Powrót na Górę Ossona
To miejsce znane przede wszystkim z incydentu, jaki miał tam miejsce w 2002. Wówczas to czerwony kulisty obiekt udał się w pościg za samochodem dwóch mieszkańców Częstochowy. Dziś prezentujemy najnowsze doniesienia z Góry Ossona, skupiając się nie tylko na NOL, ale i innych niezwykłych zjawiskach w jej okolicach. Mało kto wie także, iż Góra Ossona w odległości 10 km. posiada swą "siostrę"...
Zachód Słońca nad Częstochową widziany z Góry Ossona (fot. G.Tarczyński/NPN)
Minęło kilka lat, odkąd Grzegorz Tarczyński, jego ojciec oraz brat stali się świadkami pamiętnych scen, które rozegrały się u podnóża Góry Ossona, zdarzeń, które tak głęboko utkwiły w świadomości naszego współpracownika, iż jedną z jego życiowych pasji stało się odkrywanie tajemnic wzgórza.
Zachód Słońca nad Częstochową widziany z Góry Ossona (fot. G.Tarczyński/NPN)
W roku 2002 brat Grzegorza, wówczas pracownik rozdzielni gazu sąsiadującej z Górą Ossona, powiadomił go telefonicznie o dziwnych świetlnych zjawiskach, które miały miejsce nad pobliskim lasem. Na miejsce niezwłocznie przybył Grzegorz Tarczyński w towarzystwie ojca, aby już po chwili obserwować tam manewry czerwonego kulistego obiektu. Wokół jaskrawej kuli krążył mniejszy obiekt, który po jakimś czasie „wessany” został do wnętrza większego. Świadkowie obserwowali ów powietrzny spektakl przez kilka godzin, po czym zdecydowali się na powrót do domu.
W pewnym momencie jednak Grzegorz zdecydował się na odważny, choć nietypowy krok. Wjeżdżając w polną drogę zgasił silnik samochodu a następnie włączył światła awaryjne. Niespodziewanie obaj mężczyźni ujrzeli wkrótce, jak świetlisty czerwony obiekt zbliża się do ich auta, odpowiadając swym światłem na migające światła samochodu. W tym momencie przerażeni świadkowie świadomi iż coś, co wisi nad nimi odczytało intencje Grzegorza, uciekli. Po kilku latach i wielu przeżyciach wciąż wspominają swą przygodę z jednakowymi emocjami.
Dziś Góra Ossona to jedynie relikt jej przemysłowej przeszłości sprzed lat. Samo wzniesienie stanowiące najwyższy punkt położony na terenie miasta Częstochowy, znajduje się na wysokości 317 m. n.p.m. Sama góra składa się z dwóch części: wschodniej – naturalnej oraz zachodniej – usypanej sztucznie. Wnętrze kompleksu skrywa ogromną betonową konstrukcję, która ongiś służyła jako przepompownia dla Huty Częstochowa.
Nikt zapewne nie przypuszczałby, że posępna, raczej mało atrakcyjna turystyczne i znajdująca się z dala od ludzkich siedzib góra może być jednym z najbardziej tajemniczych miejsc w regionie. Stojąc na jej szczycie ujrzymy zapewne panoramę miasta i okolic, z widokiem na olsztyński zamek. Są jednak i tacy, dla których wzgórze wiąże się z obserwacjami czegoś więcej aniżeli jurajskich pejzaży.
Nie wiadomo, jak daleko wstecz sięgają opowieści o niezwykłych zjawiskach w okolicach Góry Ossona i Huty Częstochowa. Dotarliśmy jednak do kilku opowieści o tajemniczych wydarzeniach w miejscowościach leżących w sąsiedztwie tego tajemniczego obszaru. Pragniemy oświadczyć także, że Góra Ossona nie jest jedynym punktem w regionie, gdzie koncentrują się niezwykłe zjawiska o podobnej naturze, bowiem w promieniu ok. 10 km znajdujemy jeszcze jedno takie miejsce.
Jedna z historii, która najbardziej zwróciła naszą uwagę rozegrała się w odległości ok. 2 km na wschód od Góry Ossona w latach 40-tych ub. wieku w okolicach miejscowości Srocko w gminie Mstów. Motywem przejawiającym się dość często w legendach i opowieściach okolicznych mieszkańców są „ogniste kule”, które były obserwowane tam regularnie jeszcze przed kilkoma dekadami (choć najwcześniejsza dość kontrowersyjna relacja pochodzi z ubiegłego roku).
Po analizie wielu z tych historii, naszą szczególną uwagę zwróciła jedna z nich. Główna jej bohaterka nie żyje już niestety od ponad 20 lat, jednak jej relacja wciąż zachowała się dość dobrze w pamięci jej dzieci i wnuków. Pewnego dnia kobieta jak zwykle, zdecydowała się udać po wodę do odległej od wsi studni. Zabierając ze sobą wiadra, udała się na miejsce, gdzie zaczerpnęła wody. Wkrótce ze zmierzchu wyłonił się wyraźny świetlisty punkt, który zdawał się zbliżać w jej kierunku. Pewna, że to jeden z jej sąsiadów, który zwykł wozić przy rowerze lampę, kontynuowała pracę. Jasne światło zbliżało się, zaś kobieta ucieszyła się, iż sąsiad z pewnością towarzyszyć będzie jej w drodze do domu. Zawołała do niego zatem po nazwisku. Nie odpowiedział. Wkrótce jednak przekonała się, że sytuacja przybiera co najmniej dziwny obrót. Szybko też ustąpił jej entuzjazm.
Okazało się bowiem, iż źródłem światła nie była zawieszona do kierownika roweru lampa, ale jaskrawa świetlista kula wydająca z siebie niski dźwięk przypominający buczące linii wysokiego napięcia. Kobieta nie czekając na nic, rzuciła się do ucieczki, rozlewając po drodze wodę.
W tym samym okresie niezwykłe zjawiska o podobnym charakterze miały miejsce w innych częściach tego, co dziś składa się na powiat częstochowski.
Powróćmy jednak do tematu Góry Ossona. Od czasu swego przeżycia w 2002 Grzegorz Tarczyński stał się swego rodzaju „kronikarzem” owego miejsca, każdą wolną chwilę poświęcając na obserwację jej obszaru, zarówno za dnia jak i nocą. Rezultatem tego jest niezwykle obszerne archiwum zawierające foto- i videorelacje autorstwa Grzegorza, nierzadko ukazujące niezidentyfikowane obiekty.
Jednak Częstochowa i okolice to nie tylko Góra Ossona. Jeden z najciekawszych incydentów, na jaki natrafiliśmy przydarzył się dwóm stróżom jednego z miejscowych zakładów przemysłowych. Mimo, iż sprawa wymaga szerszego ujęcia, warto zaprezentować choć ogólny jej zarys. Letnią nocą roku 2004, pan Jan K. w czasie służby zauważył przelot tajemniczego latającego obiektu. Jak się wkrótce okazało, na wysokości ok. 30 m. bezgłośnie nad ziemią unosił się latający pojazd w kształcie „cygara”. W obu jego końcach znajdowały się jajowate jaskrawo-żółte światła. Manewry obiektu widział także drugi ze stróżów, pan Mirosław Ś.
Wszystkich, którzy chcieliby sami doświadczyć niezwykłych zdarzeń na Górze Ossona, musimy rozczarować. Sama wycieczka w okolice wzniesienia nie wystarcza, aby osobiście przekonać się o rzeczach, które mają tam miejsce. Nie wiadomo nam jak na razie z czym mają związek manifestacje tajemniczych obiektów nad górą, choć udało się nam ustalić pewne powtarzające się cechy dotyczące wyglądu obserwowanych tam obiektów.
- Pamiętam wycieczkę w pobliże Góry Ossona. Byłem tam wtedy pierwszy raz w życiu i szczerze mówiąc wcześniej nie wiedziałem o znajdującym się tam kompleksie – wspomina jeden ze świadków, który pragnie zachować anonimowość. Był to wrzesień roku 2005. Było słonecznie i ciepło, zbliżało się południe. W pewnym momencie między liniami wysokiego napięcia kątem oka dostrzegłem ruch. Wkrótce potem, po dokładnym przyjrzeniu się, ujrzałem wyraźnie mały świetlisty punkt. Nie potrafię jednak dobrze oddać sposobu jego poruszania się, gdyż jego ruch był niejednostajny – obiekt jakby znikał i pojawiał się tuż obok – wszystko to działo się w ułamku sekund, niemniej jednak pozostawało widoczne. Od tego czasu rzeczywiście wierzę, iż coś się tam dzieje – przyznaje świadek.
Okazuje się w dodatku, iż w promieniu 10 km. na południowy-wschód od Góry Ossona leży jakby jej siostrzany odpowiednik. Charakter rezerwatu Sokole Góry położonego w gminie Olsztyn różni się znacznie od poprzemysłowego krajobrazu Góry Ossona. Łączy je jednak podobna tajemnica, bowiem Góry Sokole na przestrzeni wielu dziesięcioleci stały się areną wielu niezwykłych zjawisk, w tym spektakularnego incydentu z 2004 roku, kiedy dwaj świadkowie ujrzeli w ich pobliżu świetlisty obiekt, który w odległości ok. 200 m. od nich zdawał się osiadać w lesie. Wszystko działo na tle zachodzącego sierpniowego słońca. Jurajskiemu oddziałowi NPN udało się dotrzeć do wielu innych relacji pochodzących z tego miejsca, które znajdują się w naszych archiwach.
Na koniec pragniemy zaprezentować najnowsze relacje dotyczące obserwacji niezidentyfikowanych obiektów w okolicach Góry Ossona, pochodzące od dwóch niezależnych świadków.
31 stycznia b.r., Grzegorz Tarczyński po raz kolejny obserwował Górę Ossona. Nie przypuszczał, iż po raz kolejny przyjdzie obserwować mu tam niezwykłe zjawisko, z powodu względnie długiego okresu „ciszy”. Zbliżała się godzina 15.
- Nic nadzwyczajnego się nie działo, aż do godziny 15:30. Wsiadając do samochodu postanowiłem jeszcze chwilkę posiedzieć i popatrzeć w niebo nad wzgórzem – relacjonuje Grzegorz. O godzinie 15:30 z zachodniej strony wzgórza zza chmur wyleciał kulisty obiekt, który był w powietrzu dobre 1.5 minuty. Wziąłem do ręki aparat , który był cały czas na czuwaniu i zacząłem robić zdjęcia obiektu. Dziwny jest fakt iż akumulatory były naładowane na maksimum, lecz przy wykonywaniu zdjęć aparat co chwila pokazywał zerowy ich stan. Wyłączał się.
Jedno ze zdjęć, które 31 I 2008 udało się wykonać Grzegorzowi w okolicach Góry Ossona
Wkrótce aparat odmówił posłuszeństwa. Przez następne kilka chwil (ok. 15 sekund), Grzegorz obserwował, jak obiekt unosi się w powietrzu, jakby zmieniając swą formę. Mimo wysiłków, nie udało mu się go zidentyfikować. Jak twierdzi Grzegorz, nie był to na pewno ani ptak, ani inny znany mu obiekt.
- Obiekt był sporych rozmiarów , widziałem go idealnie, jak zmieniał swoja strukturę. Zachowywał się jak rtęć, raz był kulisty, raz w kształcie dysku. Kolor obiektu srebrno-czarny, bez żadnych świateł. Wysokość, na której znajdował się obiekt szacuje na około 80 do 100 m. Był bardzo wyraźny. Wisiał w powietrzu przez około 15 sekund po czym poruszał się wolnym płynnym ruchem się w kierunku Mstowa.
Przytoczone tutaj opisy obiektów obserwowanych nad Górą Ossona, zarówno przez naszego anonimowego informatora, jak i Grzegorza, doskonale przedstawiają ich charakterystykę. Obserwację tamtejszych NOL obejmują zwykle niewielkie obiekty w kolorze białym lub ciemnym, często według relacji odbijające światło słoneczne.
Błyski nad Górą Ossona
Kolejnym aspektem, z którym spotkaliśmy się kilkakrotnie w relacjach dotyczących Góry Ossona są błyski o nieznanym pochodzeniu, występujące tak samo w nocy, jak i za dnia, w różnych warunkach atmosferycznych. Kilka pokrywających się ze sobą relacji (wspominał o nich m.in. Grzegorz Tarczyński i jego znajomi) skłania do powiązania ich z innymi rejestrowanymi tam fenomenami. Relacja, którą przedstawiamy poniżej pochodzi od pana Sebastiana K., studenta nauk ścisłych z Częstochowy, którego pasją są wycieczki po Jurze.
Pan Sebastian. trzykrotnie zaobserwował „rozbłysk”, którego nie był w stanie wyjaśnić. Nadmienić należy, iż rozbłyski te nie mają żadnego związku ze światłami oświetlającymi kompleks Huty Częstochowa (często obserwowane są bowiem na wschód od góry, nie zaś od strony Huty). Sądząc po opisach, mają one charakter zbliżony do wyładowań atmosferycznych, choć nie towarzyszą im inne zjawiska, jak np. dźwięki.
- Pierwszy raz „rozbłysk”, bo tak go nazywam miałem okazje widzieć z miejsca dość odległego od góry Ossona. Wraz z moim przyjacielem staliśmy na boku osiedla i rozmawialiśmy na różne tematy. Mieliśmy w sumie wracając już do domu, ale uznaliśmy, że warto jeszcze przez krótką chwile stanąć w miejscu i spokojnie pogadać. I ta właśnie chwila stała się znakiem zapytania na dosyć długi czas - relacjonuje Sebastian. Mój przyjaciel stał obrócony twarzą na wschód, natomiast ja patrzyłem w jego stronę. W pewnym momencie, kolega z wielkim zdziwieniem powiedział mi, żebym się odwrócił – ujrzałem wtedy rozświetlone niebo, powoli narastające półkole światła było koloru jasno-różowego, lekko pomarańczowego. Gdy osiągnęło swój szczyt, od razu zaczęło opadać a następnie zniknęło . Całość trwała około 5-7 sekund. Byłem ogromnie zdziwiony – to nie było normalne. Nie słyszeliśmy żadnego dźwięku. Taka kula światła musiała mieć wielkość kilkudziesięciu metrów. Zaczęliśmy dociekać, gdzie mogło dojść do powstania tego zjawiska. Kolega też jest zapalonym rowerzystą, także dysponujemy dokładnymi mapami i orientacją w terenie. Po podjętych założeniach doszliśmy dokładnie na Górę Ossona! W kilka godzin po tym zjawisku udaliśmy się na górę. Był śnieg, na którym nie było żadnych śladów. Na szczycie góry także. Były nawet zaśnieżone miejsca po rurach, które tam niedawno wyjmowano.
Świadkowie postanowili na temat zdarzenia porozmawiać z ochroniarzem znajdującej się w pobliżu firmy, jednak on niczego nie zauważył.
- Zaskakującym jest także fakt, że kolega twierdzi, że przed rozbłyskiem widział niedużego piorun liniowy z tamtej strony, chociaż nie było burzy, ani deszczu, a niebo było bezchmurne. Z tą zagadką pozostaliśmy na rok czasu aż do chwili, gdy zobaczyłem to zjawisko po raz kolejny – przyznaje mężczyzna.
Kolejna z obserwacji tajemniczego rozbłysku miała miejsce w grudniu 2007 roku
- Przejeżdżałem przez miejscowość Kusięta niedaleko Olsztyna. Postanowiłem na chwilę zjechać z głównej drogi, aby rozprostować kości i posłuchać trochę ciszy. Zjechałem z drogi koło dworca kolejowego Kusięta Nowe, gdyż chciałem zobaczyć bliżej jeziorko, które się tam niedaleko znajduje wspomina student. Gdy wysiadłem z auta spostrzegłem, że jest już za ciemno aby udać się w dalszy spacer. Było dosyć zimno i nie było śniegu. Stałem patrząc jakby „w stronę Góry Ossona” (północny-zachód) chociaż jej nie widziałem. W pewnym momencie zobaczyłem dokładnie to samo zjawisko. Wygląd i zupełny brak efektów. Rozbłysk widziałem między Górą Zieloną, a Dębową – czyli patrząc z tamtego punktu – niemal dokładnie, lub w promieniu kilkudziesięciu – do 100 m. od Góry Ossona.
Fotografia Sebastiana K. wykonana wiosną 2007 ukazuje podłużny obiekt w okolicach Góry Ossona
Wcześniejsze dwie obserwacje dały świadkowi do myślenia, jednakże to, co przeżył na początku 2008, zupełnie przekonało go do niewytłumaczalnego charakteru owych rozbłysków. Co więcej, relacja ta przypomina relacje wielu innych osób, które również obserwowały tam podobne zjawisko.
- Kolejny raz był dla mnie szokujący w porównaniu do poprzednich obserwacji. Kiedy widziałem to zjawisko po raz pierwszy, pomyślałem, że może to jakieś przewidzenie lub coś sporadycznego. Gdy ujrzałem to drugi raz, to postanowiłem o tym napisać na forum NPN. Ale 2 stycznia 2008 roku zmieniły się zupełnie moje poglądy na ten temat! - mówi Sebastian. Wraz z moją dziewczyną przejeżdżałem koło huty Częstochowa. Postanowiliśmy zaparkować gdzieś na boku i jeszcze przed powrotem do domu posiedzieć w ciszy i porozmawiać. Jednak do domu tak szybko nie wróciliśmy. Kiedy siedzieliśmy w aucie nagle zobaczyłem rozbłysk! Od razu powiedziałem, żeby się obróciła. W momencie, kiedy to zobaczyłem, kula światła dopiero narastała. Moja dziewczyna była w szoku. Można było odnieść wrażenie, że jesteśmy bardzo blisko tego zjawiska. Powiedziałem żeby ułatwiała aparat w telefonie. Wysiedliśmy z auta. Stanąłem w miejscu wyższym, z którego miałem lepszy widok. Miałem jakieś dziwne przeczucie, że to może się powtórzyć. Po dłuższej chwili zobaczyliśmy rozbłysk po raz kolejny! Niestety aparat w telefonie był za słaby, żeby uchwycić cokolwiek. Już wsiadaliśmy do samochodu, gdy ujrzałem znowu powoli rozświetlające się niebo – nie było dźwięku – żadnych odgłosów tylko cisza i szum drzew. Byliśmy blisko. Postanowiliśmy szybko jechać w okolice góry Ossona. Dosyć długo obserwowaliśmy okolice, ale nie powtórzyło się nic. Analizowaliśmy długo potencjalne miejsce rozbłysku ale było dużo wątpliwości. Doszliśmy tylko do jednoznacznego wniosku, że rozbłysk na pewno nie powstał na górze. Mógł powstać na polach w jej okolicy ale na pewno nie na samej górze. Może to jakieś zjawisko generowane przez hutę ? A może jakiś wybryk natury? Można snuć wiele przypuszczeń…
Wczytując się w relację pana Sebastiana można odnieść: wrażenie, iż było to złudzenie wywołane przez oświetlenie Huty Częstochowa. Czy jednak jest tak naprawdę? Z relacji innych osób zebranych przez Grzegorza Tarczyńskiego wynika, iż świadkami podobnych rozbłysków było gro osób zamieszkałych wokół wzniesienia. Niejednokrotnie owo ulotne zjawisko obserwował także Grzegorz i inni świadkowie, z którymi brał udział w wyprawach na Górę Ossona. Jak trafnie zauważył pan Sebastian, zjawisko koncentruje się nie na górze, ale w jej okolicach a jego „źródło” ma miejsce po wschodniej, porośniętej lasem stronie.
- Owe błyski widywałem kilkadziesiąt razy podczas obserwacji nieba. Zdarzało się to o różnych porach roku - późną porą lub za zmroku – przypomina sobie Grzegorz. Głównie występowały od strony Mstowa. Na niebie pokazywały się jakby wyładowania atmosferyczne, lecz jest jedno „ale” Owe błyski miały kolor czerwony, niebieski bądź pomarańczowy. Czyżby zjawiska atmosferyczne? Możliwe, że tak, lecz wielu moich znajomych mieszkających w Mirowie po takich błyskach-wyładowaniach widywało kule światła pojawiające się na niebie. Zatem mogę stwierdzić, że błyski świetlne mają wiele wspólnego z UFO, które często gości nad wzgórzem - dodaje
Czy zjawiska te łączą się ze sobą? Czy ich tajemnica tkwić może w budowie geologicznej i strukturze na pozór nieciekawej Góry Ossona. A może za rozwiązaniem tajemnicy błysków kryją się zjawiska pogodowe? Z pewnością dołożymy wszelkich starań, aby odpowiedzieć na te pytania.
To nie koniec historii związanych z Górą Ossona. Przytoczone tu historie i wątki stanowią dopiero pierwszy jej rozdział. Wyjaśnienie zapewne z czasem nadejdzie. Prawdziwą zagadkę stanowi kompleksowość zjawisk ogniskujących się wokół wzniesienia. Miejmy nadzieję, iż wraz z analizą i kompletowaniem dalszych relacji odnośnie Góry Ossona, choć o trochę uda nam się zbliżyć do jej tajemnic.
Na Progu Nieznanego