Za satyryczne zdjęcia z e-maili do więzienia? Podejrzewam, że będę pierwszym więźniem politycznym IV RP - dobry humor nie opuszcza pana Aleksandra, choć nie powinno mu być do śmiechu. Prokuratura Rejonowa w Elblągu prowadzi postępowanie w sprawie znieważenia przez niego prezydenta RP, informuje "Gazeta Olsztyńska". Nieszczęśnik wysyłał znajomym pocztą elektroniczną satyryczne zdjęcia braci Kaczyńskich, a teraz wpadł w ręce
prokuratorów. Wyczulonym na prezydencką godność okazał się internauta z Wrocławia, do którego trafiła
przesyłka od 50-letniego rencisty z Elbląga. Był tak oburzony, że złożył doniesienie do prokuratury.
- Rozpoczęliśmy postępowanie, które dotyczy publicznego znieważania prezydenta Polski - informuje prokurator
Jolanta Rudzińska, rzecznik Prokuratury Rejonowej w Elblągu. W tym tygodniu prokuratura zdecyduje, czy
umorzy śledztwo, czy postawi internaucie z Elbląga zarzuty. Za znieważenie głowy państwa kodeks karny
przewiduje do 3 lat więzienia.
Pan Aleksander był kompletnie zaskoczony zarzutami, że znieważa głowę państwa. - To były zdjęcia: "kaczory
aniołki", kaczki z napisem "A teraz pocałujcie mnie w kuper". Takie satyryczne - mówi.
Jak do tej pory prokuratorzy ustalili, że elblążanin rzeczywiście rozsyłał wspomniane satyryczne rysunki. Ale, na
jego szczęście, nie był ich autorem. - One po prostu krążą w sieci - przyznaje prokurator Rudzińska
LINKProkuratura na tropie kaczki internetowej Znajomy doniósł na emeryta z Elbląga, który przesłał mu e-mailem obrazek kaczki z napisem: "A teraz kochani wyborcy... pocałujcie nas w kupry!". Policja przeszukała mieszkanie emeryta Internet to pasja pana Aleksandra, 50-letniego rencisty. Przed komputerem spędza kilka godzin dziennie,
korespondując za pomocą e-maila z ludźmi z całej Polski. Nie ukrywa, że prezydent Lech Kaczyński i jego brat
Jarosław nie są jego ulubieńcami. To dlatego uznał, że doskonałym żartem będzie przesyłanie znajomym
wyłowionych w internecie karykatur obydwu polityków: obrazków z kaczorami-aniołkami albo kaczki z napisem "A
teraz kochani wyborcy... pocałujcie nas w kupry!".
Jego e-maile trafiły m.in. do mieszkającego we Wrocławiu Krzysztofa Dymkowskiego. Ten poczuł się urażony
poczuciem humoru elblążanina.
- Ostrzegałem Aleksandra, że nie powinien tych rysunków rozsyłać, tylko zgłosić się z nimi do prokuratury - mówi
Dymkowski. - Są granice żartu, których nie można przekraczać. Chodzi o głowę państwa. Czuję się Polakiem i
dlatego zawiadomiłem policję.
Policja i prokuratura zadziałały błyskawicznie. Emeryta wezwały na przesłuchanie, przeszukano też jego
mieszkanie.
- Dla nas najważniejsze jest prawo i musimy do całej sprawy podchodzić bardzo poważnie. Stąd śledztwo -
tłumaczy Jolanta Rudzińska z elbląskiej prokuratury.
Prokuratura nie zakończyła jeszcze pierwszego postępowania, a Krzysztof Dymkowski złożył już kolejne
doniesienie na znajomego.
- On z pierwszej sprawy sobie nic nie robi - mówi oburzony. - Zadzwonił do mnie i dalej szydził z prezydenta.
Nagrałem tę rozmowę i przekazałem ją już policji. Będą też następne doniesienia.
LINKKacza ośmiornica Policja przeszukała mieszkanie internauty, więc pewnie zabezpieczyła narzędzie przestępstwa - komputer, za pomocą którego szerzył znieważające dowcipy. A w komputerze - jego kryminalne kontakty. Śledztwo może więc ujawnić przestępczą siatkę sięgającą mackami
najodleglejszych zakątków Polski i Europy. A może i za ocean, bo i tam przebywa wielu rodaków korzystających z
internetu. Prokuratorskiego zarzutu może spodziewać się każdy, kto dostał dowcipy i bezczelnie się z nich
obśmiewał albo wręcz przesłał dalej, zamiast spełnić obywatelski obowiązek i złożyć doniesienie o przestępstwie.
Mało tego. Nieprzystojne żarty o kaczkach opisało kilka ogólnopolskich, wielkonakładowych tygodników. Trzeba
sobie zadać pytanie, co z dziennikarzami, redaktorami, wydawcami? Co firmami kolportującymi te tygodniki? Co z
paniami w kioskach z gazetami, które je sprzedawały? I wreszcie, co z nabywcami gazet, którzy po przeczytaniu
udostępnili je członkom rodziny lub znajomym?
Podejrzanych można szacować na setki tysięcy, jeśli nie miliony. Całe szczęście, że minister sprawiedliwości
przygotował projekt ustawy o dozorze elektronicznym. Jak przyjdzie do skazania, to będzie ich można
zaobrączkować, zamiast wsadzać do przepełnionych więzień.
I można się tylko zastanowić, co bardziej szkodzi czci prezydenta: dowcipy o kaczkach czy reakcja organów
ścigania?
LINKInternauta z Elbląga represjonowany za słowo Donald Tusk powiedział, że internauta z Elbląga - który rozesłał e-mailem zestaw fotomontaży przedstawiających polityków, w tym także urzędującego prezydenta i jego żonę - jest "pierwszą osobą w tym sezonie politycznym represjonowaną za słowo". "Dziś prokurator wszczyna postępowanie wobec osoby, która pozwala sobie na uśmiech z polityków, na »drwiący
uśmiech« z prezydenta. To oznacza, że weszliśmy - niestety - w nowy etap budowy IV RP, w której limitowana
będzie wolność słowa, w zależności od tego, czy to słowo odpowiada rządowi" - powiedział Tusk na piątkowej
konferencji prasowej w Sejmie.
Lider PO poinformował, że "wysyła" w tej sprawie list do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dodał też, że
skontaktował się z internautą z Elbląga. "Zaoferowaliśmy pomoc prawną i finansową, w przypadku gdyby proces
wobec internauty został rzeczywiście wszczęty " - zaznaczył Tusk.
Prokuratura Rejonowa w Elblągu prawdopodobnie umorzy postępowanie w sprawie zawiadomienia o
znieważeniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez internautę z Elbląga.
Organa ścigania zainteresował sprawą wrocławianin, który pocztą elektroniczną otrzymał zestaw fotomontaży
przedstawiających polityków, w tym także urzędującego prezydenta i jego żonę.
Rzeczniczka elbląskiej prokuratury Jolanta Rudzińska powiedziała we wtorek PAP, że w tej sprawie zostały
wykonane już wszystkie niezbędne czynności i do końca tego tygodnia zapadnie decyzja - najprawdopodobniej o
umorzeniu postępowania.
LINKProkuratura nadwrażliwa Prezydent Lech Kaczyński potępił działania prokuratury wobec emeryta, który rozsyłał e-maile z karykaturami braci Kaczyńskich - dowiedziało się RMF FM. Wczoraj mieszkanie elblążanina zostało przeszukane. Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek bronił swoich podwładnych. Teraz jednak o całą sprawę zapytał go Lech
Kaczyński, który stwierdził, że jego zdaniem wtargnięcie do mieszkania emeryta nie było najlepszym pomysłem.
LINKNieżle :drink: