Wiesz , to nie o to tutaj raczej chodzi.Glownymi czynnikami urojen w schizofrenni jest wlasnie podloze religijne.Poczytaj troszke a sie dowiesz ,że wiekszosc ludzi chorych na te chorobe miała wlasnie urojenia zwiazane z Bogiem.Tak już poprostu ta choroba ma i nic sie nie da zrobic.
Mam własny obraz Boga i nie boje sie go w sensie ,że mi cos zrobi bo poprostu na kare nie zaslużyłem:)Za wariata sie tez nie uwazam,nie zaczepiam nikogo ,nie latam z siekiera po miescie ,nie jestem agresywny itd.Wiec wiesz....pozdro
Nie ma czegos takiego jak "glowny czynnik urojen". Owszem, bywaja przypadki gdzie wystepuja urojenia na tle religijnym.
Zazwyczaj sa to osoby, ktore nagle oswiecilo i uwazaja ze cos zrozumialy, ze wiedza cos czego inni nie wiedza. Uwazaja ze poznaly boska prawde.
Inne osoby mowia ze rozmawiaja z bogiem, aniolami lub demonami.
Takze... "poczytaj troszke a dowiesz sie, ze..." schizofrenia jest choroba niepojeta, niejednoznaczna, postaci tej choroby jest tyle, ile chorych osob.
Jednak jest pewne zjawisko nazywane "zalamaniem linii zyciowej", miedzy innymi takie zjawisko zwiastuje poczatek choroby. Nastepuje wtedy nagle przekierowanie zainteresowan na religie, metafizyke, filozofie, teorie spiskowe i inne tego typu. Oczywiscie, aby stwierdzic schizofrenie osoba musi "zaliczyc" jeszcze szereg innych objawow i typow zachowan.
Poznalam dziesiatki osob ze schizofrenia. Kazda z tych osob miala swoja historie. jedne byly bardziej burzliwe, choroba rozwijala sie dlugo, czasem rpzez cale zycie. Byly wsrod tych osob takze jednostki ktore spapraly sobie mozg narkotykami. Bylo ich sporo mniej wiecej 50% wszystkich chorych...
Wiekszosc z tych osob nie umie radzic sobie w zyciu. W wieku 40 lat (i zapewne do konca zycia) pozostaja na utrzymaniu rodzicow. Biora od mamy na bilet, na papierosy... Nie pracuja, nie zakladaja rodzin, nie potrafia sie na nicyzm skupic, albo jedza albo spia...
Zyja w wiecie pt. Bedzie dobrze, moze.....
Jest wiele osob ktore wychodza, zyja, oddychaja. Co jakis czas tylko wracaja do szpitala w psychozie. Zmiana lekow i zyją dalej. Do nastepnego nawrotu.
Nie ludze sie ze znajda cudowny lek... Napewno nie w tym stuleciu. Nieznane sa nawet przyczyny i wszystkie mechanizmy schizofrenii. Nie mowiac juz o konkretnym leczeniu. Sami lekarze, zlecajac jakis lek nie wiedza czy "zaskoczy". Jesli tak to ok, ale jesli nie wszystko trzeba zaczac od nowa. Wdrazanie trwa kolejnych kilka tygodni. Dodam, ze skutki uboczne brania niektorych lekow sa makabryczne.
Az mnie cos bierze jak sie dowiaduje ze ktos (kto nie zna tematu dokladnie...) traktuje schizofrenie jako dar.
To choroba. Tak, nieodgadniona, intrygujaca.... Ale tylko w fazie remisji. Z tego moze wyrastac pewien mit. Macie racje wielu wybitnych ludzi bylo chorych. Mysle jednak ze osiagneli to co osiagneli nie dzieki chorobie ale MIMO WSZYSTKO...
Kiedy przychodzi ostra psychoza znika cale "piekno i majestat"... Niestety, obraca sie w pyl. Zostaja tylko izolatki, pasy i kaftany,. no i leki ktore robia z ludzi warzywa.
Ludzie, gdzie wy tu widzicie dar??? To choroba, dysfunkcja, nie podszyta zadna piekna ideologia.
Oddalabym smialo 10 lat zycia, gdyby powiedziano mi ze w zamian nigdy juz nie bedzie nawrotu.
Użytkownik Metamorfozja edytował ten post 31.08.2011 - 17:25