Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak odeprzeć inwazję Obcych ?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
133 odpowiedzi w tym temacie

#16

Aquila.

    LEGATVS PROPRAETOR

  • Postów: 3221
  • Tematów: 33
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Albo mieliby ubaw umieszczając nas w jakimś futurystycznym Koloseum ;)

W każdym razie - partyzanktka przeciw osobom wyposażonym w urządzenia wyprzedzające nas o stulecia? To tak jakby mówić, że powstańcy styczniowi mogliby mieć jakieś szanse przeciwko nowoczesnej armii wyposażonej w helikoptery, samoloty bezzałogowe, rakiety, karabiny snajperskie, satelity szpiegowskie i termowizję.
  • 1



#17

Ill.

    Nawigator

  • Postów: 1656
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Faza pierwsza - zbieranie danych. Wszelka analiza przy pomocy sond (posiadających zdolności kamuflażu, a więc koniec z bezsensownym świeceniem w nocy) - zbieranie danych o np związkach chemicznych, drobnoustrojach, klimacie no i rzecz jasna - mieszkańcach i ich zaawansowaniu technologicznym.

Sondy nie są takie znowu potrzebne, przynajmniej nie na początku. Gdyby celem była nasza cywilizacja, to najeźdźcy zebrali by o nas ogrom informacji wykorzystując fale radiowe, które emitujemy. To wszystko wszak idzie w kosmos ;)

Faza druga - co prawda nie byłoby to obowiązkowe, ale z chęcią pobrałbym pewne próbki i dowiózł je za pomocą sond na statek zanim główny okręt osiągnąłby orbitę planety - próbki flory, fauny, urządzeń i rzecz jasna - obcych. Po pewnym czasie może nawet udałoby się nawiązać kontakt z porwanymi i dowiedzieć się czegoś ciekawego.

To jest w zasadzie kontynuacja fazy pierwszej, czyli rozpoznania.

Opcja ataku z wykorzystaniem wirusa jest możliwa, ale trochę nieprzemyślana i mało finezyjna ;)
Gdybym planował taki atak przejąłbym planetę bezkrwawo, za pomocą infiltracji i odpowiednio prowadzonej manipulacji. Na początku zdobyłbym kontrolę nad wszystkimi ważnymi ośrodkami władzy i stosownie zabezpieczył, tak aby utrata kontroli nie była możliwa. Można to zrealizować na wiele sposobów, od psychomanipulacji po fizyczne zlikwidowanie bądź "wymianę" odpowiednich osób.

Kolejna faza polegała by na, o dziwo, przyspieszeniu rozwoju technologicznego (i tylko tego) cywilizacji. Umożliwiło by mi to wdrożenie własnych technologii w świat obcych w celu stopniowego przejmowania kontroli nad ich społeczeństwem. Posiadając władzę nad zachowaniem społeczeństwa i każdym jego aspektem, mogę kształtować kulturę i mentalność społeczeństwa. Równocześnie dbam o zachowanie bezpieczeństwa i eliminuję każdą potencjalną mozliwość wykrycia mnie, rewolucji, katastrofy, czegokolwiek co mogłoby popsuć moje plany.
Nie trzeba tu jakichś wyrafinowanych technologii, wystarczy dogłębna znajomość psychologii obcych i... media ;)

W efekcie mam cywilizację, której społeczeństwo rządzi się moimi prawami i tak naprawdę nad którą posiadam władzę absolutną. Mogę wykorzystać tą cywilizację i całą planetę do własnych celów i tak naprawdę nic mi nie przeszkodzi. Zyskuję darmową, wykwalifikowaną siłę roboczą, surowce, setki milionów potencjalnych żołnierzy. Koszt jaki ponoszę jest praktycznie żaden, trzeba jedynie trochę długo poczekać.
Wyrzynanie tubylców jest naprawdę krótkowzroczne ;)

A co do odpierania inwazji, to odpada walka bezpośrednia i raczej jakakolwiek walka. Ratunkiem była by chyba tylko próba infiltracji i np. sabotażu, a w tym jesteśmy całkiem dobrzy.

W każdym razie - partyzanktka przeciw osobom wyposażonym w urządzenia wyprzedzające nas o stulecia? To tak jakby mówić, że powstańcy styczniowi mogliby mieć jakieś szanse przeciwko nowoczesnej armii wyposażonej w helikoptery, samoloty bezzałogowe, rakiety, karabiny snajperskie, satelity szpiegowskie i termowizję.

Partyzantka nie jest takim złym wyjściem. Na nic ci supernowoczesna broń jak nie widzisz celu ;)

Użytkownik Illurico edytował ten post 03.01.2010 - 21:57

  • 0

#18

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Aby odbywać podróże międzygwiezdne potrzeba olbrzymich ilości energii i to bez względu na to czy mamy do dyspozycji jakieś egzotyczne tunele hiperprzestrzenne, czy choćby "zwykłą" antymaterię. Bez niewyobrażalnych dziś dla nas energii i mocy, które wielokrotnie przekraczają obecne możliwości produkcyjne naszej cywilizacji na pewno się nie obejdzie.

Cywilizacja zdolna do podróży międzygwiezdnej to cywilizacja, dla której manipulacje w skali całej planety, takie jak sterowanie pogodą, czy zmienianie klimatu innych ciał niebieskich nie stanowią większego problemu. To cywilizacja, której potrzeby energetyczne oscylują w okolicach wartości produkowanych przez Słońce. Choćby z tego powodu uważam, że pytanie: "Jak odeprzeć inwazję Obcych ?" jest równie naiwne jak fabuła "ID4".

Po drugie przyznam, że przejawianie takiego prymitywnego, wrodzonego wzorca zachowania, jakim jest agresja i poziom rozwoju pozwalający na pokonywanie olbrzymich dystansów międzygwiezdnych w jakimś rozsądnym czasie jakoś do siebie nie pasują. Wielkoskalowy rozwój technologiczny, okraszony pierwiastekiem agresji to moim zdaniem bardzo niestabilna i mająca raczej nieciekawe perspektywy mieszanka. Sądzę, że kultura na tak wysokim poziomie rozwoju technicznego musi odznaczać się także bardzo wysokimi standardami moralnymi (że tak powiem - na poziomie kosmicznym).

Przytaczanie tu jako kontrargumentu przykładu konkwisty jest mocno nieadekwatną analogią. Bezpośredni kontakt ewentualnych Obcych z Ziemianami to zupełnie inny poziom, inna "liga". Hipotetyczni kosmici muszą być zdolni do pokonania co najmniej 4,3 roku świetlnego, czyli 40 bilionów km (odległość do najbliższej gwiazdy). Ludzie do tej pory ledwo dolecieli do Księżyca (ok. 400 tysięcy km), a do wyprawy na Marsa nam jeszcze trochę daleko. I wcale nie mówię tu o o jakiejś, wielkiej, kolonizacyjnej i zdobywczej misji, tylko o "biednym" zatknięciu flagi i pozbieraniu paru kamieni. Być może, gdyby Ziemia miała jakiś drugi, nieco dalszy księżyc (np. w 10-krotnie większej odległości) też zostałby już do tej pory "zdobyty" (piszę w cudzysłowie, bo to słowo może być trochę mylące ;) ). Załóżmy, że tak by było.

Zatem jak bardzo różnią się od siebie liczby: 40 bln i 4 mln? 10 mln razy.
Jeżeli Obcych podróżujących między gwiazdami mielibyśmy porównywać do konkwistadorów pokonujących Atlantyk (ok. 5000 km) to dzisiejszych Ziemian musielibyśmy porównać do kogoś, dla kogo pokonanie 50 centymetrów stanowiłoby nie lada wyzwanie. A to wynik godny raczej jakiegoś małego, niezbyt rychliwego robaczka - rdzennych Indian na pewno było stać na więcej.

Mam nadzieję, że to powyższe porównanie, choć na pewno niedoskonałe, nieco zobrazowało rzeczywistą skalę ewentualnych różnic.
  • 8



#19

harap.
  • Postów: 210
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Mariushu, nie do końca zgodzę się z Tobą w temacie agresji. Chodzi mi o to, że nie musi być ona ślepą, żądną krwi furią, a planowym i dokładnie przemyślanym działaniem. A co do rozwoju technologii- cóż, przynajmniej w naszym świecie rozwój technologiczny zawdzięczamy głównie technologiom opracowywanym dla wojska. Jest więc możliwość, że, oni, jacykolwiek by nie byli, mogą mieć tak samo. Z resztą, zawsze wyżej rozwinięty organizm stara się podporządkować sobie te mniej rozwinięte. A skoro Ziemia jest częścią wszechświata, to możliwe że poza nią rozwój przebiega w taki sam sposób- silniejszy podbija/wypiera słabszych. Więc, hipotetycznie, jest możliwość że chcieliby nas wytłuc/użyć do czegośtam. (np. do pozyskiwania wspomnianej przez Ciebie energii z naszej planety poprzez użycie jakichś baterii/obcych elektrowni/łorewer :P).

Nie twierdzę że tak jest, twierdzę tylko że możliwe jest ze tak jest :P

Użytkownik harap edytował ten post 04.01.2010 - 09:25

  • 2

#20

martius.
  • Postów: 545
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Kolejna faza polegała by na, o dziwo, przyspieszeniu rozwoju technologicznego (i tylko tego) cywilizacji. Umożliwiło by mi to wdrożenie własnych technologii w świat obcych w celu stopniowego przejmowania kontroli nad ich społeczeństwem. Posiadając władzę nad zachowaniem społeczeństwa i każdym jego aspektem, mogę kształtować kulturę i mentalność społeczeństwa. Równocześnie dbam o zachowanie bezpieczeństwa i eliminuję każdą potencjalną mozliwość wykrycia mnie, rewolucji, katastrofy, czegokolwiek co mogłoby popsuć moje plany.
Nie trzeba tu jakichś wyrafinowanych technologii, wystarczy dogłębna znajomość psychologii obcych i... media ;)


Tak się właśnie dzieje w dzisiejszych czasach ze społecznością Ziemską O.O Lepiej nie wywołuj wilka z lasu :))
  • 0

#21

Aquila.

    LEGATVS PROPRAETOR

  • Postów: 3221
  • Tematów: 33
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Sondy nie są takie znowu potrzebne, przynajmniej nie na początku. Gdyby celem była nasza cywilizacja, to najeźdźcy zebrali by o nas ogrom informacji wykorzystując fale radiowe, które emitujemy. To wszystko wszak idzie w kosmos


A czego dowiedziałbyś się o np ekosystemie Pakistanu oglądając wyłącznie pakistańską telewizję (bez tłumacza)? Fale radiowe i telewizyjne są w porządku, ale pozwoliłyby jedynie na powierzchowne obserwacje. Nic nie przebije starej dobrej sekcji albo badania próbek w laboratorium.

Opcja ataku z wykorzystaniem wirusa jest możliwa, ale trochę nieprzemyślana i mało finezyjna


Na wojnie nie liczy się finezja ;) Tylko skuteczność, czas i ograniczenie strat własnych. Atak przy pomocy 100% skutecznej bronii biologicznej jest idealny - wypuszczasz wirusa i spędzasz kilkanaście dni na korzystaniu z wszelkich możliwych przyjemności podczas gdy on robi swoje.

Partyzantka nie jest takim złym wyjściem. Na nic ci supernowoczesna broń jak nie widzisz celu


Zasadniczo zgodzę się, tylko problem w tym, że nie zawsze to, co dla nas jest niewidoczne jest też niewidoczne dla nieprzyjaciela - szczególnie przy ogromnej przewadze technologicznej. Weźmy już tych powstańców styczniowych. Kilkudziesięcioosobowy oddział postanowił ukryć się w lesie i przeczekać noc, aby uderzyć następnego ranka. Weszli więc głęboko w las i zaszyli się w środku starej stodoły znajdującej się w opuszczonej wiosce. Problem w tym, że nie mieli pojęcia, że satelita już dawno namierzył z orbity ich wozy i przemieszczanie się ludzi w stronę lasu. Wysłane na miejsce drony wyposażone w kamery na podczerwień albo w termowizję zlokalizowały stodołę i choć dookoła panowały totalne ciemności to operator doskonale widział na swoim ekraniku wiele czerwonych ciał śpiących w najlepszew stodole. Wysłano w to miejsce oddział specjalny który błyskawicznie dotarł tam za pomocą helikopetrów i zajął pozycje w pobliżu budynku. Wyposażeni w noktowizory komandosi podbiegli po cichu pod drzwi jednocześnie likwidując bezgłośnie za pomocą broni automatycznej z tłumikami wszystkich strażników. Po chwili jeden z żołnierzy wrzuca flashbanga do środka i tak oto kończy się impreza.

I tak zapewne równie szybko skończyłaby się nasza przygoda z partyzantką.
  • 3



#22

Ill.

    Nawigator

  • Postów: 1656
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A czego dowiedziałbyś się o np ekosystemie Pakistanu oglądając wyłącznie pakistańską telewizję (bez tłumacza)? Fale radiowe i telewizyjne są w porządku, ale pozwoliłyby jedynie na powierzchowne obserwacje. Nic nie przebije starej dobrej sekcji albo badania próbek w laboratorium.

Nie takie znowu powierzchowne. Oczywiście do sporządzenia dokładnych map sondy były by bardzo przydatne, ale rozpoznanie przeciwnika nie kończy się na topografii terenu. Taka telewizja jest dobrym źródłem wiedzy o ludzkiej psychice i zachowaniu, a to też jest ważne. Pozwala to się zorientować z kim mamy do czynienia i wybrać potencjalne słabe punkty od strony np. kulturowej i psychologicznej. Żeby mieć dokładniejszą wiedzę to trzeba używać sond, czy innych metod.

Na wojnie nie liczy się finezja public/style_emoticons/default/wink2.gif Tylko skuteczność, czas i ograniczenie strat własnych. Atak przy pomocy 100% skutecznej bronii biologicznej jest idealny - wypuszczasz wirusa i spędzasz kilkanaście dni na korzystaniu z wszelkich możliwych przyjemności podczas gdy on robi swoje.

Nie taki idealny, bo trzeba by było zapobiec mutacjom wirusa, a ponadto istnieje spore prawdopodobieństwo, że jakaś grupa ludzi będzie na niego odporna ;) Takie uodpornione stado np. 20 000 ludzi odpowiednio dowodzonych może być groźniejsze niż cała cywilizacja: dużo trudniej jest ich wytropić, dużo łatwiej nie zauważyć, że jakiś żołnierz nie wrócił z patrolu po starciu z człowiekiem ;)
Może to tylko jeden trup, ale jak sam napisałeś:

Nic nie przebije starej dobrej sekcji albo badania próbek w laboratorium.

A jakieś laboratorium i specjalista być może by się znalazł.

Na wojnie z przeciwnikiem o miażdżącej przewadze finezja jest bardzo ważna. Przeciwnik wie o tobie wszystko, ty o nim praktycznie nic, zatem walkę z nim trzeba prowadzić tak, aby zyskać maksimum informacji przy wykorzystaniu taktyki, której by się nie spodziewał. Na początku skuteczność niebyła by ważna, na początku cenne są informacje o słabych punktach przeciwnika. Potem można przechodzić do sensowniejszych ataków i tylko ataków, bo obrona większego sensu nie ma, jeśli nie wiemy jak się bronić i czym.

(cdn)

Użytkownik Illurico edytował ten post 05.01.2010 - 11:03

  • 0

#23

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Mariushu, nie do końca zgodzę się z Tobą w temacie agresji. Chodzi mi o to, że nie musi być ona ślepą, żądną krwi furią, a planowym i dokładnie przemyślanym działaniem.

Agresja zawsze zostanie agresją. Otarcie piany z twarzy i założenie białych rękawiczek niczego w tej kwestii nie zmieni. Szkodzić można na wiele sposobów.

A co do rozwoju technologii- cóż, przynajmniej w naszym świecie rozwój technologiczny zawdzięczamy głównie technologiom opracowywanym dla wojska. Jest więc możliwość, że, oni, jacykolwiek by nie byli, mogą mieć tak samo. Z resztą, zawsze wyżej rozwinięty organizm stara się podporządkować sobie te mniej rozwinięte. A skoro Ziemia jest częścią wszechświata, to możliwe że poza nią rozwój przebiega w taki sam sposób- silniejszy podbija/wypiera słabszych.

Zgoda. Rozwój ludzkiej technologii w znacznej mierze wynika z rozwoju technik militarnych. Ale zauważ też, iż ów rozwój już zmusił człowieka do wyhamowania i złagodnienia w zakresie bojowego wykorzystania dostępnych zdobyczy technologicznych. Świadomość mocy jaką się dysponuje zmienia standardy postępowania łącznie z samą ludzką mentalnością. Zakaz używania w walce broni masowego rażenia ($$$) to dobitny tego przykład.

Po prostu kiedy przedmiotem konfliktu staje się broń masowego rażenia podział na silniejszego i słabszego traci sens. To, że jeden posiada 20 000 głowic jądrowych, a drugi tylko 10 000 nie ma już większego znaczenia. W ewentualnym totalnym konflikcie przegrałyby obie strony. Zimna wojna była w znacznej mierze wojną psychologiczną z tego właśnie powodu. Każda ze stron konfliktu wiedziała, jaką niszczycielską mocą dysponuje i każda strona wiedziała, czym zakończyłaby się globalna wymiana atomowych ciosów. Wtedy po raz pierwszy w historii ludzkość stanęła na progu samozagłady. A to był dopiero początek drogi do gwiazd i zaledwie ułamek mocy potrzebnej, aby te gwiazdy osiągnąć.

Jestem niemal pewien, że cywilizacja zdolna do podróży międzygwiezdnych musiała przetrwać w swej historii więcej takich krytycznych momentów. Co gorsza, prawdopodobnie pokonanie każdego kolejnego punktu krytycznego jest coraz trudniejsze.

Podam pewien przykład.
Wyobraźmy sobie nas Ziemian w bliżej niekreślonej przyszłości. Staliśmy się cywilizacją typu I (w tzw. skali Kardaszewa). Jesteśmy już w stanie wykorzystywać moce porównywalne z mocą promieniowania słonecznego padającego na Ziemię. Krótko mówiąc, nauczyliśmy się panować nad zjawiskami występującymi na naszej planecie. Ponadto skolonizowaliśmy już cały układ Słoneczny, zmieniliśmy warunki na niektórych planetach i księżycach, a nasze napędy pozwalają nam swobodnie przemierzać przestrzeń międzyplanetarną z prędkością ok. 5 000 km/s. To pozwala nam dolecieć na Marsa w ok. 3 godziny (w sprzyjającym położeniu planety), a na krańce układu - do Neptuna - w ciągu 10 dni.

Czym dla kogoś takiego jest podróż do najbliższej gwiazdy?
Jeśli nie jest nadal czymś nieosiągalnym, to na pewno nie jest czymś specjalnie praktycznym. Choćby ze względu na czas podróży, który wynosi co najmniej 250 lat.


Jak widać, skok do gwiazd, to skok w nową jakość nawet dla cywilizacji, która opanowała i swobodnie porusza się w obrębie swojego układu planetarnego. Wynika z tego, że znaczna międzygwiezdna izolacja sąsiednich układów planetarnych zmusza rozwijające się cywilizacje wyhamowania przestrzennej ekspansji. A wzrost potęgi technologicznej przy jednoczesnych terytorialnych ograniczeniach to jedna z najprostszych dróg, aby osiągnąć wspomniany wcześniej punkt krytyczny. Ostatnio taki punkt w skali globalnej osiągnęliśmy na początku XX wieku. Wtedy po raz pierwszy Ziemia okazała się zbyt mała dla wszystkich żyjących na niej ludzi. Mieliśmy dwie straszliwe i brutalne wojny światowe, realne zagrożenie samozagładą i w konsekwencji zmianę globalnej mentalności. I tylko dzięki temu jeszcze istniejemy, choć nadal jeszcze w tym krytycznym okresie żyjemy.

Jestem praktycznie pewny, że w przyszłości czeka nas coś podobnego. Tylko w większej skali - w skali całego Układu Słonecznego. Nietrudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której Układ Słoneczny okaże się zbyt mały dla rozrzuconych po nim naszych potomków. Może dojdzie do międzyplanetarnego konfliktu, może znowu znajdziemy się na krawędzi samozagłady i może znowu uda się nam jej uniknąć poprzez kolejną zmianę standardów, którymi się wspólnie kierujemy.

Dlatego też uważam, iż przetrwanie rozwijającej się cywilizacji i osiągnięcie przez nią poziomu technologii umożliwiającego międzygwiezdne podróże wymaga gruntownych zmian zbiorowej mentalności objawiających się między innymi stopniowym wyparciem zachowań agresywnych.

Nie ulega raczej wątpliwości, że przekroczenie następnego punktu krytycznego będzie trudniejsze. Może nam się to nawet nie udać. Kto wie, może nikomu w kosmosie się to do tej pory nie udało - ot, taka naturalna kosmiczna prawidłowość. Może jesteśmy niczym rozrastający się w niekontrolowany sposób nowotwór, który ostatecznie zawsze doprowadza się do zagłady.

Więc, hipotetycznie, jest możliwość że chcieliby nas wytłuc/użyć do czegośtam. (np. do pozyskiwania wspomnianej przez Ciebie energii z naszej planety poprzez użycie jakichś baterii/obcych elektrowni/łorewer :P)

Dla obcych, dla których podróż międzygwiezdna nie stanowi zbyt wygórowanego wyzwania potencjał energetyczny naszej planety nie jest niczym nadzwyczajnym. Tu trzeba mówić już raczej o potrzebach porównywalnych z energiami produkowanymi przez gwiazdy. A tych w samej Drodze Mlecznej jest setki miliardów. Nie widzę specjalnych powodów, aby akurat musiało paść na nasze Słońce.
  • 6



#24

harap.
  • Postów: 210
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Co do broni masowego rażenia... Ja sądzę, że nie zabroniono jej dlatego, że krzywdzi/spala/zabija itp., ale dlatego, że, jeśli zostanie użyta, to ten który jej użył nie będzie miał żadnych zysków z terenu na którym zdetonuje ładunek. Trochę pokręcone to zdanie, ale chyba zrozumiałe:p

Faktycznie, nasza planeta sama w sobie raczej nie stanowi szczególnie 'łakomego kąska' dla cywilizacji która potrafi przeprowadzać podróże międzygwiezdna. Sama Ziemia raczej nie, ale jako kolejna z wielu, tak samo zresztą jeśli chodzi o naszą gwiazdkę...

Wiem, to będzie kompletne s-f, ale wpadła mi do głowy taka sytuacja.

Jak ktoś już wcześniej pisał, pierwszą fazą jest zbieranie informacji. Więc tak: alieny rozmnożyły się aż zanadto, wszyscy też potrzebują do życia energii, bo w jaskiniach nie siedzą i drewnem nie palą. Więc rzeczone wcześniej alieny rozmnożyły się na tyle, że energii brakuje, światło im w mieszkaniach miga a wodociągi działają tylko do 5 piętra. I tak siedzą alieny i myślą 'cholera, co robić?!?'. I wpadają na pomysł 'lecimy na następną planetę i stawiamy elektrownię!'.

Ok, dolecieli, chcą elektrownię stawiać, ale co jest? Jakieś ludki wylatują z buszu i elektrownie kamieniami obtłukują, zwierzaczki kable gryzą i w ogóle lipa straszna. Alieny, niewiele myśląc, podejmują walkę, ale okazuje się że tubylców za dużo i niezmordowani ciągle im te elektrownie niszczą a zwierzątka kable podgryzają. No to alieny ładują się na statek i wracają z płaczem na swoją planetę i z niesmakiem patrzą na migające światło a kąpać się chodzą do sąsiadów z 3 piętra.

No i znów myślą skąd tu prądu wziąć, bo jak tak dalej pójdzie to niedługo całkiem zabraknie. Ale nic nie wymyślili, więc zostaje im szukanie innej planety. Jakąś znaleźli, już mają lecieć, ale jeden ze starych alienów mówi 'hola panowie, a jak tubylcy znów nam wp*erdol spuszczą? Lećmy na przeszpiegi!' Alieny się ucieszyły, zrobiły badani, po czym stwierdziły 'spoko, ludki co tu mieszkają zagrożeniem nie są, stawiamy elektrownię'. I postawili, a potem polecieli na następną planetę i zrobili tak samo.

O co mi chodzi- tak jak napisał Mariush, na pewno mają duże zapotrzebowanie na energię. Więc może wszelkie abdukcje, okaleczone bydło i tak dalej nie jest po to, żeby nasze kobiety zapładniać a krowy zjadać, ale po to, żeby sprawdzić czy dadzą nam radę? Może 'inwazja', jeśli do takowej dojdzie, nie będzie wynikiem ich złej woli, ale ich 'być albo nie być'? Może nie wyniknie z agresji, ale z chęci przetrwania?

edit AlienGrey
Dwa małe babole w tekście ;)

  • 2

#25 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

To może ja trochę o tym jak zdobywano Ziemię i jaką bronią :mrgreen:

Jak już niektórzy wiedzą w Kosmosie istnieje coś takiego jak prawo karmy związane z prawem wolnej woli.
Wiedzą o tym nawet cywiliacje które mimo zaawansowanego poziomu rozwoju technologicznego (pozwalającego na pokonywanie olbrzymich przestrzeni migusiem) "zapominają" o rozwoju duchowym.

Drugim istotnym czynnikiemw omawianym temacie jest szereg galaktycznych i międzygalaktycznych sojuszy strzegących porządku w kosmosie - np dbających o egzekwowanie 1 dyrektywy o nieingerencji w niżej rozwinięte cywilizacje.
Jako przykład takich sojuszy można podać Federację Światła działającą glównie w obrębie naszej galaktyki i skupiającą ponad 100 systemów gwiezdnych w słuzbie dla szeroko pojętego dobra galaktyki.
Przykład intergalaktycnej współpracy w podobnym zakresie to np Andromedan Council.

Tylko z tych dwóch powyższych powodów pojęcie otwartej inwazji w zasadzie w Kosmosie nie istnieje :mrgreen:

Jak więc wytłumaczyć ekspansję impeium Draco i podboje kolejnych systemów gwiezdnych?
Co zrobić z dziesiątkami przykładów interwencjonizmu na naszej planecie. włączając w to interwencję w nasz materiał genetyczny?

Słusznie ktoś tutaj główkował na temat virusa...
Takim virusem - przetestowanym na tysiącach planet jest ...system bankowy i ubezpieczenia, przytoczę tutaj mojego ulubieńca:

Dan Winter - EggX Files:

Wiecie, Inanna udaje się do Chin i Mongolii po tym jak Enki i Enlil
wysadzili Półwysep Synaju w nuklearnych zmaganiach
i to staje się mongolską krwią, która stała się Ashkenazi,
która stała się Bankiem Anglii, która stała się Nowym Porządkiem Świata,
która pod Templariuszami stworzyła ubezpieczenia i bankowość,
a zła prasa nazywa ich marynarkę Czaszki i Piszczeli
piractwem i wymuszaniem... A tak właśnie używasz bankowości i ubezpieczeń...
Wiecie, finansowych mechanizmów planety, by doić planetę.
Jeśli weźmiesz to w kombinacji, w której może 70-90% religii
na tej planecie służy stworzeniu "astralnej mleczarni"
dla niższego gatunku E.T., to zaczynasz rozumieć, że
ludzkie "soki" gruczołowe - auryczne, gęste, kleiste ciało spójnych emocji
jest pożywieniem dla istot, które nie mogą stworzyć swojej własnej
gruczołowej błogości.

Dan Winter - Purpose of DNA:

Może jest to nieco przesadzone i możecie powiedzieć,
że nieco spekulatywne i pewnie macie rację,
ale jest na naszej planecie wiele dowodów
związku starożytnego interwencjonizmu i kultury.
Spędziliśmy wczoraj miły wieczór z doktorem,
który opowiedział nam historię o tym, jak kultura mongolska
zainspirowała to, co znamy jako Kazachstan, Kazachów, Chazarów,
którzy stali się potem Ashkenazi,
którzy potem stali się gałęzią żydowskiej tradycji,
która... doktor dał tutaj rozbudowany obraz tego
jak założono Bank Anglii i jak Masoni ulegli wpływom tego Zakonu Ashkenazi.
Mamy tu klasyczną historię Nowego Porządku Świata, o której każdy z nas coś słyszał.
Jednym z morałów tej historii - obojętnie jak bardzo w nią wierzysz -
jest taki, że rozumiemy w jaki sposób nasza pula genów
została najwyraźniej zainfekowana przez "pasożyty".
Można na to spojrzeć inaczej. Niektórzy z nas wierzą, że
ród Magdaleny to inna nazwa dla magów królowych z Oriona (z kultury Oriona).
I ten ród Mag stał się inspiracją dla dzieci Magdaleny,
ochranianych przez Templariuszy. A przy okazji Templariusze
jako pierwsi założyli na Zachodzie "ubezpieczenia i bankowość",
które potem zyskały złą sławę pod tym samym sztandarem Magdaleny-Czaszką i Piszczelami.
"Ubezpieczenia i bankowość" to ta sama największa flota na planecie, którą
z powodu złego PR-u nazywa się "piratami".
Ta sama Czaszka i Piszczele prowadzi "ubezpieczenia i banki"
z substancjami psychoaktywnymi, czyli kartel narkotykowy
pod kontrolą CIA założoną przez Zakon Czaszki i Piszczeli
który reguluje ruch substancji psychoaktywnych.
Zawsze jest jakiś podatek od dostępu do tunelu czasoprzestrzennego
poprzez dostęp do zewnętrznych źródeł substancji psychoaktywnych,
w tym wypadku narkotyków.



Widać też tutaj dodatkowy powód do ukrytej inwazji na Ziemię - ludzkie soki gruczołowe mogące być pożywieniem dla kolesi których normalnie nie widać wokól nas, co nie oznacza że ich nie ma....

Odpowiem tez od razu na potencjalne pytanie - kto pozwolił na mieszanie nam w genach?

Jestesmy wynikiem eksperymentu polegającego na połączeniu genów około 20 cywilizacji, w tym cywilizacji które utraciły zdolnosci prawidłowego egzystowania w Kosmosie, cywilizacji okreslanych Nephilim - po naszemu "Nie-ma-w-nich-fi

A brak fi to szanowni forumowicze poważna sprawa - oznacza utratę zdolności do pokonywania gwiezdnych portali bez ciężkiego sprzętu, oznacza konieczność pozyskiwania złota i robienie z niego białego proszku złota (ORMEE) w celu bezpośredniej konsumpcji / rozpylania w atmosferze planety w celu stabilizacji jej atmosfery, oznacza w końcu brak zdolności do zachowania wspomnień po śmierci.
Oznacza także coś naprawdę irytującego - bez fi owe cywilizacje nie mają szans przeżyć okresowych rozblysków słonecznych zdarzających się w niektórych układach słonecznych.

Eksperyment dobiega końca, czas na ostatni teścik - ponieważ nasz układ słoneczny zostal wyśniony przez istoty z rodziny anielskiej Aku / Ophanium ma także wbudowane zabezpieczenie uniemożliwiające dłuższą egzystencję istot bez fi.
Słońce beknie, a ludzkość narodzi sie na nowo, bardzo fascynujące przeżycie!!!


pozdrawiam
  • -3

#26

zygix.
  • Postów: 671
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

partyzanktka przeciw osobom wyposażonym w urządzenia wyprzedzające nas o stulecia? To tak jakby mówić, że powstańcy styczniowi mogliby mieć jakieś szanse przeciwko nowoczesnej armii wyposażonej w helikoptery, samoloty bezzałogowe, rakiety, karabiny snajperskie, satelity szpiegowskie i termowizję.

Wczoraj oglądałem japoński film pt.:,,G.I.Samurai-Zagubieni w czasie'' z roku '79.
W skrócie:,,Oddział wojsk japońskich zostaje przeniesiony w czasie do XVI wieku, trafiając na okres walk klanów samurajów o stanowisko shoguna. Dowódca oddziału, porucznik Iba, postanawia wykorzystać sytuację i zrealizować swoje marzenia o władaniu Japonią...''
Krótko: mimo iż żołnierze wyposażeni byli w urządzenia wyprzedzające o stulecia(karabiny maszynowe,moździerze,naramienne wyrzutnie pocisków,granaty,radio itp.itd.) nie potrafili osiągnąć sukcesu.''Tubylcy'' znależli na nich sposób, jak również na wóz opancerzony,czołg czy helikopter..
Wiadomo film to film ale jak powiedział Arni w ,,Predatorze'': ,,...skoro krwawi,można go zabić.''
Chodzi mi tylko o to ,że jeśli istnieje cień szansy na osiągnięcie zwycięstwa to powinniśmy tą szansę wykorzystać.

Ps.radoslaw my tu tak sobie fantazjujemy a Ty tak na serio fakty autentyczne przytaczasz ;)
  • 3

#27

Aquila.

    LEGATVS PROPRAETOR

  • Postów: 3221
  • Tematów: 33
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Taka telewizja jest dobrym źródłem wiedzy o ludzkiej psychice i zachowaniu, a to też jest ważne. Pozwala to się zorientować z kim mamy do czynienia i wybrać potencjalne słabe punkty od strony np. kulturowej i psychologicznej.


Racja, z tym że łatwo tak mówić w przypadku Ziemi. Choć Pakistańczycy różnią się od nas w wielu sprawach to wciąż są ludźmi i mamy z nimi wiele wspólnego. Nie wydaje mi się żeby z odczytaniem obcego sygnału było już tak łatwo - i czy na pewno potrafilibyśmy zrozumieć o czym mówią. Poza tym - nawet dziś mamy komedie romantyczne, filmy fantasy, Rozmowy w toku ale i Szymona Majewskiego, filmy sensacyjne, sci-fi, dokumenty o życiu na naszej planecie ale i "dokumenty" o futurystycznych wyprawach na inne planety (jak seria o Darwin IV) albo filmy historyczne. Taka mieszanka jest dla nas strawna, bo wiemy co jest czym. A obcy? Czy by się połapali w przekazie od kompletnie innej cywilizacji?

Nie taki idealny, bo trzeba by było zapobiec mutacjom wirusa, a ponadto istnieje spore prawdopodobieństwo, że jakaś grupa ludzi będzie na niego odporna Takie uodpornione stado np. 20 000 ludzi odpowiednio dowodzonych może być groźniejsze niż cała cywilizacja: dużo trudniej jest ich wytropić, dużo łatwiej nie zauważyć, że jakiś żołnierz nie wrócił z patrolu po starciu z człowiekiem


Przyjąłem, że w przyszłości nauka pójdzie tak daleko do przodu, że będziemy w stanie tworzyć idealne wirusy. Zabójcze, szybko się rozprzestrzeniające, niemutujące, rozkładające błyskawicznie ciała zabitych i rzecz jasna albo nieszkodliwe dla nas, albo ginące po pewnym ustalonym czasie.

A czym jest 20 000, czy nawet 200 000 osób w przypadku wojny ze znacznie przewyższającą ich cywilizacją? Która może wysyłać niewidzialne sondy zabijające przy pomocy promieniowania, gazu czy swykłego ostrzału i która posiadać będzie środki pozwalające na błyskawiczne i bezproblemowe wykrycie każdego wrogiego i poszukiwanego osobnika?


zygix - sam odpowiedziałeś sobie na pytanie - "Wiadomo film to film" ;)

Samurajowie nie mieliby żadnych szans w starciu z nowoczesną i nawet mniej liczebną jednostką. Broń palna, nawet ta prymitywna, uśmierciła zbroje rycerskie. Rozwój broni palnej potem stopniowo wypierał każdą inną nie dlatego, że tak było fajniej, ale ponieważ biła je pod wszelkim względem na głowę. Wzrost celności i zasięgu to śmierć wszelkich styli walki polegających na zwarciu i broni białej.

Owszem - mieliśmy na przykład bitwę pod Isandlwana, gdzie 22 000 Zulusów uzbrojonych w dzidy zmasakrowało 1400 Brytyjczyków uzbrojonych w karabiny, lecz wynikało to jedynie z arogancji i głupoty brytyjskiego dowódcy, tak samo zresztą jak porażka Custera pod Little Big Horn. Żaden odpowiedzialny dowódca nie doprowadziłby do takiej porażki. Dodajmy też fakt, że ówczesna broń palna była mimo wszystko dość prymitywna i brakowało dzisiejszej rozwiniętej technologii.

radoslaw my tu tak sobie fantazjujemy a Ty tak na serio fakty autentyczne przytaczasz ;)


Mi bardzo przypadła do gustu w poście radosława "pierwsza dyrektywa" jakiej przestrzegają nasi kosmiczni sąsiedzi. Szkoda tylko, że nie on wpadł na nią jako pierwszy:

Dyrektywa nr 1 (Pierwsza Dyrektywa)

Jako, że każda istota rozumna ma prawo do życia zgodnie ze swoją naturalną ewolucją kulturową, personel Gwiezdnej Floty nie może zakłócać normalnego rozwoju życia i kultury innej rasy. Za zakłócenia uznaje się demonstrację wiedzy, siły lub technologii rasie, która nie jest w stanie rozumieć i posługiwać się poprawnie tą wiedzą. Personel Gwiezdnej Floty nie może naruszyć Pierwszej Dyrektywy, nawet jeśli oznacza to zagrożenie dla jego życia lub statku, chyba że działa w celu naprawy wcześniejszego naruszenia lub przypadkowego skażenia obcej kultury.


http://www.startrek....hp?op=dyrektywy

Widocznie kosmici też są fanami Star Treka ;) A może to Gene Roddenberry (twórca Star Treka) był Jaszczuroidem?
  • 2



#28 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

Ps.radoslaw my tu tak sobie fantazjujemy a Ty tak na serio fakty autentyczne przytaczasz ;)


:mrgreen: dzięki za trafną uwagę, fakt że zapomniałem o swoistej specyfice tego forum :mrgreen:

Mi bardzo przypadła do gustu w poście radosława "pierwsza dyrektywa" jakiej przestrzegają nasi kosmiczni sąsiedzi. Szkoda tylko, że nie on wpadł na nią jako pierwszy:


Odrzucasz coś tylko dlatego że jest w filmie?
Pogratulować, to się nazywa obiektywne podejście - odrzucanie na dzień dobry milionów poszlak.
Słyszałeś o powiedzeniu "jeśli chcesz coś dobrze ukryć pozostaw to na wierzchu, nikomu nie przyjdzie do głowy żeby tam szukać"?
Jeszcze jedno, też dotyczące tematu i tego co poniżej - "kłamstwo doskonałe składa się z 99,9999999...% prawdy".

Zmykam z tematu zostawiając fragmencik rozmowy Helsinga z jednym z Illuminati:

"
To nie tak, mój młody przyjacielu. Czyż pan sam nie dotarł do prawdy? Czyż nie otrzymał pan wszystkich książek i innych tekstów , których pan poszukiwał? I czy nie znalazł pan w nich potwierdzenia tego, co pan przeczytał albo może przeżył wcześnie ? Czyżby nie odkrył pan samodzielnie niejednej tajemnicy tego świata ? Kto szuka ten znajduje! Ale większość ludzi wcale nie chce szukać. Dlatego właśnie nie traktujemy ich inaczej niż zwierzęta, bo te również niczego innego nie szukają. Czy to jasne ? Kto nie korzysta ze swego rozumu i nie walczy o wolność osobistą, ten nie odczuwa jej braku . Wiedza jest przecież dostępna! Jest wszędzie. Ale kto tego nie chce dostrzegać, ten widzieć nie będzie. Pan przecież wie, że my się nie ukrywamy, Właściwie nigdy się nie ukrywaliśmy. Nasza symbolika jest widoczna na znakach firmowych i emblematach, za pośrednictwem artykułów prasowych i telewizji mówimy ludziom, że dążymy do stworzenia państwa nadzorującego, nadzorującego oni się nie sprzeciwiają. Zgoda, przyznaję, że długo usypialiśmy ich czujność. Ale mimo wszystko ? teoretycznie mogli coś zmienić. My jednak nie możemy pozwolić, by coś nam przeszkodziło, to jest niedopuszczalne. Nie pozwolimy też na to żeby pan nam przeszkodził panie Holey. Potrafię zrozumieć o co panu chodzi. W pewnej mierze jest to nawet uzasadnione ? z pańskiego punktu widzenia. Ale czy pan potrafi zmienić nasz sposób myślenia ?
Pan sam dojrzał tylko wierzchołek góry lodowej ? albo może trochę więcej. A ja wiem o takich rzeczach, które gdyby je pan poznał, skłoniłyby pana pewno do zmiany sposobu myślenia o nowym ładzie świata. Tak samo jak w filmie Matrix. Istnieją masy ? ponad 95% ludzi ? mniemające o niczym, w ogóle o niczym pojęcia. Oprócz nich jest 5% - albo może nawet nie tyle- takich, którzy czują się ludźmi z przyszłości, zmuszonymi do życia w świecie anachronicznym. Panie Holey , my dysponujemy taką technologią, która już dziś jest na tym poziomie, który uświadamiamy ludziom poprzez hollywoodzkie filmy z gatunku scence-ficiton. Odwrotu nie ma. Być może kiedyś stanie pan po mojej stronie i przyzna mi rację.
"

pozdrawiam

p.s. a jeśli mowa o otwartej inwazji - nasi dzielni chłopcy wyposażeni w zabawki od obcych zostali w Dulce poszatkowani jak kapusta, inwazja trwala by jakieś 3 minuty

Użytkownik radoslaw edytował ten post 08.01.2010 - 16:30

  • 1

#29

harap.
  • Postów: 210
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

O ile historie o Dulce są prawdą. Ja jednak podchodzę do nich bardzo sceptycznie, głównie dlatego, że opis bazy w wykonaniu rzekomego pracownika jest bardzo naiwny. No ale nic, to nie temat o Dulce a o inwazji. Przypomniało mi się opowiadanie, które kiedyś czytałem (niestety, nie pamiętam autora ani tytułu, wiem tylko że znajduje się ono w tomie 'Arcydzieła literatury SF', który na pewno jest dostępny w 6 filii biblioteki im. Łopacińskiego w Lublinie, bo stamtąd go wypożyczyłem).

W każdym razie chodziło tam o to, że w całym wszechświecie wszystkie cywilizacje (oprócz ziemskiej) odkryły napęd, który pozwalał błyskawicznie przemieszczać się po całej jego objętości (bo chyba w przypadku wszechświata powierzchnia to raczej niezbyt pasujące słowo). No i jedna (prawdopodobnie najgroźniejsza) z tych cywilizacji zapragnęła najechać Ziemię (której mieszkańcy jako jedyni nie odkryli dobrodziejstw tego napędu). Jednak gdy docierają na Ziemię miny im rzedną. Dlaczego? Ano dlatego, że obcy latają na statkach z drewna przypominających takie, których używano w XV wieku, nowością jest dla nich proch, a wielu z nich używa broni białej. No i oczywiście przegrywają.

O co chodzi- ano o to, że być może inne rasy rozwinęły się w kierunku... hm... powiedzmy że turystycznym, ale militarnie mogą od nas odstawać o stulecia.

PS.

Wiem, każdy mój post to inna koncepcja... Ale, chyba po to został utworzony ten temat, żeby przeanalizować wszelkie możliwe scenariusze :)
  • 0

#30

butibu.
  • Postów: 289
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

O co chodzi- ano o to, że być może inne rasy rozwinęły się w kierunku... hm... powiedzmy że turystycznym, ale militarnie mogą od nas odstawać o stulecia.

Aby przeżyć w próżni należy dysponować jakimś hermetycznym pojemnikiem. Raczej nie drewnianym. Aby przedostać się przez atmosferę, należy użyć jakiejś izolacji termicznej. Chcę przez to powiedzieć, że istnieją pewne bariery techniczne, które cywilizacja musi w jakiś sposób pokonać. Bez rozwinięcia nawigacji konkwistadorzy nigdy by nie trafili do ameryki.

Dodam swoją koncepcję.
Jeżeli koszty posyłania statków do innych gwiazd byłyby, pomimo ogromnego rozwoju, są ogromne. To możliwe, że najeźdźca, wysłał by statek o masie 100 kg. Z czego: 30 kg to napęd, 40 kg załoga i koloniści (w formie instant :] ), 20 kg paliwo, 5 kg super komputery, 3 kg poszycie, 1 kg skafandrów kosmicznych. I tylko 1 kg uzbrojenia! Należy zadać sobie pytanie. Jakie uzbrojenie zostało by wzięte. Czy może, zostało by wyprodukowane na miejscu?
Ja, zdecydowałbym się na produkcje uzbrojenia i samej armii już w układzie słonecznym. "Produkt" byłby dostosowany do odbiorcy. Czyli niezwykle skuteczny w działaniu oraz ekonomiczny. Bo nikt nie będzie marnować energii na budowę wielkich dysków. Raczej jakieś nanoboty, androidy czy coś w tym kierunku.
Natomiast infiltracja władz wrogiej kultury jest wykluczona. Zbyt ryzykowne jest, że któremuś agentowi serce zmięknie ( patrz avatar ). Można w ten sposób wsypać zarówno swoją obecność jaki i zamiary, technologię oraz biologię własnej rasy. O wiele bezpieczniejsza jest zwykła wojna. Nawet jeżeli wygląda jak armagedon.
----dopisane: PS:
Właśnie! może nas farmią, jak na ogame. Po co niszczyć swoją farmę? Raczej należało by jej bronić. Na przykład dzieląc się technologią, i umieszczając jakieś wojska w pobliżu.

Użytkownik butibu edytował ten post 09.01.2010 - 14:05

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych