Skocz do zawartości


Zdjęcie

CAŁUN TURYŃSKI


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
7 odpowiedzi w tym temacie

#1

DarkMan.
  • Postów: 17
  • Tematów: 5
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

CAŁUN TURYŃSKI

Całun pod mikroskopem
Badanie ogólne Całunu Lirey rok 1353

Całun pojawia się w roku 1353 w Lirey, na północy Francji, w rękach feudalnego pana Goffreda de Charny. W roku 1453 zostaje nabyty przez Ludwika I, księcia Sabaudii; jego spadkobiercy przechowują go najpierw w Chambéry a później w Turynie. W roku 1983 umiera ostatni król Włoch Umberto II, który przekazuje Całun papieżowi. Wielowiekowa tradycja religijna widzi w Całunie pogrzebowe prześcieradło Jezusa. Naukowe poszukiwania ostatnich dziesięcioleci wiarygodnym czynią przypuszczenie, iż mamy tu do czynienia z autentycznym znaleziskiem sprzed prawie dwóch tysięcy lat, a dowody przeczące tej hipotezie nie wydają się dostateczne. Tajemniczy wizerunek na pogrzebowym płótnie Całun jest starym pogrzebowym płótnem, o kształcie prostokąta, wykonanym z lnu utkanego w kłosy lub w "rybią łuskę", koloru kości słoniowej. Ma 4 m 36 cm długości i 1 m 10 cm szerokości. Grubość równa się 300 tysięcznym milimetra. Równolegle do dłuższego boku widoczne jest szycie, które łączy część centralną z paskiem materiału o szerokości około 8 cm, niepełnym w swojej części początkowej i końcowej, co pozostawia w ten sposób dwa prostokąty liczące odpowiednio 35 x 8 cm po prawej stronie i 15 x 8 cm po lewej. Całun zawiera - zbliżone do siebie głowami - dwa wizerunki, tyłu i przodu, zesztywniałych zwłok wysokiego mężczyzny, noszącego brodę i długie włosy. A to prawdopodobnie dlatego, że płótno rozłożono na płycie grobowca przed namaszczeniem ciała, aby móc je potem w tym celu obrócić. Oba wizerunki pokazują rany w negatywie, które już na pierwszy rzut oka odpowiadają ranom Męki Pańskiej, oraz nosi ślady licznych plam w kolorze karminu, które w tradycji ludowej od wieków są uznawane za "krew". Aktualnie prześcieradło jest przeszyte nieregularnym drobnym ściegiem do białego płótna i zabezpieczone na błękitnym brzegu metalowymi płytkami. Przykryte czerwonym suknem i nawinięte na drewniany bęben znajduje się w relikwiarzu zwykle przechowywanym w górnej części ołtarza w kaplicy Guariniego, pomiędzy katedrą a pałacem królewskim w Turynie. Chwilowo Całun wraz z relikwiarzem zostały przeniesione do katedry w celu umożliwienia prac remontowych, wykonywanych na kopule kaplicy. Identyczna struktura tkaniny na części centralnej oraz na doszytym pasku pozwala przypuszczać, iż chodzi o ten sam kawałek płótna, rozciętego i zszytego ponownie. Przyczyny rozcięcia i ponownego zeszycia pozostają niejasne. Mogłaby to być pozostałość dawnego "tunelu", służącego do wprowadzania weń prętu w chwili wystawienia, jakkolwiek w tym przypadku rozcięcie i ponowne zszycie tkaniny nie byłoby konieczne. Bardziej prawdopodobnym wydaje się przypuszczenie, iż chodzi o działanie mające na celu "wypośrodkowanie" wizerunków przez usuniecie kawałka materii. Innymi słowy, płótno zostałoby przycięte równolegle do swojego dłuższego boku i pozbawione zbędnego kawałka, który następnie zostałby ponownie przyszyty. Jeżeli tak jest mamy tu do czynienia ze wskazówką (dowodem) autentyczności, ponieważ żaden fałszerz nie wyprodukowałby żałobnego płótna z wizerunkiem znajdującym się poza jego środkiem tak, aby później dokonywać "poprawek".

Pożar w Chambéry w roku 1532

Na Całunie widzimy liczne przypalenia oraz części zwęglone, okrągłe zacieki spowodowane przez wodę oraz nierzadkie cery i łaty. Spośród nich najważniejsze są dwa symetryczne szeregi wypalonych dziur, na które naszyto cery w kształcie trójkąta, rozmieszczonych na dwóch liniach odległych o około 35 cm od dłuższych brzegów płótna. Są to szkody wywołane pożarem, który w roku 1532 zniszczył chór i zakrystię kaplicy w Chambéry. Całun został złożony w srebrnej skrzyni, umieszczonej w niszy ściany obwodowej. Płomienie zajęły niszę oraz znajdującą się w niej skrzynię, a temperatura przekroczyła punkt topnienia metalu z przykrycia, którego gorące krople dostały się do środka, paląc brzeg złożonej materii oraz niszcząc jej róg. Spalanie się materii zostało powstrzymane przez wylanie na skrzynkę wiader wody. Woda dostała się do wnętrza i zamoczyła płótno, tworząc zacieki o kształcie zębatego rombu, rozmieszczone po trzy zgodnie z poprzecznymi nieparzystymi liniami złożenia. Wypalenia oraz zacieki pozwalają na odtworzenie ułożenia Całunu wewnątrz skrzynki. Był on złożony na pół swojej długości, raz ku górze i raz ku dołowi; a następnie w poprzek od lewej do prawej i od prawej do lewej, i na koniec na trzy od lewej do prawej i odwrotnie. Takie złożenie dzieli Całun na 48 części. Dwa lata później książę Sabaudii, Karol III (1504-1553), zleca siostrom klaryskom z Chambery naprawienie zwęglonych części oraz innych szkód wyrządzonych przez pożar. Straty są tak wielkie, że zagrażają zwartości oraz wewnętrznej wytrzymałości tkaniny koniecznym staje się ponadto przymocowanie Całunu do płótna podtrzymującego, za pomocą widocznego do dnia dzisiejszego ściegu, naszycie około dwudziestu łat oraz umocowanie nierównych brzegów największych wypalonych dziur. W ciągu wieków Całun zostanie poddany kolejnym niezbędnym naprawom, tj. przez błogosławionego Sebastiana Valfre w roku 1694, księżniczki Klotyldy Sabaudzkiej-Bonaparte w roku 1868 oraz Córek św Józefa w roku 1973.

Ślady najstarszych wypalonych dziur

Na Całunie znajdują się inne cztery grupy wypalonych dziur, charakterem i rozmieszczeniem różniące się od tych pochodzących z roku 1532. W stosunku do siebie symetryczne, znajdują się na dwóch równoległych liniach, na wysokości złożonych dłoni, z przodu wizerunku oraz na tej samej wysokości, z tyłu. W żaden sposób nie odpowiadają złożeniu na 48 części, sugerując raczej złożenie na cztery lub co jest bardziej prawdopodobne na dwanaście części. Wypalenia te są z całą pewnością bardzo stare. Zostały odtworzone na �całunie z Lier�, reprodukcji w skali 1:3 Całunu, wykonanej w roku 1516 w oparciu o kopię oryginału Albrechta Dürera, obecnie zaginionej. Widzimy je także na tabliczce pewnego pielgrzyma z XIV wieku, odnalezionej w Sekwanie, teraz przechowywanej w Paryżu w Muzeum Cluny. Są wreszcie z całą precyzją odmalowane na jednej z ilustracji kodeksu z Pray, którego powstanie datuje się na lata 1192/1195, a obecnie przechowywany jest w Budapeszcie. Jest to kodeks bardzo znany, ponieważ zawiera pierwsze teksty napisane w języku węgierskim. Na stronie XXVIII widzimy anioła, który w wielkanocny poranek pokazuje Świętym Niewiastom żałobne płótna: Całun został tam bezkrytycznie przedstawiony razem z tymi właśnie dziurami po wypaleniach. W rzeczywistości istnieje duże prawdopodobieństwo, że Całun, zanim został złożony na cztery (czy lepiej na dwanaście) części, był złożony na osiem. Chodzi tu o rodzaj złożenia, pozwalający na pokazanie wyłącznie twarzy wizerunku, zgodnie z tradycją utożsamiającą Całun z Mandylionem, słynnym obrazem z Edessy na którym według dokumentalnych źródeł widoczna jest tylko twarz Jezusa. Istotnie, zdjęcie Całunu wykonane w obszarze światła przenikliwego - w miejscach złożenia na osiem razy - ukazują charakterystyczne trwałe wypukłości. A ponieważ te linie starego złożenia widoczne są również na częściach zwęglonych w roku 1532, można wyciągnąć z tego wniosek, iż pochodzą z epoki wcześniejszej. Konkludując, Całun nosi ślady złożenia sprzed roku 1532, których wiek może być określony na epoki poprzedzające rok 1000.

Całun, biologia i medycyna sądowa

Tak stare znalezisko nie mogło uniknąć naukowych badań. Co się tyczy nauk biologicznych, do których należy medycyna sądowa, rozwój badań dzieli się tu na cztery następujące po sobie okresy Pierwszy okres: wszystko zaczyna się od fotografii

Zawiera nagromadzoną w czasie wiedzę i osiąga swój szczyt w wydarzeniu z dnia 25 maja 1898 roku, kiedy adwokat Secondo Pia wykonuje pierwszą fotografię Całunu, wykazującą bezdyskusyjne cechy negatywu: a to oznacza, że na fotograficznym negatywie obrazy zachowują charakter pozytywu, i odwrotnie: na oryginale i na fotograficznych pozytywach mają charakter negatywu. Dla większej do ładności, zasada ta nie dotyczy plam intuicyjnie odnoszonych do krwi. Drugi okres: teoria waporograficzna

Drugi okres przypada na lata 1898-1950. Należą do niego badania Vignona, który opracowuje teorię tzw waporograficzną na temat tworzenia się wizerunków Miałyby one powstać w wyniku przenoszenia się oparów zwłok na aloes i mirrę, użyte przy pogrzebie Człowieka z Całunu. Wyniki tego drugiego okresu odzwierciedlają Akta Narodowego Kongresu Badań nad Świętym Całunem z roku 1939, a także Akta Pierwszego Międzynarodowego Kongresu Badań z roku 1950. Do tego okresu zostały zaliczone poszukiwania salezjańskiego księdza, Antonio Tonelliego. Autor, w oparciu o wyraźne, wypalone na Całunie dziury (w większej części pokryte łatami), pozostałe po pożarze z dnia 4 grudnia 1532 roku, ustalił sposób złożenia płótna. Należy również zaznaczyć, że Tonelli odkrył ślady, nie odpowiadające wyżej wymienionym złożeniom, odnoszącym się do wypalonych dziur będące prawdopodobnie pozostałością pożaru sprzed roku 1532. Trzeci okres: nowe badania i nowe odkrycia

Trzeci okres datuje się od roku 1950 do roku 1978. W roku 1959 kardynał Maurillo Fossati erygował przy Bractwie od Przenajświętszego Całunu Międzynarodowe Centrum Syndonologii, powierzając mu zadanie promocji pełnego programu syndonologicznych studiów Od października tego samego roku zaczyna cyklicznie ukazywać się pismo, zatytułowane Całun, które - jak wyraźnie wskazuje jego podtytuł (Medycyna, historia, egzegeza i sztuka) - ofiarowuje specjalistom najświeższe informacje z zakresu syndonologii. Do tego okresu zalicza się Święty Całun, dodatek Diecezjalnego Przeglądu Turyńskiego ze stycznia 1976 roku, zawierający wyniki badań komisji ekspertów powołanej przez kard. Michele Pellegrino w roku 1969, której zadaniem było wykonanie pobrania bezpośrednich prób. Wyniki badań ekspertów z Komisji z roku 1969 zostały poddane krytycznej ocenie specjalistów z Centrum Turyńskiego, którzy wydali Uwagi do oficjalnych ekspertyz Świętego Całunu 1969-1976, Turyn 1976. Wtedy też pojawiła się dyskusja na temat wieku lnianych płócien. Bez wątpienia w odległych epokach istniały jeszcze większe krosna niż te, na których utkano Całun. Nici w starożytności nie były regularne. Dlatego też zwyczaj zmiany przędzy jest stale obecny i usprawiedliwia mieszanie jednego gatunku przędzy z innym (w płótnie Całunu obecne są zanieczyszczenia z konopi). Dowiedziono, że splot w postaci rybiej łuski był powszechnie stosowany w środowisku syryjskim, dwa tysiące lat temu. Odkrycie pyłków

W trzecim okresie (1959-1978) naukowe badania Całunu uczyniły krok naprzód razem z analizą pyłków, które w przeciągu wieków gromadziły się w zagłębieniach płótna. Badanie wykonano przez pobranie próbek z plastrów klejących, które umieszczano na powierzchni płótna, a następnie zrywano (technika �strippingu�); stwierdzono, że na Całunie znajdują się pyłki roślin europejskich jak również pyłki roślin, występujących w regionie Konstantynopola, na stepach Anatolii oraz nad Morzem Martwym. Trójwymiarowa rekonstrukcja

Do tego okresu możemy zaliczyć zastosowanie metod elektronowych do trójwymiarowej rekonstrukcji ciała i twarzy Człowieka z Całunu. Należy w tym miejscu pamiętać o pierwszej próbie J. Jacksona, R. J. Jumpera i K. E. Stevensona, a przede wszystkim o bardzo dokładnych rekonstrukcjach G. Tamburelliego i G. Garibotto. Oprócz tego trzeba pamiętać o zbiorze prac, przedstawionych przez grupę amerykańskich badaczy w Albuquerque w roku 1977. W roku 1978 odbyło się wystawienie Całunu w związku z czterechsetleciem jego przeniesienia z Chambery do Turynu, zakończone II Międzynarodowym Kongresem Syndonologicznym. Międzynarodowe Centrum Syndonologii opracowało publikację aktów kongresowych, oferujących przegląd najświeższych odkryć. W gruncie rzeczy w okresie wystawienia Całunu w roku 1978 zgromadzono na jego temat liczne informacje, usprawiedliwiające ostatnie poszukiwania. Międzynarodowe Centrum Syndonologii w Turynie zgłosiło prośby uczonych do odpowiednich władz; arcybiskup Turynu, kard. Anastasio Ballestrero, podejmował decyzje o wprowadzeniu w życie propozycji tych wszystkich naukowców którzy przedstawili dokładny plan naukowo znaczącej pracy, nie stanowiącej ponadto zagrożenia dla całości płótna. Nocą, 8 października 1978 roku, w sali Pałacu Królewskiego w Turynie, zwanej �biblioteką�, gdzie przeniesiono Całun, zainaugurowano szereg morfologicznych i fizycznych badań. Do pierwszych z nich należą �zerwania� około dwudziestu samoprzylepnych plastrów, wykonane osobiście przez Max'a Freia, mające na celu uzupełnienie badań dotyczących pyłków roślinnych obecnych w strukturze Całunu; do badań strukturalnych należy również pobranie dwunastu próbek włókna i osnowy, dokonane przez Baima Ballone z miejsc dokładnie wcześniej określonych. Po nim do stołu badań przystępują inni naukowcy: R. Rogers z laboratoriów w Los Angeles przeprowadza badania morfologiczne, pobierając różne próbki pyłu oraz cząsteczek powierzchniowych za pomocą specjalnych przylepnych plastrów nakładanych pod ciśnieniem kontrolowanym; inni specjaliści przy użyciu różnych technik wykonują fotografie, przeznaczone do elektronicznej obróbki, na koniec Całun zostaje poddany badaniu rentgenologicznemu, badaniu promieniowaniem podczerwonym, ultrafioletowym oraz spektrografii promieniami X. Czwarty okres: od roku 1978 do naszych czasów Rozpoczyna się publikacją wyników badań z roku 1978, a kończy się na czasach nam współczesnych. W spektrum ogólnym badania zdają się koncentrować, z jednej strony na określeniu sposobu ukształtowania się wizerunku oraz na potwierdzeniu charakteru plam, z drugiej zaś, na potwierdzeniu autentyczności Całunu. Co się zaś tyczy płaszczyzny medyczno - prawnej, badania naukowe Całunu skłaniają do analizy czterech oddzielnych zagadnień: identyfikacji plam uważanych za krew określenia cech antropologicznych zwłok, będących podstawą obrazów anatomicznych, analizy uszkodzeń urazowych oraz określenia przyczyny śmierci.

Plamy krwi

Odnośnie plam potrzebna jest krótka przedmowa. Francuski chirurg, Pierre Barbet, na I Międzynarodowym Kongresie Naukowym, który odbył się w maju 1950 roku w Rzymie i Turynie, przedstawił relację, ukazującą, w jaki sposób widoczne na Całunie poszczególne plamy "krwi" odpowiadają charakterystycznym cechom morfologicznym plam oraz śladów zakrzepłej krwi. Następnie w roku 1973 G. Frache, E. Mari Rizzatti oraz E. Mari z Komisji Ekspertów powołanej przez kard. Michele Pellegrino, bezskutecznie poszukują śladów krwi na niektórych, pobranych z Całunu włóknach. Poszukiwania rozpoczęte w roku 1978 dostarczają natomiast pełnego potwierdzenia tez Barbeta. Ponadto komparatywne badania dwóch równoległych sesji fotograficznych, w obszarze światła widzialnego oraz promieniowania ultrafioletowego, wykazują istnienie fluorescencyjnej aureoli na obwodzie karminowych plam znajdujących się na czole, grzbiecie, lewym nadgarstku, klatce piersiowej, lędzwiach, stopach oraz na obrzeżach urazów powstałych w wyniku biczowania, co wyraźnie może odnosić się do osocza. Znalezisko pozwala przypuszczać, iż ślady te zostały pozostawione przez okaleczony organizm. Przejdźmy do wyników badań wykonanych w laboratorium, które - wykraczając poza negatywne wnioski ekspertów z Komisji Pellegrino w sposób naukowy potwierdziły rzeczywisty charakter hematyczny plam. W roku 1980 amerykańscy badacze, Heller i Adler ogłaszają, iż udało się im uzyskać wspaniale zjawisko konwersji porfiryny na próbce plastra przyklejonego do powierzchni płótna w miejscu domniemanej plamy Wynik ten otwiera drogę do przeprowadzenia mikroanalitycznego dowodzenia na zachowanej krwi za pośrednictwem badań medyczno-prawnych. Dnia 6 maja 1981 roku Baima Bollone w Turyńskiej Akademii Medycznej ogłasza, iż hematologiczne analizy sądowe włókien osobiście przez niego pobranych w roku 1978 wykazały obecność krwi, zachowanej w stanie nienaruszonym. W sierpniu następnego roku Adler, na Kongresie Kanadyjskiego Stowarzyszenia Medycyny Sądowej, przedstawia identyczne wyniki otrzymane z próbek plastrów naklejanych na powierzchni Całunu w roku 1978, potwierdzając w ten sposób pozytywną identyfikację hematyczną Baima Bollone. Krew człowieka?

Po jednoznacznym udowodnieniu istnienia na Całunie śladów krwi, należało ustalić, do jakiego gatunku ona należy. Innymi słowy czy jest to krew ludzka, czy tez nie. W języku medycyny sądowej badania takie określa się terminem diagnozy specjalistycznej. Skrajny niedobór pozostałych do dyspozycji śladów skłaniał do metody charakteryzującej się ogromną wiarygodnością, wysokim stopniem wrażliwości oraz sprawnego działania. Postanowiono ponadto zastosować najnowocześniejsze techniki immunofluorescencji hematologicznej, powszechnie używane w laboratoriach medycyny sądowej oraz policji. Stosują one specjalne surowice, zawierające fluorescencyjne antyciała na proteiny różnych gatunków zwierząt. Surowice te w zetknięciu z materiałem biologicznym, na które są uodpornione, warunkują przyleganie antyciał fluorescencyjnych do obecnych antygenów Dokonaną koniunkcję można z łatwością wykazać, posługując się mikroskopem na ultrafiolet. Studium na temat poplamionych krwią włókien Całunu udowodniło obecność ludzkiej globuliny, co prowadzi do wniosku, ze mamy tu do czynienia z krwią człowieka. Ponadto badanie elektronowym mikroskopem skaningowym pozwala na wyszczególnienie charakterystycznych dla człowieka czerwonych krwinek. Wyniki zostały potwierdzone przez amerykańskich badaczy, którzy wykryli na pobranych przez siebie plastrach-próbkach obecność albuminy charakterystycznej dla naszego gatunku. Jaka grupa krwi?

Ostatnim etapem stało się określenie grupy, uwierzytelnione przez fakt, iż została powszechnie stwierdzona wytrzymałość poszczególnych właściwości na bardzo starych materiałach. W badaniu laboratoryjnym plamy z Całunu zachowują się jak krew grupy AB, podczas gdy plamy białe nie udzielają żadnej odpowiedzi. Istnieje wiele czynników które wpływają na błędne określenie grupy krwi bardzo starych plam. Znamy cały szereg antygenów zwierzęcych, robaków i bakterii zdolnych do fałszywego wywołania wyników pozytywnych. Jednak w przypadku Całunu wyłączono możliwość zanieczyszczenia ze strony ewentualnych materiałów konserwujących z tego względu, iż poplamione włókna, które udzieliły odpowiedzi pozytywnej oraz włókna "białe", które jej nie udzieliły były badane w tych samych warunkach. Poza tym fałszywa odpowiedz pozytywna przypisywana jest antygenom B. W naszym przypadkukontrola pod mikroskopem nie wykazała różnic w natężeniu aglutynacji pomiędzy A i B. Z drugiej zaś strony poprzednie badania hematologiczne wykazały; ze krew na Całunie zachowała się w doskonałym stanie, bez żadnego śladu zanieczyszczeń, prawdopodobnie ze wzglądu na powstrzymującą je obecność aloesu i mirry Nie można tez zaprzeczać istnieniu w starożytności właściwości B, ponieważ wszystkie badania dowodzi czegoś wręcz odwrotnego. Jako jedną z ostatnich rozpoczęto analizę polimorfizmu DNA, przeprowadzoną w dostosowanym do tego laboratorium Instytutu Medycyny Sądowej w Genui. Badanie potwierdziło wysoki poziom zanieczyszczenia męskim i żeńskim DNA, to ostatnie odnosi się do kobiet, które wielokrotnie naprawiały uszkodzone znalezisko. Wynik pozwala jednak przypuszczać, iż ostateczne badania przeprowadzone na większej ilości chronionych miejsc płótna (np. tych, znajdujących się pod latami) dowiodą dokładnej typologü pierwotnych śladów Szczęśliwe wyniki badań, których celem było odnalezienie obecności krwi na Całunie, nie dotyczą delikatnego problemu utworzenia się wizerunku. Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych trwają w przekonaniu, ze barwa jest wynikiem procesu degradacji włókien lnu, dokładnie tak, jak gdyby proces starzenia był bardziej widoczny w miejscach zabarwionych. Jak lepiej zobaczymy sprawa nie jest taka prosta i prawdopodobnie także, i ona wiąże się z obecnością aloesu i mirry W rzeczywistości teza o radykalnym i trwałym wykluczeniu obecności wszelkiego śladu materiałów obcych w miejscach wizerunku nie jest przekonywująca. Z badań Baima Bollone, wykonanych w roku 1978 na pobranych włóknach, wynika, iż styczne włókien lnu wykazują zabarwienia również poza hematycznym wizerunkiem. Poza tym aktywacja neutronowa, prowadząca do zatrzymania antymonowego wskaźnika obecności aloesu i mirry, wykazała ich znaczne nagromadzenie na włóknach Całunu. Na koniec badania przeprowadzone przy użyciu bardzo wrażliwych antysurowicznych ciał potwierdziły obecność śladów tych substancji we włóknach wizerunku. Potwierdzenie obecności tych właśnie substancji pochodzi z eksperymentów pulijskiego syndonologa, Gaetano Intrigillo, który dowiódł, ze tylko na materiale nasączonym uprzednio roztworem wodnym aloesu i mirry powstają te zębate aureole, które na Całunie pozostawiła woda użyta do gaszenia pożaru w Chambery Identyfikacja pozostałych śladów

Przejdźmy do problemu identyfikacji pozostałych śladów. Już Eula w czasie wystawienia w roku 1931 dostrzega na powierzchni płótna drobne kolonie grzybów Chodzi tu o populację żywych pasożytów które mogą stworzyć pewne problemy przy konserwacji płótna, ale które z pewnością nie są wskazówką odnoszącą się do pochodzenia Całunu. W roku 1977 po raz pierwszy zostaje poddany badaniom pod elektronowym mikroskopem skaningowym mały fragment pobrany przez księżną Klotyldę w czasie naprawiania Całunu w roku 1868 i od tamtej pory przechowywany w relikwiarzu. Na poziomie badań mikroskopijnych zostaje potwierdzona obecność dużych ilości materiału obcego, m.in. grzybni oraz zarodników, który już wcześniej odnotował Frei w roku 1973. Należy dodać, ze sam Frei w wyniku badań próbek z roku 1973, a następnie z roku 1978 odkrywa nie tylko pyłki, lecz także fragmenty włókien roślinnych, zarodniki grzybów oraz cząsteczki mineralne. Stosunkowo niedawno L. A. Garza Ualdes i Faustino Cervantes-Ibarrola zidentyfikowali na niektórych starożytnych znaleziskach oraz na odcinku samoprzylepnego plastra pobranego z Całunu w roku 1978 obecność grzyba Lichenotela, który odkłada na powierzchniach warstwą ciągłą złożoną z wapnia, kaolinu, manganu, żelaza i krzemu. Poszukiwania prowadzone w roku 1978 pozwoliły na zidentyfikowanie jeszcze innych mikrośladów przylegających do płótna. Chodzi tu o ziemiste pozostałości, znajduje się na wysokości nosa, lewego kolana oraz stóp, co potwierdza, iż Czlowiek z Całunu szedł boso i prawdopodobnie przewrócił się. Ślady na stopach składają się z rombowych kryształków aragonitu, minerału złożonego z węglanu wapnia ze śladami strontu oraz żelaza, zbliżonego do tego, który znajduje się na terenach Jerozolimy Cechy somatyczne Człowieka z Całunu

Biologicznych badaczy najbardziej zajął problem rekonstrukcji aspektu fizycznego Człowieka z Całunu. Uwaga naukowców skupiła się przede wszystkim na ocenie wzrostu, podstawowego elementu wszelkich wniosków dotyczących typów strukturalnych i antropologicznych. Odcisk wierzchniej części wizerunku zwłok na Całunie, który - jak wiadomo - jest niepełny ponieważ brakuje w nim końcowej części stóp, mierzy 195 cm; wizerunek spodni 202 cm. Jest rzeczą oczywistą, ze z takich danych metrycznych nie można wywnioskować, iż Czlowiek z Całunu był wysoki. Aby przyjąć takie stwierdzenie, należałoby przede wszystkim wykluczyć fakt, iż wraz z upływem czasu tkanina lniana ulęgła wyciągnięciu wzdłuż swojego większego boku. W związku z tym trzeba zauważyć, ze zachowała ona w idealnym stanie równowagę proporcji pomiędzy poszczególnymi swoimi częściami, a zatem możemy wykluczyć teorię znaczących tu odkształceń. A oto dane wynikające z opracowań: Vignon utrzymywał, ze Czlowiek z Całunu liczył 180 cm wzrostu, Barbet - ze 178, a Judica-Cordiglia - ze 181. Gedda, po dokładnym wymierzeniu całunowego wizerunku, stwierdził, ze wzrost Człowieka z płótna wynosił 183 cm. Od tych obliczeń wyraźnie odcina się Ricci, który na podstawie złożonej oceny odcisku wierzchniego i spodniego, stwierdził, iż Czlowiek z Całunu miął 162 cm wzrostu. Według tego uczonego długość odcisku spodniego jest większa o około 50 cm od długości rzeczywistej, ponieważ płótno dopasowało się do owalu czaszki, wygięcia szyi, wypukłości pośladków łydek oraz podeszwy stóp. Powyższa teza budzi jednak wątpliwości i zakłopotanie; jeżeli prawdą jest, jak się wydaje, że odcisku na Całunie nie powstały wyłącznie w wyniku bezpośredniego kontaktu z nim ciała, lecz także na odległość, to nie istnieje żaden powód takiego odejmowania. Nie ma zresztą antropologicznych powodów dla potwierdzenia hipotezy Ricciego. Pomysł, iż wysoki wzrost nie odpowiada etnicznym cechom żydowskim, pozbawiony jest wartości naukowej. Nawet jeżeli chcielibyśmy przyznać dziś istnienie fizycznego typu "palestyńsko-śródziemnomorskiego", musimy upewnić się, jakie cechy etniczne posiadali mieszkańcy Palestyny w epoce Jezusa. Istniej&127 dostateczne powody aby uznać za udowodnione, ze autentyczne cechy semickie, współcześnie zachowały się na dużych obszarach w głębi Jemenu. Mieszkańcy tych regionów są szczupli i wysocy mają podłużne twarze o delikatnych rysach, a kiedy brodę i włosy noszą na wzór "nazarejski", w zaskakujący sposób upodabniają się do fizycznego typu Człowieka z Całunu. Warto również przypomnieć, ze w hebrajskiej nekropoliü w Giv'at ha Mivtar, niedaleko miasta Jerozolimy, odkryto ossuaria z pierwszego wieku po Chrystusie; odnaleziono w nich 35 szkieletów a wśród nich trzy szkielety mężczyzn, liczących 180 cm wzrostu. Reasumując i konkludując, nie ma dowodów które przeczyłyby tezie, iż wzrost Człowieka z Całunu odpowiada 180 cm, dokładnie tak, jak utrzymuje większość syndonologicznej literatury Istnieje cały szereg pojedynczych danych potwierdzających tę informację. Wywodzące się z wczesnego średniowiecza opisy miejsc świętych nie pozostawiają żadnych wątpliwości co do faktu, iż płyta grobu była długa na około 250 cm i szeroka prawie na metr; wymiary te doskonale pasują i do rozmiarów Całunu i do zwłok podmiotu, liczącego 180 cm wzrostu. Należy jeszcze dodać, ze w połowie VI wieku cesarz Justynian wysłał do Jerozolimy wiernych i zdolnych posłańców aby dokładnie zmierzyli wzrost Chrystusa: otrzymane liczby pozwoliły wznieść w świątyni św Zofii krzyż wykonany ze srebra i złota, którego wysokość wynosiła 183 cm, co dokładnie odpowiada obliczeniom Geddy Przypomnijmy jeszcze, ze w kościele św Jana na Lateranie jest budka, której wysokość - według tradycji - odpowiada "mensura di Christi", tj. wzrostowi Jezusa: wysokość budki wynosi dokładnie 183 cm. Medyczno-prawne badanie uszkodzeń

Medyczno-prawne badanie uszkodzeń urazowych, których obraz widoczny jest na wierzchnim i spodnim odcisku zwłok Człowieka z Całunu, doprowadziło do jednogłośnych wyników Mamy tu do czynienia z obtarciami skóry oraz z ranami tłuczono-szarpanymi na twarzy oraz z całym prawdopodobieństwem ze złamaniami kości nosowych, będących wynikiem kontuzji miejscowo-okręgowych; z charakterystycznymi uszkodzeniami "foremnie" zdobionymi (niczym małe ciężarki), pokrywającymi tułów oraz kończyny - prawdopodobnie możemy je odnieść do metalowych końcówek biczy; z dwoma owalnymi obrzękami występującymi na łopatce lewej oraz powyżej łopatki prawej, których to powstanie tłumaczy się niesieniem patibulum - poprzecznej belki krzyża; z małymi, punktowymi ranami na skórze głowy wywołanymi nałożeniem korony z cierni; oraz innymi okrągłymi ranami, znajdującymi się na lewym nadgarstku i na stopach, będących wynikiem przebicia gwoździami rąk i nóg; na koniec odnotowujemy rozległą ranę ciętą, zadaną po prawej stronie klatki piersiowej. Wszystkie te uszkodzenia są szczególnie charakterystyczne i otwierają szerokie pole specjalistycznym wywodom. Przyczyny śmierci Konieczność ostatecznego stwierdzenia przyczyny śmierci Człowieka z Całunu wynika z medyczno-s4dowego niepodważalnego orzeczenia: struktura somatyczna, zawinięta w Całun, należy do zwłok (a nie do żywego człowieka). Można to w sposób techniczny wywnioskować z ułożenia głowy opadającej na piersi tak, iż na prześcieradle nie pozostał odcisk szyi; z nienaturalnego ułożenia kończyn górnych oraz z większego ugięcia kolana dolnej koniczyny lewej w stosunku do prawej; wszystko to potwierdza stan rigor mortis (stężenie pośmiertne mięsni), to charakterystyczne zesztywnienie mięsni, które następuje po śmierci. Co się tyczy przyczyny zgonu, zainteresowanie czysto kulturowe budzi niektóre patrystyczne interpretacje, głoszące, iż Jezus miał umrzeć w wyniku wygłodzenia lub udaru słonecznego. Z bliższych nam już czasów przypomnijmy ze w roku 1847 Wilhelm Straud, prezes Roya1 Medical Society z Edynburga, wysun4l hipotezę, że śmierć Jezusa została spowodowana pęknięciem serca, które sparaliżowane przez rozpacz i fizyczny ból, biernie się poszerzało aż pękło; jednak aktualna wiedza medyczna nie wykazuje, iż zdrowe serce może rozedrzeć się pod wpływem ciśnienia krwi w komorach sercowych. Francuski chirurg, Le Bec, jako pierwszy wpadł na pomysł, ze unieruchomienie kończyn górnych, przybitych do patibulum, co ma miejsce przy ukrzyżowaniu, wywołuje mechaniczne ograniczenie procesu oddychania. To Hynek, który w czasie I wojny światowej 1915-1918 służył w armii austro-węgierskiej, opowiedział o szczególnej i straszliwej karze, polegaj4cej na zawieszaniu za ręce żołnierzy w taki sposób, iż dotykali podłoża tylko końcami stóp. W ciągu zaledwie kilku minut następowało mechaniczne zaduszenie, które zmuszało do odcięcia skazanego zanim syndrom asfiksji stal się nieodwracalny Kara ta była stosowana ze śmiertelnymi konsekwencjami w obozie koncentracyjnym w Dachau. Hipoteza mówiąca, ze ukrzyżowanie wywołuje śmierć przez mechaniczne zaduszenie, została przyjęta przez większość późniejszych badaczy Na I Międzynarodowym Kongresie Naukowym w roku 1950 niemiecki radiolog, Módder, przedstawił relację, zawieraj4c4 wyniki badań, przeprowadzonych na własnej osobie oraz na swoich współpracownikach. Autorowi udało się wykazać, ze u ludzi zawieszonych za kończyny górne w niższych partiach ciała gromadzi się krew która z trudem powraca do serca, co wywołuje znane w medycynie zjawisko, określane terminem ortostatycznej zapaści. Przy uważnej analizie nie wydaje się, żeby istniała jakakolwiek rozbieżność pomiędzy hipotezę asfiksji a ortostatycznej zapaści; mogą one razem współistnieć. Ukrzyżowanie istotnie powoduje zaburzenie mechanicznego porządku ruchowego klatki piersiowej oraz, w wyniku siły grawitacji, przepony co wywołuje prawdziwą asfiksję, spowodowanąą unieruchomieniem klatki piersiowej. Niektóre nowoczesne traktaty z zakresu medycyny sądowej, wymieniając różne formy asfiksji urazowej, podają również ukrzyżowanie: a to dlatego, iż w przypadku człowieka ukrzyżowanego wysiłek związany z uniesieniem kończyn górnych, za którym idzie naciągniecie pasa łopatkowego, osłabienie mięsni kręgowych oraz pasa barkowego powodują podnoszenie się i unieruchomienie żeber; z drugiej zaś strony siła grawitacji, która oddziaływuje na wnętrzności w jamie brzusznej (a zwłaszcza w wątrobie) wywołuje postępującą redukcję ruchów przepony aż do całkowitego jej unieruchomienia. Oto najważniejsze aspekty w wyniku których ukrzyżowanie staje się przyczyną unieruchomienia klatki piersiowej z następującym po tym syndromie asfiksji. Medycyna sądowa naucza, iż w przypadku asfiksji mechanicznych obok niedotlenienia powstają objawy nerwowe oraz kardiocyrkulacyjne. Te ostatnie w asfiksjach wywolanych unieruchomieniem klatki piersiowej charakteryzują się postępującym nagromadzeniem krwi w najbardziej nachylonych miejscach ciała, ze skłonnością do zapaści ortostatycznej. Dalsze postępowanie badań pozwoli z pewnością na udoskonalenie streszczonych przez nas pojęć. W tym miejscu należy podkreślić, ze nie istnieje dzisiaj żaden biologiczny aspekt Całunu, który nie znalazłby dokładnej odpowiedzi w medycynie sądowej. Z drugiej strony zaś wnioski medyczno-prawne, zawarte w niniejszym opracowaniu, odpowiadają danym znajdującym się w Piśmie św, wiedzy archeologicznej oraz innym naukom fizyczno-chemicznym i informatycznym, jak wynika to z poszczególnych części, poświęconych różnym dziedzinom nauki, tego opracowania.

Zrodlo: http://mr.illusion.w...a.pl/calun.html
  • 0

#2

Luke.
  • Postów: 407
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

"Przyjmując argumenty wielu uczonych, święty Całun Turyński jest szczególnym świadkiem Paschy: Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Świadek milczący, lecz jednocześnie zaskakująco wymowny!"
(Jan Paweł II, Turyn 1980)
  • 0

#3

AREK(Ł).
  • Postów: 43
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jest tu dużo informacji niepotrzebnych.Mógłbyś to streścić???.Na lekcji religii katechetka opowiadała nam o Całunie Turyńskim jest to bardzo interesujące a nawet dziwne jak taki całun mógł przetrwać tyle lat??? :-D :-D :-D
  • 0

#4

Artemus.
  • Postów: 83
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ktoś, kto zdecydował się na stworzenie fałszywej relikwii, musiał nie tylko być genialnym artystą i posiadać niespotykane umiejętności techniczne, lecz także musiał być heretykiem.(...) To, że Leonardo był w stanie sprostać wyzwaniu pod względem technicznym nie ulega wątpliwości (...) Na pewno nie darzył zbytnia sympatią Kościoła Pozostaje pytanie, jak ten genialny wynalazca mógł stworzyć negatywowy wizerunek? Odpowiedź wydaje się prosta - jak widzimy, obraz jest odwrócony jak na negatywie fotografii, (...)stworzył on pierwowzór aparatu fotograficznego, tzw. "camera obscura".

Jeszcze jeden element tej układanki pasuje do hipotezy, że to Leonardo był twórcą całunu. Otóż twarz na płótnie przypomina nieco twarz samego mistrza.

Pewne ślady wykazują na to, że postać widoczna na całunie została "złożona" - ciało prawdopodobnie należało do kogoś kto rzeczywiście został ukrzyżowany. Wiadomo, że Leonardo, ze względu na swe badania anatomiczne, miał dostęp do zwłok. Wiadomo też, że w pracy nie oglądał się na sentymenty i normy moralne. Był również znanym dowcipnisiem i iluzjonistą. Z pewnością byłby zachwycony, gdyby wiedział, że przez całe stulecia ludzie będą padać na kolana przed jego podobizną. Wprowadzenie w błąd Kościoła katolickiego, którego nie darzył szczególną sympatią, dostarczyłoby mu jeszcze większej uciechy.

[koniec cytatu z ]http://cidernet.pl/~...y/srodek93.php]

Po wielu badaniach potwierdzono tą teorię. Nie dosc, że istnieją wyczerpujące dowody wskazujące na to, że to fotografia, m in. całun okazał się na tyle młody, że nie mógł miec kilku tysięcy lat. Komputerowo potwierdzono, że twarz jest podobna do Leonarda. Na dodatek przedstawiono metodę zrobienia własnego całunu materiałami dostępnymi genialnemu oszustowi z renesansu.
  • 0

#5

AREK(Ł).
  • Postów: 43
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Cały czas piszesz to sam mógłbyś napisać jakieś ciekawostki!!!! :spadaj: :spadaj: :spadaj:
  • 0

#6

Jocker.
  • Postów: 240
  • Tematów: 9
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jak dla mnie jest to jedno z najlepszych dzieł artystycznych jakie stworzył cżłowiek :)

Dołączona grafika
  • 0

#7

Ejael.
  • Postów: 1261
  • Tematów: 56
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Artemus, tylko że Całun Turyński pojawił się w Europie równo 95 lat przed narodzinami Leonarda da Vinci czyli w 1357 roku jako własność wdowy po rycerzu Godfrydzie de Charny.

Jeżeli to zrobił człowiek to niech powtórzy swoje dzieło :-D
  • 0

#8 Gość_inga

Gość_inga.
  • Tematów: 0

Napisano

Przypisywanie autorstwa całunu Leonardowi, jest w moim przekonaniu totalną bzdurą.
Owszem, wielkim artystą był i geniuszem wszechczasów, ale to nie jest powód do wyciagania tak daleko idących wniosków.
Juz sam fakt, że całun przetrwał w tak doskonałym stanie przez tyle wieków, swiadczy wymowniej niz jakiekolwiek wyniki badań o jego autentyczności.
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych