Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kosmiczny wyścig trwa !


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Mond73.
  • Postów: 125
  • Tematów: 48
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wszystko rozpoczęło się w 1957 roku. Właśnie wtedy, 14 października, wystrzelony został Sputnik 1 – pierwszy sztuczny satelita Ziemi.

Kolejne kosmiczne podboje potoczyły się lawinowo. Sam termin wyścigu kosmicznego obejmował wszelkie wysiłki zmierzające do eksploracji przestrzeni kosmicznej przez sztuczne satelity, umieszczenia w niej człowieka oraz jego lądowania na powierzchni Księżyca. Najważniejszy „wyścig” trwał w latach 1957- 1975. Czas ten był przede wszystkim współzawodnictwem Stanów Zjednoczonych i ZSRR.

„Wyścig kosmiczny” to analogia do wyścigu zbrojeń, który miał miejsce w czasie zimnej wojny. Dla obu mocarstw, Stanów Zjednoczonych i ZSRR, był bardzo istotnym elementem rywalizacji – technologicznej, kulturowej i ideologicznej. Wtedy jako cel wszelkich działań określono to, kto pierwszy stanie na Księżycu.

Tempo kosmicznej rywalizacji zmalało, ale eksploracja przestrzeni kosmicznej wcale nie była zaniedbana. W 1981 r. - w dwudziesta rocznicę lotu Jurija Gagarina, USA wystrzeliło pierwszy prom kosmiczny wielokrotnego użytku. Odpowiedzią Związku Radzieckiego było uruchomienie w 1988 r. programu wahadłowców Buran. O tamtej pory wysłano wiele sond, satelitów, teleskopów i innych przyrządów badawczych, a człowiek regularnie przemierza kosmos.

Obecnie rusza nowy wyścig – na Marsa. To czerwona planeta jest głównym celem planowanych wypraw kosmicznych.

NASA pierwsza?

W styczniu 2004 r. prezydent USA George Bush przedstawił amerykańską Wizję Badania Kosmosu. Ujawniono wtedy plany budowy Załogowego Pojazdu Badawczego (CEV - Crew Exploration Vehicle). Dziś znamy jego nazwę - jest to statek kosmiczny Orion. - Naszym celem jest rozwój i testowanie statku Orion, tak by najpóźniej do roku 2014 przeprowadzić pierwszą misję załogową - mówił Bush. Jeszcze przed 2030 r. celem Oriona miałby być Mars.

Głównym zadaniem statku będzie transport astronautów i naukowców na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS – International Space Station) po zakończeniu programu lotów promów kosmicznych. On także będzie głównym elementem planu lotów kosmicznych na Księżyc. Pomysł jego stworzenia pojawił się częściowo w odpowiedzi na katastrofę wahadłowca Columbia, innym zaś czynnikiem był nieudany program Lockheed Martin X-33, który miał zbudować zastępcę promów kosmicznych.

Dziś ciągle trwają prace nad budową pojazdu, ale projekt jest już na zaawansowanym etapie. Miesiąc temu NASA z powodzeniem zakończyła testy pierwszego silnika rakietowego, który jest jednym z głównych elementów Oriona. Silnik ten w czasie startu będzie miał za zadanie oddzielić system startowy od modułu załogowego.

Orion nie jest jednak jedynym punktem amerykanów w podboju kosmosu. Wizja Badania Kosmosu zakłada także ukończenie ISS do 2010 r., rozwój Projektu Konstelacja (jego zadanie to budowa nowoczesnych pojazdów kosmicznych) oraz zrobotyzowane i załogowe misje kosmiczne na Księżyc oraz Marsa. Już 25 maja cały świat będzie przyglądał się lądowaniu pojazdu Phoenix na Marsie – jego celem jest badanie powierzchni planety i poszukiwanie wody.



W podboju kosmosu nie próżnują także Rosjanie. Oni też chcą zorganizować załogową misję na Czerwoną Planetę. Jak ogłosił prezydent Rosji, Władimir Putin, za siedem lat powstanie w jego kraju nowy port kosmiczny, a do 2020 roku Rosjanie stworzą rakiety, które będą w stanie zawieźć człowieka na Marsa.

Już teraz trwają jednak prace nad zaawansowanym statkiem kosmicznym zdolnym do przewozu ludzi. Jest to Kliper – statek nowej generacji, który ma być następcą statków Sojuz. Projekt boryka się jednak z problemami. Wstępne wsparcie Europejskiej Agencji Kosmicznej udzielone Roskosmosowi – rosyjskiej agencji kosmicznej zostało wstrzymane. Mimo tego, Rosjanie kontynuują prace samodzielnie. Kliper nadal zgodnie z planami powinien przejść loty testowe Roskosomsu w okolicy roku 2012. Jest to element programu rozbudowy statków kosmicznych.

Tak jak w przeszłości sowiecki program kosmiczny, tak i teraz Rosyjska Agencja Kosmiczna cierpi na niedostatek funduszy. Komplikowało to próby misji na Księżyc oraz współpracę przy budowie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Właśnie kłopoty finansowe spowodowały, że Rosjanie rozpoczęli poszukiwania alternatywnych źródeł gotówki, by program kosmiczny mógł działać. Rezultatem tych starań jest wiodąca pozycja Roskosmosu w kosmicznej turystyce oraz wystrzeliwaniu komercyjnych satelitów na orbitę. Głównie dzięki nim przez wiele lat funkcjonowała stacja Mir, a teraz możliwe jest wspieranie ISS i rozwój w budowie pojazdów kosmicznych.

Budowa nowego portu kosmicznego również została wymuszona przez ekonomię. Rosja za możliwość użycia sławnego Bajkonura płaci rocznie aż 115 mln dolarów – port znajduje się dziś bowiem na na terytorium Kazachstanu. Nowy kosmodrom, Vostochny, ma powstać w obwodzie amurskim na wschodzie Federacji Rosyjskiej. Pierwsza rakieta mogłaby wystartować z niego już w 2015 roku. Właśnie wtedy na nowo ruszy też program załogowych lotów kosmicznych, których późniejszym celem jest Mars.

Europejska Agencja Kosmiczna

Najważniejszym projektem Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA - European Space Agency) jest program załogowych lotów kosmicznych Aurora. Ustanowiono go w roku 2001. Za jego główne cele obrano stworzenie i wdrożenie długoterminowego europejskiego planu eksploracji Układu Słonecznego. Ma to być możliwe dzięki zarówno misjom zrobotyzowanym, jak i tym, których elementem jest wysłanie na misję człowieka. Dodatkowym celem jest poszukiwanie form życia poza Ziemią.

Obecnie projekt Aurora koncentruje się na budowie marsjańskiego pojazdu ExoMars. Misja ExoMars zakłada dokładne przebadanie powierzchni oraz środowiska biologicznego czerwonej planety, by lepiej przygotować się do kolejnych misji, także z udziałem człowieka. Plany ESA połączą rozwój technologiczny i najistotniejsze zainteresowania naukowców. Pojazd będzie mógł poruszać się po planecie, a także pracować zupełnie autonomicznie dzięki wbudowanemu oprogramowaniu. Nawigacja będzie możliwa przy wykorzystaniu sensorów optycznych. Na wyposażeniu łazika ExoMars znajdzie się także system wiertniczy, zestaw kamer oraz inne narzędzia naukowe, które mają pomóc w poszukiwaniu znaków dawnego bądź teraźniejszego życia.


Budowa pojazdów kosmicznych interesuje również Europejską Agencję Kosmiczną. Mimo anulowania wsparcia dla rosyjskiego projektu Kliper, ESA nawiązała z Rosją współpracę w zakresie rozwoju Załogowego Kosmicznego Systemu Transportowego. Projekt ten wsparła również Japońska Agencja Badań Przestrzeni Kosmicznej (JAXA - Japan Aerospace eXploration Agency). Jest to program badawczy, który zakłada budowę załogowego statku kosmicznego typu kapsuła. Statek taki miałby poruszać się w przestrzeni niższej orbity okołoziemskiej, a jego głównym, zadaniem byłoby serwisowanie ISS, transport z i na Stację, ale także podróże na Księżyc czy Marsa. Projekt Załogowego Kosmicznego Systemu Transportowego jest europejskim priorytetem i odpowiedzią na prowadzoną przez NASA Wizję Badania Kosmosu.

Co w Azji?

Inne kraje również są w stanie zwiększyć współzawodnictwo w eksploatacji przestrzeni kosmosu. Największym potencjałem dysponują kraje Azji – Japonia, Chiny oraz Indie. Najciekawsze plany mają Chińczycy. W 2015 r. zamierzają oni za pomocą robotów badać Księżyc, a już w roku 2017 wysłać tam człowieka. Mimo, iż fundusze chińskiego programu kosmicznego nie są tak wysokie jak agencji ESA czy NASA, to zakończone pełnym sukcesem wysłanie kosmonauty w misjach Shenzhou 5 i Shenzhou 6 pokazały wielki potencjał Chińskiej Republiki Ludowej.

Indie również szczycą się aktywnym programem kosmicznym. Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych (ISRO - Indian Space Research Organisation) planuje w trzecim kwartale 2008 r. uruchomić misję Chandrayaan-1 – księżycowego satelitę. Misja bezzałogowa na Marsa powinna ruszyć w 2012 r. Nie czekają także Japończycy. Przed zaangażowaniem w międzynarodowy projekt Załogowego Kosmicznego Systemu Transportowego przeprowadzono misję „księżycową”. Sztuczny satelita Księżyca SELENE został wystrzelony przez JAXA w 2007 r. Sonda ta składa się z głównego orbitera i dwóch subsatelitów, a całość bada środowisko księżycowe, rozmieszczenie pierwiastków chemicznych i minerałów na jego powierzchni. Wykonywane są także mapy topograficzne oraz pomiary pola grawitacyjnego i cząstek energetycznych Księżyca.

Kosmos globalnie

Wysiłki wszystkich agencji kosmicznych ponownie zostały skoncentrowane na realizacji ambitnych planów uruchomienia załogowych lotów zarówno na Marsa jak i Księżyc. Priorytety wszystkich największych agencji kosmicznych pokrywają się, ale nadal jest to rywalizacja, a nie otwarta współpraca. Czy ma szansę się to zmienić? Widać ku temu pierwsze kroki. Największe agencje kosmiczne podpisały porozumienie – „Strategię Globalnej Ekspansji: ramy współpracy”. Opisuje ono wspólną wizję eksploracji kosmosu, skoncentrowaną na całym Układzie Słonecznym, gdzie w przyszłości może żyć i pracować człowiek. Bez wątpienia porozumienie takie jest szczególnie ważne w całościowym i międzynarodowym podejściu do badań kosmosu. Współpraca ma szansę być kluczem do realizowania pomysłów, które wcześniej były tylko fantastyką…

Przemysław Goławski
  • 0

#2

Mond73.
  • Postów: 125
  • Tematów: 48
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zapomnialem dodac gdzie tu prawda a gdzie fikcja ?? :)
  • 0

#3

Nick.
  • Postów: 1527
  • Tematów: 777
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

5.jpg

TASS/Forum

 

ZSRR wysłał w kosmos Sputnika i Gagarina. Dlaczego potem dał się wyprzedzić Amerykanom?

 

 

Związek Radziecki wygrał wyścig na orbitę, ale potem dał się wyprzedzić Amerykanom, którzy pierwsi dotarli na Księżyc. Powód? Zbyt demokratycznej organizacji badań naukowych. W przeciwieństwie do Amerykanów Sowieci nigdy nie utworzyli jednej instytucji do koordynowania programu kosmicznego.

Początki radzieckiego programu podboju kosmosu to pasmo sukcesów. Inżynierowie i naukowcy dość szybko opanowali technologię budowy prostych, ale skutecznych rakiet balistycznych i 4 października 1957 r. zadziwili świat, umieszczając na orbicie Sputnika, pierwszego sztucznego satelitę Ziemi. Mimo dumnego miana w rzeczywistości była to zaledwie mała wydrążona, metalowa kula z banalnym nadajnikiem radiowym w środku. Efekt jednak osiągnięto, to ZSRR odniósł pierwsze zwycięstwo w nowej rywalizacji technologicznej, a stopień złożoności aparatury wyniesionej w kosmos był sprawą drugorzędną.

 

Nie tracąc impetu, Sowieci zaliczyli kilka kolejnych sukcesów. Dwa miesiące po Sputniku na orbicie okołoziemskiej znalazła się Łajka, pierwsze żywe stworzenie w przestrzeni kosmicznej. Amerykanie nadal nie byli w stanie przejąć inicjatywy, wprawdzie każde osiągnięcie Rosjan powtarzali z niewielkim opóźnieniem i z reguły w większej skali, to jednak w sferze wizerunkowej to ZSRR był główną potęgą kosmiczną. Kreml, zawsze głodny uznania i szacunku ze strony Zachodu, potrzebował sukcesów propagandowych. Mimo wielu słabości radzieckiej technologii kosmicznej Moskwie udało się nadać taki ton rywalizacji, który najbardziej jej odpowiadał. Eksponował on silne strony i tuszował braki. Korzystając z siermiężnej rakiety nośnej R7 (Siemiorka), która pozwalała na stosunkowo tanie umieszczanie na bliskiej orbicie niewielkich obiektów, ZSRR ścigał się o palmę pierwszeństwa na zasadzie: pierwszy obiekt, pierwsze zwierzę, pierwszy człowiek w kosmosie.

 

1.jpg

domena publiczna

 

Tanio i w tajemnicy

 

Dwunastego kwietnia 1961 r. Siemiorka wyniosła na orbitę statek Vostok 1 z Jurijem Gagarinem na pokładzie, przynosząc tym samym kolejne zwycięstwo w wyścigu o podbój kosmosu. Amerykanie postanowili przerwać pasmo porażek, w końcu stawką był prestiż i pozycja USA jako głównego mocarstwa przemysłowego. Sześć tygodni po locie Gagarina prezydent John Kennedy rzucił wyzwanie rywalom. W słynnym przemówieniu w Kongresie obiecał, że jeszcze przed końcem dekady USA wyniosą człowieka na Księżyc. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Oficjalnie ZSRR nie podjął rękawicy. Nikita Chruszczow nie odpowiedział na deklarację Johna Kennedy’ego i Rosjanie nadal skupiali się na swoich pionierskich sukcesach.

 

W czerwcu 1963 roku na orbicie znalazła się Walentina Tiereszkowa, pierwsza kobieta w kosmosie. W marcu 1965 r. Aleksiej Leonow wykonał pierwszy spacer kosmiczny, opuszczając statek na 12 minut. Te drobne sukcesy nie mogły jednak odwrócić uwagi od amerykańskich przygotowań do misji na Księżyc. Aby zachować prymat w dziedzinie podboju kosmosu, ZSRR musiał wyprzedzić USA w tym najważniejszym wyścigu. Formalną decyzję o rozpoczęciu prac podjęto jednak dopiero w sierpniu 1964 roku, a więc trzy lata po deklaracji Kennedy’ego.

 

2.jpg

domena publiczna

 

Choć Nikita Chruszczow był wielkim entuzjastą technologii rakietowej i czerpał dumę z sukcesów radzieckiej kosmonautyki, to jednak zdawał sobie sprawę, że ZSRR nie dysponuje takim potencjałem, by konkurować z USA w pełnowymiarowym programie kosmicznym. Na początku lat 60. stawało się już jasne, że radziecka gospodarka nie wytrzymuje tempa zbrojeń i jednoczesnego wysiłku odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych.

 

Loty na Księżyc wymagałyby wielokrotnie większych nakładów niż dotychczasowe osiągnięcia, dlatego Chruszczow był niechętny przeznaczeniu skromnych zasobów na ten cel. Ostatecznie to Leonid Breżniew dał zielone światło radzieckiemu programowi lotów na Księżyc, ale prace miały przebiegać w tajemnicy i nie wymagać zbyt wielu środków. Można by rzec, że kierownictwo radzieckie nie do końca wierzyło w powodzenie programu i dlatego nie wiązało z nim wielu nadziei. Jednak to nie brak jednoznacznego poparcia ze strony politycznej wierchuszki przesądził o fiasku radzieckich starań. Kluczową przeszkodą był sposób funkcjonowania komunistycznej gospodarki i konflikty między głównymi konstruktorami.

 

Równy podział tortu

 

Autorem sukcesów radzieckiej kosmonautyki z przełomu lat 50. i 60. był Siergiej Korolow, genialny inżynier i konstruktor, brutalnie doświadczony przez radziecki system. Talent i zdolności organizatorskie nie uchroniły go bowiem od represji stalinowskiej machiny terroru i w 1938 r. został aresztowany, a następnie zesłany do gułagu. Kiedy wyszedł z więzienia sześć lat później, był schorowany i nie miał połowy zębów. Nie zmniejszyło to jednak jego zaangażowania w rozwój radzieckiej techniki rakietowej. To on był ojcem rakiety R7, która wyniosła w przestrzeń Sputnika i Gagarina.

 

3.jpg

Easy News

 

Korolow wydawał się więc naturalnym kandydatem do objęcia steru programu wypraw na Księżyc. Tak się jednak nie stało. Mimo sukcesów Korolowa Chruszczow darzył większym zaufaniem konkurencyjne biuro konstrukcyjne kierowane przez Władimira Czełomieja. Dlatego prace nad wyprawą na Księżyc zostały przydzielone obu konstruktorom, przy czym początkowo górę brały koncepcje tego drugiego.

Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że głównym projektantem silników rakietowych było biuro Walentina Głuszki, który stał za aresztowaniem Korolowa w 1938 r. Ten oczywiście wiedział o udziale Głuszki w spisku, który wykluczył go z branży na kilka lat, dlatego współpraca między oboma konstruktorami nie układała się najlepiej. Atmosfera nieufności i kolejne awantury sprawiły, że Korolow ostatecznie musiał szukać nowego konstruktora silników dla swoich rakiet. Wybór padł na Nikołaja Kuzniecowa, który jednak projektował głównie silniki lotnicze i nie miał żadnego doświadczenia w dziedzinie rakiet. Okazało się to fatalne w skutkach.

 

Zamiast więc skoncentrować wysiłki na jednym projekcie pod kierunkiem wybranego biura, prace nad radzieckim programem przydzielono kilku konkurencyjnym ośrodkom konstrukcyjnym. Była to zresztą typowa praktyka w sowieckich realiach, w ten sposób bowiem chciano ustrzec się przed ewentualnym niepowodzeniem jednego z projektów. Biorąc jednak pod uwagę skalę programu, takie zdywersyfikowanie pracy wiązało się z ogromnym marnotrawstwem pieniędzy i czasu. Nie bez znaczenia były też osobiste ambicje głównych projektantów. Władze na Kremlu zawsze pilnowały, aby jedno biuro lub zakład przemysłowy nie uzyskały monopolu. Gdyby do tego doszło, jego wpływy rosłyby niebezpiecznie, zaś znaczenie pracy pozostałych graczy w branży by spadało. A każdy z nich miał swoje dojścia i kontakty partyjne, które zapewniały stały dopływ zamówień. Należało więc pilnować, aby każdy dostał swój kawałek tortu.

 

Centralizm i demokracja

 

Jak na ironię, fiasko radzieckiego programu lotów na Księżyc, jak zresztą większości projektów technologicznych ZSRR, spowodowała zbyt demokratyczna struktura radzieckiego systemu badań naukowych. W przeciwieństwie do Amerykanów, którzy do zarządzania programem Apollo powołali narodową agencję kosmiczną, radzieccy decydenci nigdy nie utworzyli jednej instytucji do koordynowania programu kosmicznego. W rezultacie uczeni i projektanci różnych biur pochylali się nad tymi samymi problemami, nierzadko dublując pracę wykonaną wcześniej przez kogoś innego. Dodatkowo nic nie zachęcało ich do innowacyjności. W przeciwieństwie do gospodarek wolnorynkowych, promujących podejmowanie ryzyka i odwagę, radzieckie realia wzmacniały przeciwne postawy. Nie nagradzano nowatorstwa, natomiast kara za niepowodzenie była absolutna. Nowe technologie przebijały się z trudem.

 

4.jpg

Easy News

 

Za przykład mogą posłużyć prace nad pierwszymi komputerami i układami scalonymi, które miały trafić na pokład księżycowego statku kosmicznego. Kiedy w 1965 r. radziecka prasa donosiła, że NASA zamierza wykorzystać komputery do nawigacji i sterowania systemami podtrzymywania życia astronautów, szybko zlecono opracowanie podobnego urządzenia. Wszystkie badania i projekty w tym zakresie wykonywał jeden instytut. Mimo to z pomocą zbiegłych z USA inżynierów o komunistycznych poglądach Sowieci zdołali skonstruować komputer o dobrych parametrach. Nieufność wobec nowej i niesprawdzonej technologii wzięła jednak górę i w 1966 r. zrezygnowano z instalacji komputera na radzieckim statku kosmicznym.

 

Radziecki program lotów na Księżyc trapiły te same bolączki, które dokuczały całej gospodarce. Przydzielenie projektu dwóm biurom nie prowadziło do korzystnego współzawodnictwa, ponieważ oba musiały polegać na tych samych poddostawcach. Na niższym szczeblu było jeszcze gorzej, nie istniała żadna konkurencja między poszczególnymi wytwórcami. Brakowało wymiany informacji, a sytuacji nie poprawiała atmosfera tajemnicy towarzysząca technice rakietowej i lotom w kosmos. Paradoksalnie więc radziecki program padł ofiarą zbytniej demokratyzacji tam, gdzie Amerykanie jednoczyli wysiłki, oraz zbytniej centralizacji i usztywnienia tam, gdzie Amerykanie korzystali z dobrodziejstw wolnej konkurencji.

 

W ZSRR nigdy nie utworzono instytucji na kształt NASA, dlatego Czełomiej i Korolow forsowali swoje projekty. Pierwszy optował za załogowym lotem wokół Księżyca, ale bez lądowania na jego powierzchni, drugi za zorganizowaniem misji podobnej do programu Apollo. Problemem obu konstruktorów była zbyt mała nośność projektowanych przez nich rakiet. Dopiero we wrześniu 1965 r. Korolow uzyskał poparcie dla prac nad potężną rakietą N1. Na stanowisku startowym robiła ona imponujące wrażenie, jednak nigdy nie zdołała wejść w przestrzeń kosmiczną. Pierwszym ciosem dla programu jej budowy była śmierć Korolowa w styczniu 1966 r. Bez autorytetu wielkiego konstruktora jeszcze trudniej było uzyskać odpowiednie materiały i produkty o wysokiej jakości. Inżynierowie radzieccy zmagali się z całą masą problemów technicznych, które uziemiały N1. Pokonanie trudności wymagało wielu testów i eksperymentów, na które nie było czasu ani funduszy. W tej sytuacji Rosjanie zrezygnowali z prób poszczególnych komponentów i postanowili przetestować od razu całą rakietę „na gorąco”, gdy tylko będzie gotowa. Biorąc pod uwagę jej stopień skomplikowania, był to plan równie nieodpowiedzialny, co nierealny.

 

Ostatecznie pierwsza rakieta była gotowa do lotu dopiero w lutym 1969 r., niemal półtora roku po dziewiczym locie amerykańskiej rakiety Saturn V. Ponieważ zaproponowane przez zakłady Kuzniecowa silniki okazały się zbyt słabe do uniesienia pierwszego członu N1, postanowiono zwiększyć ich liczbę z 24 do 30. W tym momencie jednak do głosu doszedł brak doświadczenia Kuzniecowa w konstrukcji silników rakietowych, a także brak czasu i środków na próby. Dodatkowych sześć silników wprowadziło rakietę w niekontrolowany ruch wirowy, skutkiem czego rozbiła się tuż po starcie. Prawdziwą katastrofą skończyła się jednak druga próba. Kiedy na początku lipca 1969 r. stało się już niemal pewne, że nic nie przeszkodzi Amerykanom w lądowaniu na Księżycu, w ZSRR podjęto desperacką próbę startu N1 przed ukończeniem podstawowych testów. Gdyby próba się powiodła, a zarazem start Apollo 11 planowany na kolejny dzień z jakichś powodów się nie udał, byłaby jeszcze iluzoryczna szansa na wyprzedzenie USA. Tym razem jednak N1 eksplodowało tuż nad wyrzutnią. Zniszczeniu uległa nie tylko sama rakieta, ale także całe stanowisko wraz z wieloma zabudowaniami kosmodromu. Odbudowa kompleksu zajęła dwa lata. Wyścig na Księżyc był przegrany.

 

Nikt się nie ścigał

 

Niewiele jednak brakowało, by ZSRR w ostatniej chwili odniósł choćby symboliczne zwycięstwo w rywalizacji. Radziecki program lotów na Księżyc przebiegał dwutorowo. Oprócz prac nad rakietą N1, która miała unieść statek kosmiczny Sojuz z lądownikiem księżycowym, rozwijano projekt mniejszego statku Zond. Miał on jedynie oblecieć Srebrny Glob bez lądowania. Podobny lot planowali zresztą Amerykanie w ramach przygotowań do lądowania. Wprawdzie od 1965 r. pierwszeństwo nadano Korolewowi i jego N1, to jednak projekt Zond wcale nie został zamknięty.

 

Jednak większość prób rakiety mającej wynieść Zonda w kierunku Księżyca zakończyła się niepowodzeniem. Kiedy Amerykanie dowiedzieli się o zintensyfikowaniu prac nad statkiem Zond w połowie 1968 r., musieli przyspieszyć działania. Załogowy lot wokół Księżyca stał się celem misji Apollo 8, planowanej na grudzień 1968 r. Rosjanie nie byli w stanie w tak krótkim terminie przygotować misji załogowej. Zdołali jednak ubiec Amerykanów w inny sposób. Piętnastego września 1968 r. wystrzelili w kierunku Księżyca kapsułę z mikroorganizmami i dwoma żółwiami. Po wykonaniu pętli wokół naszego satelity kapsuła wróciła bezpiecznie na Ziemię.

 

Podobnych potiomkinowskich sukcesów było zresztą więcej już wcześniej. Pierwszym urządzeniem wykonanym przez człowieka, które znalazło się na Srebrnym Globie, była radziecka sonda Łuna-2. Wystrzelona we wrześniu 1959 r. miała się po prostu rozbić o powierzchnię Księżyca. Miesiąc później Łuna-3 wykonała pierwsze fotografie jego ciemnej strony. Z kolei w styczniu 1966 r. Łuna-9 jako pierwsze urządzenie wylądowała na powierzchni satelity Ziemi. Przyjmując radziecką narrację, można by powiedzieć, że lądowanie Apollo 11 tylko na chwilę zaburzyło pasmo sukcesów radzieckiej kosmonautyki. Już w listopadzie 1970 r. na Księżycu pojawił się Łunochod, pierwszy zdalnie sterowany pojazd na powierzchni innego ciała niebieskiego niż Ziemia. Później była pierwsza stacja kosmiczna i rekordy w długości pobytu człowieka w kosmosie.

 

Aż do 1989 roku Sowieci twierdzili, że lądowanie na Księżycu nigdy nie było ich zamiarem.

Łukasz Jaskuła

http://www.newsweek....=HP_Recommended


  • 2



#4

Dager.
  • Postów: 3079
  • Tematów: 64
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Warto przybliżyć radziecki program księżycowy za pomocą ilustracji, które przemawiają do wyobraź dobitniej niż tekst.

 

Otóż, wspomniana rakieta księżycowa N1 pod względem rozmiarów i masy nie ustępowała amerykańskiemu Saturnowi V, choć jej osiągi były nieco słabsze z racji zastosowania odmiennych technologii oraz mniej korzystnej lokalizacji miejsca startu.

 

1. Rakieta N1 na stanowisku startowym w Bajkonurze i szkice porównawcze obu rakiet.

20ec7802a5f53.jpg

 

Moduły potrzebne do wykonania operacji lądowania na Księżycu musiały być przyśpieszone z orbity okołoziemskiej (manewr - Trans Lunar Injection) i dystans do Księżyca Odbywały w konfiguracji połączonej.

 

2. Porównanie w jednolitej skali radzieckich modułów Sojuz, LK o bloku rakietowego D z modułami Apollo CSM i LM.

2c6fdc1697c60.jpg

 

Radziecki lądownik księżycowy był trzykrotnie lżejszy od amerykańskiego lądownika LM i mógł zabrać na pokład tylko jednego kosmonautę.

 

3. Makieta i model lądownika LK (łunnyj korabl).

6234e4e218b84.jpg

 

4. Ilustracja ukazująca rozmiary radzieckiego -  LK i amerykańskiego - LM. Rozmiary Ziemi w tle przesadzone.

3aff7bd2150f6.jpg

 

Podczas zejścia z orbity parkingowej i operacji lądowania LK miał wytracać prędkość za pomocą bloku rakietowego D, który tuż przed lądowaniem miał być odrzucony. Start powrotny i wznoszenie LK realizował samodzielnie.

 

 

5. Schemat finalnych manewrów lądowania i startu powrotnego LK.

932cb1f1b16e7.gif

 

Po wylądowaniu, kosmonauta miał wyjść z lądownika LK i wykonać zaplanowane czynności na powierzchni.

 

6. Wizja artystyczna ukazująca samotnego radzieckiego kosmonautę na powierzchni Księżyca.

4830fb43d42fb.jpg

 

Na wypadek awarii lądownika, program przewidywał też użycie elektrycznego pojazdu Łunochod, do pokonania potrzebnego dystansu do statku zapasowego, mającego lądować w tym rejonie wcześniej. Bardzo skomplikowany plan, bowiem wspomniany pojazd kołowy, powinien tam też dotrzeć wcześniej.

 

7. Pojazd Łunochod przystosowany do przewozu jednego kosmonauty.

406c481a04d49.jpg

 

Dodatkową trudność radzieckiego planu zdobycia Księżyca w projekcie Sojuz-LK stanowiła konieczność odbycia dwóch spacerów poza statkiem na orbicie księżycowej. Kosmonauta wyznaczony do lądowania najpierw musiałby wyjść ze statku Sojuz, przejść do LK asekurowany liną. Po powrocie z Księżyca w podobny sposób mógł powrócić do macierzystego statku Sojuz, którym obaj kosmonauci mogli by powrócić na Ziemię.

 

8. Schemat ilustrujący tę operację.

becff30de8856.jpg

 

Odnoszę wrażenie, że dobrze się stało, że radzieccy decydenci zrezygnowali z realizacji tak ryzykownego programu, który nie gwarantował powodzenia ani nie zapewniał wygranej w wyścigu na Księżyc.


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych