Domaganie się równych zarobków, równego traktowania, szczepionek na różne choroby kobiece i czego one tam sobie jeszcze chcą - poddajmy analizie: [pozwolicie, że skopiuję moją wypowiedź z forum mojego wydziału, bo nie chce mi się tego samego pisać po raz drugi]
"Dojdziemy niedługo do stwierdzenia, że faceci są niepotrzebni, skoro kobieta może poradzić sobie ze wszystkim. Szkoda tylko, że plemników sobie nie wytwarza, bo byłoby 2in1.
Cały feminizm to jedna wielka bzdura wymyślona przez kobiety, którym nudzi się w domu, albo które są przesadnie altruistyczne w stosunku do innych kobiet i chcą uszczęśliwiać je na siłę. Prawda jest taka, że jak która - kolokwialnie mówiąc - niewyparzoną buzię ma i łokcie, to jej się uda doskonale, a jak nie, to sobie zostaje feministką.
Szczepionki? Jakie znów szczepionki? Babki na wsi ciężko zmusić żeby do ginekologa poszły, bo im wstyd, a przebadać się nie potrzebują, bo lepiej nie szukać, bo jak się za dużo szuka, to się prędzej czy później znajdzie, a wam się wydaje chyba, że one tak na hurra szczepić się będą.
Równe traktowanie? No pardon, kobieta od mężczyzny jednak ODROBINKĘ się różni. Jeżeli któraś wybitnie chce równouprawnienia, to niech idzie do kopalni, złapie kilof i do roboty, albo na budowę, ciężkie rzeczy nosić. To chyba logiczne, że są rzeczy, do których kobiety się nie nadają.
Dziwi mnie, że gdy facet chce być przedszkolanką albo chce pracować w typowo niemęskim zawodzie, to jakieś takie dziwne spojrzenia, że coś z nim nie tak, ale jak niunia chce udowodnić facetom, że ona wcale nie musi być gorsza, a może być wręcz lepsza, to już jest wszystko okej."
Kobieta i mężczyzna się RÓŻNIĄ. Nie mam zielonego pojęcia DLACZEGO panie feministki starają się za wszelką cenę zrobić z mężczyzn jakieś udamszczone byty, pozbawiając ich męskości. Żeby nie było, że jedną tylko stronę trzymam: zdarzają się wśród facetów szowinistyczne świnie, ale nie ukrywajmy: jeżeli facet olej w głowie ma i dobrze go wychowano, traktuje kobiety z szacunkiem, czyli tak, jak być powinno. Ale nie może być tak, że mężczyźni szanują kobiety, a one nimi pomiatają, szacunek winien iść z obu stron.
Oczywiście nie jest tak, że popieram w tym sporze wyłącznie mężczyzn. No pewnie, chciałabym móc nie siedzieć całe życie w garach i nie prać mojemu przyszłemu mężowi skarpetek i czekać na niego z gorącym obiadkiem 365 dni w roku, ale to NIE OZNACZA , że muszę iść na debilny marsz równości i domagać się równych praw, skoro jestem zdania, że te prawa mam! Niechże już kobiety nie narzekają, bo ich mężczyźni pomagają im w domu i to nierzadko całkiem sporo, feministki czasami robią z kobiet jakieś pokrzywdzone kury domowe i obrażają je tymże właśnie.
To, że nie nadaję się do jakiegoś męskiego zawodu jest całkiem normalne, mężczyźni też nie nadają się do wykonywania niektórych kobiecych prac, ale żaden z nich z tego powodu zadymy nie robi. Jestem zdania, że jeżeli będę chciała się zrealizować, to zrobię to, bez względu na moją płeć. Idealizm? Być może. Być może też trafię w życiu na jakąś szowinistyczną świnię [cóż za popularne połączenie wyrazów], lecz nie wykluczam, że trafię również na rozszalałą samicę, która popalić da mi tak samo.
Radykalne feministki mówią o oddzieleniu się od mężczyzn poprzez doprowadzenie do panowania kobiet - matriarchatu, umiarkowane mówią o wzajemnym uzupełnianiu się płci. Ich szczególna uwaga poświęcona jest przeciwdziałaniu dyskryminacji i gorszemu traktowaniu kobiet ze względu na ich cechy, sposób myślenia i osiągnięcia w różnych dziedzinach życia.
Matriarchat? Seksmisja zatem, niech naukowcy doprowadzą do tego, że kobieta będzie mogła się zapładniać własnymi plemnikami, a jakże.
Umiarkowane feministki mówią o wzajemnym uzupełnianiu się płci? Bzdura, to jest rzecz prawie oczywista i nie sądzę, by trzeba było z feminizmem wyskakiwać. Jak mawia mój doktor od historii Polski XIX wieku: "kobieta i mężczyzna są stworzeni po to, by się uzupełnić. Kobieta potrzebuje mężczyzny, a mężczyzna kobiety. Tak, drogie panie. Co wy z nami robicie..."
Dyskryminacja i gorsze traktowanie ze względu na płeć? Równie dobrze możnaby napisać o tym, jak kobiety dyskryminują mężczyzn, bo to się zdarza i wcale nie są to pojedyncze przypadki.
Przejaskrawiam oczywiście, żeby było wyraźnie i dosadnie.
Emancypacja TAK, feminizm NIE.