O lucid dream powiedział mi kolega kilka ładnych lat temu. Zareagowałem jak prawdopodobnie każdy, kto właśnie usłyszał o tym zjawisku/umiejętności: czad! Bardzo chciałem opanować tę sztukę. Jednak z biegiem czasu euforia wynikająca z możliwości pełnej kontroli nad snem opadła, moje poszukiwania informacji na ten temat jakoś się przeciągały, do tego doszła masa innych zajęć i jakoś zapomniałem o sprawie. W międzyczasie umiejętność kontrolowania snu (do pewnego stopnia) wykształciła się u mnie sama. Kiedyś, w trakcie snu, kiedy coś mi nie odpowiadało mogłem się wybudzić w dowolnej chwili, ale to wszystko. Z wiekiem zacząłem móc kontrolować sen, najpierw nauczyłem się uciekać w chwili zagrożenia, nie byłem już biernym widzem. Później zacząłem latać aż w końcu byłem w stanie tworzyć sobie miejsca, do których się udawałem. Kontrola jednak nie była i nie jest pełna. Nie mogłem robić co żywnie mi się podoba a wykreowany świat nie jest tak realny jak rzeczywistość, wszystko nadal wygląda jak sen. Nie mogę też ot tak wygenerować snu, którym mogę rządzić. Mogę robić cokolwiek tylko, jeśli zorientują się podczas jakiegoś tam snu, że własne śnię.
Będąc na takim poziomie jak opisałem, zacząłem myśleć, że może jednak warto zainteresować się tematem. W moim odczuciu potrafiłem wiele jak na osobę, która nigdy się tego nie uczyła. Zacząłem znowu drążyć temat, znalazłem kilka opisów jak ćwiczyć świadome śnienie. Zacząłem się w to bawić, zacząłem wyrabiać nawyk, który jeśli powtórzyłby się we śnie byłby dla mnie znakiem, że mogę zacząć działać Jednak zaprzestałem tego treningu, na chwilę obecną nie pamiętam dlaczego.
No i pewnego dnia zdarzyła się rzecz, jak mi się wydawało dziwna. Od poniedziałku do piątku wstawałem (planowo) o 6:00, na 7:00 byłem umówiony z kumplem, którego zabierałem i jechaliśmy na uczelnię. Pewnego dnia obudziłem się, wziąłem komórkę do ręki i zobaczyłem, że jest 7:10. Pomyślałem: Cholera! Poszedłem do łazienki, umyłem twarz, usiadłem na toalecie i pomyślałem: Trzeba zadzwonić do niego (kumpla), bo czeka. Wybrałem jego nr w komórce, przyłożyłem ją do ucha, usłyszałem dźwięk połączenia i... W tym momencie się obudziłem. Spojrzałem na zegarek - była 6 z minutami. W ogóle nie wiedziałem co jest grane, byłem zdezorientowany jak nigdy w życiu. Zacząłem się zastanawiać, czy może dalej nie śpię? Zajrzałem do sypialni rodziców. Poszedłem do łazienki, umyłem twarz i przyglądałem się sobie w lustrze. Po dłuższej chwili doszedłem do siebie. Poprzednia pobudka (pochyła część tekstu) mi się przyśniła. Problem polega na tym, że była równie realna, co rzeczywistość. Czułem poranny chłód, dywan pod stopami, wodę na swojej twarzy. Później wyczytałem, że takie zdarzenia są normalne wśród osób mających opanowane LD a także u osób dopiero się uczących.
Po tej pobudce nigdy więcej nie pomyślałem, że warto by się tego uczyć czy w jakiś sposób zajmować. Jeśli mój mózg jest w stanie wygenerować obraz/świat tak prawdziwy, że sam nie będzie w stanie odróżnić go od rzeczywistości, wolę tego nie próbować...
Jeśli mieliście podobną przygodę lub inne negatywne doświadczenia z LD, piszcie.