Te duchy płodów rozwaliły mnie na łopatki totalnie. Już prędzej byłabym skłonna uwierzyć w to, że grupka fanatycznych, antyaborcyjnych katolików zaplanowała tę katastrofę.
A ileż to zła ten świat doznał od katolików, a ileż to katolicy doznali zła od świata, chrześcijaństwo jest przecież tępione od zarania. Co nie znaczy, że bronię postaw fanatycznych katolików czy też bezczelnych morderstw i kłamstw kościoła ("św" Inkwizycja, oszustwa dogmatów, tajemnice Watykanu).
Jak cokolwiek może mieć ciąg w przEszłym życiu?
To, co teraz opiszę, jest BARDZO uproszczonym schematem, który nie oddaje zawiłego charakteru skomplikowania Boga i Praw, które stworzył.
My ludzie widzimy tylko końcówkę wydarzenia: wypadek samolotu z rodziną, która była przeciw aborcji.
A jeśli np. w poprzednich życiach owe osoby, które zginęły od uderzenia samolotu lub w płomieniach były np. żołnierzami lub przypadkowymi sprawcami zbrodni (np. zaprószyły ogień, w którym ktoś zginął i teraz same w karmie miały zginąć od płomieni) - a ktoś z nich np. w poprzednim życiu był mordercą i zabił kogoś np. podrzynając mu gardło, teraz np. sam zginął pocięty elementami samolotu - lub zginął od uderzenia a sam kiedyś wywołał podobną śmierć).
Więc Mechanizmy Wszechświata wszystkie te osoby zaprowadziły jako jedną rodzinę, sprawiły, że znalazły się w samolocie i wszystkie zginęły, przy okazji dając ludzkości pod rozwagę, czy aby frywolna i pozbawiona racjonalizmu aborcja nie jest zbrodnią przeciw bezbronnemu Człowiekowi?
Bóg ZAWSZE postępuje wielopoziomowo - tak, jak np. My spóźniając się na pociąg do pracy ciągniemy za sobą ciąg zdarzeń, np. że powinniśmy wcześniej ustawiać budzik, wcześniej kłaść się spać, aby nie zaspać itd, itp.
Oczywiście - powyższa historia opisana przeze mnie może być kompletnie fałszywa - ma ona jednak obrazować, że NIC nie jest "przypadkowe" - jedynie ludzie błędnie interpetują końcówki wydarzeń.
Coś w rodzaju: wszyscy wiedzą, że kryzys ekonomiczny powstał w chciwości i celowemu zaplanowaniu przez jakąś sektę/grupę, która ma w tym jakiś interes, aby faktycznie wywołać ów kryzys - ale przed kamerami "ekonomiczne" eksperty prześcigają się w wynajdowaniu powodów i metod leczenia - pozostając w fałszu, ponieważ doskonale wiedząc o ŹLE postawionej diagnozie, dają ZŁE recepty. Diagnoza powinna być następująca: wszyscy ekonomiści odpowiedzialni za kryzys, politycy postawieni przed sądem, ukarani. A dopiero potem przeanalizować, dlaczego i jak stworzono kryzys, kto na tym zarobił, jakie mechanizmy użyto lub wykreowano do manipulacji kryzysem.
To jest tak: jechał dziadowski kierowca samochodem i zrobił wypadek (ten kryzys). A ekonomiści na to: to może wylejmy więcej chropowatego asfaltu, postawmy więcej znaków, poszerzmy drogi, rozdajmy dzieciom naklejki w szkołach i puszczajmy codziennie Misia Uszatka na dobranoc, żeby już nie terroryzować społeczeństwa Pokemonami.
A przecież sprawa była prosta: kierowca był do d...y i ćwok nie nauczył się jeździć. Więc po pierwsze należy zrewidować plan nauki kierowców, czy jest dobry, po drugie, czy ten, kto uczył go jeździć, ma odpowiednie kwalifikacje, po trzecie, czy kierowca nie ma czasem poprzestawianych klepek.
Wiem, że to może jest off-topic z tym kryzysem - bo niby jak to się ma do wypadku. Ano, to proste: każde zdarzenie jest wielopoziomowe, My zaś widzimy efekt końcowy wydarzenia - a w takich wypadkach, powinnyśmy przeanalizować każdy dostępny materiał dowodowy i mozolnie, pewnie też miesiącami lub latami badać takie przypadki, aby po żmudnych badaniach, pewnie kilkusetletnich ktoś powiedział: znalazłem wspólny klucz, już wiem, kto i dlaczego, wiem jak, a nawet w przybliżeniu, kiedy.
Dziedzin, które należałoby uruchomić badając każdy przypadek z osobna, jest pewnie kilkadziesiąt.
Ale kto to ma robić: Pseudonaukowi Kretyni, którzy nauczyli się przelewać menzurki na chemii i potrafią w Nasa wciskać cholerne guziczki ON-OFF???
Zagłada i tak przyjdzie na ludzkość, to pewne, nie wiemy kiedy, ale sami sobie ją bardzo dokładnie przygotowujemy. Robimy to z taką precyzją, że aż szokujące, że niczego się nie nauczyliśmy przez tysiąclecia.
Jedyne, w czym mam nadzieję to to, że Bóg jest cholernie sprawiedliwy, że dusza jest nieśmiertelna, że pamięć o przeszłych czasach zostanie kiedyś przywrócona Przyszłej Ludzkości Odrodzonej a wtedy powiemy, że byliśmy takimi głupcami, że to się w pale nie mieści - i najważniejsze, że istnieje Uniwersalna Sprawiedliwość, która odda później z nawiązką wszystkim tym, którzy walczyli o coś lepszego.
Pozdrawiam