






50. Drzewami nas zabiją, czyli wymyśliłam sobie teorię spiskową
Otóż drzewa pochłaniają wszelakie spaliny i inne zanieczyszczenia, okresowo pozbywając się części z nich. Apogeum ma miejsce każdej jesieni - to właśnie dlatego notuje sie wtedy wzrost zachorowań. Muszę przyznać, że rząd rozegrał to po mistrzowsku - udało mu się przecież wmówić prostym ludziom, że to przez kolejne mutacje grypy. Ale my nie damy się oszukać.
Koncerny farmaceutyczne mają milionowe zyski ze sprzedaży leków i szczepionek na chorobę, która tak naprawdę nie istnieje. Swoją kasę dostają też ekolodzy prostestujący przeciwko wycince lasów, ale to tylko marionetki chcące zarobić trochę grosza.
Jak z tym walczyć, skoro indoktrynacja zaczyna się od najmłodszych lat? Juz dzieci w przedszkolach mają wpychane do głowy, że flora to nasze wspólne dobro, które trzeba szanować. Jedyna szansa to informowanie ludzi - będą zaprzeczać, nie będą chcieli nam wierzyć, ale to naprawdę ostatnia deska ratunku. Trzeba ich uświadamiać, dopóki jeszcze da się coś zrobić.
To tak, jak wmawia się, że lasy produkują tlen, że trzeba protestować przeciw ich wycince, że to "zielone płuca". W rzeczywistości drzewa też "oddychają", pobierając tlen. Największym "producentem" tlenu na naszej planecie są oceany. Ale tego się już nie mówi.