Skocz do zawartości


Zdjęcie

Krwawiące drzewa


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
11 odpowiedzi w tym temacie

#1

Larkin.
  • Postów: 111
  • Tematów: 12
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Do takich okazów należy ponad siedemset letni cis, rosnący na cmentarzu St. Brynach w walijskiej miejscowości Nevern, w pobliżu Newport w Pembrokeshire. Przez kilka dziesięcioleci czerwona, podobna do krwi ciecz sączyła się z naturalnej szczeliny w pniu na wysokości około dwóch metrów nad ziemią.
Według miejscowej legendy była to krew średniowiecznego mnicha, powieszonego na cmentarzu za niepopełnioną zbrodnię. Przedstawiciel świata nauki, Derek Patch z Komisji Leśnictwa, twierdzi tymczasem, że była to woda deszczowa gromadząca się w dziupli, nasączona barwnikiem gnijącego drzewa i spływająca w postaci czerwonej cieczy.

Drzewo eukaliptusowe ścięte 19 czerwca 1984 roku w pobliżu wioski Ambohibao na Madagaskarze zaskoczyło wszystkich, tryskając nieoczekiwanie przy pierwszym uderzeniu siekierą strugami czerwonego, podobnego do krwi płynu. Makabryczne wydarzenie skłoniło okoliczną ludność do oddania drzewu boskiej czci, zwłaszcza że rosło ono w miejscu świętym, zwanym "grobowcem czarowników". Kiedy próbki "krwi" drzewa poddano naukowej analizie, okazało się, że czerwony barwnik to najprawdopodobniej rozpuszczalny w wodzie związek flawonoidowy, znany pod nazwą antocjanu.
Dołączona grafika
orginał na :http://www.ejsi.com.pl
  • 0

#2

ble.
  • Postów: 91
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

no ciekawe ciekawe tylko szkoda ze tak malo jest na ten temat:(
  • 0

#3

Jocker.
  • Postów: 240
  • Tematów: 9
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

nie śmiejcie się ze mnie ale kiedyś myślałem że jeśli to drzewo rosło na cmentarzu to jego korzenie
dochodziły do ciała zmarłej osoby i jakoś sączyły tą krew i tak sobie tłumaczyłem to zjawisko tylko że po głębszym przeanalizowaniu sprawy to zanim korzenie by dotarły do zmarłego to jego by już nie było :D
  • 0

#4

Halley.
  • Postów: 316
  • Tematów: 5
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jocker, logika górą :D
  • 0

#5

Arturus.
  • Postów: 207
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

widzialem juz ten artykul gdzies... chyba w nieznanym swiecvie... mysle ze kolejna zagadka natury
  • 0

#6

Meledictum.
  • Postów: 222
  • Tematów: 5
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A przeanalizował ktoś tą czerwoną ciecz pochodzącą z siedemsetletniego cisu? Bo nie ma o tym nawet wzmianki w artykule. Może rzeczywiście to tylko woda zabarwione przez zgniłe drewno?
  • 0

#7 Gość_inga

Gość_inga.
  • Tematów: 0

Napisano

Mel. czytaj uważnie. :smile:
Odpowiedz na pytanie masz w powyższym artykule.
  • 0

#8

Cyrulik.
  • Postów: 222
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Żadna to krew, tylko woda poczerwieniała od gnijących liści. W przeciwnym przypadku powinni wykryć erytrocyty a nie flawonoidy, które wykorzystuje się w ziołolecznictwie.
Na dowód tego ową ciecz mozna porównać z pokarmem w zołądku po kilku godzinach > jest poczerniałe. W obu przypadkach są to roztwory o charakterze kwaśnym, lecz w wypadku liści oczywiście znacznie słabszy, przez co barwa nie jest tak intensywna.
Tego typu ewenementy demontowano już nawet na Discovery.
  • 0

#9

Maxxxo.
  • Postów: 61
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Szczeże powiedziawszy to nie jest zbytnio paranormalne ale ok :) ciekawostka i tyle - oby takich więcej ;-)
  • 0

#10

Nickcave.
  • Postów: 55
  • Tematów: 5
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

BRAZYLIJSKIE DRZEWO DIABELSKIE
W książce Secret Cities of Old South America (1952) Harold T. Wilkins opisuje dwie straszliwe rośliny brazylijskie. Pierwsza z nich, występująca podobno w Mato Grosso, znana jest pod nazwą "ośmionóg" lub "drzewo diabelskie". Miejscowi Indianie twierdzą, że jest wielkości wierzby, ale obserwator może to ocenić dopiero wtedy, kiedy jest już za późno! Dzieje się tak dlatego, że gałęzie drzewa diabelskiego są zwykle ukryte głęboko wśród otaczającej je zieleni lub nawet pod ziemią. Kiedy nieświadome zwierzę lub człowiek potknie się o taki konar, wszystkie podstępnie wypełzają z ukrycia i oplatają bezbronną ofiarę, miażdżąc ją w coraz ciaśniejszym uścisku. Choć opowieść o drzewie zachowującym się niczym ośmiornica wydaje się przesadzona, latem 1932 roku ponury mit skłonił kapitana Thomasa W.H. Sarlla do opuszczenia domu w Middlesex w Anglii, i wyprawy do zielonego piekła amazońskiej dżungli w śmiałym celu odnalezienia, wykopania z ziemi i przywiezienia żywego okazu tego roślinnego mordercy. Nie znalazłam informacji o wyniku tej niezwykłej wyprawy. Można więc jedynie przypuszczać, że Sarll nie zrealizował swoich zamierzeń, bądź też zrealizował je częściowo, lecz nie wyszło mu to na dobre!
Drugie opisane przez Wilkinsa tajemnicze mięsożerne drzewo brazylijskie jest również obdarzone długimi, wijącymi się mackami. O bliskości dziwnej rośliny ostrzega wydzielany przez nią straszliwy fetor gnijącego mięsa (pod tym względem przypomina ona największy kwiat na świecie, raflezję z Sumatry, wydzielającą równie nieprzyjemną woń wabiącą muchy, które zapylają roślinę). Ciągną do niej niewielkie ptaki, skuszone jagodami o słodkim smaku. Macki rośliny oplątują ptaki i przyciskają mocno do pnia, gdzie przytrzymują je wyspecjalizowane organy ssące, dopóki małe ciałka nie zostaną całkowicie zmiażdżone. Podczas ponurej uczty ssawki chłoną ptasią krew, po czym wysychają, a uwolnione wydrenowane ptasie zwłoki spadają na ziemię.
Bardzo podobna roślina o ssących krew gałęziach, występuje rzekomo w Sierra Mądre w Meksyku i nazywana jest "drzewem wężowym" z uwagi na dławiące, długie macki. Istnieją również opisy rośliny o takich właściwościach pochodzącej z okolic jeziora Nikaragua.


DRZEWA MADAGASKARU
Ludożercze drzewo z Madagaskaru znane jest pod miejscową nazwą "tępe", zaobserwowane zostało podobno w XIX wieku przez tajemniczego badacza Carla Lichego. Czeski badacz i podróżnik Ivan Mackerle, postanowił rozwiązać tę zagadkę, kiedy dowiedział się, że w 1935 roku były oficer armii brytyjskiej, niejaki L. Hearst, spędził na Madagaskarze cztery miesiące i sfotografował nieznane drzewo, pod którym walały się szkielety dużych zwierząt. Mackerle dowiedział się, że zdjęcia wykonane przez Hearsta opublikowano, lecz naukowcy uznali je za zręczne oszustwo. Hearst, rozgniewany ich reakcją, postanowił niezwłocznie wyruszyć na kolejną wyprawę na Madagaskar, lecz zmarł w tajemniczych okolicznościach. Choć Mackerle nie dowiedział się, gdzie opublikowano fotografie, intrygująca historia skłoniła go do wyprawy na Madagaskar w poszukiwaniu prawdy. W 1998 roku postanowił spędzić miesiąc na wyspie. Oto relacja z jego wyprawy:
„Przemierzyliśmy cały kraj, a szczególnie dokładnie jego południową część. To ciekawe, że nikt nie słyszał o ludożerczym drzewie. Ani ludzie w miastach (botanicy, dziennikarze itp.), ani w terenie. Słyszeli jedynie o roślinach owadożernych. Nieznana jest również historia Karla Lichego. Rozmawialiśmy z wieloma botanikami. To nie do wiary! Sądziłem, że na Madagaskarze wszyscy znają tę legendę. Równie interesujące są również drzewa-zabójcy. O wielu z nich nauka wie mało lub zgoła nic. Znaleźliśmy takie drzewo o nazwie KUMANGA, trujące w okresie kwitnienia. Dla bezpieczeństwa zabraliśmy maski przeciwgazowe, ale drzewo nie było okryte kwiatami. Zauważyliśmy jednak u stóp drzewa szkielety martwego ptaka i żółwia. Roślina występuje tylko w jednym miejscu na Madagaskarze i jest obecnie niezwykle rzadka. Niełatwo było ją znaleźć. Na wyspie są również inne niebezpieczne drzewa, nie ma natomiast ludojadów. Groźna jest "ANDRINDRITRA" (Harpagophy-tum grandidiere), ponieważ można się zaplątać w jej gałęzie wyposażone w haczykowate kolce, oraz "LUMBIRU" (Cryptostegia madagascariensis). Tubylcy boją się tego drzewa, ponieważ uważają, że ten, kto zapadnie w sen u jego stóp, nigdy się nie obudzi... Liście drzewa kumanga bywają natomiast trujące. Opowiedziano nam, że bydło pada, jeśli spożyje liście i napije się wody w jego pobliżu, dlatego tubylcy je wypalają. W rzeczywistości fascynujące opowieści o roślinie zwanej "andrindritra" więcej zawdzięczają miejscowym legendom niż właściwościom samej rośliny. Podobnie należy traktować podania o duszących wyziewach "lumbiru". Jest to w istocie rodzaj pnącza, z którego można uzyskiwać substancję podobną do gumy.”


PNĄCZE SPROWADZAJĄCE WIECZNY SEN
Warto zauważyć, że w książce Harolda T. Wilkinsa znajdujemy opis pnącza sprowadzającego wieczny sen. O podobnej roślinie, zwanej "el juy-juy", opowiadają Indianie zamieszkujący gęsty, tropikalny las deszczowy Chaco na granicy Boliwii i Argentyny. Według Wilkinsa:
„Roślina jest bardzo piękna i pociągająca. Podobno wydziela duszący, słodki zapach, sprowadzający sen na ludzi i duże zwierzęta, kiedy nieopatrznie szukają odpoczynku w jej cieniu w południe, w porze sjesty, kiedy w leśnych ostępach zapada cisza. Gdy ofiara zapada w narkotyczny sen, z bujnej korony spada deszcz prześlicznych kwiatów. Każdy z nich jest wyposażony w potężną ssawkę, wypompowującą krew i wszystkie inne płyny ustrojowe ofiary. Pod drzewem nie pozostaje nawet strzęp mięsa. Żaden sęp nie sfrunie z nieba, by pożywić się nagim szkieletem.” Ponura legenda dżungli przykuwa uwagę, ale istnienie wampirycznej rośliny jest równie nieprawdopodobne, jak spotkanie z drzewem o ośmiu mackach, opisywanym przez Wilkinsa.
Jeśli jednak Ivan Meckerle nie myli się, donosząc o nieznanym gatunku "drzewa zabójcy" (tj. trującego) na Madagaskarze, wówczas należy uznać, że ta wielka wyspa na Oceanie Indyjskim nadal kryje znaczące zagadki botaniczne, choć opowieści o ludożerczym drzewie czas włożyć między bajki..


[ Dodano: 2006-07-06, 14:16 ]
BRAZYLIJSKIE DRZEWO DIABELSKIE
W książce Secret Cities of Old South America (1952) Harold T. Wilkins opisuje dwie straszliwe rośliny brazylijskie. Pierwsza z nich, występująca podobno w Mato Grosso, znana jest pod nazwą "ośmionóg" lub "drzewo diabelskie". Miejscowi Indianie twierdzą, że jest wielkości wierzby, ale obserwator może to ocenić dopiero wtedy, kiedy jest już za późno! Dzieje się tak dlatego, że gałęzie drzewa diabelskiego są zwykle ukryte głęboko wśród otaczającej je zieleni lub nawet pod ziemią. Kiedy nieświadome zwierzę lub człowiek potknie się o taki konar, wszystkie podstępnie wypełzają z ukrycia i oplatają bezbronną ofiarę, miażdżąc ją w coraz ciaśniejszym uścisku. Choć opowieść o drzewie zachowującym się niczym ośmiornica wydaje się przesadzona, latem 1932 roku ponury mit skłonił kapitana Thomasa W.H. Sarlla do opuszczenia domu w Middlesex w Anglii, i wyprawy do zielonego piekła amazońskiej dżungli w śmiałym celu odnalezienia, wykopania z ziemi i przywiezienia żywego okazu tego roślinnego mordercy. Nie znalazłam informacji o wyniku tej niezwykłej wyprawy. Można więc jedynie przypuszczać, że Sarll nie zrealizował swoich zamierzeń, bądź też zrealizował je częściowo, lecz nie wyszło mu to na dobre!
Drugie opisane przez Wilkinsa tajemnicze mięsożerne drzewo brazylijskie jest również obdarzone długimi, wijącymi się mackami. O bliskości dziwnej rośliny ostrzega wydzielany przez nią straszliwy fetor gnijącego mięsa (pod tym względem przypomina ona największy kwiat na świecie, raflezję z Sumatry, wydzielającą równie nieprzyjemną woń wabiącą muchy, które zapylają roślinę). Ciągną do niej niewielkie ptaki, skuszone jagodami o słodkim smaku. Macki rośliny oplątują ptaki i przyciskają mocno do pnia, gdzie przytrzymują je wyspecjalizowane organy ssące, dopóki małe ciałka nie zostaną całkowicie zmiażdżone. Podczas ponurej uczty ssawki chłoną ptasią krew, po czym wysychają, a uwolnione wydrenowane ptasie zwłoki spadają na ziemię.
Bardzo podobna roślina o ssących krew gałęziach, występuje rzekomo w Sierra Mądre w Meksyku i nazywana jest "drzewem wężowym" z uwagi na dławiące, długie macki. Istnieją również opisy rośliny o takich właściwościach pochodzącej z okolic jeziora Nikaragua.


DRZEWA MADAGASKARU
Ludożercze drzewo z Madagaskaru znane jest pod miejscową nazwą "tępe", zaobserwowane zostało podobno w XIX wieku przez tajemniczego badacza Carla Lichego. Czeski badacz i podróżnik Ivan Mackerle, postanowił rozwiązać tę zagadkę, kiedy dowiedział się, że w 1935 roku były oficer armii brytyjskiej, niejaki L. Hearst, spędził na Madagaskarze cztery miesiące i sfotografował nieznane drzewo, pod którym walały się szkielety dużych zwierząt. Mackerle dowiedział się, że zdjęcia wykonane przez Hearsta opublikowano, lecz naukowcy uznali je za zręczne oszustwo. Hearst, rozgniewany ich reakcją, postanowił niezwłocznie wyruszyć na kolejną wyprawę na Madagaskar, lecz zmarł w tajemniczych okolicznościach. Choć Mackerle nie dowiedział się, gdzie opublikowano fotografie, intrygująca historia skłoniła go do wyprawy na Madagaskar w poszukiwaniu prawdy. W 1998 roku postanowił spędzić miesiąc na wyspie. Oto relacja z jego wyprawy:
„Przemierzyliśmy cały kraj, a szczególnie dokładnie jego południową część. To ciekawe, że nikt nie słyszał o ludożerczym drzewie. Ani ludzie w miastach (botanicy, dziennikarze itp.), ani w terenie. Słyszeli jedynie o roślinach owadożernych. Nieznana jest również historia Karla Lichego. Rozmawialiśmy z wieloma botanikami. To nie do wiary! Sądziłem, że na Madagaskarze wszyscy znają tę legendę. Równie interesujące są również drzewa-zabójcy. O wielu z nich nauka wie mało lub zgoła nic. Znaleźliśmy takie drzewo o nazwie KUMANGA, trujące w okresie kwitnienia. Dla bezpieczeństwa zabraliśmy maski przeciwgazowe, ale drzewo nie było okryte kwiatami. Zauważyliśmy jednak u stóp drzewa szkielety martwego ptaka i żółwia. Roślina występuje tylko w jednym miejscu na Madagaskarze i jest obecnie niezwykle rzadka. Niełatwo było ją znaleźć. Na wyspie są również inne niebezpieczne drzewa, nie ma natomiast ludojadów. Groźna jest "ANDRINDRITRA" (Harpagophy-tum grandidiere), ponieważ można się zaplątać w jej gałęzie wyposażone w haczykowate kolce, oraz "LUMBIRU" (Cryptostegia madagascariensis). Tubylcy boją się tego drzewa, ponieważ uważają, że ten, kto zapadnie w sen u jego stóp, nigdy się nie obudzi... Liście drzewa kumanga bywają natomiast trujące. Opowiedziano nam, że bydło pada, jeśli spożyje liście i napije się wody w jego pobliżu, dlatego tubylcy je wypalają. W rzeczywistości fascynujące opowieści o roślinie zwanej "andrindritra" więcej zawdzięczają miejscowym legendom niż właściwościom samej rośliny. Podobnie należy traktować podania o duszących wyziewach "lumbiru". Jest to w istocie rodzaj pnącza, z którego można uzyskiwać substancję podobną do gumy.”


PNĄCZE SPROWADZAJĄCE WIECZNY SEN
Warto zauważyć, że w książce Harolda T. Wilkinsa znajdujemy opis pnącza sprowadzającego wieczny sen. O podobnej roślinie, zwanej "el juy-juy", opowiadają Indianie zamieszkujący gęsty, tropikalny las deszczowy Chaco na granicy Boliwii i Argentyny. Według Wilkinsa:
„Roślina jest bardzo piękna i pociągająca. Podobno wydziela duszący, słodki zapach, sprowadzający sen na ludzi i duże zwierzęta, kiedy nieopatrznie szukają odpoczynku w jej cieniu w południe, w porze sjesty, kiedy w leśnych ostępach zapada cisza. Gdy ofiara zapada w narkotyczny sen, z bujnej korony spada deszcz prześlicznych kwiatów. Każdy z nich jest wyposażony w potężną ssawkę, wypompowującą krew i wszystkie inne płyny ustrojowe ofiary. Pod drzewem nie pozostaje nawet strzęp mięsa. Żaden sęp nie sfrunie z nieba, by pożywić się nagim szkieletem.” Ponura legenda dżungli przykuwa uwagę, ale istnienie wampirycznej rośliny jest równie nieprawdopodobne, jak spotkanie z drzewem o ośmiu mackach, opisywanym przez Wilkinsa.
Jeśli jednak Ivan Meckerle nie myli się, donosząc o nieznanym gatunku "drzewa zabójcy" (tj. trującego) na Madagaskarze, wówczas należy uznać, że ta wielka wyspa na Oceanie Indyjskim nadal kryje znaczące zagadki botaniczne, choć opowieści o ludożerczym drzewie czas włożyć między bajki..

  • 0

#11 Gość_inga

Gość_inga.
  • Tematów: 0

Napisano

okazało się, że czerwony barwnik to najprawdopodobniej rozpuszczalny w wodzie związek flawonoidowy, znany pod nazwą antocjanu


Oto i rozwiązanie tajemnicy krwistych drzew. :wow:
  • 0

#12

a_ya_Anka.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Raptem dramat.UCIEKAJMY!!! a tak serio...to coś w tym być musi.... :wow:
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych