Skocz do zawartości


Zdjęcie

Gustaw Adolf Rol


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

lunatyk.
  • Postów: 214
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam, to mój pierwszy post lecz systematycznie czytam ten dział tego forum od jakis 3 dni, osobiśćie niepotrafie stworzyc ani PSI-balla ani niepotrafię telekinezy lecz czytam tez inną stronę o podobnej tematyce(a z powodu iż niemogę podać strony podam poprostu kto ją prowadzi) Fundacji Nautilius i tam ukazał sięniezmiernie ciekawy artykół o Adolfie Gustawie Rol'u myślę ze po przeczytaniu można przemyśleć iż medytacja bądź modlitwa prowadząca do "spokoju umysłu" chyba jest najważniejsza w rozwijaniu u siebie zdolności "para" n tekst jest kolejnym tłumaczeniem z języka włoskiego, jakie specjalnie dla FN zrobił Tomasz Czerka. To wyjątkowo długi tekst, dla naprawdę ciekawych i zainteresowanych tematem jasnowidzenia. Jeśli jednak ktoś taki się znajdzie i przeczyta do końca ten esej, na pewno nie będzie żałował poświęconego na to czasu... ;)

Wklejam tutaj ten artykuł życzę miłej lektury.

" Współcześnie, przynajmniej na Zachodzie, całkowicie brakuje postaci Mistrza Duchowego. A gdy już tacy są, o żadnym z nich nie można powiedzieć, że osiągnął Oświecenie czy Rozbudzenie. Gustaw Rol należał do tej ostatniej kategorii ludzi, niezwykle rzadkiej na przełomie wieków, dziś prawdopodobnie wymarłej. Być może Rol był ostatnim "egzemplarzem", który postawił stopę na naszej planecie. Podczas swojego długiego, dziewięćdziesięciojednoletniego życia (1903 - 1994) poznał takie ważne postaci historii dwudziestego wieku jak: Einstein, Fermi, Fellini, De Gaulle, D'Annunzio, Mussolini, Reagan, Pius XII, Cocteau, Dali, Agnelli, Einaudi, Kennedy i wielu innych. Jego zadaniem było wykazanie istnienia "zdolności" (jak nazywał "moce", które faktycznie odpowiadają siddhi w tradycji indu), które może rozwinąć w sobie każdy człowiek, oraz potwierdzić obecność Boga w człowieku i otaczającym go świecie. Poza licznymi spontanicznymi zjawiskami, Rol ma na swoim koncie oryginalną serię doświadczeń z pogranicza metafizyki, gdzie zbiegają się nauka i religia. Często posługiwał się kartami do gry, co dla wielu stało się podstawą do podejrzeń, iż uprawiał prestidigitatorstwo. Tymczasem karty, których w większości przypadków nawet nie dotykał, stanowiły jedynie pierwszy, najprostszy stopień wtajemniczenia, w którym uczestniczyli neofici, uczestnicy "wieczorków" podczas których miały miejsce doświadczenia, lub były zabawnym i dynamicznym środkiem, który miał rozgrzać obecnych. Co nie oznacza, że każdy z tych "prostych" eksperymentów nie był już sam w sobie poruszający.

Zdolności Rola rozciągały się od widzenia na odległość (czytanie zamkniętych książek, widzenie rzeczy znajdujących się w innym miejscu, lub wydarzeń rozgrywających się w innym miejscu) do podróży w czasie (z wycieczkami w przeszłość i przyszłość)doświadczanych przez grupę obecnych podczas eksperymentu. Od wizji selektywnych (obserwacja aury energetycznej otaczającej ludzkie ciało, użyteczna w rozpoznawaniu chorób) do endoskopii (widzenie w głębi ludzkiego organizmu). Był w stanie dynamicznie wpływać na materię, to znaczy potrafił na odległość przesuwać różnego rodzaju przedmioty (telekineza), materializować je i dematerializować. Potrafił przewidywać przyszłe wydarzenia (jasnowidzenie), czytać w myślach (telepatia), leczyć ludzi znajdujących się nawet w bardzo odległych miejscach (używał między innymi pranoterapię), przebywać w dwóch różnych miejscach jednocześnie (bilokacja), przenikać przez ciała stałe (np. ściany) lub przemieszczać przez nie wszelkie przedmioty, które powiększał lub zmniejszał według swej woli. Czasami podczas eksperymentów pojawiały się duchy, które wpływały na ich dynamikę. Nie były to jednak duchy zmarłych.

Co więcej Rol twierdził z przekonaniem, że zmarli nie przebywają wśród nas. To, co ludzie nazywają duchem, nie jest niczym innym, jak resztką psychiczną, którą człowiek pozostawia w momencie śmierci. Podobnie jak po śmierci ciała pozostają resztki organiczne, tak po człowieku pozostają również resztki psychiczne. Rol nazywał tę pozostałość po zmarłych "duchem inteligentnym" i wszystkie tradycje metafizyczne wiedzą o czym mowa. Według Rola każda rzecz posiada ducha, z tym, że duch człowieka jest inteligentny ze względu na zdolności wyższego rzędu, jakimi obdarzyła go natura. Relacja między Rolem i duchami nie miała absolutnie natury mediumicznej. Niewiele się ona natomiast różniła od niektórych praktyk egipskich i sumeryjsko - babilońskich.

Rol manifestował również dwa inne rodzaje szczególnych zdolności: projekcję na odległość rysunków lub napisów ( przede wszystkim grafitowych na wszelkiego rodzaju powierzchni, oraz malowanie na odległość ( możemy nazwać je telemalarstwem) - kiedy pędzle i palety unosiły się same w powietrzu i w ciągu kilku minut malowały przepiękne obrazy, z pomocą "inteligentnego ducha" zmarłego malarza (Raviera, Picassa, Goya, itd.).
Kim zatem był Rol? Był Mistrzem Duchowym, któremu rozbudzenie wewnętrznego Światła pozwoliło wyjść poza normalne, ludzkie zdolności. Jakie miał zadanie? Potwierdzić obecność Boga w epoce wielkiego materializmu, oraz zachęcać każdego człowieka do podjęcia wędrówki, której celem jest pokazanie, że boskość nie jest nieosiągalna i nie znajduje się daleko od niego, lecz jest w jego zasięgu, ilekroć zapragnie ją odnaleźć. Wskazał również na Naukę (Naukę Świętą, Harmonię, syntezę wszystkich nauk), jako Drogę, którą należy podążać:
"Miałem więc nadzieję, że to właśnie Nauka pomogła mi rozpoznać i kodyfikować te moje wrażenia, które jak sądzę posiada każdy człowiek, i to właśnie ona ujawni te zdolności i rozpropaguje je wśród wszystkich ludzi..."


DOŚWIADCZENIA

Fenomenologia Gustawa Rola dzieli się zasadniczo na dwie części: z jednej strony są to, jak sam zwykł je nazywać, eksperymenty, z drugiej zaś mamy obszerny zbiór różnego rodzaju niezwykłych wyczynów. Eksperymenty odbywały się wokół stołu, w domu jego, lub innych osób. Liczba obecnych podczas eksperymentów wahała się od pięciu do dziesięciu. "Narzędziami pracy były przeważnie białe kartki papieru extra strong i zwyczajne talie kart do gry. Kartki papieru i karty do gry były często jeszcze nowe i fabrycznie zapakowane. Niekiedy ktoś z obecnych (przeważnie sceptyk) przynosił własną, lub nowo zakupioną talię kart do gry, lub kartki papieru. Dzięki tym "narzędziom", którymi uczestnicy posługiwali się w sposób przypadkowy, według poruszanej tematyki, Rol tworzył liczne warianty ustalonego tematu, podobnie jak muzyk jazzowy improwizuje, tworząc nowy utwór, na bazie znanego jazzowego tematu. Im większa była harmonia między uczestnikami eksperymentu, tym lepsza była "muzyka"...


Remo Luigi, autor książki Gustavo Rol. Una vita di prodigi (Gustaw Rol. Życie pełne cudów), wydawnictwo Mediterranee, był obecny na wielu spotkaniach, dzięki temu wiernie opisuje typowy wieczór eksperymentów:
"Wieczory zwykle dzieliły się na dwie części: na początku konwersacja, potem eksperymenty. Rozmawiano przynajmniej przez godzinę; tematy proponował z reguły sam Rol, podejmując zagadnienia z zakresu filozofii, oraz komentując wydarzenia bieżące. Wracał również do swoich lat młodzieńczych... (...). Innymi razy żartował z zebranymi, rezygnował wówczas z poważnych tematów i opowiadał dowcipy. Umiał być bardzo zabawny. W pewnym momencie, około 23.00, kończyła się pierwsza część wieczoru. Rol proponował, by wstać z foteli i zasiąść wokół stołu, który zawsze nakryty był obrusem w kolorze zielonym, ulubionym kolorze jasnowidza, który był inspiracją dla jego pierwszych eksperymentów.

Atmosfera paranormalna rozgrzewała się dzięki kartom. Przed Rolem leżało nie mniej niż osiem tali kart do pokera, każda miała grzbiet w innym kolorze i z innym rysunkiem. Prawie zawsze były one nowe, gdyż intensywne użycie bardo łatwo je niszczyło, a poza tym chciano je zachować, gdyż stawały się swego rodzaju „świadkami” szczególnie interesującego doświadczenia z jednym lub kilkoma napisami, jakie pojawiały się pomiędzy kolorami, bez jego bezpośredniej interwencji. Zdarzało się, że Rol otwierał wieczór w następujący sposób: ustalano konkretną kartę, po czym na jej odpowiedniczce, znajdującej się w nie rozpieczętowanej jeszcze tali pojawiał się narysowany ołówkiem znak.


(…) Rzadko osobiście posługiwał się kartami. Ich tasowaniem i odkrywaniem zajmowali się goście. Doświadczenia Rola z kartami do gry – należy podkreślić, że były to eksperymenty, a nie „zabawy” – czasami następowały po sobie błyskawicznie, niczym eksplozja fajerwerków. Obserwując ich piękno i elegancję, popadało się w zachwyt, odnosząc jednocześnie wrażenie, że ma się do czynienia z czymś naturalnym i łatwym do wykonania. Przykładowo na jego polecenie tasowano siedem tali kart, po czym ktoś wybierał z ósmej tali jedną kartę, na przykład siódemkę pik. Rol przesuwał dłonią po ułożonych obok siebie taliach i odkrywał pierwszą z każdej z nich: wszystkie odkryte karty okazywały się być siódemkami pik! Albo: rozkładał na stole w formie wachlarza talię kart grzbietami ku górze. Następnie wodził po nich palcem wskazującym, po łuku, imitując ruch wskazówki zegara.

- Powiedzcie „stop” - poprosił.

Gdy ktoś z obecnych wydawał to polecenie, jego palec opuszczał się na znajdującą się pod nim kartę, którą wyjmowano z tali. Była to, dajmy na to, trójka trefl. Przed nim leżało siedem tali kart uprzednio potasowanych, grzbietami do wierzchu. Rol podnosił jedną z nich i rzucał ją szybko na stół w ten sposób, że karty rozkładały się wzdłuż linii prostej. Okazywało się, że wszystkie leżały, jak poprzednio, grzbietem do góry, poza jedną, która odsłaniała kolor: była to trójka trefl. Jeszcze nie zdążyły ucichnąć okrzyki zachwytu obecnych, gdy Rol rzucał po kolei pozostałe talie, które układały się w identyczny sposób co pierwsza, odsłaniając tylko jedną kartę: trójkę trefl”.


Dedykacja Rola w książce


Pierwszą książką, w której szeroko opisuje się działalność Gustavo Rola jest Gusto per il Mistero (Upodobanie do Tajemnicy),wydawnictwo Sonzogno, 1954 rok, autorstwa Dino Segre, pseudonim artystyczny Pitigrilli. Oto niektóre doświadczenia, których był świadkiem:
„Obiecałem rzymskim przyjaciołom, że przedstawię im doktora Rola. W pierwszej chwili ten niezwykły człowiek odmówił. Potem jednak, nie chcąc sprawić przykrości przyjacielowi, zmienił swoją decyzję:
- Ale niech mnie nie proszą o doświadczenia.
- Nie poproszą cię o nie
Należało przygotować grunt. Stąd nieodłączne ostrzeżenie: Nie proście go o zrobienie eksperymentów.
Należało powiedzieć tak: „Doktorze Rol, nie prosimy pana o pokazanie nam swoich eksperymentów. Prosimy tylko o wytłumaczenie nam czym one są”.
- Co tu jest do tłumaczenia? Poślijcie kogoś niech kupi kilka tali kart – odpowiada.
Hotelowy chłopiec do posyłek biegnie po karty. Gdy wraca, obecni uczestniczą w kilku eksperymentach. Rol mówi do jednego z nich:
- Proszę włożyć do kieszeni talię kart; którą pan chce. Proszę zapiąć kieszeń. Niech pan otworzy inną talię i wybierze jakąkolwiek kartę. Proszę jej się przyjrzeć. Teraz niech pan narysuje swoim ołówkiem lub długopisem w powietrzu jakieś słowo, pański podpis, albo cyfrę. Na karcie, która znajduje się w pańskiej kieszeni, w nie rozpieczętowanej tali, a która odpowiada karcie wcześniej przez pana wybranej, znajdzie pan słowo, które napisał pan w powietrzu swoim ołówkiem lub długopisem.
Uczestnik eksperymentu wybiera kartę, np. czwórkę trefl, rysuje w powietrzu swój podpis, otwiera talię kart, którą wyjął z kieszeni, szuka w niej czwórki trefl. Na karcie widzi swój podpis złożony jego własnym ołówkiem”.

„Pewnego wieczoru znajdowaliśmy się w domu dziennikarza Enrico Gianeri-Geca.
Po kilku eksperymentach Rol powiedział:
- Gec, jest mi pan sympatyczny. Dotąd widział pan doświadczenia pierwszego i drugiego stopnia. Teraz pokażę panu coś więcej. Proszę wziąć jakąkolwiek talię kart i trzymać ją mocno w rękach. Teraz proszę powtórzyć następujące słowa. (Po czym powiedział mu formułę, której tu nie przytoczę).
Dziennikarz powtórzył ją i wszystkie karty wyrwały się z jego dłoni i poleciały we wszystkie strony, jakby eksplodował zawarty w nich ładunek wybuchowy.
- Proszę teraz podnieść którąś z kart. Co to jest?
- Dziesiątka pik”, odpowiedział Gec.
- W jaką kartę mam ją przemienić? - zapytał Rol.
- W asa kier - odrzekł dziennikarz.
- Proszę ją trzymać i powtórzyć te słowa - Rol wypowiedział jedno zdanie.
Gel powtórzył je, zbladł i musiał usiąść. Karta, którą trzymał w dłoni wyblakła, stałą się szara, na środku pojawiła się blada różowa plama, która następnie nabrała czerwonego koloru, wreszcie pojawiło się serce. Zawołaliśmy przyjaciół, grających w brydża, w pokoju obok, oraz panią domu, która w swojej sypialni pokazywała przyjaciółce ostatnie zakupy. Nikt nie wiedział o doświadczeniu, ale wszyscy na pytanie „co to jest za karta?”, odpowiadali zgodnie, że jest to as kier, identyczny tym, który znajdował się w tali”.




“Pewnego wieczoru, w gabinecie adwokatki Liny Furlan, Rol zaprosił do eksperymentu profesora Marco Trevesa, docenta uniwersyteckiego i dyrektora szpitala psychiatrycznego w Turynie.
- Do tej szkatuły – powiedział - wkładam złożoną czterokrotnie kartkę papieru i grafit z ołówka (pokazał białą kartkę i grafit). Zamykam szkatułę, a wy wszyscy połóżcie na nią dłonie. Teraz, profesorze, niech pan powie jakieś zdanie.
Profesor zacytował werset z Dantego:
- Amor che a nullo amato amar perdona.
- Podnieście dłonie, otwórzcie szkatułę i czytajcie - polecił Rol. Na kartce widniał napisany werset z Dantego.”

Dobry opis doświadczeń z kartami znajduje się w czasopiśmie Quaderni di Parapsicologia (Zeszyty Parapsychologiczne) z 26 stycznia 1970 roku, redagowanym przez dr Piero Cassoliego i Massimo Inardiego z Centro di Studi Parapsicologici d Bologna (Centrum Studiów Parapsychologicznych w Bolonii). Oto opis niektórych eksperymentów komentowanych przez dr Cassoliego: „Rol poleca mi wybrać, potasować i przełożyć talię kart, którą trzymam przed sobą. Znajduje się on w odległości ponad metr ode mnie. Każe bratu dr B wybrać z tali jedną kartę.
- Proszę rzucić ją w powietrze i pozwolić jej upaść na ziemię - instruuje.
Karta upada grzbietem do góry.
- Proszę położyć ją na stole tak, jak leży.
- Proszę wziąć inną i rzucić ją w powietrze. Tym razem karta upada na ziemię kolorem do góry: jest to dziesiątka kier.
Rol zwraca się do mnie:
- Proszę rzucić karty na stół, tak jak je pan trzyma. Rzucam je na stół. Karty upadają jedna na drugą. Wszystkie są zakryte. Okazuje się jednak, że w środku tali znajduje się jedna karta odkryta i dobrze widoczna: dziesiątka kier”.

“Rol daje mi talię do potasowania i przełożenia. Kładę ją przed sobą. W innej tali, różną techniką wskazuje się na czwórkę kier. Rol poleca mi położyć dłoń na moją talię, zamknąć oczy i postarać się zobaczyć, wizualizować zieloną czwórkę, po czym powiedzieć <>. Następnie mówi:
- Proszę przełożyć talię.
Otwieram oczy i wypełniam polecenie. Przekładam dokładnie w miejscu, w którym znajduje się czwórka kier odwrócona, to znaczy z widocznym kolorem, podczas gdy wszystkie inne karty ułożone są kolorami do dołu”.

„Każe mi wybrać talię kart, potasować ją i przełożyć, następnie mam powiedzieć jakiś numer, np. 20. Teraz zabieram dwadzieścia kart, zaczynając od góry, a pozostałe karty układam w kilka kupek. Ktoś inny wybiera jedną z kupek (on sam nigdy nie dotyka kart, które z resztą znajdują się daleko od niego).
Mówi do mnie:
- Proszę podać jakiś numer!
- Osiem - odpowiadam.
- Proszę wziąć pierwsze osiem kart z wybranej kupki.
Wypełniam jego polecenie.
-Teraz proszę położyć jedną kartę na środku i cztery wokół niej.
Wykonuję polecenie.
- Proszę położyć dłoń na środkowej karcie.
Tak robię.
- Proszę zamknąć oczy i intensywnie myśleć o zieleni…Proszę powtarzać za mną Hamma Hemma ( i inne słowa, których nie pamiętam)… Teraz proszę zebrać cztery karty, które leżały wokół środkowej…Niech pan je pokaże.
Jest to przepiękny poker asów”.

“Rol prosi panią domu, by wybrała dwie książki. Podaje mu: „Cesare Pavese: Lettere 1924 – 1944” (Cesare Pavese: Listy 1924 1944), oraz, tego samego autora „La Bella esteta” („Piękne lato”), wydawnictwo Edizioni Einaudi. Początkowo zdaje się on wątpić w powodzenie doświadczenia. Kartkuje pierwszą książkę, jakby chciał w ciągu kilku minut „posiąść” jej zawartość. Następnie prosi abym wypowiedział dowolną myśl lub pragnienie.
Mówię na głos:
- Chciałbym wrócić do Turynu.
Wówczas Rol bierze talię kart, rozkłada ją na stole kolorami do góry. Po czym wodzi palcem wskazującym od lewej do prawej po tali, prosząc panią B., aby zatrzymała go w dowolnym momencie. Trzy razy powtarza tę czynność i trzy razy pani B. zatrzymuje jego palec na kartach cztery, osiem, cztery.
Wtedy Rol mówi:
- Zajrzyjcie na stronę 484.
Otwieram książkę i czytam: „Pragniecie wrócić do Turynu!”. (pełne zdanie zaczynające się na poprzedniej stronie brzmiało: „Dziwię się bardzo, jestem zdumiony, że pragniecie wrócić do Turynu!”).
Nieco później, podczas krótkiej przerwy gawędzimy sobie i dr Inardi oświadcza:
- Jest już trzecia, a ja mam o szóstej pociąg do Bolonii. Nie ma sensu, abym szedł spać, bo nie zdołam obudzić się na czas wyjazdu. Wolę spędzić trzy godziny na stacji”.
Na co Rol mówi:
- Spróbujmy ze słowem, które tu padło. Na przykład “spać”. Zobaczymy, czy to słowo występuje w drugiej książce Pavese (i wskazuje “La Bella Estate”).
Stosujemy tę samą technikę, co w poprzednim doświadczeniu. Tym razem wskazane zostają as – dwójka – as (1-2-1). Na stronie 121 drugiej książki można przeczytać: „gli spać” (na poprzedniej stronie znajdował się początek zdania” nie mo–gli spać”)”.




W 1966 roku ukazała się książka zawierająca epizody i postaci związane z różnymi fenomenami paranormalnymi. Było to Universo Proibito (Zakazany Wszechświat) Leo Talamontiego, (wydawnictwo SugarCo editore), który opowiadał o kilku swoich spotkaniach z Rolem:
„Pierwszy raz spotkałem dr G. Rola w marcu 1961 roku. Zadzwoniłem do niego w środowe popołudnie i ustaliliśmy, że spotkamy się u niego w domu dwa dni później, czyli w piątek, o godzinie 21.30. Lecz ja antycypowałem swój wyjazd i przyjechałem do Turynu w czwartek po południu. Dopiero co wszedłem do małego hoteliku, który wybrałem na chybił trafił wśród wielu innych znajdujących się w okolicy Porta Susa, kiedy otrzymałem od niego całkowicie nieoczekiwany telefon.

- Zmieniłem zdanie - mówił Rol - proszę przyjść dziś wieczór, o godzinie, którą ustaliliśmy na jutro.
- Ale skąd pan wie, że już przyjechałem, oraz że zamieszkałem w tym hotelu?
- Rysowałem węgielkiem, kiedy moja ręka napisała automatycznie pańskie imię, dodając informację: hotel P., pokój 91.
Informacje te były normalnie dla widzącego nieznane.
Kiedy pojawiłem się w jego dom, miałem ze sobą skórzaną teczkę, w której znajdowały się różne dokumenty. Rol upomniał mnie tymi słowami:
- Widzę, że pana teczka zawiera dwa artykuły na temat telepatii; gotowe, ale nie opublikowane. To ciekawy temat.
- To prawda, ale skąd pan to wie? – zapytałem. Zanim cokolwiek dodałem, oświadczył:
- Chciałbym jednak pana ostrzec, że epizod dotyczący Napoleona, o którym pisze pan w swoim drugim artykule, zawiera nieścisłość. Mogę to panu udowodnić.
I rzeczywiście udowodnił prawdziwość swoich słów, pokazując mi niektóre teksty historyczne i odnoszące się to tej sprawy dokumenty”.

W 1975 roku Talamonti opublikował książkę pt. „Gente di Frontiera” (Ludze z pogranicza), wydawnictwo Mondadori, której cały rozdział poświęcił Rolowi. Opowiada w nim, że w 1961 roku odwiedził jasnowidza, celem zrobienia z nim wywiadu; towarzyszył mu fotograf.:
„Mój przypadkowy współpracownik nie wiedział nic o tajemniczym panu, z którym mieliśmy zrobić wywiad; można więc sobie wyobrazić, jak wielkie oczy zrobił ze zdumienia, gdy Rol, wprowadziwszy nas do swojego gabinetu, zwrócił się do niego z tymi pytaniami:
- Pan jest żonaty od kilku miesięcy, prawda? A pana żonka jest brunetką o czarnych oczach?
- Tak, ale jak do diabła…
- Chwileczkę. Dlaczego jest pan zawsze na wpół śpiący? Tak jak teraz, na przykład.

- Pan cierpi na astenię. I wie pan dlaczego? Przyczyn jest wiele, ale przede wszystkim cierpi pan na chroniczne zapalenie wyrostka robaczkowego, czyż nie tak?
- Owszem, ale skąd pan to wszystko wie? Kazał mnie pan śledzić? (…)
- Niech mi pan powie: czy to prawda, że wygrał pan w totalizatora piłkarskiego 37.000 lirów? Jednak stracił pan dużo więcej. Czy zdaje pan sobie sprawę, jaką kwotę pan stracił, grając przez wiele lat? Proszę mi uwierzyć: nie ma pan co zaprzeczać.
Tym razem zdumienie zablokowało zdolności werbalnej reakcji młodzieńca, który nie spoglądał już na Rola, lecz na mnie, swoimi rozszerzonymi oczyma pełnymi niewypowiedzianych pytań”.

Epizod z fotografem ma swój dalszy ciąg w “Universo Proibito”:
„Po tym, jak wprowadził nas do swojej dobrze wyposażonej biblioteki, poprosił nas, abyśmy wybrali tyle książek, ile chcemy do pewnego eksperymentu. Wybraliśmy na chybił trafił kilka tomów w różnych językach i poszliśmy za nim do większego pomieszczenia, gdzie nasz gospodarz zatrzymał się siedem – osiem metrów od nas. Wówczas miały miejsce wydarzenia, w które żaden pozytywista nie będzie mógł uwierzyć. Ja wskazywałem przypadkowo palcem, nie podając tytułu, którąś z książek, które młodzieniec trzymał zamkniętą w rękach, prosząc naszego gospodarza, aby „przeczytał” na danej stronie, dany wers. To samo robił fotograf, gdy przyszła jego kolej, wskazując na książki przyniesione przeze mnie.

Na każde nasze życzenie, dr Rol, pewnie i precyzyjnie, czytał w miejscu wskazanym przez nas, w zamkniętej książce, my zaś natychmiast kontrolowaliśmy poprawność jego lektury. Ani razu nie udało się nam przyłapać go na błędzie. Aby wykluczyć możliwość mentalnego narzucania nam wyboru konkretnych stron przez Rola, ustaliliśmy ich numery na bazie wartości pewnych kart wybranych na chybił trafił z dobrze potasowanych tali. Zmienialiśmy się w wyborze tekstów, powtarzając doświadczenie tak długo, aż poczuliśmy zmęczenie. Wreszcie ustąpiliśmy wobec oczywistości”.

W ten sposób kończy Talamonti ten epizod w “Gente di Frontiera”:
„Na krótko przed końcem naszej wizyty, gospodarz usiadł na chwilę przy biurku, nabazgrał coś na kartce, którą zakrył dłonią. Następnie przywołał do siebie fotografa i poprosił go, aby podał jakąkolwiek liczbę.
- Ile ma mieć cyfr?- zapytał fotograf.
- Ile pan chce - odpowiedział Rol.
- To niech będzie numer 753.
- Dziwne: właśnie tę liczbę napisałem - rzekł Rol, pokazując mu kartkę. Wszystko się zgadało”.

Pierwszą książką poświęconą całkowicie Gustavo Rolovi, i zarazem jedyną opublikowaną za jego życia, była „Rol l’incredibile” (Niesamowity Rol), (potem: Rol il mistero, Rol, tajemnica), wydawnictwo Musumeci, 1986 rok. Oto kilka fragmentów:
„Pewnego dnia zaprosiłem Rola do domu, chcąc pokazać mu obraz który właśnie nabyłem. Wiem, że nie podobają mu się niektóre trendy w malarstwie współczesnym, ale, ponieważ był wielkim znawcą sztuki, bardzo zależało mi na jego opinii.
Wprowadziłem go do salonu i powiedziałem:
- To ten obraz.
- Nie podoba mi się - odrzekł szybko Rol. - Pogryzmolę ci na nim.
Wydobył z kieszeni swój sławny ołówek i skierował go na obraz, rysując znaki w powietrzu.
- Na litość boską, nierób tego! - krzyknąłem. - Kosztował mnie kupę pieniędzy!. Rzuciłem się w kierunku obrazu, by sprawdzić, czy go nie zniszczył, ale nie zauważyłem żadnych śladów.
- Dobrze, że nie narobiłeś szkód - powiedziałem z ulgą.
- Zdejmij obraz - rzekł.
Zdjąłem go i zauważyłem na ścianie bazgraninę poczynioną ołówkiem. Rol oszczędził mój obraz, ale wyraził swoją dezaprobatę, rysując na ścianie pod nim”.

“Czasami Rol pisze na serwetkach ludzi siedzących przy stolikach obok. Robi to jednak wyłącznie za namową przyjaciół, którzy chcą się zabawić. Słyszałem, że jednym z nich jest Federico Fellini. Sławny reżyser, ilekroć przebywa w Turynie, zawsze odwiedza Rola. Potem zaprasza go na obiad i prosi o pokaz „pisania” na odległość, na serwetkach niektórych biesiadników. Rol odmawia, twierdzi, że nie może zrobić tego, czego życzą sobie inni, ale w końcu ulega namowom. Fellini wybiera panów przy kości, którzy spożywają obiad z serwetkami spoczywającymi na wystających brzuchach.
- Napisz mu jakiś zabawny epitet - doradza Rolowi.
Jasnowidz rysuje w powietrzu i na serwetce spokojnego biesiadnika pojawiają się dziwne, często uszczypliwe napisy.
Kiedy „ofiara” dostrzega obraźliwy napis, protestuje u właścicieli restauracji. Niektórzy obrażeni wybuchają gniewem, wykrzykują groźby pod ich adresem, a wówczas Fellini ma przednią zabawę.
Pewien lekarz pokazał mi serwetkę z narysowaną na niej różą w szklanym flakonie.
- Rol narysował różę - powiedział mi lekarz - która znajdowała się na naszym stoliku i podarował mi serwetkę.
Zwróciłem mu uwagę, że brakuje flakonu.
- Trudno cię zadowolić - rzekł Rol. - Podnieś serwetkę i trzymaj ją wysoko. Po czym z odległości jednego metra, na oczach obecnych przy naszym stole współbiesiadników, narysował w powietrzu wazon, który natychmiast pojawił się na serwetce, dopełniając rysunku”.


W 1999 roku Maria Luisa Giordano opublikowała książkę Rol mi parla ancora (Rol znów ze mną rozmawia), poświęconą przede wszystkim nauczaniu Rola, a w 2000 roku swoją trzecią książkę zatytułowaną Rol e un’altra dimensione (Rol i inny wymiar), wydawnictwo Sonzogno, w której przytacza liczne, niepublikowane świadectwa. Oto niektóre z nich:

„Pewnego wieczoru (Rol) oświadczył nam, że chciałby napisać ostry list do osoby, która go obraziła.
Podczas, gdy rozmawialiśmy, poruszony poprosił mnie, bym podał mu jakąś liczbę.
– Dwadzieścia osiem – odpowiedziałem.
Wówczas zwrócił się do mnie z prośbą, abym wziął do ręki jakąkolwiek książkę i otworzył ją na stronie dopowiadającej temu numerowi. Pierwszym słowem było „przebaczenie”. Oczywiście Rol listu nie napisał”.

„Przyjaciółka mojej matki, żona znanego lekarza, podczas eksperymentu zobaczyła starego woźnego ze szkoły, do której uczęszczali jej synowi, zmarłego kilka lat wcześniej. Przerażona zerwała się z miejsca, zapaliła światło i uciekła w kierunku drzwi wejściowych”.

Maria Luisa Giordano przytacza niektóre świadectwa Arturo Bergandiego, człowieka zaufanego i przez wiele lat złotej rączki w domu Rolów.
„Jakież to rzeczy działy się w tym domu! Czasami, kiedy doktor był pochłonięty malowaniem, widziałem, jak po podłodze pokoi przetaczały się wielkie, stalowe bile, które wskakiwały i zeskakiwały na kanapy i fotele. Choć byłem już do wszystkiego przyzwyczajony, to wspomniane zjawisko przerażało mnie. Biegłem wówczas po pomoc do doktora, który, niewzruszony, malował dalej.
-Ach – mówił do mnie – to nic takiego, Bergandi. To znaczy, że nie jesteśmy sami. Nie bój się.
Po jakimś czasie wszystko wracało do normalności”.

„... znajdowałem się na balkonie z kowalem, który pracował, posługując się młotkiem. W tym momencie przyszedł doktor. Żartując powiedziałem do kowala:
-Czy pan wie, że doktor mógłby sprawić, że skrzynka na narzędzia przeniknie przez ścianę? Kowal roześmiał się z ciekawością i niedowierzaniem. Wówczas Rol wziął od niego młotek i zamachnął się nim w kierunku ściany. Młotek znikł. Udaliśmy się wówczas w kierunku wejścia i zobaczyliśmy, że młotek leży na fotelu, przy rzeźbie Napoleona. Przeleciał przez trzy ściany”.

„Któregoś wieczoru musiałem pomóc doktorowi przenieść obraz do samochodu pewnej pani, która przyjechała go odwiedzić, a potem miała go podwieźć. Poszedłem z nimi do Topolino owej pani, który był zaparkowany na bulwarze. Zakłopotana kobieta powiedziała:
-Przykro mi, ale mój samochód jest zbyt mały. Może jest dobry dla profesora Valletta, ale pan nie zdoła do niego wsiąść.
-Niech się pani nie martwi – odpowiedział doktor Rol. – Wszystko da się załatwić.
Nagle stał się mały i drobny, dzięki czemu mógł bez problemu wsiąść do samochodu. Byłem osłupiały i czułem, jak drżą mi nogi”.

„Innym razem musiałem kupić lampki w hurtowni. Doktor poradził mi, abym pojechał tramwajem numer 16.
-Ale nie pierwszym, który będzie przejeżdżał – pouczył mnie – gdyż będzie miał drzwi, które nie dadzą się otworzyć.
Poszedłem na przystanek i zrobiłem, jak mi radził. Rzeczywiście, tramwaj numer 16 przyjechał pełen pasażerów, którzy przeklinali i uderzali w szyby, gdyż drzwi były zablokowane”.

Giordano pisze dalej:
„Księżniczka Maria Beatrice Savoia dostarczyła to interesujące świadectwo: < -Znajduje się on w trzeciej szufladzie po lewej stronie biurka w pani przedpokoju.
Była to prawda: po tym, jak mama wróciła z wizyty na Watykanie, ktoś umieścił komplet w miejscu wskazanym przez Rola, zamierzając odłożyć go na miejsce następnego dnia. Po czym zapomniał o tym”.

W 2002 roku kazała się kolejna książka na temat Rola: Gustavo Rol. L’uomo, la vita, il mistero (Gustaw Rol. Człowiek, życie, tajemnica), wydawnictwo Eta dell’Acquario, autorstwa dziennikarza Maurizia Ternavasio.
Autor, jako pierwszy napisał biografię Rola, nie znając go osobiście. Książka Ternavasio jest przyzwoitą syntezą tego, co wcześniej napisano na temat Rola. Niestety, pełno w niej błędów i nieścisłości. Brakuje również wielu odniesień biograficznych dotyczących cytatów. Jednak znajdują się w niej niepublikowane wcześniej świadectwa o niepodważalnej wartości dokumentalnej.
Na szczególną uwagę zasługuje świadectwo dr Carla Buffa di Perrero, znawcy tematu, oraz iluzjonisty. Tak pisze o nim Ternavasio:
„[Carlo Buffa di Perrero] był, razem z ojcem, jednym z założycieli koła Amici Della Magia (Przyjaciele Magii), jak również przyjacielem rodziny Gustavo: oba domy na wsi, znajdujące się w prowincji turyńskiej, oddalone były od siebie o kilka kilometrów. W połowie lat ’60 i ’70 obie rodziny spotykały się często w Cavour, w domu Buffa, w San Secondo, w domu Rolów lub w mieszkaniu siostry Marii, która mieszkała na corso Galileo Ferrari, w Turynie, dając upust swoim zdolnościom, mimo że miały one podstawy zasadniczo różne”.

[Opowiada Buffa]: „Pewnego wieczoru w mieszkaniu Marii, Gustaw zapytał:
- Co chciałbyś, abym zrobił z tą talią kart?
Po dłuższym zastanowieniu odpowiedziałem:
-Chciałbym, aby wszystkie karty okazały się podarte.
Wiadomo, że podobnie jak w przypadku ryzy papieru, jest absolutnie niemożliwe przedarcie jednym ruchem, w ułamku sekundy, tali kart.
Po chwili Gustavo wziął zapieczętowaną talię kart, która znajdowała się przed nim i wręczył mi ją zamkniętą jeszcze w oryginalnym pudełku, bym je otworzył. Wszystkie karty były przedarte na pół. Znając dogłębnie sztuczki stosowane w tego rodzaju pokazach, jestem pewien, że nie miałem do czynienia z iluzją, dziełem prestidigitatora. Żadna technika iluzjonistyczna nie jest w stanie wyjaśnić czy odtworzyć tego rodzaju fenomen. Jeśli w młodości byłem sceptyczny wobec tego, co o nim mówiono, to od tamtego wydarzenia całkowicie zmieniłem zdanie”.

Zacytujmy jeszcze jedną wypowiedź Buffa (są jeszcze inne), aby sceptycy przyjęli ją do wiadomości…
„W obecności Gustavo moja uwaga była natężona w najwyższym stopniu, gotowa skupić się na najmniejszym nawet szczególe. Poza tym niejednokrotnie byłem wyznaczany przez koło magiczne, którego jestem członkiem, bym zdemaskował tych, którzy twierdzili, iż posiadają zdolności paranormalne, podczas gdy byli zwykłymi iluzjonistami. Oczywiście to nie był przypadek Rola”.

Renzo Allegri opublikował książkę Rol il grande veggente (Rol, wielki jasnowidz), wydawnictwo Mondadori, będącą uaktualnioną wersją jego wcześniejszego dzieła z 1986 roku. Wśród ciekawych nowości zawartych w tej książce, znajduje się kilka niepublikowanych dotąd historii fenomenów, opowiedzianych przez Giudittę Miscioscia. Osoba ta znała i przebywała w towarzystwie Rola począwszy od lat ’70. Tak wówczas, jak i dziś okazuje ona pewne zdolności w sferze mediumicznej (innego rodzaju niż zdolności Rola – pisząc „sfera mediumiczna” chcemy określić typologię tych zdolności. Rol był Mistrzem Duchowym, nie medium):

„Wracaliśmy autostradą z Savony do Turynu. Dojechawszy do passo del Turchino, zatrzymaliśmy się w autogrillu na obiad. Przy stole obok nas siedziała jakaś para. Kobieta była ogromnie tęga. Właśnie spożywali lody. Musieli zjeść obfity obiad i kobieta sączyła lody powoli, z wysiłkiem, gdyż była zbyt najedzona, ale można było zauważyć, że lody bardzo jej smakowały. Rol spoglądał na nią z daleka; jego oczy błyszczały. Zrozumiałam, że chciał się zabawić. Kiedy kobieta skończyła lody, położyła głowę na ramieniu partnera i szepnęła wykończona, ale szczęśliwa:
-Dałam radę, zjadłam wszystko.
Na to Rol mruknął do mnie:
-Każemy jej zjeść jeszcze jednego.
-Nie, na miłość boską, zabijesz ją – odpowiedziałam.
Było jednak już za późno. Rol przystąpił do akcji i pucharek kobiety w tajemniczy sposób ponownie napełnił się lodami.
Mąż kobiety, gdy usłyszał słowa: “Dałam radę”, rzucił okiem na pucharek, który wcale nie był pusty, ale pełen, i zapytał ją:
-Czy to ten?
Kobieta spojrzała na lody i zbladła.
-Kto je przyniósł? – zapytała słabym głosikiem.
-To twoje lody – odparł mąż.
-Niemożliwe. Właśnie przed chwilą je zjadłam – mruknęła.
-Tak ci się tylko wydawało – roześmiał się mężczyzna.
Kobieta wydawała się być zagubiona. Blada rozglądała się wokół siebie. Potem zaczęła bardzo powoli, z widocznym trudem jeść lody. Gdy wreszcie skończyła, westchnęła, trzymając się za brzuch:
-Już więcej nie mogę.
-Jeszcze, jeszcze –mruknął Rol, jakby wydawał polecenie niewidzialnemu bytowi, i pucharek kobiety znów się napełnił.
Tym razem pobladł jej mąż. Usłyszałam, jak strapiony mruczy “To niemożliwe”, rozglądając się podejrzliwie wokół siebie. Wziął do ręki pucharek z lodami i zaczął mu się z uwagą przyglądać. Następnie bardzo powoli zaczął jej jeść. Był zdenerwowany. Gdy skończył, natychmiast poderwał się ze stołu, ale Rol szybko powtórzył swoje: “Jeszcze, jeszcze” i pucharek kolejny raz napełnił się lodami.
-Idziemy. Coś tu jest nie tak – oświadczył mężczyzna i popchnął żonę w kierunku kasy.
Rol zrywał boki ze śmiechu, jak dziecko”.

„Byliśmy w Rapallo. Zatrzymaliśmy się w sklepie, aby kupić owoce. Na samym szczycie kupki gruszek leżała jedna ogromna, dwa razy większa od innych, żółta jak miód.
-Jaka piękna – powiedział Rol, wskazując gruszkę giganta.
-Tak, jest wspaniała – odpowiedziała sprzedawczyni.
-Mogłaby mi ją pani podać? – poprosił Rol nieśmiałym, dziecięcym głosikiem.
-Oczywiście – odrzekła sprzedawczyni. Wzięła gruszkę i położyła ją na wadze.
Ja tymczasem rozglądałam się za innymi owocami. Po chwili usłyszałam, jak Rol powtarza tym dziwnym głosikiem:
-Jaka piękna gruszka, może mi ją pani podać?
-Przecież położyłam ją na wadze – odparła kobieta.
-Nie, nie, ona leży tam – rzekł Rol, wskazując kupkę gruszek. Rzeczywiście, gruszka leżała na swoim dawnym miejscu.
Sprzedawczyni wzięła ją do ręki i chciała położyć na wadze, ale zamarła, widząc, że gruszka już tam leży. Spojrzała na kupkę, potem na wagę. Potem potrząsnęła głową i powiedziała:
-Myślałam, że mam tylko jedną tak wielką gruszkę, tymczasem były dwie.
-A może mi pani podać tamtą? – poprosił kolejny raz Rol, wskazując na kupkę.
Kobieta spojrzała we wskazanym kierunku. Na samym szczycie leżała sobie ogromna, żółta ja miód gruszka.
Sprzedawczyni zamarła. Spoglądała jedynie z podejrzliwością na kupkę gruszek i na wagę. W końcu wzięła trzecią gruszkę i położyła ją na szalce obok innych.
-A ta?- Rol ciągle wskazywał na kupkę gruszek. – Wezmę i tę.
Śmiałam się i cieszyłam, widząc Rola tak szczęśliwym, ale rozumiałam również zakłopotanie sprzedawczyni, która była wyraźnie przestraszona. Kobieta szybko chwyciła gruszkę i położyła ją na wadze. Rol natychmiast wskazał inną.
-Wystarczy – przerwałam mu zabawę. – Pięć gruszek w zupełności wystarczy. Są tak wielkie, że nie dasz rady ich zjeść – dodałam i poprosiłam o rachunek. Jednak kobieta niczego już nie rozumiała; ręce jej drżały i wyglądała, jakby za chwile miała zemdleć”.

„Byliśmy zaproszeni do bardzo eleganckiego domu. Właściciele, powszechnie znani w Turynie, byli nieco snobistyczni. Rol nie chciał przyjąć zaproszenia, ale ja nalegałam, wiedząc jak bardzo chcieli gościć go u siebie. Od pierwszej chwili zrozumiałam, ze nie było to środowisko, w którym czułby się dobrze. Nadmierna etykieta i rezerwa, zbytni manieryzm. Rol był bardzo elegancki i dworski, ale również prostoduszny i poczciwy. Zorientowałam się, że był zdenerwowany, gdyż bębnił palcami w stół i odpowiadał półsłówkami.
W pewnym momencie szepnął mi do ucha:
-Ile oni piją, w tym domu.
-Siedź spokojnie – odpowiedziałam, domyślając się, że chce wykręcić jeden ze swoich numerów.
Pani domu, widząc jego skrępowanie, usiłowała z nim konwersować, ale Rol odpowiadał jej wymijająco.
Po jakimś czasie ponownie szepnął mi do ucha:
-Ile oni piją, w tym domu.
-To nieprawda – odrzekłam. – Zobacz, że na stole nie ma żadnych napojów alkoholowych.
Rol obdarzył mnie jednym ze swoich strasznych spojrzeń. Trzymał w dłoni talię kart. Nagle poderwał się z krzesła.
-Mówiłem ci, że tu się pije – powiedział głośno i rzucił kartami w kierunku ściany. Z pobliskiego pomieszczenia dobiegł nas krzyk. Pani domu pobiegła w tamtym kierunku; ja i reszta gości podążyliśmy za nią. Karty, którymi rzucił Rol przeniknęły ścianę i trafiły w pokojówkę, która siedziała na tapczanie i pociągała z butelki, którą trzymała w ręce. Była przerażona i płakała.
Gdy wróciliśmy do salonu, uśmiechnięty Rol rzekł:
-A nie mówiłem, że tu się pije.
Jednak scena ta nikomu się nie spodobała i wkrótce pożegnaliśmy się z towarzystwem”.

“Pewnego razu Rol rozgniewał się tu, w moim domu. Właśnie mieliśmy remont i w domu pracowali murarze. Był wśród nich jeden młodzieniec, bardzo dobry w swoim fachu, ale niesympatyczny. Wszyscy wiedzieli kim jest Rol i darzyli go wielkim szacunkiem. Wyjątkiem był ten chłopak.
-Rol to oszust – mówił innym murarzom. – Mnie nie nabierze. Nie wierzę w nic z tego, co robi, bo to wszystko są sztuczki kuglarza.
Nie wiem dlaczego był wobec Rola taki wrogi, podczas gdy jasnowidz darzył go prawdziwym szacunkiem i żywą sympatią.
-Jaki on jest zdolny – mawiał, obserwując młodzieńca przy pracy. – To naprawdę porządny chłopak.
Było mi przykro, że tak wielce szanował kogoś, kto był do niego bardzo uprzedzony, i pewnego dnia powiedziałam:
-Oczywiście, że zna się na swojej pracy, ale zawsze się z ciebie śmieje, w ogóle nie wierzy w to, co robisz i źle się o tobie wyraża.
Rol nic nie odpowiedział.
Jednak moje słowa wywarły na nim wrażenie.
Kilka dni później przyszedł złożyć mi wizytę. Nie widząc młodego murarza, zapytał:
-Gdzie jest ten zdolny chłopiec?
-Myślę, że pracuje piętro niżej, w piwniczce – odpowiedziałam.
-On to dopiero jest zdolny i bystry – rzekł Rol.
-Ty go szanujesz, a on się z ciebie naśmiewa – zaprotestowałam.
-Ale on jest zdolny – nalegał Rol, chodząc nerwowo po pokoju. Nagle zatrzymał się dokładnie w miejscu, w którym stało krzesło.
-Jest tu, pod moimi stopami – powiedział poważnie. Potem rozejrzał się wokół siebie. -Podaj mi tę cegłę, która leży na oknie – polecił.
Podałam mu ją, a on popatrzył intensywnie na podłogę i z siłą rzucił w nią cegłą. Usłyszeliśmy uderzenie i cegła znikła. Z piwniczki dobiegł nas krzyk. Zeszliśmy na dół. Młodzieniec był wyraźnie przestraszony. Obok niego leżała cegła, którą rzucił Rol. Murarz spoglądał na sufit, na którym nie było żadnego znaku, nawet rysy na tynku.
-Mogła mnie zabić – oświadczył ze złością. Już nigdy nie chciał u nas pracować”.

“Przebywałam u niego w domu, wraz z kilkoma swoimi przyjaciółkami. Rol był trochę smutny, gdyż, jak sądzę, pokłócił się z kimś, do kogo był przywiązany. Zaczął mówić o smutku, gdy coś się kończy, związki zrywają, miłości przemijają. Porównał ten stan rzeczy do złamanej gałęzi, która staje się nieuleczalną raną w pejzażu. Wziął czyste płótno przyklejone do kartonika. Pokazał ją mi i reszcie obecnych, abyśmy upewnili się, że płótno jest rzeczywiście czyste. Następnie umieścił je na sztalugach. Przed płótnem, na sztalugach położył paletę z kolorami, kilka pędzli, łopatkę, pojemnik z wodą; innymi słowy wszystko, czego potrzebuje malarz. Po czym odsunął się i poprosił, aby nikt nie wstawał ze swoich miejsc. Było południe, więc pokój tonął w świetle słonecznym.
Rol wszedł do kuchni, gdzie przygotowywał sobie coś do zjedzenia. Żartował w tym czasie i pytał, czy i my mamy ochotę na zupkę.
Znajdował się po przeciwnej stronie w stosunku do miejsca, w którym stały sztalugi z płótnem. Wszystkie spoglądałyśmy to na niego, to na płótno. Wiedziałam, że za chwilę wydarzy się coś nadzwyczajnego, więc starałam się niczego nie tracić z oczu. W pewnym momencie pędzle zaczęły się poruszać: podnosiły się z palety, zanurzały w farbach i wodzie, unosiły się do płótna, wykonując specyficzne ruchy, jakby trzymał je w dłoni niewidzialny artysta. Wszystko odbywał się w szalonym tempie; słychać było hałas, jaki robiły pędzle uderzające o płótno. W tym czasie Rol śmiał się i żartował.
Fenomen trwał 5 – 6 minut. Potem pędzle wróciły na swoje miejsce i spoczęły nieruchomo. Obraz był gotowy. Rol powiedział, że możemy dobrze mu się przyjrzeć. Wstałyśmy z miejsc i podeszłyśmy do obrazu. Kolory były świeże, a scena była ilustracją do jego wcześniejszego wywodu”.

“Pewnego wieczoru byliśmy u niego, oglądając obraz, na którym, w centrum zimowego, pełnego śniegu krajobrazu, widniał kapitel Madonny od San Secondo.
-Gustavo, Madonnie musi być zimno wśród tego śniegu – powiedziałam.
Rol popatrzył na mnie przeciągle, powtarzając:
-Zimno? Zimno? Zimno? Madonnie nie jest zimno.
W tym momencie z obrazu wyłonił się język ognia, który przypominał oślepiający płomień spawarki elektrycznej. Podbiegłam bliżej, ale na obrazie nie dostrzegłam żadnego śladu”.




Na koniec należy wspomnieć o ważnej książce, która skupia się właśnie na eksperymentach. Jest to druga książka na temat Rola, napisana przez Maurizia Ternavasio, zatytułowana: „Rol. Esperimenti e Testimonianze” (Rol. Eksperymenty i Świadectwa), wydawnictwo L’Eta’ dell’Acquario, 2003 rok. Ternavasio przeprowadził gruntowne badania wśród osób, które znały Rola, gromadząc wielką liczbę świadectw dotyczących różnego rodzaju fenomenów, niektórych bardzo zaskakujących. Proponujemy ich krótki przegląd:

[Roberto S.] “To zaskakujące, ale pozwalał, abym wszystko robił sam: nigdy nie dotykał kart, zachowując należną odległość od nich. Ponad to, były to zawsze talie nie rozpieczętowane, które rozpakowywali inni. Jedno z najbardziej głośnych doświadczeń miało następujący przebieg: trzymałem w ręce wszystkie karty. Rol polecił mi, abym głośno powiedział, którą kartę wybrałem. Następnie polecił mi rzucić całą talię na stół, tak aby uderzyły weń zdecydowanie, choć nie przesadnie gwałtownie. Otóż odwróciła się jedynie karta, którą wybrałem. Zaskakujące jest to, że wspomniane doświadczenie powtarzałem około dwadzieścia razy, wybierając za każdym razem inną kartę, i za każdym razem odwrócona okazywała się być właśnie ta karta, którą wcześniej wybrałem”.

„Pewnego dnia ojciec, który był właścicielem firmy projektowej, gościł Rola. Zawołał swojego bliskiego współpracownika, aby zapoznać go z tym nadzwyczajnym człowiekiem. Gdy ten przyłączył się do towarzystwa, Rol zaczął opowiadać liczne epizody z jego życia prywatnego.
-Skąd pan to wszystko wie? – zapytał kolega mojego ojca.
-Ma pan w kieszeni kartkę, na której jest zapisane wszystko, o czym powiedziałem – odparł niewzruszony Rol.
Oczywiście właśnie tak było”.

“Licznie zgromadzone osoby pytał, nieco teatralizując:
-Jak chcecie, aby się ułożyły?
Jakakolwiek nie byłaby odpowiedź: według kolorów, figur; rozdaniem w jedną stronę, albo w drugą; w porządku rosnącym lub malejącym, doświadczenie udawało się doskonale. To on, powtarzam któryś raz z kolei, bo to właśnie było najbardziej oszałamiające i niewytłumaczalne, mimo że nigdy nie dotykał kart, dyrygował nimi i dysponował według swego życzenia”
[V.G.] [W domu znajomego, który chciał poddać go próbie] “Rol zaczął wskazywać serie książek wybranych przypadkowo w bogatej bibliotece. Potrafił podać słowa, które znajdowały się na jakiejkolwiek ze stron, należących do tych serii książek”.

[A.B.] “Rol prosił, abym wybrał z jego bardzo bogatej biblioteki dowolną książkę, przeczytał na głos jakikolwiek werset, odstawił książkę na miejsce i włożył rękę do kieszeni, gdzie znajdowałem karteczkę, z napisaną jego charakterem pisma, z treścią właśnie przeczytanego wersetu”.

[A. Bergandi] „Znajdowaliśmy się razem w windzie naszego domu. Nie pamiętam, czy jechaliśmy w górę, czy w dół. W pewnym momencie mówi do mnie:
-Bergandone, chce pan zobaczyć, jak w jednej chwili staję się wielki?
Chwilę później dotykał głową sufitu kabiny, by po kilku sekundach wrócić do normalnego wzrostu. Nigdy nie zrozumiałem, jak on to robił: z pewnością nie stawał na palcach, choćby dlatego, że wydłużał się w jakiś dziwaczny, niepojęty sposób”.

...Graziella znajduje się z mężem Gianim i Gustavo w restauracji Firenze, na via San Francesco da Paola.
“Mniej wiecej w połowie obiadu do lokalu wchodzi przyjaciółka, która w drodze do swojego stolika, zatrzymuje się na kilka minut przy naszym. Kiedy się oddala, Gianni, powiedział, żartując:
-To bardzo piękna kobieta, tylko ma trochę końską twarz.
Gustavo potwierdza gestem, zaczyna pisać w powietrzu swoim ołówkiem, po czym prosi mojego męża, aby skontrolował serwetkę, którą trzymał na kolanach. Widniało na niej zdanie: „ma trochę końską twarz”. Nie może być lepszego dowodu na to, że w fenomenach Rola nie ma nic zaplanowanego”.

[Dziennikarz pisma Stampa Sera Nevio Boni] “Znajdowaliśmy się w domu malarki Carol Rama. Pokazałem obecnym kilka sztuczek z kartami, którymi bardzo lubiłem zabawiać dzieci. Wówczas Rol rzucił mi, w sposób sympatyczny, wyzwanie:
-Jest pan bardzo zdolny, ale czy potrafi pan zrobić coś takiego? – powiedział i zaczął działać mentalnie w taki sposób, że karty w tali, wcześniej potasowanej przez postronną osobę, układały się po kolei, mimo, że sam ich nie dotykał.
Następnie pożalił się:
-Dlaczego Piero Angela tak mnie nie lubi? Mimo, że uczestniczył w moim domu w niesłychanych doświadczeniach, rozpowiada, iż to, co robię, to są wszystko zwykłe sztuczki.
Potem opowiedział mi dokładnie, owo sławnie spotkanie.
-Poprosił mnie, abym pokazał mu fenomen czytania na odległość. Zadzwonił do znajomego w Bostonie, polecił mu otworzyć jakąś książkę, a ja przeczytałem na głos jej treść, tak, aby Angela mógł zweryfikować ze swoim znajomym poprawność lektury.
-Nie mówiąc o tym, że rozmowa międzykontynentalna kosztowała mnie mnóstwo pieniędzy – oświadczył, szukając humorystycznego aspektu w całej sprawie. – Chciałbym jednak zobaczyć jego minę, kiedy stwierdził, że na wszystkich kartach z tali, którą trzymał w kieszeni, jak również na każdej stronie książeczki czekowej znajdującej się w jego portfelu widnieje mój podpis”.

[Maria Vittoria T., mistrzyni Włoch w skoku w dal]. „Pewnego popołudnia przyjął mnie w fartuchu malarskim, gdyż kończył właśnie obraz, przedstawiający wazon z kwiatami, których płatki opadały na stolik.
Zaprosił mnie, bym usiadła obok niego. Gustavo unikał bowiem sytuacji, w której gość znajdował się naprzeciw niego, gdyż ten mógłby się czuć sugestionowany jego penetrującym spojrzeniem.
-Jest coś w tym obrazie, co mnie do końca nie przekonuje – powiedział. -Nie sądzisz, ze ten płatek rzuca zbyt mało realny cień?
-Być może masz rację – odparłam. – Chociaż nie jestem osobą kompetentną w wydawaniu opinii na ten temat.
Sztaluga z pędzlami znajdowała się około dwóch metrów od nas, tuż przy oknie. W pewnym momencie, w tonącym w słonecznym świetle studium, dostrzegłam, jak pędzel unosi się w powietrze i nanosi poprawkę, o której mówił Gustavo. Nawet teraz, gdy opowiadam tę historię, przenikają mnie dreszcze. A przecież zawsze byłam osobą racjonalną, ostrożną i z natury raczej nieufną. To, co robił Rol mroziło mi krew w żyłach. Po tego rodzaju manifestacjach, nie byłam w stanie uczestniczyć aktywnie w konwersacji. Słuchałam tylko, odpowiadając półsłówkami, pozostając na długi czas poruszona, niemal wstrząśnięta tym, co widziałam na własne oczy”.



[R.S.] “”Oglądaliśmy obraz przedstawiający flakon z różami. Gustavo siedział oddalony kilka metrów od sztalugi. W pewnej chwili wszyscy dostrzegliśmy, że pędzel zaczął się sam poruszać, nanosząc na płótno kilka ważnych szczegółów”.
„…nagle, mimo że Rol nie powiedział, ani nie zrobił niczego, dostrzegłem z absolutną pewnością, jak korek przemieścił się sam w powietrzu, z kuchni do salonu, gdzie się znajdowaliśmy. Wszyscy byliśmy jak sparaliżowani”.

[Pasquale P. – cukiernik] “Niedaleko balkonu stał chłopiec, na którego przegubie znajdował się zegarek. Rol, zachowując odpowiednią odległość, sprawił, że zegarek zniknął z jego ręki. Następnie poprosił chłopca, aby pogrzebał łyżeczką w cukiernicy. Ten, biały jak płótno, nie mówiąc ani słowa, odnalazł swoją własność pod grubą warstwą cukru”.

[Chiara B. – w restauracji]. “Siedziałam obok Gustavo, przed którym stał talerz z sałatką. Brakowało mu przypraw. Dyskretnie i nie hałaśliwie pstryknął palcami i chwilę później zobaczyłam solniczkę, która wzniosła się w powietrze i wylądowała na naszym stole”.
„Siedział przy swoim stole w restauracji. Nagle zobaczyłam jak przenika górną kończyną przez ścianę. Z jednej strony wystawała dłoń i przedramię, aż do łokcia; drugiej ramię i całą resztę”.

[Giovanni P. – rzemieślnik]” Któregoś dnia Rol przyszedł do sklepu, chwycił fragment ramki o długości około sześciu – siedmiu centymetrów i oświadczył pracownikowi, który znajdował się w najbardziej odległym pomieszczeniu, aby uważał, gdyż chciał mu dostarczyć trzymane w dłoni drewienko. Następnie rzucił nim we wskazanym kierunku. W tajemniczy sposób kawałek ramki znikł bezgłośnie. Poszedłem szybko w tamte miejsce i zobaczyłem drewienko na ziemi”.

[Vittoria S.] “Kiedyś widziałam wyraźnie w półmroku poruszający się w okolicy płótna pędzel. Gustavo znajdował się trzy, cztery metry dalej. Innym razem skończyło się moim wrzaskiem. Chciałabym wyjaśnić, że, przynajmniej w początkowym okresie czasu, mój mąż był bardzo podejrzliwy i nie lubił uczestniczyć w spotkaniach, podczas których Rol prezentował swoje eksperymenty. Tego razu, niemalże rzucając mu wyznanie, Rol powiedział:
-Teraz postaram się cię rozdwoić, abyś mógł zobaczyć swojego sobowtóra.
Znajdowaliśmy się w jego pracowni, którą częściowo rozświetlały słabe światła. W pewnym momencie, zauważyłam, że głowa identyczna z głową mojego męża przesuwa się po ścianach, jakby była maską pozbawioną ciała, które by ją podtrzymywało. Zaczęłam krzyczeć, aby zapalono światło. Gdy to zrobiono, twarz znikła
Jestem całkowicie pewna, że nie była to halucynacja, również dlatego, że mój mąż, który przez całą noc nie zmrużył oka, widział to samo, co ja. Co więcej, wyznał, że w chwili, gdy jego oblicze znikło, doświadczył czegoś w rodzaju szoku, jak wówczas, gdy dostaje się silny policzek w twarz”.

[G.M.] “Musiało to być w 1993 roku. Właśnie przeniosłem się do Turynu z przyczyn zawodowych. Pewnego zimowego piątku, w środku zimy, zostaliśmy, wraz z moim ojcem, zaproszeni na małą uroczystość, która miała miejsce w dużym i eleganckim apartamencie, w Crocetta. Około dwadzieścia osób, wszystkie były dużo starsze ode mnie, gromadziło się wokół mężczyzny w poważnym wieku, raczej wysokiego i bardzo dystyngowanego, którego postać przywodziła na myśl ważnego prezesa firmy. Niektórzy nazywali go mistrzem; wielu zwracało uwagę tylko na niego. Siadam samotnie na tapczanie, biorę coś do picia. Ów tajemniczy człowiek siada naprzeciw mnie, na małej kanapie, odległej o kilka metrów, i zaczyna mi się przyglądać. Mrugam, a on znika. Teraz widzę go stojącego w odległym kącie obszernego salonu.
Chwilę później, po okresie czasu, który wystarczył jedynie na przymknięcie na chwilę oczu, Rol znajdował się na powrót na przeciw mnie, siedząc na wspomnianej kanapie. Przestraszyłem się, przekonany, że mam halucynację, albo, że wypiłem coś, co mi zaszkodziło, choć jestem abstynentem i piłem zwykłą coca colę z plasterkiem cytryny. Wstałem z miejsca, pożegnałem się ze swoim ojcem i właścicielem apartamentu, chcąc szybko wrócić do domu. Dopiero jakiś czas później zrozumiałem, kim był ten dziwny człowiek”.

W 2005 roku, w maju, ukazał się album fotograficzny autorstwa M.L. Giordano, Gustavo Rol, una vita per immagini (Gustavo Rol, Życie w obrazach), wyd. Eta’ Dell”Acquario, w której znajdują się również nowe świadectwa.

[Franco Zeffirelli – reżyser]: „Właśnie rozmawialiśmy, gdy popielniczka, która stała naprzeciw mnie, uniosła się w powietrze, przeniknęła przez ścianę, znalazła się w innym pokoju, aż wreszcie wróciła do nas przez drzwi. Coś zdumiewającego!”.

„Kiedyś udało mu się nawet przesłać mi siłą myśli pęk kluczy, który nagle zmaterializował się w mojej dłoni [Świadectwo z książki]”.

[Prof. Pierantonio M. – były ordynator szpitalu Molinette w Turynie]:
-„Kiedy Rol skonał, salowa dostrzegła światło wyłaniające się z jego zwłok (…), światło, które pozostanie dla niej niezapomnianym wspomnieniem”.

W czerwcu tego samego roku, pisarz Mario Pincherle, który spotkał Rola tylko raz (w 1982 roku), publikuje „Il Segreto di Rol” (Sekret Tola), wyd. EIFIS, gdzie stara się dać wyjaśnienie „przypadku Rola” na bazie swoich badań. Cytuje również z pierwszej ręki doświadczenia, oto niektóre z nich:

[Rol powiedział]:
„Dobrze, zaczynamy! Zabawimy się w pełnym świetle; wy, jedno po drugim, wybierzecie talię i dokładnie ją przetasujecie.
Wstał i wziął do ręki wielką, ciężką przykrywkę z flamandzkiej porcelany. Sprawdziłem ją. Musiała ważyć około dwóch, trzech kilogramów.
Piękna brunetka o imieniu Paola miała za zadanie wybrać i potasować talię. Następnie podzieliła talię na cztery mniejsze kupki, niekoniecznie takiej samej wielkości. Odpowiadały odwróconym miejscom przy stole.
Wówczas Rol zapytał Rossellę:
-Jaki kolor pani woli?
-Kier.
-Którą kupkę pan wybiera?
-Tę.
Wówczas Rol położył na kupce, wybranej przez Rossellę, ciężką przykrywkę, podniósł ręce ku górze i wypowiedział, tym razem cicho, słowa, które jednak udało mi się usłyszeć:
-To numer pięć! To numer pięć! To numer Pięć! Pomóżcie mi! Chcę wszystkie kiery!
Promieniując entuzjazmem, Rol polecił Paoli podnieść przykrywkę i odwrócić talię. Z drżeniem stwierdziliśmy, że w tej małej kupce zebrały się w tajemniczy sposób kiery z wielkiej tali.
Rol poprosił:
-Może inna ciekawa gra? Mario, wybiez talię! Widzisz? Wiele tu tali zapieczętowanych. Mają grzbiety niebieskie, czerwone, czene i zielone.
Wybrałem talię z grzbietem zielonym.
-Dobrze go otwórz. Teraz rozłóż je porządnie odwrócone zieloną stroną i nakryj ciężką przykrywką. Podaj kolor.
-Serca.
-Teraz wybierz numer.
-Trzy.
-Teraz podnieś przykrywkę.
Zrobiłem o. Wszystkie karty leżały odwrócone zieloną stroną, poza jedną.
Oczywiście była to trójka kier.
(…) W tym momencie rozpoczęła się seria gier, które nie były grami; zjawiska, które nie były zjawiskami; rzeczy tak dziwnych, że dostawaliśmy gęsiej skórki.
Transformacje, dematerializacje, dziwne kombinacje, zmiany kolorów, zjawiska psychokinetyczne”.

Dziennikarka i pisarka Giuditta Demblech opublikowała w listopadzie 2005 roku książkę Gustavo Adolfo Rol. Il grande precursore (Gustavo Adolfo Rol, wielki prekursor), wyd. Ariete. Oto znaczące zjawisko, którego była świadkiem:
-Pewnego popołudnia byłam u niego w domu. Przebywały tu również dwie dziewczyny, których imion nie pamiętam. Gdy się żegnaliśmy, Rol poprosił o podwiezienie go do Porta Nova.
Wówczas nie miałam jeszcze prawa jazdy, dlatego poprosił również o podwiezienie mnie, abym nie musiała korzystać z taxi. Dziewczyny miały mikroskopijnego fiata Cinquecento; on mierzył metr dziewięćdziesiąt. Śmiejąc się, zaprotestowały, że będzie nam we czwórkę bardzo ciasno. Osobiście zrezygnowałam z podwiezienia. Rol, wręcz przeciwnie:
-Czym się martwicie? Mogę stać się wielki albo bardzo mały! Nie wierzycie? Patrzcie...
Stałyśmy przez drzwiami, gotowe do wyjścia. Rol włożył kciuki pod elastyczne szelki, które pociągnął na zewnątrz. Zdawałoby się, zwykła rzecz dla takiego wielkoluda, ale…
Na naszych oczach jego pierś zaczęła się rozrastać, powiększając się nieprawdopodobnie. Podniósł szelki w górę i zaczął również rosnąć! Stał się ogromny, jak maskotka Michelin! Niemal dotykał sufitu i musieliśmy podnieść głowy, aby na niego patrzeć! Był przezabawny…śmiałyśmy się, jak oszalałe!
-I co wy na to? Mogę również stać się bardzo mały... – śmiejąc się, puścił szelki na pierś i zaczął „klęsnąć”. Zapadł się w sobie, skurczył, stając się mały i chudy…mniejszy ode mnie, chociaż mierzę metr sześćdziesiąt pięć. Trwało to wystarczająco długo, abyśmy ponownie wybuchły śmiechem. Potem, nie wiem w jaki sposób, powrócił do swoich normalnych wymiarów.
Jednak, dziś wydaje mi się najbardziej nieprawdopodobny fakt, że we trzy, zamiast być zszokowane, czy choćby zdumione, śmiałyśmy się, jakbyśmy były w cyrku”.

W grudniu tego samego roku powstał pierwszy film dokumentalny poświęcony Gustavo Rol, autorstwa Maurizio Buonfiglio. Jego tytuł brzmiał “Rol. L’uomo, il mistero, la vita” (Rol. Człowiek, tajemnica, życie) i zawierał wypowiedzi niektórych świadków, którzy znali i żyli z Gustavo Rolem. Wśród nich znajdują się opinie dwóch prestidigitatorów, którzy znali Rola.
Giuseppe Vercelli, psychoterapeuta (jednym z jego klientów był Georgio Rocca, zdobywca pucharu świata w narciarstwie), doświadczony hipnotyzer i magik amator, mówi:
„Jeśli chodzi o doświadczenia, to nigdy nie powiedziałem Rolowi, że byłem członkiem Circolo Amici della Magia w Turynie. Zajmowałem się amatorsko prestidigitatorstwem. On często robił doświadczenia z kartami. Co dziwne, nigdy sam ich nie dotykał. To pewne, jako że dokładnie się wszystkiemu przyglądałem. W każdym razie rzecz, którą najlepiej zapamiętałem, która była najbardziej ewidentna, najbardziej mnie zaskakiwała lub bawiła, to fakt, że okazywało się, iż karty te były często odwrócone, mimo, że ich nie dotykał, czego jestem całkowicie pewien”.

Z tego punktu widzenia, jeszcze bardziej znaczące okazuje się stwierdzenie Alexandra, światowej sławy iluzjonisty, który znał Rola, chociaż nie uczestniczył w jego doświadczeniach:
„W jakiej sytuacji przebiegały doświadczenia Rola? To zupełnie inna sprawa, kiedy słyszysz o tym, co miało czasami miejsce w przypadku Rola. Szczególnie, gdy nie brał on w ogóle kart do ręki, ale to ty je kupowałeś – również Marianni mi o tym opowiadał – to znaczy, że sam je kupił, przyniósł je Rolowi:
-Podaj kartę- polecił mu Rol
-Trójka pik.
-Otwórz talię – nigdy jej nie dotknąłem – którą kupiłeś. Jedyną odwróconą kartą jest trójka pik. Jeśli mam rację, wyzywam jakiegokolwiek kolegę, aby to powtórzył”.
Zapewniamy Alexandra, że tak się właśnie rzeczy mają. Dlatego, iż mogę to potwierdzić osobiście, oraz dlatego, że istnieją niezliczone świadectwa osób, które mówią dokładnie tę samą rzecz: ROL NIE DOTYKAŁ KART.”

Kończymy tę serię cytatów z filmu dokumentalnego Buonfiglio, przytaczając wypowiedź profesora Luigiego Giordano, lekarza chirurga, męża Marii Luisy:
„Pewnego wieczoru w domu przyjaciół…gdy go zapytałem: Jakim sposobem udaje ci się stawiać diagnozy tak szybko i błyskotliwie? My, aby postawić taką diagnozę musimy przeprowadzić badania, co zajmuje dużo czasu, odpowiedział:
-Spójrz…Spójrz na tamtą osobę… tamtą kobietę siedzącą na sofie. Spójrz na jej aurę.
Jedyny raz w moim życiu dostrzegłem aurę tamtej osoby w postaci wielokolorowych promieni. Tłumaczył mi, że każdemu promieniowi odpowiada inny organ. Płuca, narząd trawienny, wątroba, serce. Jako, że dwa kolory nie były błyszczące, ale matowe i nie migotały jak inne, oświadczył:
-Widzisz? Ta kobieta choruje na serce i wątrobę”."
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych