Skocz do zawartości


Zdjęcie

Przerażający, nierozwiązany i niepokojący incydent w górach Ural


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
199 odpowiedzi w tym temacie

#121

workofart.
  • Postów: 7
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ostatnio trafiłam na dobrze zrobiony dokument/paradokument podający jako przyczynę ich śmierci atak Yeti. Rozważone są w nim wszystkie teorie od lawiny po testy rosyjskich rakiet. Raczej pic na wodę, ale przyjemnie się ogląda.

http://www.filmydoku...syjskiego-yeti/

Polecam jako ciekawostkę.
 


  • 0

#122 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

Czy są gdzieś w necie zeskanowane dokumenty Rosyjskiej prokuratury dotyczące tej sprawy? Podobno zostały odtajnione...

Druga wersja jest bardzo prwdopodobna i tlumaczy praktycznie wszystko co sie tam wydarzyło.


Co z wyrwanym językiem? Śladami na czaszce jednej z ofiar, sugerującymi potężny cios?

Użytkownik Razor edytował ten post 29.12.2014 - 20:14

  • 0

#123

Oriana.
  • Postów: 36
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Czy są gdzieś w necie zeskanowane dokumenty Rosyjskiej prokuratury dotyczące tej sprawy? Podobno zostały odtajnione...

Druga wersja jest bardzo prwdopodobna i tlumaczy praktycznie wszystko co sie tam wydarzyło.

Co z wyrwanym językiem? Śladami na czaszce jednej z ofiar, sugerującymi potężny cios?
Mysle ze jak wypaliło im oczy to z jezykiem tez nie miało problemu, zwlaszcza gdy ktoś krzyczy z paniki lub bolu. Cios w glowe mogl powstac przy upadku lub zdezeniu z jakims odlamkiem, dla mnie taka wersja wydajr sie logiczna. Nie mam zamiaru sue kłócić czy upierac ale musisz przyznać że ze wszystkich teorii ta wydaje sie najbardziej pasować.

Użytkownik Xie_xie edytował ten post 29.12.2014 - 20:58

  • 0

#124

Filo.
  • Postów: 8
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

 

Co z wyrwanym językiem? Śladami na czaszce jednej z ofiar, sugerującymi potężny cios?

 

 

 

Najprawdopodobniej to sprawka miejscowego Yeti


Użytkownik Filo edytował ten post 01.01.2015 - 20:54

  • 0

#125

Zuzełka.
  • Postów: 194
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Aż przypomniał mi się film "Piknik pod Wiszącą Skałą"... Ale w górach na całym świecie dzieją się dziwne rzeczy, nieznajdujące wyjaśnienia ... 


  • 0

#126

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tyle, że Wisząca Skała, to nie góry :D Ale film, faktycznie - trzyma klimat.


  • 0



#127

Zuzełka.
  • Postów: 194
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Tyle, że Wisząca Skała, to nie góry :D Ale film, faktycznie - trzyma klimat.

Nie, nie... Niezależnie, najpierw skojarzył mi się film, a potem pomyślałam sobie, że o górach słyszy się co jakiś czas o dziwnych wydarzeniach ... 


  • 0

#128

c0r.
  • Postów: 9
  • Tematów: 3
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Wg Discovery to jest ostatnie zdjęcie jakie zrobili 

 

http://cryptomundo.c...loads/Urals.jpg

 

Nie wiem czy było ale ciekawa sprawa, Discovery raczej nie robiłoby fejków

 

hotlinkowanie.gif

/Connor


  • 0

#129

Monolith.

    ótta

  • Postów: 1248
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie wiem czy było ale ciekawa sprawa, Discovery raczej nie robiłoby fejków

 

 

A właśnie, że od jakiegoś czasu robi prawie same fejki. Niestety.


  • 1

#130

RadzioRBB.
  • Postów: 3
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Przerażający, nierozwiązany i niepokojący incydent w górach Ural


Dziesięciu narciarzy - ośmiu mężczyzn i dwie kobiety - wyruszyło na wyprawę w stronę góry Otorten w północnej części pasma gór Ural, 28 stycznia 1959 roku. Yury Yudin rozchorował się i opuścił grupę, zanim ta osiągnęła końcowy przystanek swojej wyprawy. Nie wiedział jeszcze, że po raz ostatni widzi swoich przyjaciół żywych.
 

otorten6.jpg
Yury Yudin tuli do siebie Lyudmile Dublinin tuż przed swoim opuszczeniem grupy na skutek choroby


Około godziny 17:00, 2 lutego, grupa prowadzona przez Igora Dyatlov'a rozbiła namiot na zboczach góry Kholat-Syakhl sąsiadującej z górą Otorten. Położenie obozu - zważając na duże doświadczenie Igora Dyatlov'a było dość niecodzienne, gdyż rozbity został on na otwartej przestrzeni, a nie w pobliskim lesie. Yury Yudin przypuszcza, że decyzja Dyatlov'a spowodowana była chęcią odbycia praktyki w obozowaniu na górskim zboczu.

otorten1.jpg
Grupa rozbijająca obóz


Dyatlov zobowiązany był do wysłania 12 lutego telegramu do Politechniki Uralskiej - miejsca, z którego narciarze wyruszyli. Data 12 lutego miała być końcową datą wyprawy, a telegram miał zostać nadany z uralskiego miasteczka Vizhai w celu powiadomienia o bezpiecznym zejściu grupy.

otorten7.jpg
Igor Dyatlov


Odnosząc się do relacji Yudina, Dyaltov miał powiedzieć, że grupa może mieć dzień lub dwa opóźnienia przy zejściu, nigdy jednak nie wysłano telegramu. 20 lutego krewni narciarzy zaalarmowali wojsko i policję, która wysłała za zaginionymi ekspedycję ratunkową.


Co znaleziono

26 lutego, ratownicy odnaleźli obóz. Był całkowicie opuszczony. Jeszcze bardziej niepokojący był fakt, że osobiste rzeczy narciarzy włączając w to buty i odzież chroniącą przed zimnem pozostawały wewnątrz namiotu. Sam namiot był częściowo przysypany śniegiem i w połowie przedarty. Znaleziono poszlaki, które wskazywały, że namiot został rozcięty od wewnątrz. Nie znaleziono śladów jakiejkolwiek walki, jednakże było jasne, że narciarze próbowali wydostać się z namiotu w pośpiechu.

Niedaleko od namiotu, ekipa ratunkowa znalazła 9 ścieżek śladów stóp, co dowodziło, że jedynymi osobami w tej okolicy była dziewiątka narciarzy. To co zaskoczyło ratowników to fakt, że część śladów zostawiona została przez ludzi noszących skarpety, jednego buta lub całkowicie bosych.

otorten3.jpg
Odnalezione obozowisko



Ciała

Około 500 metrów w dół zbocza, przy brzegu pobliskiego lasu, ratownicy znaleźli pierwsze dwa ciała, leżące pod dużą sosną. Georgy Krivonischenko oraz Yury Doroshenko, byli boso, ubrani tylko w bieliznę. Umarli na skutek hipotermii. Połamane gałęzie wokół pnia i leżących ciał wskazywały, że jedno z nich musiało wspiąć się na drzewo. Potwierdziło to także odkrycie ogołoconej z gałęzi części korony drzewa do wysokości 5 metrów. Być może dwójka ta szukała obozu, innych członków grupy lub czegoś bardziej złowieszczego. Znaleziono także ślady wskazujące, że w tym miejscu próbowano rozpalić ognisko, czego dowodzić miały zgliszcza części gałęzi.

otorten2.jpg
Sosna, przy której znaleziono ciała Georgy Krivonischenko i Yury Doroshenko


W połowie drogi pomiedzy granicą lasu, a obozowiskiem odnaleziono kolejne trzy ciała. Igor Dyatlov, Zina Kolmogorova i Rustem Slobodin zmierzali w stronę obozu gdy dopadła ich śmierć. Sekcja zwłok wykazała, że jej przyczyną było wychłodzenie organizmu. Pomimo faktu, że czaszka Slobodin'a była pęknięta - to hipotermia była przyczyną śmierci tej trójki.

otorten5.jpg
Od lewej Lyudmila Dublinina, Rustem Slobodin, Alexander Zolotaryov i Zina Kolmogorova (zdjęcie wykonane na początku 1959 roku)



Dwa miesiące później

W tym miejscu historia staje się jeszcze bardziej niezwykła i przerażająca. W dwa miesiące po odkryciu pięciu ciał, odnalezione zostały pozostałe cztery. Pod czterema metrami śniegu, w wąwozie, w odległości 75 metrów od sosny opisanej powyżej. Nicolas Thibeaux-Brignollel, Lyudmila Dubinina, Alexander Zolotaryov i Alexander Kolevatov - wszyscy doznali poważnych urazów i ponieśli śmierć w traumatycznych okolicznościach.

Czaszka Thibeaux-Brignollel'a była zmiażdżona, z kolei Dubinina i Zolatarev mieli liczne złamania kości żeber. Cała czwórka zmarła na skutek bardzo poważnych urazów wewnętrznych, które lekarze porównali do tych jakich doznaje człowiek uderzony przez pędzący samochód. Jednakże, w odróżnieniu od wypadku samochodowego, ciała nie zdradzały oznak urazów zewnętrznych / powierzchownych, włączając w to stłuczenia czy otarcia naskórka. Najbardziej niepokojący był fakt, że język Lyudmil'y Dubininy został usunięty. Cała czwórka była dużo lepiej ubrana niż pozostała piątka - od której, jak się później okazało, pozyskali oni ubrania.

Istotnym punktem tej sprawy jest to, że ubrania poddane analizie ukazały wysoki poziom napromieniowania. Po kilku miesiącach sprawa została zamknięta, a akta rzekomo przesłane do archiwum wojskowego. Oficerowie śledczy nie znaleźli wytłumaczenia tej tragedii. Niedługo po niej, cały obszar został zamknięty na trzy lata dla narciarzy i innych poszukiwaczy przygód.


Kule

Większa część dochodzenia w sprawie incydentu z góry Otorten została ukryta przed opinią publiczną. Powodem tego były liczne doniesienia ze strony lokalnych urzędników, ludności cywilnej, pracowników stacji meteorologicznej, a nawet ze strony wojska na temat "latających kul" widywanych nad tą okolicą pomiędzy lutym a marcem 1959 roku - o czym donosi główny badacz tej sprawy Lev Ivanov. Ivanov spekuluje, że kule te mogły mieć coś wspólnego z tymi tragicznymi wydarzeniami. Być może jednak nigdy nie dowiemy się, co tak bardzo przeraziło i doprowadziło do śmierci dziewiątkę poszukiwaczy przygód...

otorten4.jpg
Pomnik upamiętniający tragiczną śmierć dziewiątki młodych ludzi



Tłumaczenie i opracowanie: Eurycide
www.paranormalne.pl
źródła:
http://www.sptimes.ru/story/25093
http://www.moscowtim...0/42/302661.htm

 

Cała historia wydarzeń na przełęczy Dyatlova jest bardzo interesująca. Lecz nie doszukiwałbym się tu wyjaśnień paranormalnych. 
Jak wiadomo (albo i nie) Ural jest, oraz był wręcz najeżony, obecnie Rosyjskimi, a kiedyś Radzickimi mniej lub bardziej tajnymi bazami wojskowymi. Wszystko ze względu na warunki klimatyczne, oraz trudno dostępny teren. Wszak wiadomo, iż obiektów o charakterze militarnym nie stawia się w miejscu, do którego niemal każdy może łatwo się dostać. Jeśli skupilibyśmy się na tych bardziej tajnych bazach, to gdzie najlepiej postawić obiekt o podobnym charakterze, jak nie w pobliżu góry, do której nawet miejscowi, ze względów religijnych wolą się nie zbliżać? Przejdźmy dalej. Ktoś pisał tu już, iż grupa mogła paść ofiarą eksperymentu. Sądzę, że to dobry trop, lecz wydaje mi się, iż byli oni bardziej jego przypadkowymi świadkami, niż samym obiektem. Możliwe, ze wojsko Radzieckie testowało tam jakąś broń, silnik, lub źródło energii (ogniste kule na niebie) i nagle zorientowało się, że mają nieproszonych gości? Nie zapominajmy, ze mówimy o czasach zimnej wojny, w których każdy, nawet sekretarz partii mógł być agentem CIA xD. W każdym razie grupa mogła nawet niemieć pojęcia o przeprowadzanych eksperymentach, tylko po prostu znalazła się w złym miejscu, o złym czasie. Kiedy wszyscy poszli smacznie spać, zostali napadnięci przez służby specjalne. Gdy rozcięli namiot od środka, wpadli prosto w ręce oprawców. Ci, żeby dowiedzieć się dla kogo "pracują" nieszczęśni denaci, zaczęli ich torturować. Skoro Polska policja, w dzisiejszych czasach potrafi sprać kogoś tak, żeby nie pozostawić po sobie siniaków to myślicie, że wojsko Radzieckie nie znało podobnych sztuczek, tylko na większą "skalę"? :) Ostatecznie, po wykonanej robocie, wojskowi mogli pozbawić podróżników większości ubrań, i odejść pozostawiając ich samych sobie, nagich na mrozie...
Istnieje też możliwość, iż faktycznie ktoś z osób biorących udział w wyprawie miał powiązania z zachodnim wywiadem i doskonale wiedział gdzie idzie. Możliwe, że ktoś z nich posiadał wykradzione próbki jakiegoś materiału radioaktywnego (napromieniowane ubrania) które miały zostać przekazane komuś na tym zadupiu pod pretekstem wyprawy. Ucięty język mógł być kwintesencją tortur stosowanych na zdrajcach, którzy podjęli pracę dla wrogiego wywiadu.
Wracając do poprzedniej teorii, napromieniowanie mogło być również skutkiem "ognistych kul" czyli przeprowadzanych tam eksperymentów, których grupa nie miała prawa widzieć, i za to zginęła.
Wymownym jest również fakt, iż niejaki Jurij Jarowoj, który znaczną cześć swojego życia poświęcił na zbadanie tej sprawy (zebrał naprawdę imponującą ilość materiałów) zginął w wypadku samochodowym, na prostej i pustej drodze, a z jego domu zniknęły wszelkie materiały dotyczące wydarzeń na Przełęczy Diatłowa.
Ponadto, na owej górze doszło do znacznie większej ilości niewytłumaczalnych śmierci. W roku 64 uczestnik grupy geologów, niejaki Polakow, nagle doznał niewytłumaczalnego uczucia strachu i paniki. Wydawało mu się, że coś strasznego zbliża się w jego kierunku. Odczekał jakiś czas w ukryciu, a gdy wrócił do kolegów okazało się, że wszyscy nie żyją. Namiot palił się owinięty wokół jednej z ofiar, a kierownik grupy leżał twarzą do ziemi z wystrzelonym pistoletem. Trzecie ciało leżało obok drzewa, po czwartym geologu nie było śladu. Później sprawa została zamknięta. Sowieci stwierdzili, że do tragedii doszło po zjedzeniu zepsutych konserw... W tym samym miejscu, kilka miesięcy później, na przełęczy Purlachtyn-Sori ("Przełęczy, która przynosi ofiary") znaleziono troje martwych turystów z Petersburga. Wszyscy leżeli twarzą do ziemi, a kolor ich skóry był jaskrawożółty.
Informacje dotyczące innych wydarzeń do których doszło w tych okolicach skopiowałem stąd:
http://wmrokuhistori...zy-diatowa.html
W każdym razie dla mnie wygląda to tak, że po prostu w czasach Radzieckich znajdowało się tam coś, co nie miało prawa być dostrzeżone przez osoby postronne. I wszystko było robione tak, by ludzie trzymali się od tego miejsca jak najdalej... 


To się nazywa dopiero prawdziwa zagadka.
naprawdę ciekawy temat.


kiedyś gdzieś czytałem że w okolicy żyło kilka plemion - czemu nikt nie obstawia, że to oni byli sprawcami mordu?
Bestialskie rytułały jak odcięty język czy palenie ciał idealnie pasują do jakiś zabobonowych plemion. Zaatakowanie namiotu przez plemię myślę że dokładnie w taki sposób odzwierciediłoby dalszy ciąg zdarzeń - ucieczka po śniegu bez ubrania była bez szans w dobrze przystosowanymi do warunków i ataku tybycami. Mogli oni sobie też urządzić coś na wzór polowania/zabawy.

weźmy mniej prawdopodone opcje:

wojskowi - czy byliby ma tyle głupi aby w przypadku dokonania zbrodni zostawiać ciała? przecież w trakcie dochodzenia i tak by wyszło że to oni. Jeżeli by tego faktycznie dokonali wojskowi, moim zdaniem sprawiliby że ciała zniknełyby z powierzchni Ziemi.

ufo - to niestety zawsze będzie tylko zagadka. Nikt nie widział UFO oficjalnie, a nawet jeżeli dostalibyśmy 100% autentyczną fotografię spodka, to i tak nadal nie wiedzieibyśmy czy to ziemska czy pozaziemska technologia.

Propo wojska. Co byłoby głupsze? Zostawienie ciał, i upozorowanie "niewyjaśnionego wypadku" , czy pozbycie się ich? Co spowodowałoby, że ludzie myśleli, że po prostu "wyparowali". Tym bardziej, że w Związku Radzieckim takie zniknięcia kojarzone były jednoznacznie, tylko nikomu głośno niewolno było o tym mówić ;)


  • 0

#131

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Spotkałem się z teorią, że za wszystko odpowiadała burza śnieżna - gdzieś blisko uderzył piorun a na szczytach masztów namiotu i metalowych przedmiotach pojawiły się ognie św. Elma i biwakujący uciekli w panice. Sądząc że burza już przeszła zgromadzili się pod cedrem i próbowali rozpalić ognisko. Wtedy tuż obok uderzył drugi piorun. Dwie osoby zostały zabite i poparzone, pozostali zostali ranni i zdezorientowani. Grupa rozdzieliła się. Część poszła w głąb lasu a część w stronę namiotu. Wszyscy byli wyziębieni a ponadto porażeni. Ostatecznie wpadli w hipotermię i zamarzli.

http://www.unexplain...n.php?id=271057


  • 0



#132

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6626
  • Tematów: 764
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Film zrobiony przez National Geographic Channel o Grupie Diatlowa:

 

http://natgeotv.com/...-grupy-diatlowa





#133

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Poszperałam trochę w Internecie i znalazłam bardzo ciekawe i sensowne wyjaśnienie dlaczego Ci ludzie rozebrali się.

To zachowanie bywa przypisywane tzw. paradokalnemu rozbieraniu się < z ang.paradoxical undressing>  powiązanemu z demencją hipotermiczną.

 

Jak czytamy z wikipedii angielskojęzycznej http://en.wikipedia....iki/Hypothermia w wolnym tłumaczeniu:

 

Aż 20-50% śmierci związanych z hipotermią powoduje tak zwane 'paradoksalne rozbieranie'. Zjawisko to ma miejsce zazwyczaj w przypadku średnio i bardzo zaawansowanej hipotermii, wtedy kiedy człowiek ulega dezorientacji i zmieszaniu <...>. może wtedy zacząć się rozbierać co z kolei prowadzi do szybszego wychłodzenia

Ratownicy, którzy zostali przeszkoleni w technikach przetrwania w górach są  uczeni aby się tego spodziewać; jednak niektórzy mogą błędnie zakładać, że ofiary hipotermii zostały poddane przemocy seksualnej.

Jednym z wyjaśnień tego zjawiska jest upośledzenie funkcjonowania podwzgórza spowodowane zimnem. Podwzgórze jak wiadomo jest częścią mózgu, która reguluje temperaturę ciała.

Innym wyjaśnieniem jest to, że mięśniówka obwodowych naczyń krwionośnych obkurczona pod wpływem zimna 'męczy się' po pewnym czasie co prowadzi do obniżenia napięcia scian  naczyń krwionośnych i rozszerzenia ich. To z kolei powoduje gwałtowny napływ krwi i ciepła do kończyn. Powoduje to paradoksalne uczucie przegrzania u ofiar.'

 

 

Jak wspomniano jest to zjawisko bardzo częste w przypadku hipotermii a więc nie wyklucza ze wszystkie ofiary go doznały.

Przyznam jednak- nie wyjaśnia to uszkodzeń czaszki i żeber więc w tym względzie zdaję się na teorie o lawinie.

 

Nie znam sie dobrze na motoryzacji i nie wiem czy w takich warunkach jakiś kołowy lub gąsienicowy pojazd mógł nagle szybko mykać po śniegu  ale może jakies śnieżne pojazdy mogły 'potrącić'  kilak osób. Infradźwięki to też ciekawa teoria ale tutaj pozostaje pytanie czy badacze wiedzieli o tej małej 'ekspedycji' bo jesli tak to robienie tego typu testow na swoich obywatelach jest dosyć dziwaczne


Użytkownik Cadavera edytował ten post 19.02.2015 - 19:26

  • 0

#134

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Propo wojska. Co byłoby głupsze? Zostawienie ciał, i upozorowanie "niewyjaśnionego wypadku" , czy pozbycie się ich? Co spowodowałoby, że ludzie myśleli, że po prostu "wyparowali". Tym bardziej, że w Związku Radzieckim takie zniknięcia kojarzone były jednoznacznie, tylko nikomu głośno niewolno było o tym mówić

 

W Polsce nie mamy ani kawałka Syberii ,żyje tylko kilka niedźwiedzi , niema porównywalnego do radzieckiego reżymu a mimo to rocznie znika bez śladu 15 000. (w 2014  było to rekordowe  19 579 ludzi) Większośc się po jakims czasie odnajduje, ale wciąż pozostaje czarna liczba tych których nigdy się nie znajdą.


  • 0



#135

Raku.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam wszystkich. Nie będę tu rozważał co się stało, bo tego się chyba ustalić już nie da ale na wstępie mnie zastanowiło kilka rzeczy.

 

1. Jakim cudem po 25 dniach widziano jakieś ślady? Ktoś z Was juz o to pytał. W wielu tekstach widziałem nawet informacje, że ślady się gdzieś tam urywały (po bodaj 500 metrach), że nie mogli doliczyć się 8 czy 9 śladów. Jakim cudem po prawie miesięciu w górskim klimacie mogli z taką dokładnością oceniać ślady.

2. Rozcięcie namiotu od środka. Też już ktoś z Was to poruszał, ale można to przyjąć jako pewnik bo komuś się tak wydało? Na prawdę można to bezsprzecznie ocenić?

3. Czy na prawdę fachowcy od gór nie są w stanie powiedzieć jednoznacznie czy zeszła/niezeszła tam lawina? Przecież to nie jest ulepienie kulki śniegu, tylko poważny proces. Chyba można to jednoznacznie obalić będąc tam na miejscu.

4. Ja bym tak nie bazował bezkrytycznie na chociażby ocenach patamorfologów, który stwierdza że "coś nie jest możliwe" itd. Wtedy szczególnie w ZSRR to nie była dziedzina nauki jakoś niebywale rozwinięta.

 

Przy obecnej technice zapewne ta sprawa od razu by była rozwiązana, a tak zostanie legendą. Najbardziej prawdopodobna jest kwestia "jakiejś tam lawiny" albo jakiegos huku który mógł się wydawać lawiną. Tylko i tak trzeba się nagimnastykować żeby to uzasadnić.


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych