Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czarne psy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
51 odpowiedzi w tym temacie

#46

Olive_:D.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja tez widzialam czarnego psa. Mial sterczące uszy, ktore sie zalamywaly w polowie. Jego oczy byly zolte. Mial bardzo madre i spokojne spojrzenie. Ruchem glowy wskazal mi zebym za nim poszla. W momencue gdy odwrocil do mnie glowe patrzyl mi prosto w oczy. Byl sredniej wielkosci. Nikt go nie widzial oprocz mnie, ale przyznac musze ze od trzech lat widuje paranormalne zjawiska...
To dzialo sie na poczatku wrzesnia. Bylo cieplo wiec pojechalismy na dzialke.
Ale dopiero teraz jak to pisze zauwazylam ze po dwoch miesiacach umarla moja babcia...
  • 0

#47

Taekwondo.
  • Postów: 18
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

Podobno moja kuzynka widziała czarnego psa a po 3 tygodniach zmarła jej babcia (mama jej mamy)
  • 0

#48

Magda72.
  • Postów: 758
  • Tematów: 36
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Podobno moja kuzynka widziała czarnego psa a po 3 tygodniach zmarła jej babcia (mama jej mamy)

Błagam :wall:

Codziennie tam gdzie pracuję odwiedza mnie ok.5 czarnych psów...

 

niestety takie legendy od dawna już powodują niechęć ludzi do czarnych psów,kotów itp...dlatego są to najmniej chętnie przygarniane czworonogi i wiele z nich do końca życia bezskutecznie czeka np.w schroniskach na adopcję....więc przepraszam ale jak czytam taki elokwentny wpis jak ten wyżej to chce mi się walić głową w ścianę...


  • 0



#49

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

tekwondo, tak czytam to co piszesz od paru dni. Ile ty masz lat, 14 czy może mniej?

Już czarnych psów nie może być na świecie, bo dzieci myślą że czarny pies to jakiś demon? Czarny pies to czarny pies i tyle. Od kiedy bałwany z fundacji nautilus publikują głupawe historyjki o czarnych psach, to ludzie widzą w tym coś niezwykłego.


  • 0



#50

StatystycznyPolak.
  • Postów: 2569
  • Tematów: 18
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Podobno moja kuzynka widziała czarnego psa a po 3 tygodniach zmarła jej babcia (mama jej mamy)

Podobno... kiedyś... coś... ktoś... Takie historie są najmniej wiarygodne.
Ja mam czarnego psa a kiedyś miałem dwa czarne psy i nic szczególnego w nich nie było.
No może poza jednym który, miał mega apetyt :)
  • 0



#51

Annalee.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam wszystkich :)

 

Przyznam się, że zarejestrowałam się na forum głównie dlatego, żeby odkopać ten temat, który od wielu lat niesamowicie mnie interesuje. Przy okazji chciałabym podzielić się swoimi historiami związanymi z czarnymi psami, które pojawiają się w moim życiu odkąd pamiętam.

 

No to od początku...

Pierwszy raz widziałam czarnego psa w 1999 roku, miałam wtedy coś koło 5 lat. W tym samym roku tragicznie zmarł mój własny czarny pies, więc rodzina uważała, że po prostu tak ciężko przeżywam śmierć psiaka i mam różne dziwne przewidzenia, bo w ten sposób radzę sobie z traumą. Z czasem sama w to uwierzyłam, chociaż mój pies, a pies, którego widywałam wyglądały skrajnie różnie (mój był malutkim, sięgającym mniej więcej kolan pieskiem, a tamten wielkością przypominał raczej wilka i miał czerwone oczy). Zwykle widywałam tego psa poza domem choć raz, widziałam go również w mieszkaniu - w progu kuchni. No ale jak mówiłam - uznałam, że to wszystko wina tego, że tęsknię za swoim zmarłym psem.

Po raz kolejny spotkałam czarnego psa gdy byłam już nastolatką. To było podczas wakacji. Wyjeżdżałam zwykle na mazury i większość czasu zamiast z rówieśnikami wolałam spędzać na samotnym szlajaniu się o tamtejszych lasach. Kiedyś podczas jednej z takich wypraw spotkałam na leśnej drodze czarnego psa. Początkowo trochę się wystraszyłam, ponieważ przypominał wilka (w tamtym czasie w tych lasach była jeszcze mała grupka dzikich wilków). Pies był co prawda dość "wilkowaty", ale nieco większy, całkowicie czarny i miał czerwone oczy. Poza początkowym zaskoczeniem nie bałam się go. Szedł ze mną aż do drogi do wyjścia z lasu, potem niespodziewanie zniknął, jakby rozpłynął się w powietrzu. Później dowiedziałam się, że spotkałam psa niedaleko bardzo niebezpiecznego bagna, w którym tragicznie potopiło się nawet wielu miejscowych dobrze znających te lasy. Spotkałam tego psa również w kolejne wakacje, również łaziłam wtedy sama, tym razem po polach pod lasem. Pies "pojawił się" na drodze obok sporego kamienia. Z daleka widziałam to miejsce i nie było tam wtedy żadnego psa. Towarzyszył mi przez około godzinę. W trakcie spaceru natknęliśmy się na grupkę pięciu bezpańskich psów, które ominęły nas wyraźnie jakby się czegoś bały. Potem dowiedziałam się, że ta grupka psów kilka razy atakowała miejscowe psy, a nawet ludzi. Podobnie jak poprzednio, czarny pies niespodziewanie zniknął gdy tylko doszliśmy do drogi.

Widziałam też tego psa w całkiem innym miejscu polski (mazowieckie), kiedy wybrałam się na grzyby. Zbierałam właśnie kurki, kiedy poczułam, że nie jestem sama. Na początku myślałam, że po prostu jest tu jakieś dzikie zwierzę, więc starałam się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, tylko ostrożnie się rozejrzeć. O dziwo widok znajomego czarnego psa jakoś mnie uspokoił. Próbowałam go nawet pogłaskać, ale wtedy pies dosłownie zniknął na moich oczach.

Dość mocno pamiętam też kiedyś, gdy byłam pod namiotem, że w środku nocy obudziło mnie jakieś wielkie zwierzę, które chodziło wokół mojego namiotu. Pamiętam, że poza zwierzęciem panowała wtedy niesamowita nienaturalna cisza. Niedaleko był las i jezioro, zawsze niemal przez całą noc było słychać a to jakieś świerszcze, żaby czy cokolwiek. A teraz nic. Tylko oddech tego zwierzęcia, które krążyło wokół namiotu. Bardzo się wtedy przestraszyłam, ale wyjrzałam z namiotu i nie zobaczyłam dosłownie nic. Coś mnie tknęło, spakowałam swoje rzeczy i poszłam jak najszybciej do domu (bo biwakowałam sobie na terenie należącym do mojej ciotki, nad jeziorkiem). Po drodze, gdy byłam już na werandzie domu zobaczyłam wielkiego czarnego psa z czerwonymi oczami.

To nie był koniec. Po raz kolejny spotkałam tego samego psa w Warszawie, trzy lata temu. Było po pierwszej w nocy. Miałam wtedy swojego psa (naprawdę sporego pit bulla). Często wychodziłam z psem na nocne spacery, bo było wtedy przyjemnie cicho, nie było ludzi, no i mój pies był naprawdę kawałem silnego i dość groźnego psiska, więc zawsze czułam się z nim bardzo bezpiecznie. Wracaliśmy właśnie ze spaceru, kiedy na środku chodnika prowadzącego do mojego bloku zobaczyłam wielkiego czarnego psa z czerwonymi oczami. Początkowo pies tylko tam siedział. Mój pit bull był wyraźnie zaniepokojony tym psem, co bardzo mnie zaskoczyło, ponieważ do tej pory nigdy nie zdarzyło się, by mój pies bał się innego psa (częściej było na odwrót). Mój pies zaczął ciągnąć mnie w przeciwną stronę i koniec końców musiałam obejść cały blok od drugiej strony. Parę razy obejrzałam się za siebie i widziałam, że czarny pies szedł za nami. Powoli i w równej odległości, zatrzymując się wtedy kiedy i my się zatrzymywaliśmy. Kiedy weszłam do klatki i wyjrzałam przez okno psa już tam nie było.

No i historia najnowsza, czyli sprzed paru dni. Od ponad tygodnia spędzam urlop na mazurach. Znów samotne łażenie po lesie, grzyby i tak dalej. W ostatni piątek szłam późnym wieczorem (po 20) do miasteczka do sklepu. Droga prowadzi przy lesie. W samym lesie jest również taka dróżka - skrót którym można dojść do miasta o wiele szybciej i prościej niż drogą. Robiło się już ciemno. Pomyślałam, że skoro znam okolicę - przejdę raz dwa leśną drogą, będzie szybciej. Kiedy byłam już tuż poza wsią na środku drogi czekał na mnie czarny pies (ten sam co zwykle - wielki z czerwonymi oczami). Szedł przede mną, co chwila przystając i oglądając się czy za nim idę. Kiedy doszliśmy do miejsca gdzie znajduje się jakby rozstaj dróg (jedna prowadzi wzdłuż lasu, druga przez las) skręciłam na leśną drogę. Nie wiem ile przeszłam, może z 10 metrów, kiedy pies zawrócił, podbiegł do mnie i zastąpił mi drogę. Zaczął warczeć, kiedy próbowałam go wyminąć, więc postanowiłam zawrócić i iść dłuższą drogą obok lasu. Pies szedł tuż za mną. Mniej więcej w połowie drogi jakby nagle zniknął. Później wracałam z miasta tą samą drogą, ale nie spotkałam już na niej psa.

 

Ciekawostka jest taka, że ten sam pies również parę razy mi się śnił. Wiadomo, gdy się o czymś intensywnie myśli, prędzej czy później nam się to przyśni. Wspominam o tym tylko dlatego, że podczas jednego snu, pies zaprowadził mnie w dziwne i bardzo niezwykłe miejsce w lesie (nie byłam tam nigdy przedtem). Następnego dnia, pamiętając na świeżo sen, odtworzyłam całą drogę ze snu i znalazłam to miejsce. To była taka polanka w lesie - niesamowicie cicha i tak intensywnie zielona, że przypominała mi w jakieś fantastyczne wręcz bajkowe miejsce. W jednym miejscu na polanie znalazłam też ślady łap wilka (wilka, nie psa, umiem to rozpoznać) było to w miejscu, w którym wystawały z ziemi stare kamienie (wyglądające jak nagrobki), w pobliżu znalazłam też fragmenty ludzkich kości, w tym czaszkę. To było około 5 lat temu.

 

I tyle. Na razie chciałam podzielić się z wami moją historią i trochę odkopać temat czarnych psów - zjaw. :)

Powiem wam, że nigdy nie czułam się źle w towarzystwie takiego psa. Zdarzało mi się wystraszyć, gdy zjawiał się z zaskoczenia albo właśnie wtedy, gdy panowała taka nienaturalna cisza, ale samo spotkanie z psem nigdy nie było negatywne. Nie próbowałam uciekać, czasem nawet próbowałam go głaskać. Warczał na mnie tylko raz, wtedy kiedy próbowałam go ominąć. Zwykle po prostu towarzyszył mi w drodze. Czy mógł to być zwyczajny czarny pies? Myślę, że nie. Jestem straszną psiarą, do tego technikiem weterynarii, więc naprawdę umiem rozpoznać psa, wiem też jak psy się zachowują i że nie rozpływają się w powietrzu. Do dziś mnie to zastanawia. :)

 

A co wy o tym myślicie? Może ktoś też miał podobne historie z czarnymi psami? ;)


  • 0

#52

Agnieszka81.
  • Postów: 321
  • Tematów: 29
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Sama osobiście niczego niezwykłego z psami nie doświadczyłam, ale będąc jeszcze na studiach rozmawiałam sobie z koleżanką i ta opowiedziała mi ciekawą historię. Wszystko rozegrało się w okolicach Słupska (tam też studiowałam), a całą historię opowiedziała koleżance jej znajoma, której to rodzice przeżyli ów dziwną przygodę. Wracali oni z jakiegoś przyjęcia i przechodzili obok cmentarza. Nagle zza bramy wyskoczył mały czarny piesek. Kobieta zauroczona małym czworonogiem postanowiła go zabrać do domu, mimo sprzeciwu męża. Ta jednak wzięła go na ręce i zaczęła iść dalej. Po kilkudziesięciu metrach, kobieta zauważyła, że piesek zdawał się stawać coraz cięższy, a gdy na niego spojrzała okazało się że ma już tak długie łapy, że te dotykają ziemi (niosła go pod pachą). Kobieta chwyciła za różaniec, który miała w kieszeni i piesek zniknął.

Dziwna ta historia, trochę nieprawdopodobna, ale może i prawdziwa...kto wie?   :hm:  :hm:  :hm:        


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych