Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czarne psy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
51 odpowiedzi w tym temacie

#1

lukasz9.
  • Postów: 305
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Jednym z najczęściej ukazujących się upiorów jest czarny pies. Jak nazwa wskazuje czarny pies jest ogromnym psem o gęstej, kudłatej, czarnej sierści. Najczęściej pojawia się na jakimś określonym miejscu i cały czas pojawia się tylko w jego obrębie. Drogi po których chodzą te widma mają często jakąś historie i są położone obok starych dworków, cmentarzy i zbiorników wodnych.

Czarne psy zwiastują często czyjąś śmierć, ale czasami służą pomocą. Pewna kobieta szła kiedyś (lata 30) do domu z Scunthorpe do Crosby w hrabstwie Lincoln. Nagle zjawił się obok niej czarny pies, który przybiegł truchtem. Z początku była przestraszona, ponieważ wcześniej go nie widziała ani nie słyszała. Po chwili była jednak zadowolona z jego towarzystwa, ponieważ z naprzeciwka nadeszła grupa jakiś huliganów, a pies ich przegonił. Gdy mężczyźni byli już poza zasięgiem wzroku zwierze zniknęło.

Częściej jednak czarny pies zwiastował śmierć lub atakował ludzi niż pomagał. We wczesnych godzinach zimą 1972 roku, pewnego rolnika i jego żonę obudziły w ich oddalonej zagrodzie na południowym skraju Dartmoor dziwne odgłosy drapania. Rolnik wstał z łóżka, chwycił pogrzebacz i rozejrzał się po nie oświetlonej sieni. Nagle zobaczył duży cień na schodach. Pomyślał że to pies więc chciał go przegonić, ale upiór nagle ruszył na niego z płonącymi oczyma, Potem rozbłysnął jaskrawy płomień światła i pies zniknął.

W 1577 roku w Suffolk w kościele w Blythburgh w czasie nabożeństwa z bocznej nawy wynurzył się nagle czarny pies, który zagryzł kilka osób. Następnie w czasie paniki, ulotnił się, zostawiając na drzwiach kościoła ślady ognia widoczne do dziś.

W 1893 roku dwóch mężczyzn jechało ulicą w Norfolk, kiedy nagle zostali zmuszeni przez czarnego psa do zatrzymania się. Woźnica chciał najechać na psa, ale pasażer który słyszał o czarnym psie powstrzymał go. Po pewnym czasie woźnica stracił cierpliwość i popędził konie. W ciągu kilku dni woźnica umarł.

Jeszcze ciekawostka: 14 grudnia 1963 roku dwaj mężczyźni w Afryce Północnej widzieli na ulicy nadzwyczaj dużego czarnego psa. Zaraz po tym okolica została dziwnie oświetlona i osobliwy, dziwny objekt przeleciał nad ich samochodem, po czym zniknął w niebie. W Savannah, w stanie Georgia wielu świadków widziało 9 września 1973 roku 10 dużych czarnych psów, które wyszły z UFO.


Wielkie czarne psy pojawiają się na Wyspach Brytyjskich od bardzo dawna. Stworzenia te, które być może powinny stać się bardziej obiektem badań parapsychologów niż kryptozoologów, stały się już elementem miejscowego folkloru, podobnie jak słynna Nessie.

Na przestrzeni wieków relacje ze spotkań z ogromnymi czarnymi psami mnożyły się na terytorium całej europy, a bardzo podobne stworzenia widywane były także i na innych kontynentach (w Kanadzie, USA). Jedna z najbardziej znanych obserwacji miała miejsce w grudniu 1996 roku w Wielkiej Brytanii. Steve Johnson jechał właśnie deszczową nocą na motorze przez wrzosowiska Dartmoore. Nagle dostrzegł, że w jego kierunku biegnie jakieś bardzo duże zwierzę. Kiedy stworzenie zbliżyło się, okazało się, że to całkiem czarny pies wielkości kuca. Pies przez jakiś czas przyglądał się Steve'owi, po czym opuścił drogę. Kiedy zwierzę wreszcie znikło, przerażony motocyklista pojechał najszybciej jak tylko mógł. Kilka tygodni później skontaktował się z Jonathanem Downesem, badaczem z Ośrodka Kryptozoologii.

Najdziwniejsze wydaje się to, że tajemnicze psy wydają się nie być materialne. Często pojawiają się znienacka, w taki sposób, że istota z krwi i kości nie potrafiłaby skopiować podobnego wyczynu. Zanotowano również przypadki, kiedy to ludzie próbowali zastrzelić stworzenie lub zranić je w inny sposób, jednak bez wyraźnego efektu. Tak było w spotkaniu, które miało miejsce w Peniscot County w stanie Missouri, pewien mężczyzna próbował przebić widmowego psa drewnianym kołkiem, który jednak przeniknął przez ciało stworzenia i wbił się w pień pobliskiego drzewa. W tym samym rejonie inny człowiek próbował zastrzelić zwierzę, a później uderzyć ją pięścią, jednak bezskutecznie, zarówno kula, jak i pięść przeszły przez jego ciało, nie wyrządzając mu najmniejszej krzywdy.

Czarne psy stały się elementem folkloru brytyjskiego, a jednemu z jego badaczy, Theo Brownowi, udało się nawet sfotografować zwierzę w miejscowości o nazwie Black Dog (Czarny Pies).

Nie zawsze jednak czarne psy były groźne dla ludzi, np. w zachodniej Anglii i w Kanadzie, pomogły one zagubionym w lesie odnaleść drogę do domu. Zdarzenia te potwierdzają tezę niektórych badaczy, mówiącą o tym, że stworzenia te nie są nieznanymi jeszcze nauce zwierzętami, ale wytworami ludzkiej psychiki, lub innymi jeszcze niematerialnymi bytami. W polsce takze są znane przypadki pojawiania sie psów, najbardziej znanym miejscem pojawiania sie takiego psa jest Ogrodzieniec. Na szczycie Góry Zamkowej (504 m n.p.m.), w fantastycznej scenerii poszarpanych i przedziwne kształty przybierających skał wapiennych, wznoszą się największe w Polsce, a drugie bodaj co do wielkości w Europie, ruiny starego, gotycko-renesansowego zamczyska. Była to niegdyś gotycka warownia, wzniesiona w XIII - XIV wieku, rozbudowana w stylu renesansowym w wieku XVI przez Bonerów.
Ocalały z niej ruiny trójskrzydłowego kompleksu mieszkalnego, trzy baszty, brama wjazdowa i fragmenty muru obronnego. Po drugiej wojnie światowej zabezpieczono zespół zamkowy jako trwałą ruinę.
Malownicze to miejsce. Mury tak zespoliły się tutaj ze skałą, że z dala nie rozpoznasz co tu jest tworem natury, co dziełem ręki ludzkiej. Malownicze, ale i straszne. O ruinach tych wiele bowiem opowiedzieć mogą mieszkańcy dochodzącej niemal pod same zamkowe mury osady Podzamcze.
Owo Podzamcze, od czasów reformy administracyjnej (1975) dzielnica miasta Ogrodzieniec, to 46 zagród, restauracja „Pod Zamkiem”, dom wycieczkowy PTTK, kapliczka i - na tym koniec.W nocy jednak Podzamcze staje się widownią dziwnych wydarzeń, których bohaterem jest ogromny, czarny pies. Pies ten, znacznie większy od jakiegokolwiek zwykłego wilczura czy nawet bernardyna, ciągnie zawsze za sobą długi na trzy metry, brzęczący na wybojach łańcuch i niezmiennie zmierza ku zamkowym murom. Że nie jest to zwykłe zwierze świadczy fakt, że opowieści o owym psie przekazywane są w Podzamczu z pokolenia na pokolenie. Widywali owo tajemnicze stworzenie ojcowie i dziadkowie obecnych gospodarzy, przed pierwszą, a nawet przed rosyjsko-japońską wojną. Widywali go dzisiejsi staruszkowie, gdy jako chłopcy jeszcze chodzili nocami pasać konie na dworskiej koniczynie. Wspominali oni, że nocą żaden koń nie ośmielił się przejść zamkowej bramy, choć rozciągający się za nią zewnętrzny dziedziniec to kilka morgów znakomitej, soczystej trawy.
Relację o ogrodzienieckim Czarnym Psie przekazał nam jeden z miejscowych rolników.
- Było to chyba w roku 1963, w sobotę 25 lipca, bośmy się następnego dnia na odpust do Giebła wybierali. Chcieliśmy wspólnie z sąsiadem wygnać krowy na pastwisko już nocą, żeby z samego rana móc pójść na odpust. Była już chyba jedenasta wieczorem, może nawet później, tyle że jasno było, bo księżyc wyraźnie świecił. Najpierw poszliśmy do mojej obory (moja chałupa bliżej zamku stoi) i wówczas, nim weszliśmy we wrota, zobaczyłem ogromnego czarnego psa. Strachliwy nie jestem i psów się nie boję, ale jak zobaczyłem, że ten diabeł ciągnie za sobą łańcuch i biegnie do zamku, to zaraz zacząłem uciekać. Sąsiad też uciekał. Tej nocy jużeśmy tam nie wrócili i krów na pastwisko nie wygnali.
Odszukaliśmy drugiego świadka owych wydarzeń, który w całej rozciągłości potwierdził opowieść, z tą różnicą, że jego zdaniem było wtedy później, prawie dochodziła północ (opowiada, że gdy znalazł się w domu było dobrze po północy), a także, że pies ukazał się gdy już otworzyli drzwi obory i że najpierw zatrzymał się, a dopiero potem pobiegł uliczką w górę.
Obaj nasi rozmówcy nie kontaktowali się ze sobą przed naszą indagacją, a więc wykluczyć można jakiekolwiek celowe zmyślanie.


Zresztą o Czarnym Psie mówią także i inni mieszkańcy Podzamcza. Wspominają oni wydarzenie, które na wszystkich wywarło niemałe wrażenie. Otóż pewnej nocy do ogrodzienieckiego zamku przyjechało „taksówką” (czyli samochodem osobowym) jakieś towarzystwo z miasta - dwóch panów i jedna pani. O dwunastej w nocy ludzie mieszkający najbliżej murów usłyszeli dobiegający z tamtej strony krzyk kobiecy, po czym ujrzano, jak mężczyźni wynosili do samochodu zemdloną swą towarzyszkę. Od tej pory nikt na zamek nocą się nie zapuszczał.Zreasumujmy tedy suche fakty: Czarnego Psa ogrodzienieckiego widziało zbyt wiele osób, by można tu mówić o jakiejkolwiek próbie świadomego wprowadzania rozmówców w błąd. Pies ten, w niezmienionej postaci, pojawia się od conajmniej kilkudziesięciu lat (taki w każdym razie okres obejmują pewne relacje), a zatem - zważywszy, że psy żyją najwyżej kilkanaście lat - nie może tu wchodzić w grę błąkanie się w tej okolicy jakiegoś bezpańskiego zwierzęcia. Symptomatyczne są ponadto relacje o zachowaniu się koni wypasanych na dworskiej koniczynie (historię o nocnych odwiedzinach zamku pomijamy tu, jako nie w pełni sprawdzoną, nie udało nam się bowiem odszukać uczestników owej wyprawy). Słowem, wyjaśnienia tajemniczego zjawiska poszukiwać trzeba w historii ogrodzienieckiego zamczyska, a także w literaturze poświęconej manifestacjom sił nadprzyrodzonych.
Pierwsi znani historii posiadacze Ogrodzieńca to potężny w średniowiecznej Polsce ród Włodków. W 1414 roku Baltazar Włodek piszący się już z Ogrodzieńca posłował w imieniu Jagiełły do Krzyżaków. Inny Włodek ogrodzieniecki poległ w bitwie pod Chojnicami. W 1470 roku ród ten podupadł i za sumę ośmiu tysięcy florenów auri puri Ogrodzieniec wraz z dwoma miastami i kilkoma wsiami sprzedany został bogatym mieszczanom krakowskim, Ibramowi i Piotrowi Salomonowiczom, a potomkowie ich w roku 1523 sprzedali zamek jednemu z najbogatszych ludzi ówczesnej Polski, świeżo uszlachconemu bankierowi królewskiemu, burgrabiemu zamku wawelskiego, Janowi Bonerowi.
Jego synowiec piszący się już Seweryn Boner na Ogrodzieńcu i Kamieńcu pan i dziedzic, wzniósł tu wspaniałą renesansową rezydencję, która przepychem zaćmić miała wszystko, co do tej pory w Polsce zbudowano i w ten sposób dodać blasku nie pokrytemu jeszcze patyną wieków klejnotowi rodowemu. Ruiny tego właśnie pałacu oglądać dziś możemy wśród skalnych ostańców.
Rezydencja Bonerów nie była zamkiem warownym. Liczne mury, bramy i baszty pełniły jedynie funkcję dekoracyjną w okresie, gdy na polach bitew coraz większego znaczenia nabierały muszkiety i artyleria. Tak czy inaczej, ogrodzieniecka rezydencja Bonerów wzbudzała powszechny podziw. Cesarz Ferdynand I nadał właścicielom państewka ogrodzieniecko-zamienieckiego nieznany wówczas tytuł barona.
Nowy baron Seweryn Boner, nie miał jednak męskiego potomka, któremu mógłby przekazać tytuł i dobra. Jako wiano jedynej jego córki Zofii, Ogrodzieniec przeszedł w ręce wojewody lubelskiego Jana Firleja herbu Lewart. W ręku Firlejów pozostawał Ogrodzieniec przez lat ponad sto. W roku 1669 Mikołaj Firlej odstąpił Ogrodzieniec wraz z kilkoma wsiami i górami srebrnymi Olkuszowi przyległymi, za 267 tysięcy złotych polskich, kasztelanowi krakowskiemu Stanisławowi Warszyckiemu.
Zatrzymajmy się chwilę nad tą postacią. W siedemnastowiecznych źródłach historycznych Stanisław Warszycki wymieniany jest często. Pan ogromnej fortuny, pierwszy dostojnik Rzeczypospolitej, nigdy nie poddał się Szwedom, od początku do końca „potopu” stojąc wiernie u boku Jana Kazimierza. Wraz z księdzem Kordeckim bronił Częstochowy, a jego rodowe gniazdo Danków, to jeden z niewielu skrawków Polski, na którym nigdy nie stanęła noga żołnierza Karola Gustawa.


Ponadto słynął Warszycki jako zapobiegliwy gospodarz, , sprowadzający do swych włości cudzoziemskich rzemieślników, dbający wielce o rozwój rzemiosła i rękodzieła. Słowem, gdyby zawierzyć oficjalnej historiografii - postać świetlana. A jednak, tu i ówdzie współcześni wspominają, że charakteru był nielekkiego, a dla poddanych nie był bynajmniej ojcem.
W okolicy Dankowa, jego rodowej siedziby, z uporem krąży legenda, że ów obronny dwór, którego zdobyć nie mogli Szwedzi, wzniesiony został z potu i krwi poddanych. Również krew i łzy skrapiały każdy talar legendarnych bogactw, które później jako wiano córki Warszyckiego, Barbary, dostały się w ręce Męcińskiego i zdeponowane zostały właśnie w Ogrodzieńcu. O skarbach tych przez wiele lat krążyły niezwykłe wręcz legendy, jednak większość ich, jak się wydaje, przewieziona została w końcu XVIII stulecia do klasztoru na Jasnej Górze.
Na zewnętrznym dziedzińcu ogrodzienieckiego zamku zachowała się grota zwana „męczarnią Warszyckiego”. To w tej właśnie grocie pan kasztelan osobiście nadzorował torturowanie opornych poddanych. Sprzeciwu zresztą nie znosił z żadnej strony i pewnego dnia kazał na oczach całej służby wychłostać na dziedzińcu zamkowym swą żonę. Sam z lubością ponoć wsłuchiwał się w jęki nieszczęśliwej. Uporczywa jest także szeroko rozpowszechniona zarówno w okolicach Dankowa jak i Ogrodzieńca legenda, że Warszycki nie umarł śmiercią naturalną, lecz za życia porwany został przez diabły do piekieł.


Zastanówmy się zatem, czy fakty te - zestawione ze sobą - nie stanowią ciągu przyczynowo - skutkowego? Znany z wybuchowego charakteru i wsławiony okrucieństwami wobec poddanych pan i czarny, ciągnący za sobą długi łańcuch pies? Grasse w swej Bibliotheca Magica et Pneumathica (Leipzig 1843) stwierdza, że na terenie Szwabii i Turyngii znane były wypadki, kiedy to osoby słynące za życia z okrucieństwa, po śmierci przemieniały się w zwierzęta, najczęściej właśnie w psy. Czyżby zatem zagadka Czarnego Psa z Ogrodzieńca w ten sposób mogła być wytłumaczona?
Po bodaj dziesięć lat trwających pracach konserwatorskich, ruiny zamku w Ogrodzieńcu zostały w roku 1973 uroczyście udostępnione zwiedzającym, w postaci tzw. trwałej ruiny. Działacze PTTK z Zawiercia planują stworzenie w zamku małego muzeum (czy powstało? pewnie nie). Być może Czarny Pies, który wypłoszony pracami budowlanymi przez ostatnie lata nie pojawiał się tutaj, znów w najbliższym czasie rozpocznie swoje conocne wędrówki.
Zainteresowanych informujemy, że podobno pojawiał się na polach przyległych do murów zamku między godziną 22.30 a 24.
W Podzamczu warto obejrzeć zabytkowe chaty i barokową kaplicę, w Ogrodzieńcu - barokowy kościół z 1787 roku o rokokowym wystroju wnętrza oraz obmurowane źródła Czarnej Przemszy.


Zamek wznosi się na słynnym szlaku „Orlich Gniazd”, czyli w pasie pochodzących z XIV wieku warowni, ciągnących się od Krakowa do Częstochowy poprzez wzgórza Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Dojazd autobusem PKS (przystanek Podzamcze), skąd do ruin kilka już tylko kroków.
Na miejscu restauracja „Pod Zamkiem” i dysponujący kilkudziesięcioma miejscami noclegowymi Dom Wycieczkowy
Czekam na wasze opinie na ten temat moze ktos z was wie cos wiecej


wykorzystane fragmenty artyukułów pochodzą ze stron
-www.paranormalium.pl
-= Duchy Polskie =

Użytkownik lukasz9 edytował ten post 20.01.2008 - 15:04

  • 5

#2

lukasz9.
  • Postów: 305
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Pragnę uzupełnic temat o ciekawą relacje która otrzymałem niedawno na PW


""Witam,kiedy miałem kilka lat i mnie wydarzyła sie przygoda z takim psem.Będąc u kolegi (mieliśmy po 8-lat) wielki,błyszczący czarny pies wyszedł nagle z za komody ustawionej w rogu pokoju w ten sposób że za nią była wolna przestrzeń.Pamiętam jak odruchowo cofnęliśmy się półleżąc na kanapie,a pies z wywalonym jęzorem,nie zwracając na nas uwagi wyszedł na dwór (było lato,dom na wsi pootwierane drzwi).To to samo o czym piszesz - nie wiadomo skąd i dokąd.Nigdy wcześniej i pózniej tego psa nie widzieliśmy a jako łebki,znaliśmy wszystkie kąty.""
  • 0

#3

Halloween.
  • Postów: 516
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

To może chodzi o Barghesta? Barghest to czarny pies widmo, występował w grze Wiedźmin. Sam osobiście się z nim nie spotkałem, powiem, że nawet nie mam zamiaru ;) Lukasz9 - od kogo to PW ?

Użytkownik Halloween edytował ten post 21.02.2008 - 19:03

  • 0

#4

Ramirose.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Te "czarne psy " są chyba najsłynniejsze wśród anglików. Motyw czarnego psa był wykorzystany np. w Harrym Potterze. A wiedźminem się nie sugeruj, tam barghesty były zielone i występowały stadami.
  • 0

#5

Halloween.
  • Postów: 516
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie były zielone, nie sugeruję się też nimi, ale zauważyłem duże podobieństwo ;)
  • 0

#6

AwAke.
  • Postów: 95
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Barghest (także Bargtjest albo Bargest) - mityczny pies-goblin wywodzący się z legend z półn. Anglii szczególnie w Yorkshire. Jego cechy szczególne to ogromne zęby i szpony, czarna sierść i przenikliwe żółte oczy. Pojawia się tylko w nocy. Według legendy każdy, kto go zobaczy, wkrótce umiera.

Pochodzenie słowa barghest jest sprawą dyskusyjną. Ghost (tzn.duch) w północnej Anglii jest wymawiane jako guest, a imię rozumiane jako burh-ghest (tzn. duch miasta). Inne wytłumaczenie tej nazwy daje język niemiecki: Berg-geist, czyli demon górski, albo Bär-geist, tzn. niedźwiedzi demon. Do barghesta podobny jest także normandzki Rongeur d'Os.

źródło: wikipedia


może w wiedźminie nie jest taki jak należy ale trzeba zwrócić uwagę ze tam liczy się efekt nie realizm :) dlatego barghest moim zdaniem pasuje jak najbardziej :) . Szczególnie ze jego cechy pokrywają się przynajmniej w pewnym stopniu z psami z artykułu. Dodam jeszcze tylko ze to jak są ukazane te zjawiska zależy od kultury w końcu nasze słowiańskie "czarne psy" mogą być zielone i występować w stadach ^^ tak jak w Wiedźminie :) . Podobnie jak np nie ma jednego obrazu wampira albo innych zjaw.

Sorry za te edity ale coś mi sie sypnęło i sie źle wymedytowało.

Użytkownik AwAke edytował ten post 21.02.2008 - 22:53

  • 0

#7

Halloween.
  • Postów: 516
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Świetnie, ale każdy głupi potrafi znaleźć sobie to w wikipedii... A od siebie nic dodać nie potrafisz?
Ja dalej pozostaję przy zdaniu, że są pewne podobieństwa..

EDIT:

teraz ok ;)

Użytkownik Halloween edytował ten post 21.02.2008 - 22:49

  • 0

#8

Roseb.
  • Postów: 650
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ciekawy temat.
Mam jednak pewne zastrzeżenia co do historii z Polski. Zakładając, że autor tekstu ma rację, co do pochodzenia psa z Ogrodzieńca, moim zdaniem został on błędnie przypisany temu zjawisku. Barghesty (dla wygody użyję nazwy anglosaskiej) są raczej interpretowane jako byty istniejące "samoistnie", bez pochodzenia "antropologicznego". W przypadku polskiego psa, autor stwierdził, że prawdopodobnie jest on duchem szlachcica. Do tego należy zwrócić uwagę na powszechność występowania zjawiska w obu krajach - w Wielkiej Brytanii jest ono powszechne, natomiast w Polsce to odosobniony przypadek. Dlatego oba zagadnienia traktowałbym oddzielnie, bez domniemania wzajemnej korelacji.
  • 0

#9

lukasz9.
  • Postów: 305
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Tą historie opisał mi unser fernando a temat traktował ogólnie zjawisko pojawiania sie czarnych psów nie można dowieśc jednoznacznie czy te istoty są materialne czy to po prostu duchy którym prawdopodobnie jest pies z Ogrodzieńca.
  • 0

#10

AwAke.
  • Postów: 95
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

ten duch pies mnie zastanawia ponieważ zwierzęta według chrześcijaństwa nie ją duszy a jeżeli było by to uosobienie szlachcica to w żadnym wypadku nie pasował by do reszty.
  • 0

#11

lukasz9.
  • Postów: 305
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ha ha a skąd wiadomo ze Angielskie czarne psy nie sa duchami tamtejszych szlachciców???


  • 0

#12

darokrol.
  • Postów: 729
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

no czarne psy to są, jak raz we wsi u nas taki biegał to sąsiadce wszystkie kury i kot pomarły :D
  • 0

#13

shar0nie.
  • Postów: 384
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W 1577 roku w Suffolk w kościele w Blythburgh w czasie nabożeństwa z bocznej nawy wynurzył się nagle czarny pies, który zagryzł kilka osób. Następnie w czasie paniki, ulotnił się, zostawiając na drzwiach kościoła ślady ognia widoczne do dziś.

coś podobnego do lubelskich czarcich łap odbitych na stole ;)
  • 0

#14

lukasz9.
  • Postów: 305
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Nigdy nie słyszałem o lubelskich czarcich łapach odbitych na stole moze opiszesz dokładniej man ten wątek?

Edit +mithrandir: nie cytuj postów bezpośrednio nad swoim
  • 0

#15 Gość_Burnago

Gość_Burnago.
  • Tematów: 0

Napisano

Hehe komiksów jest o tym mase. Przypomina mi się serial "Davide Nolande" gdzie czarny pies odegrał znaczącą rolę na początku filmu.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych