Napisano 18.06.2006 - 14:00
Napisano 18.06.2006 - 15:23
Napisano 18.06.2006 - 17:00
Napisano 18.06.2006 - 17:09
Napisano 18.06.2006 - 17:26
Napisano 18.06.2006 - 17:33
Napisano 18.06.2006 - 22:09
Napisano 19.06.2006 - 16:39
Napisano 16.03.2015 - 15:25
W roku 858, podczas jednej z procesji, pomiędzy bazyliką św. Piotra a bazyliką św. Jana na Lateranie, papież Jan VIII, zwany Anglikiem (Ioannes Anglicus), próbując wsiąść na konia, doznał ataku nagłego bólu i padł na ziemię. Zgromadzony tłum wiernych nie mógł uwierzyć własnym oczom, kiedy Jan zaczął rodzić. W pierwszej chwili zdziwieni ludzie byli pewni, że stali się świadkami prawdziwego cudu. Dopiero po chwili spostrzegli, że z tym wydarzeniem Bóg nie miał jednak nic wspólnego. Okazało się bowiem, że papież Jan VIII to kobieta...
Dziś w Watykanie panuje całkowita zmowa milczenia na temat kobiety-papieża, a przez ostatnie 400 lat kolejni dostojnicy na "Tronie Piotrowym" robili wszystko, by wymazać ten incydent z historii Kościoła, stosując infamię (skazanie na niepamięć) i fałszując dokumenty, łącznie z oficjalnym spisem papieży "Liber Pontificalis" (łac. Księga papieży). Sami historycy również nie są zgodni co do istnienia tejże postaci, zasiadającej na papieskim tronie. Jednak każda legenda ma w sobie ziarno prawdy a kilka źródeł historycznych ewidentnie potwierdza fakt, że papieżyca Joanna nie była tylko wytworem wyobraźni wrogów Kościoła. Miała urodzić się w Niemczech, w Grecji zakochać się w benedyktyńskim mnichu, w Rzymie zostać najpierw kardynałem, a w roku 855... papieżem!
Przyjmuje się, że Joanna urodziła się w roku 818 w niemieckiej Moguncji (Mainz). Jednak niektóre ustne tradycje z przełomu X i XI wieku mówią o tym, że pierwszy dzień życia Joanny był zarazem ostatnim dniem życia Karola Wielkiego, Świętego Cesarza Rzymskiego, co wskazywałoby na dzień 28 stycznia 814 roku, jako dzień narodzin Joanny. Także jej prawdziwe imię wydaje się dość trudne do ustalenia, gdyż w źródłach wspominana jest zarówno jako "Ioannes" jak również "Jutta", "Mulier Jutte", "Gilberta", "Agnes" lub "Glancia". Nie ma jednak wątpliwości, że chodzi o jedną osobę.
Aby poznać jej losy należy zestawić ze sobą zarówno legendy i mity jak również mniej znane fakty historyczne. Jest to niezmiernie trudne, gdyż w wielu miejscach opisy wydarzeń są ze sobą sprzeczne. Odrzucając jednak rzeczy, które już na pierwszy rzut oka wydają się nieprawdopodobne czy nawet nielogiczne i wysuwając wnioski z tego, co wiemy na pewno - powoli wyłania się nam obraz kobiety, która w wielu dziedzinach wyprzedzała czasy, w których przyszło jej żyć.
Pierwsze potwierdzone przez historyków źródło, potwierdzające istnienie kobiety-papieża, to "Chronica Universalis Mettensis" ("Powszechna kronika Metzu) spisana na początku XIII wieku przez mnicha Jana z Mailly (Jean de Mailly).
Pomnik brzemiennej papieżycy przy
szpitalu św. Ryszarda w Chichester,
w Wielkiej Brytanii.
"(...) a mowa tu o pewnym papieżu lub niechybnie papieżycy. Na liście papieży ani biskupów Rzymu figurować ma zabronione, gdyż okazała się kobietą, która przywdziała męski ubiór i została, dzięki swemu charakterowi i talentom wszelakim, najpierw sekretarzem Kurii, potem kardynałem, i wreszcie papieżem. Jednak pewnego dnia, gdy wsiadała na konia, zaczęła rodzić. Natychmiast, zgodnie z rzymskim prawem, przywiązano ją za nogi do końskiego ogona i wleczono za koniem przez pół ligi (około 700 metrów), podczas gdy ludzie ją kamienowali. Została pochowana tam, gdzie zmarła, i w tym miejscu wyryto napis PPPPPP, który oznacza „Petre, Pater Patrum, Papisse Prodite Partum” („Piotrze, ojcze ojców, ujawnij poród papieżycy”). W tym samym czasie ustanowiony został czterodniowy post, który nazwano „postem papieżycy”.
Jan nie ujawnia imienia papieżycy a wydarzenia przez siebie opisane datuje na rok 1099. Jak to możliwe, że dominikanin pomylił się o prawie 250 lat? Tego nie sposób dziś ustalić, a fakt, że mnich pisał o innej papieżycy, nie został potwierdzony. O istnieniu Kobiety w stolicy apostolskiej pisał także Stefan z Bourbon (Stephen de Bourbon) w "Siedmiu darach Ducha Świętego". W tym samym czasie, nieznany z imienia, niemiecki franciszkanin przytoczył historię Joanny w swoich "Kronikach mniejszych" ("Chronicon Minor").
W roku 1479, na zlecenie swojego patrona, papieża Sykstusa IV, dominikanin Bartolomeo Platina w swoim dziele "Vitæ Pontificum Platinæ historici liber de vita Christi ac omnium pontificum qui hactenus ducenti fuere et XX", przy papieżu Janie VIII umieścił taki wpis:
Poród podczas procesji. Ilustracja Johanna Wolfa
z "Lectionum memorabilium et reconditarum centenarii XVI" z roku 1600.
"Jan, Anglik z pochodzenia, w Moguncji urodzony i jak zostało powiedziane, na papieża wybrany, gdyż za mężczyznę się podawał. A kobietą był w pełni. Za młodu z kochankiem swoim do Aten przybyła, a tam wielkie postępy w nauce zrobiła, aż ją uczeni do Rzymu zabrali. Każdemu z nich dorównać umiała i tylko nieliczni równać się z nią mogli nawet z zaznajomieniu z Biblią. Przez swoje doświadczenie i dysputy prowadzone wielki szacunek zdobyła i autorytet. Toteż po śmierci Leona IV, za wspólną zgodą na papieża wybrana. W drodze do kościoła na Lateranie, jej koniec przyszedł, gdyż dziecię na świat wydając, na miejscu pomarła po latach dwóch, jednym miesiącu i dniach czterech od papieżem wybrania. W tajemnicy pochowana i bez przepychu właściwego papieżom."
Istnienie papieżycy głosili również Francesco Petrarca i Giovanni Boccaccio - dwie wielkie osobowości średniowiecza. Opowieści o papieżycy były wydawane w wielu językach, również w języku polskim. W XVI wieku ukazało się opowiadanie "Historia o papieżu Janie, tego imienia osmym, który był Gilberta, biała głowa z Anglijej i o inszych wielu papieżoch, którzy przed nią i po niej byli. Prawdziwie napisana, a z łacińskiego na polskie pilnie wyłożona. Roku 1560". Największy rozgłos zdobył jednak nasz rodak - wysoko postawiony dominikanin Marcin z Opawy (zwany również Marcinem Polakiem).
W czasach średniowiecza pozycja kobiety w społeczeństwie była znacznie gorsza niż mężczyzny a funkcjonowanie niewiast w życiu publicznym stało się prawie niemożliwe. Historia o kobiecie, powszechnie uważanej wtedy za głupszą od mężczyzny, która oszukała najdostojniejszych ludzi Kościoła i sprawowała nad nimi władzę, musiała przeniknąć do świadomości prostego ludu, wpływając niekorzystnie na opinie o hierarchach kościelnych. Z czasem fakty zmieszały się z legendą, stając się obiektem badań historyków i pasjonatów teorii spiskowych.
Legenda o papieżycy Joannie wpłynęła bardzo głęboko na opinię o całym papiestwie. Przez wiele stuleci opowieść ta była wykorzystywana do ataków na Kościół. Choć historia ta nigdy nie została w stu procentach potwierdzona historycznie, nie stanęło to jednak na przeszkodzie, by wykorzystać ją w nieprzychylny sposób wobec papiestwa, określając ten urząd jako zepsuty, pełen grzechu i głupoty...
(http://wmrokuhistori...iwy-sekret.html)
Użytkownik MrTank edytował ten post 16.03.2015 - 15:26
Napisano 16.03.2015 - 21:00
Przerażające jest dla mnie jak wiele zła i okrucieństwa miało miejsce w Kościele w tamtych czasach.
Mimo, że jestem osobą wierzącą i mam szacunek do wielu księży, to absolutnie nie popieram tego co wyprawiał Kościół na przestrzeni ostatnich setek lat/ tysięcy lat. Od razu podkreślam, że nie chcę uogólniać. Wiem, że zawsze byli też dobrzy księża, dobrzy papieże. Jednak zbyt duży odsetek kleru ma za uszami na prawdę straszne zbrodnie i nie powinno się tego zamiatać pod dywan.
Jest to dla mnie wręcz obrzydliwe, że księżą oraz papieże, którzy powinni pomagać innym, słabszych, głosić słowo Jezusa, który mówił o wybaczeniu, pomocy bliźnim zamiast pomagać to tacy ludzie byli często potworami w ludzkiej skórze, opływającymi w bogactwa i podziw tłumów. Znęcali się nad innymi, mordowali w imię Boga i co najgorsze podjudzali swoich wiernych do przemocy. Oni mieli wielką władzę nad Światem od zarania dziejów. Oni mieli wpływ na tradycję, kulturę, na to jak ludzie nawzajem się traktowali, jak mężczyźni odnosili się do kobiet, do słabszych itd. Niestety Kościół na przestrzeni setek lat nieraz udowodnił, że potrafi być brutalną i bezlitosną instytucją. Nie mówię oczywiście o wszystkich księżach i papieżach. Chodzi mi o starsze czasy, kiedy Kościół stanowił realną władzę i wykorzystywał ją do swoich niecnych celów.
Historie takie jak tej papieżycy to nic nowego. Przecież w tamtych czasach na porządku dziennym było torturowanie, mordowanie, przywiązywanie za nogi do konia, kamieniowanie i to wszystko za dużo mniejsze przewinienia niż zostanie papieżycą.
A jeśli chodzi o nią, to bardzo dziwi mnie, że zdecydowała się na taki krok. Jaki miała w tym cel? Bo przecież nie miłość do Boga ją do tego skłoniła skoro sypiała z mężczyznami... Gdyby na prawdę w głębi serca chciała zostać papieżem i miała do tego powołanie to nie wdałaby się romans jednocześnie. Chyba mogła się spodziewać jak to wszystko się skończy, że koledzy papieże ją brutalnie zamordują na oczach tłumu.. Ona jednak brnęła w to wszystko. Zastanawiam się co chciała osiągnąć i jaki miała cel. O ile w ogóle istniała bo tego faktu nie udowodniono na 100%
Użytkownik Claire edytował ten post 16.03.2015 - 21:08
0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych