Więcej o tym niezwykłym człowieku znalazło się w sierpniowym numerze "Focus ekstra":
KTO BYŁ NAJINTELIGENTNIEJSZYM CZŁOWIEKIEM W HISTORII?
Choć trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, specjaliści wskazują Amerykanina Wiliama Jamesa Sidisa, który urodził się w 1898 roku. Mając rok, Sidis mówił biegle po angielsku, a sześć miesięcy później czytywał już ,,New York Timesa". Jako trzylatek pisał na maszynie, w ciągu czwartego roku życia opanował łacinę i grekę. Mając pięć lat, zaczął być w Stanach Zjednoczonych bardzo popularny - potrafił w pamięci policzyć, na jaki dzień tygodnia przypadało dane wydarzenie historyczne. Do siódmych urodzin nauczył się kolejnych języków - francuskiego, rosyjskiego, hebrajskiego, tureckiego, armeńskiego i portugalskiego. W 1906 roku jako ośmiolatek zdał egzamin wstępny na Uniwersytet Harvarda, jednak uznano, że jest za młody, by studiować. Na przyjęcie na uczelnię czekał trzy lata - w tym czasie pisał książki o astronomii i anatomii oraz uczestniczył w spotkaniach harvardzkiego klubu matematycznego, zajmując się czwartym wymiarem ciał stałych. Cudowne dziecko obroniło pracę magisterską po trzech latach regularnych studiów.
Sława i popularność kosztowały Sidisa słono. Nie sprawdził się w roli nauczyciela akademickiego (musiał uczyć starszych od siebie studentów), zrezygnował więc z kariery na uniwersytecie. Ponieważ cierpiał na powtarzające się ataki nerwowe, rodzice zamknęli go na rok w zakładzie dla psychicznie chorych w New Hamphsire. Po tym wydarzeniu odsunął się od rodziny. William James Sidis zmarł w wieku 46 lat na wylew krwi do mózgu. Gdy umierał, nie było przy nim nikogo. Według szacunków, jego IQ mieściło się w przedziale 250-300.