Skocz do zawartości


Zdjęcie

Mediuizm


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Vogue.
  • Postów: 34
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Tym razem przeszukiwałam i nigdzie nie znalazłam podobnego tematu...

W drugiej połowie XX wieku nastąpił prawdziwy zalew przypadków kontaktowania się z duchami, przekazującymi wiedzę z zaświatów drogą transmisji.



Był 9 września 1963 roku. Jane Roberts wiedziała w swym gabinecie zajęta pisaniem wierszy. Jej mąż stał przy sztalugach w sąsiednim pokoju. W pewnej chwili Jane poczuła, że przez jej ciało przebiegał silny dreszcz. "To było tak, jakby ktoś ukradkiem wsunął mi do gardła LSD" - opisywała później. Ogarnięta nieoczekiwaną inspiracją, Jane pochyliła się nad biurkiem i gorączkowo zaczęła spisywać słowa kipiące w jej głowie. Nie wiedziała, co sprawiło, że jej mózg zalała taka fala informacji. Kiedy jednak spojrzała ponownie na sto stron, które w dziwnym transie zapełniła notatkami, zyskała pewność, że ich treść nie pochodzi od niej samej. Źródłem musiał być ktoś inny. Lecz kto? Ani Jane Roberts - niegdyś mieszkanka Nowego Jorku, ani jej mąż nie doświadczali wcześniej zjawisk paranormalnych, ale parę tygodni przed tym zdumiewającym zdarzeniem - kierowani zwykłą ciekawością - eksperymentowali nieco z tabliczką Ouija, służąca do wywoływania duchów.



Bezpośrdni kontakt z Sethem.

Po kilku bezowocnych próbach państwo Robertsonowie zdołali nawiązać kontakt z istotą podającą się za Franka Withersa, podobno zmarłego w 1942 roku. Wkrótce potem duch za pośrednictwem tabliczki oświadczył, że nie chce już być nazywany tym imieniem. Twierdził, że Withers to tylko część "esencji osobowości energetycznej", której imię brzmi Seth. Esencja ta miała był połączeniem wielu osobowości i nie posiadała już swej reprezentacji w świecie fizycznym, stanowiła natomiast element wyższej istoty zbiorowej, określanej tajemniczym mianem "Wszystko, co jest". Jane Roberts Nieświadomie doświadczyła szczególnej odmiany mediumizmu, zwanej transmisją. Większość osób o zdolnościach medialnych przekazuje wiadomości o treści osobistej, pochodzące od duchów przyjaciół i krewnych, z którymi ich klient pragnie się skontaktować. Niektóre media twierdzą, że informacje z innego świata przekazywane za ich pośrednictwem mają swe źródło w bezcielesnych "przewodnikach", którzy pośredniczą między medium a innymi duchami. Osoby zdolne do odbierania transmisji również mają swoich duchowych przewodników. Od innych mediów odróżnia je jednak fakt, że duża część informacji przekazywanych przez duchy ma postać nauk ezoterycznych, które mają służyć dobru całej ludzkości. Wiedza ta dotyczy bardzo wielu istotnych zagadnień i może być transmitowana na rozmaite sposoby. Jedna z dróg kontaktu znana jest pod nazwą "jasnosłyszenia", kiedy to medium "słyszy" w swej głowie słowa wypowiadane przez przewodnika. Najpowszechniejszy sposób postępowania polega jednak na wprawianiu się w stan głębokiego transu. Przewodnik duchowy uzyskuje wtedy możliwość zawładnięcia ciałem i umysłem medium i przemawia bezpośrednio de zebranej publiczności, często w sposób zupełnie odmienny od zwykłego sposobu mówienia medium. Skąd jednak pochodzą istoty pełniące rolę przewodników?



Istoty wybrane.

Sądząc z tego, co mówią sami przewodnicy, ich pochodzenie może być zadziwiająco różne. Wielu szczyci się przynależnością do starożytnych lub zaginionych cywilizacji o silnej tradycji okulstycznej. Remtha ( znany też jako Oświecony ) - przewodnik amerykańskiego medium J.Z. Knighta - przedstawia sie jako wojownik i władca zaginionego kontynentu Lemurii, panujący 35 tysięcy lat temu. Inni, jak Lazaris, kontaktujący się ze światem za pośrednictwem Amerykanina Jacha Pursela, podają się za istoty, które nigdy nie istniały na płaszczyźnie fizycznej. Czasem są to duchy natury, tak jak dewy z Findhorn, przemawiające metodą transmisji zbiorowej za pośrednictwem mediów ze Szkocji, lub nawet kosmici pochodzący z odległych systemów gwiezdnych. Mogą to być również ptaki, zwierzęta lub ssaki wodne, tak jak w przypadku medium z Nowej Zelandii, Nevilla Rowe, który utrzymuje, jakoby był w kontakcie z grupową świadomością należącą do sześciu delfinów, nazywających się wspólnym mianem Cajuba. Równie niezwykłe są przypadki transmisji, podczas których następuje połączenie z duchami zmarłych sławnych osób. Za pośrednictwem channellingu mieli podobno przemawiać królowa Wiktoria, Adolf Hitler, Winston Churchil, Marylin Monroe i John Lennon, którzy w ten sposób przekazywali swoją wiedzę lub nawet ( w przypadku kompozytorów i piosenkarzy ) nową muzykę i teksty. Najbardziej kontrowersyjnym tekstem powstałym w wyniku channelllingu jest zbiór pism zatytułowany "A Course in Miracles" ( "Kurs cudzołóstwa" ). Jego zawartość, złożona z 365 ustępów na 1200 stronach miała rzekomo pochodzić od samego Jezusa Chrystusa, który przekazał swą mądrość amerykańskiej psycholog Helen Schucman. Tekst ukazał się drukiem w 1975 roku, w dziesięć lat po otrzymaniu pierwszych przekazów. Krytycy zdyskredytowali całość materiału jako niezgodną z naukami Jezusa w Nowym Testamencie. Jest jednak wiele osób, które przeczytały to dzieło i odnalazły w nim inspirację i niebanalną mądrość duchową.



Podzielone zdania.

Te dwie skrajne opinie stanowią właściwie kompletne omówienie współczesnych sądów na temat zjawiska transmisji. Po jednej stronie znajdziemy zagorzałych wyznawców, którzy uważają, że wiele informacji przekazywanych w ten sposób zawiera bezcenne wskazówki, wspomagające ludzi na drodze doskonalenia duchowego. Na drugim biegunie, którzy uważają, że wszystko, co dotyczy zjawiska channellignu jest oszustwem. Choć treści przekazywane drogą transmisji nierzadko potępiają zależność naszej kultury od materializmu, sama transmisja stała się niezwykle lukratywnym zajęciem dla osób doskonale wyczuwających potrzeby rynku. Jakkolwiek jednak nie ulega wątpliwości, że takie istoty jak Ramtha i Lazaris stały się zaczątkami ogromnych organizacji, przynoszących dochody rzędu wielu milionów dolarów, większość mediów boryka się z poważnymi problemami finansowymi. Co więcej, niemała liczba mediów - jak w swoim czasie Eileen Garrett, Irlandka z pochodzenia - traktuje swe zdolności jako odpowiedzialność trudną do udźwignięcia. Niezwykły talent, który został im ofiarowany, nie jest dla nich sposobem na osiągnięcie korzyści osobistych. To dar, który ma służyć ludzkości. Jeśli więc nie pieniądze są podstawowym motywem działania, co skłania ludzi, by stali się medium? Nikt tego nie wie. Zainteresowanie tematem wykazało raptem kilku parapsychologów. Garstka badaczy, która zapuściła się na ów grząski grunt, stwierdziła, że niemożliwością jest nawet zweryfikowanie prawdziwości nauk udzielanych przez bezcielesne byty, nie mówiąc o wyjaśnieniu samej natury zjawiska. Jedyne rzetelne badania były prowadzone przez psychologów, których jednak bardziej zajmuje mechanizm działania ludzkiej psychiki niż zjawiska paranormalne. Nawet z tak skąpego materiału udało się wyodrębnić pewne prawidłowości. Wiadomo na przykład, że zdolności medialne wykazują głównie kobiety, przy czym nie zauważono żadnych preferencji dotyczących wieku ani rasy. Nie mają też znaczenia jakieś specjalne zdolności - większość mediów tego typu to zupełnie zwyczajni ludzie i to do tego stopnia zwyczajni, że niektórzy uznali to za podstawę do oskarżenia mediów zajmujących się transmisją o poszukiwanie - w niecodzienny sposób - rozgłosu. Zwolennicy takich opinii twierdzą, że ludzie ci aby uciec przed nijakością, kompensują poczucie własnej niższości wymyślając wszystkowiedzącą istotę, do której dostęp mają tylko oni.



Rozdwojenie jaźni?

Inna teoria głosi, że media wcale nie kontaktują się z bezcielesnymi istotami, lecz tylko przekazują swe głęboko ukryte myśli i pragnienia. Z czasem pokłady podświadomości stają się alternatywnym, niezależnym ego, o cechach charakteru różnych od świadomego "ja" medium. Ostatecznie owa dodatkowa osobowość zaczyna przejawiać się jako wniosła istota z innego, wyższego świata. W tym świetle interesująco wygląda przemiana Jane Roberts, która pod koniec życia sama skłaniała się ku opinii, żeby uznać Setha za wytwór jej podświadomości. Czy to możliwe, aby rozwiązanie było tak proste? Kiedy badacz zjawisk paranormalnych Eugene Barnard z Uniwersytetu asystował przy seansie komunikacyjnym medium Roberts z istotą znaną jako Seth, najbardziej niewytłumaczalną zagadką było to, w jaki sposób Roberts uzyskała dostęp do przekazywanej wiedzy: całość tej nauki znajdowała się bowiem dużo powyżej jej możliwości intelektualnych. Ostatecznie Barnard doszedł do wniosku, że Seth musi być "...osobowością lub istotą, która dysponuje rozumem, intelektem i zasobem wiedzy znacznie przekraczającym mój. Bez względu na to, jak psycholodzy ugruntowani w zachodniej tradycji naukowej zrozumieją to zdanie, nie wierzę, żeby Jane Roberts i Seth mogli być tą samą osobą, tą samą osobowością lub nawet różnymi aspektami tej samej osobowości". Psychoterapeuta Arthur Hastings ma jednak inny pogląd na sprawę. W artykule opublikowanym w 1991 roku w piśmie "Noetic Sciences Review" sugeruje on, że "...istnieją pewne aspekty osobowości - zarówno świadomej - w których nie małą rolę odgrywa intuicja, kreatywność, poczucie celi i sensu, wyższe wartości, doświadczenia transcendentalne i problemy duchowe. Wydaje się, że stan osiągany podczas transmisji może wyrażać lub przynajmniej poruszać te pokłady osobowości".



Kwestia wiary.

Nie sposób dowieść, czy transmisja jest autentycznym zjawiskiem paranormalnym, czy po prostu wynikiem procesów zachodzących głęboko w psychice. Staje się to ostatecznie kwestią wiary, a nie dowodu, podobnie jak w przypadku wszystkich nie wyjaśnionych fenomenów. Czymkolwiek jednak są te istoty, jedno nie ulega wątpliwości: coraz więcej osób pragnie się z nimi skontaktować. Mądrość przekazywania za pośrednictwem transmisji, w połączeniu z filozofią ilości akceptacji, odpowiedzialności i wiary w siebie, silnie przemawia do osób pragnących oświecenia. Wiele z nich jest przekonanych, że Seth i podobne mu istoty są prawdziwymi prorokami.



NOTATNIK - co daje peyotl.

Idea, że ludzie mogą stanowić swoisty kanał komunikacyjny dla bytów bezcielesnych, nie jest wcale zjawiskiem związanym z nadejściem nowej ery. Leży ona w samym sercu pierwotnego szamanizmu - kultu tak starego, jak sama ludzkość. Szamanizm opiera się na przekonaniu, że całe zło i dobro na świecie jest wynikiem działania duchów, na które może mieć wpływ jedynie szaman. Religia ta jest praktykowana także dzisiaj przez rozmaite plemiona na całym świecie. Szaman wchodzi w kontakt ze światem duchów osiągając stan niezwykle głębokiego transu. Stosowane techniki są różne: długotrwałe, ścisłe odosobnienie, taniec, powstrzymywanie się od snu lub wysłuchiwanie się w rytm bębnów. W niektórych plemionach meksykańskich szaman spożywa kaktus o nazwie peyotl, który ma bardzo silne działanie halucynogenne. Po zażyciu narkotyku szaman doznaje sugestywnych wizji, które mają go otwierać na jego świat wewnętrzny i objawiają mu niektóre spośród wielu boskich sekretów. W zamian szaman składa w ofierze jaskrawokolorowe "krążki snu" oraz przywiązuje do strzał ptasie pióra, żeby utworzyć fizyczny kanał, który ma służyć do komunikacji z duchami.



ANALIZA - zaburzenia psychiczne?

Aileen Garrett służyła za medium dla wielu bytów duchowych, takich jak np. średniowieczny Arab imieniem Urvani. Mimo wszystko wcale nie uważała żeby te zjawiska stanowiły dowód na istnienie świata duchów. Podzielała raczej opinię, że jej moc ma źródło w rejonie mózgu zwanym podwzgórzem. Tymczasem po zbadaniu pani Garrett w 1957 roku psychoterapeuta Ira Pogroff doszedł do odmiennego wniosku. Jego zdaniem głosy czterech duchów, biorących medium we władanie podczas transu, były raczej wytworem jej podświadomości. Pogroff dodał, że owe podświadome "osobowości" umożliwiały wyrażanie myśli i uczuć, które inaczej pozostałyby w uśpieniu.



NOTANIK - fenomen z Findhorn.

Szkocka wspólnota Findhorn w miejscowości Moroy Firth, z brzydkiego zbiorowiska przyczep kempingowych i wysypiska śmieci, jakim była jeszcze w 1962 roku, przemieniła się w prawdziwy Ogród Edenu, gdzie z niewiarygodną wręcz bujnością kwitną różnego rodzaju owoce, warzywa i rośliny. Założyciele wspólnoty, a także ci, którzy do niej wkrótce dołączyli starają się nawiązywać łączność z dewami ( duchami natury ), przekazującymi im cenne wskazówki dotyczące sadzenia i hodowli roślin. Jak twierdzi Dorothy Maclean, jedna z założycielek wspólnoty, za każdym razem gdy do Findhorn trafia jakaś nowa roślina, podejmuje się próbę kontaktu z odpowiadającą jej dewą. Niezwykle użyteczne instrukcje przekazały już drogą transmisji dewy fasoli, pomidora, szpinaku i dyni.



Źródło: Faktor X (gazeta)
  • 0

#2

metody11.
  • Postów: 317
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Najdziwniejsze jest to, że za udowadnianie i stwierdzanie czy jest coś prawdą czy nie biorą się ludzie, którzy nie mają pojęcia o złożoności światów energii, wymiarów, bytów itp. To tak jakbyśmy tłumaczyli człowiekowi z epoki kamienia, że to, co jest napisane to pismo i zawiera nasze myśli i uczynki, a on nie ma pojęcia, co to znaczy pismo, uczucia, myśli i etc. A w tym art. na różnych przypadkach jest pokazana różnorodność kontaktów i nieuchwytność przekazu, tylko jego efekt. Gdyby zebrać ludzi siedzących głęboko w tej materii mimo ich różnorodności to tylko oni są w stanie dojść do jednego wniosku sensownego. I mogliby zapoczątkować nowy dział nauki, która by sama mówiła, co jest prawdziwe a co nie. Ponieważ nie może Kowal oceniać pracy Fizyka pod kontem prawdziwości i logiki. Apeluje do ludzi z tego środowiska by złączyli się i stali się autorytetem dla wszystkich zainteresowanych, instytucie które wypowiadają się na te tematy na zasadzie „trudno stwierdzić „ są zbędne i niczego nie wnoszą. :cafe:
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych