Skocz do zawartości


Zdjęcie

30 lesbijek zostało zapłodnionych nasieniem


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
72 odpowiedzi w tym temacie

#61

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@Bandi
Stałeś się drogi przyjacielu ofiarą propagandy, oskarżasz mnie o niedoinformowanie, tymczasem wybacz, ale obawiam się, że sam jesteś nie tyle nie poinformowany, co źle poinformowany. W świetle naszej wiedzy nie ma żadnych podstaw ażeby uważać, że homoseksualizm ma charakter pierwotny - próby udowodnienia jakoby miał podłoże genetyczne, czy np. hormonalne zakończyły się klęską. To o czym piszesz to zaledwie pewne hipotezy na temat przyczyn tego zaburzenia. Znamy natomiast pewien katalog przyczyn wtórnych homoseksualizmu, i jak na razie wszystko wskazuje właśnie na to, że zjawisko to ma właśnie charakter wtórny. Nic nie wskazuje na to, żeby homoseksualizm nie był zaburzeniem i wykreślenie go z rejestru chorób bynajmniej tego faktu nie zmienia. Nie chcę znowu zostać oskarżony o powtarzanie się, więc posłużę się jedynie odesłaniem. Wszystkie powyższe kwestie zostały poruszone m.in. przeze mnie w rozwlekłym wątku o homoseksualistach w dziale "Pokój Opinii" (szczególnie na ostatnich stronach).

Pozwolę sobie również zauważyć, że komentujesz mój post w oderwaniu od kontekstu. Ja nie piszę o homoseksualistach, ja piszę o wychowywaniu dzieci przez homoseksualistów. Prosiłbym, żeby uwzględnić to przy czytaniu tego co w tym wątku napisałem, w ten sposób unikniemy wielu nieporozumień. :)
  • 0

#62

SapereAude.
  • Postów: 276
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Być może uznasz to za oderwane od kontekstu, ale samego wychowywania dzieci przez homoseksualistów nie mam zamiaru poruszać, bo już napisałem jaki mam do tego stosunek. Poruszam natomiast kwestię godności ludzkiej, którą IMO, w tym przypadku trochę naruszasz i moje argumenty nadal pozostawiam aktualnymi. Nie mów też mi proszę o propagandzie, zwykłem czerpać informację z obiektywnych źródeł.
Teraz sam napisałeś, że "katalog przyczyn wtórnych" "wzkazuje na..." czyli to też jest jedynie hipoteza, a więc dowód tej samej wagi jak i mój. A więc na tym etapie badań niczego wykluczyć nie można i nic pewnym nie jest na 100%. Dlatego jeszcze raz zwracam się z prośbą o poszanowanie drugiego człowieka.
Pozdrawiam.
  • 0

#63

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@Bandi

Teraz sam napisałeś, że "katalog przyczyn wtórnych" "wzkazuje na..." czyli to też jest jedynie hipoteza, a więc dowód tej samej wagi jak i mój.

Wyjaśnijmy sobie to wyrażenie - "przyczyna wtórna". Otóż przyczyną wtórną jest taka przyczyna jaka pojawia się w trakcie istnienia, np. przyczyną wtórną uszkodzenia mebla może być jego połamanie przez użytkownika. Pojęcie to funkcjonuje niejako w opozycji do przyczyny pierwotnej, jaką w poruszonym przykładzie byłyby wady produkcyjne mebla, powstałe w fabryce w toku produkcji (np. wewnętrzne pęknięcia w strukturze drewna).
I tak przyczyną pierwotną homoseksualizmu byłyby - gdyby ktoś to udowodnił, a na razie nikomu się nie udało choć kilku próbowało - wady genetyczne. A przyczyną wtórną jest np. gwałt pedofilski, szczególnie niedobre relacje z ojcem przy nadopiekuńczej matce i inne. Przy czym tych wtórnych przyczyn o jakich pisze się nie kwestionuje, o nich po prostu wiemy, lekarze zajmujący się problemem po prostu je odkryli. Ale czemu miało by to Ciebie interesować skoro poznałeś już całą mądrość ze swoich źródeł i już wszystko wiesz? :)

Kwestia godności ludzkiej - zaczynamy się kręcić w kółko. Kwestia godności ludzkiej nie ma nic do rzeczy w kontekście adopcji homo. Między tym czy szanuje, czy gardzę homoseksualistami a ich zdolnością do prawidłowego wychowania dziecka nie zachodzi absolutnie żaden związek przyczynowo - skutkowy.

Co do prezentacji treści małoletniemu, to być może faktycznie powinienem opatrywać swoje przykłady jakimiś łopatologicznymi wyjaśnieniami. Pornografia jest to przekaz negatywny dla dziecka, który może zaważyć negatywnie na jego przyszłości i tak się zdarza, podobnie jest z opowiadaniem dzieciom o dewiacjach. No i podobnie jest z przekazem jaki kierują do dziecka homoseksualiści chcący stanowić wzór w procesie socjalizacji i wychowania, wysyłają przekaz negatywny. To rzecz jasna nie jest pornografia, (no z reguły nie jest, bo spotkałem się z wstrząsającym przykładem homo zabierających malutkie dziecko na swoją paradę ubrane w lateksowy strój BDSM) i nie twierdzę, że jest to pornografia, ale przekaz nadal jest negatywny, fałszywy i w efekcie szkodliwy dla dziecka. Dlatego kwalifikowanie moich obiekcji jako próby jakiejś cenzury jest co najmniej hmm... zaskakujące, bo w takim razie naganną cenzurą byłoby każda próba chronienia dziecka przed negatywnymi przekazami. To właśnie chciałem uświadomić za pomocą tego przykładu.
  • 0

#64

SapereAude.
  • Postów: 276
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ehh... ja swoje ty swoje... ja bym Cię zaczął przekonywać tymi samymi argumentami a ty mnie też tymi samymi. Powiem szczerze, że nie widzę sensu dalszego dyskutowania, bo ani ja nie przekonam Ciebie ani ty mnie :) Mimo wszystko myślę, że prawda leży gdzieś po środku ;) Pozdrawiam i miłej polemiki z Qliphothem.
  • 0

#65

Qliffot.
  • Postów: 208
  • Tematów: 5
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Na wstępie odpowiedzi pozwolę sobie na wyrażenie nadziei, iż "wspólne aksjomaty", jak piszesz, wspólny punkt widzenia, który pozwala na prowadzenie dyskusji, nigdzie nie znikły, nie wyparowały, a zatem polemika nie jest czczym rzucaniem słów na wiatr, bitów w wirtualną przestrzeń World Wide Web. Wnioskuję, że jestem zmuszony do powtórzenia stanowiska, jakie w tej sprawie piastuję. Otóż podobnie jak Ty, o czym już pisałem, uważam homoseksualizm za spaczenie, przypadkowy (bądź celowy, jak insynuował Judas) błąd natury, motywujący działania niezgodne z założeniami, dla których ludzie łączą się w pary, zakładają "rodziny". Jednak przeciwnie do Ciebie, nie potrafię dostrzec, biedny ślepiec, dalej idącej negatywnej działalności homoseksualizmu, nie widzę w zjawisku tylu negatywnych cech, jakie mu przypisujesz. Zdaję sobie sprawę z problemów, jakie związki osób tej samej płci mogą wywoływać, część z nich akceptuję, jednak ostatecznie dopuszczam je jako alternatywę:

a) w życiu prywatnym dwojga kochających się ludzi - to, co ze sobą robią, jest jedynie ich prywatną sprawą i jakkolwiek z punktu widzenia biologii ich działanie jest bezsensowne, a postrzegane być może nawet jako szkodliwe, gdyż zaburza proces rozmnażania się prowadzący do przetrwania gatunku, powoduje marnotrawstwo etc., tak pary homoseksualne zasługują na taki sam szacunek jak inni ludzie, z których każdy posiada jakąś ułomność, niedowidzi, choruje na cokolwiek itp. Jeśli czujesz taką potrzebę, możesz im współczuć, możesz propagować poddawanie się ich terapiom, ale obrażanie i nietolerancja (nieakceptacja) natury zjawiska, ale nie jego "moralności", lecz jedynie ze względu na samo istnienie i zasługiwanie na szacunek z racji człowieczeństwa, wrażliwości, świadczą moim zdaniem o jakimś braku kultury, ograniczeniu emocjonalnym, złym wychowaniu :-)

b) w przypadku wychowywania dzieci, adopcji - kolejny raz jestem zmuszony powtórzyć, jak się na to zapatruję, choć czuję się jak idiota z klapkami na oczach idący ślepo w zaparte: moim zdaniem pary homoseksualne alternatywą, gdyż nic gorszego niż proces patologicznego moralnego upadku jaki ma miejsce w domach dziecka i niektórych rodzinach wielodzietnych spotkać te dzieci już nie może, a taka adopcja nauczy tolerancji, przystosuje do właściwego życia w społeczeństwie, konsumpcjonistycznego trybu życia itp., tak żeby dziecku żyło się w przyszłości jak najlepiej, najprzyjemniej, najłatwiej.

Dla mnie taki jedynak-wychowanek homo ma większe szanse stać się naprawdę "kimś" w porównaniu do jednego z dzieci przygarniętych do rodzinnego domu dziecka. Mi również chodzi o założenie "prawdziwej rodziny", a nie zapewnienie dziecku jedynie miejsca do spania i talerza z ciepłą zupą na obiad. Zastanów się: rodzice jednego-dwojga dzieci dadzą swym pociechom odpowiedni "grunt" na rozwój, na przyszłość. Wspomogą, doradzą, pomogą załatwić formalności. Opiekunowie ośmiorga, przez których dom przewija się ok. 30 wychowanków, nie pomoże bardziej żadnemu; nie wskaże drogi, nie pomoże obrać właściwego kierunku. Nawet gdyby te dzieci mogły tam mieszkać na stałe, jak pisałeś, to ich opiekunowie nie mogliby wszystkim pomóc opłacić czesne na studia, kupić odpowiednie pomoce naukowe... Dla Ciebie tutaj do obrazu pełni szczęścia brakuje jeszcze odpowiednich wzorców. Upierasz się, że pary homo nie są w stanie ich wpoić ze względu na jakieś epatowanie swą niewłaściwą biologicznie miłością. A dla mnie to epatowanie nie ma w kwestii "wpisywania" wzorców nic do rzeczy, no, chyba, że naukę tolerancji pod to zaliczymy. Nie należy przyrównywać homoseksualizmu do innych wymienianych przez Ciebie dewiacji z prostej przyczyny, że szkodliwość takiej pedofilii jest znacznie większa, powoduje krzywdy, cierpienie. Jest czymś niewłaściwym nie tylko dlatego, że przyczynia się do tego samego, co stosowanie metod antykoncepcji (summa summarum), lecz doprowadza do sytuacji rzeczywiście nagannych. Myślę o obiektywnym przekazywaniu dziecku wiedzy z zakresu seksualności: że naturalna jest postawa hetero, ale ludzie z homoseksualnymi zaburzeniami preferencji są tak samo "normalni" jak ci, którzy noszą okulary, "chorzy", czy jak to tam nazwać, ale zasługujący na taki sam szacunek, akceptację. I abstrahuję teraz od samego faktu wtórności czy pierwotnego charakteru bycia gejem czy lesbijką - tak samo jest z wieloma innymi zaburzeniami. Sęk w tym, że moim zdaniem dziecko musi nauczyć się tolerancji, akceptacji dla odmiennych zachowań, a przedstawić zachowania prawidłowe wystarczy na odpowiednich przykładach. Wychowanie przez pary seksualne nie doprowadzi dzieci do jakiejś demoralizacji, jak gdyby puszczano im filmy pornograficzne. Rozumiem, że niektóre dzieci będą chciały brać przykład z dwóch mam, ale przypuszczam, że będzie tak tylko na chwilę; normalnie dzieci oglądają setki kreskówek bądź czytają baśnie, powieści itp. Identyfikują się z bohaterami, ale to nie wypacza ich psychiki. Dużo zależy od natężenia danego zjawiska i słusznie przyznaję Tobie rację, że sytuacja, w której dzieci mieszkałyby w "osadzie" samych rodzin homo, byłaby już patologią; zgadzam się także, że nie mamy 100% pewności, jak to homoseksualne wychowanie odbiłoby się na psychice takiego wrażliwego dziecka. Zakładamy branie przykładu z homo-opiekunów, przyjmujemy, że dziecko by z tego wyrosło lub nie - "zachorowałoby" w taki sam sposób. Czy ja wiem, czy potencjalna wersja wydarzeń, jakiej hołdujesz, jest właściwa? Czy obaj zbyt nie spłycamy omawianych zagadnień?

Zdaje mi się, że wiesz o wtórnych przyczynach homoseksualizmu dość dużo, pewnie nawet więcej ode mnie. Mam świadomość, że homoseksualne zachowania mogą wykształcić się na skutek jakichś form wykorzystywania seksualnego w okresie przed rozwojem seksualnej dojrzałości psychicznej, pełnym ukształtowaniem się prawidłowych wg psychiki dziecka zachowań. Na pewno, gdyby kontakt z homoseksualistami był wyjątkowo traumatyczny na gruncie sfery seksualności, oddziaływanie mogłoby okazać się na tyle silne, by w efekcie doprowadziło do "zarażenia". Jednak czy można takie coś zakładać w oparciu o zwyczajne, zdrowe kontakty rodzicielskie? Czy związek emocjonalny wywierałby na dziecko tak wielki wpływ w tym kierunku?

Wydaje mi się, że kwestia ta zależałaby od konkretnego przypadku, psychiki każdego adoptowanego dziecka z osobna. Być może należałoby homoseksualistów dopuszczać do adopcji jedynie w pewnych przypadkach, może jedynie dzieci starsze z ukształtowanymi już prawidłowymi postawami?

Oj tak, o wiele lepszą alternatywę dla takiego zbuntowanego 10-13 latka stanowią dwaj homosie, oj na pewno. :D :D Przemyśl to


Być może dzięki takim rodzicom z tego zbuntowanego dzieciaka dałoby się jeszcze wykrzesać coś dobrego. Być może więcej przydatności w społeczeństwie niż takiego, który swój czas marnował na opiekę nad przybranym młodszym rodzeństwem. Nie wiem. Może to, co mi się wydaje, jest mylnym wyobrażeniem, które wyniosłem, opierając się na niewłaściwych przykładach. Może miałem "jakieś naprawdę ciężkie przeżycia", może jestem ofiarą tak wielkiej patologii, iż potrzebowałbym okropnie długiej terapii, aby wrócić do normalności, którą tak chlubnie reprezentujesz. Może kartofle i pilnowanie młodszej siostry są bardziej wartościowe od dyskusji o Sofoklesie czy Homerze. Chyba w tej mierze do żadnych wspólnych konkluzji nie dojdziemy.


Jest różnica pomiędzy świadomością, że jest coś takiego jak homoseksualizm a ukazywaniem od maleńkości wzorca homoseksualnego jako czegoś właściwego czy normalnego.



Tak, istnieje pewna różnica. Tyle tylko, że dla mnie jest nieistotne, czy świadomość istnienia zjawiska homoseksualizmu przekazywać będziemy w rodzinnym domu czy poza nim. Zjawisko nie jest normalne, ale - kolejny raz ta sama prohomoseksualna śpiewka - ludzie nań cierpiący są poza tym zaburzeniem tak samo normalni i próbują (choćby w ich własnym osądzie) żyć normalnie, godnie, uczciwie jak ci o właściwej biologicznie orientacji seksualnej. Wspominam o tym znowu, gdyż wydaje mi się, że ukazując jedynie istnienie samego zjawiska, tacy ludzie jak Ty przedstawialiby je, może nieświadomie, subiektywnie - w sposób cechowany negatywnym nastawieniem. Jako zaburzenie homoseksualizm jest tak samo normalny, jak mongolizm czy niedowidzenie. Homoseksualistów należy akceptować, ukazywać ich jako normalnych ludzi, pracujących, płacących czynsz, gotujących obiady - pokazywać, że poza tym jednym zaburzeniem niczym się praktycznie nie różnią. Można mówić o pewnych problemach psychicznych na gruncie homoseksualizmu wyrosłych, ale takie same lub podobne występują też u ludzi wykazujących preferencje hetero, toteż branie na nie zbyt dużej poprawki byłoby chyba nadużyciem. Normalne wzorce para homoseksualna może ukazywać poprzez wartościowe rozmowy, pokazywanie heteroseksualnych związków znajomych, rodziny (np. dziadków) itp. Takie wychowanie nie musi niczego zniekształcać, wypaczać. Odpowiednia homoseksualna para może znakomicie pełnić swoją rolę.

Homoseksualizm jest seksualnością patologiczną, dzieci trzeba chronić przed czerpaniem takich wzorców, podobnie jak trzeba je wychowywać tak, żeby nie stały się sadystami, pedofilami itd.



Chronić czy izolować? To drugie IMO do niczego dobrego poza ograniczeniem, tępotą umysłową itp. nie doprowadzi :-/

Jaką masz gwarancję, że odpowiednią pomoc w nauce i zaszczepienie "odpowiednich wzorców" w dziecku będą uskuteczniać akurat homoseksualiści?



Bo zależeć im będzie na jak najlepszym wykonywaniu obowiązków im powierzonych?

Słuchaj, jeżeli dopuszczasz homoseksualizm jako jedną z alternatyw, która by dzieciom nie zaszkodziła i w zasadzie to niech się stają homo (...)


Jeszcze raz: dopuszczam wychowywanie dzieci przez pary homo jako alternatywę, gdyż szkody przez nią wyrządzone byłyby niewielkie; jest to dla mnie mniejsze zło niż wszelkie sierocińce czy tułanie się po rodzinnych domach dziecka.

Jeżeli dla dziecka "propaganda heteroseksualna" jest obrzydliwa i nienaturalna, to znaczy, że już doszło do tragedii i teraz już nie zastanawiamy się nad tym jak je zacząć normalnie wychowywać, ale czy da się z tego cokolwiek uratować.


Nieprawda. Wstręt do seksualności w dzieciństwie jest bardzo często naturalnym uczuciem, podobnie jak np. ciekawość czasem temu towarzysząca. Wiele dzieci odczuwa niesmak, kiedy słyszy kochających się w drugim pokoju rodziców. Czasem jest to nawet na tyle silne, że uczucie obrzydzenia przeradza się w seksualną fobię uniemożliwiającą prowadzenie zwyczajnego życia seksualnego. Dzieci w domach dziecka pochodzą z różnych środowisk, nie wszystkie zostały porzucone już w szpitalu zaraz po narodzinach. Jeśli patologiczne środowisko wywołało w dziecku, które trafiło do "bidula", takie a nie inne uczucia, homoseksualna para opiekunów mogłaby być jedyną alternatywną formą terapii. Choć równocześnie mogłaby przyczynić się do jeszcze większych problemów psychicznych dziecka... Wszystko w takim wielkim stopniu zależy od konkretnego przypadku, właściwych okoliczności, że chyba takie gdybanie nie ma właściwie większego sensu. Toteż je przerywam.
  • 0

#66

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@Qliphoth

obrażanie i nietolerancja (nieakceptacja) natury zjawiska, ale nie jego "moralności", lecz jedynie ze względu na samo istnienie i zasługiwanie na szacunek z racji człowieczeństwa, wrażliwości, świadczą moim zdaniem o jakimś braku kultury, ograniczeniu emocjonalnym, złym wychowaniu :-)

Możesz szanować człowieka a jednocześnie nie akceptować czy wręcz nie tolerować jego choroby, przypadłości zwał jak zwał. To się nie wyklucza. Weźmy pod lupę przykład skrajny, przy czym znowu asekuracyjnie podkreślam, chodzi o jasne zilustrowanie zjawiska i proszę nie doszukiwać się jakichś podtekstów - weźmy na warsztat pedofili. Czy skrajna nietolerancja wobec gwałtów na dzieciach jaka powinna być cechą każdego z nas oznacza jednocześnie pozbawianie pedofila człowieczeństwa? Skoro tak, no to te konieczne cechy są świetle przyjętego przez Ciebie paradygmatu nie do zaakceptowania. Takie stawianie sprawy prowadzi z kolei do rezultatu który jest nie do zaakceptowania. Wniosek? Czym innym jest kwestia przyrodzonego szacunku i godności wypływającej z samego faktu bycia człowiekiem, a czym innym szacunek do konkretnych cech człowieka. Mogę szanować homoseksualistę jako człowieka a jednocześnie nie tolerować (w ogóle nie mówię o akceptacji) jego homoseksualizmu. Dobrze ilustruje to podejście chrześcijańska zasada miłości do grzesznika przy jednoczesnej nienawiści do jego grzechu.

Widzę, że nie przekonują Cię moje argumenty, no trudno. Nie zgadzamy się. Jednakże kilka zagadnień wymaga sprostowania bo odnoszę wrażenie, że przede wszystkim w dalszym ciągu się nie rozumiemy.

Upierasz się, że pary homo nie są w stanie ich wpoić ze względu na jakieś epatowanie swą niewłaściwą biologicznie miłością. A dla mnie to epatowanie nie ma w kwestii "wpisywania" wzorców nic do rzeczy, no, chyba, że naukę tolerancji pod to zaliczymy.

Być może wciąż się nie rozumiemy. Zatem rozwinę tę kwestię. Użyłem niepotrzebnie słowa "epatowanie", nie ejst ono adekwatne i chyba wprowadza zamieszanie. Rodzice przekazują dzieciom wzorzec nie poprzez podkreślanie swojej seksualności, ale poprzez normalne, codzienne życie. To obserwując prozę życia dziecko przejmuje wzorce. Jeżeli zrozumiałeś mnie w ten sposób, że piszę o szerzeniu przez homoseksualistów jakiejś propagandy, ideologii, wmawiania itd. To w takim razie się nie zrozumieliśmy. Tu chodzi o obserwowanie przez dziecko normalnego albo "normalnego" zachowania rodziców na co dzień.

O wiel istotniejsze jest to, czy dziecko zdobędzie prawidłowe wzorce, prawidłową osobowość itd. niż to, czy rodzic w przyszłości będzie miał czas na pomoc mu w załatwianiu formalności. Zajmujesz się detalami, a omijasz całe sedno sprawy i sens rodzicielstwa.

Myślę o obiektywnym przekazywaniu dziecku wiedzy z zakresu seksualności: że naturalna jest postawa hetero, ale ludzie z homoseksualnymi zaburzeniami preferencji są tak samo "normalni" jak ci, którzy noszą okulary, "chorzy", czy jak to tam nazwać, ale zasługujący na taki sam szacunek, akceptację.

Dobrze, o to właśnie mi chodziło. Nie jest możliwe porozumienie pomiędzy nami, gdyż co do tak fundamentalnych spraw się nie zgadzamy. To o czym piszesz jest właśnie jednym z elementów wiedzy jakiej nie można przekazywać dzieciom, bo ze względu na brak ukształtowanej osobowości nie są w stanie w każdym przypadku zrozumieć o co chodzi. A tytułem offtopu pozwolę sobie wyrazić opinię, że homoseksualizm bynajmniej nie zasługuje na akceptację i powinien być eliminowany z przestrzeni publicznej z powrotem do sfery życia intymnego. Nie jest niczym normalnym i jako zaburzenie w żadnym wypadku nie powinien być afirmowany. Nie chodzi o to, żeby ich gnębić, czy prześladować, ale żeby uświadomić im, że miejsce dewiacji jest wśród czterech ścian i na wywlekanie jej na zewnątrz nie może być przyzwolenia.

normalnie dzieci oglądają setki kreskówek bądź czytają baśnie, powieści itp. Identyfikują się z bohaterami, ale to nie wypacza ich psychiki.

Nie no. :D Wybacz, ale nie da się utrzymać porównania rodziców do bohaterów z kreskówek, identyfikacja i czerpanie wzorców przebiega na zupełnie innym poziomie :D A mimo to zdarzają się przykłady dzieci, jakim kreskówki "namieszały we łbach" (vide problem przemocy wśród dzieci). A skoro kreskówki (i całokształt analogicznych bodźców kulturowych) odgrywają takie czy inne (często niepożądane) role, to co dopiero wzorzec prezentowany przez rodziców.

Zakładamy branie przykładu z homo-opiekunów, przyjmujemy, że dziecko by z tego wyrosło lub nie - "zachorowałoby" w taki sam sposób

Jeżeli odsetek dzieci wychowywanych przez biologicznych rodziców - homoseksualistów, które rozpoczynają życie seksualne od stosunków homoseksualnych wynosi 21%, to zagrożenie jest poważne. Ale ja staram się położyć nacisk nie na to, że dziecko może stać się homoseksualistą, ale na to, że nie będzie potrafiło być funkcjonującym normalnie heteroseksualistą, nie będzie potrafiło być normalnym mężczyzną/kobietą, nie będzie potrafiło być normalną żoną/mężem, czy matką/ojcem, być może nie będzie potrafiło nawiązać normalnych relacji z płcią przeciwną, nie będzie wiedziało jak ma funkcjonować normalna rodzina itd..

Może kartofle i pilnowanie młodszej siostry są bardziej wartościowe od dyskusji o Sofoklesie czy Homerze.

Jak wielu rodziców jest w stanie dyskutować o Sofoklesie i Homerze w ogóle? Homoseksualiści wbrew mitologii jaką w okół siebie tworzą nie są bynajmniej lepiej wykształceni niż reszta społeczeństwa, a biorąc pod uwagę tych z nich, którzy wypowiadają się w internecie, telewizji czy na paradach można by dojść do wniosku, że jest wręcz odwrotnie.
Poza tym uświadom sobie, że dziecko musi wiedzieć jak obrać te cholerne ziemniaczki. Dopiero jak już się naje może zacząć myśleć o sprawach wyższych. Musi wiedzieć, że ktoś w domu musi zrobić obiad i ono ma w tym pomagać w miarę swoich możliwości. Edukacja jest oczywiście ważna, niesamowicie ważna, ale nie jest ważniejsza od socjalizacji, czyli nauki bycia normalnym człowiekiem funkcjonującym normalnie w rodzinie i społeczeństwie. Odnoszę wrażenie, że wciąż o tym zapominasz i gubisz to co najważniejsze w gąszczu detali.
  • 0

#67

Santeri.
  • Postów: 127
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jeden z użytkowników zwykł od czasu do czasu pisać coś wierszem. Ja nie będę gorszy:

Wielkie kłótnie, wielkie spory
Żeby były choć dwie strony!
Każdy w walce przy swoim ostaje
Za nic mając innych zdanie
Forum książce staje sie podobne
Jeden chce rozliczyć gejów za ich "zbrodnie"
Inny znowu tolerancji kwiatem się jawi
Zdaniem homofoba jak lalką sie bawi
Każdy próbuje każdego przekonać
Że to jego droga jest dobra, wręcz wymarzona
Nie ma tu miejsca na porozumienie
Bo każdy ma własne zdanie jak własne ma mienie
  • 0

#68

Qliffot.
  • Postów: 208
  • Tematów: 5
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Możesz szanować człowieka a jednocześnie nie akceptować czy wręcz nie tolerować jego choroby, przypadłości zwał jak zwał. To się nie wyklucza. (...) Czym innym jest kwestia przyrodzonego szacunku i godności wypływającej z samego faktu bycia człowiekiem, a czym innym szacunek do konkretnych cech człowieka. Mogę szanować homoseksualistę jako człowieka a jednocześnie nie tolerować (...) jego homoseksualizmu. Dobrze ilustruje to podejście chrześcijańska zasada miłości do grzesznika przy jednoczesnej nienawiści do jego grzechu


Z tym wszystkim się teoretycznie jak najbardziej zgadzam, wyraziłem jedynie bardzo podobną myśl innymi słowy, poszanowanie człowieka zastępując tolerancją tej anormalnej czynności w ogóle, a nieakceptacją jej z punktu widzenia swojego własnego ego. To jest moim zdaniem wbrew pozorom bardzo podobne.

W Twoim podejściu nie odpowiada mi brak akceptacji dla środowiska osób homoseksualnych. Nie będę jak moi poprzednicy opowiadał propagandowych klechd o dobrych gejach. Być może występuje jakaś absurdalna sprzeczność, że nalegamy wszyscy o akceptację homoseksualizmu jako zjawiska społecznego (a większość dokłada do tego jeszcze "normalność biologiczną", z czym się nie zgadzam), a potępiamy pedofilów tylko i wyłącznie dlatego, że krzywdzą dzieci w bardziej "namacalny", "spektakularny" sposób. Może jesteśmy już wyprani komunistyczną, totalitarną doktryną dwójmyślenia jak u Orwella, lecz boimy się tego dostrzec i przyznać jak bardzo błądzimy. Większość z nas pewnie nawet tego nie zauważa, widzi swoje poglądy jako rzeczywiście słuszne i chwalebne. Może nawet dowartościowuje się tą tolerancją, pyszni się na jak wysoki poziom emocjonalny wzniosło ich takie humanistyczne myślenie. Nie wnikam w motywy, nie chcę teraz dywagować nad właściwością Twojego czy mojego sposobu postrzegania tegoż zagadnienia. Dostrzegam po prostu, iż odzierając pary homoseksualne z godności ich czynów, nie akceptując ich na gruncie społecznym, odbierasz im część należnego jako ludziom szacunku, deprecjonujesz, umniejszasz status. Nie wiem, ale tak ten Twój obraz "czuję", jawi mi się trochę niewłaściwym.

Użyłem niepotrzebnie słowa "epatowanie", nie jest ono adekwatne i chyba wprowadza zamieszanie. Rodzice przekazują dzieciom wzorzec nie poprzez podkreślanie swojej seksualności, ale poprzez normalne, codzienne życie. To obserwując prozę życia dziecko przejmuje wzorce.


Jak najbardziej się zrozumieliśmy. Może to ja użyłem nieodpowiednich słów na wyrażenie myśli?

Fakt "epatowania" biologicznie nienormalną seksualnością na dziecko nie musi w większym stopniu wpływać na rozwój dziecka, o ile obok funkcjonować będą wzorce prawidłowe i dziecko będzie miało wpojone pewną nienaturalność stanu rzeczy domu rodzinnego - pary homo-opiekunów. Może to znowu dwójmyślenie? Hotel z widokiem na morze zamiast utopienie dzieciaka w słonej wodzie od razu? Ale chodzi mi o zaspokojenie wszystkich potrzeb dziecka, stworzenie sytuacji prawie "doskonałej". Może zbyt utrudniam? Może nie warto myśleć nad reformami wychowawczymi pokroju rodziców homo, a jedynie propagować adopcje wśród rodzin hetero, zachęcać je do wzięcia pod dach cudzego dziecka miast starania się o własne? W każdym razie do rodzinnych domów dziecka mnie z całą pewnością nie przekonałeś.

(...) homoseksualizm bynajmniej nie zasługuje na akceptację i powinien być eliminowany z przestrzeni publicznej z powrotem do sfery życia intymnego. Nie jest niczym normalnym i jako zaburzenie w żadnym wypadku nie powinien być afirmowany. Nie chodzi o to, żeby ich gnębić, czy prześladować, ale żeby uświadomić im, że miejsce dewiacji jest wśród czterech ścian i na wywlekanie jej na zewnątrz nie może być przyzwolenia.


To Twoja opinia, choć w moim mniemaniu jest ona bardzo niewłaściwa. Dlaczego należy "reklamować" homoseksualizm, przeprowadzać akcje mające zwiększać tolerancję i akceptację itp.? Dla samej akceptacji, ułatwienia życia różniącym się czymś ludziom. I co z tego, że jest to biologicznie nienormalne, bez sensu, skoro dwu panów czuje potrzebę pocałowania się w miejscu publicznym? Czy zasługują za to na potępienie, karę, publiczny osąd etc.? Może i śmierć? Tak samo "niewłaściwymi", niestosownymi zachowaniami może być noszenie okularów, nadwaga, robienie sobie przez mężczyzn make-upu, przynależność do młodzieżowej subkultury. Skupmy się zwłaszcza na cechach, na które się raczej świadomego wpływu nie ma - grubas nie poradzi "sam z siebie" niczego, że jego figura jest anormalna względem prawidłowej postawy, wagi; "okularnik" nie zrobi nic ze swoją wadą wzroku. Jasne, że można spróbować zacząć się odchudzać, poddać się operacji laserem, która skoryguje wadę wzroku bądź, jak w przypadku homoseksualizmu, iść na terapię. Ale zastanów się, ile potrzeba do tego samozaparcia, jakiej wewnętrznej siły? Myślisz, iż taki potencjalny Kowalski będzie chciał i próbował schudnąć, wyleczyć oczy, przestać być gejem? Iż w dobie ustawicznego braku czasu z powodu ciągłej pogoni za bogactwem, dobrami materialnymi, ugruntowaniem przyszłości, znajdzie go tyle, by zmienić jakoś swoje życie? Ludzie nie pracują nad sobą, łykają prochy, aby na chwile przestało boleć, nie zważając na powód wystąpienia bólu. I dlatego tak ważna jest edukacja, nauka akceptacji odmiennych zachowań, preferencji ludzi nastawionych do życia tak samo konformistycznie jak ich potencjalni przeciwnicy. Nie piszę tego o mnie ani o Tobie, a jedynie całkowicie ogólnie. Chodzi o wspólne życie w jednym mieście, modlitwy w kościele i przekazywanie "znaku pokoju", pracę w firmie i wspólny projekt, ustąpienie kobiecie-lesbijce miejsca w autobusie, pomoc jej przy ciężkiej torbie z zakupami, każdy odruch humanizmu, zwykłego ludzkiego miłosierdzia, tak ważny, aby nie zgubić się w odhumanizowanym świecie mass-mediów i konsumpcjonizmu.

W stosunku do pedofilii i jej podobnych dewiacji chodzi jeszcze o wspomnianą już przeze mnie kwestię przestępczości takiego działania. Resocjalizacja resocjalizacją, jednakowoż zwyczajny człowiek integrować się z przestępcą nie ma raczej zwyczaju. Homoseksualizm może być traktowany co najwyżej jako "przestępstwo przeciwko prawom natury", argument trafny może dla wypranych z samodzielnego myślenia członków jakichś kościołów, sekt, lecz nie dla zwyczajnych, mniej lub bardziej racjonalnie z reguły myślących ludzi. Nie możesz potępiać okularników, ludzi z nadwagą, chorych na schizofrenię. Jeśli taka osoba zarzuca Ci nieprawdziwą sytuację, bierzesz poprawkę na jej chorobę i przez ten wzgląd nie wszczynasz żadnych konsekwencji. Podczas rozmowy z jąkałą, jako dobrze wychowany, nie reagujesz na przystanki i powtórzenia sylab, może czasem starasz się pomóc takiemu delikwentowi wyrazić opinię, próbując "podpowiedzieć" właściwe słowa. Kultura, dobre wychowanie. Dlaczego inaczej odnosić się do pocałunku, objęcia czy czegokolwiek innego dla par hetero moralnie dozwolonego u par homo? Czemu potępiać coś, co poprzez pewne zaburzenia umysłowe wydaje się im tak samo naturalne, jak "głosy zza ściany" dla schizofreników? A leczenie? - Przeciwnie do psychicznych chorób homoseksualizm nie działa w żaden sposób ubocznie na inne zachowania osoby takie płciowe kontakty preferującej. Niczego nie ogranicza, nie wywołuje żadnych dysfunkcji. Nikogo nie krzywdzi. Czy jest więc jakikolwiek powód do zmuszania gejów i lesbijki do podjęcia jakichkolwiek form terapii? Pomińmy zjawisko nihilizmu, o którym pisałeś, jako dotyczące jedynie domniemanej części przypadków. Nie potrafię, znowu ślepiec, dostrzec w homoseksualizmie niczego właściwie mogącego utrudnić gejom i lesbijkom życie, nie widzę generalnie różnicy większej, niż w przypadku wspomnianego już choćby kilkakrotnie okularnika.

Wybacz, ale nie da się utrzymać porównania rodziców do bohaterów z kreskówek, identyfikacja i czerpanie wzorców przebiega na zupełnie innym poziomie


Czy aby na pewno? We wczesnym dzieciństwie rodzic jawi się dziecku bohaterem, z którego próbuje się brać przykład. Następnie postać opiekuna zostaje zaciemniona blaskiem kreskówkowego herosa i czynów do rodzicielskiej marności się nieumywających. W życiu dziecka pojawiają się tysiące wzorów do naśladowania, nauczyciele, rodzina, koledzy - na jego ostateczny kształt, charakter wpływa tak wiele czynników otoczenia, iż jak dla mnie ten jeden element - rodzice - nie jest w żadnej mierze kluczowym, zwłaszcza w stosunku do adopcji starszych dzieci. Być może ci amerykańscy homoseksualiści postępują z dziećmi w niewłaściwy sposób, za bardzo ubarwiając, zbyt stronniczo prezentując kwestie środowiska homoseksualistów, seksu homoseksualnego etc. i stąd tak wysokie szacunki procentowe. Sam fakt istnienia pewnych wypaczeń nie może być potwierdzeniem niewłaściwości procesów socjalizacji dzieci przez homoseksualistów w ogóle.

Ale ja staram się położyć nacisk nie na to, że dziecko może stać się homoseksualistą, ale na to, że nie będzie potrafiło być funkcjonującym normalnie heteroseksualistą, nie będzie potrafiło być normalnym, (...) nie będzie wiedziało jak ma funkcjonować normalna rodzina itd.


Zgadzam się, że jest takie zagrożenie. Uważam nawet, że summa summarum dobrze robisz, przypominając o nim, gdyż można w ten sposób nie dopuścić do wielu absurdalnych wypaczeń. O ile ludzie o zdaniach podobnych do Twojego zdobędą odpowiednie poparcie, uwagę. Jednakowoż moim zdaniem dziecko wychowywane przez pary homo zwyczajnie nie jest skazane na problemy z odnalezieniem swojej roli w życiu, w społeczeństwie, a jedynie istnieją przesłanki, że przy nieodpowiedniej roli, zachowaniu homoseksualnych rodziców takie zdarzenie może mieć miejsce i ma je w niektórych przypadkach, które jako takie nie potwierdzają żadnych reguł.

Tym niemniej sprawiłeś, iż po części zmieniłem swoje zdanie. Nie jest tak, jak chce w uroczym wierszyku Santeri, że będę trwać na upartego przy swoim nawet uświadomiwszy sobie, w jak wielkim tkwię błędzie. Masz rację, że warto zastanowić się nad alternatywami dla domu dziecka (i rodzinnego domu dziecka, do którego mnie po prostu nie przekonałeś) pokroju zwiększenia adopcji wśród odpowiednich par hetero, podkreślanym wielokrotnie przyspieszeniem biurokratycznych formalności itp. Tak jak pary hetero mające na wychowaniu ósemkę dzieci na prawidłowe ich wychowanie czasu mieć raczej nie będzie, tak identyczna para, lecz o takim samym stopniu wyedukowania jak potencjalna konkurencja homo, której na wychowanie odda się dwójkę dzieci, uczyni je rzeczywiście wartościowymi ludźmi. I teraz pomnożyć tę parę razy sto, przyciągając je odpowiednią propagandą, dużymi świadczeniami socjalnymi, czymkolwiek... Nie przeczę, że jest to rozwiązanie, chyba najwłaściwsze :-)

Jest to jakieś wspólne spectrum. Jednak w innych kwestiach nie zmienię zdania; myślę, że Ty również. Nie przekonamy się wzajemnie, mimo przedstawionych argumentów; zapatrujemy się na to po prostu inaczej, nie widzę więc już raczej sensu dalszej dysputy. Toteż na razie dziękuję.
  • 0

#69

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@Qliphoth
Nie możesz oddzielić akceptacji dla homoseksualizmu od nadawania im przywilejów, adopcji itd. Obojętnie jak bardzo byś chciał, oddzielić od siebie tych kwestii nie można, bo to transakcja wiązana. A jedno wynika z drugiego. Godząc się na akceptacje homoseksualizmu nie możesz więc abstrahować od jej realnych konsekwencji. Wojujący homoseksualiści i ogólnie - postępowcy stanowią inną, odrębną od naszej kulturę, w dodatku ich "kultura" jaką słusznie sami nazywają niekiedy kontrkulturą jest zbudowana na programie negatywnym wobec naszej, a w każdym razie mojej kultury. Są to kwestie wynikające ściśle z dominującego marksizmu kulturowego, wizji rewolucji zapoczątkowanej przez Antonio Gramsciego i kontynuowanej przez Szkołę Frankfurcką. Chociaż zagadnienia doktrynalne i filozoficzne omawianego problemu, to nie są kwestie nadające się do omawiania na tym forum, w każdym razie szeregowi "postępowcy" jakich często spotykamy w internecie czy gdziekolwiek nie muszę niczego rozumieć z ideologii która firmują, wystarczy, że ją firmują i takie jest och zadanie. Ale Ty również forsując pomysły z nazwijmy to umownie "ich stajni", pomimo, że nie masz takiego zamiaru, uczestniczysz w owej "kontrkulturze". Społeczne przyzwolenie na szereg patologicznych zjawisk bezpośrednio wynika z pierwotnego przyzwolenia na nihilizm i relatywizm. W przypadku homo dochodzi do tego ich długofalowa strategia "powolnych kroków", które powoduje, że choćby tolerując ich ofensywę i konkretne rozwiązania jak np. "małżeństwa homoseksualne" uczestniczymy we wdrażaniu homo adopcji, sankcjach karnych za nieprawomyślne poglądy itd. [Więcej na ten temat tutaj]
Przemiany w mentalności i kulturze to proces bardzo złożony i wielowątkowy. Przemiany na gruncie prawa, stosowania prawa przez sądy, ludzkiej mentalności, moralności itd. spowodowały dzisiaj to, że nawet jeżeli w krajach zachodu nie podoba Ci się to co się dzieje, to musisz milczeć. Ludzie nie zdając sobie konsekwencji z tego co robią bezmyślnie skandowali naiwne hasełka o "tolerancji", a dziś obudzili się czytając o skazanych na więzienie za zwracanie uwagi homoseksualistom współżyjącym seksualnie na przystanku autobusowym. A przecież ten efekt końcowy (choć to wcale nie jest koniec) wynika bezpośrednio z ich wcześniejszej "tolerancyjnej" postawy.

W istocie niewiele mnie obchodzą homoseksualiści, ich życie to ich sprawa, jak nie chcą się leczyć, to jest ich sprawa. Ale gdy zaczynają atakować przestrzeń publiczną i fundamenty kultury zachodu, gdy zaczynają wymuszać "oficjalną wersję" poglądów nauki i medycyny w zakresie ich dotyczącym, to już zaczyna być moja sprawa. Akceptacja homoseksualizmu i ideologia będąca podstawą tej akceptacji i immanentnie z nią sprzężona niosą katastrofalne skutki, a na to zgody nie ma. Oczywiście akceptacja dla dewiacji to tylko jeden z elementów choroby duszy na jaką cierpi człowiek zachodu, ale element dość istotny i wywołujący doniosłe konsekwencje. Dlatego nie może być zgody na akceptację homoseksualizmu.

Jeżeli naprawdę nie dostrzegasz różnicy pomiędzy sytuacją okularnika a sytuacją homoseksualisty, to jest to głębsza sprawa i ja już naprawdę w niczym tutaj nie pomogę. :)
Porównania jakie stosujesz nie są adekwatne, gdyż okularnicy nie żądają dla siebie przywilejów. Osoby otyłe nie żądają przebudowania świata w myśl swoich rojeń. Inny przykład, karły nie chcą aby teraz wszystkie klamki i włączniki świtała montować na odpowiedniej dla nich wysokości. Homoseksualiści natomiast podążają właśnie drogą klamek na wysokości kolan, żądają przywilejów na wielu poziomach życia zbiorowego i nazywa się to ich "akceptowaniem". I taka jest logika tego działania, od mentalnej akceptacji dewiacji, po przywileje dla takich ludzi.

Skoro już stosujemy takie porównania, to powinny one wyglądać inaczej. Gdyby okularnicy zachowywali się jak homoseksualiści, to zażądaliby wykreślenia wad wzroku z listy chorób, zaczęliby wmawiać wszystkim w około, że dioptrie nie mają znaczenia i każde oczy są zdrowe. A skoro tak, to musi być równość, więc żeby zapewnić im równość należy teraz wszystkie napisy w przestrzeni publicznej pisać ogromnymi, widocznymi dla nich bez problemu literami. Kto twierdzi, że jest to absurd jest "krótkowidzofobem".
Idźmy dalej. Wyobraźmy sobie, że osoby otyłe przejęły wzorce od homo i zażądały skreślenia otyłości z listy chorób. Każda waga jest dobra, lekarze, którzy twierdzą, że otyłość jest niezdrowa powinni zostać skazani na więzienie. Propagowanie diet odchudzających to ogromna "zbrodnia nienawiści" i "wmawianie komuś normalnemu, że coś z nim nie tak". Natomiast osoby przestrzegające przed popadnięciem w otyłość są "chore z nienawiści". To są oczywiste absurdy? Tak! Ale jak zaczyna chodzić o homoseksualistów to zaczynamy realizować analogiczny scenariusz, zaczynamy nurzać się w świecie paranoi.

Trudno mi również wojować z Twoimi wyobrażeniami na temat nie tak wcale znaczącej roli rodziców w procesie wychowania. Musisz jednakże uświadomić sobie, że niewiele jest osób kwestionujących ogromną i kluczową doniosłość postaw rodziców w tej kwestii. Nie zamierzam również przekonywać Ciebie do RDD, moim celem nie jest propagowanie tego akurat konkretnego rozwiązania, czy też wojowanie z Twoimi wyobrażeniami na jego temat, tylko uświadamianie szkodliwości pomysłu homo adopcji. Chcę Ci uświadomić, że owe "absurdalne wypaczenia" z jakimi walczę są konsekwencją pomysłów jakie Ty zamierzasz forsować.

Pozdrawiam i również dziękuję za dyskusję :)

Edit: błędy :/
  • 0

#70

Qliffot.
  • Postów: 208
  • Tematów: 5
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Chciałbym zwrócić, Trajanie, uwagę jedynie na jedną rzecz. Zdaje sobie mianowicie sprawę, iż porównanie homoseksualizmu do nadwagi bądź wad związanych ze wzrokiem jest nieadekwatne, przerysowane, w pewnym stopniu jak Twoje porównanie do pedo- czy zoofilii. W tych porównaniach chodziło mi jedynie o to, co jest widoczne gołym okiem w sensie dosłownym: okulary na nosie, fałdy tłuszczu na brzuchu. Te defekty natury są tolerowane i uważam, że podobna tolerancja należy się zachowaniom seksualnym osób "kochających inaczej", jakie w stosunku do par hetero są społecznie uznawane za dozwolone.

Przykro jest czytać o negatywnych zjawiskach związanych z tą, jak piszesz, homoseksualną "kontrkulturą" w rodzaju moralnego przyzwolenia na miłość fizyczną na przystanku autobusowym. Staram się zdać sobie sprawę z rzeczywistej wielkości politycznych i społecznych nadużyć, jakie mają w związku z seksualnym równouprawnieniem miejsce, choć na dzień dzisiejszy nie wierzę w głębszy cel takich działań związany jakoby z komunizmem, totalitarną propagandą degradacji kultury zachodu, a więc i samej godności Europejczyka. Wydaje mi się, że bardziej możliwym byłoby stosunkowo przypadkowe następowanie po sobie działań, które odpowiednio wykorzystywane mogą się do jakiejś degradacji przyczynić i już się przyczyniają.

Stawiasz sprawę, jakby winą ludzi z otwartymi umysłami była obecna sytuacja. Po części tak, jednak do nadużyć doprowadzają ludzie chyba zwyczajnie głupi, nierozsądni. Wierzę, że można doprowadzić do stanu, w którym zarówno "wilk będzie syty, jak i owca całą zostanie", a ludzie o poglądach podobnych Twoim jak i zachodnich ustawodawców, jako równi zaangażowaniem i zbyt dużym moim zdaniem braku światopoglądowej równowagi, zostaną może nie zbojkotowani, lecz potraktowani z należnym propagandowym absurdom dystansem. Gdy w prawach zapanuje ład i równowaga, w której zarówno zwyczajni ludzie jak i ci o odmiennych preferencjach seksualnych nie będą mieli bardziej "obiektywnych", racjonalnych powodów do skarg, protestów i narzekań.

Cieszę się, że zakończyliśmy dyskusję w ten sposób, wzajem się nie obrażając, nie "mieszając z błotem" :-)
  • 0

#71

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Appendix :)
Nie pisałem o komunizmie a o marksizmie kulturowym. Pewni lewicowcy doszli do wniosku, że komunizm sowiecki zawiódł, istniał dzięki terrorowi i jako taki był fikcją. A skoro tak, to trzeba poszukać innej drogi do powszechnej szczęśliwości niż poprzez ogólnoświatowy sojusz robotników. Tym rozwiązaniem ma być marksizm kulturowy, czyli koncepcja zaprowadzania rewolucji poprzez dekonstrukcję kultury zachodniej i zastąpienie jej kontrkulturą, będącą jej przeciwnością. U podstawy tej idei leży przekonanie, że robotnicy nie poznali się na wspaniałościach komunizmu, bo byli przesiąknięci wywodzącą się z chrześcijaństwa kulturą zachodu, czyli żeby zbudować komunizm, trzeba tę kulturę po prostu rozwalić. Nie można tego jednak zrobić, od tak sobie, wymaga to czasu i "marszu przez instytucję" - czyli zajmowaniu stanowisk w polityce, kulturze, edukacji itd. i konsekwentne wdrażanie swoich chorych idei ale tak, żeby społeczeństwo nie zdawało sobie sprawy z tego, że jest na nim przeprowadzana tego typu operacja.

Krótkowidztwo i otyłość nie żądają przywilejów i nie wmawiają wszystkim w około, że są zdrowiem. W dodatku postawy i zachowania sprzyjające psuciu się wzroku czy tyciu są słusznie tępione. Nie wmawia się nikomu, że to co niezdrowe jest zdrowe itd. Z homo jest zupełnie odwrotnie.
  • 0

#72

Electric Ant.
  • Postów: 135
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Trajan-"Nie może być tak, że z jednego patologicznego środowiska jakim jest dom dziecka oddajemy dziecko do innego patologicznego środowiska. Państwo skoro wzięło na siebie odpowiedzialność za dzieci pozbawione rodziców nie może oddawać dziecka w ręce niepewne na zasadzie "mniejszej patologii" "

Ale sama rodzina zastępcza już jest patologią i mniejszym złem. Bo przecież "po bożemu" jest tylko wtedy kiedy biologiczni rodzice wychowują własne dziecko. A to jak to bywa w rodzinach i rodzinach zastępczych to inna para kaloszy, poczytać o tym można między innymi w kronikach policyjnych :roll: .

"Czy skrajna nietolerancja wobec gwałtów na dzieciach jaka powinna być cechą każdego z nas oznacza jednocześnie pozbawianie pedofila człowieczeństwa? Skoro tak, no to te konieczne cechy są świetle przyjętego przez Ciebie paradygmatu nie do zaakceptowania. Takie stawianie sprawy prowadzi z kolei do rezultatu który jest nie do zaakceptowania. Wniosek? Czym innym jest kwestia przyrodzonego szacunku i godności wypływającej z samego faktu bycia człowiekiem, a czym innym szacunek do konkretnych cech człowieka. Mogę szanować homoseksualistę jako człowieka a jednocześnie nie tolerować (w ogóle nie mówię o akceptacji) jego homoseksualizmu."

Stary jak świat argument. Homoseksualizm to relacja między dwojgiem, dorosłych, świadomych wszystkich konsekwencji ludzi, pedofilia to zbrodnia.
Tak, chciałabym uważać, że w kwestii adopcji stawka toczy się o dobro dziecka podmiotu a nie przedmiotu, czy to coś złego? ;) Może obawa o podmiotowość dziecka rodzi się w umysłach właśnie przeciwników tej idei i tylko przez nich jest tak postrzegana?

"Gdyby okularnicy zachowywali się jak homoseksualiści, to zażądaliby wykreślenia wad wzroku z listy chorób, zaczęliby wmawiać wszystkim w około, że dioptrie nie mają znaczenia i każde oczy są zdrowe. A skoro tak, to musi być równość, więc żeby zapewnić im równość należy teraz wszystkie napisy w przestrzeni publicznej pisać ogromnymi, widocznymi dla nich bez problemu literami. Kto twierdzi, że jest to absurd jest "krótkowidzofobem". "
Ale przecież ani krótkowidze ani homo Ci tego nie wmawiają... :|
  • 0

#73

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Stary jak świat argument. Homoseksualizm to relacja między dwojgiem, dorosłych, świadomych wszystkich konsekwencji ludzi, pedofilia to zbrodnia.

Ech... :( Pozwolę sobie poprosić o ponowne przeczytanie cytatu, który w ten sposób kwitujesz. Ze zrozumieniem. Odrzuć myśl o porównywaniu homoseksualizmu z pedofilią, to będzie Ci prościej. Kurczę. Nie rozumiem tego. Już nie można użyć tych dwóch słów w tym samym akapicie, żeby ktoś nie wyskoczył z takim oskarżeniem.

Tak, chciałabym uważać, że w kwestii adopcji stawka toczy się o dobro dziecka podmiotu a nie przedmiotu

Ja też chciałbym tak uważać, dlatego przerażają mnie nowe zasady zaprowadzane na tym polu przez szeroko pojęte środowiska "postępowe".
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych