Napisano
27.07.2011 - 16:39
Im bardziej rozwija się nauka, a świat i życie obdzierane są z mistyczności - nawet moje nadzieje marnieją i spłycają się. No, często zastanawiam się czy po śmierci nie ma po prostu nic. To prawdopodobne, szczególnie, że wszelkie elementy paranormalne są od razu miażdżone, 'wyjaśniane', wszelkie wątpliwości są rozwiewane przez ludzi, dla których w życiu liczy się jedynie logika i rozsądek. Przez cały ten bałagan, przez jednostki 'światłe' ('Nie wierzę w nic innego, niż nauka i fakty!'), 'wielkie' i tak dalej, wiara w ogóle traci na wartości. Nie wiem. Czasem czuję dziwny żal, że umrę i nie spotka mnie potem nic. Chciałabym, żeby było inaczej, ale wtedy od razu mam przed oczami Wszechświat, wszelkie promy kosmiczne, gromadki badaczy w fartuchach, rubryczki w gazetach z coraz to nowszymi odkryciami, bla, bla, bla. Wtf, kiedy ja zgubiłam coś takiego jak 'wyobraźnia' i 'nadzieja' (ale w tych prawdziwych, czystych, dziecięcych znaczeniach) 'oO?