Takie "dowody" utwierdzają mnie co do tego, że pojęcie zasad funkcjonowania mózgu, nawet w najprostszej postaci, jest dla niektórych trudniejsze niż się może wydawać. Z tego co widzę powyżej, Aiduś myśli, że nasze odmienne zachowania w różnych sytuacje jest dowodem "zewnętrznej kontroli" nad naszym mózgiem. Znaczy się, że za wszystko co myślimy i robimy nie jest odpowiedzialna "chemia" naszego umysłu, a czynniki pochodzące spoza niego. Tak przynajmniej jest tu zasugerowane. Zatem mam pytanie do Aidil, jak rozumiałaś wyjaśnienie "chemiczne"? Co według Ciebie wywoływać miało te wszystkie reakcje chemiczne, które miały być wszystkim co czujemy, myślimy i widzimy? No przecież właśnie bodźce pochodzące z zewnątrz i z wewnątrz naszego organizmu, są przyczyną tych wszystkich chemikaliów. To że generując obraz, nasz mózg korzysta z informacja płynących nerwem wzrokowym jest oczywistością, nie mniej to na poziomie neurofizjologicznym zapada decyzja o tym co widzimy. Wystarczy zakręcić się w miejscu w prawo, zatrzymać, obrócić głowę w lewo... a obraz który widzimy i tak przesunie się w prawo. Mózg wyświetla wtedy inny obraz od tego biegnącego z siatkówki, nasze oczy nie poruszają się, a obraz wciąż lata. W laboratoriach jak i w życiu codziennym zaprojektować możemy tysiące takich doświadczeń, dowodzących że wszystko tak naprawdę dzieje się w naszym mózgu - stąd tak trudno oddzielić fałszywe i prawdziwe wspomnienia, sny od prawdziwych wydarzeń, rzeczywistość od urojeń - bo bez wyjątku wszystkie pochodzą z naszego mózgu. Pisanie, że można pamiętać, czuć czy widzieć bez jego udziału jest optowaniem za płaską Ziemią. a przykład tłumu który ma obalać współczesną neurologie jest absolutnym nonsensem.Mózg też jest przekaźnikiem myśli i emocji, które powstają nie zależnie od niego. Dam przykład.
Reakcja człowieka w tłumie, bardzo często jest nie taka, na jaka najprawdopodobniej by się nie zdecydował będąc poza tłumem. Czyli powstał wpływ na jego świadomość z zewnątrz.
Jeśli zgodzilibyśmy się, że chemia mózgu tworzy nasze myśli i uczucia, to wpływy z zewnątrz nie potrafiłyby zakłócać chemii naszego mózgu, innego niż, na przykład uderzeniem siekierą w głowę.
Nie ma żadnej nadświadomości która wtłaczała w naszą głowe jakieś obrazy. To, że to właśnie mózg generuje myśli i obrazy, a zatem i oobe, jest tak pewne jak nic innego. To nawet nie jest teoria, to fakt. Znamy te substancje, znamy te mechanizmy i coraz lepiej nimi sterujemy. Kiedy nasza polska opinia publiczna odgrzewa tematy, o których zachodni świat dyskutował 30 lat temu, typu in vitro, świat rozpala dziś dyskusja nad neurofarmakologią. Okazuje się że potrafimy dziś, uszczęśliwiać, dodawać optymizmu i miłości a nawet zmieniać charakter, aplikując naszemu ciału określone związki chemiczne. Jednak kiedy moje wnętrze zależeć będzie od tabletek w szufladzie, czy to wciąż będę ja? O tym rozmawia się na świecie, u nas debatuje nad tematami które zostały już wszędzie przetrawione i których wynik jest już powszechnie znany. Bezpośredni wpływ na coś co nazywamy "kodem neuronowym", czyli program przekształcający w naszym mózgu elektrochemiczne impulsy w spostrzeżenia, wspomnienia i decyzje, jest kwestią czasu, a w zasadzie już się odbywa.