My eksperymentujemy na szczurach. Jesteśmy dobrzy, czy źli?
Jako ludzie? Bo chyba nie sugerujesz, że robisz to wespół ze mną ( ja to nie my ). Ja nie eksperymentuję nawet na szczurach. Pisząc "nawet" mam na myśli niewspółmierną korzyść jaką te eksperymenty niosą ( medycyna ). Lepiej byłoby robić to od razu na ludziach ( testować medykamenty )? Można się z tym zgadzać lub nie, ale pewnie nie jeden z nas by już leżał w ziemi bez owoców tych eksperymentów. Dla nas to pozytyw. Ocena czy ludzie są dobrzy czy źli w świetle tego przykładu jest śmieszna.
Poza tym, to nie my wystawiamy sobie w tym przypadku etykiety. Ja pytam o ocenę „obcych” z naszej ludzkiej perspektywy. Warto więc zapytać szczura, czy według niego ludzie są dobrzy czy źli.
A skąd pewność, że oni chcą się z nami komunikować? Czy my rozmawiamy ze szczurami laboratoryjnymi albo zwierzakami z ZOO?
Piszemy o tym samym, czy nie? Temat tego tematu i treść zamieszczona w pierwszym poście wyraźnie opisuje rzekomą „rozmowę” z kolokwialnie mówiąc – obcymi!
Czy odpowiedzi na zadawane pytania, pomijając formę, nie są przejawem komunikacji?! Nie rozumiem.
skąd się wzięło to przekonanie, że oni są tacy rozwinięci? A co jeśli są jak rój pszczół? Jeden myśli, reszta bezwolnie robi? Skąd wiadomo, że mają jakąkolwiek moralność?
A nie wiadomo...
Po pierwsze. Sam nie zbudujesz rakiety. Nie polecisz nią w kosmos. Zrobisz to, jak ktoś ci powie co masz robić. Sama rakieta to jeszcze nic. Zbuduj osprzęt. Skombinuj paliwo, uszyj kombinezon, etc. Sam tego nie dokonasz. Nie zrobi tez tego świnia. Jej problemem jest brak zdolności manualnych i zasób mózgownicy. Sama też do chlewu nie przyjdzie. Trzeba ja zagonić. O co więc chodzi?
Może o to, że jest wśród obcych podział na królową i robotnice? Ale jakie to ma znaczenie. Królowa jest na tyle kumata i na tyle rozwinięta, że kazała zrobić swoim robotnicom „rakietę” i polecieć na ziemię. Mało tego, skrzętnie ukryta przed oczami obserwowanych siedzi tu i czerpie radochę z patrzenia w przysłowiowe „akwarium”. Jest więc albo inteligentna ( ma jakiś plan – ot, choćby relaksu w długiej podróży, pacyfikacji w odpowiednim momencie albo cholera wie co tam jeszcze... ) lub najzwyczajniej w świecie jej NIE MA. Inna opcja nie wchodzi w grę.
A na koniec pytanie na pytanie.
Czy hierarchia społeczna w znanym nam z autopsji życiu jest w jakiś sposób oryginalna?
Daleko nam do anarchii.
Konkludując:
Cały świat opiera się na autorytetach.
Sorry, za przysłowiową łopatologię. Najnormalniej w świecie...rozmawiamy...chyba...
p.s.
Nie ja piszę te historie. Nie ja będę tych co to robią oceniał. Nie oznacza to, że choćby dla relaksu, nie popatrzę się w przysłowiowe "akwarium".