Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dzieci Indygo


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
82 odpowiedzi w tym temacie

#1

Traper.

    Tajny Współpracownik

  • Postów: 1485
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ziemię czekają wielkie zmiany, czeka ją "Przebudzenie Pumy" - jak powiedział niedawno gość NAUTILUSA szaman Mallku. To będzie moment, kiedy nasza planeta stanie się częścią wielkiej kosmicznej wspólnoty istot uznających istnienie Boga jako Mocy Nadrzędnej, uznających innych ludzi za swoich braci, którzy mają jedno źródło... podobnie jak cały wszechświat. Te zmiany już zachodzą, one już się dzieją. Aby proces przeszedł prawidłowo, wiele istot z obcych światów wykorzystuje proces reinkarnacji i inkarnuje się na Ziemię w ludzkich ciałach. Tak powstają "Dzieci Indygo".

To chyba najbardziej prosta definicja zjawiska, z którym świat zetknął się od początku lat 50-tych. Wtedy to w różnych krajach świata zaczęły się rodzić niezwykłe dzieci. Wyróżniały się one od innych pod każdym względem. Wygląd (tak, one inaczej wyglądają), oczy, spokój, charyzma, niezwykłe oddziaływanie na otoczenie.

Takie dzieci mają ogromny szacunek do życia, potrafią zadziwić dorosłych wypowiadając treści, których nikt ich nigdy nie nauczył ani na pewno ich nigdzie nie przeczytali. W obecności tych dzieci powinna być niezwykła atmosfera obcowania z kimś wyjątkowym. Jest cały szereg cech "Dzieci Indygo", które pozwalają dość precyzyjnie ustalić, czy mamy do czynienia z "dzieckiem z gwiazd". Oczywiście są przypadki ścinające z nóg (o ile nam wiadomo do filmu o przypadku dziecka Indygo szykuje się Steven Spielberg). Takie dziecko potrafi także swobodnie lewitować lub bez problemu odczytuje myśli innych ludzi... W Polsce jest także kilka takich przypadków, których jeszcze nie mieliśmy czasu dokładnie zbadać, ale o istnieniu których już wiemy. Dzieci Indygo mają niezwykle dobry kontakt ze zwięrzętami i praktycznie od samego początku cechuje ich poszanowanie dla wszelkiego życia. I dzieje się tak mimo tego, że ich rodzice są ludźmi nikczemnymi - to dla dzieci INDYGO nie ma znaczenia. Bardzo często w obecności tych dzieci wykonywane są zdjęcia X`Files z dziwnymi energiami - to także jest ważny znak. Potem z "Dzieci Indygo" wyrastają niezwykli ludzie, którzy obdarzeni są ponadprzeciętną charyzmą, którzy stają się silnymi osobowościami wpływającymi na potężne grupy ludzi...

Jaki jest cel "Dzieci Indygo"? Ich zejście na Ziemię jest w pełni świadome, mają one pomóc Ziemi przejść przez ważny "Punkt Zmiany". Są niczym "Aniołowie Stróże" naszej cywilizacji, obdarzeni w większym stopniu możliwościami postrzegania pozazmysłowego prawdopodobnie spełnią jakąś istotną funkcję w czasie spotkania z "wyższymi cywilizacjami", które - to w tej chwili nie ulega żadnej wątpliwości - intensyfikują swoją obecność na ziemi. Jedna z hipotez zakłada, że dzieci te posiadają uśpioną wiedzę, która powróci do nich w odpowiednim momencie. Mówiąc krótko: ludzie popełniają błąd czekając na "OBCYCH" gapiąc się w niebo i czytając z kwadratowymi oczami artykuły NAUTILUS-a poświęcone UFO. A "Obcy" już dawno są obok nas...

Najlepiej operować przykładem. Piękna historia "Dziecka INDYGO" została opisana przez naszych przyjaciół z Rosji. Tekst przetłumaczył Piotr Jamróz i dzięki temu prezentujemy go na stronach NAUTILUS-a.

Borys - chłopiec z Marsa

Czasem niektóre dzieci rodzą się z unikalnymi talentami, nietypowymi zdolnościami.

Członkowie ekspedycji do obszaru anomalii znajdujacego się na północy regionu Wołgograd (pisaliśmy kiedyś o tym miejscu), często określanego terminem "medvedetskaya gryada", opowiedzieli mi historię niezwykłego chłopca o imieniu Borys.

"Możesz sobie wyobrazić, że w nocy, podczas gdy wszyscy wszyscy siedzieli wokół ogniska, jakiś mały chłopiec (około siedmiu lat) nagle poprosił o uwagę. Okazało się, że chciał opowiedzieć im o życiu na marsie, o jego mieszkańcach i ich podróżach na Ziemię" - opowiada jeden z naocznych świadków. Nastąpiła cisza. To było niesamowite! Mały chłopiec z ogromnymi, pełnymi niezwykłej energii oczami miał właśnie opowiedzieć wspaniałą historię o cywilizacji marsjańskiej, o megalitycznych miastach, ich statkach kosmicznych i podróżach na różne planety, o wspaniałym kraju Lemuria, którego życie znał szczegółowo, jako że przybył tam z Marsa, miał tam przyjaciół.

/ tu jedna uwaga - nie sugerujcie się, że Mars to przecież wymarła planeta, bez życia... wiele wskazuje na to, że istnieją wszechświaty bliźniacze równoległe do naszego, w których Mars jest planetą pełną życia. Inna sprawa, że Mars kiedyś mógł być zamieszkany, lecz miliony lat temu doszło tam do gigantycznej katastrofy, o czym zresztą mówią jasnowidze i media./

Drewno w ognisku trzaskało, nocna mgła spowiła okolicę, a intensywnie czarne niebo z mnóstwem jasnych gwiazd wydawało się skrywać jakąś tajemnice. Historia opowiedziana przez chłopca trwała około 1,5 godziny. Jeden z uczestników był na tyle sprytny, że nagrał całą opowieść.

Wielu było zdumionych dwoma faktami. Po pierwsze, chłopiec posiadał wyjątkowo głęboką wiedzę. Jego intelekt wykraczał poza możliwości typowego siedmiolatka. Nie każdy profesor jest w stanie streścić cała historię Lemurii i Lemurian i jej mieszkańców w tak szczegółowy sposób. Nie można znaleźć żadnych wzmianek o tym kraju w podręcznikach szkolnych! Współczesna nauka jak dotąd nie dowiodła istnienia takiej cywilizacji.

Po drugie, byliśmy wszyscy zaskoczeni sposobem wysławiania się małego chłopca. Był bardzo odmienny od sposobu w jaki mówią zazwyczaj jego równieśnicy. Jego wiedza dotycząca terminów, szczegółów i faktów z przeszłości Marsa i Ziemi zafascynowała wszystkich.

"Dlaczego w ogóle rozpoczął swoją przemowę" - zastanawiał się później jeden z uczestników tego niezwykłego wieczoru - "Być może był po prostu poruszony atmosferą, jaka zapanowała w naszym obozowisku i obecnością wielu otwartych, wykształconych ludzi".

Dzisiaj po spotkaniu z rodzicami Borysa, poznaję chłopca lepiej i zaczynam uważnie segregować wszystkie informacje uzyskane przy tamtym ognisku. Urodził się w mieście Volzhskii w podmiejskim szpitalu, choć oficjalnie, opierając się na dokumentach, jego miejscem urodzenia jest miasto Zhirnovsk w regionie Volgogradu. Na wszelki wypadek podaję datę -11 stycznia 1996 (być może data ta będzie pomocna astrologom).

Jego rodzice sprawiają wrażenie wspaniałych ludzi. Nadieżda - matka Borysa, jest dermatologiem w publicznej klinice. Ukończyła instytut medyczny w Vołgogradzie nie tak dawno, bo w 1991 roku. Ojciec chłopca jest oficerem w stanie spoczynku. Oboje byliby szczęśliwi, gdyby ktoś mógł rzucić odrobinę światła na zagadkę kryjącą się za przypadkiem ich dziecka.

Oto, co mówi matka małego Borysa:

- Po urodzeniu Borysa zauważyłam, że potrafi podnosić głowę już po 15 dniach. Jego pierwszym słowem było "baba", wypowiedział je gdy miał 4 miesiące i niedługo później zaczął mówić. W wieku 7 miesięcy, wypowiedział pierwsze zdanie, "chcę ten gwóźdź". Wypowiedział to zdanie po zobaczeniu gwoździa wbijanego w ścianę... Szczególnie jego intelektualne możliwości przewyższały jego możliwości fizyczne.

- Jak te zdolności się objawiały?

- Kiedy Borys miał jeden rok, zaczęłam dawać mu litery (opierajac się na systemie Nikitina) i w wieku 1,5 lat był w stanie czytać duży druk z gazet. Nie zajęło mu dużo czasu zapoznianie się z kolorami i ich odcieniami. Zaczął malować w wieku dwóch lat.

Następnie, niedługo po tym, jak skończył 2 lata, zabraliśmy go do przedszkola. Wszyscy nauczyciele byli zaskoczeni jego umiejętnościami i niezwykłym sposobem myślenia. Chłopiec posiadał wyjątkową pamięć i niewiarygodne zdolności uczenia się. Jednakże, szybko jego rodzice zauważyli, że chłopiec zdobywał informacje w swój nietypowy sposób, z nieznanego źródła.

- Nikt go tego jeszcze nie uczył, przypomina sobie Nadieżda. Ale czasami, siadał ze skrzyżowanymi nogami i zaczynał swoje opowieści. Opowiadał o Marsie, o układzie planetarnym, odległych cywilizacjach. Nie mogliśmy uwierzyć własnym uszom. Skąd dziecko mogło wiedzieć to wszytsko? Kosmos, niekończące się historie o innych światach, bezgranicznych przestrzeniach... są to dla niego rzeczy oczywiste, odkąd skończył dwa lata.

Właśnie wtedy Borys opowiedział nam o jego poprzednim życiu na Marsie, o tym że planeta ta jest w rzeczywistości zamieszkała, ale w rezultacie potężnej katastrofy straciła atmosferę i teraz jej mieszkańcy muszą żyć w podziemnych miastach. Kiedy żył na Marsie często przylatywał na Ziemie dosyć często, aby handlować oraz w innych celach badawczych. Było to w czasach cywilizacji Lemurian. Miał przyjaciela, który był Lemurianinem, a który zginał na jego oczach.

- Na ziemi miała miejsce potężna katastrofa. Ogromny kontynent został pochłonięty przez wzburzone wody. Nagle ogromna skała spadła na budynek, w którym przebywał mój przyjaciel, opowiada Borys. Nie mogłem go ocalić. Jest nam pisane spotkać się kiedyś w tym życiu.

Chłopiec opowiada o upadku Lemurii, jakby to było wczoraj. Ubolewa nad śmiercią swojego przyjaciela, ma poczucie winy.
Pewnego dnia zauważył w torbie swojej matki książkę "Skąd pochodzimy?" Ernsta Muldasheva. Trzeba było zabaczyć radość, jaką wywołało w chłopcu to odkrycie. Przeglądał strony godzinami, oglądajac szkice przedstawiające Lemurian, zdjęcia Tybetu. Potem zaczął opowiadać o wysokim intelekcie Lemurian.

- Ale Lemuria przestała istnieć minimum przed 800 tys. lat. Lemurianie mieli 9 metrów wzrostu! Tak? Skąd możesz to pamiętać?

- Pamiętam - odpowiedział chłopiec.

Później przypomniał sobie inną książkę Muldacheva zatytułowaną "W poszukiwaniu Miasta Bogów". Książka jest głównie poświęcona starożytnym grobowcom i piramidom. Borys zdecydownie oświadczył, że ludzie odnajdą wiedzę pod jedną z piramid (nie piramidą Heopsa). Jeszcze nie została odkryta. "Życie ulegnie zmianie kiedy Sfinks zostanie otwarty", powiedział i dodał że Sfinks ma mechanizm otwierający ukryty gdzieś za uchem (ale nie pamiętał, gdzie dokładnie). Chłopiec opowiada również z wielkim entuzjazmem i pasją o cywilizacji Majów. Według niego wiemy bardzo niewiele o tej wielkiej cywilizacji i jej mieszkańcach.

Borys uważa, że obecnie nareszcie nadszedł czas, że na Ziemi będą rodzić się "wyjątkowi" [wyjątkowe osoby, dzieci - przyp.tłum]. Zbliża się odrodzenie planety. Nowa wiedza będzie bardzo potrzebna, zmieni się mentalność mieszkańców ziemi.

- Skąd wiesz o tych uzdolnionych dzieciach i dlaczego to się dzieje? Czy wiesz, że nazywane są dziećmi Indygo?


- Wiem że się rodzą. Jednakże, nie spotkałem dotychczas żadnego z nich w moim mieście. Być może jest jedna dzieczynka o imieniu Yulia Petrova. Jest jedyną, która mi wierzy. Pozostali poprostu wyśmiewają moje opowieści. Coś wydarzy się na Ziemi, dlatego te dzieci mają takie znaczenie. Będą mogły pomóc ludziom. Zmienią się bieguny ziemi. Pierwsza duża katastrofa kontynentów nastąpi w 2009. Następna w 2013, będzie jeszcze bardziej niszczycielska.

- Nie boisz się że również zginiesz w rezultacie tej katastrofy?

- Nie. Nie boję się. Przeżyłem już jedną katastrofę na Marsie. Ciągle żyją tam istoty takie, jak my. Ale po wojnie nuklearnej, wszystko się wypaliło. Nielktórzy z nich zdołali przeżyć. Zbudowali schronienia, nowe uzbrojenie. Nastąpiło tam przemieszczenie kontynentów, chociaż kontynent nie był tak duży. Oni oddychają innym powietrzem, bez takiej ilości tlenu. Tlen daje życie, ale i zabija...

- Wolisz oddychać tlenem?

- Kiedy już jestes w tym ciele, musisz oddychac tlenem. Jednak, marsjanie nie lubią tego powietrza, ponieważ powoduje starzenie. Wszyscy marsjanie są względnie młodzi, około 30-35 lat. Liczba marsjańskich dzieci będzie rosnąc co roku.

- Borys, dlaczego nasze stacje kosmiczne rozbijają się zanim dotrą do marsa?

- Mars emituje specjalne sygnały w celu niszczenia ich. Te stacje zawierają szkodlliwe promieniowanie.

Byłem zaskoczony wiedzą chłopca dotyczącą tego typu promieniowania "Fabos". Jest to absolutna prawda. W roku 1988 mieszkaniec Volzhsky, Yuri Lushnichenko, człowiek o niezwykłych umiejętnościach sensorycznych próbował ostrzec sowieckich przywódców o nieuniknionej katastrofie pierwszych stacji kosmicznych "Fobos 1" i "Fobos 2". On także wspominał o tym "nieprzyjaznym" i szkodliwym promieniowaniu dla planety. Oczywiście nikt mu nie uwierzył.

- Czy wiesz o wielu wymiarach? Czy wiesz, że aby podróżować, musisz poruszać się nie po prostej trajektorii, ale monewrujac w przestrzeni wielowymiarowej?

Borys natychmiast wstał i zaczął opowiadać fakty o UFO. "Wystartowaliśmy i wylądowaliśmy na Ziemi niemal momentalnie!" Chłopiec bierze kredę i zaczyna rysować owalny obiekt na tablicy. "Składa się z 6 warstw", mowi. 25% - zewnętrzna warstwa, wykonana z wytrzymałego metalu, 30% - druga warstwa wykonana z czegoś podobnego do gumy, trzecia warstwa obejmuje 30% - po raz kolejny metalowa. Końcowa warstwa 4% składa się ze specjalnej powłoki magnetycznej. "Jeśli naładujemy tą magnetyczną powłokę energią, te maszyny będą w stanie latać gdziekolwiek we wszechświecie."

- Czy Borys ma specjalną misję do wypełnienia? Czy zdaje sobie z tego sprawę? - zadałem to pytanie jego rodzicom i samemu chłopcu.

- Mówi, że się domyśla - odpowiedziała jego matka. Mówi, że wie coś o przyszłości ziemi. Opowiada również, że informacje odegrają ważną rolę w przyszłości.

- Borys skąd wiesz to wszystko?

- To jest wewnątrz mnie.

- Borys powiedz nam, dlaczego ludzie chorują?

- Choroby biorą się z nieumiejętności ludzi do życia właściwie i szczęśliwie. Musisz czekać na swoją kosmiczną drugą połowę. Nikt nie powinien ingerować i mieszać się w przeznaczenie innych ludzi. Ludzie nie powinni cierpieć z powodu wcześniejszych błędów, ale starać się wejść w kontakt z tym, co zostało im przeznaczone i spróbować osiągnąć i zdobyć ich marzenia (to są dokłanie słowa jakich używał).

Musicie bardziej wykazywać zrozumienie i mieć otwarte serca. Kiedy ktoś was uderzy, przytulcie wroga, przeproście i uklęknijcie przed nim. Gdy ktoś was nienawidzi, kochajcie go z poświęceniem i proście o wybaczenie. To są zasady miłosci i pokory. Wiecie dlaczego Lemurianie zginęli? To jest również częściowo moja wina. Nie chcieli się już rozwijać duchowo. Oddalili się od wyznaczonej ścieżki niszcząc świętość całej planety. Magiczna Ścieżka prowadzi w ślepy zaułek. Miłość jest prawdziwą Magią!

- Skąd to wszystko wiesz???

- Wiem. Kaillis.

-Co powiedziałeś?

- Powiedziałem "Witaj"! To jest język mojej planety.

Tlumaczenie Piotr Jamróz
Tekst: Anna Norwid

Źródło:
kosmosrussia, Fundacja NAUTILUS
  • 1



#2

wachos.
  • Postów: 71
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nieźle napisane, ale czy autentyczne? :? Jak tak to :shock: ja już kiedyś trafiłem na ten artykuł w necie o tym chłopcu, ale nie mam wyrobionego zdania na ten temat...
ps. dobry dział? :wink:
  • 0

#3

Traper.

    Tajny Współpracownik

  • Postów: 1485
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

no a gdzie powinno być?
Zresztą, ciekawa sprawa, jeśli to co mówi jest prawdą to nie ma się czego bać ;p Swoją drogą, jak opisał, skąd pochodzi, histori Marsa, gdzie teraz żyją itd. niesamowite ;p
  • 0



#4

Traper.

    Tajny Współpracownik

  • Postów: 1485
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak tak patrze, to niektóre cechy dzieci Indygo znajduje w sobie :P takie jak buntowniczość, chęć obalenia systemów, walka z manipulacją i takie tam :) Mimo to nie czuje się jakiś wyjątkowy... Ale faktycznie też czesto czuję się nierozumiany przez innych.
Nie twierdze ze jestem jednym z nich, ale myśle że nie trzeba być dzieckiem Indygo z urodzenia żeby dążyć do celów jakie one sobie stawiają...
  • 0



#5

ciemność.
  • Postów: 1937
  • Tematów: 21
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Też czuję w sobie takie cechy. Ale myślę, że ich przyczyna nie tkwi w pochodzeniu, czy jakimś powiązaniu. W tym wieku każdy ma ochotę zmienić ten świat. Ja też - jak widzę jak to wszystko się pier....
  • 0



#6

Traper.

    Tajny Współpracownik

  • Postów: 1485
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bo młodzi, nastoletni ludzie najczęściej dostrzegają niedoskonałości tego świata i chcieliby to zmienić :) Ja sie do tych ludzi zaliczam :P
  • 0



#7

ciemność.
  • Postów: 1937
  • Tematów: 21
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ja także się zaliczam. To pewnie przejdzie z wiekiem, ale jak narazie nie chce mi się w to wierzyć. Tak, czy inaczej...chyba nie ma to związku z dziećmi indygo.
  • 0



#8

Patryczek.
  • Postów: 577
  • Tematów: 18
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dzieci Indygo przychodzą na świat z poczuciem królewskiej godności (i często zachowują się zgodnie z nią).  

Mają poczucie "zasługiwania, by tutaj być" i zaskoczone są, kiedy inni go nie podzielają.  

Poczucie własnej wartości nie jest dla nich istotną kwestią. Często mówią swoim rodzicom, "kim są".  

Mają problemy z uznaniem bezwarunkowej władzy (nie udzielającej wyjaśnień i nie dającej możliwości wyboru).  

Po prostu nie będą robić pewnych rzeczy; na przykład, czekanie w kolejce jest dla nich trudne.  

Frustrują je systemy oparte na rytuałach i nie wymagające twórczego myślenia.  

Często dostrzegają lepsze sposoby robienia czegoś, zarówno w domu, jak i w szkole, co sprawia, że wydają się być "pogromcami systemów" (przeciwnymi każdemu systemowi).  

Wydają się być nastawione antyspołecznie o ile nie przebywają w towarzystwie podobnych do siebie. Jeśli w ich otoczeniu nie ma osób o poziomie świadomości podobnym do ich poziomu, często zwracają się do swego wnętrza, czując się, jakby nie rozumiał ich żaden człowiek. Szkoła często jest dla nich niezwykle trudnym doświadczeniem społecznym.  

Nie reagują na dyscyplinę opartą na wywoływaniu "poczucia winy" ("Poczekaj, niech tylko twój ojciec wróci do domu").  

Nie wstydzą się mówić o tym, czego potrzebują.



Pod pewnymi względami to jestem podobny do tych dzieci np: nie lubie być z ludźmi, robie wszystko na swój sposób... moje imie znaczy Patrick [ szlachetnie urodzony ], nie lubie stać w kolejca, nie lubie tłoku... mam tłokofobie... a odnośnie tej wartości siebie ot u mnie jest troche inaczej... czasami mnie sie wydaje że powinienem być gdzie indziej nie tutaj tylko gdzieś indziej...
  • 0

#9

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Wprowadzenie

Salman Rushdie w swej powieści "Dzieci Północy" opisał tajną organizację dzieci obdarzonych paranormalnymi zdolnościami, które przyszły na świat dokładnie w chwili, gdy Indie odzyskiwały niepodległość. Natomiast w tradycji buddyjskiej z dawien dawna znane jest pojęcie "tulku" - niezwykłego dziecka, będącego inkarnacją zmarłęgo dostojnego męża o nadprzecietnych przymiotach.

Zarówno Dzieci Północy, jak i buddyjski "tulku" mają być niezwykłymi posłańcami i są predystynowane do odegrania w życiu naszej planety szczególnej roli, nadając rozwojowi ludzkości pożądany kierunek i wnosząc weń nową jakość.

Ostatnio coraz częsciej pojawiają się "Białe Tulku" zwane "Dziećmi Indygo". Na ten z kolei fenomen po raz pierwszy zwrócono uwagę w 1999 roku w socjologicznej książce pióra Lee Carroll i Jan Tober "The Indygo Children. The New Kids Have Arrived". Chodzi o nastolatków charakterysujących się specyficznymi cechami umysłu i charakteru. Od najmłodszych lat posiadają one ponadprzeciętną samoświadomość i bardzo silne przeświadczenie o własnym posłannictwie: o tym, że na Ziemi znalazły się nieprzypadkowo i mają tu do wykonania bardzo konkretne zadania.

Nie jest to idea wydumana, o czym najlepiej świadczy jej geneza. Na trop tego zjawiska Lee Carroll i Jan Tober trafiły poniekąd przypadkowo. Od lat pisują do spółki poradniki, które cieszą się dużą poczytnością. Dzięki temu mają bardzo żywy kontakt ze swymi czytelnikami. Temat Dzieci Indygo pojawiał się w korepsondencji i w rozmowach od wielu lat. Sygnały na ten temat dochodziły z tak różnych krajów i tak odmiennych grup społecznych, że najwidoczniej chodziło o coś ważnego i coraz barzdiej powszechnego.

Carroll i Tober postanowiły zająć się tym problemem na serio. Okazało się wówczas, że nie chodzi o jakieś odosobnione przypadki, lecz o zjawisko zataczające coraz szersze kręgi. Szczególnie nasiliło się ono po 1992 roku. Właśnie wtedy, w coraz większej liczbie krajów, zwłaszcza na półkuli północnej, na świat zaczęło przychodzić coraz więcej dzieci o specyficznej charakterystyce: zbuntowanych, nastawionych nonkonformistycznie, wysoce utalentowanych, o niezwykle rozwiniętej intuicji i niezwykle uduchowionym nastawieniu do życia. Do przesady wrażliwych, empatycznych, przeświadczonych o istnieniu misji, którą za wszelką cenę powinny spełnić. Także bardzo poważnych i rozwiniętych ponad wiek. Mających kłopoty z koncentracją oraz niechętnie poddających się codziennej i szkolnej dyscyplinie oraz rutynie. Carroll i Tober podają w swojej książce, że w 1992 r. w krajach najwyżej rozwiniętych charakterystyce tej odpowiadało aż 85 proc. młodej populacji, a w latach następnych współczynnik ten był jeszcze wyższy.

Na razie stanowi to jednak bardziej powód do bólu głowy niż radości. W związku bowiem z obowiązującym w większości krajów modelem edukacyjnym, życie Dzieci Indygo nie jest łatwe. Ich ponadprzeciętna wrażliwość powoduje, że subiektywnie gorzej radzą sobie z przeszkodami, które napotykają na drodze, tym bardziej, że nawet najbardziej światli nauczyciele nie są przygotowani do pracy z nimi, a rodzice często czują się zdezorientowani zaskakującym rozwojem swoich pociech.

Jak postępować z tak wysoce świadomą młodą jednostką, by nie ograniczać jej rozwoju, a z drugiej strony uniknąć narastania chorobliwego przeświadzcenia o własnej wyjątkowości?

Carroll i Tober przewidują, że już w niedalekiej przyszłości w większości krajów zachodnich konieczne będzie powołanie do życia sieci placówek doradczych, które wspomogą rodziców w problemach obcowania z dziećmi o aurze koloru indygo (stąd nazwa zjawiska). Na razie w swoich publikacjach formułują garść najbardziej niezbędnych wskazówek, które mogą okazać się niezwykle pomocne.

Przede wszystkim autorki zalecają respekt dla Dzieci Indygo, przekonując, że nie wolno lekceważyć i wyśmiewać ich aspiracji i planów. Należy uważnie je wysłuchiwać, a w systemie wychowawczym opierać się przede wszystkim na pochwałach i nagrodach. Gdy popełni się jakiś błąd, trzeba otwarcie się do niego przyznać. Nie powinniśmy się wstydzić faktu, że od Dzieci Indygo można się wiele nauczyć. Nie wolno im też narzucać czegoś, co, naszym zdaniem, powinny uczynić. Trzeba raczej dawać różne możliwości do wyboru. Nie wolno nimi manipulować, ani wzbudzać wyrzutów sumienia. Powinniśmy obdarzać je bezwarunkową miłością.

Carroll i Tober proponują kilkanaście kryteriów, które pozwalają rozpoznać, czy w naszym najbliższym otoczeniu znajduje się Dziecko Światła. Wskazówką mogą tu być twierdzące odpowiedzi na następujące pytania: Czy nastolatek posiada inteligencję duchową? Czy ma szczególnie głęboko patrzące, mądre oczy? Czy od wczesnych lat wykazywał tendencję do myślenia abstrakcyjnego? Czy posiada dobrze rozwiniętą intuicję i empatię? Czy miewa kłopoty z wykonywaniem rutynowych czynności i czy zdradza tendencję do niepodporządkowywania się dyscyplinie? Czy często zdarza się mu marzyć na jawie?

Carroll i Tober uważają, że wśród takich dzieci na pewno znajdują się przyszli wybitni przywódcy i jednostki obdarzone szczególną charyzmą, którym przypadnie w udziale przełamanie wielu barier, z jakimi nie potrafiliśmy sobie dotychczas poradzić. Zastanawiają się też, z jakim zjawiskiem mamy do czynienia. Z nowym etapem ewolucji? Ze skutkiem oddziaływania coraz bardziej wszechobecnego pola magnetycznego na rozwój człowieka, czy może raczej z następstwem obniżania się jego intensywności i podwyższania częstotliwości poszczególnych pasm fal Schumanna? Z interakcją infosfery z mózgiem człowieka? A może czymś jeszcze innym?

Na razie trudno sformułować tu jednoznaczną diagnozę. Można jedynie przypuszczać, że istnieje w tej mierze wyraźny związek z Erą Wodnika i ogólnymi przemianami duchowości człowieka, które stają się coraz bardziej zauważalne i wszechobecne. Być może już w niezbyt odległej przyszłości, zagadnienie to stanie się przedmiotem studiów... właśnie któregoś z Dzieci Światła.

DZIECI INDYGO - CZ. 1
Dzieci Światła


Od tłumacza

Kochani, zanim przeczytacie cały ten tekst, co najmniej kilka słów niezbędnego wprowadzenia i wyjaśnienia.

Wszystko zaczęło się w lutym tego roku. W piśmie, które zaprenumerowałam w Womens Spiritual Network (na SpiritWeb) pojawił się list Jamesa Twymana, w którym opowiadał on o swoich doświadczeniach i zapowiadał przekazanie ważnych informacji. Zachęcał do zapoznania się z historią tzw. Dzieci Indygo, które są nazywane również Kryształowymi Dziećmi, Dziećmi z Krainy Oz lub po prostu Dziećmi Boga.

Nie będę rozpisywać się zbytnio we wstępie, ponieważ list ten, jak również inne listy załączam w poniższej publikacji. To, co pojawia się na portalu, jest kompilacją wszystkich materiałów, które otrzymałam na ten temat. Otrzymałam również zgodę pana Twymana, by przedstawić na portalu przetłumaczone fragmenty jego książki, szerzej opisujące to, co przedstawia w listach. Sylwetka Jamesa Twymana przedstawiona jest na tej anglojęzycznej stronie: www.emissaryoflight.com/james-twyman.htm.

Ci, którzy oczekują jakichś katastroficznych rewelacji i objawień, zawiodą się. Przesłanie przekazywane przez Dzieci Indygo jest proste, a jednocześnie z gatunku tych, o których tak łatwo zapomnieć na codzień. Prostota tego przekazu jest również jego siłą, trafia ono bowiem wprost do serca. Choć seria listów sama w sobie stanowi pewną całość, sugeruję, by zapoznać się również z fragmentami książki, co pozwoli lepiej zrozumieć znaczenie całego przesłania. Chciałabym również dodać, że fragmenty książki zdecydowałam się włączyć do tego materiału tylko dlatego, że rzucają pewne tło na całą historię. Historie o zginaniu łyżeczek mają znaczenie drugorzędne, kluczowe zaś fragmenty przetłumaczonych rozdziałów odnoszą się do pytania, które dzieci chcą zadać dorosłym. To jest GŁÓWNY i NAJWAŻNIEJSZY powód, dla którego warto zapoznać się również z książką.

Od siebie dodam jedynie, że od samego początku, natychmiast po przeczytaniu informacji o przesłaniu, a potem samego przesłania, towarzyszy mi poczucie (być może subiektywne, lecz zupełnie mnie to nie powstrzymuje), że to coś niezwykle ważnego, dlatego też pragnęłabym podzielić się tym z Wami. Dodatkowo postanowiłam przetłumaczyć kilka listów, jakie James Twyman zaczął otrzymywać po rozesłaniu wiadomości i przesłania. Rozejrzyjcie się, może i wśród Was są Dzieci z Krainy Oz.

Indygo

P.S. Zbieżność nazwy Dzieci Indygo z moim nickiem jest przypadkowa, w tym sensie, że nick ten wybrałam na długo zanim usłyszałam o tych dzieciach, ale jak wszyscy wiemy, nie ma czegoś takiego jak przypadek, a kolory mają swoje znaczenie. Taka nazwa była używana jeszcze zanim James Twyman napisał swoją książkę, wierzy się bowiem, że dzieci te przybywają na Ziemię na "promieniu w kolorze indygo".


Drodzy Przyjaciele!

To jeden z najważniejszych listów, jakie kiedykolwiek do was napisałem. Przez ostatnich sześć lat podróżowałem po krajach targanych wojną po to, by medytować z żyjącymi w odosobnieniu Wysłannikami Światła. Nic jednak nie może równać się z moimi ostatnimi doświadczeniami z dziećmi o zdolnościach parapsychicznych, które spotkałem w Bułgarii, jak również z otrzymanym od jednego z nich, zaledwie 10 minut temu, przesłaniem.

Kilka słów wstępu celem wyjaśnienia dla tych, którzy słyszą o moich doświadczeniach po raz pierwszy.

Większość z nas słyszała o dzieciach Indygo lub też dzieciach posiadających specjalne zdolności, pojawiających się, by pomóc nam w trakcie ewolucji świadomości. To zjawisko rzeczywiste, może nawet bardziej, niż większość z nas jest w stanie pojąć. Ja osobiście zrozumiałem to w styczniu 2001 roku, kiedy wygłaszałem wykład w San Francisco i poznałem dziesięcioletniego chłopca z Bułgarii imieniem Marco, który miał najbardziej niezwykłe zdolności parapsychiczne, jakie kiedykolwiek widziałem. Kilka miesięcy później, kiedy Marco pojawił mi się w serii snów, postanowiłem pojechać do Bułgarii, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Odnalazłem wówczas klasztor w górach, w którym te niezwykłe dzieci są szkolone, zanim zostaną zdeprawowane przez program rządowy służący temu, by ich zdolności zostały wykorzystane dla celów politycznych. W czasie, gdy byłem w klasztorze, szkolonych było tam czworo dzieci i miałem to szczęście, że z każdym z nich spędziłem kilka godzin.

Każde z nich ciągle wspominało o dwóch rzeczach. Pierwsze to było pytanie, które czuły, że mają zadać ludzkości, pytanie, które może być kluczem do tego, by każdy z nas zaakceptował własne oświecenie. Powtarzały: "Jak byś się zachowywał i co byś zrobił, gdybyś teraz odkrył, że jesteś Wysłannikiem Miłości?" (To moja własna wersja, stworzona na podstawie wielu sposobów, w jakie usiłowały wyrazić tę ideę.) Drugą rzeczą była sieć energetyczna, którą tkały wokół całej planety, po to, by móc świadomie łączyć się z innymi żyjącymi dziećmi Indygo. Właśnie o tej sieci chciałbym teraz powiedzieć kilka słów.

Wcześnie wieczorem brałem kąpiel w ogrodzie, kiedy usłyszałem cichy głos. Najpierw nie byłem pewien, czy to przypadkiem nie jest moja wyobraźnia, lub czy nie usłyszałem przez przypadek rozmów dochodzących z sąsiednich ogródków. Lecz wtedy rozpoznałem głos. Należał do jednego z czworga dzieci, które poznałem w klasztorze w Bułgarii, do chłopca o imieniu Thomas. Właśnie to dziecko powiedziało mi najwięcej o sieci energetycznej i odniosłem wrażenie, że było znowu ze mną, choć nie byłem pewien, jak to jest możliwe. Wszystko, co mogę powiedzieć, to to, że pojawiła się wiadomość, jedna z najciekawszych i najważniejszych, jakie kiedykolwiek otrzymałem, potwierdzająca to, co już od jakiegoś czasu podejrzewałem. Thomas powiedział, że sieć jest teraz na tyle mocna, by dać wsparcie zdecydowanej większości mieszkańców Ziemi.

Sieć została stworzona i wzmocniona przez dzieci z dwóch powodów:
1. By przyciągnąć dusze innych dzieci Indygo, które pomogą w zmianie paradygmatu.
2. By zapewnić platformę energetyczną reszcie z nas, abyśmy mieli dostęp do tego miejsca w nas, które pozwala nam wznieść się na ich poziom świadomości.

Thomas wyjaśnił, że praca została ukończona, i nawet podał metodę dostępu do sieci. Wyskoczyłem z wanny i natychmiast zapisałem tę wiadomość. Nigdy nie byłem zwolennikiem channelingu lub przekazywanych tą drogą informacji. Nie chodzi o to, że nie wierzę w tę metodę, ale czuję, że zrobiono z tego sensację. (Jak wiecie, jest tylko jedno prawdziwe źródło, Jeden Umysł, wyrażające siebie na nieskończenie wiele różnych sposobów.) Ten wieczór, kiedy otrzymałem przekaz (nie lubię tego słowa, ale nie ma innego) Thomasa, był jednym z najbardziej przeszywających momentów channellingu, jakich kiedykolwiek doświadczyłem. Czułem, jakby coś było wpisywane w moją duszę. Minęło kilka dni zanim się z tym oswoiłem. Strzępy informacji pojawiały się w mojej świadomości i muszę przyznać, że nieco się bałem. Przesłanie wydawało się takie proste i zastanawiałem się, czy w ogóle znajdzie oddźwięk u ludzi. Lecz potem posiedziałem nieco nad każdym z przesłań Thomasa i poczułem, że coś we mnie zaczęło się zmieniać. Tak, te przesłania są proste, lecz jest w nich niezwykła energia, jakiej nigdy wcześniej nie czułem. Zachęcam byście wzięli kilka głębokich oddechów i sami ją poczuli. Mogę wam tylko powiedzieć, że Dzieci są prawdziwe, to przesłanie jest prawdziwe, i niezwykle ważne. Składa się z trzech części zatytułowanych Wizja, Przepowiednia, Przesłanie. Każda powiązana jest z poprzednią, a kulminacja następuje w ostatniej. Dla mnie najistotniejsze były druga i trzecia część.

Mój lęk teraz zniknął. Czuję Dzieci z Krainy Oz czekające na nas i pomagające nam wszystkim. I tak bez zbędnych słów przejdę do pierwszego z przesłań Thomasa.


Wizja

Dzieci z Krainy Oz są wszędzie, jesteśmy teraz z wami, by pomóc wam zrealizować wasze marzenia. Świadomie pracujemy wspólnie nad tym, by umocnić wyjątkową sieć energetyczną, która pozwoli ludzkości dosłownie wskoczyć na nowy poziom miłości i współczucia. Sieć może wspomóc każdego, kto uznaje tę rzeczywistość. Trzy przesłania, które przekazujemy w ciągu trzech dni, będą oddziaływać na najbardziej subtelnym poziomie waszej psyche, przygotowując ziemię waszego serca do zasiewu nasion Nowego Świata. Przesłanie rozpoczyna się od Wizji. Prosimy byście po prostu przeczytali ją i zastanowili się nad symbolami. Nawet, jeśli nie obejmiecie jej rozumem, wasze serce zrozumie.

Wyobraź sobie, że przechodzisz przez ogromne drzwi i stoisz u wejścia do ogromnego kościoła lub katedry. Jest to starodawna budowla, ale nie ma w niej rzeźb lub obrazów, ani też żadnego ozdobionego złotem ołtarza. Budynek jest opustoszały, jakby pozbawiony oznak życia. Spacerujesz po nim i Twoje serce wypełnia się uczuciem pustki. Nie wiadomo, co tu się stało, wiadomo tylko, że kościół niegdyś tętnił życiem, a teraz jest martwy.

Nagle słyszysz dźwięk dochodzący gdzieś z góry i podnosisz głowę, by sprawdzić skąd dochodzi. Zauważasz po raz pierwszy rusztowanie wznoszące się przy ścianach, ze skomplikowanym systemem desek, utrzymujące grupę ludzi pracujących przy suficie. To grupa dzieci wymachujących pędzlami i innymi narzędziami. Kilkoro z nich patrzy w dół na Ciebie i uśmiecha się, a poczucie pustki znika. Malują fresk, przepiękną scenę w żywych kolorach przedstawiającą pogodne twarze. Zimny kościół jest nie do zniesienia i czujesz chęć, by wspiąć się po rusztowaniu i stanąć obok dzieci. Jedno z dzieci, które zdaje się czytać w Twoich myślach, macha do Ciebie, byś wszedł na górę i dołączył do nich.

Na początku poruszasz się z trudem, ale z każdym krokiem Twoja energia wzrasta. Wspinasz się krok za krokiem po metalowym rusztowaniu i po chwili jesteś przy sklepieniu, a drobne dłonie wyciągają się, by cię podtrzymać. Możesz przyjrzeć się szczegółom fresku, który wzbudza Twój głęboki zachwyt. W życiu nie widziałeś nic tak pięknego i poruszającego. Patrzysz na Nowy Świat, a mimo to nie jest on całkiem nowy. To świat, o którym zawsze marzyłeś, świat, w którym panuje idealny pokój. Dzieci otaczają Cię i uśmiechają się bo widzą, jaką radość sprawia Ci ich praca. Następnie kościół, rusztowanie i wszystko inne znika, lecz nadal masz przed oczami tę scenę. Cały świat idzie w twe ślady.

Kochamy Was,
Thomas

Druga wiadomość, "Przepowiednia", całkowicie mnie zaskoczyła. Wyczuwa się w niej autorytet, którego się nie spodziewałem, wiedząc że pochodzi od dzieci, które obecnie żyją na Ziemi. Wiem, że każdy z nas powinien potraktować ją poważnie. Wygląda to niemal jakby Dzieci łączyły ludzi z całego świata, by otrzymać pomoc w realizacji swojej misji.


Przepowiednia

Zakończenie budowy "sieci świadomości" związanej z Dziećmi z Krainy Oz niesie ze sobą zarówno możliwości, jak i ostrzeżenie. Można by rzecz, że ludzkość znalazła się na rozdrożu. Teraz, kiedy sieć uaktywniła się, wymaga ona lub nawet wymusza odpowiedź. Nie można jej zignorować lub "odłożyć na górną półkę". Jej siła przypomina impet rwącej wody, która zostaje uwolniona w momencie, gdy pęka tama. Można popłynąć z prądem i utrzymać się na powierzchni, albo zostać wciągniętym w głębię przez wir. Tak czy inaczej rzeka zmieniła się i od każdego z nas zależy, jak na to zareagujemy.

Nowe Dzieci to dla świata znak tego, co stanie się, jeśli uznamy tę zmianę. Jeśli Twoje duchowe serce powiększy się tak, by objąć sieć energetyczną, poczujesz, jak niezwykła energia całkowicie Cię odmienia. Jeśli stawisz temu opór i zamkniesz swe serce, to poczujesz się zagubiony lub nawet popadniesz w depresję. Podkreślamy raz jeszcze, wybór należy do was, ale jesteście już gotowi na zmiany.

Objawiony zostanie jeden z dwóch światów; który - to zależy od waszych indywidualnych i zbiorowych wyborów. Zostanie on objawiony w przeciągu dwóch lat, rozpoznacie go po następujących znakach: psychika Dzieci z Krainy Oz zestrojona jest z wielorybami, a w szczególności delfinami pływającymi w oceanach. Jeśli chcecie wiedzieć, jaki świat wybrała wasza zbiorowa świadomość, obserwujcie te zwierzęta. Jeśli w okresie dwóch lat usłyszycie doniesienia o nietypowej aktywności w oceanach, o stadach delfinów przypływających w gęsto zaludnione obszary miejskie (innymi słowy wybrzeża w pobliżu wielkich miast), lub podobnie zachowujących się wielorybach, znaczy to, że wybraliście miłość, a nie lęk. Jeśli jednak naukowcy zaczną donosić, że stworzenia te unikają miejsc, gdzie zwykle się zbierają i przenoszą się w odosobnione miejsca z dala od ludzi, wiedzcie, że dokonaliście innego wyboru. Nie oznacza to, że nie ma nadziei, tylko to, że lęk stał się celem, a miłość tymczasowo odeszła na dalszy plan. Świat, który zostanie objawiony, będzie odzwierciedleniem tego wyboru. Nie będziemy wchodzić w szczegóły.

Ważne jest, by pamiętać, że zmiana ta została spowodowana waszą gotowością i jest to powód do radości. Gdybyście nie byli gotowi na nią, zostalibyście na dłużej w miejscu, w którym znajdujecie się obecnie, "pośrodku", tam, gdzie wybory są niejasne. Zakończenie budowy sieci energetycznej oznacza, że od tego momentu będziecie dokonywać wyboru w sposób zdecydowany. Nie można dłużej być obojętnym.

To jest przepowiednia Dzieci z Krainy Oz, nazywanych też Dziećmi o Nadnaturalnych Zdolnościach. To dobre wiadomości.

Co możesz zrobić, by wspomóc tę zmianę? Prosimy, by wszyscy, którzy przeczytają tę wiadomość, skupili się na zdaniu: "Jestem wysłannikiem Miłości TERAZ". Powtarzajcie to dziś tak często, jak to tylko możliwe, i poczujcie, że są tysiące innych osób, które robią to samo. Wiedzcie również, że my, Dzieci, zawsze powtarzamy sobie to zdanie. To fundament naszego serca.

Kochamy Was,
Thomas

I trzecia wiadomość. Zawarty jest w niej cały Wszechświat i zanurzenie się w nim może wymagać czasu. Mogę jedynie powiedzieć Wam, że jest prawdziwa. Dzieci są prawdziwe, podobnie jak ich przesłanie. Wizja, Przepowiednia i Przesłanie razem tworzą prawdę, która czeka na nas wszystkich. Nawet jeśli uważasz, że już to słyszałeś wcześniej, oddychaj głęboko, by wniknęła w ciebie. Doświadczenie mówi mi, że pod wszystkim, co Kryształowe Dzieci nam dają, jest podpis energetyczny. Pozwól, by ta energia wniknęła w twoją duszę. Właśnie w tym kryje się magia.


Przesłanie

Są tacy, którzy powiedzą, że już słyszeli to przesłanie.
Są tacy, którzy powiedzą, że jest zbyt proste.
Lub nawet nieprawdziwe.
Jest ono prawdziwe.
I nikt nigdy nie słyszał go wcześniej.
Dlaczego?
Ponieważ gdy tylko ktoś je usłyszy "naprawdę",
Wszystko się zmienia.
Świat i wszystko na świecie zwalnia swój bieg, niemalże zatrzymuje się.
Nie pozostaje nic poza prawdą,
I wiesz, że to ty jesteś prawdą.
Pytanie znika.
To właśnie Dar, który Dzieci przyszły przynieść.
Całego przesłania można doświadczyć w jednym słowie,
Lecz słowo to odbija się echem przez wieczność.
To słowo, które możesz usłyszeć od jakiegokolwiek dziecka,
Nawet u siebie w domu.
Dzieci zawsze go powtarzały,
Lecz niewielu prawdziwie usłyszało jego znaczenie.
Jeśli potrafisz je zrozumieć teraz,
I objąć świat w nim zawarty,
Przekonasz się, że zostałeś przeniesiony w Święte Miejsce,
Z którego właśnie do Ciebie przemawiamy.
To nie jest miejsce, które istnieje fizycznie,
Mimo to jest równie prawdziwe jak wszystko, czego możesz dotknąć.
To miejsce, w którym może żyć serce,
Gdzie może oddychać,
I skąd może rozszerzać się, tak by objąć cały Wszechświat.
Posłuchaj tego słowa teraz,
I otwórz swoje serce na świat, który jest w zasięgu ręki.
UDAWAJ!
Co najpierw przyszło Ci na myśl?
Spodziewałeś się czegoś więcej?
To zbyt proste, by mogło na zawsze zmienić Twoje życie?
Takie słowo zostało wybrane przez Dzieci.
Powtarzały je każdemu, kto chce słuchać.
Ty również je wymawiałeś.
Lecz zapomniałeś, co ono oznacza.
Zapomniałeś jak UDAWAĆ TO, CO JEST PRAWDĄ.
Zamiast tego wolałeś udawać to, co nie jest prawdziwe.
I w taki sposób stworzyłeś świat, który odzwierciedla tę decyzję.
Wybierz jeszcze raz.
Udawaj, że jesteś oświecony.
Udawaj, że Bóg Cię kocha.
Udawaj, że jesteś doskonały właśnie taki, jaki jesteś.
Weź teraz głęboki oddech i UDAWAJ TO, CO JEST PRAWDĄ.
Wtedy wszystko zacznie mieć sens.
Przyjrzyj się na chwilę słowu PRETEND (udawać)
"Pre" oznacza "przed", a "Tend" oznacza "zwracać uwagę na".
Złóż te słowa razem.
"Zwróć uwagę na to, kim byłeś przedtem".
Przedtem, tzn. kiedy?
Zanim zaczął się czas.
Twoje Prawdziwe Ja.
UDAWAJ, że wciąż jesteś Prawdziwym Ja.
UDAWAJ, że nic się nie zmieniło.
Uświadom sobie, że to, co udajesz, jest w rzeczywistości prawdą.
To prawda.
Zbuduj na niej swoje życie.
Poświęć wszystko, co posiadasz, by ją pojąć.
Nic innego się nie liczy, tylko to.
I właśnie dlatego jest to przesłanie Dzieci z Krainy Oz.
Sieć została ukończona.
Udawaj, że jesteś jej częścią,
Bo naprawdę jesteś.
To prosta zmiana w wibracji.
Czekamy na Ciebie,
Ponieważ wciąż tak wiele jest do wyjawienia.
Podróż dopiero się zaczęła
I idziemy do przodu razem.
Niebo jest o jeden oddech stąd.
Otwórz oczy.
I pamiętaj, kim jesteś.

Kochamy Was,
Thomas
Proszę, oto przesłanie. Mam nadzieję, że czujecie miłość kryjącą się za tym darem. Mam nadzieję, że wywrze na was taki sam wpływ, jaki wywarła na mnie. I pamiętajcie - to dopiero początek.

James Twyman


DZIECI INDYGO - CZ. 2
Fragmenty książki "Emissary of love"



Przesłanie Thomasa

Następnego dnia miałem rozmawiać z dwojgiem innych dzieci, które mieszkały w klasztorze. Zastanawiałem się: dlaczego odkąd przyjechałem nie widziałem żadnego dziecka bawiącego się lub choćby spacerującego? Nie było sposobu, by się dowiedzieć, gdzie przebywały lub gdzie miały lekcje, jeśli tak to się w ogóle nazywało. Wydawało się, że nawet tu na wszystko spuszczona była zasłona tajemnicy i zastanawiałem się dlaczego. Trzymano je razem czy oddzielnie? To niektóre z pytań przychodzących mi na myśl i byłem ciekaw, czy kiedykolwiek poznam odpowiedzi.

Następnego dnia wcześnie rano usłyszałem pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłem, ujrzałem jednego z braci, który bez słowa skinął na mnie, bym udał się za nim. Szybko ochlapałem twarz, byle jak umyłem zęby, wyszedłem z pokoju i podążyłem z bratem na korytarz i potem po schodach w dół. Było dopiero wpół do siódmej i pamiętam, że słyszałem, jak zakonnicy śpiewali na mszy, podczas gdy ja byłem na wpół śpiący. Dźwięk ten wdarł się w mój sen i myślałem, że znów jestem w kościele, do którego chodziłem, kiedy byłem dzieckiem. Kiedy szedłem za mnichem po wąskiej ścieżce, oddalając się od budynku, zacząłem przypominać sobie szczegóły swojego snu. Służyłem do mszy, która właśnie miała się zacząć. Stałem na ołtarzu i rozglądałem się za księdzem, który mógłby ją poprowadzić i wtedy ujrzałem, że kościół był pełen po brzegi. Wierni siedzieli, patrząc na mnie, jakbym to ja miał wiedzieć, co robić. Poszedłem do zakrystii, ale nikogo tam nie było. Wróciłem do ołtarza, lecz księdza nadal nie było. W końcu jakiś mężczyzna wstał i powiedział: "Zacznijmy bez niego". Tak też zrobiłem. Sam poprowadziłem całą mszę włącznie z poświęceniem Najświętszego Sakramentu, stojąc tam w stroju ministranta. Mimo to, wydawało mi się to tak naturalne, jakby należało do moich obowiązków. Ludzie przyjmowali komunię z moich rąk. Następnie wymyłem kielich i otworzyłem lekcjonarz, by odmówić ostatnią modlitwę. Wtedy właśnie usłyszałem pukanie do drzwi i pojawił się mnich, a zaraz potem szedłem z nim przez podwórko.

"Dokąd idziemy?" - zapytałem.

Zdawał się nie rozumieć co mówiłem i wzruszył ramionami. Kilka minut później doszliśmy do pięknego ołtarza na wolnym powietrzu, otoczonego wysokimi krzewami róż. Zobaczyłem brata Mateusza czekającego tam na nas, był ktoś z nim. Był to mały chłopiec, prawdopodobnie trzecie z dzieci, z którymi miałem rozmawiać. Wyglądał na około dziesięć lat i bardzo przypominał wyglądem Marco. Miał krótkie, ciemne włosy i wnikliwe spojrzenie, które zdawało się przeszywać mnie na wylot, kiedy się do niego zbliżałem. Zakonnik podprowadził mnie do ołtarza i zatrzymaliśmy się przed bratem Mateuszem.

"Dzień dobry" - przywitał się i skinął do mnicha, który odwrócił się i odszedł.

"Pewnie zastanawiasz się, czemu poprosiłem, by przyprowadzono Cię tutaj, a nie do pokoju, gdzie odbywały się inne rozmowy. Ale zanim odpowiem na te pytania, chcę ci przedstawić Thomasa. Jest kolejnym z naszych dzieci".

Powiedział coś do Thomasa i słuchał, co chłopiec odpowiada. Później zaśmiał się.

"Thomas powiedział, że czuje się tak, jak Ty wyglądasz, tak jakby wam obu powinno się pozwolić pospać dłużej".

"Tak, jest bardzo spostrzegawczy" - odpowiedziałem. "Powiedz Thomasowi, że jestem szczęśliwy, że mogę go poznać".

Brat Mateusz zrobił, o co go poprosiłem, a potem odwrócił się do mnie.

"To bardzo szczególne miejsce, ponieważ właśnie tu odprawiono pierwszą mszę na tym terenie. Kiedyś była tu kaplica, ale została zniszczona mniej więcej sto lat temu. To dla nas i innych zakonników święte miejsce, i pomyślałem, że dobrze było by spotkać się i porozmawiać z Thomasem właśnie tu".

"Dlaczego?" - zapytałem.

"Ponieważ przekonaliśmy się, że niektóre z dzieci, zwłaszcza Thomas, osiągają lepsze wyniki, kiedy są na zewnątrz. Myślę, że ma to coś wspólnego z przyrodą, przebywaniem z dala od sztucznego środowiska. Poza tym i tak już długo trzymałem Cię w środku, a ranek jest taki piękny. Uznałem, że będzie to przyjemna odmiana".

"Czy Thomas ma takie same uzdolnienia jak inne dzieci?" - zapytałem.

"Tak, ma. Thomas widzi przez przedmioty, czasem nawet przez ścianę. Nie jestem pewien, co dokładnie robi, ale to jest najlepsze wyjaśnienie. W swoim umyśle widzi inne miejsca, umie przeczytać to, co jest napisane na złożonej kartce, włożonej do zaklejonej koperty. Jeśli chcesz możemy mu teraz coś dać, potrzyma to przez chwilę. Niekiedy mija trochę czasu zanim zobaczy. Czasami rozmawia z nami, wydaje się, że zapomniał o kartce papieru, a potem nagle, ni stąd, ni zowąd, wie".

Brat Mateusz podał mi kartkę papieru, pióro i kopertę, poprosił, bym udał się w miejsce, gdzie żaden z nich nie mógłby mnie zobaczyć. Miałem tam narysować na kartce prosty rysunek, złożyć ją i włożyć do koperty, a następnie zakleić ją. Zwykle na kartce pisze się słowo, jak wyjaśnił, ale ponieważ ja nie znam bułgarskiego a Thomas angielskiego, to wyjście wydawało się najrozsądniejsze. Zrobiłem, o co mnie poprosił, narysowałem obrazek z wielkim słońcem unoszącym się ponad dachem. Od słońca odchodziły faliste promyczki, dom miał tylko dwa okna, obydwa na pierwszym piętrze. Polizałem kopertę i mocno ją zakleiłem.

"Podaj ją teraz Thomasowi" - powiedział brat Mateusz.

Podałem ją chłopcu, a on natychmiast włożył ją pod pachę.

"Co on robi?" - zapytałem.

"Właśnie tak to robi. Zawsze ją tam wkłada i uważa, że dzięki temu lepiej mu idzie. Może to prawda, a może wszystko jest w jego umyśle. Nie wiem, ale poczekajmy i przekonajmy się, czy będzie miał jakieś silne odczucia".

Thomas powiedział coś do brata Mateusza po bułgarsku, który odpowiedział coś tonem, który odebrałem jako pełen zdziwienia. Thomas chyba chciał, by brat Mateusz poprosił mnie o coś, ale ten najwyraźniej nie chciał.

"Czy coś jest nie tak?" - zapytałem.

"Nie, wszystko w porządku" - odpowiedział brat Mateusz.

Thomas powtarza, że chce, żebyś odprawił mszę przy tym ołtarzu, ale powiedziałem mu, że nie jesteś księdzem, ale on nalega... nie wiem czemu".

"Chce, żebym odprawił mszę?" - zapytałem, ale wtedy Thomas zaczął znowu coś mówić do brata Mateusza.

"Mówi, że strój ministranta był tylko symbolem" - przekazywał Mateusz.

"Nie rozumiem, ale mówi, że to chodzi o dziecko w tobie, tę część Ciebie, która wie, jak korzystać z Daru".

Mateusz słuchał znowu.

"Mówi również, że obraz Ciebie odprawiającego mszę oznacza łączność duchową z Darem w Tobie, jakiej musisz doświadczyć. Dopiero wtedy będziesz mógł im pomóc, pomóc dzieciom w wypełnieniu ich misji".

"To niezwykłe!" - odpowiedziałem.

"Jak już mówiłem, sam tego nie rozumiem, może ty wyjaśnisz mi, co według Ciebie to oznacza".

Opowiedziałem Mateuszowi o swoim śnie, który został przerwany, kiedy mnich zapukał do drzwi. Thomas zinterpretował każdy szczegół.

Poprosiłem Mateusza, by zapytał, dlaczego nie było tam księdza. Czułem, że to ważne. Mateusz zadał to pytanie Thomasowi po bułgarsku, potem słuchał odpowiedzi. Kiedy Thomas odpowiadał, jego oczy kierowały się to w przód, to w tył, jakby szukał odpowiedzi w mózgu. Kiwał się również w przód i w tył, czego nie robił zwykle, a tylko wtedy, kiedy chciał uzyskać dostęp do informacji, której akurat potrzebował.

"Mówi, że najwyższy czas, byś pozwolił odejść kościołowi swojego dzieciństwa" - odpowiedział Mateusz.

"Nie przyda Ci się w miejscu, gdzie jesteś teraz, chyba że na inny sposób. Mówi, że próbujesz działać według starych wzorców i wykorzystać je do robienia czegoś nowego. To się nie uda. Nie czekaj na nikogo, po prostu wstań i powiedz co masz powiedzieć, a ludzie zostaną nakarmieni".

"Skąd on to wie?" - zapytałem.

"A skąd inne dzieci biorą swoją wiedzę? Po to tutaj są, aby uczyć się, jak odpowiedzialnie używać Daru. Jeśli Thomas rzeczywiście zobaczył Twój sen, to zdarzyło się to po raz pierwszy. Nigdy nie widziałem, by robił to wcześniej, ale wcale mnie to nie zaskakuje. Wciąż rozwijają w sobie nowe umiejętności, miedzy innymi dlatego, że przebywają ze sobą. Ich moc wzrasta, kiedy są otoczone innymi dziećmi o podobnych zdolnościach, to jak osmoza".

Przekażę resztę rozmowy z Thomasem, jakby nie było tłumacza.

Siedzieliśmy na ławce przed ołtarzem i rozmowa trwała.

"Thomas, czy zdarzyło ci się już wcześniej widzieć sen innej osoby?" - zapytałem.

"Raz czy dwa, ale nic nie mówiłem".

"Wobec tego czemu mi powiedziałeś?"

"Bo mnie o to poprosiłeś. Kiedy szedłeś w naszą stronę, czułem, jak pytasz mnie o sen, zastanawiając się, co znaczył. Zobaczyłem o co chodziło i zdecydowałem się powiedzieć ci".

"Ale ja nie pamiętam, bym pytał cię o cokolwiek" - odparłem.

"To była myśl ukryta pod inną myślą. Być może nie wiesz, że pytałeś, ale pytałeś. Słyszałem to jak echo i wiedziałem, co oznacza. Słyszę takie echa już od jakiegoś czasu. Na początku słyszałem tylko główną myśl. Ale potem usłyszałem następny poziom, a czasem nawet jeszcze następny, myśl ukryta pod myślą, ukrytą pod myślą. Nikt nie jest tego świadomy, ale mimo to te myśli tam są".

"Starasz się czytać myśli, czy to dzieje się samo z siebie?"

Thomas pomyślał przez chwilę, poczym odpowiedział: "Myślę, że i jedno i drugie. Czasem coś słyszę i nic nie mogę poradzić na to, że słucham dalej. To trochę tak, jakbym nie miał na to wpływu, i to chyba nie jest dobre. Brat Mateusz mówi, że zawsze powinniśmy prosić o pozwolenie, tak aby nie przeszkadzać".

"Thomas, kilka minut temu powiedziałeś, że powinienem połączyć się duchowo z Darem, jeśli mam pomóc dzieciom w wypełnieniu ich misji. Przede wszystkim, powiedz mi, jaka według ciebie to jest misja?"

"Nie wiem jak to powiedzieć, ale to ma coś wspólnego z zadaniem naszego pytania. Wszyscy muszą usłyszeć pytanie i dlatego pojawia się coraz więcej dzieci, które mają Dar. Ale może musisz ludziom powiedzieć, że tu jesteśmy, może dzięki temu łatwiej im będzie zrozumieć. Dlatego Marco cię odszukał, żebyś tu przyjechał".

Znowu ujrzałem spojrzenie Mateusza, mówiące Thomasowi, by nie wspominał o Marco. Gdyby nie to, że byłem zaintrygowany dziećmi i tym, gdzie mieszkały, pewnie byłbym podejrzliwy, ale wolałem poczekać, aż nadejdzie właściwy moment, by go wypytać.

"Przepraszam - powiedział Mateusz - ale chcę, by dzieci mówiły tylko o własnych doświadczeniach, a nie cudzych. Obiecałem, że odpowiem ci na wszystkie pytania dotyczące Marco i zrobię to. Proszę, rozmawiaj dalej".

"Thomas, dlaczego chcecie, bym pomógł wam zadać wasze pytanie?" - powiedziałem.

"Nie wiem... ja ciebie nie wybrałem... ktoś inny to zrobił".

"Marco?"

"Nie wiem, być może".

Widziałem, że nic więcej nie wskóram, jeśli dalej będę pytać o Marco, zmieniłem wiec temat.

"Czy chcesz żebym napisał książkę o dzieciach z krainy Oz?" - zapytałem. "Jeśli tego chcesz z łatwością mogę to zrobić. Myślę, że ludzie chcą usłyszeć to przesłanie i myślę, że tak samo będą chcieli dowiedzieć się o was".

"Książkę?" - jego oczy rozszerzyły się, gdy to mówił. "Mógłbyś napisać o nas książkę? Było by cudownie. Co byś napisał?"

"Opisałbym swoje doświadczenia z tobą i innymi dziećmi oraz napisałbym o pytaniu, które chcecie zadać światu. Myślę, że taka książka zainteresowałaby wiele osób".

Zeskoczył z ławki i koperta wypadła mu spod pachy. Podniósł ją i podał mi.

"To dom ze słońcem unoszącym się nad nim" - powiedział rzeczowym tonem.

Potem znowu stał się podekscytowany i powiedział: "Byłoby o mnie w książce?... Opowiedziałbyś, jak zobaczyłem twój sen?"

"Tak, jeśli zechcesz".

"Tak, chce... Byłoby fantastycznie".

"Thomas, od kiedy wiedziałeś, co było narysowane na kartce?" - zapytałem.

Spojrzał w bok, potem na brata Mateusza, tak jakby to, co zamierzał powiedzieć, miało mu przysporzyć kłopotów.

"Wiedziałem to, zanim wręczyłeś mi kopertę" - odrzekł. "Nie chciałem ci zbyt szybko powiedzieć. Nie zawsze tak umiem, ale z tobą było łatwo".

"Dlaczego?"

"Bo ty masz Dar jak inne dzieci".

"Czy umiesz też czytać myśli innych dzieci, tak jak moje?"

"To nie jest tak do końca" - odpowiedział. "Kiedy ty i ja rozmawiamy, poruszając ustami, to dla nas nic niezwykłego, i tak samo jest, kiedy rozmawiamy między sobą w myślach. Dla nas to łatwe... to właśnie robimy, kiedy jesteśmy razem".

"Jak często przebywasz z innymi dziećmi?" - zapytałem go.

"Masz na myśli fizycznie?" - zapytał.

"Tak".

"Nie wiem... dość dużo, tak mi się wydaje. Zwykle codziennie. Ale kiedy nie jesteśmy obok siebie fizycznie, to nie znaczy, że nie jesteśmy razem. Zawsze je czuję. Czuję wszystkie inne dzieci podobne do mnie na całym świecie".

"Już o tym słyszałem" - odparłem. "Jak to czujesz?"

"Co masz na myśli?"

"Czy to jest dla ciebie dziwne, że czujesz tyle dzieci w swoim umyśle?"

Roześmiał się głośno.

"Nie, to w ogóle nie jest dziwne. Jeśli masz Dar, to powinieneś to umieć. Czy nie czujesz ich myśli w swojej głowie? Nie zdajesz sobie sprawy z obecności kogoś innego?"

"Nie, nie umiem tego" - odparłem.

"To będziesz umiał. Wkrótce wszyscy będą to umieli. Właśnie ku temu zmierzamy. Właśnie to czeka na nas za rogiem".


Przesłanie Iwana

Później tego samego popołudnia brat Mateusz przyszedł do mojego pokoju.

"Jesteś gotów by spotkać się z kolejnym z naszych dzieci?" - zapytał.

Odłożyłem książkę, którą właśnie czytałem, na łóżko.

"Tak oczywiście, jestem".

Skinął na mnie, bym za nim poszedł, tak jak wcześniej tego samego dnia zaprowadził mnie do dużego pokoju na pierwszym piętrze. Usiadłem na krześle, a on powiedział, że wróci za kilka chwil. Wrócił z małym chłopcem wyglądającym na sześć lub siedem lat. Trzymał rękę na jego ramieniu i powiedział coś do chłopca po bułgarsku. Chłopiec podszedł do mnie, uśmiechnął się i wyciągnął rękę.

"Miło Cię poznać" - powiedziałem, podając mu rękę.

Chłopiec odwrócił się do brata Mateusza i zapytał o coś, potem znowu spojrzał na mnie.

"O co zapytał?" - zwróciłem się do zakonnika.

"Zapytał, czy jesteś tym, na którego czekali".

Zamknął drzwi i podszedł do mnie, potem usiadł na krześle stojącym naprzeciw, podczas gdy chłopiec patrzył mi w oczy.

"Co to znaczy?" - chciałem wiedzieć. "Czy oni na kogoś czekali?"

"Tak" - odpowiedział. "Wszyscy wiedzieli, że ma przyjechać ktoś, kto pomoże im w ich zadaniu. Z tego co wiem, chodzi o to, żeby inni ludzie się dowiedzieli i o to, by zadać pytanie".

"Tak, wiem o pytaniu. Czy oni wszyscy również o nim wiedzą?"

"Oczywiście... w taki czy inny sposób wszystko wydaje się być związane z pytaniem. To dziwne, ale to jeden ze sposobów, w jaki zawsze rozpoznajemy Dzieci z Krainy Oz... wszystkie znają pytanie, choć wyrażają to w różny sposób. Kiedy sprawdzamy dzieci, zawsze pytamy je: czy jest jakieś pytanie, które chcieliby zadać dorosłym?

Większość patrzy na nas, jakby nie rozumiały, albo odpowiada w zwykły lub naiwny sposób. Ale raz na jakiś czas, któreś patrzy nam prosto w oczy i mówi właściwe słowa.

"Co byś zrobił, gdyby Miłość była tu właśnie teraz?"... lub coś w tym stylu.

Iwan, którego widzisz, właśnie tak powiedział. Myślę, że użył dokładnie tych słów. Iwan wciąż mi się przyglądał, potem brat Mateusz coś mu powiedział i chłopiec usiadł na kanapie. Złożył ręce przed sobą, a stopy nie dotykały ziemi. Wyglądał jak każdy inny sześciolatek na świecie.

"Opowiedz mi o nim" - poprosiłem. "Jak dawno temu odkryłeś, że ma Dar?"

"Mniej więcej rok temu" - odpowiedział. "Wszystko potoczyło się tak szybko. Jego matka przyprowadziła go do nas około trzy miesiące temu, bo sprawiał kłopoty. Ma głównie zdolności kinetyczne. Umie przesuwać przedmioty siłą woli i zginać łyżeczki, lub nawet niszczyć rzeczy, kiedy jest rozgniewany. Odkąd tu jest, pomogliśmy mu nauczyć się kontrolować agresję... zresztą to tak, jak w przypadku każdego zwykłego dziecka. Jego moc jest coraz silniejsza i trudno przewidzieć jak daleko może zajść".

Iwan zwrócił się do brata Mateusza i coś powiedział, potem popatrzył znów na mnie.

"Iwan mówi, że słyszał, że ty też umiesz zginać metalowe przedmioty" - powiedział brat Mateusz. "Chce ci zadać kilka pytań dotyczących tego".

Tak jak uprzednio, przytoczę rozmowę z Iwanem tak wiernie, jak to tylko możliwe. Aby łatwiej było czytać, przedstawię ją tak, jakby Iwan umiał mówić po angielsku.

"Czy jest pytanie, które chciałbyś mi zadać? - zwróciłem się do Iwana.

"Tak. Brat Mateusz powiedział, że umiesz zginać przedmioty siłą woli. Wiesz, ja też tak umiem. Zastanawiałem się, co czujesz w środku, kiedy to robisz. Kiedy coś chcesz zgiąć, czy czujesz jakby coś w tobie również się zginało?"

Musiałem zatrzymać się na chwilę i zastanowić się nad tym pytaniem.

"Cóż, nigdy nie myślałem o tym w taki sposób, ale myślę, że masz rację" - odparłem. Metal zgina się dopiero wtedy, kiedy coś we mnie się zegnie, choć bardzo trudno opisać to uczucie. A ty jak to odczuwasz?"

"Czuję, jak się zgina i wtedy się zgina. Próbuję poczuć, jaki szczęśliwy będę, kiedy to się stanie, i czuję, jak szczęście rośnie, aż coś się we mnie dzieje. Potem patrzę na metal i widzę, że jest zgięty. Naprawdę nie wiem, jak to się dzieje, ale się dzieje. Tak samo jest, kiedy przesuwam przedmioty. Kiedy myślę o ich przesuwaniu, nic się nie dzieje. Ale kiedy poczuję, jak się przesuwają, wtedy się przesuwają. Czuję to w żołądku, naprawdę. Czy ty też tam czujesz?"

"Tak, również czuję to w żołądku" - odpowiedziałem. "To bardzo silne uczucie. Skąd wiedziałeś, że umiesz robić takie rzeczy, Iwan?"

"Bawiłem się kiedyś z bratem i rozgniewał mnie, więc uderzyłem go kamieniem w głowę, ale nie rzuciłem go. Po prostu przeleciał w powietrzu. Ale teraz już tak nie robię".

Zrobił się bardzo smutny, kiedy to powiedział.

"Dlaczego?" - zapytałem.

"Bo brat Mateusz powiedział, że to brzydko używać Daru w taki sposób. Mam go używać tylko po to, żeby pomagać ludziom, albo wyrażać miłość. Kiedy używam go, jak jestem zły, to choruję".

"To znaczy co ci się dzieje?"

"W głowie... coś się w niej tłucze".

"Opowiedz mi coś więcej o tym" - poprosiłem. "Sam znam to uczucie".

"Kiedy używam Daru w dobry sposób, dobrze mi w środku" - powiedział Iwan niewinnie i słodko, po dziecięcemu. "Ale jeśli ranię nim ludzi, to zawsze mnie boli. Brat Mateusz powiedział, że to dlatego, że wszystko, co robimy, wraca do nas... czy jakoś tak".

Popatrzył na zakonnika i uśmiechnął się. Brat Mateusz odwzajemnił uśmiech. Niewinność Iwana była zaraźliwa i poczułem się odprężony przez sam fakt, że byłem blisko niego. Wydawało się, że nie ma w nim tej mądrości, którą wyczuwałem w Annie, ale z pewnością różnił się od większości dzieci.

"Jak to jest przebywać z innymi dziećmi?" - chciałem wiedzieć.

"Podoba mi się to, bo rozumieją mnie bardziej niż inni. Ale tęsknię za mamą".

"A tata?"

"Mój tata umarł, zanim się urodziłem. Mam tylko mamę i brata, będę musiał wkrótce wrócić do domu, by się nimi zaopiekować. Może będę mógł wykorzystać Dar do tego".

"Wiesz jak to zrobisz?" - zapytałem.

"Nie, ale myślałem o tym. Może sprawię, że pieniądze znikną z banku i pojawią się w naszym domu".

Zaśmiał się głośno i klasnął w dłonie, ale wtedy brat Mateusz powiedział mu coś, czego nie zrozumiałem, i chłopiec znowu się uciszył.

"A może wymyślę coś innego" - dodał.

"Czy czujesz w sobie wszystkie inne dzieci?" - zapytałem. "Wszystkie inne dzieci na świecie, które mają Dar".

"Tak".

I to było wszystko, co powiedział.

"Jakie to uczucie?"

"Nie wiem".

"Czy czujesz się dzięki temu szczęśliwy?" - pytałem, usiłując skłonić go, by powiedział coś wiecej, i cały czas zastanawiając się, czemu tak niechętnie mówi o tym.

"Tak mi się wydaje... dobrze się czuję przez to".

"Dobrze tzn. jak?"

Popatrzył na brata Mateusza, mając nadzieję, że otrzyma pomoc. Brat Mateusz nie poruszył się.

"Cieszę się, że jest dużo innych dzieci, które widzą to, co ja widzę" - odpowiedział w końcu.

"A co widzisz?"

"Widzę dużo rzeczy. Widzę, jak ludzie żyją i jak to by się mogło zmienić, gdyby wszyscy oni żyli pytaniem".

"Masz na myśli pytanie, które dzieci chcą zadać światu?"

"Tak... wiesz co to za pytanie?" - zapytał.

"Powiem ci co myślę, a ty mi powiesz czy mam rację".

Skinął głową.

"Co byś robił, gdybyś widział, że właśnie teraz jesteś Wysłannikiem Miłości? Czy tak?"

"Tak, właśnie tak... ktoś ci powiedział, czy sam wiedzialeś?"

"Poznałem chłopca o imieniu Marco, takiego jak ty, i on mi powiedział. Również mieszkał w Bułgarii i uczył się w tym klasztorze. Przyjechałem tu, by go odnaleźć. Czy widziałeś go kiedykolowiek?"

"Nie, ale pamiętam go" - odpowiedział Iwan.

"Co masz na myśli?"

"Nigdy go nie spotkalem, ale czułem go w sobie. Ale teraz już nie czuję. Nie wiem czemu".

"Myślisz, że gdzieś poszedł?" - zapytałem.

"Nie wiem... Po prostu go nie czuję".

"Iwan" - powiedzial brat Mateusz - "Czy chciałbyś coś pokazać Jamesowi? Może zegniesz dla niego metal?"

Iwan kiwnął głową i brat Mateusz wyjął łyżeczkę spod habitu. Zastanawiałem się, czy zawsze nosił sztućce przy sobie, zawsze przygotowany na szybki pokaz, gdy jest po temu właściwy moment. Przeszedł na drugą stronę pokoju i umieścił łyżeczkę pod dużą ceramiczną miską. Potem z powrotem usiadł na kanapie.

"Pracujemy z Iwanem nad zaginaniem metalu bez dotykania go. Zaczęliśmy od niewielkich zgięć oraz od tego, by łamał je, kiedy znajdowały się w innym pomieszczeniu. Na początku było to bardzo trudne i Iwan nie umiał sobie z tym poradzić. Ale kiedy pojął, że nie ma znaczenia jak daleko przedmiot znajduje się od niego, był w stanie złamać pogiętą łyżeczkę stosunkowo łatwo. Niedawno znowu zaczęliśmy pracować z metalem i jak narazie efekty są doskonałe".

Odwrócił się do Iwana.

"Jesteś gotów by spróbować?"

"Już to zrobiłem".

"Nie mogłeś tego zrobić tak szybko" - powiedział brat Mateusz, ale wiedziałem, że chłopiec nie kłamie, bo czułem jak to robił. Wyraz jego oczu się nie zmienił, ale czułem wypływającą z niego energię, niemalże widziałem ją, jak zmierza w kierunku ceramicznej miski i ukrytej pod nią łyżeczki. Nie jestem pewien czy wydawało mi się, czy nie, ale czułem jakbym widział przez miskę. To było prawie tak, jakbym widział zginającą się łyżeczkę, jakbym miał rentgena w oczach. Brat Mateusz podszedł do stołu i podniósł miskę.

"A to ci dopiero!" - powiedział, podnosząc łyżeczkę, która była nie tylko zgięta, ale i skręcona co najmniej trzy razy, tworząc spiralę, coś czego nie byłbym w stanie zrobić nawet rękoma.

"Iwan, jeszcze nigdy nie udało ci się zrobić tego tak szybko. Z każdym dniem jesteś silniejszy".

"On mi pomógł" - powiedział Iwan, wskazując na mnie palcem.

"Jak ci pomógł?" - zapytał brat Mateusz.

"Użyłem trochę jego energii, bo widziałem, jak patrzy na łyżeczkę. Widział przez miskę i to pomogło mi ją zgiąć".

Brat Mateusz spojrzał na mnie i zapytał:

"Czy to prawda?".

"Tak sądzę - odrzekłem - choć nie wiem, jak to zrobiłem, nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że coś robię. To się po prostu stało".

"To fascynujące!" - odpowiedział. "Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem, ale uważam, że fakt, że Ty i Iwan dzielicie te same aspekty Daru, oznacza, 
  • 0

#10 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

zatkalo mnie... :o to fascynujace :o
  • 0

#11

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

DZIECI INDYGO - CZ. 3
Kolejne przesłanie od dzieci Indygo


Kochani Przyjaciele!

Wiele miesięcy minęło, odkąd przesłaliśmy wiadomości od Thomasa, małego chłopca o niezwykłych zdolnościach, którego poznałem rok temu w Bułgarii. Wielu z was pisało, dopytując się czy będzie więcej wiadomości. Chociaż Thomas komunikuje się co tydzień w ramach spotkań The Emissary of Love Study Group, nie było takich wiadomości, które moim zdaniem można by wysłać na listę. Około tygodnia temu to się zmieniło.

Thomas przesłał trzy wiadomości, którymi wiedziałem, że należy podzielić się z ludźmi na całym świecie. Są one związane z trzema wiadomościami, które rozesłaliśmy na początku tego roku, ale ich ton jest dużo poważniejszy i krytyczny. Wydaje się, że stoimy na krawędzi albo niesamowitego przełomu, albo katastrofalnego odwrotu, a Dzieci apelują do nas. Potrzebują naszej pomocy i proszą nas wszystkich, abyśmy poświęcili się i robili coś na rzecz pokoju oraz stali się Wysłannikami Miłości.

Potraktujcie te wiadomości poważnie, bo stawka jest bardzo duża.

Przesyłam wam również fragmenty z dwóch lekcji The Emissary of Love Study Group, które bezpośrednio odnoszą się do nowych przekazów. Przeczytajcie je i zachowajcie te słowa w swoich sercach. Pochodzą bezpośrednio od Thomasa. A kiedy przeczytacie nowe wiadomości, będziecie wiedzieli co robić, jak zareagować i jak możecie pomóc uzdrowić naszą planetę.

Pokój,
James Twyman


Fragmenty lekcji 10


A co by było, gdybym powiedział wam, że pamiętanie kim się jest, jest tak proste jak spojrzenie komuś w oczy. Bo jest! Właśnie dlatego Dzieci zawsze Was tego uczyły. Są na tym świecie zbyt krótko, by pojąć, jakie są "koszty" tego, by dostrzec piękno w innych. Tak więc patrzą, uśmiechają się i zachwycają się jasnością, którą WY jesteście. Być może i wy jesteście gotowi, by zrobić to samo.

To jest chwila, w której dokonaliście wyboru, otwórzcie więc oczy i ZOBACZCIE, co na was czeka. To Bóg! A któżby inny?

Bóg stoi przed wami teraz. A gdzie indziej mógłby być Bóg? Czy ciągle wierzycie w to, że Bóg jest tam, gdzie was nie ma, albo tam, gdzie nie ma waszych braci lub sióstr? To chory pogląd ego, ale już wam nie wystarcza. Zaszliście za daleko i czas byście zaakceptowali Prawdę, która jest waszą Prawdą, odkąd zaistniał czas. Musicie jedynie spojrzeć, a rzeczywistość się objawi.

Jak to się dzieje, że Dzieci wzywają was do miejsca duchowej dojrzałości? Czy dziecko może pokazać wam, jak zrealizować swoje najskrytsze marzenia, rzeczywistość, którą zawsze czuliście w sobie, ale której baliście się stawić czoło samemu? Lecz nie byliście sami, nawet przez chwilę. Byliśmy przy was, a w tym tygodniu zrozumiecie, jaki dar wam ofiarowaliśmy.

Będziecie wiedzieli co robić. Otwórzcie swoje serca i pozwólcie, by wasza dusza prowadziła was. Pamiętajcie, że jesteśmy z wami i że was nie opuścimy. Przyglądnijcie się dzieciom w tym tygodniu i sprawdźcie jak na was patrzą, a potem patrzcie w ten sposób na innych. Może wtedy pojmiecie, a te lekcje nie będą potrzebne.

Fragmenty lekcji 11

Uzdrowienie przychodzi, kiedy WIDZI SIĘ to, co jest prawdziwe. Wielu z was uczono, by uzdrawiającą energię przekazywać poprzez dłonie lub w inny sposób. Dzieci wiedzą, że najlepiej przekazywać to Światło przez oczy, ale nie z tego powodu, z którego mogłoby się wam wydawać. Wasze oczy są NIE po to, by widzieć lub by, innymi słowy, oglądać świat stworzony przez wasze ego, świat cielesny, świat oddzielenia. Co by się stało, gdybyście posłużyli się tym narzędziem, by osiągnąć cel Ducha zamiast celu ego? Wasza Dusza pragnie widzieć wszystko takie, jakie jest, jako jedność ze Stwórcą. Kiedy w końcu nauczycie się WIDZIEĆ to, co istnieje naprawdę, wasze oczy zaczną się zmieniać, ponieważ teraz używacie ich w celu dokładnie odwrotnym od tego, do którego zostały przeznaczone. Rozumiecie?

Być może trudno to zaakceptować, ale mam nadzieję, że zaszliście już wystarczająco daleko, by się o tym przekonać, a następnie zacząć to stosować. Kiedy używacie oczu fizycznych, aby ujrzeć to, co tylko Duch może ujrzeć, to możecie czynić cuda, a Dar uaktywnia się.

Powtórzę to, ponieważ jest to niezwykle ważne: kiedy używacie oczu fizycznych, aby ujrzeć to, co tylko Duch może ujrzeć, to możecie czynić cuda, a Dar uaktywnia się. To początek i koniec tego kursu. Po to tu jesteście.

Kiedy patrzycie innej osobie w oczy i WIDZICIE kim naprawdę jest, lub widzicie ją tak, jak WIDZI ją Bóg, jej doskonałość, to ofiarujecie jej drogocenny Podarunek. A ponieważ stanowicie jedność, ten sam podarunek ofiarujecie sobie. Kiedy używacie oczu, by zobaczyć Prawdę w innej osobie, tworzycie wzór pokoju, który rezonuje, a inni łączą się z nim bez wysiłku, a nawet nieświadomie. Właśnie tak dzieją się cuda, poprzez Boski Rezonans. Otwierają się drzwi, przez które wchodzicie razem z osobą, którą WIDZICIE. To są właśnie drzwi nazywane Drzwiami Wieczności. WIDZĄC Prawdę, a następnie tworząc rezonujący wzorzec, sprawiacie, że inni mogą dosłownie wibrować w rytmie rzeczywistości, którą postrzegacie. Mogą tego nie odczuwać świadomie, ale ich dusze wiedzą co się dzieje i nie da się już uniknąć zmiany.

Właśnie w taki sposób Dzieci akceptują i czynią cuda. Jesteście gotowi, by robić to samo. Wzywamy was, byście rezonowali z Prawdą i dawali to jako Dar każdemu. Wtedy pojmiecie, że to wy jesteście tym Darem i że wypełni on każdą sferę waszego życia. Wówczas prawa świata nie mogą was w żaden sposób zranić, ponieważ wasz WZROK BĘDZIE SKIEROWANY poza świat, ku Niebu jakie postrzega Bóg.

Kochani Przyjaciele!

W zeszłym tygodniu dostałem od przyjaciela e-mail dotyczący propozycji rządu USA odnośnie sonaru wykorzystującego niskie częstotliwości dla obrony przed atakami łodzi podwodnych. Sonar ten najwyraźniej ma niszczycielski wpływ na życie w oceanach, zwłaszcza na wieloryby i delfiny. E-mail ten zwrócił moją uwagę, ale nic nie zrobiłem.

Wtedy stało się coś wspaniałego. Poczułem obecność Thomasa. To było uczucie, jakby ktoś delikatnie poklepał mnie po ramieniu, lecz była w tym również energia tak podniosła, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Minęło wiele miesięcy odkąd wysłałem na listę przesłanie od Thomasa, ale w tym momencie poczułem, że zaczyna się nowa podróż - podróż, do której wszyscy byliśmy przygotowywani.

Czy zrobimy krok naprzód i odpowiemy? Czy posłuchamy tego ostrzeżenia i zaakceptujemy rolę, jaką każdy z nas odgrywa w stworzeniu świata opartego na prawie pokoju, a nie na prawie wojny? Wierzę, że nadszedł czas, by naprawdę wysłuchać tego przesłania i stać się częścią rozwiązania. Jeśli czujecie to samo, to mam nadzieję, że wyślecie to dalej, do każdej osoby, którą kogo znacie. Już teraz dziesiątki tysięcy ludzi odpowiada na przesłanie tych niezwykłych Dzieci. Lecz trzeba, by były ich miliony.

Zacząłem od informacji o e-mailu dotyczącym LFA - sonaru wykorzystującego niskie częstotliwości. Sami ją przeczytajcie. Potem przekazuję pierwszą z trzech nowych wiadomości od Thomasa.

Pokój,
James Twyman

Marynarka Wojenna zabija wieloryby

Sonar wykorzystujący niskie częstotliwości (LFA)
Zatwierdzone przez National Marine Fisheries Service

Według Davida Phillips'a, Dyrektora Earth Island Institute's International Marine Mammal Project: "Jest to oburzające posunięcie. System sonaru LFA może potencjalnie ogłuszyć każdego ssaka morskiego żyjącego w wodach oceanicznych na świecie. Nie istnieje żadna pilna potrzeba, by zastosować sonar LFA".

"'Złagodzenie' planu wprowadzenia systemu LFA, zaproponowane przez administrację Busha, to całkowita fikcja".

"Marynarka wojenna usiłuje zataić śmiercionośne skutki działania sonaru LFA".

Sonar LFA wytwarza pod wodą pulsujący dźwięk, którego moc jest taka, jakbyśmy stali tuż obok startującej rakiety Saturn V. Dźwięk prawdopodobnie odbija się od łodzi podwodnych znajdujących się milę dalej i powraca echem do urządzenia LFA. Wiele przypadków, kiedy znajdowano zabite lub wyrzucone na brzeg wieloryby, związanych jest z użyciem sonaru LFA oraz innych aktywnych sonarów Marynarki Wojennej. To bezgłośna bomba, która zagraża życiu w oceanach. Istnieją alternatywne systemy, których użycie nie niesie negatywnych skutków dla wielorybów i innych stworzeń żyjących w oceanie.

Earth Island Institute oraz koalicja organizacji ochrony środowiska i organizacji broniących praw zwierząt sprzeciwiają się wydaniu zgody na stosowanie sonaru LFA.

Od Thomasa

Czy zaczynacie pojmować? Czy CZUJECIE, przed jaką szansą stoicie? Używam słowa CZUJECIE zamiast rozumiecie, ponieważ nie bylibyście w stanie tego zrozumieć. Dlaczego? Ponieważ nie ma nic do zrozumienia, przynajmniej nie umysłem. Ale wasze serca WIEDZĄ i musicie nauczyć się, jak uzyskać dostęp właśnie do tej wiedzy. Nie rozwiążecie tego ani żadnego innego problemu za pomocą samego tylko intelektu, ponieważ intelekt nie będzie w stanie określić prawidłowo w czym tkwi problem. Problem nie tkwi w oceanie, w powietrzu lub w lądzie. Problem jest teraz w was. Ale tam również jest rozwiązanie i wy możecie STAĆ SIĘ tym rozwiązaniem, jeśli zechcecie. To jedyna wiadomość, jaką Dzieci mają do przekazania.

Już mówiłem wcześniej, że wasza wyższa świadomość jest bezpośrednio połączona z wielorybami i delfinami na całym świecie. Powiedziałem nawet, że łatwo będzie się przekonać, którą ścieżkę wybraliście dla świata: ścieżkę pokoju czy ścieżkę prowadzącą do wojny. [To było w drugiej wiadomości, wysłanej na początku tego roku, kiedy Thomas powiedział, że aktywność wielorybów i delfinów pozwoli przekonać się, którą ścieżkę wybraliśmy.] Lecz nie spodziewaliśmy się, że tak szybko do tego dojdzie. Energia, która oddala od Prawdy, staje się coraz silniejsza i zaczynacie zabijać siebie, zabijając wasze siostry i braci w oceanach. Jak myślicie, dlaczego ta wasza technologia ogłusza delfiny i wieloryby? Dzieje się tak, ponieważ intuicyjnie pojmujecie, że stanowią one klucz do waszego przetrwania i nie chcecie USŁYSZEĆ wiadomości, którą wam przekazują. To proste. Odbierając im uszy, odbieracie uszy sobie samym. Skutki mogą być opłakane.

Czemu to robicie? Ponieważ jeszcze nie pojmujecie, jak blisko PRAWDY jesteście. Gdybyście to zrozumieli, ta część was, która się wciąż boi, wykorzystałaby strach, aby zaprzeczyć rzeczywistości, do której macie dostęp w każdej chwili. Nadszedł czas, by dokonać wyboru. Czy zaakceptujecie całym swoim sercem, że macie wszystko, co potrzeba, by rozwiązać ten oraz każdy inny problem? Czy też zatkacie sobie uszy, ogłuszycie i zabijecie stworzenia w oceanach, które mogłyby was uratować, i pozostaniecie w ciemności swoich własnych, przepełnionych strachem umysłów?

Czytacie to, ponieważ jesteście gotowi, by wybrać pokój. W ciągu następnych dwóch dni powiemy wam, jak dokładnie można to osiągnąć, i jak was poprosimy, byście ocalili świat. Nie myślcie, że przesadzamy. Gra toczy się o wyższą stawkę, niż jesteście w stanie pojąć umysłem, i dlatego właśnie wzywamy was, byście powrócili do swoich serc. To właśnie chwila, na którą czekaliście. Wasza odpowiedź ma krytyczne znaczenie.

Kochamy Was,
Thomas

Drugie Przesłanie Thomasa

Thomas: Wszechświat żyje i oddycha. Możesz uświadomić sobie ten ruch, jeśli wyciszysz się całkowicie. Bierze wdech i potem robi wydech. Wdycha i wydycha. A ty istniejesz pośrodku, pomiędzy oddechami.

Są trzy słowa, które musicie zrozumieć: opadanie, udawanie i wznoszenie. To jak fala, która wznosi się i opada. Najpierw energia Boga opada, spływa na Ziemię, potem udaje, że jest tym, czym chce być, a następnie wznosi się z powrotem do źródła. Jesteście Bogiem, który udaje, że jest tym, kim wy jesteście teraz. Rozumiecie co to znaczy? Tego słowa użyliśmy już wcześniej. Udawaj. Lecz teraz nadszedł czas, by dokończyć tę myśl. Kiedy już zrozumiecie Cykl Boga, wtedy zrozumiecie swoją rolę w tym Cyklu. I kiedy zrozumiecie swoją rolę w tym Cyklu, świat zostanie uleczony.

Zatrzymałem się na chwilę, przeczytałem słowa, które spisałem, zastanawiając się, co oznaczają. Brzmiały zbyt ezoterycznie i zastanawiałem się, czy w ogóle mają jakiś sens. Miałem okropne uczucie, że są bez sensu i że nie mogę rozesłać ich tysiącom ludzi na całym świecie. Ale nie poddałem się, tylko zdecydowałem się na coś, czego jeszcze z Thomasem nie próbowałem. Postanowiłem porozmawiać z nim i po prostu zapisać to, co usłyszę. Czułem, że tylko tak może się udać, tak więc przytaczam tę rozmowę dokładnie tak, jak brzmiała. Nadal nie mogę powiedzieć, że w pełni rozumiem dokąd to prowadzi, i zakładam, że dzięki trzeciej wiadomości wszystko stanie się jasne. Ale nie wiem tego. Wiem tylko, że dzieje się coś ważnego i głębokiego, nie tylko dla mnie, ale dla nas wszystkich. To jest sedno tego, co Thomas usiłuje przekazać.

Rozmowa

Jimmy: Czy nie masz nic przeciwko temu, abyśmy nawiązali rozmowę? Myślę, że pomogłoby mi to zrozumieć, co próbujesz przekazać. Jak narazie nie rozumiem tego, co powiedziałeś, a jeśli ja tego nie zrozumiem, to inni też nie zrozumieją.

Thomas: Nie mam nic przeciwko. Czego nie rozumiesz?

Jimmy: Mówisz o oddechu Boga i o trzech słowach, które związane są z ruchem: opadanie, udawanie i wznoszenie. Ale nie rozumiem jak to się ma do przesłania Dzieci INDYGO albo do tego, co obecnie ma miejsce na świecie, zwłaszcza jeśli chodzi o wieloryby i delfiny.

Thomas: Chcemy, byś zrozumiał, jakie jest twoje miejsce w tym Cyklu... lub, dokładniej rzecz ujmując, jakie mogłoby być. Jeśli staniesz się tym punktem centralnym, w którym Bóg UDAJE, że jest tobą, to możesz zamienić się miejscami, w tym cała sztuczka, i UDAWAĆ, że jesteś Bogiem. Rozumiesz? Bóg, który udaje, że jest tobą, to to samo, co ty udający, że jesteś Bogiem. Wcześniej powiedzieliśmy już wielokrotnie, że kiedy tak robisz, to udajesz coś, co jest Prawdą. Kiedy udajesz coś, co jest Prawdą, natychmiast stajesz się tą Prawdą. Jesteś tu po to, by zrozumieć, że stanowisz Jedność z Bogiem. Tak? Nie pozwoliłeś sobie zajść tak daleko, ponieważ wierzysz, że nie jesteś tego wart. I wobec tego nieświadomie robisz wszystko, co w twojej mocy, by przerwać ten proces i nie wznieść się z powrotem do Boga. Pozwoliłeś sobie opaść, ale udając, że znaczysz mniej, niż naprawdę znaczysz, nie wzniosłeś się z powrotem do Boga.

Jimmy: Wydaje mi się, że zaczynam rozumieć, ale to wciąż trudne.

Thomas: I w tym tkwi problem, prawda? Myślisz, że jak pojmiesz to rozumem, to problem zostanie rozwiązany. Ale nie możesz pojąć tego rozumem, ponieważ wszystko, co ci naprawdę ofiaruję, to symbol rozwiązania. Tyle tylko mogą nam ofiarować słowa i idee. Lecz jeśli będziesz w stanie pojąć choćby najmniejszą cząstkę Prawdy, którą opisuję, to energia tej Prawdy odkryje resztę. Stanie się to samoistnie, czyli w najlepszy z możliwych sposobów. Trzymaj się tych trzech słów: Opadanie, Udawanie i Wznoszenie. Wejdź w nie i przekonaj się, dokąd prowadzą. Jeszcze raz, Boskie Światło opada i przybiera jakąś formę, następnie udaje, że jest tym, czym chce być, cokolwiek to jest, następnie wznosi się z powrotem do Nieba. Potem oczywiście cykl się powtarza. Jest jak twój oddech, wpływający i wypływający z płuc.

Jimmy: A co musimy zrobić?

Thomas: Musisz zacząć udawać to, co jest Prawdą, a nie to, co jest nieprawdą, wówczas masz gwarancję, że wzniesiesz się. Wtedy oddech Boga stanie się całością JAKO TY.

Jimmy: Jako ja?

Thomas: Właśnie o to chodzi, nieprawdaż? To ty musisz dokonać wyboru, wyboru aby pamiętać Boga. Kiedy już wybierzesz, Bóg również cię zapamięta, bo to to samo. Pozwól, że zapytam. Dlaczego myślisz, że łatwiej jest ci odbierać te przekazy, kiedy bierzesz kąpiel?

Jimmy: Nie jestem pewien.

Thomas: To ma związek z tym, co dzieje się z wielorybami i delfinami. I również wiąże się to z tym, dlaczego niszczycie oceany i źródła wody.

Jimmy: Wydaje mi się, że ma to coś wspólnego ze sposobem, w jaki dźwięk i energia są przenoszone w wodzie. W wodzie podróżują szybciej niż w powietrzu.

Thomas: I jak to się ma do tego o czym rozmawiamy?

Jimmy: Nie jestem pewien.

Thomas: Uważaj, ponieważ to bardzo ważne. Większość z was obawia się przesłań przekazywanych teraz ludzkości i robicie wszystko co tylko można, by zaprzeczyć im i je zniszczyć. Wiecie już, że jesteście gotowi na to, by wkroczyć w nowy świat, taki, w którym współczucie i miłość są dominującą siłą. To tak jakbyście dawali życie temu światu, a woda jest medium, za pomocą którego może dojść do tych narodzin. Przy każdych narodzinach musi być osoba, lub jak w tym przypadku inny gatunek, która pomaga lub choćby je obserwuje. Ponieważ większość z was boi się tego, zrobicie wszystko co można, by to powstrzymać.

Jimmy: Usiłujesz mi powiedzieć, że wieloryby i delfiny są jak położne przy narodzinach naszego nowego świata?

Thomas: Dlaczego miałoby cię to zaskoczyć? To ich rola, są jak niemi świadkowie najgłębszego przebudzenia, odkąd istnieje świat. Wznoszenie rozpoczęło się, a one są po to, by przyłączyć się do was. Być może teraz zaczynasz rozumieć, dlaczego próbujecie je zniszczyć.

Jimmy: To brzmi zbyt niewiarygodnie.

Thomas: Ale jest Prawdą. Musisz zrozumieć, do czego zdolny jest uśpiony, pełen lęku umysł, by pozwolono mu dalej spać. Teraz znasz Prawdę. Teraz wiesz, co musisz zrobić, by Oddech Boga był pełen. Jeśli macie wznieść się ku następnemu etapowi, to musicie zrozumieć, dlaczego te stworzenia zostały przysłane, aby być świadkami. Tego nie mogę ci powiedzieć. Musisz to odkryć w sobie. Trzecia wiadomość powie ci, jak stać się rozwiązaniem, a tym samym ocalić świat.

Na tym rozmowa zakończyła się. Kiedy tak siedziałem przy komputerze, zastanawiając się, co to wszystko znaczy, czułem się zagubiony, ale jednocześnie miałem nadzieję. Pisząc to, czułem przepływ silnej, pozytywnej energii i wiem, że zakończenie jest oczywiste. Ale tylko jeśli każdy z nas z osobna zrozumie serce tego przesłania: NIE MAMY SIĘ CZEGO BAĆ!!!! Czuję jak powstaje trzecie przesłanie i wiem, że jest to odpowiedź, której potrzebujemy.

Do jutra, Pokój!

Trzecie przesłanie Thomasa

Kochani Przyjaciele, otrzymujemy tysiące listów w odpowiedzi na dwa pierwsze Przesłania od Thomasa. Mądrość przekazywana przez Dzieci porusza w nas coś, co tkwi głęboko w sercu, wzywa nas do przebudzenia się i stworzenia nowego świata.

Muszę przyznać, że osobiście nieco martwiłem się i nawet zastanawiałem się, czy wysłać trzecią wiadomość. A jednak wydaje się, że im mniej znajduję oddźwięku w sobie, tym prawdziwsza jest ona dla innych. Nigdy nie czułem się szczególnie związany z energią delfinów czy wielorybów, tak więc byłem zaskoczony, kiedy okazało się, że są głównymi postaciami. To, co Thomas przekazał w ostatniej wiadomości, było rewolucyjne, zwłaszcza gdy chodzi o to, jak ludzkość atakuje delfiny i wieloryby, ponieważ nieświadomie zdaję sobie sprawę z roli, jaką odgrywają, pomagając nam w naszym przebudzeniu. Mój umysł opierał się temu do tego stopnia, że musiałem dać to przesłanie do przeczytania dwóm osobom, zanim zacząłem się zastanawiać, czy przesłać ją wam wszystkim. Ale im więcej o tym myślałem, tym większy sens to miało. W końcu zdecydowałem się zaufać inspiracji, a także temu, że sami potraficie ocenić co ma wartość, a co nie.

Kiedy spisałem tę trzecią wiadomość, stało się dla mnie jasne, że Thomas prowadził nas w podróż, której nie da się zawrzeć w trzech krótkich e-mailach. Może otworzyliśmy drzwi zbyt szeroko lub może nasze pytania zaprowadziły nas dalej niż się spodziewaliśmy. Jakikolwiek jest powód, Thomas jasno dał do zrozumienia, że będzie kontynuował ten dialog, jeśli tego będziemy od niego oczekiwać. Jego jedynym celem wydaje się być pomoc nam w czasie tej krytycznej przemiany. Tak więc będziemy nadal przesyłać wiadomości od Thomasa, tak długo jak Thomas będzie tego chciał.

Thomas: Myślę, że dobrze by było, gdybyś miał jakiś namacalny dowód, że Dzieci Indygo naprawdę pracują ze wszystkimi, aby ujawnić te informacje.

Jimmy: Namacalny dowód? Nigdy wcześniej o tym nie myślałem, ale muszę przyznać, że byłoby cudownie. Myślę, że to naprawdę pomogłoby ludziom uwierzyć, a potem wprowadzać te przesłania w życie.

Thomas: Jaki rodzaj dowodu byłby odpowiedni według ciebie?

Jimmy: Nigdy wcześniej o tym nie myślałem. Co byś sugerował?

Thomas: Przede wszystkim, dowód, że ta rozmowa jest prawdziwa nie miałby żadnej wartości, gdybyś nie postępował zgodnie z przesłaniem. Możesz wierzyć w to, że Dzieci prowadzą cię, ale dopóki nie staniesz się częścią rozwiązania, (dowód) na nic się nie zda.

Jimmy: No to jak stajemy się częścią rozwiązania?

Thomas: Już ci powiedziałem na tyle różnych sposobów. Jak już mówiłem w ostatnim przesłaniu, problem nie tkwi w oceanie, w niebie czy w ziemi. Tkwi w tobie. W każdym z was. Decyzje, które podejmujecie dotyczą was, potem na ich podstawie dokonujecie wyborów istotnych dla świata. Powiedziałem również, że musicie zacząć udawać to, co jest Prawdą, zamiast tego, co jest nieprawdą. Przez długi czas udawaliście nieprawdę i najwyraźniej to nie podziałało.

Jimmy: Jak udawaliśmy nieprawdę?

Thomas: Udajecie, że jesteście słabi; udajecie, że łatwo was zranić; udajecie, że znaczycie mniej niż to, co stworzył Bóg. A ponieważ udawaliście to bardzo dobrze, wydaje się, że to Prawda. Tak więc teraz prosimy o to, byście udawali Prawdę, że jesteście silni, że niełatwo was zranić oraz że jesteście doskonali. Gdybyście to zrobili, problemy by zniknęły. Nie bylibyście skłonni, żeby poświęcać swoje wieloryby i delfiny, ani żadne inne żywe istoty po to tylko, żeby ukrywać się przed Prawdą.

Jimmy: Co macie do zaofiarowania na dowód tego wszystkiego?

Thomas: Myślałem o tym i wydaje mi się, że znam odpowiedź. Już ci powiedziałem dlaczego łatwiej mi komunikować się z tobą, kiedy bierzesz kąpiel. Wszyscy inni też by tak mogli, gdyby na to pozwolili. Dziesiątki tysięcy ludzi otrzymują te przesłania e-mailem. Czy rozumiesz, że takiej ilości ludzi byłoby łatwo zmienić świadomość planety, gdyby wszyscy wspólnie działali w tym samym czasie? Jak myślisz, co by się stało, gdybym poprosił każdego kto czyta te wiadomości, aby poświęcił się prostej praktyce przez trzy dni, takiej która byłaby namacalnym dowodem na wszystko, co mówię? Myślisz, że zgodziliby się?

Jimmy: Zależy o co byś ich poprosił, ale jeśli o coś sensownego to tak, myślę, że by się zgodzili.

Thomas: To, o co chcę poprosić, jest tak łatwe i tak przyjemne, że każdy będzie chciał to zrobić. Jeśli się zgodzicie, będziecie mogli spojrzeć na własne życie, na świat i dostrzec zmianę. To może być subtelna zmiana, ale można ją dostrzec. Oto, o co proszę: Przez trzy kolejne dni znajdźcie czas na to, by spokojnie wziąć kąpiel i otwórzcie swoje serca dla Dzieci. Jak już powiedziałem, woda działa jak niezwykle ważny przewodnik dla tej energii, jak wzmacniacz. Proszę, byście tak robili przez trzy dni, ponieważ wiem, że nie wszyscy otrzymają tę wiadomość tego samego dnia. Niektórzy przeczytają ten list od razu, inni następnego dnia. Jeśli będziecie praktykować przez trzy kolejne dni, to możemy mieć pewność, że przynajmniej jednego dnia wytworzy się wystarczająco dużo energii, by spowodować przemianę. Pierwszy krok to słuchanie wiadomości otrzymywanych od Dzieci. Jeśli oczyścicie swoje myśli, być może usłyszycie cichy głos pełen miłości, który pomoże wam zrozumieć waszą rolę w świecie. Wiadomość może też nadejść do was w postaci łagodnego uczucia, którego nigdy wcześniej nie doświadczyliście. Dzieci chcą się komunikować z wami wszystkimi, ponieważ to pomoże nam spełnić nasze zadanie. Kiedy już rozluźnicie się i otworzycie umysły i serca dla Dzieci, zacznijcie wyobrażać sobie nowy świat, o którym mówiliśmy. Wyobraźcie sobie, jak pokój będzie przejawiał się w waszym życiu, jak również na świecie. Poświęćcie temu całą swoją uwagę, pamiętając o tym, że tysiące ludzi robią dokładnie to samo, a zaraz potem przygotujcie się na moment aktywacji. Kiedy najsilniej poczujecie energię, powiedzcie z przekonaniem: "Pragnę takiego świata TERAZ dla siebie i wszystkich istot we Wszechświecie". [W oryginale użyto słowa "claim", które ma kilka znaczeń. Nie da się ich wszystkich ująć jednym słowem po polsku. Ponieważ jest ono bardzo ważne i dodaje nowego wymiaru temu zdaniu, podaję tutaj dodatkowe znaczenia: "żądać, domagać się, zasługiwać, twierdzić, mieć do czegoś prawo" - przyp.tłum.] Powtórzcie to kilka razy, jeśli chcecie. Następnie rozluźnijcie się i wróćcie do codziennych czynności. Ale wypatrujcie oznak przemiany w swoim życiu i w świecie. Nie zdziwcie się, jeśli nastąpi przełom w czymś, co było problemem. Być może doświadczycie nawet czegoś niespodziewanego w swoim życiu, uzdrowienia lub cudu. Wydarzy się, jeśli na to pozwolicie. Wtedy będziecie wiedzieć, że jesteśmy z wami i pomagamy wam we wszystkim.

Jimmy: I co się wtedy stanie?

Thomas: Wasza wiara zmieni się w pewność. Wielu z was wierzy, że to się dzieje teraz, co znaczy, że macie wiarę. Ale kiedy będziecie mieć dowód, wtedy będziecie WIEDZIEĆ, będziecie mieć pewność. Pewność to taka potężna energia i jeśli dojdziecie do tego etapu, będziecie gotowi na to, by pracować bezpośrednio z Dziećmi.

Jimmy: Powiedziałeś, że będą tylko trzy wiadomości, ale wydaje się, że tyle jeszcze trzeba się nauczyć.

Thomas: Będzie więcej wiadomości, jeśli ich potrzebujecie. Następne będą, kiedy sami się przekonacie, że to naprawdę się dzieje. Łatwo pomyśleć, że to tylko wyobraźnia. Trzeba odwagi, by uwierzyć, a następnie żyć według tego, co opisują przesłania. Mówię wam, że jesteśmy z wami i sprawiamy, że łączycie się na przebudzenie nowego świata. Teraz wasza kolej, otwórzcie swoje serca na to i powitajcie je w swoim życiu.

W pokoju,
James Twyman

Kochani Przyjaciele!

Chciałbym jak najszybciej przekazać kolejną wiadomość od Thomasa. Jest tak głęboka i potencjalnie tak ważna, że nie mam nic do dodania. Proszę tylko, byście otwarli swoje serca na te słowa i rozważyli ich wartość. Podążajcie za nimi, jeśli tylko mają według was sens. Jeśli nie, zignorujcie je całkowicie. Mogę mówić tylko za siebie, a dla mnie, dzięki nim, wszystko, czego nauczyłem się i czego uczyłem latami, układa się w całość. Jeśli chcecie, proszę prześlijcie to wszystkim ze swojej książki adresowej. Ta wiadomość daje nam nadzieję i sprawia, że musimy się przyjrzeć temu, co jako rasa zrobiliśmy do tej pory. Thomas mówi, że mamy jeszcze czas, ale TERAZ jest odpowiednia chwila, by skorzystać z okazji!

James Twyman

Od Thomasa

W ciągu ostatnich paru dni miliony ludzi wyobrażało sobie Nowy Świat i skutek tego był potężny. To świat, jakiego zawsze chcieliśmy, ale dotychczas nie potrafiliśmy sprawić, by się zamanifestował. Woleliśmy wojnę od pokoju oraz nienawiść. Nic dziwnego, że teraz musimy zmierzyć się z tak trudnymi sytuacjami. Nikogo nie powinno dziwić, że większość ludzi na świcie robi wszystko co w ich mocy, by zmarnować tę szansę, która stoi przed nami, szansę na pokój na Ziemi dla wszystkich istot. Ale zmiana znowu jest możliwa dzięki wszystkim tym, którzy się modlili.

W ciągu kilku ostatnich dni wydarzyły się dwie niezwykłe rzeczy, które zasługują na naszą uwagę. Są niezwykłe ze względu na swą odmienność i wydarzyły się po przeciwnych stronach świata. Jedna daje nam nadzieję, druga pokazuje przerażające konsekwencje tego, co się wydarzy, jeśli będziemy postępować tak jak do tej pory. Jeśli poprawnie je zinterpretowaliśmy, oznaczają one, że mamy szansę by WYBRAĆ RAZ JESZCZE. Jeśli wybierzemy pokój, nie tylko dla ludzkości, ale dla każdej istoty we Wszechświecie, to pierwsze zdarzenie wskazuje nowy kierunek ku nowemu światu. Lecz jeśli znów wybierzemy konflikt, to drugie zdarzenie podkreśla, że zmierzamy ku globalnej katastrofie.

Już wam mówiliśmy, jak bardzo los ludzi związany jest z wielorybami i delfinami. Próbujemy je zniszczyć, zwłaszcza za pomocą nowych urządzeń w oceanach, mających służyć obronie. Postępując tak, zamykamy sobie drogę do świata, w którym panuje pokój. Można to zmienić, nie poprzez politykę, ale poprzez naszą świadomość. Poprosiliśmy was, byście przyłączyli się do Dzieci, które wzmacniają teraz Sieć i pomagają nam w tej zmianie. Dzieje się to, ale w sposób jakiego nie oczekiwaliśmy.

Pierwsza historia wydarzyła się w Sydney, w Australii. Kilka dni temu duże stado delfinów wpłynęło do portu w Sydney i godzinami zabawiało tłumy ludzi. Było to niezwykłe wydarzenie, podawane w wiadomościach na całym świecie. Druga historia pochodzi z Cape Cod, w USA, gdzie niemalże taka sama ilość wielorybów zgubiła się i została wyrzucona na plażę. Większość wielorybów umarła. Te dwie całkiem odmienne historie uczą nas jednej ważnej rzeczy:

Wciąż mamy czas! Wszechświat próbuje pokazać nam, że mamy wybór. Co wybierzemy?

Fakt, że te dwa wydarzenia miały miejsce w tym samym czasie w różnych częściach świata, pokazuje nam, że ludzkość ma niezwykłą szansę. Stoimy na progu "punktu wyboru", co znaczy, że dwa odmienne światy współistnieją obok siebie, a nasze emocje zdecydują, który z nich przetrwa. Naukowcy na całym świecie od dawna mówią o tych "punktach wyboru", choć taki jak ten jest niezwykle rzadki. Konsekwencji i znaczenia naszego wyboru nie da się opisać. Możemy tylko powiedzieć, że ten wybór ujawni drogę, którą podążycie ku Łasce i Oświeceniu. Ścieżka może być albo trudna, albo pokojowa. To zależy od was. Praca, którą obecnie wykonują Dzieci, ma sprawić, by zmiana nastąpiła spokojnie, ale rezultat tak czy inaczej będzie ten sam. Właśnie dlatego nie należy się bać, ale należy być ostrożnym.

Wasza rola, jeśli chodzi o wybór pomiędzy tymi dwoma możliwościami, jest ogromna. Pomyślcie przez chwilę o wielorybach. Jedna grupa poświęciła życie, by odkryć znaczenie naszego wyboru. Czy na próżno? Druga grupa zbliżyła się do ludzi, pokazując, co mogłoby być możliwe, jeśli wybierzemy pokój. Czy pamiętacie jak my (Dzieci Indygo) mówiłyśmy wam, w jaki sposób będziecie mogli przekonać się, co wybrała ludzkość? Jeśli wieloryby i delfiny zaczną zbliżać się do ludzi, będziecie wiedzieli, że dokonaliście dobrego wyboru. Lecz jeśli oddalą się lub wyginą, będziecie wiedzieć, że przed wami trudna droga. Mimo to sukces jest pewny, ponieważ Prawdzie nie można zaprzeczać bez końca. Prosimy tylko, byście dokonali dobrego wyboru, dla Dzieci, które żyją dziś i dla Dzieci jutra. Jeśli już dziś wybierzecie pokój i pozwolicie umysłom dostosować się do tej rzeczywistości, to systemy polityczne samoistnie się dopasują, a wy ujrzycie rezultaty tego na świecie.

Kluczem są wasze emocje. To narzędzie, którego możecie używać, aby przyciągnąć do swojej świadomości i rzeczywistości wybrany przez was świat. Wasze zbiorowe emocje mają moc wpływania na pogodę, a nawet na to, by zakończyły się wojny. Już robiliście tak sami, nie zdając sobie z tego sprawy. Jeśli nadal będziecie pragnąć i domagać się swojego świata, "odczuwając" go w swoich emocjach, to stanie się on rzeczywistością. Ale jeśli pozwolicie, by kierował wami lęk, tak dziś powszechny, znajdzie to również odbicie w świecie.

My, wasze Dzieci, prosimy was, byście wybrali miłość, a nie lęk. Wtedy wieloryby i delfiny odegrają swoją rolę i przekażą informację, zawartą w każdej komórce swojego ciała. Bardzo ważne jest, by tak się stało. Koło życia nie może teraz zostać przerwane. Wykorzystajcie swoją miłość, by przyciągnąć rzeczywistość, której naprawdę pragniecie.

Jest jeszcze wiele rzeczy, którymi chcemy się podzielić.

Kochamy Was,
Thomas
  • 0

#12

Macha.

    Ciekawski

  • Postów: 2267
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

o tym, że na Ziemi znalazły się nieprzypadkowo i mają tu do wykonania bardzo konkretne zadania.


ja tez mam takie wrazenie, ale nie sadze ze jestem jakis nadzwyczajny
  • 0



#13

Legalize.
  • Postów: 2723
  • Tematów: 123
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

o tym, że na Ziemi znalazły się nieprzypadkowo i mają tu do wykonania bardzo konkretne zadania.


ja tez mam takie wrazenie, ale nie sadze ze jestem jakis nadzwyczajny

Każdy może mieć poczucie spełnienia jakiejś misji, ale nie każdy jest tym kryształowym, wyjątkowym dzieckiem... Takie kryształowe dzieci różnią się mentalnie nawet od dzieci indygo :)
  • 0

#14

NHolokaust.
  • Postów: 653
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ostatnio spędzając majowy weekend w swoim rodzinnym mieście zwróciłem większa uwagę na małą (4-lata) córeczkę znajomej moich rodziców. Dziewczynka od samego początku zachowywała się jak królowa (myślałem, że to wada wychowania, bo jest jedynaczką), wysławiała się w dość osobliwy sposób (np. scena w łazience: -Jak będziesz kazała mi się wykąpać to urządzę taką histerię, jakiej jeszcze w życiu na oczy nie widziałaś!), mimo tak młodego wieku...no i wygląd. Wszyscy od początku zwrócili uwagę na jej oczy. Mogę wyolbrzymiać, ale to dziecko coś w sobie ma. Gdybym miał diagnozować ADHD, na pewno miałbym ku temu parę podstaw a jak wiadomo ma to silny związek z fenomenem niezwykłych dzieci.
  • 0



#15

Inana.
  • Postów: 40
  • Tematów: 7
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja nie wiem czy jestem dzieckiem Indygo.Nie wiem czym się różnią wędrowcy od dzieci Indygo.Czy to te same osoby?

Ja przede wszystkim czuję wielką miłość do naszej planety Ziemi.Mogłabym ją wychwalać przez cały czas.
Z natury jestem raczej rozkapryszona.Lubię postawić na swoim.Ale z drugiej strony jestem nieśmiałą osóbką :mrgreen: .
Najbardziej ze wszystkiego denerwują mnie ludzie,ich zachowanie i sposób bycia.Kiedy jestem wśród ludzi nie wiem o czym z nimi rozmawiać,gdyż nudzą mnie te ich zwykłe gadki.
Podświadomie tęsknię do lepszego,doskonalszego świata,stworzonego z innej materii.Ten świat,owszem,jest piękny,ale nie jest doskonały.Czasami dziwię się,że przyszło mi tu zyć.
Ale przede wszystkim czuję się taka wyjątkowa,inna od wszystkich.
Wiecie,że urodziłam się dokładnie rok po ślubie moich rodziców,w ten sam dzień i miesiąc.dziwny zbieg okoliczności.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych