Skocz do zawartości


Zdjęcie

Grabarzowi spod łopaty, czyli żywcem pogrzebani.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
25 odpowiedzi w tym temacie

#16

Carlos19.
  • Postów: 33
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zaniedługo technika tak się posunie na przód, że każda trumna będzie miała system komunikacji. Chodzi o to, że w każdej dadzą kamerę i taki jakby telefon. Po przebudzeniu można będzie się skomunikowac z centralą.
  • 0

#17

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A możne lepiej kołek osikowy ... ^Y^
  • 0



#18

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pochowani żywcem

Temat tabu. Temat zgroza. Relacje o ludziach uznanych za zmarłych, którzy jednak zmarłymi jeszcze nie byli i którzy odzyskali świadomość będąc już pochowani. W trumnie. Pod ziemią.

Badacze ubrani w specjalne stroje, które miały uchronić ich przed zarazą, zeszli do podziemi w krypcie kościoła w Szprotawie (Lubuskie). I przeżyli szok. Ciała były doskonale zmumifikowane. Zachowały się nawet bawełniane pończochy sióstr, skórzane buty, drewniane krucyfiksy, a nawet papierowe wi-zerunki Chrystusa, które leżały w trumnach.
Krypta kryła 32 trumien, w których od 1699 do 1808 roku pochowano 59 zakonnic. Większość zwłok leżała na wznak z rękoma splecionymi na piersiach. Tylko ciało jednej mniszki było poskręcane. Tak jakby po pochówku obracała się w trumnie, walczyła. Lewa ręka opierała się na brzegu lekko uchylonej trumny. Ułożenie ciała wskazuje, że zakonnica została pochowana żywcem!
Co się wtedy myśli? Co się wtedy odczuwa? Wątpię, aby komukolwiek z nas wystarczyło na to wyobraźni. W swym opowiadaniu „Przedwczesny pogrzeb”, amerykański pisarz Edgar Allan Poe, przedstawiając odczucia człowieka pochowanego żywcem twierdzi, że wyobraźni nam zabraknie. Zabraknie każdemu, kto nie zetknął się z taką tragedią.

„Nie ma nieszczęścia, które by mogło w tak okropnej mierze pognębić do ostateczności ciało i duszę, jak przedwczesne złożenie do grobu. Nieznośny ucisk płuc, duszące wyziewy wilgotnej ziemi, wpijanie się rąk w pośmiertne całuny, nieubłagana cieśń szczupłego pomieszczenia, mrok wiekuistej nocy, cisza jak ogłuszające morze, niewidzialna wprawdzie, lecz dająca się wyczuć obecność robaka-zwycięzcy – wszystko to w połączeniu z myślami o powietrzu i zieleni rozpostartej hen, w górze, ze wspomnieniami o ludziach nam bliskich, którzy by pośpieszyli z pomocą, gdyby wiedzieli, co z nami się dzieje, ze świadomością, iż oni o tym nigdy dowiedzieć się nie mogą, że beznadziejnym udziałem naszym jest nieunikniona śmierć – myśli te napawają serce, co jeszcze bije, takim ogromem przerażenia i nieposkromionej trwogi, iż cofa się z drżeniem przed nimi nawet najśmielsza wyobraźnia”. Wtedy człowiek modli się o szybką śmierć.

Od razu rodzą się pytania, czy naprawdę możliwe jest pochowanie człowieka żywego, czy naprawdę można się aż tak bardzo pomylić? Przecież nie wolno dokonać pogrzebu bez aktu zgonu, wypisanego przez lekarza. A więc, co to za lekarz, który nie potrafi odróżnić jeszcze żywego od już umarłego?

Groby świadczące o tym, że pochowano w nich osoby żywe

Zacznijmy może od tego, że dokumenty zezwalające na pogrzeb, wymagane są stosunkowo od niedawna. Przedtem nikomu nie było to potrzebne. Zmarłych chowano dlatego, że zmarli, a jak wygląda zmarły, to każdy wiedział.

Omyłkowe pogrzeby ludzi jeszcze żyjących towarzyszą człowiekowi od zarania jego dziejów i żadne miejsce na ziemi nie jest wolne od takich incydentów. Zdarzało się to zawsze i wszędzie. Dawniej takie błędy zdarzały się częściej. Mamy relację angielskiego proboszcza z XVI wieku, który likwidując stary cmentarz, nakazał ekshumację wszystkich tam pochowanych. Wtedy, ku swemu przerażeniu, ksiądz dowiedział się, że na starym cmentarzu znajdowały się groby, świadczące o tym, że pochowani w nich ludzie odzyskiwali świadomość dopiero w trumnie, że walczyli o wyjście z grobu. Wieka tych trumien od strony wewnętrznej nosiły ślady zadrapań i uderzeń, a szkielety w nich spoczywające leżały poskręcane w najdziwaczniejszych pozach. Statystyka cmentarza była porażająca. Na każde 25 pochówków, jeden dotyczył człowieka jeszcze żywego! Czyli pełne 4% pochowanych żywcem!

Przenoszenie całego cmentarza jest dobrą okazją, by zorientować się w ilości takich pochówków. Kiedy w roku 1896 przenoszono szczątki zmarłych, pochowanych na amerykańskim cmentarzu Fort Randall Cemetery, rozpoznano wiele grobów, w których znajdowały się zwłoki, wykazujące cechy pochowania ich za życia. Statystyka była dużo lepsza niż cmentarza z XVI wieku, bo takich pochówków było już tylko 2%. Zapewne dlatego, że lepsze niż w wieku XVI było wtedy rozeznanie w sprawach życia i śmierci.

Do niedawna jeszcze panowało przekonanie, że objawami śmierci jest ustanie oddychania i zatrzymanie akcji serca. Skoro delikwent nie oddychał i nie wyczuwało się tętna, uznawano go za zmarłego. W tej chwili ogromny procent takich przypadków przywraca się do życia podczas procesu reanimacji, które to czynności wykonać może już każdy i do których przeprowadzenia nie potrzebna jest obecność lekarza. Dawniej, wszyscy w ten sposób „ożywieni” poszliby do ziemi jako martwi.

Proces umierania, w największej ilości przypadków, bywa prosty i nieskomplikowany. Jednak w pewnym procencie jest bardzo trudny do rozpoznania, nawet dla doświadczonego lekarza. Pokrzykiwanie na lekarzy świadczy tylko o prostactwie pokrzykującego. Medycyna może dziś dokonać wiele, ale przecież nie może wszystkiego. Wiele jest jeszcze spraw, których medycyna nie zna. Medycyny nie uczą nas aniołowie. Sami musimy dochodzić prawdy i często, zanim ustali się przyczynę i sposób postępowania, działa się niejako po omacku i na wyczucie. Duże sukcesy, jakie osiągają nasi lekarze powoduje mylne mniemanie, że powinni sobie poradzić z każdym problemem. Skoro sobie gdzieś nie radzą, to zapewne jest to efekt zaniedbania, niedouczenia, albo nonszalancji.

„Każdy sądzi według siebie” – jak powiada stare porzekadło. I ono się sprawdza. Najgłośniej krzyczą ci najgłupsi.

Ale problem jest! Pewien lekarz zbierał opisy przypadków pochopnego orzekania śmierci i udało mu się zebrać: 219 przypadków, w których „zmarły” o włos uniknął pogrzebania, a także 149 przedwczesnych pochówków, kiedy doszło do pochowania osoby żyjącej, 10 przypadków sekcji dokonanej na żywym człowieku i 2 rozpoczęte balsamowania ludzi wciąż jeszcze żywych!

Te osoby miały dużo szczęścia

Raz po raz dowiadujemy się o przypadkach może nie tyle pochowania, (bo tych nie zobaczymy tak prędko), ale o próbach pochowania ludzi jeszcze żyjących, którzy czasem dosłownie w ostatniej chwili dali obecnym jakiś znak, zanim zakopano ich do grobu. Takich relacji jest mnóstwo. Przytoczę kilka przykładów, bynajmniej nie kierując się przy tym chronologią wydarzeń.

Niccolo Paganini, słynny włoski skrzypek wirtuoz, jeszcze będąc dzieckiem, popadł w głęboki letarg. Jako zmarły, został włożony do trumny. Tuż przed jej zamknięciem ktoś zauważył, że chłopiec poruszył ręką. Dzięki Bogu, w porę przerwano uroczystości pogrzebowe i świat odzyskał genialnego muzyka.

W roku 1979 ukazała się „Księga Straszliwych Pomyłek” autorstwa Stephena Pile’a, gdzie opisany jest przypadek nowojorskiego anatomopatologa, który w roku 1964 właśnie rozpoczął sekcję zwłok, gdy nagle „zwłoki” poderwały się ze stołu sekcyjnego i chwyciły doktora za gardło. „Zwłoki”, choć już nieco nacięte, przeżyły incydent. Doktor, niestety, nie przeżył zawału, wywołanego przerażeniem. Umarł na miejscu.

Pastor Schwarc ocknął się, leżąc w trumnie, stojącej już nad otwartym dołem, gdy przed opuszczeniem trumny parafianie zaśpiewali ulubiony przez pastora hymn. Leżący w trumnie pastor przyłączył się do chóru i to ocaliło mu życie.

Prawosławny biskup z wyspy Lesbos Nicephorus Glycas już dwa dni leżał wystawiony w otwartej trumnie, otoczony modlącymi się wiernymi, gdy nagle usiadł w trumnie, przez chwilę rozglądał się zaskoczony, aż wreszcie kazał sobie wytłumaczyć, co oznacza ten obrzęd, który koło niego odprawiają i czemu wszyscy tak się na niego gapią?

W lutym 2005 roku w miejscowości Kula-Mutu w Gabonie „zmarła” pani Agnas Mbenga. Ciało przeniesiono do kostnicy i zamknięto w szufladzie chłodziarki. „Nieboszczka” leżała tam całe 18 godzin, po czym zrobiła awanturę i kazała się odwieźć do domu. Jak stwierdziła – utraciła zaufanie do medycyny.

W roku 1993 mężczyzna z Johhanesburga (RPA) został po wypadku samochodowym uznany za zabitego. Przez dwa dni „ciało” przetrzymywano w kostnicy. Wreszcie ktoś usłyszał jego krzyki.

Włoski poeta Francesco Petrarka leżał na marach już całą dobę, kiedy nagle wstał i zażądał zamknięcia okna, bo dokucza mu hulający po pokoju przeciąg. Poeta żył jeszcze ze trzydzieści lat, pisząc swoje słynne sonety.

Starsza kobieta „zmarła” i została przewieziona do krematorium. Już leżała na wózku wjeżdżającym do pieca, gdy nagle poruszyła ręką. Pracownik krematorium w ostatniej sekundzie zatrzymał wózek!

Starodawny polski zwyczaj mówiący, że nieboszczyk powinien przed pogrzebem przez trzy dni pozostawać w domu, uratował życie kobiecie, uznanej za zmarłą. Na trzeci dzień, kobieta leżąca dotychczas w trumnie, wstała i zaczęła sobie poprawiać włosy. Trzeba było wzywać karetkę pogotowia. Nie do tej kobiety, ale do jej domowników.

W prosektorium jednego z miast w Polsce elektryk naprawiał zepsute oświetlenie. Było cicho i pusto. Nagle mężczyzna wydał straszny krzyk i wyskoczył przez okno. Okazało się, że jedna z leżących na stole sekcyjnym pań, właśnie zaczęła wstawać.

Obyśmy mieli odwagę pomóc umierającemu

Od bodaj paru tysięcy lat szerzy się wśród ludzi strach przed cmentarzem, trumnami i mogiłami. Wciąż opowiada się sobie przerażające historie o krzykach, stukaniach lub jeszcze innych odgłosach, wydobywających się z grobów lub krypt, gdzie spoczywają zmarli. Nikomu nie przychodzi do głowy, że może to oznaczać, iż w grobie, skąd dochodzą hałasy, pochowano żywego człowieka, wzywającego teraz pomocy. Będzie się natomiast gadać, o duchach, wampirach, diabłach i co tam jeszcze. Nikt nie rzuci się na pomoc nieszczęśnikowi, który teraz dopiero naprawdę umiera.

Oto historia, jaka wydarzyła się w Niemczech. Kraju ludzi jakoby trzeźwych i rzeczowych.

Po ceremonii pogrzebowej, biorący udział w pogrzebie odeszli, pozostawiając grabarzy zasypujących grób. Wtedy z wnętrza niezasypanej jeszcze trumny rozległo się stukanie. Grabarze wstrzymali pracę i stanęli nieruchomo koło trumny. Stali tak przez DZIESIĘĆ MINUT!!! Nie zrobili niczego, co mogłoby pomóc zamkniętemu w trumnie. Pukanie stawało się coraz cichsze, aż wreszcie ucichło całkowicie. Wtedy grabarze dokończyli zasypywanie grobu.

Ocenę tego incydentu pozostawiam Czytelnikom.

Żyjemy w świecie, w którym tak naprawdę nie znaczymy nic. Nad nami wciąż uzurpują sobie władzę najrozmaitsze „autorytety”, które pozwalają, lub nie pozwalają, zgadzają się, lub nie zgadzają, a wszystkie solidarnie dbają o to, żeby cokolwiek się dzieje, działo się tylko zgodnie z ich wolą. Oto inna opowieść.

W roku 1886 na cmentarzu we Włoszech usłyszano pukanie, dochodzące z pewnego grobowca. Powiadomiono o tym zarząd cmentarza. Zarząd zwrócił się do policji z prośbą o zezwolenie na otwarcie grobu. Policja zwróciła się do proboszcza z prośbą o pozwolenie na wydanie pozwolenia otwarcia grobu na cmentarzu, który mu podlegał. Zanim uzyskano wszystkie zgody i otwarto grób, całe to działanie okazało się niepotrzebne. Pochowany żywcem, w międzyczasie naprawdę umarł. Świadczyło o tym jego porwane ubranie i pogryzione przez nieszczęśnika palce obu rąk.

Rok 1893 i również Włochy. Z grobu, w którym właśnie pochowano młodą kobietę, będącą w ostatnim miesiącu ciąży, zaczęły wydobywać się krzyki. Trwało tak przez kilka dni, bo chcących rozkopać grób powstrzymywał ksiądz, strasząc ich, że spotkają tam samego szatana.

Wreszcie ktoś nie dał się zastraszyć i mogiłę otwarto. Za późno!! Straszny widok ukazał się przybyłym na cmentarz. Kobieta ocknęła się w trumnie i zaczęła rodzić! Dziecko musiało urodzić się żywe, ale zmarło podobnie jak i jego matka, która, widać to było, walczyła do końca!

Tragedia, jaka rozegrała się dwa metry pod ziemią była tak przerażająca, że powstrzymam się przed dalszym opisem.

Przykłady, które przytoczyłem, wskazują, że będąc już pochowanym za życia, nie bardzo można liczyć na szybką pomoc. Dziki strach przed grobem i cmentarzem, jaki jest powszechny wśród ludzi, skutecznie blokuje próby takiej pomocy.

Pomoc nieśli cmentarni złodzieje

Paradoksalne, ale skuteczną pomoc dla pochowanych za życia, nieśli cmentarni złodzieje.

Na podstawie zapisków z początku XVII wieku, można się dowiedzieć, że w Ardtannies w Szkocji, pochowano starszą panią Marjorie Elphistone. Bogaty pogrzeb, a szczególnie cenna biżuteria, w jaką wyposażono zmarłą, nie uszły uwadze złodziei cmentarnych. Jeszcze tej samej nocy rozkopali grób, chcąc dobrać się do tej biżuterii. Gdy zdjęli pokrywę trumny, pani Elphistone zaczęła jęczeć. Przerażeni złodzieje rzucili się do panicznej ucieczki, a pani Marjorie po chwilowym odpoczynku, wstała i poszła do domu. Przeżyła swojego męża o sześć lat!

Podobne wydarzenie miało miejsce w Szkocji, w roku 1674, w miejscowości Chirnside. Zmarła tam również Marjorie, ale Halcrow Erskine, którą na ostatnią drogę wyposażono w najrozmaitsze kosztowności. Jak potem wykazało śledztwo, to zakrystian, zajmujący się pochówkami, postanowił nieboszczkę okraść i dlatego celowo pochował ją w płytko wykopanym grobie. W nocy zakrystian wrócił i gdy próbował odciąć jej palec, bo inaczej nie mógł zdjąć pierścionka, „nieboszczka” ocknęła się. Wydarzenie miało szczęśliwy finał. Zbrodniczy zakrystian poszedł do więzienia, a pani Marjorie żyła długo i szczęśliwie. Zanim (tym razem już na serio) umarła, urodziła i wychowała dwóch dorodnych synów.

Wielu „zmarłych” zawdzięczało swoje drugie życie, złodziejom zwłok. Ta dziwna profesja powstała w czasach, kiedy coraz bardziej zaczęły się rozwijać uczelnie medyczne, a obowiązujące prawo zabraniało dokonywania sekcji zwłok. Był to jeden z wielu głupich przepisów jeszcze głupszej władzy, która co prawda chciała mieć dobrych medyków, ale na dokonywanie niezbędnych do tego badań anatomicznych zgody dać nie chciała, motywując swój zakaz względami moralnymi i religijnymi. Zadziwiająca subtelność, bo jednocześnie nie było ograniczeń dla okrutnych wojen, tortur i traktowania całych narodów jak bydło robocze. Głupota prawa jest matką tak zwanej „szarej strefy”, czyli bezprawnej działalności, mającej na celu kompensowanie szkód, wyrządzanych przez głupie prawo.

Powstawały więc całe przedsiębiorstwa, wykopujące na cmentarzach zwłoki świeżo pochowanych (liczył się czas, bo zepsutych zwłok nikt nie chciałby kupować), które były sprzedawane uczelniom medycznym na anatomiczne preparaty. Ten proceder uratował przed okropną śmiercią niejednego nieszczęśnika, wykopanego prawie natychmiast po pogrzebie.

Żywcem pochowano ks. Piotra Skargę

Najwięcej jest jednak przypadków, kiedy to pochowany za życia nigdy nie doczekał się pomocy. Z ludzi najbardziej Państwu znanych, których dotknęło takie nieszczęście, wymienię choćby słynnego polskiego jezuitę księdza Piotra Skargę i rosyjskiego pisarza Mikołaja Gogola.

Piotr Skarga (właściwie Piotr Powęski) umarł w roku 1612. Osiemdziesiąt dwa lata po jego śmierci zaczął się proces, mający doprowadzić do beatyfikacji księdza. Podczas dokonanej ekshumacji stwierdzono ze zgrozą, że Piotra Skargę pochowano żywcem! Ciało leżało w pozycji nienaturalnej, a na wieku trumny pozostały ślady paznokci zmarłego. Proces beatyfikacyjny został przerwany, bo posłużono się dość przewrotną logiką, twierdząc, że nie można wykluczyć, iż żywcem pochowany ksiądz, będąc w rozpaczy, bluźnił Panu Bogu.

Mikołaj Gogol, czyli Nikołaj Wasiljewicz Gogol zmarł 4 marca 1852 roku w Moskwie. Przeprowadzono później ekshumację i stwierdzono, że pisarz został pochowany żywcem. Znaleziono ciało skulone w śmiertelnym skurczu, z pogryzionymi palcami rąk...

Dowiedziałem się tylko o jednym przypadku, kiedy to ktoś samodzielnie opuścił zasypany grób. Mógł to uczynić tylko dlatego, że od strony stóp pochowanego, grabarze wykopali nowy grób przygotowany na jutrzejszy pogrzeb. Kopiąc nogami z całych sił, nieszczęśnik wyłamał tylną ścianę trumny, wywalił warstwę ziemi oddzielającą jego grób od sąsiedniego grobu i poprzez ten pusty grób wyszedł na powierzchnię. „Zmarły” miał niewiarygodne szczęście. Gdyby nie pusty dół w bliskim sąsiedztwie, nigdy nie wydostałby się na wolność.

Weryfikacyjne testy

Można powiedzieć, że zagrożenie przedwczesnym pochówkiem jest realne, aczkolwiek trzeba mieć trochę pecha, żeby się to komuś przydarzyło. Już od dawna opracowywano najrozmaitsze sposoby, aby się przed tym zabezpieczyć. Najprostszy i dobrze działający, to wyczekiwanie z pogrzebem. Czuwanie nad zmarłym, co zresztą jest wyraźnie reprezentowane we wszystkich prawie kulturach na ziemi. Stosowano też najróżniejsze testy, mające wykazać, czy mamy do czynienia z nieboszczykiem, czy osobą żywą. Najczęściej stosowane było dotykanie ciała zmarłego gorącym żelazem, lub polewanie ciała wrzątkiem. Na skórze jeszcze żyjących pokazywały się wtedy pęcherze, u zmarłych pęcherze nie pojawiały się. Tak uratowano strażnika papieskiego Luigi Vittoria, któremu medyk przytknął rozpalone żelazo do nosa. Luigi nosił potem brzydką bliznę, ale na pewno wolał to, niż pochowanie żywcem.

Strach przed pochowaniem żywcem może doprowadzać do powstania choroby zwanej tafofobia. Chorzy na tafofobię zatruwają swoje życie i życie swoich bliskich ciągłym strachem, ciągłym kontrolowaniem każdego swego snu, drobiazgowymi instrukcjami, co należy zrobić z chwilą kiedy umrą. Duński pisarz Hans Christian Andersen nigdy nie wyszedł z domu bez takiej pisemnej instrukcji, w której domagał się, aby przed włożeniem go do trumny, obcięto mu głowę! Takich „radykałów” jak Andersen, było wielu. Uspokajała ich perspektywa radykalnego zabiegu przed pogrzebem, co dawało im gwarancję, że nie obudzą się dwa metry pod ziemią, w ciemnościach i ciasnocie. Inni zadowalali się pochówkiem razem z nożem, pistoletem, czy trucizną.

Pod koniec XIX wieku zostały opatentowane zabezpieczenia grobu z zamontowaną sygnalizacją dzwonkami, lub światłami, którą miałby włączać przywrócony do życia. Podobne wynalazki sprzedaje się i teraz, z tą różnicą, że z nieboszczykiem możliwa jest łączność radiowa, a trumna wyposażona jest w zbiornik z tlenem.

Ostatnio, wielu każe się pochować z telefonem komórkowym, chociaż znawcy twierdzą, że z grobu, komórka nie będzie miała zasięgu.

Powstało wiele nowych testów, dużo bardziej precyzyjnych niż przytykanie do skóry gorącego żelaza, ale mało kto robi takie testy. Mnie interesowało jakieś opracowanie, choćby szacunkowe, określające procent pogrzebanych za życia w naszych czasach, obecnie, ale nigdzie takiego opracowania nie znalazłem. Jeśli się nawet takie statystyki robi, to ich wyniki mogą być ukrywane. Znalazłem natomiast podobne opracowanie, ale z końca XIX wieku, dotyczące Anglii i Walii. Szacowano, że rocznie dochodziło tam do 2700 omyłkowych pochówków osób jeszcze żywych! Nie przesłyszeli się Państwo. Dwa tysiące siedemset pochówków rocznie!

http://www.polskapar...sk=view&id=1536

Użytkownik +..... edytował ten post 11.11.2011 - 20:08
połączenie tematów

  • 1



#19

Chessman.
  • Postów: 1031
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Dlatego też preferuję kremacje :]
  • 0

#20

Osme.
  • Postów: 33
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Powtarza się duża część informacji z poprzedniego artykułu, ale ogólnie tekst mi się podoba, bo są to treści poszerzone. Osobiście też mam lekkie schizo na punkcie pochowania żywcem, ale bronię się przed taką możliwością tym, że dałam zgodę iż po mojej śmierci mają sobie zabrać moje organy do przeszczepów. :P
  • 0

#21

Lenticularis.
  • Postów: 191
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

dużo zależy też od sposobu pochówku, w wypadku kremacji sytuacje takie się nie zdarzają
  • 0

#22

Imb.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

@Up

To sobie wyobraź, że budzisz się w trumnie wsuwanej właśnie do pieca, za którą właśnie zamykają się drzwi...
  • 0



#23

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@up


Ja chyba wolałbym mimo, że boleśnie to w miarę szybko spłonąć niż męczyć się w trumnie aż skończy mi się powietrze, bo raczej bym sobie sam nic nie zrobił, bo nie dałbym rady się przełamać, mimo bycia w tak tragicznej sytuacji. No, ale zawsze, aby mieć 100% pewność, można by oddać niezbędne do życia organy i przy okazji pomóc komuś :) Albo też zażyczyć sobie po śmierci dla pewności podania jakiś leków, aby się już nie obudzić. No, ale to też jest ciężko podjąć taką decyzję, bo a nuż by się tak się potoczyło, że odratowanoby Cię i mógłbyś cieszyć się życiem jeszcze przez długi czas i mieć satysfakcję z wykiwania śmierci :>

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 04.12.2011 - 00:39

  • 0



#24

Imb.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Oj, tam - śmierć prędzej czy później i tak by przyszła. Myślę, że najlepszym wyjściem jest właśnie oddanie na przeszczepy tyle, ile się da - niech wytłoczą kilka litrów krwi, zabiorą serce, płuca nerki, wątrobę i szpik. Wtedy będę miał pewność, że juz nie wstanę. A i jeszcze się przydam po śmierci. ;) Potem... Niech się dzieje wola Nieba.
  • 0



#25

Mika’el.
  • Postów: 810
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Zaraz tam, zaraz tam o odejściu, a pomyślał kto, jakie daje to szanse do zaistnienia wśród niedoceniających nas, tfuu Was.
Przejście "tam i nazad", w oczach kobiet jesteś gościu godny testowania, w męskiej budzisz respekt.
...też macie o czym dyskutować, pomyślał by kto, że zależy wam.Prawie nikogo to nie minie, więc gdzie sens dyskusji o czarnym zabarwieniu.

"Zawsze chmury są u góry, a na dole parasole i psychole".

Też twierdzę, że osinowym powinien grabarz, tak dla pewności :mrgreen:
  • -1

#26

Nosferatoo.
  • Postów: 298
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Przerażająca myśl...obudzić się w trumnie...oczywiście ubranym w garnitur...czarny..i w dłoniach różaniec...ale lipa...!!
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych