Skocz do zawartości






Zdjęcie
- - - - -

Nadświecony przelotnie

Napisane przez Zaciekawiony , 27 March 2014 · 1663 wyświetleń

Muszę się tu jednak na początek wdać w pewne objaśnienia. Nie pamiętam czy już tu o tym mówiłem, ale choć mój światopogląd jest mocno sceptyczny, to nie przekłada się to na poglądy reszty rodziny. Moja mama dość intensywnie interesuje się rozwojem duchowym, wręcz zajmuje się tym. Teraz właśnie wróciła ze spotkania z pewną oświeconą brytyjką i gdy opowiadała mi o tym, stało się coś dziwnego.
Zasadniczo choć nie zajmowałem się tym, wiem podstawowe rzeczy na temat oświecenia. Pojmuję je jako proces wewnętrzny, swoiste przekierowanie nastawienia psychicznego do świata, a więc rozgrywający się jedynie w strefie mentalnej. Znam tez pewne podstawowe twierdzenia na ten temat - że się oczyszcza umysł, odrzuca ego, skupia na swoim Ja, rozpoznaje co jest złudzeniem itd. Zarazem znam publikacje na temat mechanizmów myślowych, schematów nieświadomego podejmowania decyzji, wreszcie zaś potrafiłem po fakcie dokonać retrospekcji swoich zachowań i rozebrać na poszczególne chwile - moment uświadomienia, moment sformułowania pierwszej myśli, czynniki powodujące zmianę poglądu, niezdecydowanie, podjęcie decyzji ubranej w słowa itp. Wiedziałem zatem że myśl werbalna jest zawsze wyrażeniem pewnej niemej idei, która pojawia się już w całości zanim dokończymy myśl.
Rozumowałem zatem że oświecenie polega na uchwyceniu tej różnicy i umiejętności skupiania się na pierwszych myślach, pierwszych ideach.

Gdy stoimy w tłumie i opodal ktoś zemdleje, pierwszy odruch każe nam reagować, zaraz jednak pojawia się niepewność, i odruch zagłuszany jest myślami o odpowiedzialności, bądź czymś w rodzaju "co ludzie pomyślą" co niekiedy skutecznie powstrzymuje nad przed podjęciem działania. Sam to u siebie obserwowałem. Podobne procesy powodują podejmowanie błędnych decyzji, bądź powstrzymują nas przed powiedzmy powiedzeniem paru szczerych słów gdy jest to potrzebne. Uznawałem więc że oświecenie polega na zauważeniu, że te "drugie myśli" to rzecz pochodna, i reagowaniu zgodnie z pierwotnymi zamysłami, jeszcze nie zmienionymi w interakcji ze światem, zatem wobec tego prawdziwie swobodnymi i nie zaburzonymi. Stworzyłem sobie w rozumie ładne metafory pokazujące jak to jest spojrzeć na świat inaczej, odrzuciwszy interpretacje i umysłowe etykietki (jak choćby zauważyć, że pewien prosty rysunek nie przedstawia ani dwóch twarzy ani greckiej wazy, tylko falistą plamę). Zarazem rozumiałem, że rozumienie to nie doświadczenie. Potrafiłbym świetnie objaśnić ideę "szczerego spojrzenia na rzeczywistość" nie poddając się własnym tłumaczeniom.

Ale co takiego się zdarzyło?
Mama opowiadała o pewnych rzeczach jakie były omawiane na spotkaniu. Na próbach oddzielenia Ja od myśli, które są wytworem umysłu. No tak - uznałem - jeśli umysł tworzy swoje myśli tak, że mieszają się z naszymi rzeczywistymi, pierwotnymi ideami, możemy nie zauważać różnicy, i uznać za zupełnie swoją rzecz to, co wynika z wyuczonych schematów, przesądów, nawyków itd Dodatkowo omawiano tam kwestię poszukiwania samego siebie - jeśli obserwujemy coś lub doświadczamy, to nie jesteśmy tym co obserwujemy. Mnie nie ma w stole który widzę, mnie nie ma w fotelu którego miękkość odczuwam, mnie nie ma w świecie, bo świat jest na zewnątrz. Idąc dalej nie jesteśmy swym ciałem, bo je czujemy, więc doświadczamy, więc prawdziwe ja kryje się głębiej.
Zasadniczo i teoretycznie to rozumiałem i tak myśląc kiwałem głową nawet za bardzo nie słuchając. I pomyślałem sobie że ja to myślę - ale jakby nie ja. Każde ludzkie myśli stanowią wewnętrzny monolog, który pojawia się w przestrzeni rozumu, i jest wyrażony słowami.
Ale zaraz - jeśli ja "słyszę" myśli, to doświadczam ich pojawiania się. Więc myśli to jest coś zewnętrznego. Ucho nie usłyszy słuchu. Więc jeśli myśli to nie ja... a nadal jest coś co pozostaje świadome tych myśli..., więc ja poza tym wszystkim...
I wtedy przestałem słuchać myśli. Pojawiały się ale dostrzegałem szczelinę między nimi a tym co obserwuję, były czymś osobnym, nie mną. A poza myślami i skojarzeniami jakie natychmiast podsuwały pod oczy, wszystko wydawało się dziwne. Spojrzałem na coś na ścianie, kształt o kolorze, własność na tle. Obok obraz ale na nim kolorowe. W tle obiekt, który był taki a obok inny...
O żesz - zacząłem i wstrzymałem się, bo oto wiedziałem co chcę pomyśleć, ale nie formułowałem go w słowie. Przed myślą było jeszcze coś, co już zawierało wiedzę o tej myśli, i to nie było doświadczenie, a już tylko świadomość.

Zakręciło mi się w głowie. Pokój wydawał się mniejszy a może za duży, jakbym odzwyczaił się od jego wymiarów. A gdy mama przestała mówić, opowiedziałem jej jak ja teraz rozumiem tą różnicę. I w miarę kolejnych słów i sięgania do pamięci tego co właśnie się stało, pokój powrócił do swych rozmiarów. Kształt na tle stał się okrągłym, rzeźbionym zegarem na ścianie, na którym już mogłem odczytać godzinę, a na obrazie znów pojawiła się rzeka wśród starych drzew.
Wszystko co tu opisuję trwało może pół minuty, w retrospekcji i z przypominaniem kolejnych chwil jest to dłuższe. I cóż - poza tym przebłyskiem nie stało się nic więcej, choć w głowie kręci mi się jeszcze teraz. Myślę, że nie wiele brakowało. Oświecona z GB której słuchała mama, przebudziła się po wysłuchaniu wywiadu radiowego o świadomości, w trakcie trwania przerwy reklamowej. Nie mogę o sobie mówić, że zaszedłem tak daleko, ale moje rozumowe rozważania okazały się bardziej realistyczne, niż to uprzednio sądziłem.

  • 0



Zdjęcie
Dirty Frank
08.06.2014 - 19:35

Super Zaciekawiony!

 

... i szybciutko wyciągasz bardzo trafne wnioski, nie jesteś swoimi myślami, one Tobą nie są również co za tym idzie ;) swojego czasu, doświadczyłem czegoś bardzo podobnego, dużo o tym myślałem. 

 

Ale zaraz - jeśli ja "słyszę" myśli, to doświadczam ich pojawiania się. Więc myśli to jest coś zewnętrznego. Ucho nie usłyszy słuchu. Więc jeśli myśli to nie ja... a nadal jest coś co pozostaje świadome tych myśli..., więc ja poza tym wszystkim...
I wtedy przestałem słuchać myśli. Pojawiały się ale dostrzegałem szczelinę między nimi a tym co obserwuję, były czymś osobnym, nie mną.

 

Byłeś przez chwilę tu i teraz!. Pielęgnuj to :) 

Dodam jeszcze, żeby Ci się tu nie rozpisywać i zachować formę krótkiego komentarza, że 'z tej drogi' nie ma odwrotu (drogi rozwoju duchowego).  Będzie się to działo z Twoim udziałem ale jakby trochę poza Tobą. Nie będziesz tego planował a trochę jakby samo przyjdzie. Zaręczam Ci, że jeśli poświęcisz na to tylko kawałeczek swojego czasu, będziesz zdruzgotany (pozytywnie). Spróbuj na początek (ja tak zrobiłem, nie wyczytałem tego w książkach) spędzić ze sobą codziennie w ciszy 10 min. Wsłuchuj się w swój oddech, to właśnie wyłączy przymusowe nasłuchiwanie natłoku myśli i po jakimś czasie, dotkniesz prawdziwego siebie ;)

Pozdrawiam! ;)

    • 0

Kwiecień 2024

P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
222324 25 262728
2930     

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze

użytkownicy przeglądający

0 użytkowników, 4 gości oraz 0 użytkowników anonimowych

Ostatni odwiedzający

  • Zdjęcie
    Kamala
    28.09.2023 - 22:01
  • Zdjęcie
    Mydaw
    19.03.2023 - 21:23
  • Zdjęcie
    Książe Zła
    28.04.2022 - 12:29
  • Zdjęcie
    Kip
    19.12.2021 - 22:24
  • Zdjęcie
    Ni_Ka172
    02.02.2021 - 23:18