Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jestem mizantropem


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
30 odpowiedzi w tym temacie

#1

CzstSrkzm.
  • Postów: 454
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Jak nawet nie zaglądam do działu "R&L" to to zagadnienie nigdzie indziej się nie nadaje. Więc do dzieła:

Ostatnio dowiedziałem się, jak nazywa się mój światopogląd - super. A jest to, Mizantropia :

Mizantropia – pojęcie ogólnie określające niechęć do gatunku ludzkiego. Nie jest to uczucie skierowane do poszczególnych jednostek, ale do ogółu populacji (z własną osobą włącznie). Słowo mizantropia pochodzi od greckich słów anthropos - człowiek oraz miseo - nienawidzę. Mizantrop to osoba przejawiająca takie uczucia.


Jest jeszcze paru userów, który ma podobny pogląd (Tek, temat dla ciebie :P) i teraz pytanie - co może spowodować taki światopogląd, który objawia się tym, że jakbym miał pod ręką "czerwony przycisk" do natychmiastowego wybicia 99% ludzkości - zacząłbym się zastanawiać (gdy zdecydowana większość powiedziałaby zdecydowane "NIE!"). Skąd się wzięło myślenia "ludzie są jak wirus" wrzucone przez pana Smitha ;) ? Bardzo dobrze obrazuje to ludowe porzekadło "Spłodzić dziecko, wybudować dom, zasadzić drzewo". Tylko głównie dochodzi do spłodzenia dziecka...
Patrząc na własne podwórko - kto się najszybciej i najwcześniej rozmnaża? Mój Ojciec jest ginekologiem-położnikiem w państwowym szpitalu (więc można powiedzieć, że mam informacje z "pierwszej ręki"). A rozmnażają się najszybciej pato-nastolatki, które wpadły i cyganki "biorące męża" w wieku 15 lat. Na zachodzie jeszcze gorzej - "allaho-maniacy" rozmnażają się na potęgę, parę dzieci "by-były", a jak "allah" da, to i dziesięć. I wszystko gra, tylko zostaje zasadnicze pytanie, który każdy powinien sobie zadawać rano, po wyjściu z łóżka "po co?"
.

1. Geneza "Mizantropii

a)Afryka - bieda, nędza, AIDS - 1/3 ma. Generalnie powinno to prowadzić do masowego wymierania. Ale nie prowadzi. Wbrew pozorom, mają największy przyrost naturalny na świecie. WTF? "Hej, 9 dzieci umarło z głodu, więc zróbmy sobie 10, a jak nie możesz, to sąsiad z AIDSem może...)
b) Inteligencja, czyli coś, co da się zmierzyć jednie przez testy na inteligencje (by Dr. Szałek na UŁ) - co by to nie było, świadczy jako-tako o rozwinięciu ludzkości. A jak wygląda średnia z tego?

Tadda!
Dołączona grafika

Boshe - toż to idioci. Główna część społeczeństwa to głupki. Prawie wszyscy mają IQ ~90 - toż mój kot ma więcej. Ale tak działa demokracja, tak działają mass-media, tak działa wszystko na co ma wpływ "większość". Kiedy była dobra demokracja? Jak wioska liczyła ~10 osób, a ty WIEDZIAŁEŚ kogo wybierasz - nie z plakatów, TV spotów i wyglądu - tylko znałeś go jako człowieka.

Kolejna część "Mizantropii" - jak mi się zachce...

Użytkownik Skan edytował ten post 13.09.2009 - 20:27

  • 2

#2

Pierce.
  • Postów: 153
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Najgorszy jest chyba stan, gdy mizantrop odkryje iż w swoich poglądach nie jest sam. Mam na myśli nieoficjalną, niedostrzeganą bitwę na forum "kto pierwszy nienawidził" oraz "kto nienawidzi bardziej" :].

Jakie mogą być tego przyczyny?
1. Świadomość intelektualnego kalectwa mas. Zwłaszcza że ci właśnie ludzie dzięki demokracji mają znaczną kontrolę nad naszym życiem, niezaprzeczalnie tak być nie powinno.
2. Ogólne rozczarowanie postawą ludzi. Powielanie błędów, kretyńskie wybory, przewidywalność ich działania. Bardzo lubię obserwować ludzi, robię mały zakład, czy eksperymentalny osobnik zachowa się w najbardziej pospolity, przewidywalny sposób.
3. Zażenowanie popędowością ludzi. Czasem mimo wszystko warto użyć mózgu.
4. Nie bez znaczenia są tragiczne błędy ludzkości, wojny, nieszczęścia, wszystko czego dało się uniknąć a jest jak jest.


Mizantropizm uzależnia, a nowi filozofowie rosną jak grzyby po deszczu. Inspiracją są przede wszystkim popularne seriale. Tu przejawia się moje niezadowolenie związane z dostrzeganiem podobieństwa między mną a inną osobą. Gdy kilka lat temu jakiś house leciał w tv widownia była niewielka - początkowo. Nie było mowy o artykułach w prasie, a kilka lat później proszę. Doktor jest idolem setek tysięcy dzieciaków i nie tylko. Można zrozumieć przejmowanie korzystnych cech osób 3 ale kopiowanie, udawanie kogoś innego niż rzeczywiście jest się bywa godne pożałowania. Stąd spotęgowana niechęć, nie dość że nie dażę ludzi sympatią to w dodatku są tacy którym jedynie wydają się iż mają pogląd zbliżony do mego.

Skoro jesteśmy przy serialach pozwolę sobie kontynuować. Gdy Dex uzyskał sławę zostałem bobmardowany opiniami, iż produkcja uczy bycia mordercą, jest drażliwa i szkodliwa społecznie. Zgadzam się jedynie co do kontrowersyjności poruszanych wątków. Nie mogę zrozumieć oceny jakoby tvshow stanowił elementarz seryjnego mordercy. To totalna bzdura, stopniowo pojawia się nowa problematyka, bohater jest w coraz bardziej kłopotliwej sytuacji ściga go fbi współpracujęce z policją, Dex uświadamia sobie iż możliwość schwytania go nie tyle niszczy jego własne życie co życie najbliższych. Żądza krwi staje się balastem, nie daje satysfakcji jedynie powoduje coraz to nowe komplikacje. Jakim idiotą trzeba być aby myśleć w ten sposób, a właściwie nie myślec wcale. Po premierze znajdzie się kilku wybrańców którzy zapragną być jak Dex, będą mylnie uważać że mordersto ich do czegoś doprowadzi - co najwyżej na krzesło. Inni będą usprawiedliwiać swoją zbrodnię, to ten niedobry serial mnie zmienił! Takie wydawać by się mogło błacje powody dają do myślenia, ludzka głupota zaskakuje, stopniowo narasta poczucie by nie mieć z innymi osobnikami nic wspólnego.
  • 3

#3

Rainbow Lizard.
  • Postów: 484
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Makbet, możesz sprecyzować o co ci chodzi? Dołączona grafika

Prawdopodobnie chodzi mu o to, że jeśli uważasz coś za ścierwo, to nie powinieneś z tym czymś rozmawiać. xP Szkoda tylko, że Makbet nie wziął pod uwagę tego, że niektórzy (ja) mogą mieć ochotę się wyżyć - a temat ten stanowi do tego wręcz wymarzoną okazję. W końcu o tym, dlaczego uważam homo sapiens sapiens za ewolucyjny bubel (mówię tutaj zarówno o "ogóle" rodzaju ludzkiego, jak i pojedynczych jednostkach - całkiem prawdopodobne, że dotyczy się to także ciebie, czytelniku) mógłbym napisać nie książkę, a kilka opasłych tomisk, przy których biblia wygląda jak broszurka z pizzerii.

A teraz... Pora na rant!

Trudno mi się zdecydować, od czego zacząć. Na pierwszy ogień wezmę może rzeczy najbardziej oczywiste.

Każdy, kto kiedykolwiek trzymał w łapach podręcznik od historii z pewnością zdążył zauważyć, że zdecydowaną jego większość okupują nie historie o wielkich naukowcach, odkrywcach czy artystach, ale legalnych mordercach, zwanych żołnierzami, generałami, królami etc., zaś jakieś 90% treści jest związana z wojnami. Jak widać ludzie najpierw bredzą, że wojna jest zła, a później z błogością oddają się kultywowaniu pamięci jednostek, które brały udział w tych rzeziach (Patton, Napoleon i reszta "wielkich wodzów", a także ci wszyscy "żołnierze dzielnie walczący za niepodległość [nazwa twojego ulubionego kraju]"). Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że zamiast przyznać się, iż przeciętny homo sapiens sapiens to agresywna, krwiożercza bestia (która maskuje się, świadomie bądź nie, za pomocą "człowieczeństwa"), którą bardzo łatwo zamienić w maszynę do zabijania, ludzie muszą znajdować wymówki w stylu "za kraj/boga/honor/ideologię/pierogi z mięsem". Już samo to w moich oczach wystarczy, aby dać gatunkowi ludzkiemu pieczątkę z napisem "odizolować, wysterylizować, wyrżnąć". Ale to dopiero początek...

Kolejna sprawa: dwulicowość. Pominę już tutaj ekstremalne przypadki w rodzaju manipulowania informacjami (pozdrowienia dla znacznej części dziennikarzy, osób wymyślających niektóre teorie spiskowe, większości kreacjonistów w wersji "extreme" etc.), łganie jak z nut jest bardzo powszechne. Przykłady można by mnożyć, zaczynając od "niewinnych" (coś w stylu "czy dobrze wyglądam?", i odpowiedź "ależ oczywiście", a w myślach "jesteś obrzydliwy/a, ale nie chcę cię urazić..."), a kończąc na ostentacyjnym p******u totalnych bzdur, vide dzieci kłamiące, aby uniknąć kary czy politycy. Do tego dochodzą:
- jednostki nazywające każdego, kogo spotkają "przyjacielem" (skoro nieznajomy to dla ciebie przyjaciel, to jak nazwiesz przyjaciela? Przenajsuperlepszyjacielu?),
- lekarze, którzy sparaliżowanemu od pasa w dół pacjentowi mówią, że to "żylak" (a tak naprawdę ma guza mózgu - ale przecież nie wolno go dołować)
- i cała reszta.

Następna rzecz - uspołecznianie się. Ludzie to zwierzęta stadne, nic więc dziwnego, że przeciętny homo sapiens sapiens nie tylko uwielbia marnotrawić czas z kolegami/koleżankami (i w ogóle, musi mieć DURZO KOLEGUF BO NIE KCE BYDŹ SAM!), ale nienawidzi wszystkiego, co nie chce się z nim zadawać. Przykłady takie znam z autopsji (szczegółów nie podam, w końcu wrzucanie mojego życiorysu na publicznym forum byłoby ekshibicjonizmem intelektualnym), kiedy to jakiś kretyn zaczyna wmawiać "aspołecznemu", że MUSI się z kimś kolegować, bo będzie miał problemy, bo będzie samotny, bo to, bo tamto i tak dalej. Oczywiście później się okazuje, że żadnych problemów nie ma - za to jednostka taka zostaje uznana za dziwaka, bo jak można nie chcieć mieć [liczba dwucyfrowa] kolegów, z którymi można pójść do kina/na piwo/obejrzeć mecz/marnotrawić czas w inny sposób. Pominę tutaj fakt, że jeśli ktoś ma "dużo znajomych", to znajomych nie ma wcale, bo w końcu pojęcie "znajomy", podobnie jak kasa, ulega inflacji - im więcej, tym mniej wartościowe.

Z wysokim stopnie "towarzyskości" wiąże się także wypranie z indywidualności. Zrobiłeś kiedyś coś tylko dlatego, że było modne? Powiedziałeś coś tylko po to, aby przypodobać się w towarzystwie? Tak? W takim razie zaliczam cię do takiego osobnika. Jak nietrudno się domyślić, za wysokim EQ idzie także dyskryminacja jednostek, które są w jakikolwiek sposób inne. Przykład z autopsji - "co za p****b, opowiadania pisze", że nie wspomnę o... Odsyłam do części o wrażeniach subiektywnych.

I w tym momencie dochodzę do kolejnej kwestii - "moje jest lepsze, bo jest moje", czyli wciskanie poglądów. W miejscu tym mam na myśli:
- wszystkich klechów, którzy straszą "niewiernych", że pójdą do piekła,
- "genjuszuf" pokroju Dawkinsa (określanie wiary w bożków jako "pety and small minded" nie różni się niczym od palenia na stosie "innowierców", nie licząc formy),
- przykład z "własnego podwórka" - forumowych "oświeconych", którzy twierdzą, że każdy, kto nie wierzy w teorie spiskowe, ma "ograniczoną wyobraźnię", "widzi świat w sposób zniekształcony", "musi się przebudzić" i tak dalej (pozdrowienia dla muhada, Radoslawa ithewake/jak mu tam)
- osobników, którzy twierdzą, że "musisz przyjąć [światopogląd]"/"prędzej czy później dojdziesz do takich wniosków" etc.

Dalej: głupota w masie. Kiedy człowiek zaczyna się czuć anonimowy, to z jego gęby zsuwa się maseczka o nazwie "człowieczeństwo", w związku z czym zaczyna robić to, co zawsze chciał. Do grona tego zaliczam osobników, którzy w grupie stają się śmielsi, będąc w grupie (i tylko grupie!) zaczepiają innych i tak dalej. Chcesz się dowiedzieć, jaki dany człowiek jest naprawdę? Ściągnij z niego kaganiec, spuść smycz (czyli zabierz odpowiedzialność karną/system myślenia "co inni powiedzą"/groźbę wiecznej męki) i sprawdź, co będzie robił. Na wszelki wypadek zalecam ubranie porządnej, kewlarowej kamizelki i karabin maszynowy.

Do głupoty w masie można także podciągnąć demokrację, czyli durne przekonanie, że "głosować może każdy". Bzdura. Większość obywateli nic nie wie o ekonomii, budżecie, nie spędza kilku dni studiując plany poszczególnych kandydatów/partii, a później idzie do urn i oddaje głos na zasadzie "bo słyszałem w telewizji", "bo ma ładne wąsy", "bo mój kolega tak głosował" etc. Dlatego też za głupotę uznaję wszelkie akcje zachęcające do pójścia do urn. Raczej powinno się wywieszać plakaty "won od urn, niech rządzą inteligentni, a nie masy".

Tak jak pisałem - mógłbym tak wymieniać jeszcze przez dłuuugi czas, ale kiedyś trzeba skończyć. Pora zatem na ostatnią, mocno subiektywną kwestię. Wygląd.

Generalnie rzecz ujmując - moje gałki oczne zaczynaj wić się w agonii na widok przedstawiciela rodzaju homo sapiens sapiens. Delikatnie mówiąc, nie przepadam za futrem na łbie ("włosy"), obleśną, miękką skórą (która do tego praktycznie w ogóle nie chroni przed patogenami), "ładnymi" oczkami, płaskim, małpim ryjem etc. Do tego dochodzą jeszcze widoczne przez skórę mięśnie, worki na mleko zamontowane na klatce piersiowej samic (i podobne, ale nieco mniejsze worki na mleko na klatce piersiowej samca) i parę innych "ficzerów", w jakie ewolucja wyposażyła te przerośnięte małpy.

To by było na tyle, jeśli chodzi o najważniejsze wady, o jakich jestem sobie w stanie przypomnieć z marszu. Oczywiście pozostały jeszcze inne rzeczy (ekonomia, zdolność do rozwalania każdej szlachetnej idei, wypaczenie mechanizmów ewolucyjnych, ludzka seksualność, a.k.a. największy ewolucyjny gniot ostatniego miliarda lat, upośledzone zdolności obserwacyjne i tak dalej), ale o tym kiedy indziej.

Mam nadzieję, że post ten obraził absolutnie wszystkich. ^.,,.^

Użytkownik Tekeeus edytował ten post 13.09.2009 - 22:14

  • 1

#4

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mam nadzieję, że post ten obraził absolutnie wszystkich. ^.,,.^


Obrazić nie obraził, ale niesamowicie rozśmieszył. Jeśli nie robisz sobie jaj, to jestem pod wrażeniem. Taki typ myślenia to nienawiść w czystej postaci. Mówiąc o wojnach, i innych wadach ludzkości zapominasz że nienawidząc ich powielasz tylko ich największe i gardzone przez Ciebie przywary. Nie dość że gardzisz ludźmi, to nawet ich wyglądem, czyli samą powierzchowną stroną tych cholernych paskudnych wirusów zwanych ludźmi. To jest chore, bo sam trąbisz o nietolerancji innych. Mogę napisać ze dwie książki o twoim zaprzeczaniu się w tym poście, zaprzeczaniu nie wprost. Zaprzeczaniu tego co piszesz, a tego co można znaleźć pomiędzy wierszami. Zawiewa hipokryzją.


Dla mnie taka postawa jest albo wynikiem nienawiści do siebie samego i przelewaniu tego na wszystkich wokół, albo wynikiem besztania tej osoby przez kolegów w gimnazjum i widzeniu wszędzie wrogów. ;)

Jeśli ktoś nie potrafi sobie znaleźć szczęścia w życiu to próbuje rozsiewać w zemście swój smutek.

Użytkownik mylo edytował ten post 13.09.2009 - 23:50

  • 4



#5 Gość_Horror

Gość_Horror.
  • Tematów: 0

Napisano

Zatem wygląda na to, że człowiek ewoluował lub został stworzony (jak kto woli) w efekcie czego osiagnął taki a nie inny poziom inteligencji, by stwierdzić że lepiej było zostać na etapie ameby, albo bakterii. Hmm...
Zdumiewające.
  • 0

#6

JooqooL.
  • Postów: 47
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

No, no już dawno nie spotkałem się z tak intelektualnie podniecającym tematem. ;]

Jest sporo kwestii, do których chciałbym się ustosunkować, ale po kolei. Z góry ostrzegam, że nie staram się tutaj obrazić Was szanowni przedmówcy, ani ogółu ludzkości, ale... to pewnie jakoś tak samo wyjdzie. ;]

Na początek przytoczę wam ciekawą postać, która idealnie nadaję się do tego tematu. Powiedzmy, że to mój znajomy i powiedzmy, że go lubię/lubiłem, a przynajmniej dobrze mi się z nim rozmawia.
Otóż, ten osobnik, nazwijmy go Mały Gnida, ma podobne usposobienie do ludzi co panowie mizantropi. Mimo, iż nigdy tego wprost nie przyznał, to jego sposób zachowania jak również zdanie w wielu kwestiach właśnie o tym świadczy. Mały Gnida to typ człowieka, który jest pozbawiony (przede wszystkim według własnego mniemania) wszelkich zalet. Jednak ktoś był na tyle nikczemny, że gdy Mały Gnida był naprawdę mały powiedział mu że jest "wyjątkowo inteligentny i dojrzały na swój wiek". Stąd też Mały Gnida żył tym przeświadczeniem i o dziwo, jego inteligencja faktycznie wykraczała ponad przeciętną. Mało tego, owe przeświadczenie o wyjątkowej inteligencji uczyniło z niego cynicznego starca w bardzo młodym wieku. Znajomi małego gnidy byli nadzwyczaj przeciętnymi ludźmi pod każdym względem. Tak jak każdy oceniali ludzi po wyglądzie i bazowali na pierwszym wrażeniu. Tak jak każdy odznaczali się tu i ówdzie zaletami, zaś mały gnida był ani przystojny, ani wysoki (niefart jak na mężczyznę, nieprawdaż ;]), nie miał bodaj uroku osobistego, nie był wysporotowany, nie był nawet pracowity. Był najzwyklejszym, fizycznie odpychającym, średnio lubianym, cynicznym leniem, ale za to inteligentnym. Przy czym jak na osobę tak bardzo inteligentną, nie potrafił poradzić sobie z problemem, wydawać by się mogło przy jego zdolnościach błahym, czyli nauką. W końcu zawalił jeden rok, potem drugi, a następnie trzeci. Nic dodać nic ująć. Natomiast nienawidził ludzi okrutnie i dalej nienawidzi, dostrzega ich płytkość szydząc z nich na każdym kroku. Wyszydzając ich sposób ubierania, no bo ta ubrała się jak k***a, ten z kolei jest niby-skejtem itd. Wyszydzał nadzwyczajną dbałość o urodę. Jak również pracowitość ludzi, którzy wydawali się niedojrzałymi, dążącymi do spełnienia urojonych oczekiwań społeczeństwa maszyn, a nie ludzi. Sam natomiast zamykał się w sobie odwiedzając tą czy inną stronę, zaczytując się w przeróżnych materiałach o bardzo szerokiej tematyce. To z kolei wytworzyło u niego przekonanie o byciu wszechwiedzącym i dosłownie nieomylnym, do tego stopnia, że potrafił niektórych przekonywać, że wie lepiej co oni przeszli w swoim życiu. W ten oto prosty sposób utracił sporo szans w życiu i zniechęcił do siebie spore grono ludzi, tak też w pełni stał się mizantropem. A ty czytelniku odnalazłeś w sobie coś z podobieństw do Małego Gnidy? ;]

Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem tą przydługą historyjką. Natomiast jestem przekonany, że wielu tzw. mizantropów, ma cechy wspólne z wyżej opisanym Małym Gnidą. No bo ludzie zadowoleni z życia, choćby nie wiem jak tępi byli rzadko kiedy mają czas, by nienawidzić wszystkich za wszystko, nieprawdaż? Nie wiem jak wybujałe większość z was ma ego i zdanie o sobie samym. Założę się, iż żadne z was nie umiejscowi się skromnie w przeciętnej IQ, no bo z jakiej racji. Macie zapewne tak samo wysublimowane zdanie o swojej inteligencji, że w niektórych wywodach, czy to popisując się przed znajomymi, czy to na takim forum jak to wprost onanizujecie się intelektualnie pryskając wyszukanymi epitetami, bacząc na każde słówko, czy aby jest ortograficzno-gramatyczno-składniowo poprawne i sprawdzając czy daliście w pełni upust swej niebywałej erudycji.

A to wszystko przecież tak samo prymitywne pobudki w celu osiągnięcia odrobinki przyjemności, jakimi kieruje się gorąca siedemnastka vide "słynna" "Oksana", szykująca się na tzw. "balety". Z reguły tak jest, że ludzie, którzy żyją pełnią swego życia, nie mają najzwyczajniej czasu, aby śledzić życie innych, czy poddawać ocenie wprost życie ogółu. Nie twierdzę przez to, że przeciętnie inteligenty człowiek nie ma prawa do posiadania własnego zdania na jakikolwiek temat. Próbuję natomiast wyłuszczyć, że istnieje różnica pomiędzy umiejętnością przeciętnej obserwacji, a wnikliwą analizą prowadzącą do szczerej nienawiści. Żeby to jeszcze bardziej uprościć, ujmę to inaczej. Łatwo jest kogoś oceniać z boku, ba mało tego! Łatwo jest wywyższać się w stosunku do kogoś, dopóki nie trzeba tej osoby zrozumieć i pojąć czym się ta osoba kieruje podejmując te czy inne zachowania, słowem najtrudniej jest okazać choćby krztę empatii, zanim powiesi się na kimś psy. Notabane może właśnie tym brakiem okazanego ze strony innych zrozumienia spowodowana jest niechęć do ogółu u większości z was.

Widzicie, te same osoby, na które wydaliście wyrok śmierci bez mrugnięcia okiem (albo z jednym mrugnięciem). Te same osoby mają swoje powody dlaczego się tak, a nie inaczej zachowują. Powiem więcej, owe powody, wynikają z tych samych praw, którym te osoby są podoporządkowe co i wy mizantropi. Zaś subtelnej różnicy pomiędzy byciem mizantropem, a gorącą siedemnastką należy upatrywać wśród czynników, na które z reguły albo nie mamy wpływu jak genetyka, uwarunkowania społeczno-gospodarcze, miejsce i czas urodzenia, albo wynikały stricte z naszych upodobań, lub też pewnych praw zachowań, którym wszyscy podlegamy niezależnie, aczkolwiek mimo to staramy się ich nie zauważać. Natomiast widzimy zdebilałego kowalskiego, który głosuje na posła szmondaka i jego córkę, która zakłada mini, którą co drugi koleś w barze chce tylko przelecieć, a ona zapiera się, że go nie prowokowała. Jak również jej brata, który pod wpływem gry postal, postanowił napaść i zatłuc bezdomnego w parku bo spał na "ich" ławce oraz matkę rodzeństwa, która nie ukończyła podstawówki, jest głupią kurą domową rywalizującą na ogródki z sąsiadką z bloku. Bo to przecież o ile łatwiejsze, nieprawdaż? ;]


Jeżeli chodzi kwestie typu uwielbienie bohaterów wojennych i samej wojny. No, cóż nie spotkałem się jeszcze ze zdaniem, że wojna jest wspaniała i godna podziwu. Ogólnie ludzie stronią od tego ostatecznego rozwiązania, nazywając ją przede wszystkim okrucieństwem. Zapytaj, przeciętnego Kowalskiego czy chciał wojny w Iraku, ciekawe co Ci powie "tak psze pana, to dobre psze pana, tak powiadają psze pana". Bzdura. Ludzie ze swej natury nie chcą wojny, bo inaczej wszystkie narody tego świata trwałyby w nieustającym konflikcie, który do naszych czasów zapewne strawiłby całą ludzkość. Inna sprawa to ludzie, którzy mają faktyczny wpływ na występowanie wojen, mowa tu rzecz jasna o politykach i mediach. Jednak to już nie jest ogół ludzkości, a zaledwie jego cząstka. Tak, więc nie karałbym wszystkich za przewinienia garstki.
Co się tyczy natomiast bohaterów wojennych, mam w tej kwestii dosyć pospolite zdanie. Trzeba nie lada odwagi, żeby rzucić się na granat, żeby ocalić kolegów z okopu, albo żeby ochraniać odwrót swoich kolegów samemu skazując się na pewną śmierć, albo podejmować się beznadziejnej szarży na umocnionego wroga, w nadziei, że to pomoże odzyskać wolność Twoim pobratymcom. Tak, więc o bohaterach wojennych mam dosyć wysokie zdanie, aczkolwiek zawsze zostaje niechlubna druga strona medalu, czyli bestialstwa wojenne. Co nie zmienia faktu, że te drugie z reguły nie są przedmiotem niczyjego zachwytu. Co się tyczy natomiast samych przywódców, to sprawa ma się tu podobnie do polityków i mediów. Mało było takich w przeszłości, którzy byli absolutnie szczerzy z ludźmi, których posyłali na śmierć.

Kwestia uspołeczniania się faktycznie obrała zły kierunek, szczególnie przez takie media jak internet. Więcej ludzi obecnie ze sobą "czatuje" zamiast rozmawiać. Ale to chyba też kwestia pewnej ewolucji stosunków społecznych i logiczny efekt instynktu stadnego. W końcu większość osób wyznacza swoją wartość przez pryzmat użyteczności w stosunku do ogółu społeczeństwa jak również prze przynależność do pewnych kręgów społecznych. To raczej naturalne, że każda zdrowo myśląca jednostka, która chce dla siebie dobrze, ma na celu podniesienie swojego statusu społecznego przez rozbudowanie kręgu znajomych. Nie widzę w tym nic godnego potępienia, a jedynie logiczne następstwo. To kwestia ludzkiej logiki. Zapytajcie siebie, kiedy wy sami robicie coś by podnieść własną wartość?

Twoje gałki oczne wiją się z bólu kiedy widzisz piękną dziewczynę przechadzającą się w letniej sukience po deptaku? Wybacz ale naprawdę Cie w tym momencie nie rozumiem. Masz problemy z akceptowaniem własnej fizyczności, czy tak? Bo inaczej tego wytłumaczyć nie mogę, no chyba że jesteś turpistą i Twoje kanony piękna odbiegają nieco od tych ogólnie przyjętych. ^^ Tu się chyba nie dogadamy.

Inna sprawa to że jest nas 6 miliardów na tym świecie, to że ktoś ma podobne poglądy do kogoś innego to statystycznie rzecz ujmując całkiem na miejscu. Może chodzi o kogoś kto zmienił swoje poglądy i przybrał Twoje, to się również zdarza i jest całkiem naturalne. A zadałeś sobie może pytanie czy Twoje poglądy są wyłącznie Twoje? Wziąłeś je z kosmosu, nie przeczytałeś żadnej książki, żadnego forum, nie rozmawiałeś nikim, jeżeli tak to jesteś drugi po Janie Apostacie, który otrzymał wiedzę objawioną. W przeciwnym razie Twoje poglądy są również czyjeś i Ty je od kogoś zapożyczyłeś,. W takim razie wyobraź sobie, że ta osoba w tym momencie odczuwa takie samo obrzydzenie w stosunku do Ciebie co Ty do tego biedaka, który chciał się do Ciebie upodobnić.

Cały czas, mówimy o ludziach i słyszę ciągłe narzekania kierowane pod adresem całej ludzkości. A media, wspomniane wyżej, które kreują zdanie opinii publicznej. Nie bez kozery, nazywane są niekiedy czwartą władzą. Bo z ich zdaniem wszyscy się liczą, bo ich zdanie jest przecież "zdaniem wszystkich", z kolei zdanie mediów to nierzadko zdanie kilku ludzi. Tak, więc proszę kierować żale o ogłupianie mas, przekazywanie złych wzorców, bezmyślne stadne zachowania tych owiec pod adres "pasterza", kimkolwiek dla was ta osoba by nie była.

Wybaczcie, ale nie widzę nic złego w pewnych prawach zachowań, którymi ludzkość kierowała się przez wieki, w końcu to dzięki nim staliśmy się nieco bardziej cywilizowani niż byliśmy i nieco bardziej technologicznie zaawansowani niż w przeszłości i ostatecznie nieco bardziej otwarci na światło nauki niż kiedyś. Dzięki czemu takie forum jak to w ogóle może istnieć, a my możemy dywagować sobie nad wyparowaniem 6 miliardów ludzi za przyciśnięciem czerwonego guzika.

Słowem panowie, wszyscy jesteśmy wynikiem tego samego obliczenia tylko podstawiono różne zmienne.

Użytkownik JooqooL edytował ten post 14.09.2009 - 00:00

  • 4

#7

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Macie zapewne tak samo wysublimowane zdanie o swojej inteligencji, że w niektórych wywodach, czy to popisując się przed znajomymi, czy to na takim forum jak to wprost onanizujecie się intelektualnie pryskając wyszukanymi epitetami, bacząc na każde słówko, czy aby jest ortograficzno-gramatyczno-składniowo poprawne i sprawdzając czy daliście w pełni upust swej niebywałej erudycji.


Hiehie. Idealnie powiedziane. Ten temat w zasadzie, prawdopodobnie jest tematem dla zapatrzonych w swoją jedwabistość nolifów z gigantycznym przerostem wiedzy teoretycznej nad praktyczną. Zbytnie poszerzanie wiedzy teoretycznej, kosztem praktycznej strony życia (przebywanie z ludźmi, przekonywanie się o tym jacy na prawdę są - nie z poziomu czytacza 1000 książek psychologicznych, a potem książek wojennych a następnie oglądania wiadomości z morderstwami/kradzieżami/etc) powoduję utratę możliwości właściwego rozumienia innych przedstawicieli gatunku.

Teoria jest martwa, ludzie są żywi. Statystyka, teoria nigdy nie odda ducha człowieczeństwa i smaku przebywania z ludźmi. Z ich problemami, radościami, smutkami i szczęściami.

Jeśli ktoś jest aspołeczny, w moim mniemaniu traci możliwość oceniania innych ludzi w sposób prawidłowy. Przecież tak na prawdę ich nie zna, ocenia ze swojej perspektywy która jest dla nich całkowicie obca.

Użytkownik mylo edytował ten post 14.09.2009 - 00:00

  • 0



#8

Rainbow Lizard.
  • Postów: 484
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

(...)
Obrazić nie obraził, ale niesamowicie rozśmieszył. Jeśli nie robisz sobie jaj, to jestem pod wrażeniem. Taki typ myślenia to nienawiść w czystej postaci.

Dziękuję, pochlebiasz mi.

Mówiąc o wojnach, i innych wadach ludzkości zapominasz że nienawidząc ich powielasz tylko ich największe i gardzone przez Ciebie przywary.

Może, ogień zwalczaj ogniem. Z drugiej strony - mam swoje powody (których ujawniać nie mam zamiaru, limit linczów na najbliższe pół roku został wyczerpany, zaś bluzgów widziałem póki co dosyć), dzięki którym uważam się za "innego".

Nie dość że gardzisz ludźmi, to nawet ich wyglądem, czyli samą powierzchowną stroną tych cholernych paskudnych wirusów zwanych ludźmi. To jest chore, bo sam trąbisz o nietolerancji innych.

Dlaczego chore? Napisałem przecież, że to moja subiektywna opinia, a nie fakt - jak widzisz coś interesującego w wysoko postawionych w ewolucji małpach, twoja sprawa, mi nic do tego.

Mogę napisać ze dwie książki o twoim zaprzeczaniu się w tym poście, zaprzeczaniu nie wprost. Zaprzeczaniu tego co piszesz, a tego co można znaleźć pomiędzy wierszami. Zawiewa hipokryzją.

A, tak, pisanie między wierszami - coś, czego nigdy nie pojmę. Przekaz podprogowy?

Dla mnie taka postawa jest albo wynikiem nienawiści do siebie samego i przelewaniu tego na wszystkich wokół, albo wynikiem besztania tej osoby przez kolegów w gimnazjum i widzeniu wszędzie wrogów. ;)

Pudło. Próbuj dalej, może trafisz (a może nie? A może już trafiłeś? A może kłamię?)

Jeśli ktoś nie potrafi sobie znaleźć szczęścia w życiu to próbuje rozsiewać w zemście swój smutek.

Zemsta... Jakby się tak zastanowić, to można pod to pojęcie podciągnąć wszystko, na przykład twierdząc, że ludzkość powinna zostać wycięta w pień chociażby ze względu na wojny, mszczę się za tych, którzy te wojny wywoływali etc.

(...) Tak jak każdy oceniali ludzi po wyglądzie i bazowali na pierwszym wrażeniu.

Hm... Jesteś pewien, że każdy? (resztę tego porównania przemilczę, bo jakoś nie jestem w nastroju do tłumaczenia się, że "ja taki nie jestem" albo "pierwsze wrażenie po kontakcie ze mną jest fajne. Gorzej, kiedy spędzisz ze mną więcej niż 5 minut". xP).

Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem tą przydługą historyjką. Natomiast jestem przekonany, że wielu tzw. mizantropów, ma cechy wspólne z wyżej opisanym Małym Gnidą. No bo ludzie zadowoleni z życia, choćby nie wiem jak tępi byli rzadko kiedy mają czas, by nienawidzić wszystkich za wszystko, nieprawdaż?

Taaak, bardzo łatwo jest być zadowolonym z życia, kiedy po tym świecie łazi 6,7 miliarda przerośniętych małp, które są praktycznie wszędzie.

Nie wiem jak wybujałe większość z was ma ego i zdanie o sobie samym. Założę się, iż żadne z was nie umiejscowi się skromnie w przeciętnej IQ, no bo z jakiej racji.

Moje IQ wynosi 29, wystarczy w sam raz do oddychania, ślinienia się i nieskoordynowanego uderzania w klawiaturę. Minimalizm pełną gębą. Ulżyło ci? xP A tak w ogóle, to najpierw piszesz "was" (swoją drogą, Tekeeusowa zasada termospołeczności: Nie ma żadnych nas, to tak przy okazji), a później nagle przeskakujesz do komentowania mojego posta... Przydałoby się to jakoś zaznaczyć.

)...=
A to wszystko przecież tak samo prymitywne pobudki w celu osiągnięcia odrobinki przyjemności, jakimi kieruje się gorąca siedemnastka vide "słynna" "Oksana", szykująca się na tzw. "balety".

Zaraz tam przyjemność - po prostu lubię tematy, w których mogę wylać nieco żółci na jakże znienawidzoną rasę ludzką.

Z reguły tak jest, że ludzie, którzy żyją pełnią swego życia, nie mają najzwyczajniej czasu, aby śledzić życie innych, czy poddawać ocenie wprost życie ogółu. Nie twierdzę przez to, że przeciętnie inteligenty człowiek nie ma prawa do posiadania własnego zdania na jakikolwiek temat. Próbuję natomiast wyłuszczyć, że istnieje różnica pomiędzy umiejętnością przeciętnej obserwacji, a wnikliwą analizą prowadzącą do szczerej nienawiści. Żeby to jeszcze bardziej uprościć, ujmę to inaczej. Łatwo jest kogoś oceniać z boku, ba mało tego! Łatwo jest wywyższać się w stosunku do kogoś, dopóki nie trzeba tej osoby zrozumieć i pojąć czym się ta osoba kieruje podejmując te czy inne zachowania, słowem najtrudniej jest okazać choćby krztę empatii, zanim powiesi się na kimś psy. Notabane może właśnie tym brakiem okazanego ze strony innych zrozumienia spowodowana jest niechęć do ogółu u większości z was.

"Łatwo jest kogoś oceniać z boku" - oczywiście, że tak. Takie coś nazywa się "obiektywnością" i "dystansem". W momencie, w którym obserwator zaczyna odczuwać więź z obiektem badawczym, traci on obiektywność i może nawet zmieniać wyniki analiz tylko po to, aby były one na korzyść obiektu. Cieszę się, że nie potrafię zrozumieć postępowania większości przedstawicieli rasy ludzkiej - przynajmniej zmniejsza to szanse na to, że stanę się takim... Czymś.

Widzicie, te same osoby, na które wydaliście wyrok śmierci bez mrugnięcia okiem (albo z jednym mrugnięciem). Te same osoby mają swoje powody dlaczego się tak, a nie inaczej zachowują.

Oczywiście, że mają powody, nic się nie dzieje bez przyczyny. Tyle tylko, że powód w stylu "odstrzelę mu łeb, bo jest żołnierzem innej narodowości, mamy wojnę, a oni próbują zabrać nam glebę!" albo "okłamię go, bo nie chcę go zranić... Co z tego, że mi nigdy więcej nie zaufa" są w moim odczuciu nic nie warte.

Powiem więcej, owe powody, wynikają z tych samych praw, którym te osoby są podoporządkowe co i wy mizantropi. Zaś subtelnej różnicy pomiędzy byciem mizantropem, a gorącą siedemnastką należy upatrywać wśród czynników, na które z reguły albo nie mamy wpływu jak genetyka, uwarunkowania społeczno-gospodarcze, miejsce i czas urodzenia, albo wynikały stricte z naszych upodobań, lub też pewnych praw zachowań, którym wszyscy podlegamy niezależnie, aczkolwiek mimo to staramy się ich nie zauważać.(...)

Chory na wściekliznę pies też podlega tym samym prawom (fizyka, jest formą życia opartą na węglu, ma płuca, wątrobę i tak dalej), a jednak kiedy na ciebie biegnie to nie zastanawiasz się, w ilu % jest taki sam jak ty, tylko po prostu strzelasz.

Jeżeli chodzi kwestie typu uwielbienie bohaterów wojennych i samej wojny. No, cóż nie spotkałem się jeszcze ze zdaniem, że wojna jest wspaniała i godna podziwu. Ogólnie ludzie stronią od tego ostatecznego rozwiązania, nazywając ją przede wszystkim okrucieństwem. Zapytaj, przeciętnego Kowalskiego czy chciał wojny w Iraku, ciekawe co Ci powie "tak psze pana, to dobre psze pana, tak powiadają psze pana". Bzdura. Ludzie ze swej natury nie chcą wojny, bo inaczej wszystkie narody tego świata trwałyby w nieustającym konflikcie, który do naszych czasów zapewne strawiłby całą ludzkość. Inna sprawa to ludzie, którzy mają faktyczny wpływ na występowanie wojen, mowa tu rzecz jasna o politykach i mediach. Jednak to już nie jest ogół ludzkości, a zaledwie jego cząstka. Tak, więc nie karałbym wszystkich za przewinienia garstki.

Racja, bo ci wszyscy żołnierze nie byli w stanie samodzielnie myśleć, i w ogóle byli niewinni... I co z tego, że to przecież oni byli tą siłą, i gdyby wszyscy rzucili w cholerę karabiny, wojny by nie było? I co z tego, że chwytali w łapy broń i masakrowali innych ludzi? Co z tego, że nie mieli nic przeciwko wyrwaniu wrogu wnętrzności? Co z tego, że byli zdolni do takich rzeczy?! Niewinni! Bo byli na tyle głupi, że dali sobie wmówić pewne rzeczy!

Co do niechcenia wojny - jasne. Dzisiaj nie, bo wojnę ludziom zastępują wiadomości (a to jakiś samochód-pułapka, a to wypadek, a to psychopatyczny morderca grasuje gdzieś na drugim końcu świata), filmy, sport, a w co bardziej ekstremalnych przypadkach stadionowe "zadymy" i tak dalej. Przyczyna, dla której kraje nie rzucają się sobie nawzajem do gardeł, to nie "miłujemy pokój", a "jak go zaatakujemy, to inny nas zaatakuje, no i jeszcze tamten jest w sojuszu, a do tego tamten inny nałoży na nas embargo i nie będziemy mieli tanich telewizorów z Chin". Niestety, ludzie są głupi, ale nie na tyle, aby od razu doprowadzić do samozagłady danej strony konfliktu. A szkoda.

Nieustający konflikt... Z przyjemnością informuję, że przez ostatnie 2000 lat pokój na całej Ziemi panował przez łącznie... 12 dni (bodajże). Mam coś więcej dodawać?

Co się tyczy natomiast bohaterów wojennych, mam w tej kwestii dosyć pospolite zdanie. Trzeba nie lada odwagi, żeby rzucić się na granat, żeby ocalić kolegów z okopu, albo żeby ochraniać odwrót swoich kolegów samemu skazując się na pewną śmierć, albo podejmować się beznadziejnej szarży na umocnionego wroga, w nadziei, że to pomoże odzyskać wolność Twoim pobratymcom. Tak, więc o bohaterach wojennych mam dosyć wysokie zdanie, aczkolwiek zawsze zostaje niechlubna druga strona medalu, czyli bestialstwa wojenne. Co nie zmienia faktu, że te drugie z reguły nie są przedmiotem niczyjego zachwytu. Co się tyczy natomiast samych przywódców, to sprawa ma się tu podobnie do polityków i mediów. Mało było takich w przeszłości, którzy byli absolutnie szczerzy z ludźmi, których posyłali na śmierć.

Bohater wojenny to z reguły jednostka, którą na tle reszty wyróżnia jeszcze większa wprawa w mordowaniu innych ludzi. Poza tym - patrz wyżej.

Kwestia uspołeczniania się faktycznie obrała zły kierunek, szczególnie przez takie media jak internet. Więcej ludzi obecnie ze sobą "czatuje" zamiast rozmawiać. Ale to chyba też kwestia pewnej ewolucji stosunków społecznych i logiczny efekt instynktu stadnego. W końcu większość osób wyznacza swoją wartość przez pryzmat użyteczności w stosunku do ogółu społeczeństwa jak również prze przynależność do pewnych kręgów społecznych. To raczej naturalne, że każda zdrowo myśląca jednostka, która chce dla siebie dobrze, ma na celu podniesienie swojego statusu społecznego przez rozbudowanie kręgu znajomych. Nie widzę w tym nic godnego potępienia, a jedynie logiczne następstwo. To kwestia ludzkiej logiki. Zapytajcie siebie, kiedy wy sami robicie coś by podnieść własną wartość?

Szkoda tylko, że uspołecznianie i działanie dla dobra społeczeństwa nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. No chyba, że siedzenie z "kolegami" w pubie jest w jakiś konkretny sposób pożyteczne dla ogółu (ciekawe, jak? Bo koledzy zadowoleni z tego, że tam ktoś siedzi?) I tak jak pisałem poprzednio - kto ma wielu kolegów, ten nie ma żadnego, czyli dochodzi do tego, że "zaufanie" i "przyjaźń" danej jednostki są warte mniej, co zużyty papier toaletowy.

Twoje gałki oczne wiją się z bólu kiedy widzisz piękną dziewczynę przechadzającą się w letniej sukience po deptaku? Wybacz ale naprawdę Cie w tym momencie nie rozumiem. Masz problemy z akceptowaniem własnej fizyczności, czy tak? Bo inaczej tego wytłumaczyć nie mogę, no chyba że jesteś turpistą i Twoje kanony piękna odbiegają nieco od tych ogólnie przyjętych. ^^ Tu się chyba nie dogadamy.

Piękno/kanony piękna to sprawa mocno subiektywna, przynajmniej według mnie (bo według większości ludzi, których spotkałem - już nie), turpistą (kult brzydoty? xP) raczej nie jestem. I racja - szanse na dogadanie się są równie duże, co szanse na to, że za chwilę w mój dom walnie meteoryt.

Inna sprawa to że jest nas 6 miliardów na tym świecie, to że ktoś ma podobne poglądy do kogoś innego to statystycznie rzecz ujmując całkiem na miejscu. Może chodzi o kogoś kto zmienił swoje poglądy i przybrał Twoje, to się również zdarza i jest całkiem naturalne. A zadałeś sobie może pytanie czy Twoje poglądy są wyłącznie Twoje? Wziąłeś je z kosmosu, nie przeczytałeś żadnej książki, żadnego forum, nie rozmawiałeś nikim, jeżeli tak to jesteś drugi po Janie Apostacie, który otrzymał wiedzę objawioną. W przeciwnym razie Twoje poglądy są również czyjeś i Ty je od kogoś zapożyczyłeś,. W takim razie wyobraź sobie, że ta osoba w tym momencie odczuwa takie samo obrzydzenie w stosunku do Ciebie co Ty do tego biedaka, który chciał się do Ciebie upodobnić.

O co tu chodzi? To, że ktoś ma podobne poglądy jak ja (co, biorąc pod uwagę "odmienność" moich poglądów, nie tylko tych, które tu zaprezentowałem, ale w ogóle, jest mało prawdopodobne - będziesz musiał niestety uwierzyć mi w tej kwestii na słowo, bo pisać swojego życiorysu nie zamierzam xP) nie znaczy jeszcze, że się do mnie upodabnia.

Cały czas, mówimy o ludziach i słyszę ciągłe narzekania kierowane pod adresem całej ludzkości. A media, wspomniane wyżej, które kreują zdanie opinii publicznej. Nie bez kozery, nazywane są niekiedy czwartą władzą. Bo z ich zdaniem wszyscy się liczą, bo ich zdanie jest przecież "zdaniem wszystkich", z kolei zdanie mediów to nierzadko zdanie kilku ludzi. Tak, więc proszę kierować żale o ogłupianie mas, przekazywanie złych wzorców, bezmyślne stadne zachowania tych owiec pod adres "pasterza", kimkolwiek dla was ta osoba by nie była.

Zapomniałeś o jednym: kapitalizm. Media dają ludziom to, co ludzie chcą oglądać. Gdyby przeciętny homo sapiens sapiens nie interesował się krwawą papką serwowaną w mediach, to po prostu by nie oglądał telewizji albo oglądałby kanał, który byłby pozbawiony tej papki. W końcu im większa oglądalność, tym większe zyski z reklam.

Wybaczcie, ale nie widzę nic złego w pewnych prawach zachowań, którymi ludzkość kierowała się przez wieki, w końcu to dzięki nim staliśmy się nieco bardziej cywilizowani niż byliśmy i nieco bardziej technologicznie zaawansowani niż w przeszłości i ostatecznie nieco bardziej otwarci na światło nauki niż kiedyś. Dzięki czemu takie forum jak to w ogóle może istnieć, a my możemy dywagować sobie nad wyparowaniem 6 miliardów ludzi za przyciśnięciem czerwonego guzika.

Słowem panowie, wszyscy jesteśmy wynikiem tego samego obliczenia tylko podstawiono różne zmienne.

Bakteria też jest wynikiem tego samego obliczenia, tyle tylko, że obliczenie to zaszło kilka miliardów lat temu. Czy zabijesz ją mydłem tylko dlatego, że miała pecha być nieco mniejsza niż ty? xP


(...)
Hiehie. Idealnie powiedziane. Ten temat w zasadzie, prawdopodobnie jest tematem dla zapatrzonych w swoją jedwabistość nolifów z gigantycznym przerostem wiedzy teoretycznej nad praktyczną. Zbytnie poszerzanie wiedzy teoretycznej, kosztem praktycznej strony życia (przebywanie z ludźmi, przekonywanie się o tym jacy na prawdę są - nie z poziomu czytacza 1000 książek psychologicznych, a potem książek wojennych a następnie oglądania wiadomości z morderstwami/kradzieżami/etc) powoduję utratę możliwości właściwego rozumienia innych przedstawicieli gatunku.

Patrz wyżej i to, co napisałem o obiektywności.

Teoria jest martwa, ludzie są żywi.

To źle. Bardzo źle. Ludzie powinni być przecież martwi!

Statystyka, teoria nigdy nie odda ducha człowieczeństwa i smaku przebywania z ludźmi. Z ich problemami, radościami, smutkami i szczęściami.

Urocze, niemal się rozkleiłem. Nie ma to jak dawka kolejnego antropocentrycznego crapu i gadanie o "duchu człowieczeństwa" (czyli tej maseczki, która przykrywa bestię)( i innych tego typu rzeczach.

Jeśli ktoś jest aspołeczny, w moim mniemaniu traci możliwość oceniania innych ludzi w sposób prawidłowy. Przecież tak na prawdę ich nie zna, ocenia ze swojej perspektywy która jest dla nich całkowicie obca.

I o to chodzi, brak przywiązania do badanego obiektu = większa obiektywność. Ciekawe dlaczego nie twierdzisz, że ci "społeczni" oceniają "aspołecznego" też ze swojej perspektywy, która jest dla niego całkowicie obca?

Użytkownik Tekeeus edytował ten post 14.09.2009 - 01:38

  • -3

#9

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

- "genjuszuf" pokroju Dawkinsa (określanie wiary w bożków jako "pety and small minded" nie różni się niczym od palenia na stosie "innowierców", nie licząc formy),
- przykład z "własnego podwórka" - forumowych "oświeconych", którzy twierdzą, że każdy, kto nie wierzy w teorie spiskowe, ma "ograniczoną wyobraźnię", "widzi świat w sposób zniekształcony", "musi się przebudzić" i tak dalej (pozdrowienia dla muhada, Radoslawa ithewake/jak mu tam)
- osobników, którzy twierdzą, że "musisz przyjąć [światopogląd]"/"prędzej czy później dojdziesz do takich wniosków" etc.


Ha! Komedia! To o mnie? Dziękuję.

Zacznijmy może o tego, że Dawkins przed Bogiem urojonym był znany jako zoolog, sławny neodarwinista. Ale widać, że niektórym wystarczy jedna książka, aby oceniać całą wiedzę i potencjał intelektualny. Ale czy to nie typowe dla mizantropii? Do kogo masz pretensje? Moja wina, że niektórzy nie są w stanie przebrnąć przez pierwszy rozdział Fenotypu rozszerzonego i Samolubnego genu?

Ja już to dobrze znam. Mam takiego wujka, który zawsze się wścieka jak widzi jakiś kanał telewizyjny, nieważne czy jest to TRWAM, TVP czy TVN. Wszędzie widzi samych judaszy, to całkiem zabawne niekiedy, ale częściej po prostu smutne. Miałem okazje parę miesięcy temu dyskutować z nim do późnej nocy - fundament niezachwiany.

Problem polega na tym, że w dzisiejszych czasach wymyślamy setki bzdurnych zaburzeń, upodobań i przekonań, i próbujemy każdego z szacunkiem zaszufladkować. "O tam, on jest [wstaw tu sobie co tam chcesz] i takim go trza kochać." Bzdura! Nazwijmy sprawę po imieniu, w końcu po coś wymyśliliśmy kiedyś psychologów i psychiatrów. Jeżeli ktoś widzi wszędzie zło i obłudę to niech zajmie się swoim podwórkiem.

PS: Jeżeli ktoś widzi obłudę nawet w przestrzeganiu praw gramatycznych ojczystej mowy, to coś z nim nie tak.

Użytkownik Don Corleone edytował ten post 14.09.2009 - 07:39

  • 0



#10

JooqooL.
  • Postów: 47
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Hm... Jesteś pewien, że każdy? (resztę tego porównania przemilczę, bo jakoś nie jestem w nastroju do tłumaczenia się, że "ja taki nie jestem" albo "pierwsze wrażenie po kontakcie ze mną jest fajne. Gorzej, kiedy spędzisz ze mną więcej niż 5 minut". xP).


Mój błąd, powinienem był napisać "tak jak większość". Inna sprawa to, że pewnego schematu myślowego, z którego korzystasz sobie nie uświadamiasz, nie oznacza, że z niego nie korzystasz. Pewnie tak jak większość najpierw smarujesz chleb masłem czy jakimś serkiem, a dopiero potem nakładasz na to plasterek sera żółtego, albo szynki. To tak samo jak wcześniej zwykły i pospolity wśród ludzi schemat myślowy,z którego większość z nas odruchowo czy chciał czy nie chciał korzysta.

Moje IQ wynosi 29, wystarczy w sam raz do oddychania, ślinienia się i nieskoordynowanego uderzania w klawiaturę.


No proszę, jaka pełna szczerości autorefleksja. :) Jestem z Ciebie naprawdę dumny, to krok naprzód, dostrzec swoje wady. ;]
(Specjalizujesz się w ironii czy wyszło Ci przypadkiem? Jak nie masz pomysłu jak się odnieść do danego fragmentu wypowiedzi, bo widzisz że jest trafna, to przemyśl i pomiń, ośmieszanie niczego nie zmieni.)

Zaraz tam przyjemność - po prostu lubię tematy, w których mogę wylać nieco żółci na jakże znienawidzoną rasę ludzką.


Czy aby na pewno nie czerpiesz satysfakcji?

Szkoda tylko, że Makbet nie wziął pod uwagę tego, że niektórzy (ja) mogą mieć ochotę się wyżyć - a temat ten stanowi do tego wręcz wymarzoną okazję.


Z tej wypowiedzi można odnieść wrażenie jakobyś tryskał entuzjazmem i miał odczuć przyjemną ulgę. To też nie jest dla Ciebie satysfakcja vide przyjemność?

"Łatwo jest kogoś oceniać z boku" - oczywiście, że tak. Takie coś nazywa się "obiektywnością" i "dystansem". W momencie, w którym obserwator zaczyna odczuwać więź z obiektem badawczym, traci on obiektywność i może nawet zmieniać wyniki analiz tylko po to, aby były one na korzyść obiektu. Cieszę się, że nie potrafię zrozumieć postępowania większości przedstawicieli rasy ludzkiej - przynajmniej zmniejsza to szanse na to, że stanę się takim... Czymś.


Bredzisz. Jeżeli już traktujemy ludzi jako przedmiot badawczy to obserwatorowi w badaniu jak najbardziej potrzebne są schematy myślowe obiektu dla prowadzenia dalszych badań. Ogólnie stosowaną metodą w celu odgadnięcia tych schematów jest przeprowadzanie przesłuchań w trakcie lub po badaniu. Taki obserwator, który tylko przygląda się z boku jest wyłącznie obserwatorem, ani obiektywnym ani subiektywnym. Nie tworzy się żadna więź po poznaniu czyjegoś sposobu myślenia i pobudek, którymi się kierował. Oglądałeś w wywiad z mordercą zamieszczony na tym forum? Jak mocna więź wytworzyła się pomiędzy Tobą a Kuklińskim po zapoznaniu się z jego sposobem myślenia? To była mocna więź jak rodzinna czy przyjacielska, a może taka słabsza bardziej jak koleżanka z dyskoteki albo kumpel od piwa?

Oczywiście, że mają powody, nic się nie dzieje bez przyczyny. Tyle tylko, że powód w stylu "odstrzelę mu łeb, bo jest żołnierzem innej narodowości, mamy wojnę, a oni próbują zabrać nam glebę!" albo "okłamię go, bo nie chcę go zranić... Co z tego, że mi nigdy więcej nie zaufa" są w moim odczuciu nic nie warte.

Racja, bo ci wszyscy żołnierze nie byli w stanie samodzielnie myśleć, i w ogóle byli niewinni... I co z tego, że to przecież oni byli tą siłą, i gdyby wszyscy rzucili w cholerę karabiny, wojny by nie było? I co z tego, że chwytali w łapy broń i masakrowali innych ludzi? Co z tego, że nie mieli nic przeciwko wyrwaniu wrogu wnętrzności? Co z tego, że byli zdolni do takich rzeczy?! Niewinni! Bo byli na tyle głupi, że dali sobie wmówić pewne rzeczy!


A słyszałeś o sądach polowych? Wiesz co grozi za niesubordynację w czasie działań wojennych, albo za dezercje? Śmierć. Nie dziwię się, że przeciętny żołnierz, często powołany do służby mimo woli wybiera bycie posłusznym i mieć choćby niewielką szansę, że wyjdzie cało z tej wojny i zaopiekuje się swoją rodziną po powrocie, zamiast od razu dostać kulkę w łeb. Ponadto istnieje coś takiego jak dylemat więźnia z teorii gier, poczytaj a zrozumiesz jego zastosowanie do sytuacji, gdy wszyscy żołnierze mają rzucić razem broń.
Inna sprawa to że społeczeństwo godzi się na wojnę, ale nie tylko kiedy ta już nastanie, również w czasie pokoju. Co ostatnio zrobiłeś żeby przekonać nasze społeczeństwo, żebyśmy zdelegalizowali prawa dotyczące WP, zapisy o stanie wojennym i stanie wojny? Co zrobiłeś aby przekonać ludzi, że ani wojsko ani wojna nie są właściwymi środkami. NIC.

Nieustający konflikt... Z przyjemnością informuję, że przez ostatnie 2000 lat pokój na całej Ziemi panował przez łącznie... 12 dni (bodajże). Mam coś więcej dodawać?


Po pierwsze napisałem o nieustającym konflikcie ogarniającym wszystkie narodowości. No ale już dam z tym spokój. Skoro jesteś tak dobry w liczeniu to policz jakiego procentu populacji realnie dotyczą te wojny. (Pomogę że możesz odliczyć 38 milionów Polaków, bo nas realnie ta wojna nie dotyczy, mimo iż niewielka część naszej armii została wysłana do Iraku czy Afganistanu, chyba że u Ciebie armaty pod oknami strzelają, to odlicz siebie od tych 38 milionów).

Co do niechcenia wojny - jasne. Dzisiaj nie, bo wojnę ludziom zastępują wiadomości (a to jakiś samochód-pułapka, a to wypadek, a to psychopatyczny morderca grasuje gdzieś na drugim końcu świata), filmy, sport, a w co bardziej ekstremalnych przypadkach stadionowe "zadymy" i tak dalej. Przyczyna, dla której kraje nie rzucają się sobie nawzajem do gardeł, to nie "miłujemy pokój", a "jak go zaatakujemy, to inny nas zaatakuje, no i jeszcze tamten jest w sojuszu, a do tego tamten inny nałoży na nas embargo i nie będziemy mieli tanich telewizorów z Chin". Niestety, ludzie są głupi, ale nie na tyle, aby od razu doprowadzić do samozagłady danej strony konfliktu. A szkoda.


No jasne bo przecież w telewizji dzień zaczyna się nie od "dzień dobry z tvn", ale od "dzień dobry z siekierą w plecy", zamiast "kawa czy herbata" jset "karabin czy armata". Następnie zamiast programów z aerobikiem mamy programy z kickboxingiem. Potem seriale, broń boże żadnych "szkół złamanych serc" czy innych młodzieżowych, mamy za to "szkołę powyrywanych serc". W niedzielne południe zamiast filmów familijnych jesteśmy zalewani krwawymi scenami. Programy publicystyczne to programy sadystyczne, a na wieczór przed wiadomościami mamy zamiast "smerfów", "krwawe smerfy" po wiadomościach zamiast "Kuby Wojewódzkiego" jest "Kuba Rozpruwacz".
Jeżeli naprawdę widzisz same krwawe sceny, wiadomości o mordercach, zadymach, krwawe sporty to może Ci tego po prostu brakuje, albo nie radzisz sobie z własnym gniewem. Inna kwestia to że oprócz sportów walki są inne, wiesz ja po obejrzeniu łyżwiarstwa figurowego czuję się taki napompowany że mam ochotę wszystkich pozabijać nie wiem jak Ty. ^^

Piękno/kanony piękna to sprawa mocno subiektywna, przynajmniej według mnie (bo według większości ludzi, których spotkałem - już nie), turpistą (kult brzydoty? xP) raczej nie jestem. I racja - szanse na dogadanie się są równie duże, co szanse na to, że za chwilę w mój dom walnie meteoryt.


Mówiłem, że się nie dogadamy w tej kwestii, a jednak próbujesz mnie tu do czegoś przekonywać. No pewnie, że to sprawa subiektywna, aczkolwiek każdy jest obdarzony we własne kanony piękna, które zbiorowo można tak nazwać, jako kanon piękna, który dana osoba wyznaje. Innymi słowy nie wciśniesz mi kitu, że inni ludzie nie pociągają Cię fizycznie. Nieważne czy podobają Ci się tłuste dziewczyny, rudowłose, blade, takie co się nie myją, a może inni chłopcy. Tak czy inaczej podlegasz temu samemu schematowi myślowemu co inni i nie przezwyciężysz tego. No chyba żebyś wyzbył się tego tak jak to robią mnisi buddyjscy. Ale wtedy, nie odczuwając pociągu fizycznego, czy inaczej miłości cielesnej nie mógłbyś odczuwać też nienawiści. Stąd wniosek, nie wybijesz się ponad resztę kolego przerośnięty małpiszonie.

Choćbyś się brzydził całym gatunkiem ludzkim to wiedz że to uczucie nie jest obiektywnym elementem gatunku ludzkiego. Bierzesz je z siebie, czerpiesz je z problemów, z którymi nie dajesz sobie rady, ergo nienawidzisz ludzkości, bo nienawidzisz siebie.

Problem polega na tym, że w dzisiejszych czasach wymyślamy setki bzdurnych zaburzeń, upodobań i przekonań, i próbujemy każdego z szacunkiem zaszufladkować. "O tam, on jest [wstaw tu sobie co tam chcesz] i takim go trza kochać." Bzdura! Nazwijmy sprawę po imieniu, w końcu po coś wymyśliliśmy kiedyś psychologów i psychiatrów. Jeżeli ktoś widzi wszędzie zło i obłudę to niech zajmie się swoim podwórkiem.

PS: Jeżeli ktoś widzi obłudę nawet w przestrzeganiu praw gramatycznych ojczystej mowy, to coś z nim nie tak.


Don Corleone, to widzisz sprawy na odwrót. To co nazywa się upodobaniami, przekonaniami, zaburzeniami to nie są pojęcia wzięte z kosmosu. Najpierw pojawia się tego typu zjawisko potem jest dopiero nazwane. Nigdy na odwrót. Żebyś mnie dobrze zrozumiał najpierw pojawia się przekonanie wśród ludzi załóżmy, że księżyc jest zrobiony z sera, a potem to przekonanie zostaje zidentyfikowane.
Szufladkowanie ludzi to zwykły efekt pracy mózgu. Nasz mózg pracuje na pewnych schematach, sekwencjach skorelowanych ze sobą, a nie na oderwanych od siebie poszczególnych cząstkach informacji. To ma służyć lepszemu pojmowaniu i obracaniu się w rzeczywistości przez generalizację informacji pod każdym względem, tak żebyśmy byli w stanie szybciej pojmować rozumieć sytuację w jakiej się znajdujemy.
To że ludzie przez to szufladkują innych, jak to określiłeś jest więc naturalnym efektem takiej pracy mózgu.

PS.
To o gramatyce było ironią, przeczytaj jeszcze raz uważnie to może się nawet uśmiechniesz. No chyba że odnalazłeś opis swojej osoby w tym paszkwilu to szczerze współczuję i ubolewam. ;]

Użytkownik JooqooL edytował ten post 14.09.2009 - 10:10

  • 1

#11 Gość_radoslaw

Gość_radoslaw.
  • Tematów: 0

Napisano

Każdy, kto kiedykolwiek trzymał w łapach podręcznik od historii z pewnością zdążył zauważyć, że zdecydowaną jego większość okupują nie historie o wielkich naukowcach, odkrywcach czy artystach, ale legalnych mordercach, zwanych żołnierzami, generałami, królami etc., zaś jakieś 90% treści jest związana z wojnami. Jak widać ludzie najpierw bredzą, że wojna jest zła, a później z błogością oddają się kultywowaniu pamięci jednostek, które brały udział w tych rzeziach (Patton, Napoleon i reszta "wielkich wodzów", a także ci wszyscy "żołnierze dzielnie walczący za niepodległość [nazwa twojego ulubionego kraju]"). Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że zamiast przyznać się, iż przeciętny homo sapiens sapiens to agresywna, krwiożercza bestia (która maskuje się, świadomie bądź nie, za pomocą "człowieczeństwa"), którą bardzo łatwo zamienić w maszynę do zabijania, ludzie muszą znajdować wymówki w stylu "za kraj/boga/honor/ideologię/pierogi z mięsem". Już samo to w moich oczach wystarczy, aby dać gatunkowi ludzkiemu pieczątkę z napisem "odizolować, wysterylizować, wyrżnąć". Ale to dopiero początek...


są jeszcze tacy co skumali że wszystkie te podręczniki do historii opowiadają historię kilku rządzących nami rodzinek i nie mają za wiele wspólnego z prawdziwą historią - to są Ci których trza rozstrzelać w pierwszej kolejności :mrgreen:
Co do reszty tematu - diagnoza przedstawiona przez Przema wydaje się być wystarczająca :mrgreen:
pozdrawiam, przyjaciele
  • 2

#12

Rainbow Lizard.
  • Postów: 484
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

(...)Mój błąd, powinienem był napisać "tak jak większość". Inna sprawa to, że pewnego schematu myślowego, z którego korzystasz sobie nie uświadamiasz, nie oznacza, że z niego nie korzystasz. Pewnie tak jak większość najpierw smarujesz chleb masłem czy jakimś serkiem, a dopiero potem nakładasz na to plasterek sera żółtego, albo szynki. To tak samo jak wcześniej zwykły i pospolity wśród ludzi schemat myślowy,z którego większość z nas odruchowo czy chciał czy nie chciał korzysta.

Cóż, jak widać, wykorzystałem ten schemat aby dojść do wniosku, że ludzkość powinna zrobić jak najszybciej "puf". Nie za bardzo rozumiem, o co ci chodzi - nie powinienem "nie przepadać" za ludźmi tylko dlatego, że wykorzystują te same schematy myślowe? Rozumiem, że jeśli pędzi na mnie niedźwiedź, to nie powinienem go zabijać, bo też wykorzystuje te same schematy? (oddycha, porusza się za pomocą kończyn, ma serce, płuca, wątrobę etc.)

No proszę, jaka pełna szczerości autorefleksja. :) Jestem z Ciebie naprawdę dumny, to krok naprzód, dostrzec swoje wady. ;]
(Specjalizujesz się w ironii czy wyszło Ci przypadkiem? Jak nie masz pomysłu jak się odnieść do danego fragmentu wypowiedzi, bo widzisz że jest trafna, to przemyśl i pomiń, ośmieszanie niczego nie zmieni.)

Oczywiste jest, że skoro walę w klawiaturę na oślep, to wyszło to przypadkiem. A to, czy uważam się za inteligentniejszego od większości, to raczej moja sprawa. Inna rzecz, że przecież to widać po postach, więc powinieneś być sam w stanie wyciągnąć takie wnioski.

(...)Z tej wypowiedzi można odnieść wrażenie jakobyś tryskał entuzjazmem i miał odczuć przyjemną ulgę. To też nie jest dla Ciebie satysfakcja vide przyjemność?

Jakby się zastanowić - racja. Gdyby coś nie dawało mi satysfakcji (bezpośrednio czy pośrednio), to bym tego nie robił. W końcu każdy, kto daje pieniądze na "biedne dzieci w Afryce" (i tym samym sabotuje selekcję naturalną) też kieruje się własną satysfakcją. Czy oznacza to, że uznasz mnie za tak "wspaniałego" jak tych, którzy swoje życie poświęcają pomaganiu rasie ludzkiej? Wiesz, w końcu te same schematy i tak dalej.

I, używając obosiecznego argumentu - rozumiem, że moja uwaga dotycząca powszechności łgania u homo sapiens sapiens też była trafna? Przecież ją pominąłeś.

(...)
Bredzisz. Jeżeli już traktujemy ludzi jako przedmiot badawczy to obserwatorowi w badaniu jak najbardziej potrzebne są schematy myślowe obiektu dla prowadzenia dalszych badań.

Rozwiń "schematy myślowe", bo na początku myślałem, że chodzi ci o zrozumienie w sensie "przecież sam jestem taki jak on".

Ogólnie stosowaną metodą w celu odgadnięcia tych schematów jest przeprowadzanie przesłuchań w trakcie lub po badaniu. Taki obserwator, który tylko przygląda się z boku jest wyłącznie obserwatorem, ani obiektywnym ani subiektywnym. Nie tworzy się żadna więź po poznaniu czyjegoś sposobu myślenia i pobudek, którymi się kierował. Oglądałeś w wywiad z mordercą zamieszczony na tym forum? Jak mocna więź wytworzyła się pomiędzy Tobą a Kuklińskim po zapoznaniu się z jego sposobem myślenia? To była mocna więź jak rodzinna czy przyjacielska, a może taka słabsza bardziej jak koleżanka z dyskoteki albo kumpel od piwa?

Komu łatwiej byłoby ci strzelić w łeb - przypadkowej osobie, czy twojemu "koledze", którego znasz od kilku lat? Rozumiem, że w praktyce to "przeprowadzanie wywiadu" oznacza integrowanie się z ludźmi, rozmawianie z nimi, nawiązywanie pShYiAzNi i tak dalej - a to może prowadzić do zmniejszenia obiektywności. W końcu zapewne trudno by ci było nazwać idiotą kogoś, kogo dobrze znasz, racja? Nie wspomnę już o kwestii subiektywnej, jaką jest moja niechęć do przebywania z ludźmi w realu (przesadnie skomplikowanie protokołów komunikacyjnych, strata czasu i tak dalej).

(...)A słyszałeś o sądach polowych? Wiesz co grozi za niesubordynację w czasie działań wojennych, albo za dezercje? Śmierć. Nie dziwię się, że przeciętny żołnierz, często powołany do służby mimo woli wybiera bycie posłusznym i mieć choćby niewielką szansę, że wyjdzie cało z tej wojny i zaopiekuje się swoją rodziną po powrocie, zamiast od razu dostać kulkę w łeb. Ponadto istnieje coś takiego jak dylemat więźnia z teorii gier, poczytaj a zrozumiesz jego zastosowanie do sytuacji, gdy wszyscy żołnierze mają rzucić razem broń.

Nie zapominaj o tych wszystkich "patriotach" w wojsku, dla których zabicie kogoś innego za Polskę/Niemcy/Francję/Grenlandię było powodem do dumy i tak dalej. Co do sądów polowych - częściowo racja, co nie zmienia faktu, że jeden człowiek drugiemu człowiekowi bez większego problemu rozwali łeb, wystarczy go odpowiednio zachęcić. Poza tym system ten został stworzony przez ludzi.

Odnośnie teorii gier - no tak, "jak ja rzucę broń, to on mnie zabije", tak samo myśli druga strona. Nie ma to jak brak zaufania do przedstawicieli własnego gatunku i (słuszne) twierdzenie, że ci po drugiej stronie frontu to mordercy. Niezależnie od tego, po której stronie frontu dana jednostka się znajduje.

Inna sprawa to że społeczeństwo godzi się na wojnę, ale nie tylko kiedy ta już nastanie, również w czasie pokoju. Co ostatnio zrobiłeś żeby przekonać nasze społeczeństwo, żebyśmy zdelegalizowali prawa dotyczące WP, zapisy o stanie wojennym i stanie wojny? Co zrobiłeś aby przekonać ludzi, że ani wojsko ani wojna nie są właściwymi środkami. NIC.

Oczywiście, że nic nie zrobiłem, nie kiwnąłem nawet palcem. Skoro uważam gatunek ludzki za zagrożenie i twierdzę, że powinien jak najszybciej zostać zgładzony, to hipokryzją byłoby przeszkadzanie ludziom w osiągnięciu tego celu/ratowanie ludzi. Nie spodziewałeś się chyba, że najpierw będę pisał, jacy to ludzie są źli, a później będę płakał, bo zdechło ileś tam tysięcy małp?

Po pierwsze napisałem o nieustającym konflikcie ogarniającym wszystkie narodowości. No ale już dam z tym spokój. Skoro jesteś tak dobry w liczeniu to policz jakiego procentu populacji realnie dotyczą te wojny. (Pomogę że możesz odliczyć 38 milionów Polaków, bo nas realnie ta wojna nie dotyczy, mimo iż niewielka część naszej armii została wysłana do Iraku czy Afganistanu, chyba że u Ciebie armaty pod oknami strzelają, to odlicz siebie od tych 38 milionów).

W poprzednim poście napisałem, dlaczego wojny nie ma na całej planecie - instynkt samozachowawczy jeszcze jako tako funkcjonuje (a szkoda).

(...)No jasne bo przecież w telewizji dzień zaczyna się nie od "dzień dobry z tvn", ale od "dzień dobry z siekierą w plecy", zamiast "kawa czy herbata" jset "karabin czy armata". Następnie zamiast programów z aerobikiem mamy programy z kickboxingiem. Potem seriale, broń boże żadnych "szkół złamanych serc" czy innych młodzieżowych, mamy za to "szkołę powyrywanych serc". W niedzielne południe zamiast filmów familijnych jesteśmy zalewani krwawymi scenami. Programy publicystyczne to programy sadystyczne, a na wieczór przed wiadomościami mamy zamiast "smerfów", "krwawe smerfy" po wiadomościach zamiast "Kuby Wojewódzkiego" jest "Kuba Rozpruwacz".

Racja, filmy akcji nigdy nie istniały, a na "Piłę" do kina nie poszedł nikt, a film wcale nie zarobił kilkudziesięciu milionów dolarów. Podobnie jak te wszystkie filmy akcji, (Rambo i spółka), których nigdy, nigdy, przenigdy nie ogląda. A kiedy w wiadomościach informują o tym, że właśnie padło kilkuset ludzi w jakiejś eksplozji/spadł samolot/whatever, to oglądalność nie skacze w górę. W ogóle. Wcale.

Jeżeli naprawdę widzisz same krwawe sceny, wiadomości o mordercach, zadymach, krwawe sporty to może Ci tego po prostu brakuje, albo nie radzisz sobie z własnym gniewem. Inna kwestia to że oprócz sportów walki są inne, wiesz ja po obejrzeniu łyżwiarstwa figurowego czuję się taki napompowany że mam ochotę wszystkich pozabijać nie wiem jak Ty. ^^

Przepraszam, ale czy moglibyście się zdecydować? Najpierw słyszę od jednego forumowego-wanna-be-psychologa, że mam obsesję na punkcie obalania wiary i kościoła, później ktoś mówi, że moje "zatajanie prawdy odnośnie zjawisk paranormalnych" jest efektem skrywanych lęków, a teraz ktoś mi wyskakuje z twierdzeniem, że "nie radzę sobie z własnym gniewem". Moglibyście, z łaski swojej, się zdecydować?

Ale obracając to, co napisałeś, przeciwko tobie - cóż, skoro twierdzisz, że ludzkość nie powinna zostać zniszczona, to znaczy to, że jesteś taki sam jak reszta i nie potrafisz sobie poradzić z faktem, że jesteś najzwyklejszym [tutaj parę negatywnych słów, które nie spodobałyby się moderatorom], a jedyne, na co zasługujesz, to odparowanie w trybie natychmiastowym. Nie potrafisz się zmierzyć z rzeczywistością, więc uciekasz w wyimaginowany świat, w którym nie dostrzegasz charakterystycznych dla ludzi przywar. Widzisz - ja też potrafię się bawić w psyhoanalyzem. A jak przekonująco to wygląda! (i co z tego, że wymyśliłem to na poczekaniu?)

Mówiłem, że się nie dogadamy w tej kwestii, a jednak próbujesz mnie tu do czegoś przekonywać.

Tak - do tego, że piękno to kwestia subiektywna. Whatever...

No pewnie, że to sprawa subiektywna, aczkolwiek każdy jest obdarzony we własne kanony piękna, które zbiorowo można tak nazwać, jako kanon piękna, który dana osoba wyznaje. Innymi słowy nie wciśniesz mi kitu(...)

Twoja próba pociągnięcia mnie za język zakończyła się porażką.

Dobra, powiem, ale to sekret, nie mówi nikomu, ok? Pociągają mnie Stalinistyczne Prochy Tysiąca Nieujawnionych Prawd Republiki Południowego Konga Z Nieskończonej Próżni, ale ciii, nikomu nie mów, dobra? Ostatnio miały przyjść na randkę, ale wiatr je rozwiał i teraz będę musiał je zbierać po całej Afryce.

Choćbyś się brzydził całym gatunkiem ludzkim to wiedz że to uczucie nie jest obiektywnym elementem gatunku ludzkiego. Bierzesz je z siebie, czerpiesz je z problemów, z którymi nie dajesz sobie rady, ergo nienawidzisz ludzkości, bo nienawidzisz siebie. (...)

Jeśli brzydzisz się mordercą, który zarżnął dwadzieścia niemowląt, a później je zjadł (ciekawe, czym je doprawił? Powinien napisać książkę kucharską), to twoja opinia jest nieobiektywna, a mordercę takiego należy wypuścić na wolność. Racja? Bo w końcu skoro nienawidzisz tego mordercy, to bierzesz to z siebie i nie możesz znieść tego, że sam zjadasz dzieci. Smacznego.

ja tu nie widzę mizantropi, tylko chęć zwrócenia na siebie uwagi

Krótko, rzeczowo i co najważniejsze celnie.

Szkoda, że autor tematu cytując Wikipedię nie pokusił się o wstawienie większego cytatu,

Kolejnym przykładem błędnego przypisania mizantropii jest cytat Jean-Paula Sartrea"Piekłem są inni". Cytat ten, na pierwszy rzut oka, wygląda jakprzykład czystej mizantropii, jednak są to tylko wnioski z obserwacjidokonanych przez autora odnośnie tendencji ludzi do braku wiedzy osamym sobie. Staramy się przerzucić swoje osobiste lęki i antypatie nainnych ludzi zamiast zmierzyć się z nimi osobiście. Często więc patrzącna innych ludzi dostrzegamy w nich najgorsze cechy naszej osobowości.


Sądzę, że przy obecnych postępach w psychologii i psychiatrii da się to leczyć.

Jak dla mnie temat kwalifikuje się do zamknięcia.

Taaa, nienawidzę cię - więc trzeba mnie leczyć (a najlepiej zamknąć, odizolować i tak dalej, bo śmiem nie być antropocentrykiem)? <ironia>Interesujące, kontynuuj. MoJ pShyIaCielU. Ale nie przejmuj się, nazywanie każdego przyjacielem, mOj PshYiAciLu też może da się leczyć (bo skoro "inne poglądy = chory psychicznie"...). Zapewne czujesz się samotni i szukasz wszędzie akceptacji innych, nazywając ich przyjaciółmi i racjonalizując to swoimi poglądami. Mój PsHyiAciElU. </ironia>

Muszę przyznać, że nieco bawi mnie twierdzenie w stylu "to niemożliwe, aby nienawidzić ludzkość, jeśli ktoś nienawidzi ludzi, to zapewne jest chory psychicznie". Ciekawe, bo ja jakoś nie twierdzę, że każdy, kto nie narzeka na gatunek ludzki, powinien się leczyć (pomijam tutaj ironizowanie w niektórych przypadkach).

(...)
Zacznijmy może o tego, że Dawkins przed Bogiem urojonym był znany jako zoolog, sławny neodarwinista. Ale widać, że niektórym wystarczy jedna książka, aby oceniać całą wiedzę i potencjał intelektualny. Ale czy to nie typowe dla mizantropii? Do kogo masz pretensje? Moja wina, że niektórzy nie są w stanie przebrnąć przez pierwszy rozdział Fenotypu rozszerzonego i Samolubnego genu?

Książek Dawkinsa nie tknąłem, zaś powyższy wniosek wysunąłem na podstawie jego wykładów etc. Tak w ogóle, to co ma wspólnego "moje-poglądy-prze-najlepsze" z tym, że Dawkins znany jako zoolog?

Ja już to dobrze znam. Mam takiego wujka, który zawsze się wścieka jak widzi jakiś kanał telewizyjny, nieważne czy jest to TRWAM, TVP czy TVN. Wszędzie widzi samych judaszy, to całkiem zabawne niekiedy, ale częściej po prostu smutne. Miałem okazje parę miesięcy temu dyskutować z nim do późnej nocy - fundament niezachwiany. (...)

Częściowo racja, w końcu dziennikarze robią wszystko, aby podbić oglądalność/nieco ubarwić to, o czym mówią - ku chwale oglądalności! Tutaj jakieś niedomówienie, tam nieco się podkoloruje i sensacja gotowa! A ludzie to kupią.

ja tu nie widzę mizantropi, tylko chęć zwrócenia na siebie uwagi

Cóż za przekonująca, powalająca argumentacja! Oby więcej takich postów! Na jakiej podstawie uważasz, że wątek ten służy zwróceniu na siebie uwagi? Dlaczego inne tematy w tym dziale nie służą do zwrócenia na siebie uwagi (na przykład na to, jaki to ktoś jest wierzący, jak bardzo ktoś nie lubi Towarzysza Krystka Fana Gwoździ etc.)?

I jeszcze słówko odnośnie "mizantropów/was" - z mojego punktu widzenia nie ma żadnych "nas", nie miałbym żadnych oporów przed odparowaniem takiego Skana. xP

Użytkownik Tekeeus edytował ten post 14.09.2009 - 12:00

  • 0

#13

Sante.

    Veritas odit moras

  • Postów: 305
  • Tematów: 84
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Miałem nie wypowiadać się w tym temacie ale jednak to zrobię.
Teraz pytanie tego typu :
Czy aby ta mizantropia nie jest nowym powodem lansu?

Nienawiść do ludzi , do ludzi samych sobie. Do ich niewiedzy do tego jacy są, kim będą i co mówią.
to jest chore. Dlaczego ? Taka nienawiść nie prowadzi do niczego dobrego. Ludzie, póki nie będą się szanować i ze sobą dogadywać się będą wrogami. I dochodzimy do kwestii wojen.
Wojny są wymysłem nie zwyczajnych szarych ludzi tylko właśnie takich ludzi jak mizantropi. Pseudo inteligentów , którzy uważają iż pozjadali wszelkie rozumy i im należny się za to chwała bo reszta narodu to imbecyle.

Sam jestem taki imbecylem, bo nie czytam książek popularno - naukowych (jeśli tak je można nazwać), nie powiększam swojej wiedzy. Trawię ludzi nawet tych których nie lubię. A jak muszę coś osiągnąć, nie kiedy przez włażenie komuś w tyłek, robię to.
I to jest powód do dumy. Być fer w stosunku do siebie samego a nie robić z siebie boga. I co to daje takim ludziom? Nic tylko wybujałe ego. I gdy taki człowiek staje oko w oko z podobnym człowiekiem, wtedy dopiero zaczyna się cyrk. Tacy ludzie pokazują który jest inteligentniejszy, który używa bardziej nie zrozumiałych wyrazów i kóry jest tym lepszym mizantropem.

Ludzie zaraz zaczniecie sie obrzucac mięsem, bo tacy inteligenci zawsze tak kończą :D
Ci mniej inteligentniejsi podrawiają mizantropów.
  • 0



#14

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czy doszukiwanie się we wszystkim lansu nie stało się nowym powodem lansu?

Proponuję mizantropię zmienić na filantropię - podobnie brzmi a to dwa różne światy.
  • 0



#15

Sante.

    Veritas odit moras

  • Postów: 305
  • Tematów: 84
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czy doszukiwanie się we wszystkim lansu nie stało się nowym powodem lansu?


A sądzisz iż jest? Jeśli jest Twoje zdanie. Tylko jeśli skrytykuje się lansującego siebie człowieka, to czy mozna nawac osobe która nazwała go lanserem również lanserem? Idiotyzm
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych