Skocz do zawartości


Zdjęcie

Elektryczne komety spisują na nowo naukę o kosmosie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
15 odpowiedzi w tym temacie

#1

FCrimson.
  • Postów: 310
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Elektryczne komety spisują na nowo naukę o kosmosie

 
Dołączona grafika
 


Trzeciego stycznia, 2010 roku, satelita SOHO wykonał zdjęcia komety dezintegrującej się podczas zbliżania się do Słońca. Kometa była tzw. „Sungrazerem” – kometą posiadającą orbitę w bardzo bliskim sąsiedztwie Słońca. Chociaż nowe raporty na temat komet na większości ludzi nie wywierają wrażenia to Sungrazery stanowią nierozwiązaną dotąd zagadkę dla astronomów.

Dołączona grafika
Sungrazery

Przez wiele dekad, astronomowie trzymali twarde stanowisko, że komety są luźnym skupiskami lodu i pyłu, opisywanymi zwykle jako „brudne śnieżki”. Sam fakt, że niektóre komety mogły przelatywać tak blisko Słońca zanim ulegały zniszczeniu wydaje się logicznym wyzwaniem dla modelu brudnej śnieżki. Na ostatnich zdjęciach Sangrazera, Steve Smith wytyka: „Sangazer zdaje się potwierdzać opinię „Elektrycznego Wszechświata” odnośnie komet”. W 2003 roku poruszająca się blisko Słońca, które przechodziło erupcję CME (wyrzucanie materii z korony Słońca) Kometa NEAT uległa jego oddziaływaniu.

Dołączona grafika
CME - erupcja widoczna po lewej stronie

Dołączona grafika
Kometa NEAT

W tamtym czasie astronomowie pominęli jakiekolwiek powiązania między tymi dwoma zdarzeniami ze względu na ogromne różnice w wielkości obu obiektów. Kiedy Kometa 96P/Machholz okrążała słońce, zbliżyła się na odległość taką, że jeśli złożona byłaby z lodu i małego procentu skał i pyłu, uległaby pewnej dezintegracji. A jednak nie zniknęła. W zamian, jej ogromna różnica ładunku spowodowała gigantyczną erupcję CME ze Słońca, rozchodzącą się na miliony kilometrów.

Dołączona grafika

Kometa 96P/Machholz

Prawda jest taka, że prawie wszystkie konwencjonalne przekonania dotyczące komet zostały podważone przez tą niezwykle znaczącą obserwację. Przy wielu okazjach w tym artykule porównamy dane modelu komety „brudnej śnieżki” do modelu „Elektrycznego Wszechświata”. Najważniejsze przypuszczenia znalazły szokujące potwierdzenie w misji „Deep Impact” w 2005 roku. Wciąż jednak brak potwierdzenia z głównych źródeł naukowych.

Dołączona grafika
Artystyczna wizja misji "Deep Impact"

Również nie dało rozwiązania zaskakujące spalenie Komety Holmesa 17P w 2008 roku, która oddalała się od Słońca. W rzeczy samej biorąc pod uwagę naukową historię komet, możemy znaleźć wiele przykładów, gdy powszechne przekonania przegrywają z czystym przypuszczeniem. Laik może najprościej spojrzeć na najlepsze zdjęcia komet i stwierdzić, że nie przypominają w żaden sposób śnieżek. Przypominają one raczej kamienie w ostrymi krawędziami, a nie obłe kule o których mowa w obowiązującej teorii.

W modelu „Elektrycznego Wszechświata” kometa jest elektrycznie naładowanym ciałem. W czasie swojego długiego pobytu na granicy Układu Słonecznego otrzymuje silny ładunek ujemny, wystarczająco duży by wpłynąć na Słońce. W momencie zbliżania się do wnętrza układu, przyspieszając przez elektryczne pole Słońca, zaczyna wyładowywać ładunek elektryczny produkując znane nam komę oraz ogon komety.


Elektryczna kometa jest przez to związana z elektrycznym obrazem Słońca:

1. Słońce posiada pole elektryczne, które oddziałuje na komety, planety, w tym Ziemię

2. Ziemia, jak każda planeta posiada ładunek elektryczny.

3. Słońce nie jest napędzane przez jakieś wewnętrzne, tajemnicze „nuklearne palenisko”, ale zewnętrzne prądy elektryczne wzdłuż ramion Drogi Mlecznej.

4. 99,9% wszechświata składa się z plazmy, przewodzącego elektryczność medium, wykazującego silne właściwości elektryczne. Cała przestrzeń kosmiczna roi się od naładowanych cząsteczek.

5. Wszystkie dowody na istnienie elektrycznej komety są jednocześnie dowodami na elektryczne Słońce oraz elektryczną naturę gwiazd.

 
Kilka bardziej intrygujących “zagadek” związanych z kometami:


"Woda" w komecie

Komy komet często wydzielają duże ilości tego co naukowcy nazywają “wodą”. W istocie to co uważane jest za wodę naprawdę jest resztami zasadowymi OH, które uważa się, że powstały w wyniku rozbicia się wody przez radiację spowodowana promieniami UV Słońca. Jest to podstawowe założenie prowadzące do założenia ilości zamrożonej wody wyparowującej z jądra komety.

Jeden z teoretyków „Elektrycznego Wszechświata” Wallace Thornhill zaoferował inną interpretację, współgrająca z ostatnimi, zaskakującymi odkryciami. Zauważył, że sondy kosmiczne wykryły negatywnie naładowane atomy tlenu (lub negatywne jony) blisko jadra komety. Dodatkowo, analiza spektralna neutralnego tlenu pokazała „zakazaną linię” (minus, czyli ładunek ujemny) wskazującą na “intensywne” pole elektryczne. Negatywnie naładowane jony blisko jądra komety zastanowiły badaczy, ponieważ takie jony są łatwo niszczone przez radiację słoneczną. Jednak naukowcy badający odkrycie Komety Halleya zauważyli że “wydajny mechanizm wytwarzający, dotąd nie zidentyfikowany, jest wymagany do wytworzenia zaobserwowanych gęstości jonów negatywnych”.

Dołączona grafika
Kometa Halleya

Jak oznajmił Thornhill „intensywne pole elektryczne w pobliżu jądra komety jest niezrozumiałe jeśli jest to zwykłe, obojętne ciało poruszające się z wiatrem słonecznym”. Model elektryczny rozwiązuje jednak ten problem: „Pole elektryczne w pobliżu jadra komety jest spodziewane jeśli kometa jest względnie naładowanym negatywnie ciałem w stosunku do wiatru słonecznego. Katodowe „pryskanie” z jądra komety obdziera atomy i molekuły ze skał i ładuje je negatywnie. Tak więc obecność negatywnego tlenu i innych jonów w pobliżu jądra komety jest oczekiwana. Negatywne jony tlenu ulegną przyspieszeniu oddalając się od komety na silnikach katodowych i łącząc się z protonami z wiatru słonecznego do formy jaką obserwujemy mówiąc o resztach zasadowych widocznych w pewnej odległości od jadra.

Jeśli Thornhill ma rację, OH nie potrzebuje wody na zewnątrz, ani wewnątrz komety. I chociaż irracjonalnym byłoby kategoryczne wykluczenie możliwość występowania lodu, to sondy wykryły spalone powierzchnie przypominające bardziej spalone skały niż brudne śnieżki. W rzeczy samej powierzchnie te ledwie różnią się od bezlodowych asteroid.

 
Pochodzenie komet

Astronomowie utrzymują się przy twierdzeniu, że komety rodzą się w Obłoku Oorta ok. 4,6 tryliona mil (ok, 7,4 tryliona km) od Słońca. W ostatnich czasach było to proste wytłumaczenie. Jednak kilka lat temu, kometolodzy zaczęli uszczegóławiać teorię, twierdząc, że tylko komety o długiej orbicie mogły powstać w tak odległym obłoku. Naukowcy nie osiągnęli porozumienia skąd biorą się komety o krótkich orbitach. „Być może inne źródła komet jeszcze nie zostały odkryte” mówi astrofizyk David Jewitt.


Dołączona grafika
Obłok Oorta

Zwolennicy przyjętej dotąd teorii długo twierdzili, że komety są „kamieniami Rosetta” (egipski artefakt - kamień, pomógł zrozumień istotę pisma hieroglificznego), które mogą pomóc zidentyfikować pochodzenie Układu Słonecznego. Jednak poglądy te otrzymały potężny cios po weryfikacji informacji z misji NASA „Stardust Mission”. Maleńkie fragmenty pyłu komety, które zostały sprowadzone na Ziemię nie „przyrosły” do komety pod wpływem chłodu przestrzeni kosmicznej, a zostały uformowane przez niesamowicie wysokie temperatury. Mineralne wytrącenie obejmowało związki od anortytu, który tworzony jest przez wapń, sód, aluminium i glinę do diopsydu złożonego z węgla, magnezu i gliny. Formacje złożone z takich minerałów wymagają temperatur rzędu tysięcy stopni Celsjusza by powstać.

Opiekun NASA Michael Zolensky powiedział: “To wielka niespodzianka. Ludzie myśleli, że komety będą po prostu lodowymi formacjami, które uformowały się tam gdzie jest bardzo zimno. To był w pewnym sensie szok nie znaleźć jednego, ale kilka takich związków, co świadczy o powszechnej ich obecności w kometach.

Badacze byli zmuszeni wyciągnąć nowe wnioski, że te cząsteczki materiału uformowały się w bardzo gorącym regionie bliskim Słońcu lub innej gwieździe. „W najchłodniejszym obszarze Układu Słonecznego znaleźliśmy próbki uformowane w niewiarygodnie wysokich temperaturach.” Powiedział Donald Brownlee, główny badacz projektu „Sturdust”. „Gdy uformowały się te minerały były gorącymi czerwonymi lub białymi drobinami, a jednak zostały znalezione na Syberii Układu Słonecznego”.



Niektórzy naukowcy spekulowali, że być może coś zdarzyło się w lub bardzo blisko Słońca, w momencie jego formowania, wyrzucając ogromne ilości materiału na peryferia domeny Słońca (daleko daleko za orbitą Plutona) na całej drodze do Obłoku Oorta. Wtedy przypomnieli sobie, że stworzyłoby sprzeczność z obecnością pasów asteroid. „Jeśli wystąpiłoby takie zdarzenie, tak jak sugerują rezultaty, to jak możemy zachować jakikolwiek podział na strefy w Układzie Słonecznym” zapytał Zolensky. „To stwarza kolejne pytania”.

Raport z 2007 roku mówi dosyć jednoznacznie, że części Wild 2 (kometa) uformowały się w pobliżu Słońca. Spacedaily.com pisze:

Analizy izotropowa i promieniami rentgenowskimi wskazuje na pochodzenie z gorącego, gazowo-pyłowego środowiska w pobliżu młodego Słońca. Wstrząsającym faktem jest natomiast, to, że kometolodzy nie są w stanie dać nam składnej historii formowania się komet. A rażące sprzeczności są ledwie brane pod uwagę, jeśli w ogóle. Zagadki misji „Sturdust”, które pod kątem teorii „Elektrycznego Wszechświata” są proste do wyjaśnienia, nie są nawet wspomniane w raporcie Space.com. Oczywistym jest, że na pytanie odnośnie pochodzenia komet silnie wpływa fakt odnalezienia związków powstających wyłącznie przy gigantycznych temperaturach.

Dołączona grafika
Kometa Wild 2

Teoria „Elektrycznego Wszechświata” wysnuwa całkiem inną hipotezę na temat pochodzenia komet i asteroid. W epoce niestabilności planet w naszym układzie, wiele z nich, jak również wiele księżycy poruszając się w polu elektrycznym Słońca i zanurzając się w elektrycznym środowisku, doświadczyło wzajemnego oddziaływania między sobą. Elektryczny łuk rozbił mniejsze księżyce i zaorał powierzchnie planet, stwarzając najbardziej dramatyczne blizny, które obserwujemy na tych ciałach niebieskich. Blizny te dotyczą między innymi „Valles Marineris”, zdumiewająco piękny kanion rozciągający się na długości ponad 3 tys. mil na powierzchni Marsa. Pod tym katem, komety i asteroidy, które obserwujemy dzisiaj są tylko resztkami po tym wydarzeniach. Warto zauważyć, że komety uformowały się z tych samych materiałów co planety i księżyce.

Dołączona grafika
Valles Marineris

Ta wizja historii planet pomogłaby wyjaśnić obecność komet z pasa głównego , zagadkę dla astronomów przystających na teorię „brudnej śnieżki”. Relacja Space.com z 2007 roku zadaje pytanie „Dlaczego komety znajdują się tak blisko Słońca?”. Raport mówi „Do tego odkrycia, naukowcy sądzili, że żadne komety nie mogły przetrwać w tak bliskim sąsiedztwie Słońca, ze względu na wysokie temperatury”. Ale znowu, jeśli teoretycy „Elektrycznego Wszechświata” mają rację, komety nie były w pobliżu Słońca od bilionów lat. Nie były to nawet miliony. Komety są pozostałością katastrofy z niedawnej historii Układu Słonecznego.
 
Brak międzygwiezdnych komet

Space.com stara się odpowiedzieć na pytanie spekulacji dotyczących międzygwiezdnych komet:

Gdy uformował się nasz system, kalkulacje wskazywały, że grawitacja, która odepchnęła planety spowodowałaby również wypchnięcie 90-99% komet, które orbitowały wokół Słońca w stronę innych gwiazd. Miały one już nie wrócić. „Jeśli każda gwiazda tak robi, moglibyśmy oczekiwać, że niektóre ich komety przyleciałyby w naszą stronę. Jednak żadne obiekty tego typu nie zostały zaobserwowane.” Powiedział Jewitt. To stwierdzenie tylko wspierałoby porażkę standardowego modelu, potwierdzając, że nic co dotąd odkryto w ostatnich dekadach nie zgadza się z teoretycznymi rozważaniami. Ale w modelu elektrycznym pomysł międzygwiezdnych komet nigdy nie był brany pod uwagę. Jeśli komety są pozostałościami elektrycznego wyładowania w Układzie Słonecznym ich krótkie i długie orbity są wynikami jakich byśmy spodziewali.

Space.com uważa powyższe zagadki za największe wyzwanie dla konwencjonalnej teorii komet. Możemy tylko nawoływać to znacznie uważniejszego brania pod uwagę kolejnych odkryć związanych z kometami, nieprzewidzianych przez model „brudnej śnieżki”, a akceptowalnej i przewidzianej przez model elektryczny.
 
"Strumienie" komet


Eksplodujące naddźwiękowe strumienie widywane były często z jądra komet. Z perspektywy standardowego modelu strumienie te są erupcjami gazu i wody znajdujących się pod powierzchnią komety spowodowanych ogrzewaniem Słońca. Po raz kolejny jednak teoria ta znalazła zaprzeczenie w obserwacjach. W przypadku komety Wild 2, kilka z jej 24 strumieni emanowało z ciemności nieogrzanej strony komety. I jak sadzono większość strumieni komety pozostało nienaruszonych na dużej przestrzeni – nie rozeszły się tak jak gaz w próżni (anomalia pozostaje nierozwikłana, nie brana przez większość naukowców standardowego modelu pod uwagę). Również należy zwrócić uwagę na Kometę Hale-Boppa, której strumienie zaczęły się pojawiać (siedem strumieni) w momencie, gdy była jeszcze zbyt daleko od Słońca, aby zacząć się topić.

Dołączona grafika
Kometa Hale-Boppa

Zaskakującą rzeczą, która zdarzyła się na początku XX wieku, było zademonstrowanie przez norweskiego fizyka Kristiana Birkelanda eksperymentalnego dowodu na poprawność modelu elektrycznej komety. Udało mu się naśladować strumienie komety, wydobywające się z katody w próżni (w tubie). Birkeland napisał: „Z grafitowej katody wydobyły się podłużne słupki światła przypominające żywo tzw. erupcje lub strumienie komet.”.

Dołączona grafika

Urządzenie Kristiana Birkelanda

Z perspektywy modelu “Elektrycznego Wszechświata”, strumienie komet powstają w interakcji pomiędzy ładunkiem elektrycznym komety a wyrzuconą przez Słońce plazmą. Kometa spędza większość czasu daleko od Słońca, gdzie ładunek plazmy jest niewielki. Kometa porusza się powoli i jej bilans elektryczny jest łatwo uzyskiwany w takim środowisku. Z drugiej strony, w momencie zbliżania się komety do Słońca, jądro poruszą się z ogromna prędkością przez obszary z rosnącym natężeniem ładunku i wieloma gwałtownymi zmianami charakterystyk elektrycznych. Ładunek powierzchni jadra oraz wewnętrzna polaryzacja, nabyta w dalekiej przestrzeni kosmicznej odpowiada w nowym środowisku w postaci formujących się strumieni, plazmowej otoczki lub komy. Strumienie ulegają spalaniu i przesuwają się po jadrze nieregularnie pozwalając na wytworzenie dodatkowych ogonów komety. Może się też zdarzyć, że kometa wybuchnie niczym przeciążony kondensator, rozłamując się na mniejsze fragmenty i ostatecznie znikając.

Wyładowania elektryczne komet mogą również zajść w momencie wystąpienia zakłóceń w jej plazmowej otoczce, w momencie przemieszczania się przez niestałe elektrycznie obszary. Wydaje się, że taki właśnie los spotkał Kometę Holmesa 17P w momencie gdy oddalała się od Słońca.

Dołączona grafika
Kometa Holmesa 17P
 

Rozpadające się lub eksplodujące komety

Niespodziewane rozpadanie się komet, nawet w dużych odległościach od Słońca, długo trapiło kometologów. W 1976 roku, gdy Kometa West, która nigdy nie zbliżyła się do Słońca bliżej niż na 30 mln kilometrów nagle rozpadła się na cztery fragment, astronomowie byli zszokowani.<br style=""> <br style=""> Nieco wcześniej, gwałtowny rozłam Komety Linear w lecie 2000 roku spowodowało jeszcze większe zdziwienie. Zdarzenie miało miejsce 100 mln kilometrów od Słońca.

Dołączona grafika
Kometa Linear

W rzeczywistości, 8 procent komet, które uległy rozpadowi znajdowało się daleko od Słońca. Kometa Wirtanen rozpadła się w 1957 roku w zasięgu orbity Saturna. Podobna sytuacja zdarzyła się Komecie Biela/Bamberta.

Dołączona grafika

Kometa Wirtanen

Natomiast inne komety, które zbliżyły się do Słońca znacznie bardziej, nie uległy rozpadowi. Peryhelium (punkt na orbicie ciała niebieskiego obiegającego Słońce) Great Comet z grudnia 1680 roku, przestudiowane przez Newtona i Halleya znajdowało się mniej niż 100 tys. kilometrów od Słońca. A jednak kometa nie rozpadła się.

Dołączona grafika

Great Comet

Możemy również wspomnieć zadziwiającą dezintegrację Komety Schwassmana-Wachmanna 3, której katastrofalny los pozostaje niewyjaśniony przez standardową teorię. Niektóre tłumaczenia opierające się na teorii, że zniszczenie komety spowodowane było „stresem temperaturowym” spowodowanym gwałtownym transferem ciepła przez tysiące stóp materiału będącego izolatorem – coś nieprawdopodobnego nawet zakładając, że zignorujemy chłód próżni, w której porusza się kometa. Inne wyjaśnienia poruszały tematy: „wybuch ulatniających się gazów” oraz sugestie, że kometa rozpadła się pod wpływem „gwałtownej rotacji jądra”. Jeden z astronomów zaproponował nawet, że kometa mogła zostać „rozbita przez planetarne śmieci”. To kolejna sytuacja, w której pominięcie przez naukowców modelu „Elektrycznego Wszechświata” nie pozwoliło im na wyjaśnienie tego co zobaczyli.

Dołączona grafika
Kometa Schwassmana-Wachmanna
3

Wiele innych „tajemniczych” odkryć związanych z kometami oraz ich obserwacjami najlepiej wyjaśnianych prze model „Elektrycznego Wszechświata”:
  • Niespodziewanie wysokie temperatury oraz emisje promieni rentgenowskich, których źródłem są komety (nigdy nie przewidywane przez standardową teorię)
  • Ostro zakończone krawędzie komet – dokładne przeciwieństwo oczekiwane po modelu “brudnej śnieżki”
  • Niewyjaśnione zdolności stosunkowo małego jądra komety do utrzymania dużej, sferycznej komy o średnicach liczonych w milionach mil, mimo wiatru słonecznego (fenomen graficznie przedstawiony przez Kometę Homesa 17P)
  • Wyrzucanie większych cząsteczek oraz “żwiru”, które nie były przewidziane w teorii chmur lodu, gazu i pyłu.
  • Mały zasób lub kompletny brak wody oraz innych związków gazowych w jądrze komety
  • Spotykane zjawisko uprzedniego rozbłysku, przed uderzeniem „pocisku” w jądro Komety Tempel 1 (Deep Impact). Ostatnio, magazyn Icarus opublikował raport potwierdzający, że rzeczywiście doszło do rozbłysku w sąsiedztwie miejsca uderzenia – tak jak można było się spodziewać wyładowania elektrycznego poprzedzającego uderzenie.
 
Konkluzja

Rosyjski rewolucjonista Vladimir Ilyic Lenin powiedział “Nie można robić rewolucji w białych rękawiczkach”. Bez wątpienia, „Elektryczny Wszechświat” wymusi bolesną rewolucję w nauce, która wpłynie na życie niezliczonych specjalistów. Jest mało prawdopodobne, że tak niewygodne zmiany zostaną powitane chłodno przez tych, którzy mają na tym najwięcej stracić. To właśnie ta zewnętrzna, nie będąca pod wpływem instytucji oraz polityki nauka, włączając opinię publiczną, będzie niosła pochodnie na czele tej rewolucji.

 

Źródło:
Electric Comets Re-write Space Science
Tłumaczenie: 13 stycznia 2010
Tłumaczenie dla Paranormalne.pl: FCrimson





  • 13



#2

frosti.
  • Postów: 654
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

To mi przypomniało jak dostałem piątkę z jakiegoś tam przedmiotu w szkole, po tym jak ładnie wyrecytowałem jak szkolona małpka, że komety to są takie 'brudne śnieżki' i jeszcze coś tam już nie pamiętam bo zapomniałem :roll:


No i "sto tysięcy podręczników" w pi**u :lol
  • 0

#3

sharpMarv.
  • Postów: 178
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Czy artykul ma potwierdzenie w jakis magazynach naukowych badz renomowanych portalach? Czy moglbym prosic o linki gdzie komentowane jest to odkrycie? Jezeli to zjawisko potwierdza teorie elektrycznej budowy wszechswiata to chyba powinno byc sporo zamieszania wokol tego? I czy jezeli okarze sie rzeczywiscie wsechswiat opiera sie na innych zasadach niz myslelismy, to czy inne spojrzenie na ten temat pozwoli nam na jakies wazne praktyczne wykorzystanie tych informacji?
  • 0

#4

FCrimson.
  • Postów: 310
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Niestety jest to tylko tłumaczenie. Ale z tego co zauważyłem na stronie źródłowej jest forum poświęcone teorii "Elektrycznego Świata". Jeśli chodzi o fakty, można ich poszukać na własną rękę. Sądzę, że wydarzenia związane z kometami są znane nauce.

Również Kristian Birkeland jest postacią autentyczną. Sądzę, że jest w tym wiele prawdy. w tym artykule opisane są ponadto zjawiska fizyczne znane nauce.

Ostatecznego potwierdzenia trzeba jednak szukać na własną rękę :)

Pozdrawiam

  • 1



#5

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Sądzę, że jest w tym wiele prawdy. w tym artykule opisane są ponadto zjawiska fizyczne znane nauce.

Zgadzam się. Nauka dobrze zna zjawisko elektryczności (co tam nauka, każdy z nas styka się z nim na codzień), potrafi wyjaśnić przyczyny jonizacji cząsteczek, opisuje skład chemiczny komet itd. itp. Twórcy koncepcji "elektrycznych komet" bez wątpienia korzystali ze źrodeł naukowych, lecz jak w przypadku każdej "alternatywnej" (w domyśle: pseudonaukowej) teorii użyli tych źrodeł bardzo wybiórczo. Można by napisać pokaźny artykuł punktując po kolei, w których miejscach "zapomnieli" o ważnych odkryciach sprzecznych z ich pomysłami, gdzie dali się ponieść fantazji wymyślając rzeczywistość od nowa i gdzie bezpardonowo przeinaczają obowiązujące teorie tworząc argumenty straw-man. Być może ktoś to zrobi. Ja ograniczę się tylko do wytknięcia drobnej nieścisłości w koncepcji "elektrycznego Wszechświata".

W artykule uwagę przyciągają piękne zdjęcia. Zastanówmy się, skąd je mamy? Część z nich na pewno została wykonana z Ziemi, ale reszta? Skąd te piękne ujęcia jąder kometarnych i CME? Już widzę ten grad odpowiedzi "z kosmosu, durniu! już w czasach Hitlera wstrzelaliśmy rakiety do granic atmosfery, a od półwiecza regularnie wysyłamy w przestrzeń kosmiczną sztuczne satelity i sondy kosmiczne!" No tak. Tylko że widzę tu pewien problem.

Pomysłodawcy "elektrycznego Wszechświata" sami przyznają, że ich koncepcja nie znajduje poparcia w kręgach naukowych, a to oznacza, że ci fachowcy w laboratoryjnych kitlach wysyłają te wszystkie satelity nie biorąc pod uwagę elektryczności wypełniającej Wszechświat! Wiemy jak wyglądają sondy kosmiczne: to aluminiowe pudła naszpikowane elektroniką z masą antenek i innych czujnikow wystających na zewnątrz, zupełnie nie izolowane przed silnym polem elektromagnetycznym. Taka sonda Giotto przelatując 600 km od komety Halley'a na skutek silnych wyładowań elektrycznych powinna sypać iskrami jak fajerwerk, a jej całą elektronikę powinien trafić szlag tuż po opuszczeniu atmosfery ziemskiej. Tymczasem nie dość, że osiągnęła cel i przesłała na Ziemię masę niezwykle cennych danych, to jeszcze udało się jej dokonać znacznie bliższego (200 km) przelotu koło jądra komety Grigga-Skjellerupa.

Mamy więc paradoks: dowodami na prawdziwość "elektrycznej" hipotezy mają być dane pozyskane w sposób zaprzeczający jej podstawowemu założeniu. To już nawet nie jest fantastyka naukowa. To zwykłe brednie.
  • 1



#6

FCrimson.
  • Postów: 310
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Co jednak oznacza Lynx, że mimo wszystko sporo ludzi musi wierzyć w te "brednie" :mrgreen:.

Skoro słyszeliśmy o modelu elektrycznym już nie raz to sądzę, że część ludzi musi być do nich przekonana. A że pospolitego Kowalskiego nie interesują raczej takie rzeczy to głównymi osobami popierającymi tą teorię muszą być naukowcy lub osoby mające o tym pojęcie. A co za tym idzie muszą być też przekonujące dowody na ten temat :)).

Nie wiem czy mają tutaj sens filozoficzne wywody. Obowiązująca teoria również wielu rzeczy nie potrafi wyjaśnić, a jedynie próbuje znaleźć rozwiązanie.

Jeżeli chodzi o wspomnianą przez Ciebie sondę to wydaje mi się, że nie jest to takie proste stwierdzenie że "na skutek silnych wyładowań elektrycznych powinna sypać iskrami jak fajerwerk, a jej całą elektronikę powinien trafić szlag tuż po opuszczeniu atmosfery ziemskiej". To jest szersza fizyka. Nie wiem szczerze mówiąc jak by to wyglądało (może rzeczywiście tak powinno się stać), ale nie wiadomo jak oddziaływały te dwa ładunki. Nie wiadomo też w jakim punkcie wyładowania była kometa w momencie przelatywania sondy. I wreszcie jaki ładunek posiadała sonda.

To dosyć ciekawe. Warto faktycznie się nad tym zastanowić.


Tak czy inaczej to co mówisz ma sens logiczny. Przy odpowiednich założeniach rzecz jasna.

Pozdrawiam
  • 0



#7

Ill.

    Nawigator

  • Postów: 1656
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wiemy jak wyglądają sondy kosmiczne: to aluminiowe pudła naszpikowane elektroniką z masą antenek i innych czujnikow wystających na zewnątrz, zupełnie nie izolowane przed silnym polem elektromagnetycznym.
Taka sonda Giotto przelatując 600 km od komety Halley'a na skutek silnych wyładowań elektrycznych powinna sypać iskrami jak fajerwerk, a jej całą elektronikę powinien trafić szlag tuż po opuszczeniu atmosfery ziemskiej.

Nie tak prędko, jest jeszcze kwestia skali. Natężenie pola elektrycznego może być niewielkie rzędu mV/m, ale przy odległościach rzędu milionów kilometrów mamy miliony woltów. Elektroniki w takich warunkach szlag raczej nie trafi, a gdy siedzi jeszcze w aluminiowym pudle, to tym bardziej
A poza tym w próżni nie ma iskier.

Użytkownik Illurico edytował ten post 14.01.2010 - 18:56

  • 1

#8

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Co jednak oznacza Lynx, że mimo wszystko sporo ludzi musi wierzyć w te "brednie"

Myślę, że to raczej kwestia chęci niż przymusu ;->

Być może przeciętny Kowalski nie jest zainteresowany "elektrycznym Wszechświatem", ale kiepska to przesłanka, by twierdzić, że grono zwolenników tej teorii będą tworzyć fachowcy. Przecież sami autorzy koncepcji przyznają, że naukowcy nie zgadzają się z ich poglądami :-) Jeszcze gorzej wygląda wyciąganie wniosku, że na "elektryczny Wszechświat" muszą istnieć przekonujące dowody - gdyby tak było, to znalazłyby się one na samym początku tekstu.

Obowiązująca teoria również wielu rzeczy nie potrafi wyjaśnić, a jedynie próbuje znaleźć rozwiązanie.

Owszem, ale zgodzisz się chyba, że nie jest to ani argument uzasadniający prawdziwość koncepcji "elektrycznego Wszechświata", ani też dowód na błędność obowiązujących teorii. Swoją drogą chyba wszystkie "alternatywne" teorie bazują na krytyce nauki za to, że nie dysponuje nieomylną wiedzą, przy jednoczesnym zarzucaniu jej dogmatyczności. Dziwi mnie, że ta sprzeczność nie przeszkadza zwolennikom "paranauki". Ale dość filozofowania.

Jeżeli chodzi o wspomnianą przez Ciebie sondę to wydaje mi się, że nie jest to takie proste stwierdzenie że "na skutek silnych wyładowań elektrycznych powinna sypać iskrami jak fajerwerk, a jej całą elektronikę powinien trafić szlag tuż po opuszczeniu atmosfery ziemskiej". To jest szersza fizyka.

Swoje zdanie oparłem tylko na tym, co znalazłem w artykule. Konkretnie czytamy, że "[kometa] w czasie swojego długiego pobytu na granicy Układu Słonecznego otrzymuje silny ładunek ujemny, wystarczająco duży by wpłynąć na Słońce." Jak wiadomo, nasza dzienna gwiazda jest najpotężniejszym pod każdym względem obiektem w Układzie Słonecznymi, więc żeby na nią wpłynąć, potrzeba naprawdę bardzo silnego ładunku. Szerszej fizyki w tym nie ma, bowiem autorzy porzucili konkretne dane wynikające z ich koncepcji na rzecz popularnego stylu i sensacyjnego tonu artykułu.

Nawiasem mówiąc mam wrażenie, że intencją autorów nie było udowodnienie swoich przemyśleń, ale właśnie wywołanie sensacji, jak w tanim brukowcu. Świadczy o tym konkluzja, która skupia się jedynie na efektach potencjalnych zmian w nauce, a nie na ugruntowaniu przedstawionych dowodów (jakiekolwiek by one nie były).


PS: Imię i nazwisko Wodza Rewolucji można pisać w spolszczonej wersji: Władimir Iljicz Ujlanow (ps. Lenin) ;-)


@Illurco
Uważam, że skoro kometa ma oddziaływać na Słońce, to tym bardziej powinna oddziaływać na sondę. Co do iskier - masz rację. To była metafora.

Użytkownik Lynx edytował ten post 14.01.2010 - 19:48

  • 1



#9

FCrimson.
  • Postów: 310
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Lynx przyjacielu. Z poglądami autorów tej teorii nie zgadzają się naukowcy wyznający teorię standardową :>. Być może nie jest to ujęte dosyć dokładnie i stąd ta nieścisłość.

Jeśli chodzi o dowody to równie dobrze możemy porozmawiać o modelu standardowym. Opierają się przecież na tych samych danych. Te same zdjęcia, obserwacje, pomiary.

Owszem, ale zgodzisz się chyba, że nie jest to ani argument uzasadniający prawdziwość koncepcji "elektrycznego Wszechświata", ani też dowód na błędność obowiązujących teorii.


Masz rację. Ale to działa w obie strony. Model standardowy nie uzasadnia błędności modelu elektrycznego.

Jak wiadomo, nasza dzienna gwiazda jest najpotężniejszym pod każdym względem obiektem w Układzie Słonecznymi, więc żeby na nią wpłynąć, potrzeba naprawdę bardzo silnego ładunku. Szerszej fizyki w tym nie ma, bowiem autorzy porzucili konkretne dane wynikające z ich koncepcji na rzecz popularnego stylu i sensacyjnego tonu artykułu.


Twierdzisz więc, że chociaż jesteśmy istotami organicznymi, to element tak mały jak kod DNA ze względu na swoje wymiary nie jest w stanie na nas wpłynąć? :mrgreen: Wiem, że nie do końca jest to dobre porównanie, ale fakt, że DNA jest czymś czego nie widać nawet gołym okiem daje nam pewne sugestie, że wielkość nie jest tu najważniejsza.

To są ładunki elektryczne. Mogą być one kondensowane, Moga tworzyć rozległe pole elektryczne. Tak jak powiedziałem to jest szersza fizyka. Jeśli chodzi o konkretne dane to zastanówmy się jak zmierzyć ładunek elektryczny komety, znajdźmy na to pieniądze itd ;). Zarówno model standardowy jak i elektryczny nie nazywane byłyby teoriami jeśli byłyby na nie niezbite dowody.

Ale jeszcze raz podkreślam, że jest to tłumaczenie, a powyższe jest moim zdaniem :).

PS: Imię i nazwisko Wodza Rewolucji można pisać w spolszczonej wersji: Władimir Iljicz Ujlanow (ps. Lenin) ;-)


Taaak wiem o kogo chodziło, ale chciałem być konsekwentny, ponieważ w artykule pozostawiałem oryginalne imiona i nazwiska :)).

@Illurco
Uważam, że skoro kometa ma oddziaływać na Słońce, to tym bardziej powinna oddziaływać na sondę. Co do iskier - masz rację. To była metafora.


O ile sonda miałaby znaczący ładunek, czego nie udowodnimy, bo nie zrobiliśmy pomiarów w momencie gdy była w przestrzeni :D.

Bardzo ciekawie rozwija się ten temat. Chciałbym poznać zdanie innych forumowiczów.
  • 1



#10

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeśli chodzi o dowody to równie dobrze możemy porozmawiać o modelu standardowym. Opierają się przecież na tych samych danych. Te same zdjęcia, obserwacje, pomiary.

No to spróbujmy. Weźmy choćby pierwszy z brzegu argument "modelu standardowego" dotyczący interakcji między kometami a Słońcem. Z puntktu widzenia teorii grawitacji, kilkukilometrowej średnicy jądro komety wywiera niezwykle mały, wręcz pomijalny wpływ na Słońce, podczas gdy olbrzymia masa naszej dziennej gwiazdy wpływa na kometę bardzo silnie. Mała kometa nie ma prawa wywołać na Słońcu CME, tak jak chcieliby tego autorzy "elektrycznego Wszechświata".

Gdybyśmy teraz ograniczyli się tylko do lektury artykułu, moglibyśmy dojść do wniosku, że oficjalna nauka się myli. Mamy przecież piękne zdjęcia komet i Słońca wraz z towarzyszącymi im CME oraz nie budzące żadnych wątpliwości zdanie "w zamian, jej [komety Machholza] ogromna różnica ładunku spowodowała gigantyczną erupcję CME ze Słońca, rozchodzącą się na miliony kilometrów."

Tymczasem na stronach SOHO bez trudu znajdziemy nagrania, na których potężne CME powstają bez udziału komet (plik .mov, 3,5 MB), jak również takie, na których spadająca na Słońce kometa nie wywołuje CME (plik .mov, 300KB). Można też wspomnieć, że natężenie CME zależy bezpośrednio od fazy 11-letniego cyklu słonecznego, a nie od przelotów komet w pobliżu Słońca.

Jeśli chodzi o konkretne dane to zastanówmy się jak zmierzyć ładunek elektryczny komety, znajdźmy na to pieniądze itd ;).

To powinno leżeć w gestii zwolenników "elektrycznego Wszechświata", ale nie widać, żeby się do tego garnęli. Choć idea liczy sobie już ładnych parę lat, żaden z jej autorów nie zdecydował się by ją uściślić i opisać matematycznie. Zupełnie jakby miała pozostać luźnym zbiorem ogólnych twierdzeń, wyłączonym spod ewolucji, którego jedynym zadaniem jest sprawianie wrażenia, że obecne poglądy na temat komet są całkowicie błędne.

Swoją drogą, wydaje mi się, że gdyby komety faktycznie posiadały silny ładunek elektryczny, to zostałoby to szybko wykryte choćby poprzez zakłócenia w działaniu przyrządów sond kosmicznych.

Zarówno model standardowy jak i elektryczny nie nazywane byłyby teoriami jeśli byłyby na nie niezbite dowody.

Czyżby? Popatrz na teorię heliocentryczną Kopernika, teorię grawitacji Newtona czy teorię popytu i podaży Maxwella - na wszystkie są niezbite dowody, a wciąż nazywa się je teoriami ;-) Oczywiście dlatego, że są to teorie naukowe, podobnie jak naukowy opis komet. Z kolei koncepcja "elektrycznego Wszechświata" może być nazwana teorią tylko w potocznym tego słowa znaczeniu.
  • 3



#11

FCrimson.
  • Postów: 310
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Z puntktu widzenia teorii grawitacji, kilkukilometrowej średnicy jądro komety wywiera niezwykle mały, wręcz pomijalny wpływ na Słońce, podczas gdy olbrzymia masa naszej dziennej gwiazdy wpływa na kometę bardzo silnie. Mała kometa nie ma prawa wywołać na Słońcu CME, tak jak chcieliby tego autorzy "elektrycznego Wszechświata"

 

Otóż ma prawo  :>. Odwołujesz się tutaj do jednej z postawowych zasad fizyki. Nie mam już siły powtarzać, że nie da się np. obliczyć równania 4-tego stopnia korzystając wyłącznie z dodawania. Tak jak wspomniałem nie jest to kwestia fizyki podstawowej. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak zachowa się Słońce, ponieważ nie jest to do zaobserwowania w warunkach laboratoryjnych. Fizyka np. nie potrafi również wyjaśnić w 100% fenomenu czarnych dziur, co świadczy wciąż o jej niedoskonałości.

Poza tym odwołujesz się tutaj do twierdzenia, że 

Gdybyśmy teraz ograniczyli się tylko do lektury artykułu, moglibyśmy dojść do wniosku, że oficjalna nauka się myli.


Skąd więc pewność, że się nie myli skoro nie potrafimy tego udowodnić? Tak jak obaj wspominaliśmy wcześniej obie teorie mają czarne plamy. Na pewno jedna jest prawdziwa, a odpowiedzi nie poznamy ani teraz, ani za rok. Być może okaże się, że jest całkiem inaczej niż mówią obie teorie   :D.

Tymczasem na stronach SOHO bez trudu znajdziemy nagrania, na których potężne CME powstają bez udziału komet (plik .mov, 3,5 MB), jak również takie, na których spadająca na Słońce kometa nie wywołuje CME (plik .mov, 300KB).


Oczywiście, że CME powstaje równiż bez udziału komet   :). Nigdy temu nie zaprzeczyłem. Tak jak i artykuł temu nie zaprzecza. A kometa mogła mieć np. zbyt mały ładunek.

Można też wspomnieć, że natężenie CME zależy bezpośrednio od fazy 11-letniego cyklu słonecznego, a nie od przelotów komet w pobliżu Słońca.


O czym mówi model standardowy. Jeśli negujemy obie teorie to nie odwołujmy się do wniosków, które z nich wynikają. Jeśli nawet CME zależy od cyklu to dam sobie głowę uciąć, że CME "kometowe" nie zawsze wypadało na regularne CME. Kobiecy okres również nie zawsze wypada tak jak by tego Panie chciały   :mrgreen:.

Czyżby? Popatrz na teorię heliocentryczną Kopernika, teorię grawitacji Newtona czy teorię popytu i podaży Maxwella - na wszystkie są niezbite dowody, a wciąż nazywa się je teoriami ;-)


Teoriami są nazywane z tego względu, że wcześniej zwano je teoriami. Każde przekonania zwane teoriami, jeśli zostaną przyjęte za fakt, przechodzą w stadium obowiązującego porządku   :). W szkole zwykle właśnie mówimy o teoriach, ponieważ uczymy się tego jak powstały, jaka jest ich geneza itd. Ich historia.

Zgodzę się natomiast, że Panowie od "Elektrycznego Wszechświata" powinni już dawno zacząć zbierać pieniądze na ukazanie prawidłowości (lub nie) swojej teorii   :D.

Pozdrawiam
  • 0



#12

Lynx.
  • Postów: 2210
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak zachowa się Słońce, ponieważ nie jest to do zaobserwowania w warunkach laboratoryjnych.

A czy zgodzisz się, że można to matematycznie policzyć? Przecież wedle obowiązujących teorii najważniejszymi oddziaływaniami między Słońcem i kometą będą oddziaływania grawitacyjne. Stosownego aparatu matematycznego do obliczenia takich interakcji dostarczył nam już Izaak Newton i to na nim bazują naukowcy, gdy twierdzą, że komety nie mogą wywoływać CME.

Skąd więc pewność, że się nie myli skoro nie potrafimy tego udowodnić?

A czy nie jest tak, że jednym z dowodów są sondy kosmiczne, które w czasie podróży przez Układ Słoneczny nie doznają awarii ani zakłóceń spowodowanych silnym polem elektrycznym?

Oczywiście, że CME powstaje równiż bez udziału komet   :). Nigdy temu nie zaprzeczyłem. Tak jak i artykuł temu nie zaprzecza. A kometa mogła mieć np. zbyt mały ładunek.

Autorzy artykułu nie odnoszą się wcale do obowiązującej teorii powstawania CME, więc nie można jasno powiedzieć jaki mają do niej stosunek, lecz po tym, iż bez uzasadnienia twierdzą, jakoby kometa Machholza wywołała CME, można podejrzewać, że uważają ją za błędną. Ale faktycznie, to tylko spekulacja - podobnie jak twoje słowa o zbyt małym ładunku komety, która CME nie wywołała. Przecież nawet nie wiesz jaki powinien być stosunek ładunków komety i Słońca, by zaszła spektakularna erupcja, ani nie wiesz jaki jest średni ładunek komet przybywających z zewnętrzych obszarów US.

Tak naprawdę na temat "elektrycznego Wszechświata" nie sposób się wypowiadać konkretnie, bowiem autorzy uparcie operują ogólnikami w każdej poruszanej przez siebie kwestii. Najwyraźniej zależy im na tym, by ich koncepcja była nie do obalenia przy jednoczesnej niemożności potwierdzenia jej założeń. Inaczej mówiąc, wolą luźno spekulować zamiast podjąć próbę dokonania faktycznego przełomu w fizyce.

Użytkownik Lynx edytował ten post 16.01.2010 - 22:37

  • 1



#13

FCrimson.
  • Postów: 310
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

A czy zgodzisz się, że można to matematycznie policzyć? Przecież wedle obowiązujących teorii najważniejszymi oddziaływaniami między Słońcem i kometą będą oddziaływania grawitacyjne. Stosownego aparatu matematycznego do obliczenia takich interakcji dostarczył nam już Izaak Newton i to na nim bazują naukowcy, gdy twierdzą, że komety nie mogą wywoływać CME.

Chociaż serce mówi nie, to "szkiełko i oko" mówią, że niestety masz rację :). Można to obliczyć i z tego co mi wiadomo z dosyć dużą dokładnością. Wciąż upierał się będę jednak przy fakcie, że nie raz byliśmy zaskakiwani rzeczywistym wyglądem zjawisk, o których mieliśmy jż pewne założenia. Faktycznie matematyka jest tu zdecydowanie silnym argumentem.

A czy nie jest tak, że jednym z dowodów są sondy kosmiczne, które w czasie podróży przez Układ Słoneczny nie doznają awarii ani zakłóceń spowodowanych silnym polem elektrycznym?


Tu pojawia się kwestia o której wspomniał Illurico kilka postów wcześniej i do jego odpowiedzi właśnie odsyłam :).

Rzeczywiście nie jest jasno napisane na temat dowodów i szczerze mówiąc zaczynam sam wątpić w to wszystko. Niemniej teoria "Elektrycznego Wszechświata" wyjaśnia czarne plamy w teorii obowiązującej. I nawet jeśli zgodzę się z Tobą, że model standardowy jest lepszy to tak naprawdę obaj będziemy w błędzie.

Właśnie matematyka stwierdza nieprawidłowość modelu standardowego. Mając wiele równań liniowych i wiele zmiennych staramy się wyliczyć poszczególne składniki (x, y, z itp.). Rzecz w tym, że jeżeli nie jesteśmy w stanie znaleźć wszystkich składników to albo brakuje jednego (lub więcej) równania albo założenia są złe.

Dosyć prosta metafora. Ale to matematyka. Rozwiązanie musi być co najmniej jedno. A my wciąż nie znaleźliśmy wszystkich zmiennych. Nie wiadomo nawet czy znaleźliśmy wszystkie równania. W sumie nie wiem czy lepiej jest negować obowiązujący model czy udowadniać prawidłowość drugiej teorii. Myślę, że masz rację, że Panowie chcą się ograniczyć co do udowadniania swoich prawideł. Nikt nie lubi jak mu się mówi, że nie ma racji, prawda?:D

Rzecz jasna mówiąc o tych zmiennych mówiłem o czarnych plamach w teorii. Równania to założenia modelu.


Użytkownik FCrimson edytował ten post 18.01.2010 - 08:20

  • 0



#14

ELLI.
  • Postów: 1
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Co jednak oznacza Lynx, że mimo wszystko sporo ludzi musi wierzyć w te "brednie" :mrgreen:.

Skoro słyszeliśmy o modelu elektrycznym już nie raz to sądzę, że część ludzi musi być do nich przekonana. A że pospolitego Kowalskiego nie interesują raczej takie rzeczy to głównymi osobami popierającymi tą teorię muszą być naukowcy lub osoby mające o tym pojęcie. A co za tym idzie muszą być też przekonujące dowody na ten temat :)).

Nie wiem czy mają tutaj sens filozoficzne wywody. Obowiązująca teoria również wielu rzeczy nie potrafi wyjaśnić, a jedynie próbuje znaleźć rozwiązanie.

Jeżeli chodzi o wspomnianą przez Ciebie sondę to wydaje mi się, że nie jest to takie proste stwierdzenie że "na skutek silnych wyładowań elektrycznych powinna sypać iskrami jak fajerwerk, a jej całą elektronikę powinien trafić szlag tuż po opuszczeniu atmosfery ziemskiej". To jest szersza fizyka. Nie wiem szczerze mówiąc jak by to wyglądało (może rzeczywiście tak powinno się stać), ale nie wiadomo jak oddziaływały te dwa ładunki. Nie wiadomo też w jakim punkcie wyładowania była kometa w momencie przelatywania sondy. I wreszcie jaki ładunek posiadała sonda.

To dosyć ciekawe. Warto faktycznie się nad tym zastanowić.


Tak czy inaczej to co mówisz ma sens logiczny. Przy odpowiednich założeniach rzecz jasna.

Pozdrawiam

Zapoznałam się z Państwa tekstem i dyskusją nt. Elektrycznego Wszechświata. Rzuca na kolana. Całe moje wnętrze powiedziało TAK tej teorii.
Kiedyś przeczytałam, że Majowie uważali, iż świadomość związana jest z elektronem. Elektryczność to wiązka elektronów - tak mnie uczono, jestem humanistką. A więc może inteligencja działa jak foton - raz tak, raz inaczej. Raz przewodzi i niszczy materiały podatne, a kiedy indziej - jak ma to miejsce w przypadku naszych sond - nie. Może to wymysł? Chcę się jednak podzielić z Państwem tą informacją. Pozdrawiam - Elżbieta Radzikowska.
  • 0

#15

FCrimson.
  • Postów: 310
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zapoznałam się z Państwa tekstem i dyskusją nt. Elektrycznego Wszechświata. Rzuca na kolana. Całe moje wnętrze powiedziało TAK tej teorii.
Kiedyś przeczytałam, że Majowie uważali, iż świadomość związana jest z elektronem. Elektryczność to wiązka elektronów - tak mnie uczono, jestem humanistką. A więc może inteligencja działa jak foton - raz tak, raz inaczej. Raz przewodzi i niszczy materiały podatne, a kiedy indziej - jak ma to miejsce w przypadku naszych sond - nie. Może to wymysł? Chcę się jednak podzielić z Państwem tą informacją. Pozdrawiam - Elżbieta Radzikowska.


Witam

Czy mogłabyś rozwinąć temat Majów i elektronu? Jak jest to powiązane? Jakie jest źródło ten informacji? To dosyć ciekawe powiązanie.

Pozdrawiam
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych