jej składnikami jak np. grzyby, orzechy i zioła. Niezależnie od tego czy to on powoduje syndrom chińskiej restauracji będzie miał znaczenie przez to ze po używaniu przez dłuższy czas glutaminiamnów nasze kubki smakowe wzmacniane tą "przyprawa " traca swoja normalna czułość i zwykłe potrawuy wydaja się bez smaku. Ot taki efekt podobny jak po pobudzeniu narkotykiem nastepuje senność i otępienie.

Użytkownik noxili edytował ten post 18.08.2010 - 13:49

  • 1



#6

Bierdol.
  • Postów: 385
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Jako ciekawostka:
W ciągu pierwszych pięciu dni lipca 2010 w Polsce życie straciło 45 osób poprzez kontakt z oksydanem. Daje do myślenia...
  • 0

#7

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jako ciekawostka:
W ciągu pierwszych pięciu dni lipca 2010 w Polsce życie straciło 45 osób poprzez kontakt z oksydanem. Daje do myślenia...

No ! Tlenek wodoru( monotlenek diwodoru ) potrafi zabić.Zwłaszcza w połaczeniu z hydroksyetanem.A bez hydroksyetanu żadna impreza w Polsce się nie uda.
  • 0



#8

Ban.
  • Postów: 352
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Glutaminian sodu to taki wzmacniacz smaku. Substancja produkowana przez bakterie powoduje że potrawy wydają się smaczniejsze niz są w rzeczywistości. Taki lekki narkotyk wpływający na wrażenia smakowe.

Właśnie dlatego mimo, że jesteśmy najedzeni, nadal sięgamy po chipsy. :) Ten syf uzależnia. Na dodatek gdy się to odstawi, to potem w ogóle nie smakuje i normalne potrawy nabierają nowego smaku. Glutaminian ma naprawdę destrukcyjny wpływ na organizm - kiedy byłem mały jadłem chipsy codziennie, o wiele za często, teraz wielu rzeczy nie lubię, nie jestem w stanie ich nawet strawić, dopiero teraz powoli się naprawiam. Jestem pewien, że za syndrom chińskiej restauracji odpowiedzialny jest glutaminian, mam te same efekty, w tym natychmiastowe pogorszenie wzroku i ogólne otępienie - czasowe oczywiście, tak samo jak z narkotykami, alkoholem (choć to też narkotyk). Nie piszą o tych skutkach na wikipedii, ale mówią o tym inne źródła.

Co do syropu: syrop glukozowo-fruktozowy który powstałby ze zmieszania naturalnych tych cukrów byłby taki sam jak zwykły cukier spozywczy po przejściu przez nasze usta . Cukier spożywczy to sacharoza czyli dwucukier. Składa się z dwóch połączonych cukrów fruktozy i glukozy.

No i właśnie w tym jest problem. Ja patrząc na skład soków, zawsze myślałem sobie: glukoza, fruktoza... przecież to cukier? Widocznie zrobili z tego jakiś syrop, więc to jest naturalne, nie ma problemu. Tak prawdopodobnie wielu myśli. Nazwa jest myląca, zresztą widać, że w USA gdzie to nazywa się inaczej pojawiło się większe zainteresowanie tym wynalazkiem.

Dopuszczony do spożycia do mało powiedziane, zdobywa on coraz większy rynek w USA, podobno w produktach z hfcs znaduje się też rtęć (wtf?), na dodatek jest bezczelnie reklamowany jako naturalny.
Ciekawy artykuł o HFCS i innych syfie: http://vigilantcitizen.com/?p=4116

Użytkownik Ban edytował ten post 18.08.2010 - 16:41

  • 0

#9

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Początkowo miałem zamiar popełnić notkę o czynnikach wzrostu i inaktywacji drobnoustrojów. Zaczęła ona jednak rozrastać się do ogromnych rozmiarów i zahaczać o tematy, które znowu wymagałaby rozwinięcia. Być może jeszcze kiedyś wrócę do tego tekstu, ale tymczasem postanowiłem przedstawić sprawę krótko i rzeczowo. Coraz częściej bowiem słyszę opinie o dodawaniu do żywności konserwantów (a jak wiemy, konserwanty to samo zło i chemia). Co więcej niektórzy posuwają się do twierdzenia, że konserwanty są we wszystkim, nawet jeśli nie zostały wykazane w składzie produktu. Skąd taki wniosek? Ano to proste przecież… Jedzenie produkują teraz wielkie koncerny, a wielkim koncernom nie zależy na jakości, poza tym członkiem zarządów każdego z nich jest Szatan, Belzebub lub któryś z ich wysłanników, dlatego wielkie koncerny do zło i robią nas ciągle w trąbę i próbują wykończyć tymi cholernymi konserwantami.

W odpowiedzi na to chciałbym powiedzieć, że tak nie jest. Oczywiście jestem mało wiarygodny, bo na pewno opłacany przez koncerny (w końcu twierdzę, że nie cała żywność ma w sobie „chemię”), ale już trudno… Że jest inaczej, nikogo nie przekonam.
W teorii

W produkcji żywność stosowany jest teraz powszechnie system płotków. Na czym ten system polega? Aby to wyjaśnić, muszę odwołać się właśnie do czynników wzrostu i inaktywacji drobnoustrojów oraz do mikrobiologi żywności. Mówiąc ogólnie każdy produkt żywnościowy ma nieco inną mikroflorę. Na warzywach będą rosły nieco inne drobnoustroje niż np. na mięsie. W mleku będzie rozwijało się też co innego. Bo należy zdać sobie sprawę (mam nadzieję, że to oczywista oczywistość), że żywność nie psuje się sama z siebie. To drobnoustroje są odpowiedzialne za gnicie, fermentację, kwaśnienie i pleśnienie jedzenia. Naocznie też można stwierdzić, że mleko raczej skwaśnieje (ewentualnie zacznie gnić, zaczynając wydzielać bardzo nieprzyjemny zapach i przybierając postać gęstego śluzu) niż zapleśnieje. Jabłko będzie pleśnieć lub fermentować, a ziemniaki gnić. Oczywiście zależy to nie tylko od mikroflory charakterystycznej dla danego produktu, ale także od warunków przechowywania.

W każdym razie wiedząc, co i gdzie się rozwija, możemy temu zapobiegać w odpowiedni sposób. Jeżeli na danym produkcie rozwijają się bakterie lubiące umiarkowane temperatury, zastosowanie wysokiej temperatury w obróbce termicznej powinno te bakterie skutecznie usunąć (zabić się znaczy). Możemy tu wyróżnić pięć podstawowych czynników wzrostu i inaktywacji drobnoustrojów:

1. temperaturę;
2. aktywność wody;
3. obecność tlenu lub innych gazów obojętnych;
4. pH środowiska (czyli kwasowość);
5. ciśnienie osmotyczne.

Metoda płotków opiera się właśnie na nich. Uwzględniając charakter produktu i najczęściej występującą na nim mikroflorę, dobiera się taki zestaw powyższych czynników, aby drobnoustroje z żywności usunąć lub uczynić je niegroźnymi. Każdy czynnik to kolejny płotek. Drobnoustroje przeskakując jeden płotek, słabną, przeskakując kolejny, słabną jeszcze bardziej. Dochodzi więc w końcu do momentu, w którym skakać już nie mają siły i albo ich wzrost zostaje zahamowany, a ich ilość utrzymana jest na bezpiecznym poziomie, albo giną. Przy tym istotne jest to, że konserwanty chemiczne są ostatnim płotkiem, stosowanym tylko wtedy, gdy inne w sposób niedostateczny hamują działanie drobnoustrojów lub gdy inne spowodowałyby usunięcie z żywności poza drobnoustrojami także większości składników odżywczych.
W praktyce

Jak to wygląda w praktyce? Bardzo prosto. Np. duża grupa drobnoustrojów nie lubi niskiego pH środowiska (patogenne bakterie bytujące na żywności nie wzrastają w pH niższym nić 4-4,5). Co robimy? Ano kwasimy lub marynujemy (zalewamy octem, kwasem mlekowym, cytrynowym lub najlepiej ich mieszanką). Nie mamy pewności, że całe bakteryjne tałatajstwo wyginęło? Podejrzewamy, że jakieś pleśnie tam mogą sobie jeszcze być (pleśnie dają radę nawet w pH < 2)? No to nic prostszego, jak dobić całą tę hołotę wysoką temperaturą – pasteryzujemy więc sobie słoik z zakwaszonym jedzonkiem. I mamy całkiem bezpieczne konserwowe ogórki, patisony, grzybki.

No ale nie zawsze zalewa się coś kwasem. Marchewka konserwowa, groszek, kukurydza – bez kwasu. W dodatku konserwowe – to na pewno dlatego, że jest dodatek konserwantów! Nieprawda. Takie przetwory ze względu na swoje w miarę wysokie pH (powyżej 5) są sterylizowane. Sterylizacja to taka pasteryzacja, tylko w wyższej temperaturze (przeważnie 120˚C).

Podsumowując tę część:

* przetwory warzywne i mięsne o pH > 5 sterylizuje się w 120˚C,
* przetwory uprzednio ukwaszone (kiszonki i warzywa marynowane) lub kwaśne (np. dżemy niskosłodzone) o pH < 4 pasteryzuje się w temp. od 80˚C do 100˚C.

I to faktycznie wystarcza. Produkty te są mikrobiologicznie bezpieczne i dobrze zakonserwowane.

Innym sposobem konserwowania termicznego jest chłodzenie i mrożenie. Jeśli na produkcie nie występują drobnoustroje lubiące chłodek, żywność można zamrozić lub przynajmniej przechowywać chłodniczo. Mrożenie szokowe nie niszczy drobnoustrojów, ale bardzo ogranicza ich możliwość wzrostu i rozmnażania (praktycznie całkowicie). Mrożenie powolne w temp. od ok. -8˚C do -10˚C (także nieco niższej) zabija część komórek (w takiej temperaturze kryształy lodu tworzą się powoli i są duże, więc rozrywają komórki).

Konserwować możemy też dodając cukru lub zagęszczając produkty cukier zawierające. Dżemy wyskosłodzone, marmolady, koncentraty soków owocowych czy owocowe syropy – wszystkie zawierają dużo cukru (mówi się w tym wypadku o ekstrakcie, który dla tych produktów jest przeważnie powyżej 60%). W takich warunkach następuje odwodnienie komórek, starających się wyrównać różnicę stężeń wewnątrz i na zewnątrz swojej ściany/błony komórkowej, co prowadzi do zmiany ich ciśnienia osmotycznego i uniemożliwia wzrost. Podobnie działa dodatek soli. Teraz dla pewności jeszcze zapasteryzujemy lub wysterylizujemy konserwę i można ją już przechowywać bardzo długo bez obawy zepsucia.

Można także przechowywać produkt w gazie innym niż tlen lub beztlenowo. Beztlenowe przechowywanie nie jest polecane, gdyż gros patogenów żywności rozwija się najlepiej właśnie bez tlenu. Dlatego najczęściej stosuje się atmosfery modyfikowane, czyli szczelne opakowania z gazem niekorzystnym dla rozwoju mikrobów. Należy tu wspomnieć o pakowaniu aseptycznym, które polega na szczelnym, beztlenowym zapakowaniu wysterylizowanego produktu w wysterylizowane opakowanie. W ogóle cały proces musi przebiegać w sterylnych warunkach, dzięki czemu prawie żadne mikroby nie dostają się do produktu.

Przejdźmy jednak do mojej ulubionej metody wykorzystującej aktywność wody. Aktywność wody to nic innego jak ilość dostępnej wody w środowisku. Woda w produkcie może być związana i niezwiązana. Związana jest woda, która np. wchodzi w skład komórek w tkance mięsnej. Woda niezwiązana wypełnia przestrzenie międzykomórkowe i jest dostępna dla drobnoustrojów do wzrostu i prowadzenia funkcji życiowych. Metodą jej usunięcia jest oczywiście suszenie. Może to być zwykłe suszenie gorącym powietrzem (np. susz warzywny lub owocowy) lub suszenie sublimacyjne, czyli liofilizacja (o tym, czym jest liofilizacja konkretnie napiszę innym razem). Produkt pozbawiony wody nie daje mikrobom możliwość wzrostu. Oto tajemnica dania instant w kubeczku. Póki żadna wilgoć się do niego nie dostanie, w środku jest za mało wody, żeby bakterie i nawet pleśni się rozwijały. Gdy kubeczek się otworzy, to istnieje, choć nieznaczne, zagrożenie, że z otoczenia dostanie się wilgoć i aktywność wody wzrośnie do poziomu umożliwiającego rozwój drobnoustrojów. Jednak dopiero po zalaniu dania wodę występują warunki, w których mikroby się namnożą. Czy są tam też konserwanty? Sprawdźcie. Jeśli zalejecie wodą zawartość kubeczka i zostawicie na dzień lub dwa, to w przypadku, gdy będą tam konserwanty, nadal niewiele powinno się zmienić (no może się zeschnie). Jeśli jednak nie jest on konserwowany chemicznie, to prawdopodobnie zapleśnieje lub zepsuje się w inny sposób.
Płotki


* Kwaszenie jest tak naprawdę raczej biologiczną metodą, gdyż obniżenie pH następuje na skutek kwasów wydzielanych jako metabolity bakterii kwasu mlekowego.
** Do kategorii „dodatek soli” należą też tak znienawidzone przez niektórych metody dodawania konserwantów, np. benzoesan sodu = sól sodowa kwasu benzoesowego.

Metoda płotków polega na umiejętnym łączeniu powyższych sposobów konserwowania żywności, przy czym bardzo istotne jest, aby:

* w pierwszej kolejności stosować metody najmniej inwazyjne („najbardziej naturalne”),
* stosować minimalną ilość płotków,
* dobierać płotki tak, aby całkowicie eliminowały zagrożenie ze strony drobnoustrojów,
* dobierać płotki tak, aby minimalne ingerować w jakość organoleptyczną i skład odżywczy produktu.

źródło: http://sykofanta.wor...wanie-zywnosci/
  • 2





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych