Skocz do zawartości


Zdjęcie

Mówiąc do zmarłego...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
56 odpowiedzi w tym temacie

#46

DarkAngel.
  • Postów: 46
  • Tematów: 7
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A ja słyszałam kiedyś jak takie starsze osiedlowe mohery, co to do każdego familoka dodają ich po 5-6 gratis opowiadały jak jeszcze za czasów, kiedy ciało nie leżało w kostnicy, tylko w domu, umarł pewien chłopak. Jak rodzina (jakieś tam ciotki itp.) ubierały go do trumny to mówiły mu np.: "Francik, nie bydź toki sztywny, musimy cie narychtować coby ludzie potym nie godoli". No i nie mogli być przy tym obcy, bo mógłby się "zarumienić" i tak już zostać (nie wiem dokładnie o co mogło chodzić z tym "rumienieniem", ale może coś z plamami opadowymi), a wszystko co używały przy myciu i ubieraniu go (wodę, mydło, ręcznik, miskę, grzebień itd.) musiały wynieść poza osiedle i zniszczyć (spalić, zakopać).

PS: A co do tego, czy dusza od razu idzie do Nieba/Piekła/Czyśćca/Czy w co tam się wierzy - ja zawsze słyszałam że zostaje na Ziemi 7 dni i przez ten czas może pożegnać się z żywymi, załatwić jakoś swoje sprawy, a potem odchodzi.
  • 0

#47 Gość_Lamb3rt

Gość_Lamb3rt.
  • Tematów: 0

Napisano

Arkadiusz przedstawił bardzo rozsądne wytłumaczenie tego przypadku.

Z góry stwierdzam, że jestem ateistą. Słuch i inne zmysły są interpretowane tylko i wyłącznie przez mózg, a ten przecież po śmierci już nie działa. Zatem zmarły nie może słyszeć, a już na pewno analizować i rozumieć konkretnych słów. Myślę, że - tak jak wspomniał Arkadiusz - to kwestia naszej podświadomości, a nie paranormalnych sił.
  • 0

#48

Koleś_Z_Tarnowa.
  • Postów: 11
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam.

Czuję że muszę zabrać głos w tej sprawie. Nie odzywam się zbyt często ale forum przeglądam codziennie...
2 lata temu straciłem kuzyna i ojca chrzestnego. Oboje zginęli w wypadku. Pamiętam że staliśmy w kościele... trumny były otwarte i wszyscy stali nad nimi żegnając zmarłych. Wszyscy, którzy stali tuż przy trumnach, w tym ja, zauważyliśmy że po policzku jedego ze zmarłych płyną łzy.

Wątpię aby łza w jakiś sposób tam "utknęła" i uwolniła się akurat wtedy. Pogrzeb był dość długo po wypadku gdyż oboje musieli zostać poddani sekcji zwłok ponieważ podejrzewano że nie był to wypadek. Może to wykluczyć właśnie to iż ta łza mogła tam w jakiś sposób przez pewien czas przebywać.

Odeszli młodo... sądzę że jeden z nich płakał ponieważ smutno było mu iż wszyscy się z nim żegnają.
Myślę że ludzie nie odchodzą tak nagle tuż po śmierci. Jest coś co sprawia że zmarły potrafi odczuć smutek innych.
Jeżeli czuje smutek innych to co czuje gdy "kroją" go przy sekcji zwłok???

Pozdrawiam
AdamJ



Jeżeli mówisz że tak blisko ludzie stali to może ktoś płakał i skapnęła łza na jego policzek.Jest coś w tym, lecz nigdy się z tym nie spotkałem. Możliwe że mózg aż do rozkładu dalej funkcjonuje.Z tą łzą mam pewną spekulacje, możliwe że po prostu woda z ciała parowała i skraplała się w miejscu rowka, a spadła dlatego bo ktoś chuchnął czy poruszył trumną.Ps. współczucia.

EDIT# Pytając się babci o to babcia powiedziała że to prawda.

Użytkownik Koleś_Z_Tarnowa edytował ten post 09.11.2009 - 20:07

  • 0

#49 Gość_Aton

Gość_Aton.
  • Tematów: 0

Napisano

To co napisał autor tematu to prawda i jest to częste. Na przykład jakiś Jan XXX umarł ze zgiętymi nogami to na przykład żona powie "Jasiu wyprostuj nogi" to trupek puszcza z blokad i można mu wyprostować nogi. Zapytajdzie się swoich dziadków bo z pewnością o tym słyszeli.
  • 0

#50

pawaw1.
  • Postów: 604
  • Tematów: 29
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pierwszy raz takie coś słyszę. Z jednej strony kilka osób to potwierdza, a z drugiej strony wydaje się to komiczne.

Wyobrażam sobie taką akcje, że umarł przysłowiowy pan Jan Kowalski w nocy na łożu, rano gdy jego żona się budzi i widzi, że Jan nie wstaje do roboty, zaczyna szturchać męża mówiąc "Janek wstawaj bo się do roboty spóźnisz" i w tym momencie owy denat wstaje i idzie do pracy jak gdyby nigdy nic. Po czym żona dostaje telefon z pracy męża, o jego śmierci na stanowisku pracy...

Trochę za fantazjowałem , ale są rzeczy które się nawet "fizjologom" nie śniły xD....
  • 0



#51

LS-D.
  • Postów: 132
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Możliwe że mózg aż do rozkładu dalej funkcjonuje.


EDIT# Pytając się babci o to babcia powiedziała że to prawda.


Nie, niemożliwe o ile oczywiście posiadamy marginalne pojecie o medycynie. A posiadać taka wiedzę wypada, choćby z takiego powodu jak wyżej cytowany kolega- aby nie wypisywać bzdur na forach publicznych. Życie w dzisiejszym świecie obliguje nas do tego. Gwoli uściślenia, z definicji medycznej obowiązującej m.in w Polsce, śmierć organizmu ludzkiego jest jednoznaczna ze śmiercią mózgu(śmierć=śmierć mózgu).
Jednakoż, wyrażam głęboką nadzieje, że kolega nie miał tutaj na myśli Zombie(no|offence).

Co do zapytań, opowiadań i innych mito-legend snutych m.in przez osoby zwane babciami, dziadkami etc. Jesteście młodymi osobami, macie jako takie pojecie o świecie, bronicie swoich racji...super. Ale jeśliby ktoś w tym momencie przeczytał/opowiedział (niepotrzebne skreślić) by wam bajkę o królewnie śnieżce i siedmiu krasnoludkach, też popędzilibyście czym prędzej przed komputer i napisali, że to prawda ?....dystansu....więcej...

Użytkownik LS-D edytował ten post 11.11.2009 - 14:10

  • 0

#52

Moon101.
  • Postów: 80
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

widzę że opinie są podzielone
ja też powiem że w to wierzę .
mój dziadek bardzo kochał moją mamę po śmierci trzeba było go ubrać w garnitur do trumny i nie dało mu się założyć buta(nie wchodził) tylko moja mama podeszła i but wszedł na nogę dziadka (ona go założyła)
  • 0

#53

BlackAngelWorld.
  • Postów: 7
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam. Słyszałam co nieco o różnych "dziwnych" wydarzeniach podczas sekcji martwych ciał ,ubierania ich itd.
Moim zdanie kwestia pozostającej duszy na jakiś czas wśród żywych zależy od wierzeń danej osoby i nie ma tu co się kłócić i dogadywać ,bo tak naprawdę każdy i tak pozostanie przy swoim stanowisku.
Fakt jest taki,że jak już kilka razy wspomniano łzy ,zwolnienia zdrętwiałych mięśni,dziwne dźwięki wydobywające się z ciał mają faktycznie miejsce. Słyszałam z relacji patologa iż trup może "płakać" w trakcie sekcji a nawet usiąść jednak to jeszcze skurcze ciała i uchodząca woda wszelkimi możliwymi sposobami. (analogicznie jak kogut ze ściętą głową).. Na własne oczy widziałam jak z ciała mojego dziadka lała się woda a rodzina mówiła,że się poci.

Wszystko zależy od naszej subiektywnej oceny i woli w co chcemy wierzyć a w co nie,jednak warto starać się być obiektywnym.
  • 1

#54

Quirel.
  • Postów: 17
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

1. O tym, że stężenie pośmiertne może częściowo ustąpić przy ubieraniu, gdy mówi się do martwej osoby ubieranej, to fakt znany w środowiskach wiejskich, a których podejście do śmierci jednak mimo wszystko jest jeszcze trochę inne. niż w mieście. Sam wielokrotnie słyszałem, że swoista blokada stawów puszcza, gdy mówi się do denata w czasie ubierania.
2. Odnośnie postu powyżej, tak trup może usiąść :)
Wystarczy odpowiednio naciąć niektóre mięśnie w okolicach brzucha, aby pozostałe skurczone mięśnie spowodowały uniesienie torsu :) Czasem tak się straszy studentów 1. roku medycyny :)
  • 0

#55 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

W moim przypadku, takie zdarzenie mialo miejsce, kiedy wraz z sasiadka, mylam i ubieralam moja mame do trumny. Przez caly czas mowilam do niej spokojnie i czule jak do dziecka, tak jak kazdego dnia.Problem pojawil sie z rekawami od bluzki. Po mojej stronie wszystko poszlo bez problemu, ale sasiadka nie mogla mamie zgiac reki w lokciu. Po kilku probach zrezygnowala i zostalam sama. Kiedy przeszlam na druga strone lozka powiedzialam: "mamus to ja" i wzielam mame tylko za reke, reka sie zginala bez problemu i bluzka zostala zalozona...
Tak sobie mysle, ze duch raczej nie ma nic wspolnego z ruchomoscia ciala, ani za zycia, ani po smierci, nawet jesli w niego wierzymy, ale podswiadomosc tak. Moim zdaniem jednak podswiadomosc w tym wypadku reaguje na glos i imie. To wreszcie ona chowa urazy do pewnych osob, a ufnosc do innych, stad jednym pomaga w ubieraniu, a innym nie.
  • 0

#56

Igi.
  • Postów: 19
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie wiem jak to jest z rękami i nogami, przeważnie najtrudniejszą sprawą jest złożenie dłoni (powsadzanie palce prawej dłoni między palce lewej dłoni). Sztywne palce wystarczy wziąć w swoje własne dłonie i zacząć je pocierać i masować, po paru chwilach sztywne palce są miękkie i giętkie jak galareta(Słyszałeś, że palce nieboszczyka się łamie? To bzdura). Ciało żywej osoby i jej ciepło znacznie oddziałuje na trupi chłód. Analogicznie podobnie może być ze stawami rąk, nóg, ramion.

Co do wypływaniu łez skłaniał bym się w kierunku procesu fermentacji gałki ocznej i związanego z tym wypływającego osocza, a bliscy pogrążeni w głębokim żalu szybko znajdą w tym symbolikę, ponieważ będzie to dla nich argument, że nieboszczyk gdzieś tam sobie żyje i daje nam znaki.
Uważam, że zdarzenia te nie mają powiązania ze światem duchowym i nie powinno się im przypisywać cech paranormalnych.
Aczkolwiek jako praktykant oobe absolutnie nie neguje świata astralnego.
  • 1

#57

sebacyw.
  • Postów: 246
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Czytam, czytam i dochodzę do jednego wniosku:
Otóż są przypadki, że ludzie potrafią przesuwać przedmioty na odległość (raczej nie jest to w 100% pewne, ale jednak pojęcie takie istnieje) więc w momencie, kiedy dana osoba przygotowuje zmarłego do pogrzebu emocje, zaangażowanie itp są tak silne, że mówiąc "panie XXX, rozluźnij rękę"(czy nawet o tym myśląc) robimy to na zasadzie telekinezy czyli podświadomie na odległość rozluźniamy dany mięsień.
Być może jesteśmy zdolni podświadomie wpłynąć na pracę danego organizmu, który nie ma już "swojego pana/pani" i możemy nim manipulować na odległość.
To wszystko to oczywiście moje amatorskie przypuszczenia, ale tylko takie coś nasuwa mi się na myśl czytając powyższe posty.

Podsumowując chciałbym tylko zaznaczyć, że prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się całkowitej prawdy (nie uzyskamy pewnych dowodów), a to w co wierzymy jest tylko i wyłącznie sprawą indywidualną (dlatego nie możemy narzucać komuś, że np: łzy, które wypływają z oka nieboszczyka to bzdura/święta prawda, bo na dany argument druga osoba może odpowiedzieć kontrargumentem, a problem w tym, że nikt prawdy nie zna)
pzdr.

Użytkownik sebacyw edytował ten post 01.10.2010 - 20:38

  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych