Zagadka Stonehenge rozwiązana?
Megalityczny krąg zbudowany ponad 4000 lat temu w Stonehenge do dziś stanowi zagadkę dla każdego, kto próbuje zrozumieć, jaki cel przyświecał starożytnym architektom. Być może szansę na odpowiedź przyniesie niezwykłe wykopalisko archeologiczne - odkryte w Wiltshire zwłoki kilku osób, zmarłych ok. 2300 r. p.n.e., w tym tajemniczego Łucznika z Amesbury.
Jego włosy pokryto złotem, a obok znaleziono wytworną odzież, wyposażenie łucznicze i wyroby z miedzi. Analiza kości wykazała środkowoeuropejskie pochodzenie mężczyzny, co zrodziło przypuszczenie, iż osoba ta albo przybyła do tego miejsca w jakimś konkretnym celu, albo należała do ówczesnych najeźdźców Albionu.Odkrycie to nie rzuciłoby nowego cienia na rozwiązanie zagadki Stonehenge - wciąż przecież nie zdołano wyjaśnić, dlaczego przytaszczono tam ogromne bloki kamienia z dalekiej Walii - jednak w kośćcu Łucznika z Amesbury brakowało jednego elementu: rzepki w kolanie. Deformacja szkieletu wskazywała ponadto, że kalectwo dotknęło go na długo przed jego śmiercią. Kto w starożytności mógł uprawiać łucznictwo nie będąc w pełni sprawnym? To pytanie spowodowało, że w umysłach części naukowców zaświtała szalona teoria na temat przeznaczenia gigantycznych, wielotonowych megalitów.
Zasadnicze pytanie brzmiało: co takiego znajdowało się w niebieskiej walijskiej skale, czego zabrakło na równinie Salisbury? Z jakiego powodu zdecydowano się na aż tak karkołomny transport?!
Jeden z naukowców zajmujących się megalitami, profesor Timothy Darvill zadał podczas jednego z wykładów pytanie, jaką funkcje pełniło tajemnicze skupisko kamiennych bloków w Stonehenge. Pośród odpowiedzi studentów pojawiały się różne propozycje. Jedna z nich zakładała, że mogą to być pozostałości po antycznej twierdzy. Według innej opcji kompleks stanowił ośrodek kultu religijnego. Nie zabrakło wniosków, które mówiły o gigantycznym obserwatorium astronomicznym, niektórzy bowiem dostrzegli związek pomiędzy kamiennym kręgiem w Stonehenge a cyklem księżycowym i występowaniem przesilenia wiosennego. Najbardziej oryginalny pomysł zakładał, że megality symbolizowały zmarłych przodków, których duchy wstąpiły w ogromne kamienie. Jednak żadna z tych odpowiedzi nie usatysfakcjonowała Darvilla. Nic nie tłumaczyło, dlaczego głazy sprowadzono aż z tak daleka.
Zdaniem naukowców, przyczyna niezwykłego pochodzenia całego kompleksu musiała wiązać się z pradawną Walią. W związku z tym przeczesano metr po metrze wzgórza Carn Menyn i Carn Goedog, gdzie mieściły się kamieniołomy, z których brano budulec Stonehenge. Wkrótce udało się natrafić na właściwy ślad. W lokalnych doniesieniach historycznych wciąż przewijały się historie mówiące o leczniczych właściwościach okolicznych terenów. Nagle, znajdujące się dotąd w rozsypce elementy układanki zaczęły powracać na swoje miejsce, tworząc zamglony jeszcze, ale już w miarę czytelny obraz.
Megalityczny krąg na Salisbury Plain mógł stanowić nie prehistoryczne sanktuarium, ale… sanatorium. W niektórych średniowiecznych przekazach pojawiają się przecież wzmianki o niezwykłej mocy płynącej ze skał Stonehenge, sprowadzonych na angielską ziemię przez samego Merlina, czarnoksiężnika króla Arthura.
Co ciekawe, dookoła megalitycznego kompleksu znajduje się dziś mnóstwo grobów. Pochowane w nich zwłoki mają na ogół wyraźnie zauważalne deformacje fizyczne, wskazujące na przebyte cierpienia i choroby jeszcze przed zgonem. Zdaniem prof. Darvilla w ciągu setek lat cały obiekt wielokrotnie przebudowywano, wciąż zwiększając jego powierzchnię. Z kolei jego kształt i usytuowanie niemal całkowicie odzwierciedlają położenie geologiczne skał w Walii. I choć nie można odmówić Stonehenge właściwości typowych dla astrologicznego i astronomicznego obserwatorium, jak też miejsca starożytnego kultu, najbliższe prawdzie wydaje się założenie, że kamienne bloki w istocie służyły ludziom jako... szpital. Nie od dziś wiadomo, że starożytni kapłani trudnili się też znachorstwem. Jeszcze w średniowieczu najlepsi medycy byli zarazem zakonnikami. W antycznej Brytanii najdostojniejsi Celtowie także słynęli z uzdrowicielskich mocy…
Niewykluczone też, że lecznicze właściwości rejestrowane przez docierających do Stonehenge pielgrzymów pochodziły z chemicznego składu kamieni oraz z charakterystycznego ustawienia megalitów. Kto wie, może słynny Łucznik z Amesbury przybył do Stonehenge z centralnej Europy z nadzieją na wyleczenie schorzenia, które gnębiło go przez ostatnie lata życia? Złoto i klejnoty, które przy nim zakopano wskazują na zamożność. Bogactwo zawsze dawało przywileje. Możny pan udał się więc w swą ostatnią podróż do najsłynniejszej kliniki tamtych czasów… Gdyby tak rzeczywiście było, znaleźlibyśmy rozwiązanie jednej z największych zagadek naszej historii.
źródło: Nieznanyswiat.pl