Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dorastaliście w latach 80 lub 90...??


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
73 odpowiedzi w tym temacie

#1

D.B. Cooper.
  • Postów: 1179
  • Tematów: 108
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano


zu9kvw3pqyfr.jpg





#2

Asieńka.

    Wiedźma

  • Postów: 979
  • Tematów: 28
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Boskie, wzruszyłam się do łez, a odpowiedź na pytanie jest zawarta w tekście :mrgreen:



#3

Adventus.
  • Postów: 386
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

może i prawda, ale te czasy nie przeminęły. Mamy przyjaciół, jesteśmy raczej szczęśliwsi niż za komuny. Czyż nie?



#4

Asieńka.

    Wiedźma

  • Postów: 979
  • Tematów: 28
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Szczęśliwsi to pojęcie względne, nikt nie twierdzi, że dzieci teraz są nieszczęśliwe, a po prostu mają inne dzieciństwo :) Za komuny byłam dzieckiem i byłam szczęśliwa.



#5

Lia.
  • Postów: 412
  • Tematów: 6
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Miło wspominam tamte lata. I w porównaniu do teraz czasy naprawdę się zmieniły. Może i mamy lepszą technologię, lepiej się żyje, ale czy warto dla tego chamstwa, tej głupoty, niskiej odporności psychicznej i fizycznej?

#6

Hunter.
  • Postów: 302
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

W latach 80' mnie nie było na świecie ale urodziłem się w 1990 i pomimo dosyć krótkiego życia widać wyraźną różnicę pomiędzy tym co działo się dawniej a dzisiejszym światem pełnym techniki i kolorowych bajerów. Ja uważam, że kilku przyjaciół bez wątpienia zastąpi mase elektorniki i "supernowoczesnych" gadżetów. Chociaż rzadko się ich docenia i może nawet tych właściwych dziś już nie zauważamy. Bo wydawałoby się "najlepsi" kumple się wykruszyli a "prawdziwi" przyjaciele zniknęli gdzieś wśród swoich spraw. To jest chyba problem, że w świecie opartym na odbieraniu bodźców ze wszystkich stron, nie potrafimy dojrzeć prostej prawdy i drugiego człowieka.

#7

Arkadiusz.

    Pilot in command

  • Postów: 757
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ta prezentacja to najświętsza prawda :) Ja, rocznik 87 dobrze pamiętam to wszystko. I kurczę... było po prostu fajnie. Do dziś pamiętam te wszystkie gry, zabawy. Nie wszystko było to bezpieczne, ale dawało radochę. Na moim osiedlu szczytem kozactwa był skok z budynku hydroforni na wysypaną ostrymi kamieniami ziemię. Skakaliśmy, niektórzy łamali ręce, nogi, ale nie słyszało się o tym, żeby ktoś pozwał kogoś do sądu o to, że jego dzieciak rozkwasił sobie nos w tak bohaterskim wyczynie. Podobnie z "solówami" - jak wiadomo, w męskim świecie niektóre sprawy trzeba wyjaśnić pięścią. No to skakało sobie do oczu dwóch chudzielców i obtłukiwało kości. A potem szło na oranżadę, "na zgodę". Niedaleko hydroforni było okropnie piaszczyste, kurzące boisko, zaś przy boisku hydrant. Szefem bandy był ten, kto zdoby klucz do hydrantu, a klucz znajdował się na... pobliskim komisariacie :) Aktem odwagi było wejść na dyżurkę i poprosić. Policjanci jednak udzielali nam go chętnie, a w suchsze dni pożyczali nawet prądowniczkę i wąż, żebyśmy trochę zwilżyli tą Saharę, bo w trakcie "mecza" my strzelaliśmy bramki, a władzy strzelał piasek w zębach (Znad boiska unosiła się olbrzymia chmura pyłu) Polewał oczywiście "boss", który odważył się wejść "na komendę" i to do niego należało odniesienie pożyczonych narzędzi. Oczywiście reszta grupki nieźle go (i siebie na wzajem) straszyła, ile to lat ciężkiego więzienia grozi za zgubienie państwowego mienia :) Nie trzeba chyba mówić, że każdy pił "hydrantówę" prosto z prądowniczki, i nikt na zakaźnym nie lądował. I co? Z policją żyło się dobrze, żadnych CHWDP czy innych pseudokozackich napinek.
Każdy po przyjściu ze szkoły "wsiąkał". Rodzice nie bali się o to, że syn czy córka akurat ma "przyjemność" spotkania pedofila, czy innego dewianta. Byliśmy grupą, a "co milijon, to milijon" :) Nawet jeśli trafił się jakiś podejrzany typ (wtedy też bywali tacy), to wzajemnie ostrzegaliśmy się, a w pogotowiu były kamienie. O naszym podwórku każdy z nas mógł powiedzieć to, co agent Smith o Matrixie: "This is my world, my world!" :) My właśnie byliśmy takimi małymi Smithami broniącymi swojej wymarzonej krainy. Kiedy chciało się zawołać kolegę z sąsiedniego bloku, albo używało się gardła, albo cudowało z umówionymi sygnałami - błyskaniem kawałkiem lusterka, jakimiś linkami czy pukaniem w okno. Skuteczność średnia, ale frajdy masa.

Dziś nie ma nawet porównania do tego, co na podwórkach działo się te kilkanaście lat temu. Na ławkach przesiadują dresiarze, a dzieciaki chcą być identyczne, i robią to samo - zbierają się w grupę i... stoją. Ja pisałem już o tym w podobnym temacie - podwórka zieją pustką. Nasze pustynne boisko zarosło trawą, z hydroforni nikt nie skacze, jest dziwnie cicho. Kiedyś latem, w słoneczne dni do dziesiątej wieczorem słychać było krzyki i śmiechy, teraz widać tylko poblaski monitorów w oknach. Nie prowadzi się dialogów podokiennych typu: "Suchyyyyyy! Idziesz grać mecza?" "Nieeee ideee, kareee mam. A kto idzieeee?" "Bioły, Ciężarek i Dziamajkaaaa" "To ideee, ojca nie ma w domuuu" Jest GG, zresztą zamiast pograć w piłkę męczy się kolejną, super wypasioną graficznie FIFĘ czy innego PES-a.

Parę dni temu opowiadałem to wszystko synom siostry ciotecznej (8 i 10 lat) I poczułem się piekielnie staro, kiedy młodszy oznajmił "Ej, to czadowo miałeś!" :) Poczułem się jak gość z innego czasu, a przecież jeszcze dobrze pamiętam smak hydrantówy i zapach piwnicy letnią porą. Dzisiejsze dzieciaki są jak kanarki w złotych klatkach. Mają wszystko, i to "wszystko" zabija w nich inicjatywę. Brak inicjatywy odbiera siły, bo po co się męczyć, skoro i tak co chemy, jest na miejscu. Jak wiemy złota klatka ładna rzecz. Tylko co z tego, że złota? I tak pozostanie klatką. To pisałem ja, 22 letni wuj Arkadiusz z Radomia :)



#8

~Diego.
  • Postów: 141
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Swietna prezentacja, przypomnialo mi sie dziecinstwo, brak technologii, cale dnie na dworzu, inne czasy po prostu, o wiele lepsze. Jednak technologia w zauwazalny sposob zmienia codzienne zycie, niekoniecznie na plus. Szybko sie zmienia swiat, coraz szybciej.

#9

Cthulhu.
  • Postów: 406
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ja się urodziłem w 89. I najlepiej wspominam lata 90te. Chciałbym wrócić do klimatu tamtych czasów :) Teraz wszystko dzieje się tak szybko i żyje się w ciągłym stresie.



#10

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Eh, gdzie się podziały tamte czasy gdy do koleżanki czy kolegi można było wpaść bez uprzedzenia o tym telefonicznie 2 tygodnie wcześniej i zawołać pod oknem jej imię zamiast korzystać z dzwonka w drzwiach wejściowych.

Albo gdy całymi dniami siedziało się na dworze wymyślając przeróżne zabawy. Ewentualnie gdy pogody nie było urządzało się rozróbę w domu rozkładając tapczany i robiąc z nich zależnie od inwencji: szałasy, domy, kryjówki, łodzie, wyspy, kamienie po których się skakało przez "rzekę" z dywanu itp. Albo jak się z wełny robiło pajęczynę przez cały pokój, nie miało to większego sensu w zabawie bo jak się na pajęczynę skoczyło czy coś to szafy do których była przymocowana niebezpiecznie się przechylały ale samo tworzenie pajęczyny było zabawą przednią.

Jak tak patrzę na dzisiejsze dzieci stwierdzam, że nie są już tak szczęśliwe jak my byliśmy. Komputery i komputery. Ja pierwszy komputer dostałam w 1 klasie gimnazjum i niedługo później zaczęłam to urządzenie przeklinać. Co prawda nie wyobrażam sobie teraz bez komputera życia ale właśnie przez komputer straciłam kontakt z przyjaciółmi: stare zabawy grupowe zastąpiły gry komputerowe, nieraz w ogóle nie nadające się do wspólnej zabawy jak np. thesims, "godzinę ja gram, godzinę ty". W efekcie każdy wolał siedzieć u siebie w domu i grać na swoim komputerze samotnie 2 godziny niż u kogoś się wymieniać. I dziecięce przyjaźnie jakoś się pokruszyły.



#11

crc.
  • Postów: 712
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ja jestemem z 88 roku i z komuny nie wiele moge pamietac, ale fakt, ze wtedy na boisku siedzialo sie od rana do wieczora :)

#12

Rockmenka85.
  • Postów: 148
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Rocznik '85 :D
Marzeniem było dostać na komunię rower,zegarek czy radio.
A teraz? Laptopy,quady,słyszałam,że coraz popularniejsze są operacje plastyczne-masakra ;p

#13

Romczyn.
  • Postów: 757
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Świetna prezentacja :) Ja jestem z 90ego, ale dzieciństwo wyglądało dokładnie tak jak tu opisane :D



#14

22z.
  • Postów: 555
  • Tematów: 28
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Jestem '90.
To byly czasy...pamietam jak kiedys robilismy zawody kto najdalej skoczy z hustawki :mrgreen: . Normalnie chustalismy sie jak najwyzej i potem chwila lotu :D; zeby bylo jeszcze ciekawiej - robilismy obroty podczas skoku np. o 360 stopni i wiecej plus jakies tam pozycje jak w karate. Rodzice nie zwracali na to uwagi no bo po co :D Pamietam jeszcze jak wlazilismy na lokalny transformator dzieki dziurom w slupie linii napiecia :D.
Gralismy w noge, krola, 5 10 15, i jeszcze cos czego nazwy nie pamietam (rysowalo sie pola dla kazdego gracza i trzeba bylo nie dopuscic zeby pilka spadla na wlasne pole tylko na cudze). Kopalismy jeszcze w pietra :) tj. kto kopnie pilke na najwyzsze pietro bloku (oczywiscie w sciane) za co po tem koles z 2 pietra nas opi****
Najlepsze bylo jak sie wolalo kogos: przychodzilo sie pod bloku i krzyczalo "<imie/pseudonim> jestes?" po czym otwiera sie okno "no co?" - "wylaz z gałą to pogramy".
Dzien wygladal tak: zrana szkola, po szkole podworko do pozna i spac, lekcje sie odrabialo rzadko i nawet w szkole :D. Pamietam jak jeszcze rowerkiem po osiedlu. Kolega mial BMX i wtedy byl szpan.
Aha, moze teraz to glupie, ale kiedys smietnik byl szczegolnym punktem :mrgreen: . Zalatwialo sie tam swoje potrzeby, zeby nie biegac do domu; wynosilo sie ciekawe rzeczy do nowo budowanej bazy, skakalo sie z niego. Obok byl trzepak - takze kultowe miejsce :mrgreen:
Odpalalismy kiedys jeszcze "miotacz ognia". Bralo sie dezodorant i zapalniczke i sie straszylo mlodszych :D . Albo na smigus dyngus - do woreczka wlewalo sie wode i zrzucalo na chodnik jak ktos przechodzi :D .

Jak byla zla pogoda to sie przychodzilo do kolegi i pytalo sie czy mozna bez zadnych przedwczesnych uprzedzen. Najlepsza byla zabawa w chowanego: lazilo sie po cudzym domu (teraz to nie do pomyslenia). Budowalo sie z poduszek tapczanowych bunkry albo sie nimi napie****.

Potem byl juz komputer (6 klasa) i wszystko sie skonczylo. Co raz bardziej zapelnial moje zycie. Moze gdyby nie czeste przeprowadzki (mialem ich 4) to komputer byblby na ostatnim miejscu. Szkoda.

#15

D.B. Cooper.
  • Postów: 1179
  • Tematów: 108
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Rocznik '85 :D
Marzeniem było dostać na komunię rower,zegarek czy radio.
A teraz? Laptopy,quady,słyszałam,że coraz popularniejsze są operacje plastyczne-masakra ;p

pewnie fake, na "potrzeby telewizji", ale aż żal...

Spoiled Girl Cries Over Getting a Lexus




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych