Polska mocarstwem atomowym? Zamiast "tarczy" - rakiety
Nikt rozsądny nie wierzy już, że "tarcza antyrakietowa" wymierzona jest w Iran. Jednak niektórzy zaczynają wątpić, czy w ogóle jest... antyrakietowa.
Dzisiejsza "Niezawisimaja Gazieta" przynosi tekst dra Władimira Wasiljewa, specjalisty w zakresie walki radioelektronicznej. Materiał ten wykazuje, że system, który chcą u nas zainstalować Amerykanie, nie ma wcale natury defensywnej, a czysto ofensywną.
Dotychczas myśleliśmy , że własciwie nic nie ryzykujemy. "Tarcza" to demonstracja siły, więc co nam szkodzi zainstalowanie systemu obronnego, który i tak nie działa, a na dodatek będzie nas bronił. Okazuje się, że byliśmy w błędzie.
Wasiljew zwraca uwagę na coś, czego w planach Amerykanów brakuje. Brak ten jest bardzo wymowny. Chodzi o kluczowy element każdego systemu obrony przeciwrakietowej - sparowane punkty kierowania i łączności.
Punkty te są nieodzowną częścią systemu kierowania rakietami przechwytującymi IFICS (In-Flight Interceptor Communications System). Powinno ich być siedem par - umieszczonych na bezleśnym, odludnym terenie.
Takiego systemu w Europie nie ma. Nikt o nim nie wspomina, nikt nie wspomina też o konieczności jego budowy. Mówi się wyłącznie o radarze i silosach z rakietami.
Nic więc dziwnego, że Wasiljew dochodzi do ciekawych wniosków - polska baza nie będzie żadną tarczą, a najzwyklejszą w świecie bazą rakiet balistycznych średniego zasięgu. Wyposażonych w głowice jądrowe i służących do wykonania tzw. uderzenia uprzedającego.
Pisaliśmy niedawno , że koncepcja ta staje się w NATO coraz popularniejsza. Chodzi o to, że nikt nie jest dziś na tyle głupi, by ryzykować pełnoskalowy konflikt nuklearny. Co innego ograniczone uderzenia uprzedające.
Do czego miałyby więc służyć polskie rakiety? Wasiljew wskazuje dwa zadania.
Po pierwsze, do zestrzeliwania rosyjskich wojskowych urządzeń kosmicznych, nawet w trakcie ich wynoszonia na orbitę z kosmodromu w Plesiecku. Miałoby to służyć paraliżowaniu systemu obronnego Rosji.
Po drugie, do bezpośrednich uderzeń taktycznych na obiekty leżące w promieniu 5 tys. kilometrów, bo taki jest zasięg pocisków GBI-3. Chodziłoby tu o o rosyjskie silosy rakiet balistycznych w bazach w Tejkowie i Wypołzowie. A może nawet o Moskwę. Polskie rakiety doleciałyby tam w 11 minut.
Oczywiście rosyjskie rakiety z Obwodu Kaliningradzkiego będą nad Warszawą o wiele szybciej. Być może Rosjanom uda się też zestrzelić polskie rakiety w chwili startu. W każdym razie dość oczywiste jest, kto będzie celem rosyjskiego ataku odwetowego. I gdzie te wszystkie pociski będą wybuchać.
Czy plany USA są aż tak szatańskie? Czy istnieje realne zagrożenie, że Polska stanie się ofiarą imperialnych ambicji Ameryki?
Warto chyba, by polskie władze przestały już powtarzać mantrę o rzekomo ogromnym sukcesie, jakim jest zainstalowanie w Polsce tak zwanej "tarczy", która być może wcale tarczą nie jest.
Przyszedł chyba czas na rzetelne poinformowanie społeczeństwa, na co się decydujemy. I rozwianie wątpliwości, które nie przestają narastać.
Tylko czy społeczeństwo będzie się tego domagać?
Zrodlo
http://www.pardon.pl...arczy_-_rakiety