Skocz do zawartości


Zdjęcie

Wasza droga do ateizmu


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
66 odpowiedzi w tym temacie

#61

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To i ja pójdę Twoimi śladami Bayakus odświeżając temat.

Nie przeszedłem na ten pogląd od tak i to nie dlatego, że nie lubię kościoła, księża to pedofile a chrześcijanie wymordowali połowę świata, jak to zapewne zrobiła większość z was. Moja "Droga pustelnika" zaczęła się od długich i monotonnych rozmyśleń kim ja sam jestem i dlaczego postępuję tak jak postępuję, kiedy już doszedłem do wniosku, że nie jestem całkiem cacy, zacząłem szukać czegoś, co sprawia, że chce być lepsi. Starałem się to przypisać rodzinie, moralności aż doszedłem do religii(będąc wtedy człowiekiem głębokiej wiary). Zaczęło się od tego, iż po prostu w żaden to sposób nie mogę przypisywać korzeni mojej moralności jakiemuś tam staruszkowi na chmurce(to metafora, żebyście mnie za słówka nie łapali), następnie doszedłem do wniosku iż cały otaczający nas świat jest za piękny i za ładnie ze sobą współgra aby być tworem jednego "wszechmogącego" bytu, jego miejsce w moim przeświadczeniu zastąpił dobór naturalny. Następnie zacząłem usilnie się zastanawiać, co sprawia iż wierze... po dwóch- trzech miesiącach, stwierdziłem iż nie ma żadnej wyższej siły, która chce abym w nią wierzył, po prostu zostało mi to wpojone. Następnie na zdrowy rozum, zacząłem studiować biblię i historię KrK doszukując się w nich nieścisłości i wręcz naciągania prawdy. Momentem kulminacyjnym było przeświadczenie, iż żaden Bóg osobowy po prostu istnieć, nie może. Na dzień dzisiejszy jestem ateistą, spełniam się i dążę do obranych przez siebie kierunków, każde wydarzenie w moim życiu jest nowym doświadczeniem, z którego wyciągam wnioski, wciąż będąc otwartym na nowe... Moim Bogiem jest mój umysł, gdyż to właśnie on wykreował wszystkie doczesne bóstwa i jest w stanie wykreować miliony kolejnych smile2.gif Całe przejście na ateizm, zajęło mi dobry rok przemyśleń ;p
  • 0



#62 Gość_Bayakus

Gość_Bayakus.
  • Tematów: 0

Napisano

Mi zajęło to nawet więcej czasu ale droga do tego miana ateisty rodziła się bardzo powoli od samego początku. Jako dziecko tego nie dostrzegałem,przecież każdy się boi piekła,każdy kto wierzy w pana Boga Judeochrześcijańskiego,Boga pustyni.Może dlatego zajęło to połowę mojego życia gdyż w takiej rzeczywistości się wychowywałem.Błędem społeczności nie wiem przez jak jeszcze długi czas będzie wpajanie tych bzdur bo gdyby zrobić doświadczenie w którym dziecko miało by przeczytać biblię,zakładając że rozumiało by wszystko co jest tam napisane[zdaję sobie sprawę że to niemożliwe ale to tylko wytwór mojej wyobraźni] to zauważyło by że pomiędzy Bogiem a Szatanem nie ma wielkiej różnicy ponieważ oba i dążą do władzy.Tylko aby wprost nie napisać zabij na moje życzenie napisano tak by za 2000 lat ludzie interpretowali sobie każde zdanie na swoją korzyść ślepego umysłu wypalonego słońcem suchej pustyni jaką jest wiara w wyimaginowanego przewodnika lub raczej dyktatora życia.

Wracając jednak do zagadnienia tematu,czemu pod wpływem chwili w której zauważyłem że to co powie mamusia i babcia nie musi być prawdą.Sama mentalność tych rytuałów dała mi sporo do myślenia,ale też przekonanie tych którzy tak bardzo w to wierzą.Po co miałbym być wrogiem własnego umysłu wolałem się z nim zaprzyjaźnić.Dawkins i wiedza na temat ateizmu,bądź pokrewnych przyszła później ale dlaczego nie pamiętam jak to wszystko dokładnie się zaczęło,nie wiem.
  • 0

#63

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

a Szatanem nie ma wielkiej różnicy ponieważ oba i dążą do władzy.

Ten także jest przez nich wykreowany, biblia wspomina tylko o SZATANIE, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy Oskarżyciel i rzeczywiście, według pisma oskarżał Hioba o to, ze kocha Boga tylko dlatego, że żyje mu się dobrze, po czym WSZECHWIEDZĄCY się z Szatanem zakłada... ogólnie szatan miał długą drogę do przebycia w swojej historii, to na niego miłosierni chrześcijanie powoływali się przy krucjatach, polowaniach na czarownice czy też inkwizycji. Jak znajdę czas(mam teraz debatę), napisze jakiś artykuł o historii szatana.

przecież każdy się boi piekła

Wiesz, już chyba, że coś takiego nie może istnieć ;p:)
Po za tym sami żydzi, z których później wyszli chrześcijanie, nie mieli jakiś upodobań do piekła a nieba, wierzyli po prostu w Szeol, gdzie trafiali wszyscy niezależnie od tego jacy byli... to chrześcijanie na swej drodze miłosierdzia wykreowali piekło, pełne ognia, bólu i cierpienia, strasząc nim ludzi, którzy nie chcieli się im podporządkować.

Ogólnie cieszę się, że Ty także dostrzegasz błędy tej religii, oraz, że się spod niej wyrwałeś:)
  • 0



#64

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Widzicie, niektórzy ludzie mają potencjał, myślą nad swoją wiarą i wyciągają z niej wnioski, szkoda, że takich ludzi jest tak mało.

Ja jeszcze nawiążę do takiego starego tematu: Religie. Dlaczego nie darzę ich zbytnią sympatią. Nie chcę go odgrzebywać z jakiejś zakurzonej sterty więc dopiszę tu, po refleksji dodam do wyliczanki jeszcze coś; nie lubię religii za Radio Maryja. Ta stacja odbiera wszędzie! Choćbym wrzucił radio do klozetu to RM będzie odbierać bez najmniejszych szmerów i trzasków.

Oczywiście ironizuję trochę, ale zróbcie taki eksperyment, tylko nie koniecznie w WC.
  • 0



#65

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ja jako dziecko byłem wierzący wiadomo, głównie ze względu na rodzinę, jak wszyscy to i ja (mimo że jako dziecko byłem typem filozofa, bardzo ciekawski, dużo pytałem). Ale tak gdzieś do okresu liceum byłem bardzo więżący modlitwa codziennie przed snem itp.

Ale gdy zacząłem się interesować sprawami Religii i sensu życia tak na poważnie,to z czasem przestałem wierzyć, zrozumiałem jakie to prymitywne podejście przedstawiać boga jako istotę która kieruje się wartościami takimi jak ludzie.

Zacząłem praktykować medytacje, czytałem na temat filozofii, Religii, psychologii i fizyki kwantowej. Doszedłem do wniosku ze paradoksalnie odnośnie mentalności wierzących, człowiek nie wierzący ma predyspozycje by wejść na wyższy poziom moralności niż przeciętny człowiek religijny, chociaż zdarzają się też przypadki zadufanych w sobie ignorantów którzy myślą że mają racje.

Ja osobiście uważam że prawda w naszym wymiarze rzeczywistości jest tak naprawdę względna, i nie ma potrzeby nikogo do niej przekonywać. Nie mam pewności czy to Bóg istnieje czy nic nie ma po śmierci dlatego na jakiej zasadzie mam się o to sprzeczać.

Ważna jest ta chwila tu i teraz bez wartościowania i oceniania, i docenianie jej tylko, a może aż dlatego że po prostu jest.

Takie jest moje zdanie.

dzięki :)
  • 0

#66

Bobek.
  • Postów: 476
  • Tematów: 30
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ja jestem agnostykiem.
Nie wykluczam do końca żadnej teorii, iż wiem, że nawet ekstremalna może być zgodna z rzeczywistością, ponieważ nigdy nie zbadałem kosmosu a wiedza jaką dysponują ludzie nie wykluczają tak do końca kreacje świata przez kogoś.
Bóg być może istnieje, bądź też nie.
Może być siwym dziadkiem z brodą, może być zwykłą materią od której wszystko się zaczeło.
99,9% nie 80% tak

I w ten o to sposób przedstawiłem wam mój tok myślenia ;)
  • 0

#67

Stevie Wonder.
  • Postów: 146
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ateistka?

Nigdy nie byłam przesadnie wierząca, moi rodzice też nie. Nie chodzili do kościoła, a jeśli już to na święta wigilia nigdy nie była taka jak powinna byc, tradycyjna, czasem brakowało nawet opłatka, zwykła kolacja.
Przyjełam chrzest i komunię, wszyscy to robili więc sądziłam, że tak trzeba, z resztą kierowali mną rodzice. Bierzmowanie bardzo mnie stresowało, od pierwszej komunii nie byłam u spowiedzi w ogóle i teraz musiałam iśc, i tak nie wyspowiadałam się ze wszystkich grzechów :lol, w kościele byłam okropnie zdenerwowana, czułam, że cos jest nie tak. Dziś już bym nie poszła do bierzmowania, ale wtedy jeszcze nie miałam takich myśli. Nie wiedziałam nigdy czy jest ktoś taki jak bóg, ale czułam jakąś szczególną atmosferę i czasem modliłam się, kiedy czułam, że życie mnie przerasta, a było kilka takich momentów <jak treoga to do boga :)) >. I wtedy modlitwa pomagała. Zastanawiało mnie to dopuszczałam możliwośc istnienia boga, ale potem przeczytałam kilka książek i mi przeszło.

Nie wierzę w boga, ani allaha :lol ,ale wierzę, że jest coś na rzeczy, jakieś wyższe Ja i każdy człowiek to posiada. Wierzę, że życie każdego człowieka to nie przypadek i wszystko dzieje się z jakiejś przyczyny, chociażby po to, żeby nauczyc się dostrzegac nawet w najgorszym przypadku jakieś pozytywy, bo takie na pewno są we wszystkim.

Uważam, że człowiek sam sobie jest statkiem i sterem, gdy pojawia się wiatr, może go wykorzystac dowolnie, albo złapac w żagle albo byc biernym i smutnym i dac się zniszczyc, lub po prostu stac w miejscu, trzeba więc pomagac szczęściu. Trzeba wierzyc, że się uda, wtedy wszystko jest możliwe, potrzebna jest jednak wielka wiara w powodzenie i wytrwałośc, której mnie czasem brakuje. Jeśli ktoś kiedyś czytał jakiś mój post, to wie, że pisałam już wcześniej że wierzę w potęgę umysłu, staram się komunikowac ze swoją podświadomością, a ona robi to czego pragnę. Naprawdę w to wierzę i to spełnia się. Na razie, a może już zawsze tak będzie działa w małych dziedzinach mojego życia, gdyż i ja jestem młoda i niedoświadczona, wykorzystuję modlitwę wtedy gdy się czegoś boję
albo szczególnie czegoś potrzebuję,<wiadomo, jestem tylko człowiekiem> chociaż parę razy modliłam się za powodzenie innych i rzeczywiście los im sprzyjał.

Czasem zdarzają się takie pytania; skoro możesz wszystko zrobic myślą to dlaczego wciąż tu jesteś, a nie pławisz się w bogactwie, albo wciąż jesteś chora? Czemu sama siebie nie uleczysz?
Dlatego, że do tego, jak do wszystkiego trzeba czasu, i wielkiej siły umysłu, nie bez powodu mówi się, że każdy ma takiego boga na jakiego zasłużył. Ja jestem tylko mną, mój mózg jest na średnim poziomie i jestem w stanie zdziałac tyle dla siebie, ile działam i to mi wystarczy. Boję się też, że nie ma we mnie tyle samozaparcia, żeby zawsze pamiętac, żeby pogadac z moją podświadomością. Pozatym nie wiem do końca na co sie porywam, nie potrafię przewidziec wszystkiego, każdego aspektu danej sytuacji, dlatego gdy spełni się coś pozytywnie dla mnie, nie wiem, czy przypadkiem ktoś inny nie będzie na tym cierpiał, bo ja przedstawiam podświadomości tylko swoją wizję, nie zważając na inne przypadki.

Dlaczego jest tylu ludzi, którzy wierzą w boga? Gdyż modlitwa jest skuteczna, naprawdę działa, naprawdę można się z własnym duchem podzielic cierpieniem, trzeba tylko mówic jasno. Oni wierzą, że to bóg im pomaga, wierzą i dlatego to działa, dlatego są w stanie zaakceptowac te wszystkie bzdury, paradoksy i niegodziwości. Nie są gotowi zaakceptowac innej możliwości, ich umysły nie są na to gotowe, ale kiedyś to się zmieni.

Mi osobiście, świadomośc, że mam coś, co może mi pomóc i co "czuwa" na demną i jest gotowe działac zawsze i wszędzie daje dużo siły. Nie dziwię się dlatego wierzącym w boga i nie potępiam ich.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych