Rosja planuje założyć w którymś z państw zachodnich organizację, która zajmie się monitorowaniem praw człowieka w Europie i USA. Ujawnił to adwokat Anatolij Kuczeriena, członek Izby Społecznej przy prezydencie Rosji.
Jak zapowiedział, ośrodek ma mieścić się w Brukseli lub Berlinie i zajmie się "wymianą opinii" między obrońcami praw człowieka. Nie będzie jego celem konfrontacja z Zachodem na tym tle - zapewnił działacz. Nie powiedział, jak będzie finansowana działalność organizacji.
Rosję pod rządami prezydenta Władimira Putina krytykują zachodnie organizacje praw człowieka, jak Amnesty International i Human Rights Watch. Zarzucają jej ograniczanie demokracji i wolności słowa oraz łamanie praw człowieka w Czeczenii. Moskwa odpiera te oskarżenia, uznając je za wtrącanie się w jej wewnętrzne sprawy.
W kilku publicznych wystąpieniach prezydent Putin posłużył się kontrargumentem o amerykańskiej bazie Guantanamo, gdzie trzymani są bez sądu domniemani terroryści. Głośne stały się ujawnione przez media przypadki stosowanych tam tortur.
Stan przestrzegania praw człowieka w Rosji krytykuje jednak nie tylko Zachód. Rosyjscy obrońcy praw człowieka zwracają uwagę m.in. na ograniczanie kontroli publicznej nad procesem wyborczym i swobody demonstracji, a także na brak niezależności sądów w swoim kraju. (mł)
Źródło: www.wp.pl
Putin chyba zapomniał, że cała Rosja to jedno wielkie Guantanamo.
Na zachodzie prawa człowieka są łamane sporadycznie, a w Rosji nagminnie.
Mamy próbę powrotu do czasów stalinowskich, tyle, że robi się to w białych rekawiczkach i w sposób jak najbardziej zawoalowany.
Po rządach prezydenckich, wije sobie nowe gniazdko na stanowisku premiera z uprawnieniami - zapewne - większymi jak poprzednio prezydent.
