Skocz do zawartości


"Zakazana Archeologia"


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
38 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Słowo wstępne




Prehistoria człowieka nie jest zagadnieniem, które powinniśmy traktowac dogmatycznie. Kilka lat temu przedstawiano hipotezę "Mitochondrialnej Ewy" jako fakt. Obecnie teoria ta jest odrzucana. Zaledwie kilka dni przed napisaniem tych słów gazety donosiły o ponownym datowaniu fragmentu czaski z Jawy, który przypisano Homo Erectus, istotcie uważanej za przodka współczesnego człowieka. Znalezisko to wydatowano na 1,8 mln lat, co wyraźnie umieszcza ten gatunek w Azji na długo zanim, jak przypuszczano, opuścił Afrykę.
Tego rodzaju informacje mogą byc szeroko znane, mimo iż nie spełniły oczekiwań niektórych paleoantropologów, ponieważ ekscytują innych badaczy i nie zagrażają w zasadniczy sposób spójności akceptowanego obrazu ewolucji człowieka. Co zrobilibyśmy jednak, gdyby w pełni ludzką skamieniałośc odkryto w osadach datowanych na 2 mln lat? Czy uwierzono by w to zadziwiające znalezisko? Byc może pojawiłaby się nieodparta presja, aby ponownie oszacowac wiek warst, przypisac kośc jakiemuś praludzkiemu gatunkowi, zakwestionowac kompetencje odkrywcy i ostatecznie zapomniec o całym odkryciu.
Według Micheala Cremo i Richarda Thopmsona taka sytuacja miała już miejsce wielokrotnie, co wynika z dwojakiego sposobu oceny znalezisk. Szczątki szkieletowe bądź narzędzia wczesnych ludzi są łatwo akceptowane, jeśli pasują do ortodoksyjnego modelu ewolucji człowieka. Odkrycia, które są tak samo wiarygodne, lecz nie pasują do tego modelu, są ignorowane bądź nawet ukrywane. Szybko znikają ze stron publikacji naukowych i w ciągu kilku pokoleń są niemal tak niewidoczne, jakby ich nigdy nie było. W rezultacie tego procesu alternatywne wyjaśnienia wczesnej historii ludzkości nigdy nie mogą zdobyc odpowiedniego zaufania. Dowody, które je potwierdzają, nie są już dostępne.
W swej wnikliwej pracy Cremo i Thopmson w doskonały sposób opisali częśc znalezisk, które były kiedyś znane, ale zostały zapomniane z powodu "filtracji wiedzy" - procesu chroniącego rządzący paradygmat. Praca detektywistyczna, jaką należało wykonac, by wydobyc na światło dzienne te materiały, jest imponująca, a autorzy prezentują swoje odkrycia i sposób, w jaki do nich dotarli w tak skrupulatnych, szczegółowych i gruntownych analizach, że zasługują na to, aby traktowac ich poważnie. Niestety, stosunkowo niewielu naukowców chce badac znaleziska, które przeczą dominującym obecnie poglądom i podchodzą ze źródła znajdującego się poza oficjalną nauką. Niniejsza książka stanowi skrót większej pracy i jest przeznaczona głównie dla zwykłego Czytelnika. Mam nadzieję, że przyciągnie ona również uwagę obiektywnych specjalistów i zachęci ich do zbadania szczegółowej prezentacji tych samych odkryc w orginalnych, pełnym wydaniu Zakazanej Archeologii.
Autorzy otwarcie przyznają, że pragną potwierdzic pogląd, który zakorzeniony jest w literaturze wedyjskiej wywodzącej sie z Indii i mówi o bardzo długiej historii ludzkiego gatunku. Nie podzielam ani ich rozpatrywań, ani motywacji, jaką się kierowali. Nie sądzę jednak, by było coś złego w poglądzie na świat, który szczerze przedstawiali. Uczeni, podobnie jak inni ludzie, kierują się w swoim działaniu pewnymi motywami i uprzedzeniami, które mogą przesłonic ich opinię na dany temat, a dogmatyczny materializm, kontrolujący umysły wielu naukowców, wyrządza prawdopodobnie daleko większą szkodę prawdzie, ponieważ nie jest uważany za uprzedzenie. Ostatecznie rzecz biorąc, nie jest ważne, jakie były motywacje badaczy, ale czy znaleźli cos, co zasługuje na zaprezentowanie innym i jest warte poważnych badań wśród społeczności naukowej.
Moim zdaniem, Cremo i Thopmson donoszą o materiałach, które w znacznym stopniu zasługują na poważne badania. Nie piszę tych słów, aby ostatecznie uznac ich ustalenia. Chcę jednak zachęcic poważnych studentów tematu, by sprawiedliwie ich wysłuchali.
Zakazana archeologia to bardzo initeresująca i ekscytująca książka. Gorąco pragnę, aby omawiane w niej znaleziska wytrzymywały obiektywne badania ze strony najlepiej poinformowanych Czytelników, którzy mogą byc zadowoleni, że mają szansę zbadac materiały znajdujące się poza podręcznikami i pracami naukowymi prezentowanymi im na wykładach w trakcie nauki na uniwersytetach i innych szkołach wyższych.


Philip E. Johnson,
School of Law, Unieversity of California, Berkleu, USA,
autor książki Darwin on Trial




Przedmowa


Pełne wydanie Zakazanej Archeologii liczy 952 strony. Stanowi więc duże wyzwanie dla wielu Czytelników. Z tego względu Richard i ja zdecydowaliśmy się wydac krótszą, łatwiejszą do czytania i bardziej przystępną wersję tej książki.
Niniejsza edycja zawiera jednak niemal wszystkie przypadki omówione w pełnej wersji. Nie podaliśmy tu natomiast przypisów ani nie przedstawiliśmy szczegółowych ananliz geologicznych i anatomicznych dotyczących wielu odkryc. W krótszym wydaniu Zakazanej Archeologii możemy na przykład stwierdzic, że dane stanowisko prehistoryczne* jest uważane za późnoplioceńskie. W pełnej wersji naszej książki dokładnie wyjaśniliśmy, dlaczego datowano je w taki sposób, przeczytając wiele materiałów źródłowych w postaci dawnych i współczesnych raportów geologicznych zawierających ustalenia chronologiczne. Czytelnicy, którzy chcą zapoznac się z tymi szczegółowymi informacjami, mogą nabyc szersze wydanie niniejszej książki.


Michael A. Cremo,
Pacific Beach, Kalifornia,
26 marca 1994


* Miejsce, w którym istnieją ślady pobytu człowieka, lub wdług teorii ewolucji, jego przodków. Ślady te mogą miec postac zarówno szczątków badanych istot - wówczas jest to stanowisko paleoantropogiczne - jak i produktów ich działalności - wtedy mamy do czynienia, przynajmniej w nauce polskiej, ze stanowiskiem archeologicznym. Czasami oba typy stanowisk występują jednocześnie.





Źródło: "Zakazana archeologia"



C.D.N ...
  • 0

#2

bonifacy_krak.
  • Postów: 232
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mam tą książkę. Trochę zbyt naukowo napisana tj. przedstawiane są fakty etapami i strasznie sucho. Ciężko się czyta ale w treści jest świetna. Tak więc wszystkim zwolennikom starożytnych cywilizacji i teorii Marksa polecam tą książkę...
  • 0

#3 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Wstęp i podziękowania


W 1979 roku badacze Laetoli, stanowiska prehistorycznego w Tanzanii we Wschodniej Afryce, odkryli ślady stóp w warstwach popiołu wulkanicznego wydatowanych na ponad 3,6 min lat. Mary Leakey stwierdziła, że odciski te nie różnią się niczym od śladów współczesnego człowieka. Podobną opinię wyrazili również inni uczeni. Ich zdaniem świadczyło to jedynie o tym, iż przodkowie ludzkiego gatunku sprzed 3,6 min lat posiadali stopy o niewiarygodnie współczesnej budowie. Jednak w opinii innych badaczy, na przykład anatoma R. H. Tuttle'a z University of Chicago, skamieniałe kości stóp znanych australopiteków3 z tego okresu wskazują, że istoty te posiadały stopy, które przypominały wyraźnie budowę kończyn małp człekokształtnych4. Nie można ich, zatem łączyć z odciskami w Laetoli. W artykule zamieszczonym w Natural History z marca 1990 roku Tuttie wyznał: "Mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju tajemnicą".
W tym kontekście wydaje się, więc uzasadnione rozważenie możliwości, o której nie wspomnieli ani Tuttie, ani Leakey. Około 3,6 min lat temu we Wschodniej Afryce mogły żyć istoty posiadające ludzkie ciało, które odpowiadałoby stopom o tym samym typie budowy. Być może, jak pokazuje ilustracja na stronie obok, współistniały one z bardziej małpokształtnymi formami. Choć ta archeologiczna interpretacja może być tak bardzo intrygująca, współczesne poglądy na temat ewolucji człowieka całkowicie ją odrzucają.
Jednak w latach 1984-1992, wraz ze wspomagającym nas badaczem Stephe-nem Bernathem, zgromadziliśmy dużą grupę materiałów, które kwestionują dzisiejsze koncepcje na temat ewolucji ludzkiego gatunku. Niektóre z tych świadectw, jak odciski stóp z Laetoli, odkryto całkiem niedawno, lecz o większości z nich naukowcy donosili już w wieku XIX i na początku naszego stulecia.
Nawet nie rozpatrując dokładnie tej starszej grupy znalezisk, można podejrzewać, że nie oceniono ich właściwie i, że z bardzo istotnych przyczyn nauka skutecznie się ich pozbyła. Wnikliwie przyjrzeliśmy się tej możliwości. Doszliśmy jednak do wniosku, iż jakość tych kontrowersyjnych materiałów nie jest ani lepsza, ani gorsza od odkryć, które rzekomo nie budzą żadnych wątpliwości i są zwykle podawane na poparcie współczesnych teorii o ewolucji człowieka.
W pierwszej części Zakazanej archeologii omawiamy dokładnie dużą liczbę kontrowersyjnych dowodów, które zaprzeczają obecnym poglądom na temat ewolucji ludzkiego gatunku. Przedstawiamy szczegółowo sposób, w jaki świadectwa te były systematycznie ukrywane, ignorowane lub zapominane, mimo że jakościowo (i ilościowo) cechują się one tą samą wartością naukową, co materiały potwierdzające akceptowane dziś wyjaśnienia o początkach ludzkości.
Gdy mówimy o ukrywaniu dowodów, nie mamy na myśli żadnych spiskowców działających na polu nauki i knujących diabelską intrygę, aby oszukać opinię publiczną. Chodzi nam raczej o ciągły, społeczny proces filtracji wiedzy, który wydaje się być nieszkodliwy, lecz w rzeczywistości ma poważne konsekwencje. Naszym zdaniem, pewne kategorie znalezisk po prostu niesprawiedliwie znikają z pola widzenia.
Ten rodzaj ukrywania danych ma miejsce od długiego czasu. W 1880 roku J. D. Whitney, geolog stanu Kalifornia w USA, opublikował szczegółowy przegląd rozwiniętych narzędzi kamiennych, które znaleziono w kalifornijskich kopalniach złota. Opisane przez niego artefakty5, w tym ostrza włóczni oraz kamienne moździerze i tłuczki, odkryto głęboko w szybach kopalni, poniżej grubych, nienaruszonych warstw lawy, w formacjach geologicznych datowanych na okres od 9 do ponad 55 min lat. W. H. Holmes ze Smithsonian Institution, jeden z najbardziej głośnych krytyków znalezisk kalifornijskich, napisał: "Gdyby profesor Whitney docenił w pełni historię ewolucji człowieka tak, jak rozumiemy ją dzisiaj, wahałby się głosić poglądy, które przedstawił [zdaniem Whit-neya ludzie żyli w Ameryce Północnej w bardzo odległych czasach], pomimo imponującego szeregu dowodów, z jakimi się zetknął". Innymi słowy, jeżeli fakty nie zgadzają się z faworyzowaną teorią, muszą zostać odrzucone, nawet, jeśli stanowią "imponujący szereg dowodów".
Takie podejście potwierdza najważniejszy problem, na który staramy się zwrócić uwagę w naszej książce. W społeczności naukowej istnieje pewien filtr wiedzy, który usuwa niepożądane informacje. Ten proces filtracji danych ma miejsce już od ponad wieku.
Dodatkowo, obok ogólnego procesu filtracji wiedzy, pojawiają się również przypadki bardziej bezpośredniego ukrywania pewnych faktów.
Na początku lat pięćdziesiątych Thomas E. Lee z Muzeum Narodowego w Kanadzie znalazł rozwinięte narzędzia kamienne w polodowcowych osadach Sheguiandah, stanowiska na wyspie Manitoulin leżącej w północnej części jeziora Huron. Geolog John Sanford dowodził, że najstarsze narzędzia z Sheguiandah mają przynajmniej 65 000 lat, a mogą mieć nawet 125 000. Zwolennicy standardowych poglądów na temat prehistorii Ameryki Północnej nie byli w stanie zaakceptować takiego datowania. Przypuszcza się, bowiem powszechnie, że człowiek przybył po raz pierwszy do Ameryki Północnej około 12 000 lat temu z obszaru Syberii.
Thomas Lee skarżył się: "Na odkrywcę stanowiska [Lee'ego] zrobiono nagonkę, w wyniku, której stracił on swoją posadę w administracji państwowej i przez długi czas pozostawał bezrobotny. Uniemożliwiono mu publikowanie materiałów, znaleziska zostały fałszywie przedstawione przez kilku znanych autorów [...] wiele artefaktów zniknęło w magazynach Muzeum Narodowego.
Z powodu odmowy zwolnienia odkrywcy dyrektor muzeum, który zaproponował opublikowanie monografii Sheguiandah, sam został wyrzucony z pracy i zmuszony do emigracji. Aby zdobyć kontrolę nad zaledwie sześcioma okazami z Sheguiandah, które nie zostały ukryte, wykorzystano osoby zajmujące prestiżowe i wpływowe stanowiska. Samo miejsce zamieniono natomiast w miejscowość turystyczną [...] Sheguiandah zmusiłoby ich do kłopotliwego wyznania, że wszystkowiedzący nie wiedzieli wszystkiego. Zmusiłoby ono do ponownego napisania prawie każdej książki w tej dziedzinie. Musiało zostać zniszczone. Zostało zniszczone".
W drugiej części Zakazanej archeologii dokonujemy przeglądu grupy akceptowanych materiałów, które są powszechnie wykorzystywane do potwierdzania dominujących obecnie poglądów na temat ewolucji człowieka. Rozważamy zwłaszcza status australopiteków. Większość antropologów twierdzi, że były one przodkami ludzi, którzy posiadali niemal małpią głowę, człekokształtne ciało i podobnie jak człowiek charakteryzowali się dwunożną postawą oraz dwunożnym sposobem chodzenia. Jednak część badaczy przedstawia przekonujące dowody, które przemawiają za radykalnie odmiennym poglądem. W ich opinii australopiteki były w dużym stopniu małpokształtnymi istotami, które prowadziły częściowo nadrzewny tryb życia i nie miały bezpośredniego związku z ewolucyjną linią ludzkiego gatunku.
W drugiej części naszej książki rozważamy również możliwość współistnienia prymitywnych hominidów i współczesnego gatunku człowieka nie tylko w odległej przeszłości, lecz również w czasach obecnych. Przez ponad ostatnie sto lat naukowcy zgromadzili świadectwa wskazujące, że istoty człekokształtne podobne do gigantopiteków, australopiteków, przedstawicieli gatunku Homo erectus i neandertalczyków żyją współcześnie w odludnych częściach świata. W Ameryce Północnej stworzenia te znane są jako sasquatch, w Azji Centralnej jako almas. W Afryce, Chinach, Azji Południowo-Wschodniej, Ameryce Środkowej i Południowej noszą one inne nazwy. Aby określić wszystkie istoty tego typu, niektórzy badacze używają ogólnego terminu "dziki człowiek". Naukowcy i lekarze donosili, że widzieli zarówno żywych, jak i martwych "dzikich ludzi". Natrafili również na ślady ich stóp. Zebrali ponadto tysiące relacji od zwykłych osób, które spotkały "dzikiego człowieka" i dotarli do podobnych opowieści zawartych w zapiskach historycznych.
Można zadać pytanie, dlaczego napisaliśmy tę książkę, jeżeli nie mamy w tym jakiegoś zasadniczego celu. Jednak w rzeczywistości cel taki istnieje.
Richard Thompson i ja jesteśmy członkami Bhaktivedanta Institute, naukowej gałęzi Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszny, instytutu, który zajmuje się badaniem relacji pomiędzy współczesną nauką a obrazem świata przedstawionym w literaturze wedyjskiej wywodzącej się z Indii.
Z literatury tej otrzymujemy informację, że ludzkość ma bardzo długą historię. W celu przeprowadzenia systematycznych badań nad istniejącym piśmiennictwem naukowym dotyczącym dziejów człowieka zaprezentowaliśmy myśl wedyj-ską w formie teorii, która zakłada, że różne istoty człekokształtne i małpokształtne współistniały ze sobą przez długi okres.
Zaczerpnięcie tego teoretycznego poglądu z literatury wedyjskiej nie powinno go dyskwalifikować. Wybór teorii może pochodzić z różnych źródeł - osobistej inspiracji, wcześniejszych teorii, sugestii przyjaciela, filmu itd. W rzeczywistości, nie źródło danej koncepcji jest istotne, lecz jej zdolność wyjaśnienia obserwowanych zjawisk.
Z uwagi na objętość niniejszego opracowania nie byliśmy w stanie rozwinąć tu naszych, alternatywnych wobec współczesnych teorii o pochodzeniu ludzkiego gatunku, poglądów. Z tego względu planujemy napisać kolejną książkę, która szerzej przedstawi wyniki naszych badań w tej dziedzinie na tle wedyjskiego źródła informacji.
W tym momencie chciałbym powiedzieć też kilka słów o mojej współpracy z Richardem Thompsonem. Richardjest naukowcem z wykształcenia - matematykiem, który opublikował akceptowane przez świat nauki artykuły i książki z zakresu takich dziedzin, jak: biomatematyka, teledetekcja, geologia czy fizyka. Ja sam nie jestem naukowcem z wykształcenia. Od 1977 roku piszę i redaguję książki oraz magazyny publikowane przez Bhaktivedanta Book Trust.
W 1984 roku Richard poprosił swojego asystenta Stephena Bernatha o zebranie informacji na temat pochodzenia człowieka i jego dziejów. W dwa lata później poprosił mnie, abym zajął się tym materiałem i opracował go w formie książki.
Gdy przeglądałem informacje dostarczone przez Stephena, uderzyła mnie bardzo niewielka liczba raportów naukowych między rokiem 1859, kiedy to Darwin wydał swoją pracę O pochodzeniu gatunków, a rokiem 1894, w którym Eugene Dubois opublikował relację dotyczącą "człowieka jawajskiego". Zaintrygowany tym odkryciem, poprosiłem Stephena, aby dotarł do książek antropologicznych z końca XIX wieku i początków naszego stulecia. Znalazłem w nich, w tym we wczesnym wydaniu Fossil Men Marcellina Boule'a, bardzo negatywne opinie na temat licznych sprawozdań naukowych pochodzących z omawianego okresu. Śledząc przypisy, dotarliśmy do kilku przykładowych relacji tego typu. Większość z nich została napisana przez dziewiętnastowiecznych uczonych i zawierała opisy nacinanych kości, narzędzi kamiennych oraz w pełni ludzkich szczątków szkieletowych, które znaleziono w nieoczekiwanie starych kontekstach geologicznych. Jakość tych raportów nie budziła zastrzeżeń. Odpowiadały one na wiele możliwych wątpliwości. Zachęciło mnie to do przeprowadzenia bardziej systematycznych poszukiwań.
Odkrywanie tych zapomnianych relacji wymagało kolejnych trzech lat. Wraz ze Stephenem Bemathem zdobyliśmy rzadko spotykane materiały z konferencji naukowych z całego świata i razem przetłumaczyliśmy je na język angielski.
Rękopis oparty na zgromadzonych materiałach powstawał przez kilka następnych lat. Przez cały ten okres niemal codziennie dyskutowałem z Richardem na temat znaczenia posiadanego materiału i jak najlepszego sposobu zaprezentowania go.
Większość informacji zawartych w Rozdziale 6. Stephen otrzymał od Rona Calaisa, który uprzejmie przysłał nam wiele kopii oryginalnych raportów posiadanych w swych archiwach. Virginia Steen-McIntyre była na tyle życzliwa, że dostarczyła nam swoją korespondencję o datowaniu Hueyatlaco, stanowiska w Meksyku. Rozmawialiśmy również z Ruth D. Simpson z San Bernardi-no County Museum na temat narzędzi kamiennych, a z Thomasem A. Demere z Muzeum Historii Naturalnej w San Diego o śladach zębów rekinów na kościach.
Kończąc ten krótki wstęp, zachęcamy Czytelników do przekazywania nam informacji, które mogą być dla nas interesujące, zwłaszcza jako nowy materiał do przyszłych edycji tej książki.


Michael A. Cremo,
Pacific Beach, Kalifornia,
26 marca 1994




3. W myśl najbardziej rozpowszechnionych poglądów paleoantropologicznych istoty określane jako australopiteki obejmują grupę gatunków, które tworzą rodzaj Australopithecus.

4. Inaczej antropoidów, małp bezogoniastych (dziś goryle, orangutany, szympansy, gibony). Język angielski określa je slowem "apes", w odróżnieniu od określenia "nonkey" - małpa zwierzokształtna, z reguły ogoniasta.

5. Pozostatosci celowego działania człowieka lub, w myśl teorii ewolucji, jego przodków.

6. Według standardowych podziałów teksokonicznych hominidy (inaczej człowiekowate) stanowią rodzinę, na którą składają się dwa rodzaje - Homo i Australopithecus.



Źródło:
"Zakazana archeologia".



C.D.N. ....



BTW; Jest to koniec wstępu i niebawem zacznę podawac następne fragmenty już omawianych znalezisk, szczątków i artefaktów, sprawa po sprawie. Rozdziały będą podawane w odrębnym temacie, który powstanie za chwilę ;)

  • 0

#4 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Część I

Odkrycia kwestionujące teorię ewolucji



Rozdział 1

Pieśń "Czerwonego Lwa" -Darwin i ewolucja człowieka



Pewnego wieczoru 1871 roku członkowie brytyjskiego towarzystwa wykształconych dżentelmenów "Czerwonych Lwów" zgromadzili się w Edynburgu w Szkocji, aby ucztować wesoło, zabawiając się humorystycznymi piosenkami i przemowami. Lord Neaves, znany dobrze ze swoich dowcipnych wierszy, wystąpił przed zgromadzonymi "Lwami" i zaśpiewał 12 zwrotek piosenki, którą ułożył na temat Powstawania gatunków a la Darwin. Wśród nich znalazła się i ta:

Małpa z giętkim kciukiem I dużym mózgowiem, Już będąca przy wymowie, Urządziła stan wszechrzeczy I nie wolno j ej zaprzeczyć!

Jego słuchacze odpowiedzieli, jak to zwykle bywało wśród "Czerwonych Lwów", delikatnym pomrukiem i poprawianiem klap swoich surdutów.
Dokładnie dwanaście lat po opublikowaniu przez Charlesa Darwina w 1859 roku pracy O powstawaniu gatunków rosnąca liczba naukowców i innych wykształconych osób uważała za niemożliwe, wręcz śmieszne, przypuszczenie, że ludzie nie są niczym więcej niż tylko zmodyfikowanymi potomkami małpokształtnych istot. W samym tekście O powstawaniu gatunków Darwin jedynie krótko poruszył problem początków człowieka, stwierdzając na ostatnich stronach: "Na temat pochodzenia człowieka i jego historii zostanie rzucone światło". Jednak mimo ostrożności Darwina wiadomo było, że nie postrzega on ludzkości jako wyjątku od swojej teorii, w myśl, której jeden gatunek rozwija się z drugiego.


Darwin przemawia

Dopiero w 1871 roku Darwin przedstawił kolejną pracę, O pochodzeniu człowieka, która wyrażała jego szczegółowe poglądy na temat ewolucji gatunku. Wyjaśniając tę zwłokę, Darwin napisał: "Przez wiele informacje o początkach człowieka bez jakiejkolwiek intencji publikowania czegoś na ten temat, a raczej z postanowieniem nie wywoływania w ten sposób uprzedzeń wobec moich poglądów. Wydawało mi się, że wystarczy wspomnieć w pierwszym wydaniu O powstawaniu gatunków, iż dzięki tej publikacji ťna temat pochodzenia człowieka i jego historii zostanie rzucone światło", co oznacza, że ludzki gatunek również należy włączyć w jakąś ogólną teorię, która weźmie pod uwagę sposób, w jaki pojawił się on na Ziemi".
W pracy O pochodzeniu człowieka Darwin wyraźnie zaprzeczył szczególnej pozycji naszego gatunku. "W ten sposób dowiadujemy się - powiedział - że człowiek jest potomkiem włochatego, ogoniastego zwierzęcia czworonożnego, prawdopodobnie o nadrzewnym trybie życia, zamieszkującego obszar Starego Świata7". Było to śmiałe stwierdzenie, choć brakowało mu najbardziej przekonującego dowodu - skamieniałości gatunku przejściowego między starożytnymi małpami człekokształtnymi a współczesnymi ludźmi.
Z wyjątkiem dwóch niepewnie datowanych czaszek neandertalskich z Niemiec i z Gibraltaru oraz kilku innych, słabo opisanych znalezisk o współczesnej morfologii, nauka nie dysponowała wówczas skamieniałymi szczątkami hominidów. Fakt ten stał się wkrótce bronią w rękach przeciwników sugestii, Darwina, że ludzie wywodzą się od małpokształtnych przodków. "Gdzie - pytali oponenci - są skamieniałości, które mogą to udowodnić?"
Obecnie jednak, niemal bez wyjątku, paleoantropolodzy sądzą, że udowodnili teorię Darwina, odkrywając skamieniałych przodków człowieka na terenie Afryki, Azji i na innych kontynentach.


Pojawienie się hominidów

Tabela 1.1(niestety z braku obrazków wersji elektronicznej nie zdołałem przenieśc ilustracji na forum) przedstawia współczesny, uznany powszechnie, system epok geologicznych. Jest on stałym punktem odniesienia w naszych badaniach nad historią człowieka i podobnych do niego istot. Jednak przedstawione przez nas odkrycia mogą wymuszać poważną korektę przyjętej skali czasu.
Według dzisiejszych poglądów ewolucyjnych pierwsze istoty małpokształtne pojawiły się w epoce oligocenu (datowanej na 25-38 min lat), natomiast pierwsze małpy człekokształtne, należące do tej samej linii genealogicznej, co człowiek, wykształciły się w młócenie (datowanym na 5-25 min lat). Małpy te klasyfikuje się najogólniej jako jeden rodzaj - Dryopithecus.
Następnie nadeszła epoka pliocenu (datowana na 2-5 min lat). Podaje się, że w zapisie skalnym z tego okresu pojawiły się pierwsze hominidy, czyli człekokształtne ssaki o wyprostowanej postawie ciała. Najwcześniejszymi znanymi hominidami są australopiteki - dosłownie "południowe małpy" -których wiek geologiczny określa się na 4 min lat. Paleoantropolodzy twierdzą, że te prawie ludzkie istoty miały 1,2-1,5 m wysokości, a pojemność ich puszki mózgowej wahała się w granicach 300-600 cm3. Według dominujących poglądów ciało australopiteków przypominało ciało współczesnego człowieka, jedynie głowa posiadała cechy zarówno małpie, jak i ludzkie.
Przyjmuje się, że około 2 min lat temu, na początku plejstocenu (epoka ta datowana jest na
2 000 000 -10 000 lat), z jednej gałęzi australopiteków rozwinął się gatunek określany mianem Homo habilis8. Wydaje się, iż z wyjątkiem pojemności puszki mózgowej, która według obecnych szacunków była większa i wynosiła 600-750 cm3, przypominał on australopiteki.
Zdaniem naukowców akceptujących teorię ewolucji około 1,5 min lat temu Homo habilis dał początek kolejnemu hominidowi - Homo erectus9 (obejmującemu tzw. "człowieka jawajsidego" i "człowieka pekińskiego"). Według powszechnej opinii przedstawiciele tego gatunku osiągali 1,5-1,8 m wysokości, a pojemność ich puszki mózgowej wahała się między 700 a 1300 cm3. Większość paleoantropologów sądzi obecnie, że podobnie jak australopiteki i Homo habilis, przypominali oni współczesnego człowieka. Czoło Homo erectus było jednak cofnięte za masywnymi wałami nadoczodołowymi. Szczęki i zęby osiągały duże rozmiary, a żuchwa nie miała wykształconej brody. Przyjmuje się, że Homo erectus żył w Afryce, Azji i Europie do około 200 000 lat temu.
W myśl dzisiejszych koncepcji naukowych w pełni ludzki gatunek - Homo sapiens sapiens10 -rozwinął się stopniowo z Homo erectus. Zdaniem paleoan-tropologów około 300 000-400 000 lat temu pojawił się pierwszy, wczesny Homo sapiens, określany też jako archaiczny Homo sapiens. Podaje się, że pojemność jego puszki mózgowej była niemal tak duża, jak u współczesnego człowieka, choć wciąż posiadał on pewne cechy Homo erectus, na przykład masywną czaszkę, cofnięte czoło i duże wały nadoczodołowe. Cechy te nie były już jednak tak bardzo rozwinięte. Przykłady tego typu znalezisk pochodzą ze Swanscombe w Anglii, Steinheim w Niemczech oraz Fontechevade i Arago we Francji. Czaszki tej kategorii posiadają również do pewnego stopnia cechy neander-talskie, dlatego są także klasyfikowane jako okazy pre-neandertalskie. W opinii większości uczonych zarówno ludzie, jak i klasyczni, zachodnioeuropejscy neandertalczycy" rozwinęli się z pre-neandertalskiego typu hominidów, czyli wczesnego Homo sapiens.
Na początku XX wieku niektórzy badacze uważali, że neandertalczycy z okresu ostatniego zlodowacenia12, znani właśnie jako klasyczni, zachodnioeuropejscy neandertalczycy, byli bezpośrednimi przodkami współczesnych istot ludzkich. Posiadali oni większy mózg niż Homo sapiens sapiens, znacznie większą twarz i szczęki, niższe, pochylone do tyłu czoło i masywne wały nadoczodołowe. Pozostałości neandertalczyków znajdywane są w osadach plejstoceńskich sprzed 30 000 -150 000 lat. Jednak odkrycie wczesnego Homo sapiens w warstwach o wiele starszych niż 150 000 lat skutecznie usunęło klasycznych, zachodnioeuropejskich neandertalczyków z linii ewolucyjnej prowadzącej od Homo erectus do Homo sapiens sapiens (ił. 1.1).
Typ człowieka znany jako człowiek z Cro-Magnon13 pojawił się w Europie około 30 000 lat temu i charakteryzował się w pełni współczesną anatomią. Naukowcy mówią zazwyczaj, że Homo sapiens sapiens pojawił się po raz pierwszy mniej więcej 40 000 lat temu w Afryce. Jednak w związku z odkryciami dokonanymi na terenie Afryki Południowej14 i w innych miejscach, wielu uczonych twierdzi dziś, iż ukształtował się on 100 000 lat temu, a może wcześniej.
Pojemność puszki mózgowej współczesnych ludzi waha się w granicach 1000-2000 cm3. Jak można łatwo zaobserwować, nie istnieje związek między rozmiarami mózgu a inteligencją człowieka. Pojemność puszki mózgowej bardzo inteligentnych osób wynosi niekiedy 1000 cm3, a ludzie niedorozwinięci mogą mieć mózg o objętości 2000 cm3.
Obecne koncepcje naukowe dotyczące początków ludzkiego gatunku nie wyjaśniają dokładnie gdzie, kiedy i jak z australopiteków rozwinął się Homo habilis, z Homo habilis - Homo erectus bądź z Homo erectus - współczesny człowiek. Mimo to, większość paleoantropologów zgadza się z poglądem, że tylko w pełni ludzkie istoty pojawiły się w Nowym Świecie15. Przyjmuje się, iż wcześniejsze stadia ewolucji, począwszy od australopiteków, miały miejsce jedynie na obszarze Starego Świata, a pierwsi ludzie przybyli do Nowego Świata około 12 000 lat temu, choć zdaniem niektórych naukowców być może już w późnym plejstocenie, czyli 25 000 lat temu.
Do dziś istnieje wiele luk w hipotetycznym zapisie skalnym dotyczącym pochodzenia człowieka. Niemal zupełnie brak na przykład skamieniałości łączących człekokształtne małpy mioceńskie, takie jak driopiteki, z plioceń-skimi przodkami współczesnych małp antropoidalnych i ludzi, zwłaszcza, jeśli chodzi o okres 4-8 min lat temu.
Być może to prawda, że kiedyś zostaną odnalezione skamieniałości, które wypełnią te luki. Jednak, co jest niezwykle ważne, nie ma powodu, by przypuszczać, iż te nowe znaleziska będą potwierdzać teorie ewolucyjne. Jak zareagujemy, jeżeli w pełni ludzkie szczątki pojawią się w starszych osadach niż te, w których odkryto szczątki driopiteków? Nawet gdyby okazało się, że współczesny gatunek człowieka istniał l min lat temu, czyli 4 min lat po zniknięciu w późnym młócenie driopiteków, byłoby to już wystarczające do odrzucenia dzisiejszych wyjaśnień na temat pochodzenia ludzkiego gatunku.
W rzeczywistości, znaleziska, które przeczą poglądom o ewolucji człowieka już odnaleziono. Zostały one jednak utajone lub dla wygody zapomniane. O wielu z nich donoszono w XIX wieku - po opublikowaniu przez Darwina pracy O powstawaniu gatunków, przed wydaniem, której nie odkryto żadnych istotnych materiałów z wyjątkiem "człowieka neandertalskiego". W pierwszych latach darwinizmu nie istniała, więc jasno ustalona teoria o początkach ludzkości, której można byłoby bronić na polu nauki, a niektórzy naukowcy dokonali wówczas i opisali wiele odkryć, o jakich nie wspomniano by teraz na stronach bardzo szanowanych i akademickich pism.
Większość tych skamieniałości i artefaktów znaleziono przed odkryciem pierwszego protoludzkiego, hominida, jaki według zwolenników teorii ewolucji istniał w okresie między driopitekami a współczesnymi ludźmi. Był to tzw. "człowiek jawajski" znaleziony przez Eugene Dubois w warstwach środkowo-plejstoceńskich, datowanych na 800 000 lat. Odkrycie to stało się punktem odniesienia dla dalszych badań. Od tego momentu naukowcy przestali oczekiwać, że znajdą artefakty bądź ludzkie szczątki w osadach z tego samego okresu lub epok wcześniejszych. Jeżeli odkrywali takie znaleziska, dochodzili do wniosku, że jest to niemożliwe i wymyślali sposób, aby skompromitować dane odkrycie jako pomyłkę, złudzenie lub oszustwo. Jednak zanim odkryto "człowieka jawajskiego", szanowani, dziewiętnastowieczni uczeni znaleźli w bardzo starych warstwach wiele szczątków szkieletowych w pełni ludzkich istot. Odkryli również różnorodne narzędzia kamienne i kości zwierząt noszące ślady działania człowieka.


7. Pojęcie " Stary Świat" obejmuje obszar Europy, Afryki i Azji.

8. Dosłownie "człowiek zręczny" - termin zapożyczony z języka łacińskiego.

9. Inaczej "człowiek wyprostowany" - także określenie łacińskie.

10. w języku łacińskim termin ten znaczy "człowiek rozumny". '' Po łacinie Homo sapiens neanderthalensis - "rozumny człowiek neandertalski". Nazwa tych istot wywodzi się od stanowiska w dolinie Neandertal w Niemczech, gdzie po raz pierwszy odkryto ich szczątki.

12. Inaczej glacjalu.

13. Paleoantropolodzy określają w ten sposób pierwsze europejskie populacje Homo sapiens sapiens. Nazwa ta pochodzi od stanowiska we Francji.

14. W niniejszym opracowaniu termin ten oznacza z reguły Republikę Południowej Afryki (RPA). Ponieważ jednak nazwa RPA jest rzadko stosowana w dotychczasowej literaturze specjalistycznej na gruncie polskim, pozostawiam częściej spotykaną wersję nazwy tego państwa.

15. Pojęcie "Nowy Świat" obejmuje obszar obu Ameryk.


Wybrane zasady epistologii

Zanim rozpoczniemy przegląd odrzucanych i akceptowanych dziś przez naukę znalezisk związanych z dziejami ludzkiego gatunku, przedstawimy kilka zasad epistemologicznych, których sami staraliśmy się przestrzegać. W słowniku Webstera 'New Worid Dictionary epistemologia zdefiniowana jest jako "badanie bądź teoria pochodzenia, charakteru, metod i ograniczeń wiedzy". Kiedy studiujemy materiały naukowe, należy mieć na uwadze naturę, metody i ograniczenia wiedzy, w przeciwnym razie możemy ulec złudzeniu. Znaleziska prehistoryczne mają pewne zasadnicze ograniczenia, które należy podkreślić.
Po pierwsze, wiążą się one z rzadkimi odkryciami, których nie można powtórzyć. Część naukowców zdobyła duże uznanie dzięki kilku słynnym odkryciom, pozostali natomiast, a jest ich zdecydowana większość, przez całą swą karierę nie dokonali nawet jednego znaczącego odkrycia.
Po drugie, kiedy już dokona się odkrycia, główne dowody świadczące o jego charakterze są niszczone podczas badań i wiedzę o nich czerpiemy jedynie z relacji przekazanych przez odkrywców. Na przykład jedną z najbardziej istotnych cech skamieniałości jest ich pozycja stratygraficzna16. Gdy jednak znalezisko zostanie już wydobyte z ziemi, bezpośrednie dowody wskazujące na miejsce, w którym je odkryto, ulegają zniszczeniu. W tej sytuacji musimy po prostu polegać na rzetelności relacji osoby dokonującej odkrycia. Można oczywiście powiedzieć, że chemiczne cechy skamieniałości bądź inne ich właściwości wskazują na miejsce ich odkrycia, i w pewnych przypadkach rzeczywiście tak jest, jednak nie zawsze istnieje możliwość przeprowadzenia odpowiednich badań w tym zakresie. Poza tym nawet w przypadku takich analiz musimy polegać na raportach naukowych o chemicznych i fizycznych cechach warstw, z których według odkrywców pochodzą dane znaleziska.
Osoby dokonujące ważnych odkryć nie mogą czasami odnaleźć drogi powrotnej do miejsca odkrycia. Po kilku latach stanowiska prehistoryczne są nieuchronnie niszczone, na przykład przez erozję, rozległe badania naukowe czy rozwój przemysłowy: kopalnie odkrywkowe, budowę domów itd. Nawet współczesne wykopaliska archeologiczne, podczas których drobiazgowo rejestruje się szczegóły, niszczą rejestrowane elementy. W tej sytuacji na poparcie wielu zasadniczych stwierdzeń nadal pozostają do dyspozycji jedynie pisemne sprawozdania badaczy. Ponadto wiele istotnych odkryć rejestruje się z niewystarczającą dokładnością.
Osoba pragnąca zweryfikować raporty paleoantropologiczne będzie, więc miała duże trudności z poznaniem rzeczywistego stanu rzeczy, nawet, jeśli uda się na miejsce danego odkrycia. Ograniczenia związane z czasem i pieniędzmi to oczywiście dodatkowe utrudnienie, które powoduje, że osobiście można sprawdzić zaledwie niewielki procent stanowisk prehistorycznych.
Kolejny problem polega na tym, iż fakty z dziedziny paleoantropologii, czy też archeologii, rzadko, kiedy bywają prostymi do obserwacji zjawiskami. Badacz danego stanowiska może na przykład uznać, że znalezione skamieniałości zostały poddane procesowi wietrzenia w obrębie pewnego poziomu wczesnoplej-stoceńskiego. Jednak to pozornie proste stwierdzenie może zależeć od wielu obserwacji i argumentów dotyczących różnych zjawisk: zaburzeń uskokowych, możliwości nagłego osuwania się pokładów, obecności lub braku warstwy osadowej na stoku wzgórza, istnienia ponownie napełnionego żlebu itd., Jeżeli oprzemy się na relacji drugiej osoby obecnej na stanowisku, może okazać się, że omawia ona wiele ważnych szczegółów, o których nie wspomniał nasz pierwszy świadek.
Obserwatorzy czasami wręcz zaprzeczają sobie nawzajem, a ich zmysły i pamięć są niedoskonałe. Osoba znajdująca się na badanym stanowisku może dostrzegać pewne elementy, lecz nie zauważać innych istotnych faktów. Część z nich mogliby dostrzec kolejni obserwatorzy, jednak może okazać się to niemożliwe, ponieważ miejsce odkrycia stało się w międzyczasie niedostępne.
Następny problem to nieuczciwość badaczy. Może ona mieć charakter nawet przemyślanej mistyfikacji. Tak było w przypadku Piltdown. Jak zobaczymy, aby rozwikłać tego rodzaju zagadkę, potrzeba zarówno zdolności detektywistycznych Sherlocka Holmesa, jak i wszelkich udogodnień współczesnego laboratorium sądowego.
Niestety zawsze może istnieć silny motyw dokonania świadomego bądź nieświadomego oszustwa, dla sławy i zaszczytów spadających na odkrywcę domniemanego przodka człowieka.
Rozmijanie się z prawdą ma również miejsce wówczas, gdy zwyczajnie nie opisuje się zjawisk sprzecznych z oczekiwaniami odkrywcy. Jak zauważymy w trakcie czytania tej książki, niektórzy badacze znajdywali artefakty w określonych warstwach, lecz nie relacjonowali tego, sądząc, że znaleziska te nie mogą mieć tylu lat, ile mają osady, w których je odkryli. Zdarza się to bardzo często, ponieważ nasze zmysły są niedoskonałe i jeśli widzimy coś, co wydaje się nam niemożliwe, wówczas w naturalny sposób podejrzewamy własną pomyłkę (czasami rzeczywiście możemy się mylić). Zniekształcanie prawdy poprzez zaniechanie opisów istotnych zjawisk wynika, więc z ograniczenia ludzkiej natury, które ma niestety niekorzystny wpływ na empiryczny proces poznawania rzeczywistości.
Wady paleoantropologii nie ograniczają się jedynie do czynności odkrywania i wydobywania znalezisk. Dotyczą one również współczesnych, chemicznych i radiometrycznych, badań chronologicznych. Można na przykład sądzić, że datowanie metodą węgla "C obejmuje prostą procedurę, która w niezawodny sposób dostarcza danych, czyli określa wiek badanego obiektu. Okazuje się jednak, iż badania chronologiczne wiążą się ze skomplikowanymi analizami tożsamości posiadanych próbek, ich historii oraz możliwych zanieczyszczeń. Rozważania te mogą prowadzić do odrzucenia pewnych wstępnie uzyskanych wyników i zaakceptowania innych rezultatów na podstawie złożonych argumentów, które rzadko są przedstawione w jasny sposób. I tutaj pewne elementy mogą być zbyt złożone, niekompletne i w dużym stopniu niedostępne dla kolejnej weryfikacji.
Powyższe ograniczenia paleoantropologii skłaniają do wniosku, że w tej dziedzinie badań w dużym stopniu musimy opierać się na studiach porównawczych istniejących raportów naukowych. Choć w muzeach znajdują się same skamieniałości i artefakty, to jednak większość z głównych dowodów nadających znaczenie tym znaleziskom istnieje jedynie w postaci pisemnych relacji. Przekazywane przez nie informacje mogą być jednak niekompletne, a przecież nawet najdrobniejsze fakty w tej dziedzinie wiedzy często pociągają za sobą złożone, trudne do rozwiązania problemy. Wszystko to powoduje, iż niełatwo tu dojść do prawdy i ostatecznych konkluzji.
Co zatem możemy zrobić? Naszym zdaniem, istotne jest porównywanie jakości dostępnych raportów. Choć nie mamy dostępu do samych badań, które już przeprowadzono, ani do odkrytych znalezisk, możemy bezpośrednio studiować relacje na ich temat i obiektywnie je porównywać.
Zbiór sprawozdań dotyczących konkretnych odkryć można ocenić na podstawie ich dokładności, logiki oraz spójności podanych argumentów. Można też rozważyć czy przedstawiono i wyjaśniono w nich, alternatywne wobec zaprezentowanej teorii, stanowiska. Autentyczność relacjonowanych zjawisk musi być przyjmowana do pewnego stopnia na wiarę, powinniśmy więc również brać pod uwagę kwalifikacje obserwatorów i odkrywców. Jeżeli na podstawie powyższych kryteriów dwa zbiory raportów są tak samo wiarygodne, powinny być traktowane jako dowody o tej samej wartości naukowej. Oba mogą zostać zaakceptowane, odrzucone bądź uznane za niepewne. Byłoby jednak rzeczą niewłaściwą zaakceptować jedną grupę relacji, odrzucając drugą. Szczególnie nieprawidłowym postępowaniem byłoby natomiast przyjęcie jednego zestawu raportów jako dowodu potwierdzającego daną teorię i ukrywanie drugiej grupy świadectw, co czyniłoby ją niedostępną dla innych badaczy
W naszej książce stosujemy proponowane wyżej podejście do dwóch specyficznych zestawów sprawozdań naukowych. Pierwsza grupa tych raportów składa się z relacji na temat artefaktów i pozostałości ludzkich szkieletów, które w świetle poglądów o ewolucji człowieka można uznać za chronologiczne anomalie. Zostały one w większości odkryte u schyłku XIX wieku i na początku naszego stulecia. Omawiamy je w pierwszej części książki. Drugi zestaw sprawozdań obejmuje raporty o artefaktach i szczątkach szkieletowych przyjmowanych w nauce jako potwierdzenie współczesnych hipotez na temat ewolucji ludzkiego gatunku. Pochodzą one z okresu od końca XIX wieku, do lat osiemdziesiątych obecnego stulecia. Przedstawiamy je w drugiej części naszej pracy. Z powodu naturalnych powiązań między poszczególnymi odkryciami niektóre znaleziska stanowiące anomalie zostaną tutaj również wspomniane.
Naszym zdaniem, mimo postępu paleoantropologii w XX wieku jakość sprawozdań w obu tych zestawach jest w istocie rzeczy taka sama. Z tego względu sądzimy, iż nie jest właściwe akceptowanie jednej grupy relacji a odrzucanie drugiej. Takie podejście ma poważne konsekwencje dla teorii o ewolucji człowieka. Jeżeli odrzucimy pierwszy zbiór raportów (znaleziska-anomalie) i konsekwentnie drugi zestaw sprawozdań (znaleziska obecnie akceptowane), poglądy o ewolucji ludzkiego gatunku zostaną pozbawione istotnej części swej empirycznej podstawy. Jeżeli jednak przyjmiemy pierwszą grupę raportów, musimy wtedy uznać istnienie inteligentnych istot wytwarzających narzędzia w tak odległych epokach geologicznych, jak miocen, czy nawet eocen. Gdy uznamy ponadto autentyczność prezentowanych w tych raportach znalezisk szczątków szkieletowych, musimy konsekwentnie zaakceptować obecność człowieka w tak odległych czasach. Nie tylko zaprzecza to współczesnym teoriom o ewolucji ludzkiego gatunku, lecz poddaje również w wątpliwość cały obraz ewolucji ssaków w erze kenozoicznej17.


16. Położenie w warstwach.

17. Jej początek datuje się na około 65 min lat.



Źródło: "Zakazana archeologia"



C.D.N. ...
  • 0

#5

Chessman.
  • Postów: 1031
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Nie lepiej zamieścić całą książkę gdzieś na serwer, albo coś?
  • 0

#6

tatik.
  • Postów: 1982
  • Tematów: 291
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie lepiej zamieścić całą książkę gdzieś na serwer, albo coś?



Bez przesady ten biedny forumowicz wszystko przepisuje ręcznie żeby się z nami podzielić
a tu taka pochwała :wall:
  • 0



#7

Chessman.
  • Postów: 1031
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Jeżeli przepisuje to przepraszam, ale raczej wkleja z ebooka :)
  • 0

#8 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Rozdział 2



Nacinane i łamane kości - początek oszustwa


Nacinane i łamane celowo kości zwierząt stanowią ważną grupę znalezisk świadczących o istnieniu człowieka w starożytności. Zaczęto je uważnie badać w połowie XIX wieku i do dziś pozostały one obiektem obszernych analiz.
Przez kilkadziesiąt lat od momentu opublikowania pracy Darwina O powstawaniu gatunków wielu naukowców znajdowało nacinane kości wskazujące na obecność ludzi w pliocenie, młócenie, a nawet we wcześniejszych epokach. Ich przeciwnicy twierdzili, że znaki i pęknięcia zaobserwowane na skamieniałych kościach były wynikiem działania lądowych zwierząt mięsożernych, rekinów lub ciśnienia geologicznego. Jednak odkrywcy prezentowali bardzo przekonujące kontrargumenty. Razem z nacinanymi kośćmi znajdywano narzędzia kamienne, a przy pomocy eksperymentów, w których je wykorzystywano, udawało się wykonać na świeżej kości znaki identyczne z tymi, jakie znaleziono na skamieniałościach. Aby odróżnić intencjonalne18 nacięcia od nacięć pozostawionych przez zęby rekina bądź jakiegokolwiek innego zwierzęcia, naukowcy używali mikroskopów. W wielu przypadkach zaobserwowane znaki znajdowały się w miejscach właściwych dla charakterystycznych zabiegów rzeźniczych.
Mimo to raporty o nacinanych i łamanych kościach, świadczące o obecności człowieka w pliocenie i we wcześniejszych epokach, nie występują obecnie w akceptowanym zestawie świadectw naukowych. Odrzucanie ich może być jednak niesprawiedliwe.
Na podstawie niekompletnych materiałów, rozważanych dziś gorliwie, uczeni utrzymujący ewolucyjne poglądy doszli do wniosku, że Homo sapiens sapiens pojawił się stosunkowo niedawno. Jednak w świetle dowodów zawartych w tym rozdziale wygląda na to, że niektórzy ludzie nauki oszukują samych siebie.



St. Prest, Francja

W kwietniu 1863 roku Jules Desnoyers z Muzeum Narodowego we Francji przybył do St. Prest, miejscowości w północno-zachodniej części tego kraju, aby zbierać skamieniałości. W piaszczystych żwirach odkrył część kości piszczelowej nosorożca. Zauważył na niej serię wąskich rowków. Jego zdaniem część z nich wykonano ostrym nożem bądź ostrzem krzemiennym. Desnoyers zaobserwował ponadto małe, koliste znaki, które najprawdopodobniej również wykonano zaostrzonym narzędziem. Sprawdził następnie zbiory skamieniałości z St. Prest znajdujące się w muzeum w Chartres i Paryskiej Szkole Górniczej. Zauważył, że noszą one te same typy znaków. O swoich znaleziskach powiadomił Francuską Akademię Nauk19.
Niektórzy współcześni naukowcy datują stanowisko w St. Prest na późny pliocen. Jeżeli Desnoyers właściwie ocenił, że znaki na wielu kościach wykonano narzędziami krzemiennymi, oznaczałoby to, iż istoty ludzkie żyły we Francji ponad 2 min lat temu. Mogłoby się wydawać, że nie ma niczego niewłaściwego w takim stwierdzeniu, a jednak współczesna paleoantropologia zdecydowanie odrzuca tego typu poglądy. Obecność w tym czasie w Europie istot używających kamiennych narzędzi w wyszukany sposób wydaje się być prawie niemożliwa. Przyjmuje się powszechnie, że u schyłku epoki pliocenu, około 2 min lat temu, współczesny gatunek człowieka jeszcze nie istniał. Jedynie w Afryce powinniśmy wówczas spodziewać się prymitywnych przodków ludzi - australopiteków i Homo habilis (uważa się, że to właśnie Homo habilis jako pierwszy wytwarzał narzędzia).
Według innych naukowców stanowisko w St. Prest może pochodzić z mniej odległych czasów i mieć 1,2-1,6 mln lat. Mimo to nacinane kości wciąż stanowiłyby chronologiczną anomalię na tle ewolucyjnych poglądów.
Nawet w XIX wieku odkrycia z St. Prest wywoływały kontrowersje. Oponenci twierdzili, że zaobserwowane znaki to ślady narzędzi robotników, którzy wykopywali kości. Desnoyers wykazał jednak, iż nacięcia pokryte są takimi samymi osadami mineralnymi, jak pozostała część powierzchni skamieniałych kości. Zdaniem wybitnego brytyjskiego geologa Sir Charlesa Lyella kontrowersyjne znaki były śladami zębów gryzonia. Francuski prehistoryk Gabriel de Mortiiiet stwierdził jednak, że zwierzęta nie mogły pozostawić tego rodzaju znaków i zaproponował inne wyjaśnienie. Według niego ślady powstały w wyniku oddziaływania ostrych kamieni, które przesuwały się pod wpływem ciśnienia geologicznego. Desnoyers odpowiedział na tę hipotezę: "Wiele nacięć powstało wskutek późniejszego tarcia, które było rezultatem transportu bądź ruchu kości wśród piasków i żwirów. Wyżłobione w ten sposób znaki mają zasadniczo odmienny charakter od wcześniejszych śladów i prążków".
Kto miał rację, Desnoyers czy de Mortiiiet? Niektórzy uczeni uważali, że spór ten można by rozstrzygnąć, jeśli w żwirach St. Prest udałoby się znaleźć narzędzia krzemienne, które byłyby w oczywisy sposób produktami działania człowieka. Louis Bourgeois, duchowny i wybitny paleontolog, zbadał dokładnie stanowisko w St. Prest w poszukiwaniu takich znalezisk. Dzięki cierpliwym badaniom odkrył wiele krzemieni, które uznał za autentyczne narzędzia. Opisał je w sprawozdaniu dla Akademii Nauk, opublikowanym w styczniu 1867 roku. Sławny francuski antropolog Armand de Quatrefages stwierdził, że narzędzia te można podzielić na skrobacze, wiertniki oraz ostrza włóczni.
De Mortiiiet nadal był nie usatysfakcjonowany. Jego zdaniem krzemienie odkryte przez Bourgeoisa w St. Prest również powstały pod wpływem ciśnienia geologicznego. Okazuje się, więc, że próbując odpowiedzieć na jedno pytanie, dotyczące charakteru nacięć na kościach, natknęliśmy się na kolejny problem. Jak rozpoznać intencjonalną obróbkę krzemieni i innych znalezisk kamiennych? Omówimy dokładnie to zagadnienie w następnym rozdziale. Teraz chcemy jedynie zwrócić uwagę na fakt, iż czynniki, dzięki którym możemy rozpoznać narzędzie kamienne, do dziś są przedmiotem kontrowersji. Z tego względu istnieje z pewnością możliwość zakwestionowania opinii de Mortiiieta.
W 1910 roku znany amerykański paleontolog Henry Fairfieid Osborn poczynił interesujące spostrzeżenia w związku z obecnością narzędzi kamiennych w St. Prest: "najwcześniejszymi śladami człowieka w warstwach z tej epoki były nacinane kości odkryte przez Desnoyersa w 1863 roku w St. Prest w pobliżu Chartres. Wątpliwości dotyczące autentyczności zaobserwowanych nacięć zostały usunięte dzięki ostatnim badaniom Laville'a i Rutota, którzy znaleźli tu eolityczne krzemienie w pełni potwierdzające odkrycia Abbe Bour-geois z 1867 roku, dokonane w tych samych warstwach".
Jeśli rozważyć odkrycia z St. Prest, wyraźnie widać, że mamy w tym momencie do czynienia z problemami paleontologicznymi, które nie mogą zostać łatwo i szybko rozwiązane. Z pewnością nie ma wystarczającego powodu, aby całkowicie odrzucić pogląd, iż odkryte przez Desnoyersa kości świadczą o istnieniu człowieka w pliocenie. Taka konkluzja może zmusić nas do refleksji, dlaczego skamieniałości z St. Prest i inne znaleziska o podobnym charakterze nie są niemal nigdy wspominane w opracowaniach na temat ewolucji ludzkiego gatunku, z wyjątkiem nielicznych przypisów, w których wyśmiewa sieje i odrzuca. Czy jest tak, dlatego, że obiektywnie są one nie do zaakceptowania? Czy też być może pomijanie ich i odrzucanie wiąże się z faktem, iż prawdopodobny, późnoplioceński wiek tych znalezisk nie pasuje do standardowego wyjaśnienia początków człowieka?
Armand de Quatrefages, członek Francuskiej Akademii Nauk i profesor Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu, poruszając ten problem w swej książce Hommes Fossiles et Hammes Sauvages (1884), napisał: "Zarzuty wysuwane wobec poglądu o istnieniu ludzi w pliocenie i młócenie wydają się być bardziej związane z teoretycznymi założeniami niż z bezpośrednią obserwacją faktów".



18. Wykonane celowo przez człowieka lub jego ewentualnych przodków.

19. Wszystkie odkrycia kwestionujące dzisiejsze poglądy ewolucyjne ujęte są w tablicach chronologicznych na końcu książki.



Współczesny przykład - rzeka Old Cro-w, Kanada

Zanim przejdziemy do dalszych, dziewiętnastowiecznych odkryć, rzucających wyzwanie poglądom o ewolucyjnym pochodzeniu ludzkiego gatunku, rozważymy badania kości, które przeprowadzono całkiem niedawno (około dwadzieścia lat temu).
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii stojących przed paleoantro-pologią Nowego Świata jest określenie momentu, w którym ludzie przybyli do Ameryki Północnej. Według standardowego wyjaśnienia, grupy azjatyckich łowców-zbieraczy przekroczyły most lądowy łączący niegdyś Azję i Amerykę Północną20 około 12 000 lat temu. Niektórzy naukowcy mówią, że nastąpiło to wcześniej - około 30 000 lat temu - a jeszcze inni badacze donoszą o świadectwach obecności człowieka na terenie obu Ameryk w bardziej odległych czasach plejstoceńskich. Omówimy ten problem szczegółowo w następnych rozdziałach. W tej chwili chcemy jedynie przedstawić skamieniałe kości odkryte nad rzeką Old Crow, leżącą na terytorium Jukon w północnej Kanadzie, jako współczesny przykład znalezisk prezentowanych w tym rozdziale.
W latach siedemdziesiątych Richard E. Morlan z Archeological Survey of Canada i Muzeum Narodowego tego kraju przeprowadził badania intencjonalnie zmodyfikowanych kości ze stanowisk nad rzeką Old Crow. Morlan doszedł do wniosku, że wiele kości i rogów jelenia nosi ślady pracy człowieka, którą wykonano zanim kości uległy fosylizacji21. Szczątki zwierzęce zostały przetransportowane przez rzekę i odkryte na obszarze polodowcowej równiny nadrzecznej pochodzącej z wczesnej fazy zlodowacenia Wisconsin22 i datowanej na 80 000 lat. Ustalenia Morlana podważały, więc dzisiejsze poglądy na temat chronologii przybycia ludzi do Nowego Świata.
Jednak w 1984 roku R. M. Thorson i R. D. Guthrie opublikowali pracę, w której wykazywali, że lód rzeki mógł spowodować zmiany sugerujące Mor-lanowi działanie człowieka. Morlan przestał wkrótce twierdzić, że na wszystkich kościach, jakie zgromadził w trakcie swoich badań, widoczne są ślady ludzkiej działalności. Przyznał, iż 30 fragmentów z 34 znalezionych mógł zmodyfikować lód rzeki bądź inne naturalne zjawiska. Mimo to wciąż uważał, że pozostałe 4 okazy nosiły wyraźne oznaki działania człowieka. W opublikowanym raporcie stwierdził: "Nacięcia i rysy [...] nie różnią się od śladów wykonanych narzędziami kamiennymi w trakcie ćwiartowania i cięcia mięsa martwego zwierzęcia".
Morlan przesłał dwie kości dr Pat Shipman z Johns Hopidns University, specjalizującej się w badaniach nacięć na kościach. Shipman zbadała ślady pod skaningowym mikroskopem elektronowym i porównała je z ponad l 000 przypadków udokumentowanych znaków na kościach. Stwierdziła, że nie można ostatecznie określić charakteru śladów na jednej z kości, lecz jej zdaniem drugi fragment nosił wyraźny ślad użycia narzędzia.
Morlan zauważył ponadto, iż w rejonie rzeki Old Crow i na pobliskich wyżynach, choć z dala od samych kości, znaleziono narzędzia kamienne.
Powyższe ustalenia świadczą, że nie można tak łatwo zanegować intencjo-nalnego charakteru znaków na kościach z St. Prest czy innych podobnych śladów. Znaleziska tego samego rodzaju są wciąż uważane za wiarygodne, a metody badań pozostały niemal takie same jak te, które stosowano w XIX wieku. Naukowcy tamtych czasów nie posiadali, co prawda mikroskopów elektronowych, ale optyczne mikroskopy były, i są nadal, wystarczająco odpowiednie do przeprowadzenia tego rodzaju badań.



20. Obecnie Cieśnina Beringa.

21. Fosylizacja - proces przybierania struktury kamienia, inaczej skamienienie.

22. Zlodowaceniu Wisconsin odpowiada w Europie zlodowacenie Wiirm.




Pustynia Anza-Borrego, Kalifornia, USA

Kolejnym przykładem znalezionych niedawno nacinanych kości o podobnym charakterze, co znaleziska z St. Prest jest odkrycie dokonane przez George Millera, zmarłego w 1989 roku kustosza Imperiał Valley College Museum w El Centro w Kalifornii, w USA. Miller donosił, że na sześciu kościach mamuta wykopanych na pustyni Anza-Borrego widoczne są rysy, jakie pozostawiają narzędzia kamienne. Datowanie metodą uranową, wykonane przez U. S. Geo-logical Survey, wykazało, iż kości te mają przynajmniej 300 000 lat, a datowanie paleomagnetyczne23 i próbki popiołu wulkanicznego wskazały na wiek około 750 000 lat.
Pewien znany uczony stwierdził, że opinia Millera jest "tak samo racjonalna jak potwór z Loch Ness czy mamut żyjący dziś na Syberii". Sprzeciwiając się tym atakom, Miller oświadczył: "ci ludzie nie chcą widzieć tutaj człowieka, ponieważ zrujnowałoby to ich kariery zawodowe".
Na temat nacinanych kości mamuta z pustyni Anza-Borrego rozmawialiśmy z Thomasem Demere, paleontologiem z Muzeum Historii Naturalnej w San Diego (31 maja 1990 r.), który przyznał, że jest z natury sceptyczny wobec poglądów, jakie głosił Miller. Demere uznał, iż kości wydobyto w sposób nieprofesjonalny Podkreślił również fakt, że razem ze skamieniałościami nie znaleziono żadnych narzędzi kamiennych. Stwierdził, iż jest mało prawdopodobne, aby informacje o tych znaleziskach opublikowano kiedykolwiek w naukowym piśmie, ponieważ osoby za to odpowiedzialne, które recenzują artykuły do druku, prawdopodobnie nie zatwierdzą relacji na ten temat. Dowiedzieliśmy się później od Julie Parks, opiekuna okazów Georga Millera, że Demere nigdy nie zbadał ani znalezionych skamieniałości, ani miejsca odkrycia, chociaż proszono go o to.
Parks opisała, że jedno nacięcie ciągnie się z jednej skamieniałej kości na drugą. Kości te leżały obok siebie, kiedy szkielet mamuta był jeszcze nienaruszony
Zaobserwowane nacięcie przypomina, więc ślad po ćwiartowaniu ciała. Przypadkowe znaki, będące wynikiem ruchu kości w ziemi po rozpadnięciu się szkieletu, nie łączyłyby się w ten sposób.



23. Badanie zachodzących w przeszłości zmian pola magnetycznego Ziemi określa wiek znalezisk.




Nacinane kości ze stanowisk utoskich

W grupie znalezisk z doliny rzeki Amo we Włoszech J. Desnoyers znalazł fragmenty kości, które nosiły ślady nacięć podobnych do nacięć na okazach z St. Prest. Żłobione kości należały do tych samych gatunków zwierząt, jakie Desnoyers odkrył we Francji - między innymi Elephas meridionalis i Rhinoce-ros etruscus. Skamieniałości znad rzeki Arno przypisano plioceńskiej fazie Astian, co datowałoby je na 3-4 mln lat. Być może jednak miały one "zaledwie" 1,3 mln lat, gdyż wówczas dopiero Elephas meridionalis wymarł w Europie.
Żłobione kości odkryto również winnych częściach Włoch. 20 Września 1865 roku na spotkaniu Włoskiego Towarzystwa Nauk Przyrodniczych w Spezzia profesor Ramorino zaprezentował kości wymarłego gatunku czerwonego jelenia oraz nosorożca, które jego zdaniem cechowały się nacięciami wykonanymi ręką człowieka. Okazy te znaleziono w San Giovanni i podobnie jak kości z doliny rzeki Arno, wydatowano na plioceńską fazę Astian. Nie odchodząc od swojej standardowej, negatywnej opinii na ten temat, de Mortiiiet stwierdził, że zaobserwowane znaki wykonali najprawdopodobniej swymi narzędziami robotnicy, którzy wykopywali znaleziska.



Nosorożec z Billy, Francja

13 kwietnia 1868 roku A. Laussedat poinformował Francuską Akademię Nauk, że R Bertrand przysłał mu dwa fragmenty dolnej szczęki nosorożca. Pochodziły one z wyrobiska w pobliżu Billy we Francji. Jeden z fragmentów posiadał cztery bardzo głębokie, w przybliżeniu równoległe rowki, usytuowane na dolnej części kości. Według Laussedata nacięcia te wyglądały w przekroju jak ślady siekiery pozostawione na kawałku twardego drewna. Jego zdaniem zostały one wykonane w ten sam sposób - trzymanym w ręku, tnącym narzędziem kamiennym, kiedy kość była jeszcze świeża. Dla Laussedata było to świadectwem współistnienia człowieka i nosorożca w odległej epoce geologicznej. O tym jak odległa jest to epoka świadczy fakt, że omawiany fragment szczęki znaleziono w formacji środkowomioceńskiej, a więc datowanej na około 15 mln lat.
Czy znaki na kości wykonali naprawdę ludzie? De Mortiiiet oczywiście nie zgodził się z tą opinią. Odrzucając możliwość, że są to ślady zębów zwierząt mięsożernych, napisał: "To po prostu geologiczne odbicia". Choć ta interpretacja może być słuszna, de Mortiiiet nie przedstawił wystarczających dowodów, aby ją uzasadnić.
Współczesnym autorytetem w badaniach nacięć na kościach jest Lewis R. Binford, antropolog z University New Mexico w Albuquerque w USA, cieszący się dużym uznaniem wśród społeczności naukowej. W swej książce, Bo-nes: Ancient Men and Modem Myths napisał: "Znaki wykonane narzędziami kamiennymi są z reguły krótkie i występują w grupach równoległych śladów". Znało opisane przez Lausse data pasują dobrze do tego opisu.



Colline de Sansan, Francja

Sprawozdania Francuskiej Akademii Nauk z kwietnia 1868 roku zawierają poniższe stwierdzenie F. Garrigou'a i H. Filhola: "Posiadamy teraz dowody pozwalające nam uznać współistnienie ludzi z ssakami mioceńskimi". Tymi dowodami był zbiór kości ssaków z Sansan we Francji, które najwyraźniej intencjonalnie łamano. Na szczególną uwagę zasługiwały złamane kości małego jelenia Dicrocerus elegans. Współcześni naukowcy datują osady, w których je znaleziono, na środkowy miocen. Można sobie tylko wyobrazić, jakie spustoszenie poczyniłyby wśród współczesnych doktryn ewolucjonistycznych niezbite dowody obecności istot ludzkich około 15 mln lat temu.
De Morillet, jak zwykł to czynić, stwierdził, że niektóre kości z Sansan zostały złamane w trakcie procesu fosylizacji w wyniku działania sił przyrody być może wskutek osuszenia pozostałe zaś poprzez ruch warstw w późniejszym okresie.
Garrigou nadal był jednak przekonany, że kości z Sansan zostały złamane przez człowieka w trakcie wydobywania szpiku kostnego. Przedstawił swoje odkrycia w 1871 roku na spotkaniu Międzynarodowego Kongresu Antropologii i Archeologii Prehistorycznej w Bolonii we Włoszech. Na początku tej prezentacji Garrigou pokazał uczestnikom kongresu serię współczesnych kości noszących bezspornie ślady intencjonalnego ćwiartowania i łamania. Dla porównania przedstawił następnie kości małego jelenia (Dicrocerus elegans) znalezione w Sansan. Znajdujące się na nich znaki były identyczne z tymi, które występowały na współczesnych okazach.
Garrigou wykazał ponadto, że wiele mioceńskich fragmentów nosiło ślady skrobania, jakie znaleziono również na późnoplejstocenskich kościach złamanych w celu wydobycia szpiku kostnego. Według Binforda pierwszym krokiem przy obróbce kości w celu wydobycia szpiku kostnego jest usunięcie tkanki pokrywającej jej powierzchnię poprzez skrobanie kamiennym narzędziem.




Źródło: "Zakazana archeologia"



Rozdziału 2-go C.D.N. ...



(Wklejam z dysku, dostałem na poczcie tę książkę, a wklejam po to by dyskutowac o Niej. Od teraz będę wklejał tylko po jednej sprawie, by łatwiej się czytało i by można było prowadzic rozmowę.)
  • 0

#9

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

... się ropędziłeś. ;)

Tylko jakoś chętnych do dyskusji brak. No, ale trudno dyskutuje się z książką. Ja osobiście wolałbym dyskusję z konkretną osobą, bo przynajmniej miałbym mniej wątpliwości, i tu zacytuję kogoś, kogo dobrze znasz: "czy to co poci jest własnością jego głowy, czy >>kopiuj wklej<<". :)

Mimo wszystko spróbuję...

Może tak od samego początku:

W 1979 roku badacze Laetoli, stanowiska prehistorycznego w Tanzanii we Wschodniej Afryce, odkryli ślady stóp w warstwach popiołu wulkanicznego wydatowanych na ponad 3,6 min lat. Mary Leakey stwierdziła, że odciski te nie różnią się niczym od śladów współczesnego człowieka. Podobną opinię wyrazili również inni uczeni. Ich zdaniem świadczyło to jedynie o tym, iż przodkowie ludzkiego gatunku sprzed 3,6 min lat posiadali stopy o niewiarygodnie współczesnej budowie.

Szczerze wątpię, że M. Leakey tak stwierdziła. Musiałaby być ślepa.

W Laetoli odkryto dwa ciągi śladów istot człekokształtnych. Większe 21.5-centymetrowe i mniejsze 18.5-centymetrowe. To bardzo małe stopy, w przeliczeniu na rozmiar obuwia to odpowiednio 34 i 29. To typowe rozmiary dziecięce (ja mam 43). Mamy wiec do wyboru: dzieci Homo sapiens, albo małe człowiekowate - australopiteki .

Stawiam na to drugie, bo pierwsze bardzo łatwo wyeliminować. Kształt stóp z Lateoli nie jest wcale taki ludzki. Widać wyraźnie praktyczny brak sklepienia ("platfus") oraz wyraźne odchylenie dużego palca od czterech pozostałych. Obydwie cechy charakterystyczne są dla małp człekokształtnych np. szympansów.

Oto zdjęcie przykładowego odcisku i rysunek:
Dołączona grafika


A oto porównanie go z ludzkim i szympansim:
Dołączona grafika


Jednak w opinii innych badaczy, na przykład anatoma R. H. Tuttle'a z University of Chicago, skamieniałe kości stóp znanych australopiteków z tego okresu wskazują, że istoty te posiadały stopy, które przypominały wyraźnie budowę kończyn małp człekokształtnych. Nie można ich, zatem łączyć z odciskami w Laetoli.

Ja jak najbardziej łączyłbym ślady z Laetoli z australopitekami. Ludzkich stóp mi to nie przypomina, przynajmniej moich na pewno. A Twoich, muhad, chyba też nie... ;)

Najogólniej więc rzecz ujmując, "Zakazana Archeologia" to ostra jazda bez trzymanki już od samego początku. :P
  • 0



#10 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

[Tylko jakoś chętnych do dyskusji brak. No, ale trudno dyskutuje się z książką. Ja osobiście wolałbym dyskusję z konkretną osobą, bo przynajmniej miałbym mniej wątpliwości, i tu zacytuję kogoś, kogo dobrze znasz: "czy to co poci jest własnością jego głowy, czy >>kopiuj wklej<<". :)


A co ? Książkę mam przepisywac?? :o

Może tak od samego początku:
Szczerze wątpię, że M. Leakey tak stwierdziła. Musiałaby być ślepa.


no popatrz, wymyślono to sobie :hmm:



W Laetoli odkryto dwa ciągi śladów istot człekokształtnych. Większe 21.5-centymetrowe i mniejsze 18.5-centymetrowe. To bardzo małe stopy, w przeliczeniu na rozmiar obuwia to odpowiednio 34 i 29. To typowe rozmiary dziecięce (ja mam 43). Mamy wiec do wyboru: dzieci Homo sapiens, albo małe człowiekowate - australopiteki .



ja zakładam, że może byc to stopa dziecka.

Stawiam na to drugie, bo pierwsze bardzo łatwo wyeliminować. Kształt stóp z Lateoli nie jest wcale taki ludzki.


a skąd masz takie wiadomości? Podaj źródło z łaski swojej.

Oto zdjęcie przykładowego odcisku i rysunek:


Dziwne, że tego zdjęcia nigdzie nie można odszukac. "Przykładowego odcisku" - tu chodzi o konkretny odcisk.



Ja jak najbardziej łączyłbym ślady z Laetoli z australopitekami. Ludzkich stóp mi to nie przypomina, przynajmniej moich na pewno. A Twoich, muhad, chyba też nie... ;)


ja też moge sobie wkleic zdjęcie odcisku stopy jakiejkolwiek istoty człowiekowatej.

Źródło proszę.

Najogólniej więc rzecz ujmując, "Zakazana Archeologia" to ostra jazda bez trzymanki już od samego początku. :P


Dla takiego "archologa" jak Ty nie da się ukryc.

Są jeszcze inne przypadki ! Co czepiamy się tylko jednego? Po to są tu przedstawiane wszystkie, by wszystkie z osobna omówic.

Phiii....typowy sceptyk...

Kształt stóp z Lateoli nie jest wcale taki ludzki.


Tak na zakończenie;

Kształ stóp z Lateoli nie mógł byc ludzki, bo Lateola nie istnieje. Ślady są w Laetoli :wall:
  • 0

#11

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A co ? Książkę mam przepisywac??

Nie. Liczyłem raczej na opartą na tej książce, sformułowaną przez Ciebie, bardziej zwartą wypowiedź. Sięganie po konkretne fragmenty "Z.A." mogłoby się pojawić dopiera w czasie dyskusji. Widzisz, ja też mógłbym zacząć wklejać "tony" często specjalistycznych tekstów popierających wersję oficjalną, z prośbą o rzeczowe odniesienie się do nich. Ale nie robię tego, bo taka "wymiana zdań" nie miałaby większego sensu. Sztuka nie polega na tym, żeby oponenta zasypać olbrzymia ilością tekstu, ale na samym prowadzeniu dyskusji.

no popatrz, wymyślono to sobie

Bardzo możliwe, a jeśli nie wymyślono, to bardzo podkoloryzowano.
Z chęcią zapoznałbym się z jakimś innym, niezależnym źródłem tejże wypowiedzi M . Leakey. Biorąc pod uwagę jawne kanty, jakie można znaleźć na kartach "Z.A.", wszystkiego można się spodziewać.

Dziwne, że tego zdjęcia nigdzie nie można odszukac. "Przykładowego odcisku" - tu chodzi o konkretny odcisk. ja też moge sobie wkleic zdjęcie odcisku stopy jakiejkolwiek istoty człowiekowatej.

Słabo szukasz. Żeby było jeszcze zabawniej, to ów obrazek można znaleźć na stronach, których autorzy, podobnie jak Ty, mają "ale" do wersji oficjalnej. :P
http://ourworld.comp...es/dp5/ape1.htm
http://www.ivry.cnrs...on/deloison.htm
Więc nie wiem, o co Ci chodzi? :o

Są jeszcze inne przypadki ! Co czepiamy się tylko jednego? Po to są tu przedstawiane wszystkie, by wszystkie z osobna omówic.

Wiesz, nie mam zamiaru pisać kolejnej książki, w odpowiedzi na tą przez Ciebie wklejaną. Łatwo kogoś zasypać mnóstwem treści i wymagać od niego skomentowania wszystkiego. Ale raczej nie na tym polega dyskusja.

W miarę możliwości, będę starał się poruszyć jak najwięcej przypadków, ale nie licz na to, że odpowiem na wszystko. To jest fizycznie niemożliwe. A tymczasem, może Ty byś się jakoś bardziej rzeczowo odniósł do podanych przeze mnie kontrargumentów?

Kształ stóp z Lateoli nie mógł byc ludzki, bo Lateola nie istnieje. Ślady są w Laetoli

Z braku konkretniejszych "kontrargumentów" czepiasz się literówki? Bardzo mądre...
Mógłbym pokazać Ci mnóstwo przykładów, w których Ty poprzekręcałeś nazwy miejsc, czy nazwisk, ale daruję sobie. :)
Może tylko drobiazg, który mam przed nosem: Co to jest "kształ"? :o

Edit: Tak przy okazji, sprawdzaj tekst, który wklejasz. Czasami wychodzą w nim naprawdę śmieszne rzeczy. Dla przykładu: zamiast "w miocenie" (epoka geologiczna) wychodzi Ci "w młócenie". ;)
  • 0



#12 Gość_muhad

Gość_muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Nie. Liczyłem raczej na opartą na tej książce, sformułowaną przez Ciebie, bardziej zwartą wypowiedź.


Wklejam książkę krok po kroku do czytania dla wszystkich, bo nie każdy zna tą pozycję, więc egoistą nie bądź.

Widzisz, ja też mógłbym zacząć wklejać "tony" często specjalistycznych tekstów popierających wersję oficjalną, z prośbą o rzeczowe odniesienie się do nich.


Nie wiedziałem, że tak trudno czyta się zaledwie kilka stron książki. A tak w ogóle to ta książka jest napisana prostym, przyjemnym i łatwym do odbioru stylem, więc nie mieszaj tego do Twoje dziedziny, jaką jest fizyka, z łaski swojej.

Bardzo możliwe, a jeśli nie wymyślono, to bardzo podkoloryzowano.


Nie mogli tego wymyślec, ani podkoloryzowac, bo inaczej spadłby grad krytyki w tym kierunku z różnych stron. Odrazu by to wyhaczyli. Dziwie się, że jesteś na tyle naiwny.

Z chęcią zapoznałbym się z jakimś innym, niezależnym źródłem tejże wypowiedzi M . Leakey. Biorąc pod uwagę jawne kanty, jakie można znaleźć na kartach "Z.A.", wszystkiego można się spodziewać.


to poczytaj wersję rozszerzoną Z.A.

Słabo szukasz. Żeby było jeszcze zabawniej, to ów obrazek można znaleźć na stronach, których autorzy, podobnie jak Ty, mają "ale" do wersji oficjalnej. :P


Nie tylko autorzy mają ale, bo ta książka odniosła się bardzo pozytywnym echem wśród ludzi dużo więcej znaczących od Twojej szarej osoby i mojej szarej osoby.

Łatwo kogoś zasypać mnóstwem treści i wymagać od niego skomentowania wszystkiego.


W innym temacie dałem rozdziały z opisanymi przypadkami krok po kroku. Nie daję nie wiadomo jak wielką ilośc materiału na jeden raz, więc nie przesadzaj. przyznaj, że zdecydowana większośc przypadków znalezisk jest jak najbardziej wiarygodna. Ty tylko szukasz pretekstu do tego, by olac to co jest najbardziej istotne. Uległeś zwykłym paradygmatom jak większośc "naukowców". Problem tkwi w tym, że tacy jak Ty twierdzą inaczej, bo nie widzą w tym nic złego, a to jest niszczenie prawdy i dojścia do prawdy. Na tej zasadzie działa sceptycyzm, tylko trzeba znac umiar.

W miarę możliwości, będę starał się poruszyć jak najwięcej przypadków, ale nie licz na to, że odpowiem na wszystko. To jest fizycznie niemożliwe. A tymczasem, może Ty byś się jakoś bardziej rzeczowo odniósł do podanych przeze mnie kontrargumentów?


Ty nie jesteś archeologiem, ja nie jestem archeologiem, ale nie można jednoznacznie stwierdzic po samym zdjęciu czy to rzeczywiście nie był ślad człowieka Homo sapiens. Dlaczego? Tak na serio, to nie wiemy, czy przy pracach wykopaliskowych odcisk nie został zdeformowany narzędziami, czy coś w tym rodzaju. Nie wiesz nawet, czy owe zdjęcie jest autentyczne i zgodne z datą znalezienia tego odcisku. Skoro opierasz się na stronkach internetowych pod tym względem, to szczerze współczuję.


Z braku konkretniejszych "kontrargumentów" czepiasz się literówki? Bardzo mądre...


jest to Wasza metoda dyskredytacji. Jest to tzw. broń sceptyków; wytknięcie, dyskredytacja kompetencji zainteresowanego, zmieszanie z błotem, przemilczenie. Takie metody są przedstawione w Zakazanej A. i miały one miejsce od ponad wieku. Kto ma własny rozum, to wie że tak było w rzeczywistości.



BTW; Wy sceptycy jesteście ludźmi słabej wiary, wierzycie tylko w naukę , naukowe dogmaty i paradygmaty. Wpojone zza młodu - cała esencja. A takie biadulenie, że ja też kiedyś byłem zapaleńcem rzeczy ponadzsmysłowych, nadzwyczajnych , wierząc w to przy okazji, jest beznadziejną próbą wybielenia swojego stanowiska.
  • 0

#13

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wklejam książkę krok po kroku do czytania dla wszystkich, bo nie każdy zna tą pozycję, więc egoistą nie bądź.

Ok, rozumiem. Ale nie licz na to, że odniosę się do wszystkiego co Tu wklejasz. Nie mam tyle czasu, aby dotknąć sie wszystkiego.

Nie wiedziałem, że tak trudno czyta się zaledwie kilka stron książki. A tak w ogóle to ta książka jest napisana prostym, przyjemnym i łatwym do odbioru stylem, więc nie mieszaj tego do Twoje dziedziny, jaką jest fizyka, z łaski swojej.

Wkleiłeś dotąd ok. 30 stron. Po tygodniu dojedziesz pewnie do 300, więc nie bagatelizuj sprawy.
A o fizyce nigdzie nie wspominałem, więc w czym rzecz? :o Zresztą, badania fizyczne mają wielkie znaczenie w paleoantropologii (m.in. biomechanika, biometria).

Nie mogli tego wymyślec, ani podkoloryzowac, bo inaczej spadłby grad krytyki w tym kierunku z różnych stron. Odrazu by to wyhaczyli. Dziwie się, że jesteś na tyle naiwny.

Jakoś jawne brednie, znajdujące się w tej książce mają sie dobrze. A krytyka istnieje, tylko może nie ze strony "kolegów", którzy wymienieni są na początku książki (spora część z nich wierzy nawet, że Ziemia liczy 6000 lat).

to poczytaj wersję rozszerzoną Z.A.

Nie trzeba czytać wersji rozszerzonej, jeśli pewne jawne bzdury wynikają z wersji "light". A tak przy okazji: Czytałeś rozszerzoną wersję?

jest to Wasza metoda dyskredytacji. Jest to tzw. broń sceptyków; wytknięcie, dyskredytacja kompetencji zainteresowanego, zmieszanie z błotem, przemilczenie.

Nie wykręcaj kota ogonem.
To TY się uczepiłeś nieistotnej pomyłki, nie JA...
To TY na razie dyskredytujesz mnie za brak kompetencji (bo nie jestem antropologiem, ale Cremo i Thompson też nimi nie są) i zaczynasz swoja starą śpiewkę o tym, jacy ci sceptycy są "fe".
To TY na razie pomijasz milczeniem moje argumenty; bezpodstawnie sugerujesz, że zdjęcie zaprezentowane przeze mnie może być fałszywe, że Internet jest złym źródłem wiedzy, itd., itp.

Tyle od Ciebie dostałem w odpowiedzi na zamieszczony przeze mnie komentarz do fragmentu "Z.A."
To jest rzeczowa dyskusja. Nie sądzę...
  • 0



#14

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Do dziś istnieje wiele luk w hipotetycznym zapisie skalnym dotyczącym pochodzenia człowieka. Niemal zupełnie brak na przykład skamieniałości łączących człekokształtne małpy mioceńskie, takie jak driopiteki, z plioceń-skimi przodkami współczesnych małp antropoidalnych i ludzi, zwłaszcza, jeśli chodzi o okres 4-8 min lat temu.

Wybitnie nieaktualne.
Oreopithecus bambolii (ok. 9-7 mln lat temu)
Sahelanthropus tchadensis (ok. 7 mln lat temu)
Orrorin tugenensis (ok.6,1-5,8 mln lat temu)
Ardipithecus (ok. 5,8-4,4 mln lat temu)
Kenyanthropus platyops (ok. 3,5 - 3,2 mln lat temu)

Być może to prawda, że kiedyś zostaną odnalezione skamieniałości, które wypełnią te luki. Jednak, co jest niezwykle ważne, nie ma powodu, by przypuszczać, iż te nowe znaleziska będą potwierdzać teorie ewolucyjne.

Te powyższe jak najbardziej potwierdzają. :)
  • 0



#15

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie chce przerywać w dyskusji, jeno dodam coś apropo tej stopy. Pod naszym nosem, bo w Warszawie, odbyła się parę lat temu wystawa na podstawie znalezisk w Laetoli, dokładnie odtwarzająca tamtą scenę (na fotografii). O dziwo przedstawiała australopiteka :) Jest nieprawdopodobne, aby nawet nieumyślnie, uznać tak wyraźnie archaiczny zarys stopy, za odcisk człowieka współczesnego. Nawet amatorowi (Cremo, jeśli dobrze pamiętam jest z wykształcenia agentem nieruchomości), bez zamiarów matactwa, nie powinno sie to zdarzyć. Taka jest właśnie wiarygodność idola Muhada.

Dołączona grafika


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych