Skocz do zawartości


Zdjęcie

Patriotycznie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
15 odpowiedzi w tym temacie

#1

Aquila.

    LEGATVS PROPRAETOR

  • Postów: 3221
  • Tematów: 33
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Już niedługo znów pójdziemy do urn zagłosować wedle swoich sympatii politycznych. Obojętnie kogo wybierzemy, zapewne znów będzie czekała nas walka polityczna, brudna kampania, kłótnie polityków i wieczne obiecywanie, za którym niestety nie będą się kryły żadne poważne czyny. Kraj jak rozwijał się do tej pory poniżej naszych oczekiwań, tak dalej będzie ciągle daleko w tyle za resztą krajów zachodu. Wielu Polaków wyemigruje za granicę szukając normalności i godziwych pieniędzy za swoją pracę.

Nie oszukujmy się, Polska dzisiaj nie jest tak wspaniała, jaka powinna być. Nie jesteśmy ani silni militarnie, ani też nie liczymy się na arenie międzynarodowej tak, jak chcielibyśmy się liczyć. Wciąż miewamy pretensje do Rosjan za komunizm, do Niemców za wojnę, nawet do zachodu, że nam należycie nie pomógł w ciężkich czasach.

Tęsknimy za czasami silnej i wspaniałej Rzeczypospolitej.

Nastał ranek czwartego lipca roku 1610. Hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski wyruszył parę dni wcześniej w kierunku Moskwy, aby zatrzymać i rozbić wojska rosyjskie pod dowództwem Dymitra Szujskiego oraz oddziały szwedzkie sprzymierzonego z nimi Jakuba Pontussona De la Gardie, idące na odsiecz oblężonemu przez polską armię królewską miastu Smoleńsk. Tego poranka, po długiej i wyczerpującej drodze trudnymi do podróżowania rosyjskimi drogami, podległe mu oddziały polskiej kawalerii stanęły przy wsi Kłuszyn. Żółkiewski mając pod swoją komendą 7000 kawalerzystów oraz 200 piechurów, stanął naprzeciw armii nieprzyjaciela liczącej około 35 – 40 tys. żołnierzy.

Jeszcze panował półmrok, kiedy polska armia przybyła na pole przyszłej bitwy. Hetman Żółkiewski rozpoczął szybkie przygotowania i osobiście wyznaczał każdemu podległemu mu oddziałowi miejsca, które miał zająć. Polskie chorągwie husarskie i sprzymierzone z nami oddziały kozackie powoli, przegrupowując się, przygotowywały się do boju.

Pole bitwy było, jak na warunki okolicznych zalesionych i pagórkowatych terenów, dość obszerne, była to bowiem długa i szeroka polana, z lewej strony ograniczona lasem, z prawej zaś małą rzeczką. Dokładnie pośrodku polany, a tym samym i pośrodku szyku armii rosyjsko-szwedzkiej, stało kilkanaście chat wiejskich oraz solidny, dębowy płot, który przegradzał polanę w poprzek, stając się tym samym idealną przeszkodą dla nacierającej kawalerii.

Żółkiewski, widząc nieśpieszne przygotowania zaskoczonego przeciwnika, który dopiero pospiesznie kulbaczył konie i tak właściwie budził się ze snu, wysłał błyskawicznie oddział kozaków, który miał obalić płot, tym samym ułatwiając przyszłe natarcie husarii, oraz podpalić chaty siejąc chaos i dezorganizując nieprzyjacielską obronę. Kozacy ruszyli czym prędzej w kierunku wioski, podpalili ją oraz zabrali się za wyłamywanie płotu, jednak nieprzyjaciel zdołał już uporządkować swoje szyki i wysłał oddział swojej piechoty, który miał przepędzić kozaków i powstrzymać ich od zniszczenia tego strategicznie ważnego z punktu widzenia obrony płotu. Kozacy, lekko opancerzeni i uzbrojeni, nie byliby w stanie odeprzeć uderzenia wroga, więc wycofali się na swoje pozycje. Płot został uszkodzony w paru miejscach, lecz nie udało się w ani jednym miejscu na prawym skrzydle obalić go na tyle, aby umożliwić przez wyrwę w nim swobodną szarżę.

Polacy ustawili się w swoim tradycyjnym szyku. Głównym trzonem ich sił była husaria, ciężka jazda która wówczas była niepokonana od wielu lat w walce. Hetman ustawił chorągwie husarskie w kilka linii, koncentrując większość sił na prawym skrzydle. Dodatkowo armia polska posiadała dwustu piechurów oraz dwa małe działa, lecz w momencie rozpoczęcia bitwy wciąż nie dotarli oni jeszcze na miejsce.

Dołączona grafika


Husaria była wówczas najlepszą ciężką jazdą w tej części świata, a być może nawet na całym świecie. Husarzy chronił specjalny pancerz obejmujący tułów i ręce, który był bardzo trudny do przebicia nawet przez kule wystrzelone z muszkietu, oraz hełm. Do tylnej części pancerza przymocowane były dwa skrzydła z umieszczonymi na nich piórami (jastrzębimi, orlimi lub podobnymi), których cel nie jest do końca jasny. Uzbrojenie stanowiła długa na 4,5 do 5 metrów kopia, zatem dłuższa od ich „pieszych” odpowiedników, wydrążona w środku dla zmniejszenia masy, szabla husarska (jedna z najlepszych szabel kawaleryjskich wszechczasów), oraz koncerz (długi, prosty miecz o przekroju rombu, służący jedynie do zadawania pchnięć), nadziak (rodzaj czekana idealnie nadający się do przebijania zbroi) i pistolety.

Kozacy byli rekrutowani wśród bezkresnych stepów Ukrainy, byli lżej uzbrojeni i opancerzeni, przeważnie służyli do zmiękczania nieprzyjaciela ostrzałem z broni palnej lub łuku, a do walki wręcz używali szabel lub krótkich lanc. Ich ubiór ochronny składał się w zależności od posiadanego majątku z kaftana nabijanego płytkami po kolczugę.

Polska piechota była pozbawiona ciężkiego pancerza, uzbrojeniem zaś był muszkiet, szabla oraz pika. Warto zauważyć, że wojska walczące pod Kłuszynem były wówczas uzbrojone w jedne z najnowocześniejszych muszkietów w Europie.

Naprzeciw Polaków stanęła licząca około 38 000 żołnierzy połączona armia moskiewsko-szwedzka. Rosjanie, których było ok. 30 000, pod wodzą Dymitra Szujskiego ustawili się na swoim lewym skrzydle, prawe zaś powierzyli Szwedom, którymi dowodził Jakub de la Gardie mając pod swoją komendą ok. 8000 żołnierzy.

Dołączona grafika


Wojska rosyjskie składały się wówczas z jazdy pomiestnej, czyli szlachty, kozaków oraz biedniejszych bojarów, którzy w zamian za ziemię mieli obowiązek walki w czasie wojny, w czasie pokoju zaś pełnili funkcje policyjne. W przeciwieństwie do jazdy polskiej nie były to oddziały zawodowe, więc ustępowały wyszkoleniem rotom husarskim. Ich uzbrojenie stanowiła szabla, czasem kopia, łuk oraz broń palna. Ubiór ochronny zaś składał się z kolczugi bądź pancerza i hełmu.

Dołączona grafika


Elitę piechoty stanowili strzelcy moskiewscy, żołnierze uzbrojeni w muszkiet oraz berdysz, wielki topór który służył zarówno jako forkiet (podpórka pod muszkiet) lub jako straszliwa broń w walce wręcz. Podczas bitwy tej z pewnością strona moskiewska posiadała swoich pikinierów oraz okolicznych słabo uzbrojonych chłopów.

Wojska szwedzkie były natomiast wojskami najemnymi, w których każdy z żołnierzy był znakomicie wyszkolony i wyposażony. Oddziałem najemnej kawalerii była rajtaria, jeźdźcy opancerzeni w kirysy i uzbrojeni w pistolety i rapiery lub pałasze. Piechota była zaś złożona z dwóch typów oddziałów:

pikinierów, którzy uzbrojeni w czterometrowe piki ustawiali „jeża” naprzeciw szarży wrogiej kawalerii i których pierwszy szereg był dodatkowo chroniony pancerzem.

Oraz muszkieterów, których jedynym ubiorem ochronnym był hełm hiszpański typu „morion” a uzbrojeniem ciężki muszkiet. Armia rosyjsko-szwedzka wykorzystała płot przedzielający pole bitwy w poprzek i ustawiła tuż za nim swoje oddziały piechoty najemników szwedzkich. Wojska rosyjskie ustawiły się zaś w trzy linie, pierwsza miała przyjąć impet uderzenia nieprzyjaciela, a dwie kolejne miały się włączać do walki w miarę potrzeby.

Dołączona grafika


Godzinę po rozpoczęciu ustawiania swoich wojsk, wszystko było już gotowe i można było rozpocząć bitwę. Znajdujący się wówczas w tym miejscu jeden z żołnierzy polskich wspominał później, przypominajac sobie doznania, jakich sprawiał widok armii moskiewskiej:

„Ćma niezliczona, aż strach było pojrzeć na nich względem małej liczby wojska naszego”. Żółkiewski osobiście objechał poszczególne chorągwie i zachęcał żołnierzy do boju, aby nie stracili ducha.

Hetman nie strwożył się na widok ogromnej rzeszy przeciwników, wydał rozkaz i pierwsze do boju rzuciły się chorągwie dowodzone przez Aleksandra Zborowskiego. Husarze powoli opuścili kopie, które do tej pory trzymali pionowo, do wysokości łbów końskich. Dwukolorowe proporce przyczepione do końcówek kopii załopotały na wietrze, gdy cały oddział powoli ruszył w kierunku linii moskiewskich. Wpierw powoli, po chwili coraz szybciej, aż wreszcie jeźdźcy zmusili swoje konie do szaleńczego galopu. Ziemia drżała pod ich kopytami, kiedy w szaleńczym pędzie husarze zbliżali się do biernie oczekujących uderzenia nieprzyjaciół, aż wreszcie dowódca chorągwi wydał rozkaz „kolano w kolano” i wszyscy jeźdźcy zacieśnili szyk tak, że praktycznie jechali obok siebie stykając się kolanami, tym samym stając się niezatrzymywalną, rozpędzoną masą najeżoną od przodu ścianą kopii.

Uderzenie praktycznie zmiotło pierwszą linię obrońców. Kopie, zagłębiając się w piersi moskiewskich żołnierzy chronionych głównie przez kaftany, pękały od uderzenia, a husarze dobywali wówczas szabli bądź innego, ulubionego rodzaju broni. Rozpędzona masa parła dalej, zdarzało się że pierwszy husarz jedynie odbijał cięcie szabli wroga i gnał dalej, a jadący za nim towarzysz dobijał wroga który nie zdążył opuścić podbitej szabli i wykonać uniku, lecz w momencie utraty kopii husaria traciła swój główny atut, jak również w miarę zagłębiania się we wrogie szyki traciła swój impet. Co prawda cała pierwsza linia wojsk moskiewskich przestała istnieć lub rzuciła się do ucieczki, lecz Dymitr Szujski rzucił do walki drugą linię, skutecznie odpierając dalszy postęp wojsk polskich. Od tej pory walka stawała się zaciętym statycznym pojedynkiem na szable pomiędzy poszczególnymi żołnierzami.

Polska taktyka nakazywała, aby chorągwie atakowały, próbując dokonać wyłomu w szeregach nieprzyjaciela. Jednak po skruszeniu kopii i zatrzymania natarcia, husaria stawała się dość łatwym celem, zmieniając się z szarżującej masy w skłębioną, statyczną zbieraniną jeźdźców. Wtedy dowódcy mieli za zadanie wycofać atakujące oddziały a w ewentualne luki dokonane przy pierwszym ataku miały uderzyć kolejne roty husarii, tym samym pogłębiając wyłom. Manewr ten miał być powtarzany aż do skutku.

Szyk chorągwi wyglądał jak szachownica. Gdy oddziały atakujące jako pierwsze musiały się wycofać, do ataku ruszała druga linia husarii, jednak nie dokonywała tego w sposób nieuporządkowany (jak pożal się Boże wygląda każda szarża w zekranizowanej Trylogii), tylko pozostawiając w swoim szyku przerwy, przez które na tyły mogła wycofać się pierwsza fala. Gdy druga musiała się wycofać, atakowała trzecia. Gdy zaś po trzeciej nie było już świeżych żołnierzy, do walki szykować się musiała ponownie pierwsza linia.

Zwyczajnie po połamaniu kopii przy pierwszym uderzeniu husarze mogli, po wycofaniu się na tyły, dokonać uzupełnienia i pobrać nowe z taboru. Jednak pod Kłuszyn Żółkiewski wyruszył tzw. komunikiem, czyli bez taboru, a tym samym bez możliwości uzupełnienia głównego uzbrojenia husarii.

Gdy druga fala polskich kawalerzystów starła się z wrogiem, ponownie kopie chorągwi uległy skruszeniu i ponownie duża liczba żołnierzy nieprzyjacielskich zginęła w wyniku tej morderczej szarży. Husaria po raz kolejny utknęła w miejscu i starcie ponownie nabrało statycznego charakteru – skłębione masy walczących w tumanach kurzu zmagały się ze sobą, co chwila w górę wznosiły się szable, koncerze, nadziaki i buzdygany, które następnie spadały na głowy swoich przeciwników. Od czasu do czasu któryś z kawalerzystów spadał ranny bądź martwy na ziemię, wprost pod końskie kopyta i był tratowany, podczas gdy jego koń uciekał i biegał bez jeźdźca po polu bitwy.

Kiedy i druga fala nacierających Polaków utknęła w miejscu, Hetman wydał rozkaz ataku trzeciego rzutu. Również i on zaatakował przy użyciu swoich kopii i tak samo jak poprzednie utknął w przeważającej masie wojsk rosyjskich...

Dołączona grafika

(szarża husarii w bitwie pod Kłuszynem – fragment obrazu)


Hetman w tym czasie stał na wzgórzu nieopodal i wydawał stosowne rozkazy. Raz po raz wysyłał do boju kolejne roty husarskie, które próbowały przełamać ostatecznie linię wrogiej obrony i zmusić nieprzyjaciela do ucieczki. Żołnierze, którzy dokonali pierwszego ataku w pierwszej linii, musieli znów szykować się do bitwy. Z racji tego, że nie było uzupełnień, szarża traciła wiele na swojej skuteczności, bowiem husaria bez swych kopii nie mogła rozwinąć pełni swojej potęgi. Zmęczeni, ranni, zlani potem i krwią husarze szykowali się ponownie do boju. Tym razem, aby zachęcić swych żołnierzy do zwiększenia wysiłków i do utrzymania i tak wysokiego morale, pułkownicy osobiście szykowali się do walki (wcześniej dowódcy rot jedynie doprowadzali swoich podkomendnych na miejsce bitwy a sami wycofywali się do tyłu aby obserwować sytuację).

Rosjanie, mimo utraty wielu żołnierzy, wciąż znacząco górowali liczebnie nad Polakami i wciąż dzielnie stawiali czoła. Wykorzystując swoją przewagę liczebną kontratakowali coraz śmielej, każde miejsce zaatakowane przez polską chorągiew było praktycznie otaczane przez wroga, zmuszając tym samym husarzy do odwrotu. Przy jednej z szarż, strzelcy moskiewscy ukryci w krzakach oddali salwę, która przy kontruderzeniu jeźdźców moskiewskich zatrzymała kolejny polski atak. Bitwa wciąż była nierozstrzygnięta i nie zanosiło się na zwycięstwo żadnej ze stron. Mijały godziny, a szala zwycięstwa wciąż nie przechyliła się na korzyść żadnej ze stron.

W tym samym czasie bitwa rozgorzałą także i na prawym skrzydle, gdzie chorągwie pod dowództwem Mikołaja Strusia zaatakowały oddziały szwedzkie. Tutaj jednak zadanie było znacznie utrudnione – nie dość że przeciwnikiem była doskonale wyposażona i liczniejsza armia zawodowych najemników, to drogę do niej zagradzał płot, który został wyłamany jedynie w kilku miejscach, a i na dodatek tak wąskich, że mogło się w nich zmieścić jedynie kilkunastu jeźdźców na raz. Tuż za płotem ustawiły się czworoboki pikinierów wspierane przez oddziały muszkieterów. Pikinierzy pochylili swoje piki do przodu, wbili jej końce przy prawej wysuniętej do tyłu stopie i czekali. Tuż obok muszkieterzy przygotowywali się do walki, nabijali swoją broń, podsypywali prochem zamki i przygotowywali lonty potrzebne do odpalenia swojej broni.

Chorągwie polskie zbliżyły się do wyłomów w płocie, jednak wciąż będąc poza zasięgiem skutecznego strzału, jechały wpierw powoli. Dopiero tuż przed osiągnięciem zasięgu strzału, gwałtownie przyspieszyli, bowiem konie kawaleryjskie były szkolone do błyskawicznego przechodzenia ze stępa do galopu, i pognały w stronę wyłomów w płocie. Gdy były już tuż przy nim, rozległy się pierwsze strzały muszkieterów. Chociaż pierwszy rząd polskich jeźdźców padł martwy, szarżę kontynuowano. Jedni husarze zacieśnili szyku i próbowali się przedrzeć przez dziury w płocie, inni zaś piersiami końskimi i siłą rozpędu próbowali wyłamać resztę ogrodzenia. W tym samym czasie druga salwa spowiła pole bitwy w dymie. Szarża załamała się i husarze zaczęli się wycofywać. Dowódca, starosta chmielnicki, widząc niepowodzenie pierwszej szarży, wysłał do ataku drugą linię swoich wojsk. Jednak i ona w ten sam sposób została powstrzymana, bowiem nie dość, że nie zdołała ani przedostać się w porządku na drugą stronę płotu, ani go wyłamać, to na dodatek była stale ostrzeliwana morderczym ogniem nieprzyjacielskiej broni palnej. Bitwa i na prawym skrzydle zaczynała przybierać niekorzystny dla Polaków przebieg. Jednak pomimo braku widocznych rezultatów i strat w ludziach, szarże wszędzie wciąż kontynuowano. Zmęczeni i pozbawieni kopii husarze raz po raz atakowali cwałując na nieprzyjacielskie piki, starając się szablami ściąć ich ostrza tuż przed uderzeniem w masę ludzi.

W miarę upływu czasu, zmęczenie i zniechęcenie narastało w szeregach obu armii. Co chwila jazda polska atakowała wroga, a wróg odpowiadał albo obroną złożoną ze ściany pik, albo kontrszarżą mającą na celu zniwelowanie impetu rozpędzonej husarii. Żołnierze moskiewscy, choć niedoświadczeni i niewyszkoleni, stawali na wyżyny swoich umiejętności i wciąż dzielnie stawiali czoła kolejnym atakom. Wciąż też zachowywali swój główny atut – porażającą przewagę liczebną.

Jednak po początkowym zniszczeniu przez Polaków pierwszej linii wojsk moskiewskich, druga linia po pewnym czasie również zaczęła się chwiać pod nieustannym naporem i szaleńczą odwagą atakujących. Wkrótce w dotychczas zwartym szyku moskiewskim zaczęły pojawiać się pierwsze wyłomy. Dymitr widząc to, oraz zdając sobie sprawę ze zmęczenia wojsk hetmańskich, postanowił w końcu przeważyć szalę na swoją korzyść i wysłał do walki trzecią linię wypoczętych i nie biorących do tej pory udziału w walce żołnierzy jazdy. Zbiegło się to w czasie z włączeniem do walki ostatniej polskiej chorągwi odwodowej. Jeźdźcy rosyjscy wyjechali w pole i widząc zbliżającą się szarżę polską przygotowali się do oddania salwy. Oddział zatrzymał się, a pierwszy szereg rajtarów rosyjskich wydobył na rozkaz pistolety i oddał salwę. Nie wyrządziła ona jednak większych szkód husarzom, którzy wciąż zbliżali się z coraz większą szybkością. Po oddaniu salwy pierwszy rząd rajtarów miał wycofać się zgodnie z obowiązującą wówczas taktyką na tyły, aby drugi mógł wystrzelić ze swoich pistoletów. Jednak zmiana ta musiała chwilę potrwać i to właśnie wykorzystali polscy dowódcy. Uderzyli z maksymalną prędkością na konnicę rosyjską, która ugięła się, ale nie rozerwała swoich szyków. Rajtarzy walczyli dzielnie, rapier zmagał się z szablą, a trupy padały coraz częściej. W końcu jednak husarze złamali szyk nieprzyjaciela i zmusili go do ucieczki. Rosjanie porzucali swoją broń i w popłochu kierowali się w stronę swoich pozostałych szeregów dodatkowo siejąc tym popłoch i zamieszanie. Polska konnica wykorzystała to od razu, uderzyła ponownie i zaczęła spychać bezładną masę ludzką do tyłu, szyk moskiewski zaczął się wyginać, chwiać, aż w końcu załamał się całkowicie. Tysiące Rosjan rzuciło się do ucieczki, podczas gdy husaria pędziła do przodu i wycinała każdego, kto nawinął im się pod szable. Polscy jeźdźcy przetoczyli się przez tabor nieprzyjaciela jak lawina i przez ponad sześć kilometrów gonili wroga, siekąc bez wytchnienia.

W tym samym czasie jednak na prawym skrzydle Szwedzi wciąż bronili się i odpierali kolejne szarże husarii. Wtedy jednak na pole bitwy dotarły tyły polskiej kolumny marszowej, w tym dwustu żołnierzy piechoty oraz dwa działa, które w końcu wydobyto z gigantycznego błota, którym była rosyjska droga. Działa natychmiast ustawiono, a puszkarze (artylerzyści) natychmiast zaczęli ostrzeliwać i płot i stojące za nim wrogie czworoboki piechoty. Piechota zaś, która miała większe szanse powodzenia sforsowania płotu ruszyła do przodu, podczas gdy husaria również zajmowała pozycje do ataku . Uformowano szyk i Polacy zaczęli zbliżać się do nieprzyjaciela. Gdy w końcu znaleźli się w odległości skutecznego strzału, zatrzymali się i wszyscy z wyjątkiem ostatniego szeregu uklękli. Stojący z tyłu żołnierze oddali salwę ponad głowami swoich towarzyszy, po tym przedostatni szereg powstał i zrobił to samo, później następny, a gdy w końcu powstał i wystrzelił pierwszy szereg, żołnierze odrzucili muszkiety i dobywszy szabli rzucili się na wroga. W tym samym czasie roty husarskie ponownie ruszyły do ataku.

Grzmot muszkietów narastał, wszędzie kłębił się dym a zapach prochu bez przerwy unosił się w powietrzu. Podczas gdy piechota nacierała na szwedzkie szyki, husarze przypuścili ostateczną szarżę która przełamała w końcu nieprzyjacielską obronę i sprawiła, że wrogie czworoboki zaczęły ustępować pola. Widząc to, Jakub de la Gardie postanowił wysłać na odsiecz oddział rajtarii, który miał uderzyć wprost na walczącą husarię. Rajtarzy podjechali do przodu, każdy z nich wydobył po dwa pistolety, wystrzelił z jednego z jednej ręki, następnie obrócił konia i wystrzelił z drugiej ręki, a następnie po odrzuceniu zbędnych już pistoletów, jeźdźcy szwedzcy uderzyli. Pod naporem tego ataku, husarze polscy zostali zmuszeni do defensywy. Byli zbyt wyczerpani walką oraz stracili już dawno swój główny atut – kopię, i nie byli w stanie odeprzeć tak zdecydowanego ataku. To pozwoliło spychanym piechurom szwedzkich przegrupować się i w porządku wycofać na nowe pozycje defensywne pod skraj lasu.

Bitwa jednak zdawała się już być wygrana. Choć oddziały cudzoziemskie zdołały wycofać się na nowe pozycje, to armia moskiewska praktycznie przestała istnieć jako formacja zdolna do walki. Husarze wciąż gnali skłębione tłumy przed sobą i wciąż znaczyli swoją drogę ciałami poległych uciekinierów. Sam Dymitr zaś zdołał uciec do obwarowanego obozu moskiewskiego, który z powodu silnych umocnień jako jedyny ostał się wobec polskiego ataku.

Po około trzech godzinach walki bitwa zdawała się być w końcu wygrana. Szyk wrogich wojsk został złamany, część Rosjan została zamknięta w obozie, większość zaś uciekła lub została zabita. Wojska szwedzkie mimo, że zostały zepchnięte na nowe pozycje i były gotowe do dalszej obrony, traciły powoli ochotę do walki po stronie cara, którego klęska wydawała się nieuchronna. Co chwila pod oddziały najemników podjeżdżali kozaccy harcownicy, którzy obiecywali zapłatę w zamian za przejście na polską stronę. W końcu Jakub de la Gardie oraz wysłannicy hetmańscy doszli do porozumienia – Szwedzi odstąpią od Rosjan a po złożeniu przysięgi, że nigdy nie będą brali udziału w wojnie z Rzeczypospolitą, będą mogli odejść do domów zabierając swoje łupy ze sobą, albo będą mogli przyłączyć się do wojska polskiego, w zamian za sowity żołd. Dymitr Szujski widząc ze swojego obozu pertraktacje oraz odstąpienie od niego wojsk najemników, ostatecznie utracił nadzieję na zwycięstwo i uciekł z obozu. Jednak zrobił to bardzo podstępnie, ponieważ przed tym rozrzucił po całym obozie kosztowności, aby zatrzymać pogoń.

Dołączona grafika


Hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski, odniósł wspaniałe zwycięstwo. Zaatakował wielokrotnie liczniejszego wroga i pokonał go w otwartej bitwie, po raz kolejny dowodząc męstwa polskiego żołnierza.

29 października 1611 roku ulicami Warszawy przeszła wspaniała defilada. Wśród wiwatujących tłumów hetman Żółkiewski wprowadził do stolicy orszak złożony z wozów wypełnionych bogactwami zdobytymi w bitwie oraz dwóch najznamienitszych jeńców – braci Szujskich, Dymitra, dowódcy spod Kłuszyna, oraz Wasyla, cara Rosji. Wspaniały pochód dotarł do tzw. izby senatorskiej, gdzie hetman uroczyście przekazał jeńców i dary królowi i gdzie wysłuchał mowy, w której król dziękował mu za jego zasługi.

Zwycięstwo kłuszyńskie otworzyło wojskom polskim drogę na Moskwę, którą niebawem zdobyto. Przez około dwa lata w miejscu, które dzisiaj jest rezydencją prezydentów Rosji, na Kremlu, stacjonowała polska załoga okupacyjna.

Rzeczypospolita upadła ponad 180 lat później.

Ponad dwieście lat po bitwie pod Kłuszynem, Napoleon Bonaparte uderzył na Rosję mając do dyspozycji o wiele lepsze uzbrojenie, nowoczesną znajomość taktyki oraz ogromną armię, liczącą ok. 600 000 żołnierzy. Zdobył Moskwę, lecz nie potrafił jej utrzymać i błyskawicznie ją opuścił. Jego cesarstwo upadło kilka lat później.

Ponad dwieście lat po Napoleonie, kolejny wódz wyruszył na Moskwę. Miał do dyspozycji lotnictwo, artylerię, czołgi oraz około 4,7 miliona żołnierzy skupionych na froncie wschodnim. Moskwy nie udało mu się zająć. Jego państwo rozpadło się kilka lat później.

Warto pamiętać i naszej wspaniałej historii i o bohaterach, którzy wykuwali ówczesną potęgę Rzeczypospolitej.


Opracowanie: Aquila
Paranormalne.pl
na podstawie książki Roberta Szczęśniaka "Kłuszyn 1610". Tekst własny.
  • 3



#2

Żbik.
  • Postów: 769
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Słyszałem o tej bitwie, ale nigdy nie czytałem tak dokładnego opisu, dobra robota :)
  • 0

#3

_Silent_.
  • Postów: 827
  • Tematów: 18
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Brawo Orzeł :) Świetny txt (AAR? ;p )
  • 0

#4

dominator03.
  • Postów: 12
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ładne koniki :rotfl:
  • 0

#5

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Trzeba dodać że husaria wyglądała jak na pierwszym przedstawieniu w tym temacie, nie mieli tych śmiesznych skrzydeł w czasie bitwy. Kto to wymyślił nie mam pojęcia, czemu tego nie sprostuje raz na zawsze też nie wiem.
  • 0



#6 Gość_c✪nvers

Gość_c✪nvers.
  • Tematów: 0

Napisano

Tutaj jest opowiedziane jak to z tymi skrzydłami było.


  • 0

#7

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Polecam też inne filmy z Jędrkiem. ;) Trochę bajarz, ale opowiada o ciekawych sprawach.
  • 0



#8

Aquila.

    LEGATVS PROPRAETOR

  • Postów: 3221
  • Tematów: 33
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Trzeba dodać że husaria wyglądała jak na pierwszym przedstawieniu w tym temacie, nie mieli tych śmiesznych skrzydeł w czasie bitwy. Kto to wymyślił nie mam pojęcia, czemu tego nie sprostuje raz na zawsze też nie wiem.


Nie mieli? No to po kolei:

W "liście przypowiednim" (oficjalnym dokumencie królewskim) z roku 1577, zalecającym Stefanowi Bielawskiemu formowanie husarskiej chorągwi nadwornej pisano o tym, że "skrzydła miały służyć dla ich (koni, jeźdźców) okazałości jak i dla postrachu nieprzyjaciela". Postrachu nieprzyjaciela - więc raczej podczas działań zbrojnych, nie na paradach.

To samo potwierdza traktat militarny Stanisława Łaskiego (1544-1545):

"Acz to hetmańską wolą i baczeniem przychodzi, iż czasem trzeba hufy zdobić, rozciągnąć, opierzyć, aby z małego pocztu zdał się większy"

Poseł Wenecki Hieronim Lippomano:

"W czasie wojny używają [Polacy] wszystkich sposobów aby się zdawało, że ich jest więcej aniżeli w istocie, a dla przestraszenia nieprzyjaciela ubierają konie w pióra, przypinają sobie skrzydła orle a na barkach zawieszają skóry lamparcie i niedźwiedzie"

Jakiś Francuz, rok 1681:

"Służący [pocztowi] tych ludzi [towarzyszy husarskich] poprzedzają chorągiew konno z kopią w ręku; co jest dość szczególne to to, że mają z tyłu przymocowane skrzydła, gdy jest okazja przenikają w szeregi nieprzyjaciela i płoszą konie nieprzyjacielskie"

Opis/obraz jazdy polskiej ze skrzydłami (w czasie walk) znajduje się też w Journael van de Legatie in Jaren 1627 en 1628

Sebastiano Cefali - 1655 rok:

"Z tyłu mają zwyczaj przypinać dwa skrzydła sępie, które w pędzie czynią wielki szelest"

Abraham van Booth był w 1627 roku w obozie polskim pod Tczewem i zapisał, że widział jednych żołnierzy jazdy ze skrzydłami (przymocowanymi do pleców lub siodła) a innych bez.

Podczas potopu do Polski zostaje wezwany Eryk Dahlberg. Uwiecznia on bitwę warszawską - na jego rycinie "Bitwa warszawska - dzień trzeci" widać zdobyczne polskie konie (zdobyte w walce) - miały one skrzydła przypięte do siodeł. Dahlberg nigdy nie widział wcześniej husarii.

No i na koniec opis Samuela Hutora Szymanowskiego - przygotowań szyku husarii do bitwy pod Kamieńcem Podolskim (22 X 1633). Warto zauważyć, że autor stał osobiście w tym szyku:

"A potym polski żołnierz w polu się szykuje
i już się do potrzeby nawalnej gotuje,
żelaznymi idziany zbrojmi, kirysami,
sępiemi powiewając ogromnie skrzydłami."


No i obraz Marcina Altomonte z 1694 roku:

Dołączona grafika

gdzie husarze mają przytroczone skrzydła w czasie bitwy z Turkami.

Sprawa skrzydeł jest sporna - ale skłaniam się do opcji (podzielanej przez sporą część historyków) że husaria (i nie tylko ona) używała ich również w bitwie.


Niestety za chwilę znikam (już i to piszę po wynegocjowaniu paru minut ;) ), ale jak wrócę to dodam parę ciekawostek na temat husarii ;)

Polecam też inne filmy z Jędrkiem. Trochę bajarz, ale opowiada o ciekawych sprawach.


Co nie znaczy, że jest wszechwiedzący i nie ma prawa się pomylić ;)
  • 1



#9

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Początkowo husarze w ogóle nie używali skrzydeł - pierwszy przekaz ikonograficzny - obraz Bitwa pod Orszą w 1514 roku - ukazuje ich jako lekką jazdę bez pancerzy i skrzydeł. Skrzydła pojawiły się w husarii dopiero w połowie XVI wieku - umieszczane były na tarczach. Od tego czasu stały się wyróżnikiem husarii, która powoli przekształcała się w najcięższą jazdę w polskich siłach zbrojnych. Po raz pierwszy w kształcie znanym wszystkim Polakom skrzydła husarskie pojawiły się w czasach króla Zygmunta III. Na tzw. "Rolce sztokholmskiej" ukazującej wjazd królowej Konstancji do Krakowa w 1605 roku widoczne są m.in. dwie chorągwie husarskie. Husarze wchodzący w ich szereg mają na tylnym łęku kulbaki przymocowane pojedyncze skrzydło z czarnych piór w drewnianej ramie, malowanej na czerwono lub czarno, ozdobionej złotymi lub srebrnymi gwoźdźmi. Skrzydła te są proste, niemal równej wysokości z głowami żołnierzy. Pióra osadzone w nich są niezbyt gęsto, nie stanowią jednolitej płaszczyzny. Jest to wizerunek husarii w postaci paradnej, takiej w jakiej się ukazywała od święta. Rzeczywisty, bojowy, wizerunek husarii był jednak inny. Na ile się on różnił od tego odświętnego, najlepiej widać na obrazie "Bitwa pod Kircholmem w 1605 roku" autorstwa Petera Snayers’a powstałym około 1630 roku. Na obrazie tym husaria biorąca udział w bitwie jest pozbawiona skrzydeł. Nie jest to niewątpliwie przeoczenie malarza, gdyż wszystkie pozostałe szczegóły uzbrojenia i przebiegu bitwy są ukazane bardzo wiernie. Inne przekazy ikonograficzne, w postaci nielicznych miniatur i powszechniejszych nieco rycin ukazują husarzy zarówno bez, jak i ze skrzydłami. W przypadku, gdy husarze są wyposażeni w skrzydła niemal zawsze są one przymocowane do siodła.
W husarii I połowy XVII wieku niewątpliwie skrzydła nie były najważniejszym elementem wyposażenia bojowego. Potwierdza to list przypowiedni na rotę husarską z czasów panowania króla Władysława IV (1632-48), w którym szczegółowo opisano jakimi końmi i jakim uzbrojeniem mają dysponować husarze a nie wspomniano ani słowem o skrzydłach.
W okresie wojen toczonych ze Szwecją, Rosją i Turcją skrzydła mogły być używane jedynie sporadycznie, zwłaszcza, że stanowiły element kruchy i nie wpływający na zdolność bojowa husarii. W wieku XVIII, gdy husaria była już pozbawiona zdolności do prowadzenia działań bojowych a jej głównym zadaniem stał się udział w paradach i uroczystościach powrócono do używania skrzydeł. Najbardziej znany opis husarii tego okresu wyszedł spod pióra Jędrzeja Kitowicza, autora “Opisu obyczajów za Augusta III". Poza zachwytami autora nad przepychem jakim charakteryzowało się oporządzenie końskie, wartością samych koni, zapis ten zawiera bardzo cenne obserwacje: oficerowie czyli towarzysze mieli “na głowie szyszak, wysokimi piórami strusimi, w grzebienia koguciego formę uszkowanymi natkany, których końce zginały się aż nad czoło jeźdźca". O żadnych skrzydłach na ich plecach lub przy siodłach nie wspomina. Skrzydła znajdujemy jednak w opisie pocztowych: “Zamiast strusich piór szeregowi usarscy mieli z tyłu do zbroi przyszrubowane drewno od pasa nad wierzch głowy wysokie, nad tęż głowę zakrzywione, piórami długimi od końca do końca rzędem natychnięte, rozmaitymi kolorami wraz z piórami malowane, gałęź laurową lub palmową naśladujące, co czyniło dziwnie piękny widok, lecz takiego lauru nie wszystkie chorągwie używały. Pod innymi chorągwiami szeregowi na szyszakach mieli tylko kity z piór, pospolicie gęsich, farbowanych, albo też gałkę mosiężną". Fakt używania w XVIII wieku skrzydeł jedynie przez pocztowych potwierdza także regulamin z 1746 roku dla husarzy litewskich: "Dodatki husaryi, że starożytnym obyczajem skrzydeł dla pocztowych, przy blachach tylnich zatrzymują". Tak zdobne i bogato wyekwipowane “chorągwie husarskie nie były zażywane do innych ekspedycji tylko na asystencję jakiemuś wjazdowi pańskiemu na starostwo lub województwo albo pogrzebowi podobnemu dlatego pancerni husarzów nazywali żołnierzami pogrzebowymi" (Kitowicz). W roku 1776 husaria definitywnie odrzuciła zbroje i skrzydła, gdy w wyniku reformy wojska została przekształcona w kawalerię narodową.
W polskich muzeach przechowywanych jest zaledwie kilka egzemplarzy skrzydeł, przy czym zgromadzone są w czterech zaledwie zbiorach: w Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Narodowym i na Zamku na Wawelu w Krakowie oraz Bibliotece PAN w Kórniku. Żadne z nich nie ma jednak pewnej proweniencji, wiedza na temat ich pochodzenia i historii sięga maksymalnie I połowy XIX wieku.
Pewien wyjątek stanowi skrzydło (a raczej sama jego listwa) znajdujące się w zamku Skokloster w Szwecji. Jako jedyne, bo pochodzące z kolekcji feldmarszałka Karola Gustawa Wrangla, ma pewne datowanie i można jako pewnik przyjąć, że zostało zdobyte przez Szwedów w czasie Potopu. Skrzydło to nie ma jakichkolwiek uchwytów, co zdaje się potwierdzać tezę, że husaria przynajmniej do końca XVII wieku troczyła skrzydła do siodeł.
Tezę taką potwierdza siedemnastowieczna ikonografia ukazująca husarzy z niskimi czarnymi skrzydłami umieszczonymi na tylnym łęku siodła. Skrzydła te są niskie, nie wychodzące ponad głowę husarza, na dodatek pióra są w nich bardzo rzadko powtykane, tak, że nie tworzą jednej płaszczyzny. Taki sposób mocowania skrzydeł znajduje także potwierdzenie w źródłach pisanych z początku XVII w. W 1608 roku dla Tomasza Zamoyskiego wykonano dwa siodła husarskie po 4 złp 20 gr, do których mocowano skrzydła.
Podwójne skrzydła, w postaci ich pary umieszczonej symetrycznie po bokach siodła, lub znacznie rzadziej na plecach husarza, występowały jedynie sporadycznie i to jak się wydaje wyłącznie w sytuacjach odświętnych, gdy nie trzeba było wykonywać jakichkolwiek manewrów bronią a udział husarii ograniczał się wyłącznie do jej obecności. Do boju skrzydeł używano sporadycznie, pojedynczych i zawsze troczonych do siodeł. Zapewne także często redukowano je do symbolicznych “skrzydełek" w postaci ozdobnych szkofii z piór umieszczanych na szyszakach.
Wizerunek "skrzydlatego jeźdźca" wyposażonego w dwa wielkie skrzydła umocowane do naplecznika zbroi powstał dopiero w XIX wieku pod wpływem literatury pięknej i obrazów batalistycznych malowanych miedzy innymi przez ród Kossaków.

Witold Głębowicz

źródło


Problem w tym że obrazy przedstawiają tę formacje w obu konfiguracjach. Ze skrzydłami i bez nich. Jednak skłaniałbym się do opinii że husaria skrzydeł używała paradnie, w czasie bitew może sporadycznie. Opisy bitew w czasach odległych są bardzo niespójne i wrażeniowe, dlatego uważam że ciężko na ich podstawie przypisywać husarzom zakładanie takich skrzydeł. Dodatkowo należy mieć na uwadze, że pisarze mogli opisywać husarię przez pryzmat parady.

Są one dodatkowo elementem przeszkadzającym w walce. W przypadku przytwierdzania ich do siodła, ograniczały ruchy tułowiem w tył, co byłoby śmiertelnym niebezpieczeństwem w czasie skończenia szarży i wyrwania się od przeciwnika. Jeśli byłyby na zbroi, husarze posiadali dość lekki pancerz, raczej nie po to żeby dodawać ciężaru skrzydłami. Dodatkowo gdy husarz stracił konia byłyby one wielką przeszkodą.
Ta niepraktyczność jest dla mnie podstawową przesłanką do sądzenia, że w bitwach ich nie było.

Użytkownik mylo edytował ten post 09.10.2010 - 21:07

  • 0



#10

Aquila.

    LEGATVS PROPRAETOR

  • Postów: 3221
  • Tematów: 33
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Problem w tym że obrazy przedstawiają tę formacje w obu konfiguracjach. Ze skrzydłami i bez nich. Jednak skłaniałbym się do opinii że husaria skrzydeł używała paradnie, w czasie bitew może sporadycznie. Opisy bitew w czasach odległych są bardzo niespójne i wrażeniowe, dlatego uważam że ciężko na ich podstawie przypisywać husarzom zakładanie takich skrzydeł. Dodatkowo należy mieć na uwadze, że pisarze mogli opisywać husarię przez pryzmat parady.


Bo moim zdaniem najprawdopodobniej skrzydła były "nieobowiązkowe" - można je było "nosić", ale kiedy ktoś nie chciał tego robić, to i nie musiał. Co do bitew - spora część musiała je nosić także w walce - i to nie tylko husaria (średnia jazda) ale i reszta konnych. Co do parad - dlatego właśnie cenne są opisy żołnierzy walczących w bitwie jak i obcokrajowców, którzy byli w obozach przed bitwą lub ją samą oglądali z daleka.

Są one dodatkowo elementem przeszkadzającym w walce. W przypadku przytwierdzania ich do siodła, ograniczały ruchy tułowiem w tył, co byłoby śmiertelnym niebezpieczeństwem w czasie skończenia szarży i wyrwania się od przeciwnika. Jeśli byłyby na zbroi, husarze posiadali dość lekki pancerz, raczej nie po to żeby dodawać ciężaru skrzydłami. Dodatkowo gdy husarz stracił konia byłyby one wielką przeszkodą


Dlaczego przeszkadzającym? Jest wiele przykładów elementów uzbrojenia które są dość wątpliwej przydatności w bitwie a jednak były używane - na przykład fikuśne dodatki typu rogi:

Dołączona grafika

czy nawet całe figurki dość sporych ptaków na celtyckich hełmach:

Dołączona grafika

albo japońskie sashimono:

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Albo wersja z poruszającymi się ludzikami z krótkiego filmiku, który zawsze mi się podobał (intro do gry z użytymi scenami z filmu "Ran"):

http://www.youtube.com/watch?v=GoshIg-F4fo

czy też:

http://www.youtube.com/watch?v=ayTNYQcsrtI

Mające swoją użyteczność dla dowódcy, ale już nie taką wielką dla przeciętnego wojownika. A nie sądzę aby skrzydła husarskie były cięższe od tych drągów z powiewającymi sztandarami.

Ok, przejdźmy do zapowiadanych ciekawostek:

- Zbroje husarskie (kirysy) były dobrej jakości. Przynajmniej dwa razy uratowały życie żołnierzom trafionym... kulą armatnią. Tak było w bitwie pod Smoleńskiem i w bitwie między Lubarem a Cudnowem.

- Najdłuższe kopie husarkie osiągały długość 6,2 metra - dlatego husarz był w stanie razić nieprzyjaciela poza zasięgiem jego własnych pik.

- W bitwie pod Połonką (28 VI 1660) pojedynczy cios kopią husarską przebił 6 piechurów rosyjskich naraz.

- Najdroższe konie husarskie kosztowały 1500 dukatów. Była to wówczas równowartość 1031 muszkietów lub 22 lekkich dział.

- 7 IX 1621 roku pod Chocimiem około 600 husarzy pogoniło z pola bitwy około 10 000 turków. W bitwie między Lubarem a Cudnowem 250 husarzy rozbiło 3500 Kozaków i Moskali.

- W bitwie pod Wiedniem sprzymierzona kawaleria cesarsko-niemiecka zatrzymała swe konie, by móc podziwiać rozpoczynających szarżę husarzy.

- Król szwedzki Gustaw Adolf miał o husarii powiedzieć: "Gdybym miał taką jazdę, to z moją piechotą obozowałbym tego roku w Konstantynopolu"

- Husarze, jak to zazwyczaj bywa, mieli niesłychanie wysokie mniemanie o sobie. Raz gdy król polski chciał się wycofać z bitwy na widok przeważających sił nieprzyjaciela towarzysze husarscy przeszkodzili mu, oznajmiając wyniośle, że "nie ma powodu obawiać się, gdy się jest pod ich ochroną, gdyż nawet jeśliby niebiosa zapaść się miały, toby je podtrzymano na ostrzach kopii."

- 26 IX 1605 roku (w czasie wojny polsko-szwedzkiej) w czasie uczty urządzonej przez szwedzkiego króla Karola IX przyprowadzono polskiego jeńca - husarza Pawła Krajewskiego. Na zaczepkę króla dumnie odparł: "Wojsko nasze, najjaśniejszy książę, jest szczupłe, zmordowne pochodem, nie liczące jak półczwarta tysiąca [3500] ludzi, atoli hetman mój i w tej małości bitwę z wami stoczyć jest gotów"
Następnego dnia wojska polskie pod Kircholmem pogoniły trzykrotnie liczebniejszego wroga.

- Lawrence Hyde, Anglik przebywający w Polsce w 1676 roku zanotował: "Gdy husarze szarżują pełną szybkością z nastawionymi kopiami nic nie jest w stanie im się oprzeć."

- Francois Paulin Dalerac, Francuz, w 1689 roku pisał: "Husarze nie cofają się nigdy, puszczając konia w całym pędzie przebijają wszystko przed sobą."

- W czasie bitwy warszawskiej król szwedzki: "Rozkazał wszystkim swoim dowódcom brygad i pułków żeby, kiedy husarze czy też kopijnicy uderzą na nich, rozstąpili się i dali ujście ich wściekłemu naporowi, który jak on wiedział nie mógł być wtedy wytrzymany przez żadną siłę ani taktykę."

- Kiedy sułtan Osman II zobaczył pod Chocimiem klęskę swojej armii zadaną przez o wiele mniej liczne wojsko polskie (husarzy)... rozpłakał się :D

- W bitwie pod Lubarem: "wyprowadzono wojsko polskie wszystko w pole, z regimentami i z działami; które gdy z góry poczęło się było okazować, nieprzyjaciel w pole wychodzić począł był z taboru swego na prawe skrzydło: ale obaczywszy usarskie chorągwie, jako językowie [jeńcy] powiadali, począł się powracać nazad do taboru swego."

- W bitwie pod Smoleńskiem zaś: "roty usarskie nie potykały się [nie brały udziału w walce], bo i patrzeć z dala nie mógł na nie nieprzyjaciel, zaraz z pola uciekła Moskwa, skoro się ku nim pomknęli [zbliżyli się] usarze"
  • 4



#11

Pelcix.
  • Postów: 27
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Widząc co dziś się na świecie dzieje , chciałbym uczestniczyć w takiej bitwie wygranej , czy przegranej ;/
  • 0

#12

Vaherem.
  • Postów: 705
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Kłuszyn, naprawdę majstersztyk Żółkiewskiego, pisałem o nim prace niedawno. Brakuje nam takich ludzi dzisiaj, za zbyt wielu z nas uprzedza się do innych tak jak Zygmunt Waza.

Co do skrzydeł - mogły być, ale niewierze w te mega wyrąbane skrzydła jakie im zrobili w Ogniem i Mieczem chociażby. Ciężar to praktycznie żaden (myślę tu o tym przedstawieniu na obrazie z 1694, gdzie skrzydła są czarne), pióra są przytwierdzone niemal do pleców, a gdyby ktoś za nie złapał, to prawdopodobnie zostałby tylko z piórami w garści - ale to tylko moje przypuszczenia.

Pelcix, przypomniałeś mi gościa którego spotkałem na Pyrkonie 2010. Prowadził prelekcje o tym jak ptrzetrwać w post apokaliptycznym świecie. Rozwalił nas na końcu stwierdzeniem, że on chciałby tej apokalipsy, bo mu się obecny świat totalnie nie podoba ;)

Użytkownik Vaherem edytował ten post 16.10.2010 - 15:03

  • 0

#13

chupacabraaa.
  • Postów: 6
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

http://www.facebook....174259335966463 jeśli ktoś ma Facebooka to wydarzenie w tym temacie
  • 0

#14 Gość_Aton

Gość_Aton.
  • Tematów: 0

Napisano

Heh przeczytałem ten temat i myślałem, że jest całkiem nowy :) Super opis i żałuję, że nie mogę dać plusa, a i wstęp taki na czasie.
  • 2

#15

Patrick.
  • Postów: 135
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

29 października 1611 roku ulicami Warszawy przeszła wspaniała defilada. Wśród wiwatujących tłumów hetman Żółkiewski wprowadził do stolicy orszak złożony z wozów wypełnionych bogactwami zdobytymi w bitwie oraz dwóch najznamienitszych jeńców – braci Szujskich, Dymitra, dowódcy spod Kłuszyna, oraz Wasyla, cara Rosji. Wspaniały pochód dotarł do tzw. izby senatorskiej, gdzie hetman uroczyście przekazał jeńców i dary królowi i gdzie wysłuchał mowy, w której król dziękował mu za jego zasługi.

Oto obraz Jana Matejki pt. "Hołd ruski" przedstawiający w/w wydarzenie:

Dołączona grafika

29 października minęło równo 400 lat od tamtego wydarzenia, a w mediach cisza jak makiem zasiał...
  • 1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych