@ rolpiek
odpowiedz mi na 1 pytanie :
czy ty wolałbyś dostać tą pomoc i siedzieć w tym samolocie lub znaleść się w innej - równie tragicznej - sytuacji gdzie dostałbyś taką pomoc (a raczej twoja rodzina) czy jednak wolisz nadal żyć ale bez tej pomocy ?
Tylko przez grzeczność odpisuję, bo zwracasz się do mnie.
Nie jestem w stanie ogarnąć nonsensu twojego pytania. Wybacz.
Pytasz mnie o świadomy wybór losu? Czy wolałbym zginąć w Smoleńskiej katastrofie czy jakimkolwiek innym, choć w skutkach jednakowym stylu, gdziekolwiek indziej?
HA! Normalnie bym uznał to za sarkazm. Ale ty chyba piszesz to na poważnie. Dodatkowo okrasiłeś pytanie alternatywą w postaci wyboru – życia.
Wiedz zatem, że wybieram życie.
Słyszałeś kiedyś o polisie na nie?
Wiedz, że jak założysz rodzinę, zaczniesz za nią brać odpowiedzialność i co najważniejsze będziesz nie tylko na nią pracował, lecz dbał o jej przyszłość (to poniekąd część składni słowa odpowiedzialność), to staniesz przed obliczem kredytów. Wyjątkiem od reguły są przypadki „sponsoringu” z różnych źródeł (rodzice, spadki i co tam chcesz). Ale to też nie trwa wiecznie.
Jeżeli wspólnie z małżonką zdecydujecie się na założenie rodziny wielodzietnej, budowę domu na kredyt, kupnie auta na raty, tylko na podstawie jednej pensji, bo oto nadarzyła się fajna, dobrze płatna praca i nie weźmiecie pod uwagę tego, jakie są wasze faktyczne możliwości w perspektywie więcej niż jedna kadencja w sejmie (drugiej może nie być). To o odpowiedzialności nie ma mowy. Wypadki się zdarzają, tak jak choroby. Trwałe kalectwa, że o rozpadach małżeństwa nie wspomnę - ale to już inna para kaloszy. Takie jest życie.
Miłość to jedno, a przejaw lekkomyślności to drugie.
Jednym z zabezpieczeń w takich sytuacjach są polisy na życie. Jest zabawa, jest ryzyko.
Jeżeli ktoś ma problemy ze spłatą kredytu na dom, to znaczy że go na niego nie stać. Nie jest to też z urzędu mieszkanie „pod mostem”. Tysiące rodzin boryka się z tym problemem na co dzień. Wiadomo, każdy chce spełnić swoje marzenia o „luksusach”. Życie to weryfikuje. Nikt nie jest politykiem całe życie, tak samo jak nikt nie żyje wiecznie.
Doczytaj moje posty w tym temacie i „odkryj”, że nie piję do tych 40 tysiaków. Owszem, piszę o nich, ale powodem mojej frustracji jest coś innego.